środa, 9 listopada 2016

MIYA Cosmetics myWONDERBALM – Hello Yellow i I’m Coco Nuts!

Cześć Dziewczyny!

Nowa polska marka MIYA Cosmetics oferująca wyjątkową gamę kremów dopasowującą się do stylu życia szturmem wkroczyła do blogosfery! Również ja miałam okazję przekonać się na własnej skórze o co tyle szumu i czy cały ten manifest marki to tylko słowa czy może rzeczywiście jest w tym jakiś głębszy sens. Cenię sobie ludzi z wizją. Ludzi, którzy nie boją się działania i starają się podążać z duchem czasu. Innowacja i nowoczesność są dla mnie ważne, a zarazem uwielbiam przyjemność i łatwość stosowania więc jak to zwykle bywa moja niemalże nieomylna intuicja podpowiedziała mi, że w kremach z linii myWONDERBALM musi tkwić potencjał, który ja powinnam wykorzystać:) Z tego też powodu zgodziłam się wypróbować produkty tej marki i podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. Rąbka tajemnicy uchyliłam już w ulubieńcach października i jak się okazało większość z Was najbardziej zaintrygowały kremy myWONDERBALM. Przyszła więc pora by okryć wszystkie karty!



MIYA Cosmetics

„Wiemy, że lubisz czuć się pięknie, wyglądać stylowo i cieszyć się życiem. Daje Ci to energię i poczucie pewności siebie przez cały dzień. Podstawą Twojego wyglądu jest piękna skóra. To właśnie ona dodaje Ci naturalnego blasku i sprawia, że jesteś gotowa na podbój świata. Wiemy, że każdy Twój dzień jest pełen wyzwań i aktywności, a doba jest za krótka na skomplikowaną i czasochłonną pielęgnację. Ważny jest szybki rezultat i efekt WOW! Tu i teraz, gdziekolwiek jesteś. Rozwiązaniem jest pielęgnacja MIYA Cosmetics. Stworzyliśmy ją dla CIEBIE, dopasowując ją do Twojego stylu życia i potrzeb Twojej skóry. myWONDERBALM to wyjątkowa gama kremów, w których znajdziesz wszystko to, co najważniejsze dla Ciebie i Twojej skóry”.

Kolorowa pielęgnacja

Kremy myWONDERBALM wyróżniają radosne, kolorowe opakowania. Jestem fanką koloru. Kiedy wszyscy przyodziewają czerń ja potrafię odstroić się na niebiesko więc w to mi graj;) Nie wiem jak jest u Was, ale gdy ja widzę tubkę kremu w soczystym kolorze od razu chętniej po niego sięgam. Warto też dodać, że każdy z kremów MIYA oprócz kartonowego opakowania jest także zabezpieczony folią. Podoba mi się również długa data przydatności bez konieczności zużycia kremów w krótkim czasie od momentu otwarcia. Zaskoczeniem była dla mnie większa niż standardowo pojemność każdego z kremów – aż 75ml! Muszę przyznać, że mnie akurat bliżej do mniejszych pojemności typu 30-40ml, ale postanowiłam, że obrócę tą większą pojemność w zaletę. Otóż jakiś czas temu moja siostra się wyprowadzała i na moje pytanie: „chcesz jakieś kosmetyki?” (kto jak kto, ale blogerka kosmetyczna naprawdę ma się czym podzielić;)) odpowiedziała: „wezmę wszystko co dasz!:D”. Takim oto sposobem zapodałam jej m.in. dwie solidne porcje kremów MIYA, a to wszystko bez jakiegokolwiek poczucia ubytku gdyż została mi jeszcze taka standardowa ilość:) Większa pojemność będzie jednak kluczową zaletą dla kobiet, które lubią cieszyć się kosmetykiem na dłużej i zwyczajnie nie mają ochoty na zmiany oraz dla tych, które cenią sobie kosmetyki typu dwa w jednym, ponieważ kremy te przeznaczone są przede wszystkim do pielęgnacji twarzy, ale mogą też posłużyć jako krem do rąk lub do ciała. 

