Neuro
Glicol + Vit. C marki Bielenda
to jedna z najnowszych linii przeznaczonych do pielęgnacji twarzy. Przyznam, że
niejednokrotnie nie mogę wyjść z podziwu nad mnogością i różnorodnością nowości
jakie serwuje nam ta marka. Ekspansja Bielendy trwa w najlepsze, a sama firma
coraz częściej otrzymuje prestiżowe nagrody dla swoich produktów. Przyznam, że
mnie to nie dziwi, ponieważ na ogół mam z ich produktami pozytywne
doświadczenia. Kiedy więc usłyszałam o nowej linii Neuro Glicol + Vit. C,
pomyślałam, że może być ciekawie. A to dlatego, że moja skóra lubi zarówno kwas
glikolowy jak i witaminę C, w dodatku linia skierowana jest do osób 30+;) Tak
się złożyło, że miałam okazję wypróbować dwa produkty z tej serii. Jednak jako
że nie mogłam ich używać w pełni regularnie napiszę dziś nie tyle recenzję co kilka luźnych spostrzeżeń, czyli tzw. pierwsze wrażenia:) Jeśli
jesteście ciekawe, zapraszam do dalszej części wpisu:)
Bielenda Neuro Glicol + Vit. C Eksfoliująca emulsja do mycia twarzy
„Skutecznie
oczyszcza i odświeża cerę, usuwa zanieczyszczenia, makijaż i nadmiar sebum.
Zawartość kwasu glikolowego wspomaga skuteczną eksfoliację, w
wyniku czego zostaje usunięty martwy naskórek, a cera staje się gładka,
zrewitalizowana i odnowiona. W 100% stabilna witamina C, jeden z najsilniejszych
antyoksydantów, rozjaśnia
przebarwienia, pięknie wyrównuje koloryt cery, dodaje blasku i rozświetla szarą
cerę. Emulsja zawiera
unikalny NEUROPEPTYD, który blokuje neuroprzekaźniki
odpowiedzialne za skurcze mięśni, co prowadzi do widocznego wygładzenia skóry”.
Eksfoliującą emulsję do
mycia twarzy otrzymujemy w biało-pomarańczowej tubce o pojemności 150g. Produkt
należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od momentu otwarcia. Sama kosmetyk posiada
nieco medyczny i jednocześnie jakby cytrusowy zapach (ja akurat lubię takie;))
oraz dość lekką konsystencję o perłowej barwie.
Producent zaleca używanie emulsji codziennie, zarówno rano i wieczorem. Ja jednak stosowałam z mniejszą częstotliwością, ponieważ w przypadku tego typu produktów myjąco-eksfoliujących rzadsze stosowanie lepiej zdaje u mnie egzamin. Samo stosowanie emulsji jest dość przyjemne, w trakcie mycia odczuwalne jest delikatne drapanie, ale nie drażni ono skóry. Po użyciu cera jest bardzo dokładnie oczyszczona więc tak naprawdę efekt przypomina mi zastosowanie specjalnego mydła przeznaczonego do oczyszczania twarzy. Dodatkowo cera jest po takim oczyszczaniu świeża i gładka, ale jednocześnie po zastosowaniu emulsji występuje u mnie lekkie uczucie ściągnięcia więc najlepiej jak najszybciej zabrać się za dalsze kroki pielęgnacyjne, czyli tonizację i nawilżanie;) Plusem jest to, że po tak dokładnym oczyszczeniu i przy okazji lekkim złuszczeniu dalsze produkty pielęgnacyjne zdecydowanie szybciej wnikają w skórę. Codzienne stosowanie może przynieść mocniejsze efekty złuszczające (zwłaszcza w połączeniu z innymi produktami z serii). Natomiast ja w tym przypadku preferuję mniej regularne stosowanie. W przypadku cery suchej produkt ten może być zbyt mocny. Zresztą producent rekomenduje stosowanie w przypadku cery tłustej, mieszanej i pozbawionej blasku;)
