Na początku maja zaczęłam
stosować kosmetyki Hada Labo Tokyo,
wokół których narosło mnóstwo krzyku i kontrowersji;) Przeciwnicy kosmetyków
Hada Labo Tokyo od niedawna dostępnych w sieci drogerii Rossmann, zarzucają, że
nie jest to „oryginalne Hada Labo” takie jak w Japonii;) Narzekają na różnicę w
składach i konsystencjach oraz to, że na niektórych z tych produktów nie
widnieje napis „Made In Japan”, a „Made In USA”. A co ja na to? Przede
wszystkim poczułam dezorientację.
Jedni traktują różnice w składach jako coś na zasadzie oszustwa, złej woli
producenta i nabijania polskich konsumentów w butelkę, mamiąc ich azjatyckimi
kosmetykami na wyciągnięcie ręki. Inni z kolei twierdzą, że jest to związane z
prawem i surowymi normami w Unii Europejskiej, powodującym, że składniki, które
mogą być wykorzystywane tam, nie mogą być dopuszczone u nas. Kto ma rację i gdzie leży prawda?
Szczerze mówiąc naprawdę nie wiem!:( Nigdy nie miałam kosmetyków Hada Labo tych
dostępnych w Japonii, więc nie mam porównania. Jednak jeśli czytacie mojego
bloga od dłuższego czasu to na pewno wiecie, że dla mnie skład nie jest decydujący.
W pierwszej kolejności zawsze oceniam działanie, a następnie komfort użytkowania. Owszem, używam
również kosmetyków organicznych, ale skład nie jest dla mnie czynnikiem
pierwszorzędnym. Zwłaszcza w kwestii pielęgnacji twarzy. Co mi po świetnym
składzie jeśli kosmetyk działa marnie? Na czym więc skupię się w swoim wpisie?
Przede wszystkim na swojej opinii w kwestii działania tych kosmetyków.
Hada
Labo Tokyo
„Japońska
bestsellerowa marka Hada Labo TokyoTM powstała w zgodzie
z japońską filozofią piękna, która opiera się na przekonaniu, że działanie
kosmetyków powinno odbywać się w pełnej harmonii ze skórą. Dlatego ich
zadaniem jest przywrócenie skórze jej kluczowego składnika – kwasu
hialuronowego, którego zawartość maleje wraz z wiekiem. Kosmetyki Hada Labo
TokyoTM są bogate w Super
Hyaluronic AcidTM - ekskluzywne połączenie
kilku rodzajów kwasu hialuronowego. Zapewniają głębokie, wielopoziomowe
nawilżenie oraz LOCK-in-MOIST, czyli zamknięcie wilgoci wewnątrz skóry. Dzięki
temu skutecznie redukują zmarszczki i przywracają cerze młodzieńczy blask
i gładkość. Cechuje je japońska czystość i prostota – nie zawierają
zbędnych składników, niepotrzebnie obciążających skórę.Oryginalne, niezwykle
lekkie receptury kosmetyków Hada Labo są doskonałe do aplikacji w sposób,
jaki czynią to Japonki, czyli warstwa na warstwę, co sprawia, że pielęgnacja
skóry staje się prawdziwie japońskim rytuałem piękna. Marka Hada Labo TokyoTM
to bestseller w Japonii i na świecie. Produkty tej marki sprzedają
się co niespełna 2 sekundy”.
Kosmetyki Hada Labo Tokyo są dystrybuowane przez
markę Dax Cosmetics, która jest
obecnie w posiadaniu japońskiego koncernu Rotho
Pharmaceuitcs Group. Obecnie w drogeriach Rossmann dostępne są dwie linie –
White, przeznaczona dla każdego typu
skóry bez ograniczeń wieku oraz linia Red
z retinolem i kolagenem dla skóry dojrzałej 40+. Ja znalazłam się w posiadaniu
5 kosmetyków z linii białej. Jakie są moje wrażenia dotyczące tych produktów?
Hada Labo Tokyo , Gentle Hydrating Cleanser, kremowy żel oczyszczający do mycia twarzy (Made in USA)
„Japoński kosmetyk
rozpoczynający rytuał pielęgnacji skóry twarzy. Krem o puszystej konsystencji w
kontakcie z wodą zamienia się w kremową piankę, która doskonale oczyszcza skórę
z wszelkich zanieczyszczeń. Pozostawia skórę idealnie czystą, znakomicie nawilżoną
i jedwabiście wygładzoną. Zawiera Hyaluronic Acid. Produkt polecany także dla
cery wrażliwej”.
