Na wiosenną kolekcję Clarins
Garden Escape byłam napalona jak szczerbaty na suchary jeszcze na długo
przed wprowadzeniem do sprzedaży. Gdy tylko produkty pojawiły się na półkach
ochoczo przystąpiłam do zakupu trzech z nich: malinowego i miodowego
olejku do ust oraz lip balmu.Miało to miejsce w marcu w trzech szalenie
krótkich odstępach czasowych (a potem doszedł jeszcze czwarty produkt). Dziś chciałabym skupić Waszą uwagę na
nawilżającym balsamie do ust Instant Light Lip Balm Perfector w odcieniu Coral.
Opis producenta
Nawilżający balsam do ust o żelowej
konsystencji. Pozostawia soczysty kolor i subtelny połysk. Odżywia
i wygładza usta dzięki zawartości masła shea i dzikiego mango.
Sprawia, że usta są miękkie i gładkie.
Opakowanie
Produkt zapakowany został w czerwony
papierowy kartonik tak jak każdy inny kosmetyk tej marki. Opakowanie jest
solidne, estetyczne i przyjemne na oka. Lekko ciężkawe mimo niesłychanie małej
gramatury – 1,8g. Sam sztyft jest dość wąski.
Konsystencja i
zapach
Konsystencja pomadki jest lekka
balsamowo-żelowa, pozwala na szybką i łatwą aplikację. Sztyft gładko sunie po
ustach. Zapach jest słodki i przyjemny, typowo „Clarinsowy” (ja wyczuwam karmel
i watę cukrową), przez kilka minut utrzymuje się na ustach. Uwielbiam ten
zapach!
Działanie
Miałam drobny problem z wyborem odcienia.
Jak wiecie na usta nakładam wyłącznie subtelne kolory, więc absolutnie nie
brałam pod uwagę np. czerwonego. Najbardziej mój byłby 06 Rosewood, ale mam już
trochę produktów w zbliżonych odcieniach więc zdecydowałam się na delikatny
Coral. Kolor samego sztyftu wydaje się być intensywny, jaskrawy, ale w
rzeczywistości balsam nadaje znikomą ilość koloru. Co ciekawe na moich ustach
wpada bardziej w róż niż w koral. Produkt kupowałam bez uprzedniego testowania
na ustach (nigdy nie maluję ust testerem) więc zupełnie nie wiedziałam czego
mogę się spodziewać;) Podejrzewałam jednak, że kolor na ustach będzie bardziej
ciepły, a tu niespodzianka. Mimo tego przypadł mi do gustu. Balsam nadaje
bardzo subtelny kolor i ładny połysk (ale nie tak intensywny jak w przypadku
olejku do ust). Usta nawilża w stopniu średnim. Moje usta są wymagające więc
sam balsam koloryzujący nie zapewnia im długotrwałego nawilżenia (wyjątkiem w tej kwestii jest inny balsam Clarins). Mimo, że i
tak całkiem nieźle trzyma je w ryzach. Wychodzę jednak z założenia, że żaden
balsam koloryzujący nie nawilży ust tak dobrze jak ten bezbarwny;) Podsumowując
balsam ten nie zadowoli miłośniczek mocnego look’u, „naturalsi” mogą jednak
rozważyć ewentualny zakup;) Gdybym jednak miała wskazać, który lepszy ten czy balsam koloryzujący podlinkowany parę zdań wyżej bez wahania wskazałabym tamten!
Koszt bez promocji zależnie od miejsca zakupu waha się w granicach 66-75zł. Biorąc pod uwagę wyjątkowo niewielką gramaturę zakup wydaje się być mało opłacalny. Choć z drugiej strony jeśli mamy w swej kolekcji dużo produktów do ust mała gramatura może być odbierana jako zaleta, gdyż mamy wtedy szansę na zużycie całej pomadki w terminie;) Brakuje mi tylko oznaczenia jak długo można używać pomadki od momentu otwarcia, znalazłam jedynie informację, że produkt ważny jest 49 miesięcy od daty produkcji. Produkt wszedł do stałej sprzedaży.
