Jakiś czas temu ja i moja Mama
miałyśmy okazję wypróbować nowości marki Lirene z linii Folacyna. Ja używałam serum napinającego, a Mama odbudowującego koncentratu rewitalizującego. Wcześniej linia Folacyna była mi znana jedynie z
nazwy i muszę przyznać, że poza Bielendą niezbyt często sięgałam po sera dostępne w
drogeriach. Jeśli jesteście ciekawe naszych wrażeń zapraszam do dalszej części
wpisu! Zaczniemy od mamy bo starsi mają pierwszeństwo;)
Lirene Folacyna 50+ Odbudowujący koncentrat rewitalizujący na twarz, szyję i dekolt
Kiedy sięgnąć po koncentrat?
Według specjalistów Lirene
największe korzyści wynikające ze stosowania koncentratu wyniesie skóra
dojrzała i starzejąca się. Najlepiej po 50 r.ż. gdyż w tym czasie procesy
regeneracji skóry nie działają już tak sprawnie jak powinny. Koncentrat
nawilży, poprawi koloryt skóry, wygładzi drobne zmarszczki i uelastyczni skórę.
dodatkowo powinien wspomóc odnowę komórkową i pobudzić włókna kolagenu i
elastyny.
Opis produktu
Formuła preparatu, łącząca skoncentrowany kwas foliowy i wysoko-cząsteczkowy
kwas hialuronowy, aktywnie
wygładza zmarszczki. Chroni przed postępującym zwiotczeniem i utratą
sprężystości. Ujędrnia naskórek, zmiękcza go i nawilża. Koncentrat długotrwale
nawilża skórę, zapewniając jej właściwe napięcie.
Skutecznie redukuje
zmarszczki, modeluje owal twarzy, łagodząc rysy i zapewniając promienną, jędrną
i młodziej wyglądającą cerę.
Trochę o mamie
Mama
ma skończone 55 lat. Jak na ten wiek jej skóra jest naprawdę w dobrym stanie i
nie jest to moja subiektywna opinia, a także obiektywna opinia znajomych.
Ludzie niejednokrotnie nie wierzą, że mama ma tyle lat! Zawsze powtarzam mamie,
że wyglądałaby jeszcze lepiej gdyby nie była nałogowym palaczem, ale niestety
argument nie dociera;) Jedynym większym problemem, z którym mama nie może sobie
poradzić są dwa ciemne przebarwienia na policzku. Rodzaj cery mojej mamy
zmierza w kierunku normalnej. Cera się nie przetłuszcza ani nie jest nadmiernie
sucha, ale niestety mama jest alergikiem. Co za tym idzie potrzebuje produktu
skutecznego, ale jednocześnie łagodnego. Kiedy coś jej nie pasuje skóra potrafi
zareagować natychmiastowym „pożarem” już po chwili od nałożenia kosmetyku
(ostatnio miało to miejsce z kremem Vianek). Lepiej sprawdzają się u niej
produkty apteczne i drogeryjne aniżeli ekologiczne gdyż kosmetyki naturalne
często zawierają wiele wyciągów z przeróżnych roślin i w efekcie, któryś z nich
może okazać się dla mamy silnym alergenem. Muszę przyznać, że o ile w przypadku
wyboru kosmetyków dla siebie najczęściej mam dobrą intuicję i rzadko trafiam na
bubel to w przypadku mamy zawsze jest ryzyko, że kosmetyk nie dość, że nie
spełni swego zadania to jeszcze zaszkodzi. Dlaczego więc tym razem mama stała
się królikiem doświadczalnym? Otóż dlatego, że przypadł jej do gustu krem Lirene
Formuła Młodości i idąc za tym tropem miałam nadzieję, że koncentrat również
się u niej sprawdzi;)
Co powie Mama?