Kremowy żel do
oczyszczania twarzy mieści się w wygodnej białej tubce o pojemności 150ml. Żel
należy zużyć w ciągu 9 miesięcy od momentu otwarcia. Pod względem estetyki,
tubka żelu i wszystkie inne kosmetyki z linii białej prezentują się bardzo
ładnie. Według mnie dużo lepiej niż owe „oryginalne” Hada Labo;) Tamte jak dla
mnie mają wręcz brzydkie opakowania i w ogóle mi się nie podobają. Żel/krem
jest dość gęsty i w kontakcie z wodą zmienia się w delikatną kremową piankę;)
Żel jest praktycznie bezzapachowy co mi osobiście odpowiada, ale wiem, że
niektórym może przeszkadzać;) W składzie nie posiada SLS. Produkt nie
podrażnia, nie uczula, jest bardzo łagodny, ale oczyszcza skutecznie. Według
mnie spełnia swe zadanie. Po użyciu skóra jest miękka i gładka, dobrze
przygotowana na dalsze pielęgnacyjne kroki.
Hada Labo Tokyo, Lotion No.1 - Super Hydrator, intensywny nawilżacz skóry (Made in USA)
„SUPER
NAWILŻACZ SKÓRY TO BESTSELLER W JAPONII – SPRZEDAWANY CO 2 SEKUNDY! Japoński,
silnie nawilżający lotion z formułą LOCK-in-MOIST do częstego stosowania.
Zawiera Super Hyaluronic Acid™. Gwarantuje utrzymanie optymalnego poziomu
wilgoci w skórze i przeciwdziała procesom starzenia. Produkt polecany także dla
cery wrażliwej”.
Lotion został umieszczony
w dość wysokim 150ml opakowaniu, wyposażonym w pompkę. Produkt jest bezbarwny i
posiada ultra-lekką wodnistą konsystencję. Jest bezzapachowy. Kosmetyk
wklepujemy po oczyszczeniu twarzy i nie pełni on funkcji toniku. Dla pewności
zapytałam Interendo żeby się później nie okazało, że źle używam;) Był to bowiem
mój absolutnie pierwszy kontakt z tego typu produktem. Muszę przyznać, że
trochę się obawiałam tego produktu. Zwłaszcza, że po nim należy nałożyć jeszcze
serum i krem;) Okazał się on jednak niezwykle lekki i przyjemny w stosowaniu.
Wystarczy niewielką ilość rozgrzać w dłoniach, a następnie wklepać w skórę
twarzy i szyi. Można stosować również w ciągu dnia na makijaż, ale szczerze
mówiąc tego typu zastosowanie mnie nie przekonało;) Poza tym kosmetyki Hada
Labo nawilżają tak bardzo, że nie wyobrażam sobie już czegokolwiek dokładać na
makijaż;) Lotion Hada Labo jest bestsellerem marki i podobno na świecie
sprzedaje się co 2 sekundy;) Przez wiele osób uważany jest jako najmocniejszy
produkt z tej serii. Według mnie jest to bardzo lekki kosmetyk
wygładzająco-nawilżający. Nadaje się pod makijaż, również w przypadku cery
tłustej. Czasami jednak miałam wrażenie, że lotion, serum plus krem to już
trochę zbyt wiele dla mojej mieszanej cery. Tak jakby zapewniały mojej skórze
wręcz zbyt silne nawilżenie. Muszę przyznać, że chyba po raz pierwszy spotykam
się z czymś takim;)
Hada Labo Tokyo, Concentrated Water Serum, wodne serum Lock-in-Moist na dzień i na noc (Made in Japan)
„WODNE
SERUM LOCK-IN-MOIST NA DZIEŃ I NA NOC. Mocno nawilżające wodne serum
zawierające skoncentrowany Super Hyaluronic Acid™. Preparat jest prawdziwym
zastrzykiem nawilżającym dla skóry oraz pomaga zatrzymać w jej wnętrzu zapasy
wilgoci na wiele godzin. Serum zmniejsza widoczne oznaki zmęczenia i sprawia,
że cera zyskuje zdrowy wygląd, jest odświeżona i wypełniona. Produkt polecany
także dla cery wrażliwej”.
Serum otrzymujemy w
kartonowym opakowaniu wewnątrz, którego znajdziemy niewielki 30ml pojemniczek
wyposażony w pompkę. Na zużycie mamy 9 miesięcy od momentu otwarcia. I tutaj
musicie mi wybaczyć, ponieważ nie miałam jeszcze okazji go użyć, gdyż
miałam w użyciu coś innego. Opinię o serum dopiszę więc w stosownym czasie.