Producent zaleca używanie emulsji codziennie, zarówno rano i wieczorem. Ja jednak stosowałam z mniejszą częstotliwością, ponieważ w przypadku tego typu produktów myjąco-eksfoliujących rzadsze stosowanie lepiej zdaje u mnie egzamin. Samo stosowanie emulsji jest dość przyjemne, w trakcie mycia odczuwalne jest delikatne drapanie, ale nie drażni ono skóry. Po użyciu cera jest bardzo dokładnie oczyszczona więc tak naprawdę efekt przypomina mi zastosowanie specjalnego mydła przeznaczonego do oczyszczania twarzy. Dodatkowo cera jest po takim oczyszczaniu świeża i gładka, ale jednocześnie po zastosowaniu emulsji występuje u mnie lekkie uczucie ściągnięcia więc najlepiej jak najszybciej zabrać się za dalsze kroki pielęgnacyjne, czyli tonizację i nawilżanie;) Plusem jest to, że po tak dokładnym oczyszczeniu i przy okazji lekkim złuszczeniu dalsze produkty pielęgnacyjne zdecydowanie szybciej wnikają w skórę. Codzienne stosowanie może przynieść mocniejsze efekty złuszczające (zwłaszcza w połączeniu z innymi produktami z serii). Natomiast ja w tym przypadku preferuję mniej regularne stosowanie. W przypadku cery suchej produkt ten może być zbyt mocny. Zresztą producent rekomenduje stosowanie w przypadku cery tłustej, mieszanej i pozbawionej blasku;)
Bielenda Neuro Glicol + Vit.C Eksfoliujący krem korektor zmarszczek i przebarwień na noc
„Spektakularne efekty odnowy skóry
gwarantują inteligentne składniki aktywne o udowodnionej skuteczności i
precyzyjnym działaniu, które wnikają głęboko i stopniowo uwalniają swą moc,
działając jeszcze długo po aplikacji. 100% stabilna witamina C forte
to jeden z najsilniejszych antyoksydantów. Stymuluje produkcję kolagenu,
spowalnia procesy starzeniowe, chroni DNA, wzmacnia i regeneruje skórę.
Skutecznie wyrównuje koloryt cery, redukuje zaburzenia pigmentacji, zmniejsza
skłonność do przebarwień i zmian naczynkowych, dodaje cerze blasku, chroni
przed foto i chronostarzeniem, optymalnie nawilża. Kwas glikolowy
2 % poprawia kondycję skóry w dowolnym
wieku. Złuszcza naskórek stymulując procesy naprawcze skóry,
wygładza i ujednolica wygląd cery. Zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie
sebum, zapobiega powstawaniu wyprysków. Zwiększa produkcję kolagenu,
dzięki czemu spłyca istniejące zmarszczki i spowalnia procesy
starzenia skóry. Wspomaga odnowę i regenerację skóry właściwej, optymalnie
nawilża. Neuropeptyd to nowoczesny
peptyd nowej generacji, uznawany za jeden z najlepszych składników
przeciwzmarszczkowych, ponieważ hamuje skurcze mięśni twarzy odpowiedzialne
za powstawanie zmarszczek. Skutecznie zapobiega tworzeniu się nowych
zmarszczek i wygładza istniejące”.
Krem otrzymujemy w
biało-pomarańczowym, kartonowym opakowaniu, które jest dodatkowo ofoliowane. Wewnątrz
znajdziemy szklany słoiczek, który również posiada dodatkowe zabezpieczenie. Pojemność
to standardowe 50ml, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Produkt
posiada białą barwę, a jego konsystencja jest dość zbita lecz dość łatwo się
rozprowadza. Zapach jest bardzo podobny jak w przypadku emulsji. Posiada jak ja
to mówię „bielendową nutę”, ale jednocześnie zdaje się być zdecydowanie
mocniejszy i bardziej długotrwały w porównaniu z innymi kosmetykami tej marki.
Być może z uwagi na zawartość kwasów.