Koncentrat
otrzymujemy w biało-czerwonym fabrycznie zafoliowanym kartoniku. Wewnątrz
znajdziemy szklaną buteleczkę z czerwoną nakrętką. Buteleczka zawiera 30ml
koncentratu, który należy zużyć z w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Opakowanie
jest przezroczyste więc można na bieżąco obserwować poziom zużycia. Po miesiącu
mama zużyła koncentrat do napisu Folacyna. Myślę, że byłaby już ku końcowi, ale
stosowała produkt jedynie na twarz, wyłączając szyję i dekolt. W
przeciwieństwie do mnie mama po prostu nie chce smarować tych stref. Butelka
została wyposażona w pompkę i mama nie zgłaszała żadnych niedogodności w
związku z jej funkcjonowaniem.
Koncentrat
ma białą barwę i konsystencję lekkiego mleczka. Według mamy zapach może być.
Jest to woń z kategorii perfumowanych, ale nie mdłych ani drażniących. Mama
twierdzi, że po nałożeniu na twarz produkt przyjemnie delikatnie chłodzi i
bardzo szybko się wchłania. Jest to dla niej ważne gdyż nie lubi ona ciężkich i
tłustych konsystencji. Mama zawsze ma coś do roboty więc ceni sobie produkty,
które nie nastręczają problemów podczas stosowania i nie wymagają ceregieli!;) Rano mama stosowała koncentrat pod krem BB, a
wieczorem solo lub pod krem. W obu przypadkach była zadowolona. W szczególności
zaś z tego, że kosmetyk okazał się łagodny dla jej cery, nie uczulił ani nie
podrażnił. A jak już wspominałam niestety było takie ryzyko. Mama
zaobserwowała, że koncentrat dobrze nawilża. Na tyle dobrze, że często nie
stosowała już na niego dodatkowo kremu. Koloryt cery stał się ładniejszy i
bardziej wyrównany, a cera lekko napięta i bardziej gładka i elastyczna.
Dodatkowym atutem dla mamy okazała się łatwa dostępność produktu (w większości popularnych drogerii) oraz przyjemna dla portfela cena – 29,99zł, a w promocji nawet 22;) W przeciwieństwie do mnie moja mama ma bardziej zdroworozsądkowe podejście i jest raczej oszczędna. Nie kupiłaby większości kosmetyków, które ja dziecko rozrzutne kupuję lekką ręką. Ona chce żeby było dobrze i najlepiej niedrogo. Choć jeśli już zachodzi taka konieczność kupi też coś droższego np. produkty apteczne, które na ogół dobrze spisują się na cerze alergicznej.
Tak więc tyle udało mi się z mamy wyciągnąć na temat koncentratu zadając pytania pomocnicze;) Wiecie… dla osób spoza blogosfery urodowej to wszystko jest bardziej czarno-białe, albo kosmetyk jest dobry i wart uwagi albo nie;) Mama skłoniła się ku tej pierwszej opcji;)
Dodatkowym atutem dla mamy okazała się łatwa dostępność produktu (w większości popularnych drogerii) oraz przyjemna dla portfela cena – 29,99zł, a w promocji nawet 22;) W przeciwieństwie do mnie moja mama ma bardziej zdroworozsądkowe podejście i jest raczej oszczędna. Nie kupiłaby większości kosmetyków, które ja dziecko rozrzutne kupuję lekką ręką. Ona chce żeby było dobrze i najlepiej niedrogo. Choć jeśli już zachodzi taka konieczność kupi też coś droższego np. produkty apteczne, które na ogół dobrze spisują się na cerze alergicznej.
Tak więc tyle udało mi się z mamy wyciągnąć na temat koncentratu zadając pytania pomocnicze;) Wiecie… dla osób spoza blogosfery urodowej to wszystko jest bardziej czarno-białe, albo kosmetyk jest dobry i wart uwagi albo nie;) Mama skłoniła się ku tej pierwszej opcji;)
Lirene Folacyna Przeciwzmarszczkowe serum napinające na twarz, szyję i
dekolt 30/40+
Kiedy sięgnąć po
serum?
Konieczności
stosowania serum nie wyznacza wiek. Jednak według specjalistów Lirene
kosmetolodzy radzą by nie sięgać po serum przed 25.r.ż gdyż młoda cera nie
wymaga aż takiego wsparcia z uwagi na działanie naturalnych mechanizmów
samoregulujących. Natomiast warto po taki produkt sięgnąć już po 30r.ż.
