Benetint ciekawił mnie od dawna ze względu
na swoją nietypową formę. Nie chciałam jednak ryzykować zakupu, ponieważ kilka
lat wcześniej miałam płynny rozświetlacz High Beam, który źle komponował się z
moją cerą i nieszczególnie przypadł mi do gustu. Jednak kilka miesięcy temu na
blogu Kosmetyczka Pełna Cudów udało
mi się wygrać tenże Benetint. Czy spełnił moje oczekiwania?
Opis producenta
Legendarny czerwony róż Benefit w płynie,
do ust i policzków. Ten sexy róż, lekko zarumieniający twarz i podkreślający
czerwień ust, to sekretny sposób celebrytów na uzyskanie niewinnego, lecz
prowokacyjnego wyglądu. Róż Twoich marzeń!
Moja opinia
Opakowanie
Benetint mieści się w niewielkiej 12,5ml
buteleczce z pędzelkiem. Tint jest bardzo wydajny, a pojemność według mnie zbyt duża żeby go zużyć w terminie
6 miesięcy od daty otwarcia. Zatem najlepiej kupić miniaturkę. Opakowanie pod
względem wizualnym przypomina lakier do paznokci. Mnie się taka forma podoba;)
Konsystencja i
zapach
Produkt ma delikatny różany zapach. Nie przepadam
za takimi aromatami w kosmetykach, ale ten nie jest uciążliwy i przypadł mi do
gustu;) Konsystencja jest płynna, w końcu to nic innego jak róż w płynie.
Działanie
Tint możemy stosować zarówno na policzki
jak i na usta. Przyznam jednak, że zupełnie nie miałam ochoty używać go na usta
więc nakładałam tylko na policzki. Po co się zmuszać;) Korzystanie z produktu
może się wydawać skomplikowane jednak wcale takie nie jest. Sama zdecydowanie nie
jestem mistrzem makijażu, a daję radę. Produkt aplikuję za pomocą pędzelka
bezpośrednio na policzki, a następnie wklepuję opuszkami palców. Moc naszych
rumieńców zależna jest oczywiście od ilości płynu jaką nałożymy na policzki.
Jedna warstwa daje bardzo subtelny efekt, dwie warstwy delikatny, ale
zauważalny, a trzy i więcej warstw już dość intensywny czerwony rumieniec (jak ktoś ma dzieci można pożyczyć na bal przebierańców);) Możemy zatem osiągnąć efekt od subtelnego po Matrioszkę. Róż jest
bardzo trwały, utrzymuje się na moich policzkach cały dzień aż do momentu
demakijażu. Na szczęście nie mam żadnych problemów z usunięciem go z policzków,
radzi sobie z tym zarówno żel jak i płyn micelarny. Jest tylko jedno, choć
zasadnicze ale! Ważne żeby produkt nakładać sprawnie i dość szybko. Jeżeli
podczas aplikacji będziemy muskać swoje policzki opuszkami zbyt długo będzie
problem. Po zbyt długim wklepywaniu bardzo ciężko jest domyć palce z tintu! Jest
jednak na to rada, przed rozpoczęciem wklepywania różu warto nałożyć na opuszki
odrobinkę pudru wtedy palce domyjemy bez większych problemów;)
Pomijając kwestie palcowe z produktu jestem zadowolona,
okazał się być ciekawą alternatywą dla tradycyjnych różów. Gdybym jednak miała
go kupić ze względu na dużą wydajność zdecydowałabym się na miniaturkę i
oczywiście polowałabym na promocje.
Co sądzicie o
tintach? Przemawia do Was taka forma czy wręcz przeciwnie?
ja wgl rzadko używam cokolwiek do ust, wiec raczej sie na niego nie skusze
OdpowiedzUsuńTo jest takie 2w1 do policzków i do ust:P Ja akurat używam tylko do policzków.
UsuńDo mnie nie przemawia :D najbardziej lubię róże w kamieniu, może gdybym dostała, to bym go używała, ale sama raczej czegoś takiego nie kupię :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie dostałam;) Ale przyznam, że zawsze mnie ciekawił. Wbrew pozorom łatwo się z tego korzysta, łatwiej niż High Beam. W kamieniu mam już teraz chyba z 10 albo więcej:D
UsuńWłaśnie wiem, dlatego napisałam, że w takiej sytuacji bym chyba używała :) ja właśnie jestem taka, że w płynie to lubię chyba tylko podkłady ;)
UsuńTo jest zdecydowanie bardziej płynne niż podkład, generalnie ja lubię rzeczy nietypowe:) Ja nie mogę się przekonać do podkładów:D MJ też chyba jednak odpuszczę bo potem będzie leżał...