Hada Labo Tokyo, Skin-Plumping Gel, hydro-żel wypełniający skórę na dzień i na noc (Made in USA)
„HYDRO-ŻEL
WYPEŁNIAJĄCY SKÓRĘ NA DZIEŃ I NA NOC. Luksusowy preparat o delikatnej, żelowej
konsystencji, który łączy w sobie udoskonalające działanie kremu i serum.
Dzięki wysokiemu stężeniu Super Hyaluronic Acid™ bardzo intensywnie nawilża i
wypełnia skórę, pozostawiając efekt aksamitnie miękkiej i gładkiej cery.
Produkt polecany także dla cery wrażliwej”.
Krem otrzymujemy w
kartonowym opakowaniu. Wewnątrz znajdziemy 50ml szklany słoiczek, który
prezentuje się naprawdę przyjemnie;) Wewnątrz opakowania znajduje się dodatkowa
osłonka chroniąca zawartość. Konsystencja kremu jest ultra-lekka, czego
niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciach więc pominęłam ich dodanie.
Jest to lekki krem-żel, coś na kształt kremu wodnego;) Trochę przypomina mi
krem Mixa Hyalurogel, choć ten
wydaje się być jeszcze lżejszy i bardziej żelowy;) Choć muszę przyznać, że po nałożeniu
delikatnie się lepi i przez jakiś czas jest wyczuwalny na skórze.
Kosmetyk nie posiada
zapachu, co osobiście mnie cieszy:) Mimo, że potrafię się zachwycić zapachem
kosmetyku to jednak do tych bezzapachowych mam wielki sentyment i darzę je
większym zaufaniem;) A musicie przyznać, że nie tak łatwo spotkać bezzapachowy
krem na drogeryjnej półce?
Krem nosi nazwę hydro-żelu wypełniającego skórę:)
Według mnie to lekka
przesada bo wypełniać mogą specjalne wypełniacze takie jak kwas hialuronowy
wstrzykiwany w skórę, a nie kremy;) Nie wiem więc do końca co producent miał na
myśli. Może chodziło o „poczucie wypełnienia”, a nie stricte wypełnienie;) W
każdym razie ja go potraktowałam jako typowy kosmetyk pielęgnacyjny i muszę
przyznać, że pielęgnuje naprawdę intensywnie. Przy mojej mieszanej cerze krem
naprawdę dobrze nawilża nawet zastosowany solo lub tylko na serum już bez
lotionu tudzież zamiennie na lotion lub serum,
a nałożony na lotion i serum* nawilża spektakularnie. Ja ten efekt
nazwałam perfidnym wręcz nawilżeniem;) Myślę zatem, że w przypadku cery tłustej
użycie wszystkich kroków, mimo leciutkich konsystencji może być zbyt
obciążające. Przy mojej mieszanej cerze czasami odczuwałam wręcz zbyt silne
nawilżenie, co jak wspomniałam dość mocno mnie zaskoczyło. Myślę, że zastosowanie
wszystkich kroków razem na co dzień najlepiej sprawdzi się w przypadku cer
suchych i wrażliwych, a także normalnych. Cery tłuste i mieszane mogą sobie
tutaj czasem pofolgować bo nawet krem „zrobi robotę”;) Nawilżenie, które
zapewnia ten krem jest w moim przypadku naprawdę długotrwałe. Dodatkowo
kosmetyk wygładza i uelastycznia skórę. Dobrze nadaje się również pod makijaż
lecz należy chwilę odczekać gdyż mimo swej lekkości, bezpośrednio po nałożeniu
jest trochę lepki. Jedyny minus jaki zauważyłam jest taki, że po zastosowaniu
na noc, rano skóra jest przetłuszczona w
strefie T. Kilka razy na krem nakładałam jeszcze sleeping mask z innej firmy i
to w połączeniu z kosmetykami Hada Labo było już dla mnie zbyt wiele;) A
przynajmniej nie na co dzień;) Co ciekawe po jakiś dwóch tygodniach stosowania
pielęgnacji HL miałam wrażenie, że te kosmetyki mnie zapychają, ponieważ wyszły
mi na twarzy dwie mikro krostki (które rozdrapałam czyniąc je dużymi). Byłam
już niemal pewna, że to ich sprawka, ale kiedy podobne mikro zmiany pojawiły mi
się w miejscach, w których nie smarowałam się tymi kosmetykami, doszłam do
wniosku, że to jednak nie od tego.