Osobiście lekko bym polemizowała gdyż serum to jedne z moich ulubionych
kategorii kosmetyków i z powodzeniem korzystałam z ich dobrodziejstw jeszcze
przed 25r.ż. Bardziej kieruję się potrzebami skóry niż normami wiekowymi
podanymi na opakowaniach. Natomiast ostateczny wybór będzie dla Was już kwestią
indywidualną.
Opis produktu
Formuła
serum łączy peptydy oraz kompleks protein sojowych i ryżowych. Zapewnia
odbudowę włókien kolagenowych, stanowiących naturalne „rusztowanie” skóry, co
daje efekt naturalnego liftingu. Kwas foliowy ma zdolności naprawiania uszkodzeń DNA, zwłaszcza
wywołanych przez promieniowanie UV. Przyspiesza regenerację komórek,
poprawiając wygląd skóry. Cera jest ujędrniona, zdrowa i wygładzona.
Trochę o mnie
Ewelina,
rocznik Czarnobyla i w listopadzie już niestety wybije ta okrągła 30stka. Choć
niedawno było 18;) To taka informacja dla tych, którzy za chwilę skomentują:
„ja mam jeszcze czas”. Powiadam Wam, że zleci niewiadomo kiedy;) Moja cera jest
typowo mieszana i jednocześnie wrażliwa. Nie jest trądzikowa, ale czasem coś
wyskoczy, a czasem doznam przesuszenia. Tak więc nigdy nie wiadomo co mnie
zaskoczy, ale to jednocześnie daje spore pole do popisu i możliwość dość
różnorodnej pielęgnacji. Jeśli chodzi o moje relacje z produktami typu serum to
z niejednego pieca już chleb jadłam;) Częściej sięgam po produkty apteczne
lub tzw. bardziej wyszukane i z reguły nie żal mi na nie pieniędzy;) Po sera
drogeryjne sięgam rzadziej, ale nie lubię się ograniczać do jednej półki
cenowej i jeśli tylko czuję, że serum drogeryjne również może mieć potencjał to
jestem skłonna je wypróbować. Nie interesuje mnie bowiem testowanie dla samego
testowania. Obojętnie czy kupuję czy dostaję zawsze staram się intuicyjnie
spojrzeć na produkt i zadać sobie pytanie czy jest szansa na zadowolenie;) W
przypadku serum Lirene Folacyna uznałam, że szanse są;) A więc…
Co powie dziecko?;)
Serum
otrzymujemy w identycznym opakowaniu jak koncentrat. Różnica jest jedynie w
kolorze. Króluje tutaj optymistyczna zieleń;) W moim przypadku niekiedy
zdarzało się, że pompka wystrzelała porcję serum do góry. Ale ja mam ręce,
które KAleczą więc może to dlatego?;) Serum udało się wycisnąć niemal do samego końca. Nie udało się wydobyć jedynie tej ostatniej porcji produktu;)
Serum
ma konsystencję ultra-lekkiego wodnego żelu, dzięki czemu bardzo dobrze się rozprowadza
i błyskawicznie się wchłania, zostawiając po sobie naturalne pół-matowe
wykończenie bez efektu błyszczenia i jakiejkolwiek tłustej warstewki. Trochę się obawiałam czy serum nie będzie się
rolowało na skórze bo niestety sera drogeryjne niekiedy wykazują taką
tendencję, ale na szczęście tego typu efekty nie wystąpiły. Zapach jest
perfumowany. Kiedy przed przystąpieniem do używania posmarowałam nim dłoń do
zdjęcia naszły mnie wątpliwości czy nie okaże się dla mnie zbyt uciążliwy
podczas stosowania na twarz. Przez pierwsze dwa dni był on dla mnie dość długo
wyczuwalny na twarzy. Natomiast szybko się do niego przyzwyczaiłam i później
czułam go jedynie w momencie aplikacji. Akurat taki stan rzeczy preferuję w
przypadku kosmetyków do twarzy;)
W
przeciwieństwie do mamy zaoferowałam sobie pełen pakiet, stosując produkt na