Usuńja na razie mam róż z Lovley tani i dobry:)
OdpowiedzUsuńja mam różów całkiem sporo, a ten jest jednym z nich:D
Usuńpierwszy raz takie cudo widzę ;)
OdpowiedzUsuńja również :)
UsuńJa tak jak Viola, pierwszy raz widzę :)
OdpowiedzUsuńja mimo wszystko wole tradycyjne róże, jakoś lepiej mi się z nimi posługuje :)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę tradycyjne róże i produkty do ust.. Nie jestem przekonana do tintów :P
OdpowiedzUsuńDo mnie nie przemawia taki produkt,
OdpowiedzUsuńale kolor piękny
_____________
Pozdrawiam
MARCELKA FASHION and LIFESTYLE BLOG
♡♥♡♥
Mnie by na pewno nie skusił, bo ja jestem wierna różom w kamieniu :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś różu w kremie, ale to nie moja bajka :)
Ja mam najwięcej różów w kamieniu, jeden ten płynny i dwa w kremie. Najmniej lubię w kremie.
UsuńJa aktualnie mam tylko jeden róż, wszystko zużyłam :)
Usuńja nigdy nie daję rady zużyć różu:D Nawet jak miałam jeden, mimo, że codziennie używam:D
UsuńJa jak się uprę to zużyję. Szczególnie jeśli coś mi nie podpasowało szczególnie to tak to męczę aż zużyje. Tu akurat mama mi nie pomaga, bo ma bardzo wrażliwe policzki i źle dopasowany róż lub bronzer powoduje o niej swędzenie i kaszkę na policzkach. Ale przy podkładach pomaga :)
UsuńMi jak coś nie podpasuje to już w ogóle nie zużyję:D Daję wtedy komuś:)
UsuńMnie zazwyczaj tylko pigmentacyjnie nie podpasowały, bo były za słabo napigmentowane, więc dało się je samemu zużyć, tylko po prostu nakładałam więcej :)
UsuńMiałam i szczerze nie spasował mi , głównie ze względu na placek który pozostawiał ;/ nie stapiał się z moją skórą :(
OdpowiedzUsuńjego trzeba szybko nakładać i w odpowiednich ilościach.
UsuńJak trzeba się z nim spieszyć to nie dla mnie, ja bym sobie pewnie całą gębę wysmarowała :DDD Ja miałam miniaturkę Posietinta i był okropny, na poliki zastosowałam raz, to wyglądało to okropnie, a na usta był ok, ale je wysuszał i nie podobało mi się, jak wygląda, także to nie dla mnie produkt:)
OdpowiedzUsuńGeneralnie nakłada się łatwo, ale jeśli nie chcemy mieć czerwonych palców to muskanie policzków przez kilka minut raczej nie wchodzi w grę:D Właśnie też się bałam wysuszenia w przypadku ust więc tą kwestię sobie darowałam. Kiedyś miałam High Beam i u mnie wyglądał hmm bardzo dziwnie.
UsuńZdecydowanie nie przemawia do mnie taka forma, ja nawet kremowych róży nie lubię. Róż musi być w kamieniu :P
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie większość w kamieniu. Jeden ten w płynie i dwa albo trzy w kremie. Te kremowe najsłabiej ogarniam:D Z tych w kamieniu korzysta się najłatwiej bo machnę pędzlem i gotowe;)
UsuńTeż mi się wydaje, że w kamieniu są najwygodniejsze i najszybsze w obsłudze ;3
Usuńróży używam generalnie od święta więc raczej się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńja z kolei codziennie:D
UsuńA to ciekawe, zainteresowałaś mnie tym produktem :)
OdpowiedzUsuńja jednak stronie od tintów, takich typowych, mocno płynnych ja ten tutaj ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że dużo osób podchodzi do tego typu produktów niechętnie:D Ja najbardziej lubię w kamieniu, ale ten też udało mi się opanować;)
UsuńJa nie miałam żadnego tintu ale ciekawi mnie taka forma kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam żadnego tintu ale ciekawi mnie taka forma kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńTen produkt od dłuższego czasu mnie ciekawił. Fajnie, że mogłam przeczytać jego recenzję u Ciebie :) Jeżeli znajdę go w promocji - chętnie nabędę :)
OdpowiedzUsuńJa używałam do tej pory tylko róże w kamieniu, natomiast chciałabym spróbować z kremowym. Ten w płynie jednak nie jest dla mnie,
OdpowiedzUsuńJa z kolei te w kremie najmniej ogarniam:) choć wiadomo najwygodniej w kamieniu:)
UsuńO nieee, ja nie lubię takich ciekłych róży, rozświetlaczy itp Zdecydowanie lubię w kamieniu.