*
gdy piszę serum mam na myśli serum innej marki (i to wcale nie stricte
nawilżające), gdyż tego z HL jeszcze nie otworzyłam. Opiszę je w późniejszym
terminie, ponieważ miałam już w użyciu inny tego typu produkt, a nie chciałam
używać paru na raz. Myślę, że to nawet lepiej, ponieważ w połączeniu z tym
serum nawilżenie byłoby już chyba wręcz mocarne:P
Hada Labo Tokyo, Moisturizing Facial Sheet Mask, głęboko nawilżająca maska na tkaninie (Made in Japan)
„GŁĘBOKO
NAWILŻAJĄCA MASKA NA TKANINIE. Japońska maseczka w płacie na twarz, nasączona
całą buteleczką serum* z 3 rodzajami kwasu hialuronowego - SUPER HYALURONIC
ACID™. Głęboko nawilża, orzeźwia i wygładza skórę. Produkt polecany także dla
cery wrażliwej”.
Ostatnim produktem, o
którym chcę wspomnieć jest maska w płachcie. Przyznam, że ten produkt
pierwotnie zainteresował mnie najbardziej i gdybym miała sama kupować kosmetyki
Hada Labo to najprawdopodobniej zaczęłabym zachowawczo właśnie od maseczki w
płachcie;) Maska wydawała mi się po prostu produktem najniższego ryzyka;) Maska
ma postać białej płachty. Płachta była dla mnie trochę za duża, ale każda jest
na mnie za duża, więc już nie zwracam na to uwagi. Producent poleca pozostawić
maskę na skórze na 15 min, a następnie zdjąć. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że
maska bardzo dobrze nawilżyła moją twarz. Po jej zdjęciu i wklepaniu
pozostałości serum nie nakładałam na twarz już nic więcej, a rzadko mi się to
zdarza;) Myślę, że jeszcze kiedyś wpadnie do mojego koszyka. Nie będę też miała
żadnych oporów przed wypróbowaniem maski z serii Red. Ciekawi mnie też maska w
słoiczku Hada Labo 3D Lifting Mask Shape-Memory Gel. Dajcie znać czy jej
próbowałyście?
Według mnie kosmetyki Hada Labo to przede wszystkim bardzo dobre
nawilżacze, posiadające lekkie (choć trochę lepkie) i bezzapachowe formuły. Dla mnie cały ten spór toczący
wokół tych kosmetyków to niestety klasyczny przykład „gównoburzy”, czyli bezpodstawnego
szumu z G powodu;) Gdyby jeszcze producent obiecywał gruszki na wierzbie, spektakularne
efekty i odmłodzenie o 10lat to może byłoby o co się tak zaciekle spierać… Ale
oni (pomijając rzekomo wypełniający krem) obiecują przede wszystkim nawilżenie i odżywienie.
I dokładnie to zapewniają… Przynajmniej w moim przypadku. Bardzo dobrze spisują się również po zabiegach na twarz, więc chyba rzeczywiście mają coś z dermokosmetyków. Oczywiście każdy ma
prawo do innego spojrzenia na tę kwestię i w żadnym wypadku nie zmuszam do
zakupów, ponieważ każdy musi być przede wszystkim w zgodzie z samym sobą;) Moje
podejście jest jednak takie i nawet skłonna jestem w przyszłości kupić inne
kosmetyki tej marki za własny pieniążek;) Mam ochotę na 3D Lifting Mask Shape-Memory Gel oraz maskę w płacie z linii czerwonej;) Mimo, że nie mam oporów przed
zagranicznymi zakupami i zamawianiem z Ebaya to dobra dostępność (w Rossmannie) jest dla mnie
dużym atutem;)
Ps. wiem, że w te kosmetyki zainwestowała Interendo, czyli wielka fanka tego typu pielęgnacji. Jeśli więc będziecie potrzebowały dodatkowej opinii (być może całkiem innej) to prawdopodobnie za jakiś czas pojawi się u niej wpis. Postaram się wtedy podlinkować;)
Ps. wiem, że w te kosmetyki zainwestowała Interendo, czyli wielka fanka tego typu pielęgnacji. Jeśli więc będziecie potrzebowały dodatkowej opinii (być może całkiem innej) to prawdopodobnie za jakiś czas pojawi się u niej wpis. Postaram się wtedy podlinkować;)
Znacie
kosmetyki Hada Labo Tokyo? Jakie jest Wasze zdanie w kwestii tych wszystkich kontrowersji?
Edit: na końcu wpisu u Saurii znajdziecie odpowiedź Dax Cosmetics w kwestii składów.