twarz, szyję i dekolt. Przez co moje opakowanie sięgnęło już dna;) Można by
więc ponarzekać, że miesiąc i produkt już zużyty, ale w przypadku produktów o
tej konsystencji standardem jest miesiąc do max. półtora więc w granicach
normy. Serum stosowałam rano i wieczorem. Zawsze pod krem bo uważam, że tego
typu produkty najlepiej działają właśnie w połączeniu z kremem. Nie zauważyłam jakiegoś
spektakularnego wpływu na zmarszczki. Być może zauważyłabym coś więcej w tej
materii gdyby opakowanie jeszcze się nie skończyło. Choć prawdę mówiąc na aż
takie cuda nie liczyłam:) Serum polubiłam jednak za lekką nieobciążającą skóry konsystencję,
która okazała się idealna na lato. Produkt całkiem nieźle wspomagał działanie
kremu, dzięki czemu skóra była dobrze nawilżona, trochę lepiej napięta, gładka i lekko
rozświetlona, a jej koloryt stał się bardziej jednolity. Produkt nie spowodował u mnie wysypu ani innych niemiłych niespodzianek. Nie jest to absolutnie najlepsze serum, z jakim miałam do czynienia, ale ze spokojem mogę wystawić mu dobrą notę. W tej grupie cenowej to jedna z ciekawszych propozycji dostępnych na rynku. Produkt przeznaczony
jest do każdego typu cery i myślę, że można się z tym zgodzić. Przy cerze tłustej jest szansa, że sprawdzi się nawet stosowane solo, a przy pozostałych rodzajach skóry polecałabym używać pod krem.
Cena
regularna serum wynosi 27,99zł więc również bardzo przystępnie. Oba produkty
dostępne są w popularnych drogeriach.
Znacie serum lub koncentrat Lirene Folacyna?
Ciekawa też jestem jakich kosmetyków używają Wasze mamy?;)
Ja walczę z Folacyną :-) Zaprzyjaźniamy się :-)
OdpowiedzUsuńTo super:)
UsuńJa testowałam Folacynę w maju i bardzo się polubiliśmy. Jedyne do czego miałam zastrzeżenia to pompka, bo zacinała się i nie dozowała dobrze produktu. Poza tym serum jest lekkie i nadaje się pod makijaż nawet przy mojej tłustej cerze. Ja jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńO to niespodzianka bo pamiętam, że sporo rzeczy z Lirene nieszczególnie lubiłaś;)
UsuńMoja czasem wystrzeliła produktem do góry i raz się zdarzyło, że po zdjęciu nakrętki odkręciła się całość, a tak to ok. Mama z kolei problemów nie zgłaszała.
Też tak sądzę, że nawet na tłustej będzie ok;)
Moja mama też na razie wypowiada się na temat tego koncentratu pozytywnie :) ja jestem ciekawa, jak da sobie radę z napisaniem jego recenzji, bo na razie uzgodniłyśmy, że zrobi to jak ja będę na wakacjach, żeby nie było zbyt dużego zastoju ;)
OdpowiedzUsuńCzyli mama przejmie dowodzenie:)
UsuńNa pewno nie będzie problemów. Moja jakby miała siąść i napisać to też by napisała bo sama wiem po sobie, że łatwiej jest napisać niż opowiedzieć;) Sama gdy piszę to bardziej skupiam myśli i przypominam sobie więcej szczegółów. Czasami aż za dużo :P
Teoretycznie tak jest uzgodnione, że napisze właśnie recenzję serum i książki o francuzkach ;) czyli akurat to, co sama testowała :) zobaczymy, mam nadzieję, że będzie ok ;)
UsuńO, i przyszły wczoraj moje japonki! Są super, ładne, miękkie, wygodne :) zamówiłam identyko ciotce, kuzynce i mamie właśnie :P
UsuńMama na wyjazdy jak znalazł;D
UsuńO, to fajnie:) moje wszystko też przyszło. Najdłużej etui bo 1,5 miesiąca, ale jest ok:) Klapki jeszcze nie bo to zamawiałam pózniej:) dobrze, że Twoje przyzwoite.