Uniwersalność

Marka MIYA Cosmetics nie posiada niezliczonej ilości kremów na konkretne, jednostkowe problemy naszej cery. Nie znajdziesz tu kremu matującego, kremu na rozszerzone pory, kremu typowo na zmarszczki ani też kremu na nie wiadomo co;) Marka stawia na proste, ale zarazem uniwersalne i skuteczne rozwiązania. Zamiast produktów, które potrafią działać jedynie wybiórczo mamy 4 kremy, które mogą zaspokoić nie tylko potrzeby skóry naszej twarzy, ale także naszego ciała i zmysłów gdyż kremy te charakteryzują się wyjątkowymi zapachami. W ofercie mamy zatem cztery produkty o całkiem zabawnych nazwach:


I’m Coco Nuts – krem do twarzy z olejkiem kokosowym

Hello Yellow – krem do twarzy z masłem mango

I Love Me – krem do twarzy z olejkiem z róży

Call Me Later – krem do twarzy z masłem shea


Pod mój dach trafiły wszystkie cztery wersje myWONDERBALM i teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie by otworzyć je wszystkie na raz, ale uznałam, że najlepiej będzie (zarówno dla mnie jak i dla szczegółowości mojej opinii) jeśli na pierwszy ogień wezmę w obroty I’m Coco Nuts oraz Hello Yellow. Lubię mieć bowiem możliwość dokładnej oceny każdego z produktów, wyłapywania różnic i niuansów;) Zaplanowałam sobie, że jeden będzie mi towarzyszył za dnia, a drugi nocą:) Czy taki plan pielęgnacyjny zdał u mnie egzamin?;)


myWONDERBALM I’m Coco Nuts


Jeśli Twoja skóra domaga się wakacji, podaruj jej intensywne nawilżenie o subtelnym zapachu kokosa. Uwolnij wspomnienie lata, najpiękniejszych wakacji i  egzotycznej plaży.”

Jeśli zastanawiacie się dlaczego otworzyłam akurat I’m Coco Nuts przeczytajcie powyższy opis. Ja przeczytałam i już byłam ugotowana:) Nie tylko moja skóra, ale także „moje JA” nieustannie domaga się wakacji, plaży i wszystkiego co związane jest z latem. Jestem takim trochę typem z pogranicza depresyjnego. Latem czuję, że mogę wszystko. Natomiast kiedy przychodzi jesień (a potem nieszczęsna zima) zaczynam działać na zwolnionych obrotach, ale… życie nie stoi w miejscu, a ja nie mogę zapaść w sen zimowy więc potrzebuję specjalnych bodźców do działania bo sorry, ale taki mamy klimat!;) Jakkolwiek nie stawia mnie to może w najlepszym świetle jednym z takich bodźców mogą być kosmetyki;) Szczególnie te o aromatycznych zapachach i skutecznym działaniu. Wszystko co może mi pomóc zaznać trochę lata w szary dzień albo zimny wieczór jest mile widziane! I’m Coco Nuts przeznaczyłam do stosowania na noc. Najpierw zajmuję się higieną i pielęgnacją ciała, później oczyszczam twarz, nakładam I’m Coco Nuts i już jestem gotowa żeby porządnie się zrelaksować! 

Kokosik posiada białą barwę i również bezpośrednio po nałożeniu jest biały więc warto nakładać go mniejszymi porcjami i ładnie wklepać. Krem posiada bogatą konsystencję, ale nie obciąża ona nawet mojej mieszanej cery, która niekiedy zmierza bardziej w kierunku suchej, a niekiedy bardziej tłustej lub nawet normalnej. Istna ruletka;) Myślę, że cera mieszana jest najbardziej skomplikowana, ponieważ domaga się wszystkiego. Tu trzeba, odżywić, tam wyregulować, tu zmatowić. Nie ma lekko! Jednak krem MIYA daje radę. Po aplikacji cera jest matowa, ale jednocześnie bije od niej zdrowy blask. Produkt nie zapycha mojej skóry, a musicie wiedzieć, że ilekroć sięgam po jakiś nowy produkt do pielęgnacji twarzy, który w dużej mierze szczyci się dobrym składem (tak jak w tym przypadku) zawsze mam lekkie obawy, a co jeśli pogorszy mi się po nim cera? Naturalne produkty do pielęgnacji ciała niemal zawsze się u mnie sprawdzają, ale twarz rządzi się swoimi prawami:) Na szczęście nie odnotowałam niedogodności! 