Koszt bez promocji zależnie od miejsca zakupu waha się w granicach 66-75zł. Biorąc pod uwagę wyjątkowo niewielką gramaturę zakup wydaje się być mało opłacalny. Choć z drugiej strony jeśli mamy w swej kolekcji dużo produktów do ust mała gramatura może być odbierana jako zaleta, gdyż mamy wtedy szansę na zużycie całej pomadki w terminie;) Brakuje mi tylko oznaczenia jak długo można używać pomadki od momentu otwarcia, znalazłam jedynie informację, że produkt ważny jest 49 miesięcy od daty produkcji. Produkt wszedł do stałej sprzedaży.
Co sądzicie o
wiosennej kolekcji Clarins? Który z produktów przypadł Wam do gustu?
U Ciebie prezentuje się bardzo ładnie ;) Ja niestety nie lubię takiego efektu na swoich ustach ;)
OdpowiedzUsuńBo Ty lubisz maty o ile dobrze pamiętam? Ja z kolei matów unikam, zwłaszcza przy moich suchych ustach.
UsuńTak :) Nie lubię jak mi coś daje mokry, klejący efekt na ustach :)
UsuńAle fakt, przy suchych skórkach, z matami trzeba uważać :)
Akurat te produkty, które mam na szczęście się nie kleją:) Mnie się w ogóle matowy efekt na ustach nie podoba, jakiś taki smutny:D
UsuńMoim zdaniem maty wyglądają kobieco i bardzo odważnie żeby nie powiedzieć wyzywajaco, bo to określenie jest nie trafne ;) Ja akurat jeśli chce coś innego niż mat, to zawsze trafię na coś mega klejacego ;)
UsuńMoim zdaniem maty wyglądają sucho i najczęściej znacząco postarzają osobę, która je nosi. Mało kto wygląda w nich dobrze choć często nie zdaje sobie z tego sprawy. To tak moim okiem, bez urazy oczywiście:D
UsuńA to współczuje, za klejeniem nie przepadam delikatnie mówiąc.
Nie no bez problemu :) Ja nie czuję się staro i staram się dostrzegać suche skórki jeśli je mam, to wtedy się martwię :)
UsuńCiągnie mnie ostatnio w stronę balsamową! Oglądałam również pomadeczki z Givenchy, są trochę bardziej napigmentowane. Clarins jednak zawsze będzie mi sie w pierwszej kolejności kojarzył z pielęgnacją.
OdpowiedzUsuńDla mnie to takie produkty z pogranicza, mają elementy koloru i pielęgnacji:) A Clarinsa ogólnie lubię:) Dobrze wspominam też ich balsam do ust w niebieskiej tubce.
UsuńMa ustach wygląda kusząco!
OdpowiedzUsuńOdcień mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńTeż bym się spodziewała innego koloru na ustach, ale ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka na balsam, ale mam już Natural Lip Perfector, więc wstrzymam się z zakupem.
OdpowiedzUsuńTwój rozsądek zawsze mi imponuje:D
UsuńPodoba mi się jak wyglada na Twoich ustach :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZe względu na cenę raczej się nie skuszę, ale efekt na twych ustach bardzo subtelny :3
OdpowiedzUsuńBardziej opłaca się balsam w kropeczki, ponieważ jest większy i trochę tańszy;)
UsuńJa raczej albo używam konkretnego koloru w zwykłej pomadce, albo używam balsamu do ust który ma tylko funkcje pielęgnacyjne, takie lekkie kolorki mnie nie kręcą może dlatego, że ja się dziwnie w nich czuję. :)
OdpowiedzUsuńNo ja z kolei źle się czuję w tzw konkretnym kolorze, więc w grę wchodzą bezbarwne i delikatne:)
UsuńFajnie, że weszły do stałej sprzedaży :) Może skuszę się na jego zakup, jak zużyję mój benebalm Benefit, chciałabym kupić właśnie znowu czerwień ;)
OdpowiedzUsuńJa na kolejną już się raczej nie skuszę bo mimo wszystko bardziej pasuje mi ten kropeczkowy i to chyba tamten kupię ponownie:)
UsuńA mnie ten bardzo kusi czerwony :) ten drugi może wypróbuję jak wykończę diora, choć oba chciałabym "na już", haha :D
UsuńTaaa też zawsze chcę na już:D ale mam wrażenie, że w tym roku kupiłam już za dużo "kolorowych" produktów do ust;) Dior jest fajniutki, dla mnie kropeczki są z nim na równi tylko opakowanie nie jest eleganckie;) ale za to ekologiczne więc na czasie:D
UsuńCzerwony bardziej wyrazisty, choć chyba też do bardzo mocnych nie należy. Ale mogę się mylić bo nie próbowałam. No i gramaturowo gorzej wychodzi od Bene.