Z racji tego, że kremu nie mogłam stosować tak totalnie każdej nocy, postanowiłam połowę opakowania przekazać siostrze. Siostra jest co prawda ode mnie 6 lat młodsza, ale stwierdziła, że przetestuje. Według niej zapach kremu przypomina… pieniądze;) Niestety nie do końca krem przypadł jej do gustu, ponieważ stwierdziła, że wzmaga przetłuszczanie cery. Muszę przyznać, że ja również „po nocy z Bielendą” budzę się z nieco tłustszą cerą niż za zwyczaj. Natomiast jest ona jednocześnie ładnie wygładzona i nawilżona. Przebarwień praktycznie nie posiadam więc trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. Zwłaszcza, że w tym celu niezbędne byłoby bardzo sumienne stosowanie, najlepiej w połączeniu z serum.
Na opakowaniu znalazłam jednak coś co mnie zaskoczyło: „Zawarty w kremie neuropeptyd ma na celu wywołanie podobnych procesów w skórze, jak zabiegi medycyny estetycznej z użyciem toksyny botulinowej, która blokuje skurcze mięśni twarzy odpowiedzialne za powstawanie zmarszczek”. Brzmi wspaniale, ale jest to niestety absolutnie nierealne. Nigdy jeszcze nie robiłam botoksu, ale kwestie zabiegów z zakresu medycyny estetycznej od kilku lat mnie interesują (będzie też co nieco na blogu). Widziałam kiedyś wywiad ze specjalistą, z którego jasno wynikało, że nie jest możliwe zastosowanie w kosmetykach takich składników, które pozwolą uzyskać te same lub podobne efekty jak po zastosowaniu botoksu;) Działanie kremu może być więc jedynie powierzchniowe. Jakiekolwiek substancje zawarte w kremie nie mogą przenikać przez skórę i działać na mięśnie mimiczne odpowiedzialne za tworzenie się zmarszczek;) Tego typu kosmetyki możemy więc stosować uzupełniająco lub typowo profilaktycznie. Pytanie też co autor miał na myśli pisząc "podobne" gdyż jest to pojęcie względne. To taki jeden zgrzyt – chwyt marketingowy. Reszta obietnic brzmi bardziej sensownie, ponieważ zarówno kwas glikolowy jak i witamina C zawarte w kremie przy regularnym stosowaniu mogą przynieść satysfakcjonujące efekty.
Z racji tego, że kremu nie mogłam stosować tak totalnie każdej nocy, postanowiłam połowę opakowania przekazać siostrze. Siostra jest co prawda ode mnie 6 lat młodsza, ale stwierdziła, że przetestuje. Według niej zapach kremu przypomina… pieniądze;) Niestety nie do końca krem przypadł jej do gustu, ponieważ stwierdziła, że wzmaga przetłuszczanie cery. Muszę przyznać, że ja również „po nocy z Bielendą” budzę się z nieco tłustszą cerą niż za zwyczaj. Natomiast jest ona jednocześnie ładnie wygładzona i nawilżona. Przebarwień praktycznie nie posiadam więc trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. Zwłaszcza, że w tym celu niezbędne byłoby bardzo sumienne stosowanie, najlepiej w połączeniu z serum.