Edit: na końcu wpisu u Saurii znajdziecie odpowiedź Dax Cosmetics w kwestii składów.
ja mam piankę do twarzy i zobaczymy jak się spiszę ale jak miałam oryginalnana zakupioną przez neta to była świetna ;)
OdpowiedzUsuńNo to będziesz miała porównanie bo ja tamtych nie miałam (nigdy mnie szczególnie nie kusiły) więc porównania nie mam;)
Usuńmaska u mnie się genialnie sprawdziłą :) Made In JApan ^^
OdpowiedzUsuńMocno nawilżająca :)
UsuńPlanuje sięgnąć po te produkty, pewnie w większej ilości. A Twoja recenzja mega zachęca, za mocne nawilżenie to coś dla mnie 💪🏻
OdpowiedzUsuńNawilżenie zawsze w cenie;) ja teraz żałuje, że czegoś nie dokupiłam jak była promocja 2+2, ale z drugiej strony mam duże zapasy i nie chciałam ich powiększać, ech:D
UsuńDla mnie najważniejsze w tej chwili jest nawilżenie, więc pewnie byłabym zadowolona:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nawilżają one mega mocno. Aż w szoku byłam.
UsuńNie miałam na razie tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam, że są w Rossmannie :D. Jakiś czas temu miałam ich japoński lotion i miło wspominam :). Stąd ten, który prezentujesz najbardziej mnie zaciekawił z gromadki. Co do kontrowersji, to mam podobne zdanie do Twojego - w pierwszej kolejności trzeba ocenić działanie :)
OdpowiedzUsuńChyba jakoś od marca albo kwietnia, tak mi się wydaje;) Ale od początku rozpętała się wokół nich taka burza, że głowa mała;) Mi najbardziej przypadł do gustu krem:)
UsuńU mnie też najpierw działanie. Jeśli jest dobre, to po co patrzyć na skład? Nie miałam okazji widziec jeszcze tych kosmetyków na żywo, ale zapisałam sobie ten lioton. Może będzie dla mnie dobry :)
OdpowiedzUsuńNo zdania na ten temat są podzielone. Niektórzy nie ruszą czegoś jeśli nie podoba im się skład choć jak na moje oko to składy tych produktów wcale nie są aż takie tragiczne;) natomiast dla mnie liczy się działanie;)
UsuńO samej marce słyszałam i nawet widziałam w Rossmannie, natomiast dla mnie byłaby to za ciężka pielęgnacja, aczkolwiek maska w płachcie mnie bardzo ciekawi. I mam podobne zdanie do twojego jeśli chodzi, o kontrowersję wokół tego, że faktycznie lepiej sprawdzić działanie, zamiast wywoływać niepotrzebną burzę i siać zamęt :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest ciekawe bo wszystkie te kosmetyki są bardzo lekkie, ale jednak nawilżają bardzo mocno. Czasami używając wszystkiego i np dokładając jeszcze sleeping mask, miałam poczucie, że już za dużo tego dobrego:D Właśnie ci co najgłośniej krzyczą, z reguły nawet nie zadali sobie trudu żeby wypróbować. Choć oczywiście z 2str szanuję, że komuś nie pasuje np skład i nie kupuje. Ma do tego prawo. Wybór jest ogromny i wcale nie musi kupować akurat tego. Tylko po co aż tak się burzyć i najeżdżać na innych;) niech każdy używa czego chce;)
UsuńJa kupiłam je do wypróbowania i cóż, zobaczymy ;) miałam przez moment wątpliwości, ale jak udało się kupić je w rossmanie sporo taniej, to postanowiłam je wypróbować. A z tej maski w słoiczku, o której wspominasz, moja mama jest bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać:) Masz inny typ cery, więc ciekawa jestem jak u Ciebie wypadną;) Ja prawdę nie byłam tymi kosmetykami za mocno zainteresowana i miałam zamiar kupić tylko płachtę. Ale gdy do mnie dotarły, od razu postanowiłam sprawdzić. A zmotywowały mnie właśnie te wszystkie żale i bitwy na słowa:D
UsuńNo właśnie natchnęłam się ostatnio na tester tej maski i taka śmieszna konsystencja, że pożałowałam, że jej nie kupiłam na promo :D ale jeszcze tyle w zapasie mam i nie chciałam powiększać zasobów :D może jeszcze trafi się przyzwoita oferta to ją przygarnę :)
Uwielbiam całą tą serię. Świetnie się u mnie sprawdza i na pewno na długi czas zagościła w mojej pielęgnacji ;)
OdpowiedzUsuńAlieneczka
Wcale mnie to nie dziwi:)
UsuńWidziałam je już w Rossmanie ale większej uwagi nie zwróciłam. Czasami bardzo ciężko mi nawilżyć cerę i jestem ciekawa jak sprawdziły by się niektóre produkty z opisanych. A co do kontrowersji to jest kompletnie nie potrzebna, narobili szumu a nie ocenili działania ;)
OdpowiedzUsuńNo niektórych trochę poniosło, mam wrażenie;) takie zaciekle spory i to o co? O kosmetyki...