Zgadnij kto był pierwszym klientem w TBS w Łodzi?;P
Nie wiem czy jesteś w łódzkim domku, ale jak coś to dziś promo 2+2 na wszystko;)
Haha, a właśnie widziałam reklamę tej oferty na fb i zastanawiałam się czy byłaś :) co kupiłaś fajnego? :)
UsuńHuehue, czyli jestem AŻ tak przewidywalna z tymi swoimi zakupami?:D
Usuń4 masła i 4 żele, może coś do pielęgnacji twarzy kupię za jakiś czas. Niestety wielki dramat bo nie było nic z zapachu Virgin Mojito:( a tak chciałam ponownie masło i żel!:((
A jakie zapaszki? Mi się marzy coś grejpfrutowego... Szkoda, że nie było tego co chciałaś :(
UsuńZ maseł Fuji Green Tea, Grejpfruit, Pinita Colada i Kokos. Z żeli Pinita Colada, Fuji Green Tea, Satsuma i Kokos.
UsuńGrejpfrut z TBS fajny jest, miałam jakiś czas temu żel:) Tylko mało wydajny, ale to u mnie jak każdy:P
Chciałabym jeszcze mgiełkę grejpfrutową. Pamiętasz, 3 lata temu wzgardziłam jak w klubiku były kupowane:D a ostanio mi się zachciewa:D Ale to kiedy indziej:)
Na minus to, że oprócz 2+2 w manu nie obowiązywała żadna inna promo, a na fejsie były różne.
UsuńKupiłabym grejpfrutowe masło, ale nic więcej nie chcę, z resztą zapasy mam za duże, a mi zużywanie mazideł do ciała idzie średnio ;) chyba odpuszczę tym razem :) z resztą do 14 to chyba trwa, to się zastanowię ;)
UsuńFaktycznie, a ja naiwna myślałam, że tylko dzisiaj;D
UsuńTy chyba całkiem niedawno kupowałaś w Wawie to może dlatego:) U mnie szybko ta pielęgnacja ciała idzie, bardzo szybko więc ciągle czegoś potrzebuję:/ Ale tak czy siak na pewno będzie więcej promocji, a zimą wyprz:P
A myślałam, że będą dziś u Ciebie nowości!
Pewnie dlatego :) Nowości chyba będą z 2 miesięcy bo oszczędzam na wakacje! :D
UsuńNo nie mów, że nic nie kupiłaś lub nie dostałaś:D ja mam post w przygotowaniu, czyli, że brakuje wstępu:P Ilościowo nie zaszalałam:)
UsuńSwoją drogą jakbym wiedziała to bardziej by mi pasowało w okolicach 14 niż dziś;D
UsuńDostać, to dostałam paczkę od oeparol, ale to od znajomego który tam pracuje, a tak to posucha :) trochę kupiłam, ale za to w sierpniu nie mam nawet przeznaczonego budżetu na kosmetyki ;) nie wiem, pomyślę :D
UsuńMiałam kiedyś z Oeparol jakiś suplement. Ja czekam na ten moment kiedy wreszcie się opanuję, nie kupię nic w danym miesiącu i dam post z niczym!:D
UsuńW sierpniu to już naderwałam budżet tym TBS'em, hah! Tak to w lipcu niby dużo nie kupiłam, ale jakoś tak dość drogo mam wrażenie :]
Ja też brałam wiesiołka jakiś czas temu :) Ja w tym miesiącu planuję poprzestać na różu, szmince i odżywce do włosów, ale co to będzie... Nie wiem :D No i na pewno wejdę też do DM w Chorwacji ;)
UsuńA mignęło mi jakiś czas temu u hushaaabye, że poniosłaś koszt nowego Diora;) Ale myślałam, że to było jeszcze w lipcu:)
UsuńNo, DMy obowiązkowo:D
Nie, juz w sierpniu :) czekam nawet jeszcze na paczkę, bo idzie z dolce.pl ;) a szminkę kupię w douglasie bo dostałam bon na 40zł :)
UsuńNo to oby szybko przyszła:) Ciekawe kiedy w manu otworzą MAC i Origins;)
UsuńMam i czekają na testy ;p
OdpowiedzUsuńNie próbowałam nic do twarzy z Lirene, ale wierzę, że są to dobre kosmetyki. Bardziej mniej kuszą te do ciała, te musy pachnące magnolią;) itp.