OdpowiedzUsuńja nie używam takich produktów, ale fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńBałabym się formy aplikacji. Znając siebie to chodziłabym niczym ruska lala. ;)
OdpowiedzUsuńHehe też się tego bałam i taki efekt zdecydowanie da się osiągnąć jak przesadzimy:D
UsuńMam jego miniaturkę ale muszę przyznać że nieco trudno się nakłada, jak dla mnie jest to trochę za dużo zachodu a nie utrzymuje się u mnie super długo...
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei bardzo trwały choć z nakladaniem muszę się spieszyć :D
UsuńNie jestem chyba przekonana do takiej formy tego typu kosmetyków. Z drugiej strony Benefit mnie jeszcze nigdy nie zawiódł więc kiedyś się może skuszę na ta miniaturkę
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś zawiódł rozswietlaczem w płynie ;)
UsuńJa wole tradycyjna formę, tinty i róże w kremie nie są dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię za bardzo tintów :/ Jakoś do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuń______________________________________________
Obserwuję twojego bloga. jest bardzo ciekawy :)
Zapraszam do mnie :) http://niki17inspire.blogspot.com/
Też wolę tradycyjne róże ale miniaturkę chętnie przetestuję:))
OdpowiedzUsuńMam obecnie dwa tinty japońskie z PeriPera. Jestem nimi zachwycona i znalazłam na nie o wiele więcej zastosowań niż tylko usta i róż na policzki. Jestem ciekawa czy ten z Benefit byłby równie dobry. Bo jednak Benefit łatwiej dostać niż produkt japoński.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam do czynienia z innymi tintami;) ciekawa jestem jakie jeszcze inne zastosowania znalazłaś;)
UsuńJedną warstwę na policzki bym chętnie nałożyła :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu różami, zdecydowanie wolę standardową, pudrową wersję :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa jednak wole standardowo do policzków róż a do ust pomadkę.
OdpowiedzUsuńmam tint z wibo, stosuję tylko do ust, na policzki by się nie sprawdził z racji mocnego koloru :D
OdpowiedzUsuńBo ten z Wibo to chyba typowo do ust;)
UsuńNie przepadam za takimi produktami.
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że u Ciebie spisuje sie lepiej niż u mnie;)
OdpowiedzUsuńChyba wole osobno takie produkty ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać takich kosmetyków, nawet róże w musie czy kremie są jeszcze dla mnie lądem nieodkrytym :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Do końca mnie nie przekonał ;/
OdpowiedzUsuńcviekawe ;p nie slyszalam wczesniej;p
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie te Benefitowe tinty, a ten właśnie, z uwagi na kolor, szczególnie! ;)
OdpowiedzUsuńNa usta ewentualnie mogłabym nałożyć, ale na polik bym chyba bała się zaryzykować ;)
O to u mnie odwrotnie - na usta się bałam :D
UsuńCudownie się więc uzuepłniamy! :D hyhy
Usuńbardzo ładny kolor:)
OdpowiedzUsuńHihi, no u mnie by bylo odwrotnie i ja bym aplikowala ten tint na usta :D Juz widze jak na polikach bym za duzo tego nalozyla, ew. nie roztarla dobrze i efekt ruskiej lali gwarantowany :D
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja się na usta bałam, że mi się kolor wgryzie i już tak zostanie:D Z ilością to trzeba uważać bo jak się za dużo nałoży i nie rozetrze to efekt ruskiej lali naprawdę gwarantowany;D Z tym produktem liczy się czas, lepiej też nie muskać policzków zbyt długo bo będzie problem z domyciem palców;)
Usuńmam rozświetlacz z tej firmy:)
OdpowiedzUsuńNie lubie plynnych czy kremowych rozy.
OdpowiedzUsuńJa chyba bym nie ogarnęła takiego sposobu nakładania :D
OdpowiedzUsuńU mnie raczej by się sprawdził w postaci pomadki ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten kosmetyk, choć właśnie ta krótka data ważności mnie przeraża. Widziałam kiedyś świetne miniaturki z blyszczykiem w cenie 49 zł :)
OdpowiedzUsuńCiekawa forma aplikacji.
OdpowiedzUsuńZawsze myślałam, że jest właśnie trudny w obsłudze i zrobię sobie od razu ładne czerwone plamy :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka ma jego tańszy zamiennik i jest baardzo zadowolona. :) Ja osobiście wolę chyba produkty suche. Mam tego rozświetlacz tego typu i jakoś bez szału. Też trzeba go szybciutko rozcierać, bo można zrobić po prostu plamę błysku.
OdpowiedzUsuń