Zapach kremu jest tropikalny, iście wakacyjny! Mój nos odczytuje go jako połączenie kokosa z soczystym ananasem. To jeden z tych „autorskich zapachów” które różnią się od standardowego ujęcia zapachu kokosa:) Trafiłam na kilka opinii, że zapach I’m Coco Nuts utrzymuje się do kilku minut od aplikacji. U mnie jednak utrzymuje się ok. 2 godzin. Dawniej uznałabym to za ogromną wadę. Natomiast teraz najczęściej myślę… chwilo trwaj! Z ciekawości użyłam go kiedyś pod makijaż i zapach również przebijał przez puder:) 

Krem bardzo dobrze regeneruje i koi moją mieszaną cerę, a jednocześnie zapewnia odpowiedni balans między regulacją wydzielania sebum w strefie T, a nawilżeniem co oznacza, że rano nie budzę się z tłustą skórą:) Z ciekawości kilka razy wypróbowałam go na dłoniach jako nocny kompres (z użyciem bawełnianych rękawiczek) i również uzyskałam satysfakcjonujące efekty w postaci gładkich i nawilżonych dłoni. Nie próbowałam stricte na ciało, ponieważ moje zużycia w tej materii są naprawdę konkretne i wtedy niewiele zostałoby już na twarz:) Jeśli Ty i Twoja skóra potrzebujecie wakacji polecam:)


myWONDERBALM Hello Yellow


„Witaj, świecie, to będzie wspaniały dzień! Zmysłowa formuła o delikatnym zapachu mango zadba o Twoją skórę i wprawi Cię w dobry nastrój. To Twoja dawka pobudzającej do działania, pozytywnej energii”.

Przeczytawszy opis Hello Yellow od razu wiedziałam, że będzie to krem w sam raz do stosowania na dzień oraz pod makijaż. Wszak ja i mango = wielka nieskończona miłość. To się musiało udać! Tutaj znowu zapach określiłabym jako niesztampowy:) Ewidentnie jest to mango, ale w innej interpretacji niż np. w przypadku linii mango z Organique tudzież innych dobrze mi znanych kosmetyków mających coś wspólnego z mango:) Dla mnie jest to mango z kremową nutką. Zapach wersji mango jest o wiele subtelniejszy i utrzymuje się na mojej skórze zdecydowanie krócej niż kokos.

Podobnie jak wersja kokosowa krem z masłem z mango posiada białą barwę. Pozornie niczym się nie różnią, ale wersja żółta jest zdecydowanie lżejsza i gładko się rozprowadza. Sunie po skórze jak po zjeżdżalni;) Pozostawia twarz aksamitnie gładką dzięki czemu idealnie nadaje się pod makijaż. Kiedy wstanę zbyt późno, a mam coś pilnego do załatwienia wystarczy poczekać chwilę by móc nałożyć delikatny makijaż i wyjść. Dodatkowo jego żółta tubka dodaje mi energii, ponieważ przywodzi mi na myśl słońce, którego tak bardzo mi brakuje jesienią;) Po użyciu cera również nie jest tłusta, ale podobnie jak w przypadku kokosa wygląda bardzo świeżo, tak jakby bił od niej jakiś wewnętrzny blask (nie mylić z przetłuszczeniem!). Najmocniej jest to widoczne wtedy gdy się uśmiechnę, to jest taki efekt wymuskanej skóry:) Przy regularnym stosowaniu cera staje się bardziej elastyczna, ukojona i dogłębnie nawilżona. 

Produkt w krótkim czasie zapewnił mi to czego bardzo brakowało mi w kremie innej marki, z którym miałam wcześniej do czynienia, czyli odpowiednią dawkę nawilżenia. Uwielbiam po niego sięgać każdego jesiennego, szarego dnia, który niestety niekiedy trudno odróżnić od wieczoru;) 


Kremy myWONDERBALM dostępne są w sklepie MIYA Cosmetics. Można je kupić na sztuki lub w pakiecie, czyli wszystkie 4 wersje i taka opcja wychodzi oczywiście taniej, a dodatkowo przesyłka jest wtedy gratis:) Na stronie znajdziecie również pełne składy INCI każdej z wersji.


Znacie myWONDERBALM? Jakie są Wasze wrażenia? Dajcie znać jak się sprawuje wersja I Love Me oraz Call Me Later!