Na opakowaniu znalazłam jednak coś co mnie zaskoczyło: „Zawarty w kremie neuropeptyd ma na celu wywołanie podobnych procesów w skórze, jak zabiegi medycyny estetycznej z użyciem toksyny botulinowej, która blokuje skurcze mięśni twarzy odpowiedzialne za powstawanie zmarszczek”. Brzmi wspaniale, ale jest to niestety absolutnie nierealne. Nigdy jeszcze nie robiłam botoksu, ale kwestie zabiegów z zakresu medycyny estetycznej od kilku lat mnie interesują (będzie też co nieco na blogu). Widziałam kiedyś wywiad ze specjalistą, z którego jasno wynikało, że nie jest możliwe zastosowanie w kosmetykach takich składników, które pozwolą uzyskać te same lub podobne efekty jak po zastosowaniu botoksu;) Działanie kremu może być więc jedynie powierzchniowe. Jakiekolwiek substancje zawarte w kremie nie mogą przenikać przez skórę i działać na mięśnie mimiczne odpowiedzialne za tworzenie się zmarszczek;) Tego typu kosmetyki możemy więc stosować uzupełniająco lub typowo profilaktycznie. Pytanie też co autor miał na myśli pisząc "podobne" gdyż jest to pojęcie względne. To taki jeden zgrzyt – chwyt marketingowy. Reszta obietnic brzmi bardziej sensownie, ponieważ zarówno kwas glikolowy jak i witamina C zawarte w kremie przy regularnym stosowaniu mogą przynieść satysfakcjonujące efekty.
Znacie
serię Neuro Glicol + Vit. C marki Bielenda? Jakie są Wasze wrażenia?
Wszędzie te vitaminki C !! :D Chętnie bym sprawdziła jak się spisałby u mnie ten zestaw ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Jakoś nie zauważyłam:)
UsuńTeż zauważyłam trend na kosmetyki z wit C
UsuńTaki ogólny to tak. Powiedziałabym nawet, że od lat:) Ale myślałam, że chodzi Wam konkretnie o Neuro Glicol, czyli witaminki od Bielendy:)
UsuńKusi mnie serum ale poczekam do jesieni :)
OdpowiedzUsuńNo już praktycznie wiosna to można poczekać :)
UsuńBielenda ostatnio szaleje z tymi produktami ;), mam na liście kilka ich produktów ale sama nie wiem jeszcze kiedy je wszystkie kupie i wypróbuje :P.
OdpowiedzUsuńWszystkich to się chyba nie da:D
Usuńnie znam tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńz bielendy lubie olejki ;)
A które?:)
UsuńZapach przypomina pieniądze haha :D Fajne porównanie :D Ja w zasadzie z Bielendy nie miałam wiele kosmetyków,także nie mam opinii na ich temat :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie to rozwaliło;)
UsuńJa z kolei całkiem sporo ich miałam;)
Ciekawy produkt, ale dla mnie jeszcze nie ten czas na takiego rodzaju kosmetyki, przyjdzie na to pora.:-)
OdpowiedzUsuńOn niby 30+ ale siostra ma 24 i też próbowała;)
UsuńTo prawda, Bielenda ostatnio bardzo pozytywnie zaskakuje
OdpowiedzUsuńJa mam drobne przebarwienia i jestem ciekawa czy na mojej skórze ten duet się sprawdzi. Mam próbki ale raczej po takiej ilości na efekty nie mam co liczyć :P
OdpowiedzUsuńNo po próbkach to możesz nie zauważyć efektów, zwłaszcza w kwestii przebarwień, ale przynajmniej sprawdzisz czy ogólnie linia do Ciebie przemawia;)
UsuńWypróbowałabym ten żel :)
OdpowiedzUsuńA ja Bielendy nie znam :D. W przypadku drugiego kosmetyku osoba nieznająca się na temat zabiegów jeszcze mogłaby być rozczarowana, że nie działa na te mięśnie!
OdpowiedzUsuńNadal?:D Wydaje mi się, że nawet na logikę mało kto powinien w coś takiego uwierzyć. Choć nadzieja umiera ostatnia:D
Usuńfaktycznie marka ma w ofercie całą masę nowości, tez nie wiem jak oni to robią ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie? Co i rusz coś nowego;)
UsuńZainteresowała mnie ta emulsja, chętnie bym ją wypróbowała :) A co do samej bielendy, to widziałam w rossmannie, że wypuścili jakieś esencje wzorowane na azjatyckich i kurcze - chyba sobie kupię tą do suchej skóry :P
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie byłaby dla Ciebie za mocna tak na co dzień bo u mnie np. 2 razy dziennie to za dużo. Przy suchej skórze to średnio ją widzę, chyba że typowo jako lżejszy produkt złuszczający. Chodzi Ci o te Multiessence 4w1 wyglądające jak toniki?