ładny, ale u siebie na ustach nie lubię takiego efektu :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ładnie, ale jednak wolę bardziej nawilżające :)
OdpowiedzUsuńEfekt średnio lubię, ale kolor jest świetny :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie delikatne balsamy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja jestem bardzo ciekawa tych olejków do ust.
OdpowiedzUsuńOlejki są takie bardziej błyszczące. Jeden z nich jest podlinkowany we wstępie.
UsuńMoże bym się na niego skusiła, ale nie w pełnej cenie. ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie na Twoich ustach się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładny, delikatny kolorek
OdpowiedzUsuńlubię takie
Odcień jest słodki, taki delikatny :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten balsam i zapach karmelkowy, do schrupania :D
OdpowiedzUsuńPiękny delikatesik! Takie uwielbiam najbardziej! :)
Też właśnie jestem fanką tych Clarinsowych zapaszków!:)
UsuńLubię taki subtelny efekt na ustach, szczególnie latem, dlatego może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńja na nic się nie skusiłam, ale żałuję że nie kupiłam olejku do ust :(
OdpowiedzUsuńMiodowy może jeszcze gdzieś jest hmm gorzej z malinowym
UsuńWłaśnie żałuję że nie kupiłam tego malinowego ale teraz na siłę i za wszelką cenę go nie szukam ;)
UsuńNo na siłę to bez sensu, ale co z oczu to z serca:D zapomnisz o nim:D
UsuńFaktycznie kolor na ustach jest inny niż należałoby przypuszczać. Jednak podoba mi się. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Birginsen.
Kolor ładny, ale moim zdaniem efekt nie jest wart tej ceny.
OdpowiedzUsuńRaczej bym nie powiedziała, że efekt nie jest wart tej ceny:) bo zależy co kto lubi, a ja akurat lubię jak jest naturalnie:) Mocnego efektu bym po prostu nie chciała
UsuńLubię takie ;)
OdpowiedzUsuńFajny delikatesik :) Podoba mi sie taki efekt, ja teraz w ogole prawie nie robie sobie makijazu, wiec takie naturalne balsamy sa mile widziane :)
OdpowiedzUsuńJa to praktycznie same delikatesy noszę. Jakoś tak nie widzę siebie w mocnych kolorach:D
UsuńMasz piękne usta:) Ja na swoich ustach też lubię taki efekt. Karmelowy zapach? Biorę w ciemno!:)
OdpowiedzUsuńClarinsowe zapachy są bardzo przyjemne:)
UsuńDaje bardzo ładny efekt.Na ciepłe dni do lekkiego makijażu nada się idealnie:)
OdpowiedzUsuńwygląda nie jak balsam, ale jak błyszczyk :) lubię taki efekt na ustach, kolorek też bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie, nie lubię takiego efektu na ustach :) ale zapach musi być świetny :D
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji testować :)
OdpowiedzUsuńno taki zwykły tonik, szału nie ma - polubiłam chyba za aplikację i zapach :D
OdpowiedzUsuńNo tak, zapach spoko i krzywdy nie robi, jest tani. U mnie z kolei sposób aplikacji nie bardzo, musiałam obciąć rurkę i wylewałam na wacik:D
UsuńBardzo ładny, subtelny kolorek. Zdecydowanie wolałabym taki niż ciemniejszą czerwień.
OdpowiedzUsuńLubię te balsamy Clarinsa za tak delikatne i piękne efekty:)
OdpowiedzUsuńNa ustach prezentuje sie calkiem niezle, choc faktycznie tamten chyba mi sie bardziej spodobal ;)
OdpowiedzUsuńNie daje zbyt dużo koloru ale i tak ładnie w nim usta się prezentują :)
OdpowiedzUsuń