OdpowiedzUsuńJeśli miałam bym sięgnąć po któryś z tych dwóch kosmetyków Lirene to pewnie wybrałabym koncentrat, bo taką mocniejszą kurację bym zrobiła (nie szkodzi, że nie mam tylu lat, też mi to specjalnie nie przeszkadza, - ba, poczułabym się młodziej;)
Wiesz, zawsze trochę mniej super niż np te bardziej wyszukane i apteczne, ale serum naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło:)
UsuńPowiem Ci, że też bym nie miała oporów żeby używać tego drugiego:D na pewno bym od tego nie umarła, a niektórzy jak przeczytają słowo "przeciwzmarszczkowy" etc to zaraz uciekają ;D
Ja jak czytam przeciwzmarszczkowy to biorę w ciemno;) też nie sądzę, aby to mogło zaszkodzić, bez przesady - to nie skalpel tylko krem;)
UsuńWiększość osób ma reakcję odwrotną;D ale my jesteśmy inne - tzn wyjątkowe ma się rozumieć!;D
UsuńNo i przecież to tylko kosmetyk, a nie botoks ;D
UsuńMa się rozumieć, że jesteśmy wyjątkowe;) Za 10-15-20 lat nawet botoksu się nie będziemy obawiać;)
UsuńU mnie "to zielone" wchłania się bardzo szybko. Daje fajne nawilżenie i generalnie w te cieplejsze dni, pod makijaż nie używam nic więcej. Pomijam moje czerwone placki, to jest już inna para kaloszy ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje placki Cię w końcu opuszczą!
UsuńWłaśnie ono w sam raz na lato:) choć ja to lubie pod krem wiec dawalam pod krem:)
Tak, na lato jest idealne :) Na zimę pewnie musiałabym się czymś bogatszym wspomagać :)
UsuńJakiś bogatszy krem i też powinno być ok:)
Usuńmoja mama teraz używa linii Pharmaceris W - wybielanie :)
OdpowiedzUsuńI jak się spisują? Ja się zastanawiałam z tej serii nad serum na przebarwienia dla mamy:)
UsuńTą zieloną wersję miałam i całkiem polubiłam :) Ale ostatecznie oddałam siostrze, bo póki co ja jeszcze nie jestem 30+ :D Ale świetnie wygładza skórę :)
OdpowiedzUsuńParę lat różnicy;) gwarantuje, że nie umarłabyś:D ja jestem 30 rocznikiem;D
UsuńNie miałam tych produktów, jednak jeśli chodzi o pielęgnacje cery to nie do końca mam zaufanie do tej firmy, w przeciwieństwie do ich produktów do ciała :)
OdpowiedzUsuńJa z pielęgnacją twarzy Lirene nie miałam za dużo do czynienia. Serum po raz pierwszy, a tak to kiedyś miałam jakiś żel do mycia twarzy i płyn micelarny. Ale coś tam jeszcze mam w zapasie;)
UsuńDla mnie to zdecydowanie nowość .
OdpowiedzUsuńAle z chęcią napomknę mamie o tej linii. Ona lubi testować nowości :)
Moja mama jest w podobnym wieku do twojej :) w sumie moja mama ma podobne podejście musi być tani a dobry kosmetyk :P nie lubi przepłacać. Zazwyczaj używa drogeryjnych kosmetyków jedynie musi mieć krem na dzień i na noc nie lubi np używać jednego i tego samego kremu na dzień i noc :)
OdpowiedzUsuńMamy chyba tak mają!:D
UsuńPowiem Ci, że moja mama nie przerobiła chyba nawet 10% tej ilości kosmetyków co ja:O a jednak wygląda bardzo dobrze i nikt jej nie daje tyle lat!