UsuńNie znam tej marki, ciekawa jestem jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa gdzie leży prawda z Hada Labo. miałam bardzo fajną emulsję tej marki prosto z Azji ale to było dawno temu ze 3 lata wcześniej. Na pewno nie była z USA . gdyby obiecywane efekty miały prasować zmarszczki to może afera byłaby ciekawsza ale skoro kosmetyki mają nawilżać i odżywiać, a właśnie to robią to szkoda energii na podniecanie się tym czy są prawdziwe czy nie i gdzie wyprodukowane
OdpowiedzUsuńMoże pojawi się ktoś kto poda sprawdzone info i się dowiemy:) Dla mnie osobiście nie jest to kluczowe, ale chętnie dowiedziałbym się jaka jest prawda, tak dla samej wiedzy;)
UsuńWłaśnie, to nie są kosmetyki o skomplikowanym profilu działania, więc jak dla mnie te wszystkie spory są zbyt mocno rozdmuchane;)
Ja o tych kosmetykach tylko słyszałam i czytałam;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, jak to dokładnie jest z tymi składami, czy się mocno różnią, czy tylko o jakieś składniki, które np. w UE są zabronione, a w Japonii nie. Niemniej jednak bardziej obawiam się tego, że te wypuszczone na nasz rynek mogą być gorsze - ale to trzeba byłoby zrobić dokładny research ;)
Generalnie bardzo mi się podoba działanie każdego z produktu, a że tak jak Ty, mam cerę mieszaną, to mogłaby to być bardzo duża bomba nawilżająca;)
Też mnie ciekawi, tak dla samej wiedzy. Niektórzy twierdzą, że różnice są typowo kosmetyczne, czyli to co nie może być zastosowane u nas - jest zastąpione czymś innym. Ale jak jest naprawdę? Ciężko stwierdzić. Czy są gorsze nie jestem w stanie ocenić bo tamtych nigdy nie próbowałam i tak naprawdę nigdy mnie nie kusiły. W każdym razie te mnie satysfakcjonują. Myślę, że za jakiś czas będzie jakieś porównanie u Interendo, ponieważ ona miała zarówno te japońskie jak i te, które rok temu były w Hebe, aż w końcu te z Rosska. Chociaż trzeba też pamiętać, że każda cera jest inna i nigdy żadna cudza opinia nie będzie w pełni miarodajna dla każdego:)
UsuńNie wiem czemu, ale im akurat japońska hada się z wyglądu podoba mimo że ma naciapane i grafik płakał jak projektował. Miałam tylko maseczki z tej naszej wersji i jak biała była koszmarna to po czerwoną pewnie nie raz sięgnę bo świetnie się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńNo mnie się podoba ta "nasza", a japońska zupełnie nie:D lubię eklektyzm, ale tam jest już tak naćkane, że w ogóle mi się to nie podoba:D mi się biała podobała, to jest szansa, że czerwona jeszcze lepsza:)
UsuńNawilżenie zawsze mile widziane :)
OdpowiedzUsuńnajlepiej samemu kupić i na sobie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZnam markę Hada Labo Tokyo jeszcze z kosmetyków wcześniej dostępnych na stronie Dax. Zakochałam się w hydratorze oraz kremowej piance. Na prwno sięgnę jeszcze po kosmetyki tej marki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to całe nieporozumienie wynika trochę z winy samego producenta, który na opakowaniu lotionu informuje, że to bestseller w Japonii a przecież Hada Labo a Hada Labo Tokyo to dwie różne marki.
PS. DAC Cosmetics nie produkuje tych kosmetyków, jedynie je dystrybuuje.
DAX oczywiscie
UsuńNo trochę zakręcili:) Ok, dzięki poprawię:)
UsuńZakręcili :)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się koedyś porównać oba lotiony
Chętnie się wtedy dowiem jak wypadły:)
UsuńNo ja byłam zdezorientowana tym wszystkim;)
Hehe a jest coś takiego jak zbyt mocne nawilżenie skóry? :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze ich nie miałam ;) Wizualnie bardzo ładnie się prezentują.
Tak:D
UsuńNie znam marki.Najbardziej ciekawi mnie maska w płachcie.Przeczytałam,że są bezzapachowe -już je lubię.Nie cierpię perfumowanych kremów do twarzy.