78 komentarzy:

  1. Nie znam ich, ale bardzo mnie ciekawią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Opakowania faktycznie piękne , uwielbiam pastelowe kolory :)
    Hello Yello chyba najbardziej przypadłby mi do gust ,bardzo lubię owocowe zapachy , a kokosa wręcz nienawidzę :)
    Z miłą chęcią wypróbuję i zobaczę jakie rezultaty przyniesie :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. ten kokos z I'm Coco Nuts nie jest taki typowy (bardziej taka pinacolada:)) więc może nie wszystko przesądzone:) Hello Yellow przyjemny:)

      Usuń
  3. Zdecydowanie skusiłabym się na wersję mango ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie znam ale lubie u siebie takie produkty :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten mango krem bardzo mnie kusi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam o różanym, ale z tego co zdążyłam wyczytać na blogach, to wersja mango jest najlżejszą ze wszystkich, więc gdybym się zdecydowała, po nią pierwszą bym sięgnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różanego jeszcze nie otwierałam, ale z tego co gdzieś tam mi mignęło jest on raczej odżywczy:) Na zimę może być fajny:) Mango zdecydowanie ładnie się rozprowadza i szybko wchłania:)

      Usuń
  7. sporo o nich czytam izastanawiam się nad tym odpowiednim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojego wyboru:) Ja bym dla Ciebie obstawiała Hello Yellow:)

      Usuń
  8. Mam hello yellow ! :D Teeż kocham Mango dlatego mój wybór był prosty !! :D Ale jeszcze go nie używałam, ale muszę zacząć ! :D Mam nadzieję że też go pokocham !

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jeszcze nie znam tych kremów, widuję je od jakiegoś czasu w blogosferze, ale dopiero u Ciebie poczytałam o nich co nieco ;) kurcze ciekawi mnie każdy z nich :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widywałam, ale najczęściej były to dość drobne wzmianki dlatego postawiłam sobie za cel opisać je bardziej szczegółowo;)

      Usuń
  10. Oj kokosowy woła do mnie :D. Strasznie mi się spodobał i złapię go :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten z olejkiem kokosowym bardzo chętnie bym przetestowała. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawią mnie bardzo te kremy z chęcią bym je wypróbowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wakacje by mi się przydały, ale skoro mogę je na razie zapewnić skórze to jestem na tak :) mnie również by skusiły te kolorowe opakowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wakacje i tak by się przydały, ale na razie z tym ciężko (przynajmniej u mnie) więc trzeba się inaczej wspomagać;)

      Usuń
  14. nigdy nie miałam doczynienia z tą marką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest stosunkowo młoda, a Ty przebywasz poza pl więc w sumie nic dziwnego:)

      Usuń
  15. ostatnio często trafiam na informacje o tych kremach, myślę, że mango może kiedyś wpadnie w moje łapki

    OdpowiedzUsuń
  16. Wersja I’m Coco Nuts brzmi bardzo ciekawie! Marka Miya jest dla mnie nowością, ale przyznam, że zapowiada się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, marka młodziutka, ale dobrze rokuje jak na moje oko:)

      Usuń
  17. Mam ten różowy, ale z chęcią przygarnęłabym jeszcze żółty, albo wszystkie najlepiej, haha :D tylko zapas kremów mam konkretny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokosik to chyba wymitnie nie w Twoim zapachowym typie by był;)
      A jak ten różowy? Otwierałaś? Ciekawa jestem czy będzie dla mnie ok.

      Usuń
    2. Może jak faktycznie czuć w nim trochę ananas to by mi pasował? Ciężko stwierdzić... a róża jeszcze czeka, na razie mam otwarty inny :)

      Usuń
    3. Ano stwierdzić precyzyjnie stwierdzić takie rzeczy bo każdy jednak inaczej odczuwa zapachy, ale jak dla mnie nie jest to taki typy kokos. Kojarzy mi się on z pinacoladą:D Dla mnie jest świetny:)

      A to szkoda. Myślałam, że pomożesz ocenić moje szanse na zadowolenie z tejże różyczki:D Bo z tym u mnie bywa różnie:)

      Usuń
    4. *ciężko
      Coś dzisiaj masło maślane:]

      Usuń
  18. Kokos tropikalny mniam ale dlaczego mango z kremową nutą?:O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokos taka pinacolada:)
      A co do mango to każdy nos może czuć inaczej, mój wyczuwa dodatek kremowej nutki:P

      Usuń
  19. Nie znam tych kremów, ale chętnie wypróbuję którąś wersję. Sporo dziewczyn je chwali, a i ceny są przyjemne ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. nie znam, dosyć ciekawie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie słyszałam o tych kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
  22. nie znam tej firmy, ciekawe opcje