Ciekawe, nie znam.
OdpowiedzUsuńTwoja mama ma bardzo wrażliwą skórę. Roślinne ekstrakty też potrafią uczulić. Moja mama też raczej rozsądnie wydaje kasę a najtrudniejszym testerem jest mój chłopak, muszę ciągnąć go za język :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie najgorzej pod tym względem jest z kosmetykami typowo eko;)
Usuńnie znam tej serii, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMmmmm... Moja mama używa zazwyczaj tego co jej zapodam:). Z reguły Cougara a ostatnio tez azjatykow... No ja w sumie podobnie;)))
OdpowiedzUsuńDobrze mają z nami te mamy ;)
UsuńO, nie znałam ich do tej pory ;)
OdpowiedzUsuńCeny rzeczywiście bardzo przystępne :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich, ale Lirene ma przyjemne produkty :)
OdpowiedzUsuńSuper ceny, podejrzewałam że będą oscylować bliżej pułapu 50 zł. Taka miła niespodzianka. Szczególnie dla mamy, skoro nie jest wielką fanką inwestowania w droższe kosmetyki. Jakbym słyszała moją mamę. Ziajka za 5 zł najlepsza! :D ahahah
OdpowiedzUsuńNio, mamy chyba tak mają. To tylko my dzieci rozwydrzone:D
UsuńJa swojej niekiedy nie mówię za ile co kupuję. Chociaż ona i tak wie, że jestem stuknięta bo matki znają swoje dzieci haha;)
Ja po sera nie sięgam, wystarczają mi kremy. Nie ma co za wcześnie rozleniwiać skórę, niech pracuje sama :-) Do szyi i dekoltu mam takie samo podejście jak twoja mama - omijam. Jedynie balsamem dekolt smyrnę.
OdpowiedzUsuńCo do tej kwestii są dwie szkoły;) Jedna głosi, żeby nie sięgać zbyt wcześnie żeby nie "rozleniwiać". A druga, że skóra weźmie z kosmetyków tylko tyle ile potrzebuje i substancje aktywne nie wnikną aż tak głęboko żeby mogły zajść jakieś nadmierne procesy ;) Ja jestem zwolenniczką tej drugiej tezy, ale każdy powinien robić wysle swojego uznania i potrzeb :)
Usuńpierwsze widze je na oczy :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie znam ;P
OdpowiedzUsuńMoja mama jest trochę za młoda na to serum, ale myślę, że ciotka byłaby zadowolona ;) Ja być może kiedyś sięgnę po to Twoje serum, ale zobaczę jeszcze, bo na razie nie czuję jeszcze takiej potrzeby - niech skóra sama pracuje, skoro jeszcze młoda:P
OdpowiedzUsuńnabrałam ochoty na takie serum, 30-stkę to ja już dawno skończyłam, więc taki kosmetyk jest w sam raz dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja, ciekawe produkty, a wiesz chyba wypróbuję to co testowała twoja mama ( z racji wieku) :)
OdpowiedzUsuńnie znam tej serii w ogóle. Alebrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńidentyczne opakowanie ma fluid glammat :P
OdpowiedzUsuńNie znam kosmetyków z tej linii, ale Twoja recenzja serum brzmi zachęcająco :) Ja też nie zwracam większej uwagi na ramy wiekowe jakie producenci przypisują kosmetykom. Biorę to co wydaje się potrzebne dla mojej skóry i przeważnie jest jest dobry wybór.
OdpowiedzUsuńMoja mama jest sporo starsza od Twojej, jej ulubione kosmetyki pod względem pielęgnacji twarzy pochodzą z marki Floslek :)
Lubimy Lirene , nie znamy jednak tych kosmetyków:)
OdpowiedzUsuń