OdpowiedzUsuńTak, ja też właśnie cenię sobie bezzapachowe kremy do twarzy:)
UsuńDawno już żadna marka nie wywołała takich kontrowersji! Dobrze piszesz - gównoburza - ale o co, ludzie chyba cudów oczekiwali, ale nikt ich nie obiecywał. Co do składu to wyjaśniam sprawę u mnie na blogu :P
OdpowiedzUsuńDokładnie:D miałam wrażenie, że ludzie gotowi wręcz o to się pozabijać:P Tak jakby conajmniej ich życie od tego zależało:)
UsuńO, dzięki. Podlinkuję później:) Chyba dopisałaś ten fragment nieco później bo wcześniej go nie widziałam albo mi umknął :)
O dziękuję , że czekasz na moją opinię :D postaram się sprostać oczekiwaniu ;p
OdpowiedzUsuńNo ja myślę:D W końcu masz porównanie do tych "oryginalnych" więc ciekawam jak to widzisz i Inni zapewne też;)
UsuńMiałam piankę i żel z kwasem hialuronowym z poprzedniej "edycji" polskiej wersji i były świetne! Nie wiem po co tak mieszają, przede wszystkim producent trochę nakręcił tą burzę :D
OdpowiedzUsuńNo trochę zamieszali:D Ale dla mnie najważniejsze, że jest miło w kwestii działania:)
UsuńMnie nie kuszą ale słyszałam że to Hado nie jest takie same jak na azjatyckim rynku i to właśnie z tego powodu, że UE wręcz wymaga zmiany składu
OdpowiedzUsuńTak, też wspominam o tej hipotezie na początku wpisu. Wydaje się być prawdopodobna. Takie stanowisko podaje zresztą Dax.
UsuńJa właśnie zachowawczo kupiłam maseczkę, ale jeszcze jej nie używałam;) Może lotion kiedyś jeszcze kupię;)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma przekonania to zawsze lepiej zacząć od takiej jednorazowej maski:)
Usuńpodzielam Twoje zdanie co do składu kosmetyków. U mnie liczy się działanie i przyjemność uzytkowania. Unikam jedynie parafiny, bo ta mnie zapycha.
OdpowiedzUsuńprzechodziłam w rosmannie wiele razy kolo tych produktow, ale jakos mnie nie wolaly :)
Dokładnie, liczy się działanie, a jeśli jakiś składnik nam nie służy to rzecz jasna lepiej go unikać :)
Usuńjestem fanką tego typu kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo chcę tą serię wypróbować. A o tej całej nagonce nie słyszałam albo zwyczajnie nie pamiętam. Mamy ten sam typ cery więc pewnie byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne :D
UsuńMożliwe że to skleroza wieku średniego... Wiesz 30 i te sprawy :D
UsuńMam 30 i pół więc znam to:D
Usuńznam kosmetyki Hada Labo i mam względem nich pozytywne odczucia, te sztuczne burze odnośnie ich składów w ogóle mnie nie ruszają, zdaję sobie sprawę, że w Japonii są inne normy dotyczące produkcji kosmetyków niż np. w UE, więc skład również i dla mnie nie jest głównym kryterium. Podoba mi się cała seria, byłaby idealna dla mojej suchej cery, ale najbardziej intryguje mnie wodne serum :D
OdpowiedzUsuńMnie też burze nie ruszają, w ogóle:) serum u mnie jeszcze czeka ale jestem dobrej myśli bo spotkaniu z pozostałymi ;)
UsuńPorównywałam oba składy i w tych naszych kosmetykach składniki aktywne są parę miejsc dalej, więc mnie akurat nie dziwi, że ludzie się oburzają, że to gorsze wersje. Szczególnie biorąc pod uwagę, że to było reklamowane jako bestsellery japońskie dostępne u nas. Myślę, że gdyby nie to, to nikt by sie nie oburzał, ale ja np. nie lubię, jak producenci mydlą mi oczy.
OdpowiedzUsuńJa znowu słyszałam, że jest to mylne bo w Japonii składniki nie muszą być podawane poczynając od najwyższego do najniższego stężenia poszczególnych substancji;) Choć nie jestem co do tego na 100% pewna dlatego na początku wpisu napisałam nie wiem;)
UsuńTo nie do końca tak. Składniki, których jest powyżej 1%, muszą być podane w malejącej kolejności, ale jeśli tworzą kompleks np. z wodą mogą być podane wcześniej. Albo mogą rozbić jakiś składnik na kilka i podać je wszystkie, żeby wyglądało, że jest w nim tyle dobrego ;) I ja to wzięłam pod uwagę przy porównywaniu składów i dalej nasze wychodzą na minus. Zresztą z tego, co słyszałam, to ta zasada dotyczy Korei, ale Japonii nie. Natomiast tego pewna nie jestem.