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja mam ochotę na wersję różową I Love Me. Po Twojej opinii widzę, że żółty byłby dla mnie super na lato.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem jej ciekawa jak wypadnie bo mi nie kazdy różany kosmetyk pasuje:) Hello Yellow powinien pasować niemal każdemu :)

      Usuń
  24. mam wersję z olejkiem różanym ale przyznam się, że chętnie przygarnęłabym wszystkie wersje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe:D pewnie dlatego, że takie kolorowe i pachnące:)

      Usuń
  25. I oszczędzaj tu człowieku... Ja też w pierwszej kolejności używałabym kokosa i mango :). Kupię pewnie całą 4 ale teraz zrobiłam zapasy na LNE i nie mogę nic kupować bo utonę :D
    Teraz zachęcam się maseczką skin79 ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One i tak świetne ceny mają bo za zwyczaj w cenie tych wszystkich miałam tylko jeden:) Hello Yellow i I'm Coco Nuts chyba takie najbardziej zachęcające :)
      Widziałam tą Twoją wesołą gromadkę na insta:) teraz tylko leżeć i pachnieć:D

      Usuń
  26. ja jesszcze nie znam tej marki kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie znam tej marki, ale opakowania mają świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja też chętniej sięgam po produkty, które mają kolorowe opakowania. Mango i ja to również nieskończona miłość - o dziwo - nie lubię tego owocu, ale zapach kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Mi graficznie już się podobają, do tego cena genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Rzeczywiście !
    Same kolorowe opakowania już wołają "kup mnie" :)

    Niestety nie miałam z nimi styczności, ale już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Opakowanie tak cudownie kolorowe, że to prawdziwe remedium na taką pogodę:) Ja bym chciała najbardziej ten z mango):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie coś w tym jest:) Zwłaszcza gdy ktoś tak jak ja nienawidzi jesieni :D

      Usuń
    2. Ja też nie lubię jesieni, ale najgorsza jest dla mnie zima... brrrr,
      Lubię za to rozgrzewające wieczory z domowym spa;)

      Usuń
    3. Taaak, zima najgorzej! Właśnie dzisiaj jak wracałam zaczął sypać śnieg:P
      Ale dobre spa nie jest złe ;)

      Usuń
  33. Przyciągają wzrok, pierwszy raz je widzę.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawią mnie produkty tej marki

    OdpowiedzUsuń
  35. Mnie też przyciągają kolorowe opakowania :) Z tych dwóch, które opisywałaś, skusiłabym się na ten żółty o zapachu mango.

    OdpowiedzUsuń
  36. Te dwa chyba najbardziej mnie interesują z całej oferty ale pierw muszę przebrnąć przez Origins i potem 75ml Clinique aby trafiły one do mnie ;). Ale zapisane zapamiętane, no i cóż lato w tubce kusi bo sama mam problemy z jesienią jak i zimą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie chcesz wiedzieć ile mam kremów w zapasie:D Ale z tych właśnie te dwa najbardziej mnie skusiły na początek:)

      Usuń
  37. Podoba mi się stylistyka opakowań. I kolorrryyyy <3
    Plażę i wakację też chcę! :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo wakacyjne zdjęcia, aż zatęskniłam za wakacjami :).

    OdpowiedzUsuń
  39. Kusisz! Jeśli coś pachnie mango, to musi być moje :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Jesteś moim niezastąpionym źródłem wiedzy o tym co i jak w kosmetykach :)) Produkty wydają się ok :))

    OdpowiedzUsuń
  41. Ajjjj zapowiada się godnie bardzo, jestem ciekawa tych kosmetyków i marki :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Krem z olejkiem kokosowym najbardziej do mnie przemawia ;p chociaż mam chrapkę też na ten z masłem mango :D

    OdpowiedzUsuń
  43. bardzo lubię przeróżne kremu więc z tymi też bym się pewnie polubiła:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Zapraszam do siebie na mini-zestawienie kalendarzy adwentowych z kosmetykami! :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Moja skóra i ja zdecydowanie potrzebujemy wakacji ;) Ja wprawdzie jestem z tych kobiet, które "pożerają" wzrokiem te czarne opakowania kosmetyków, ale jakoś te kolorki wyjątkowo mnie kręcą i tak pozytywnie nastrajają. Oj tak, zdecydowanie jestem zdecydowana wypróbować chociaż jeden z tych kremów :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Super recenzja! Mnie bardo kuszą te kremiki i pewnie się zdecyduję ;).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...