UsuńWłaśnie o takim rzadszym stosowaniu pomyślałam :) i dokładnie o te Multiessence mi chodziło ;)
UsuńPrzy rzadszym stosowaniu jest w sam raz:) Ano, czego to oni nie wymyślą:)
UsuńNie znam ich, ale kuszą mnie produkty z witaminą C. Czytałam o ich dobrym działaniu :)
OdpowiedzUsuńWitamina C fajnie wpływa na skórę, niemal każdą:)
UsuńNie znam tej serii, nie miałam nawet pojęcia o tym, że istnieje :P Lubię kosmetyki z witaminą C, ale bardziej od kremu ciekawi mnie ta eksfoliująca emulsja :D
OdpowiedzUsuńHihi oni ciągle coś nowego wypuszczają to może jeszcze się z tym nie zetknęłaś, ale widzisz - przyszłam Ci z pomocą:D
UsuńJeszcze nie znam, choć mnie zaciekawiło, bo szukam czegoś z wit C choć na razie mam sie czym smarować ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też mam haha
UsuńLubię produkty z Bielendy ale tych jeszcze nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńhttp://sk-artist.blogspot.com/
A co polecasz?:)
UsuńMiły duecik, choć nie lubię kremów które wzmagają przetłuszczanie skóry.
OdpowiedzUsuńBotoks w kremie! To by dopiero było :D
No, jest taki efekt po nocy..
UsuńHehehe życie byłoby piękniejsze gdyby to wszystko było takie łatwe no nie?:D
Nie sposób chyba nie znać Bielendy , co chwila jakaś nowość <3
OdpowiedzUsuńTo prawda, marka znana od lat. A w ostatnich latach mocno prze do przodu..
UsuńNie słyszałam o tej serii ale tak jak wspomniałas na początku bielenda zaskakuje mnogościa!
OdpowiedzUsuńNie stoją w miejscu zdecydowanie;)
Usuńwaidomo,że skalpela czy botoksu kosmetyki do użytku domowego nie zastąpią
OdpowiedzUsuńaczkolwiek seia ciekawa i chętnie poznałabym ją bliżej
Tak, seria ogólnie ciekawa bo i kwasy i wit C;)
UsuńTaki botoks w kremie to na pewno fajna sprawa, jakby zadziałał choć w 1/4 jak ten prawdziwy ze strzykawki to jadłabym go na śniadanie;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam kosmetyków do twarzy tej marki, a jedynie te do ciała, i jestem nimi zachwycona, bo to super jakość.
Hehe no jakby to było takie proste to by nie nadążali z produkcją;)
UsuńZ jednej strony bardzo mnie ciekawią te produkty, w Rossmannie ciągle rzucają mi się w oczy :D Z drugiej strony właśnie używam innego kremu z witaminą C (wczoraj dodałam jego recenzję u siebie), który średnio się sprawdził i boję się, że z tą serią będzie podobnie :(
OdpowiedzUsuńOstatnio nawet ciągle je reklamują :D zaraz zobaczę co tam miałaś:)
UsuńNa glikol i wit.C jest u mnie zapotrzebowanie, więc wezmę pod uwagę. :)
OdpowiedzUsuńCudo do mycia twarzy chyba sobie sprawię. Kremu raczej nie, chociaż pachnie pieniędzmi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie. Zarówno kwas glikolowy jak i wit C bardzo fajnie się u mnie sprawdzają. Lubię Bielendę więc pewnie kiedyś sięgnę po ten zestaw. Może po lecie :)
OdpowiedzUsuńTen zestaw widzę pierwszy raz. Ja stosuję serum LIQ CC light z 15% witaminą C. Bardzo je polubiłam. Może skuszę się na wypróbowanie połączenia z kwasem. Jednak na razie wystarczy mi mój sprawdzony kosmetyk ;)
OdpowiedzUsuń