Usuńa ja nawte nie wiem o co tyle krzyku, dopiero teraz się dowiedziałam, że cos takiego weszło do Rossmann'a i, że ludzie narzekaja, że to może nie byc prawdziwe haha ;D no cóż ;D
OdpowiedzUsuńHaha czyli wojenki Cię ominęły :D
UsuńOsobiście nie miałam nic do czynienia z marką, ale wszędzie przed nią uprzedzają z tego co zauważyłam. Kłamstwo czy nie kłamstwo - najważniejsze jest to czy daje radę i się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę;)
UsuńNie wiedziałam o tych kontrowersjach, ale bym wypróbowała je :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne że o nich jeszcze nie słyszałam :/ :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Ludzie uwielbiają takie zadymy i gdy coś się wokół dzieje. Czasem z naprawdę błahego powodu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie cudaki jak ten lotion. Dodatkowy krok w codziennej pielęgnacji <3
Właśnie, niektórzy gotowi się pozabijać o kosmetyki:D
UsuńLotion ciekawa rzecz:)
Ja o tej serii nie wiem nic - tylko tyle, ze to jakaś nowość
OdpowiedzUsuń:) Fajnie, że przygotowałaś tak obszerny post :)
Obszerny to dopiero będzie niebawem :D
Usuńdobrze że mi przypomniałaś mam zaległy post z tej firmy :D
OdpowiedzUsuńDo usług :D
UsuńZastanawiałam się nad nimi podczas promocji 2+2 ale moje zapasy mnie powstrzymały. Na pewno kiedyś je kupię, ciekawe czy u mnie, sucharka, spiszą się równie dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa trochę żałuję, że nie kupiłam maski tej w słoiczku i czerwonej płachty, ale też zapasy mnie trochę powstrzymywały:D
UsuńHada Labo Tokyo ostatnio jest " modne " ale z tego co piszesz, rozgłos całkiem zasłużony. Też nie wnikam za bardzo w składy, dla mnie liczą się te cechy, o których wspomniałaś + zapach, uwielbiam wonną pielęgnację ;) Nawilżacz i maskę muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńO to nie wiem czy Cię zadowolą bo one bezzapachowe:)
UsuńKosmetyków tych nie znam, ale chętnie poznam. Zwłaszcza lotion. Całą pielęgnację krok po kroku sobie jednak daruje, bo dla mnie byłoby to dużo za dużo nawilżenia.
OdpowiedzUsuńTeż bardziej liczy się u mnie działanie, ale czasami nie mam wyjścia, muszę czegoś uniknąć. Kosmetyki mnie bardzo kuszą, jak tylko będą mi się kończyć zapasy to wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że kupię je na promocji 2+2, jednak odpuściłam sobie. Z resztą rozmawiałyśmy o nich swego czasu :) W sumie mam cerę mieszaną tak jak Ty, więc wszystkich na raz bym sobie nie zaaplikowała. Mocno zastanawiam się nad lotionem i tą serią dla 40+ :)
OdpowiedzUsuńPosiadam serum (albo coś w takim samym opakowaniu :D Nie rozróżniam bo to wszystko tak samo wygląda :D) i żel do mycia. No i tym czymś nawilżającym jestem wręcz zauroczona :) Milusio się tego używa <3 I działa realnie skutecznie bo nie pamiętam kiedy ostatnio dokuczało mi jakieś przesuszenie :D Spróbuj jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńAle tymi dyskusjami nad oryginalnością marki to mnie zaskoczyłaś, nawet nie byłam świadoma, że taki temat istnieje. Ciekawa jestem jak sie rozwinie ostatecznie
Nie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale mam na nie ogromną ochotę. 😊
OdpowiedzUsuńWidziałam te produkty w Rossmannie i zaciekawiła mnie szata graficzna ale jeszcze się im nie przyglądałam :D.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tego posta, ciekawiły mnie te kosmetyki, zdziwiła burza, ale ze mam zapasy, to na razie odpuściłam kupno, a nawilżenie bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJak większość afer i tę przeoczyłam. Faktem jest, że normy na rynku azjatyckim, amerykańskim i europejskim się różnią, stąd może różnice w składzie kosmetyków. Jednak działają, a Ty swoim opisem zachęciłaś mnie do zakupu lotionu i wypróbowania maski w płachcie, którą kupiłam przy okazji ostatniej wizyty w Polsce :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra mi poleciła hada labo, jest po prostu zakochana w nawilżeniu. Zaczęłam czytać różne opinie i chyba jednak się zdecyduję! ;) Dzięki za pomoc!
OdpowiedzUsuńDla mnie ten krem nawilżał fenomenalnie:D
Usuń