Uwielbiam balsamy i olejki do
ciała, ale przyznam, że jesienią trochę sobie odpuszczam i już nie zawsze
stosuję codziennie;) Niskie temperatury niekiedy zniechęcają mnie do
balsamowania. Choć i tak nadal staram się robić to w miarę regularnie;) Jeszcze
w listopadzie zużyłam olejek i balsam Lirene z serii Vital Code, ale dopiero dziś chciałabym zdać relację czy odkryłam swój kod
witalności;)
Lirene Vital Code Ujędrniający
witaminowy olejek
Dokładny opis producenta oraz
skład można znaleźć tutaj.
Olejek otrzymujemy w przyjemnym
dla oka plastikowym opakowaniu o pojemności 150ml. Szata graficzna bardzo mi
się podoba, ponieważ kojarzy się ze słońcem i wakacjami;) Wydawać by się mogło,
że buteleczka jest super, ponieważ dodatkowo została wyposażona w atomizer.
Jednak owy atomizer działał dość opornie. Ciężko było mi go przyciskać i żeby
wydobyć odpowiednią ilość produktu musiałam na to poświęcić trochę czasu, a
jestem nieco nerwowa w tych kwestiach;) Olejek na pierwszym miejscu w składzie
zawiera parafinę więc nie jest tak dobrze jak mogłoby być. A mogłoby być
lepiej, ponieważ coraz częściej na drogeryjnych półkach można spotkać olejki o
bardziej naturalnych składach. Nie było to jednak dla mnie jakimś wielkim
problemem gdyż moja skóra nie reaguje źle na parafinę. Zapach olejku jest
przyjemny, ale trudno mi go określić. Kojarzył mi się trochę z migdałami choć
to nie do końca ta woń;) Zapach szybko się ulatniał więc w ogóle mi nie
przeszkadzał. Nie wchłaniał się bardzo szybko, ale też nie musiałam czekać
godzinę. Czas wchłaniania był zatem średni, a zaraz po aplikacji skóra była
tłustawa. Olejku najczęściej używałam na nogi. Po użyciu skóra była gładka i
miękka w dotyku, nawilżona i trochę bardziej napięta. Nie mam dużych problemów
z jędrnością więc efekt był u mnie zauważalny. Nawilżenie nie było bardzo
intensywne, ale nawet jeśli używałam co drugi dzień skóra nie była szczególnie
wysuszona. Nadmienię jednak, że moja skóra jesienią i zimą jest trochę mniej
wymagająca niż wiosną i latem;) Myślę, że w przypadku bardzo suchej skóry
olejek będzie zbyt delikatny.
Koszt olejku to około 24,99zł,
można go dostać w większości drogerii.
Lirene
Vital Code Skoncentrowany balsam witaminowy z olejkami
Balsam zapakowany został w dużą
400ml butelkę z zamknięciem na klik. Pojemność jest więc idealna dla
balsamomaniaka;) Szata graficzna jest równie optymistyczna, co oznacza, że mnie
się podoba;) Opakowanie robi trochę hałasu przy wyciskaniu gdy produktu zostaje
niewiele oraz przy zamykaniu, ale to taki szczegół;) Skład również nie należy
do naturalnych, ale jak już wspominałam nie muszę mieć wszystkiego eko gdyż
balsamy drogeryjne na ogół również krzywdy mi nie robią;) Balsam ma białą barwę
i dość lekką, aksamitną konsystencję, która przypomina mi niektóre silikonowe bazy
pod makijaż. Dzięki swej konsystencji rozprowadza się wyjątkowo gładko i
przyjemnie, nie trzeba długo czekać aż się wchłonie:) Zapach jest jakby
owocowy, ale w sposób niesztampowy tzn. trudno w nim wyodrębnić konkretne
owoce. Powiedziałabym, że to owocowy zapach z nutką elegancji i odrobiną
syntetyczności. Ostatecznie jest jednak przyjemny w odbiorze i niemęczący.
Spokojnie mogłam go stosować na całe ciało;) Muszę przyznać, że od jakiegoś
czasu mam coraz większą tolerancję na zapachy i bardzo mnie to cieszy gdyż mam
za sobą czasy gdy mogłam używać niemal wyłącznie produktów bezzapachowych. Nawilżenie
jakie zapewniał balsam było bardziej intensywne w porównaniu z olejkiem więc
gdybym miała któryś z tych produktów jeszcze kiedyś kupić byłby to balsam. Najpewniej
jednak wybiorę mleczko gdyż jeszcze go nie miałam, a mam wrażenie, że pachnie
bardziej owocowo niż balsam:) Po użyciu balsamu skóra również była miękka,
gładka i elastyczna w dotyku. W porównaniu z olejkiem balsam wchłaniał się
błyskawicznie co również stanowiło nad nim przewagę:)
Koszt balsamu to ok. 18-19zł.
Również nie ma problemów z dostępnością;)
Znacie
linię Vital Code od Lirene? W pielęgnacji stawiacie bardziej na balsamy czy
olejki?
Wesołych Świąt Robaczki!:)
Wesołych Świąt Robaczki!:)
Wesołych dla Ciebie :*** Ja olejki zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej serii wygładzający olejek praktycznie wszystko było w porządku - jeden minus tylko za parafine w składzie dostał ode mnie.
OdpowiedzUsuńMiałam ten olejek jakiś czas temu, zdanie mam podobne. Mnie zapach bardzo się podobał ale nawilżenie było takie sobie. Balsamu nie miałam, nie zauważyłam na stronie czy ma parafinę itp jeśli nie ma to chętnie go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńSkład balsamu jest wklejony, może trochę słabo widać (chociaż ja widzę) i parafina również jest w balsamie gdzieś na 4 miejscu. Mnie nie przeszkadzała, ale wiadomo - milej jakby jej nie było.
UsuńRzeczywiście, przepraszam ślepa jestem ostatnio. Wolę unikać parafiny, zauważyłam że moja skóra lepiej zachowuje się bez niej
UsuńZdarza się:) Ja widzę, że w drogeryjnych parafina króluje jednak... Chociaż np Evree zdaje się, że ma bez parafiny
UsuńMAm olejek dla mnie jest świetny :)
OdpowiedzUsuńPewnie go kiedyś przetestuję ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Kochana! :*
OdpowiedzUsuńA co do produktu, to zacznę chyba niedługo stosować wszystko co ujędrniające :D.
Wzajemnie:) hihi brzmi groźnie :D
UsuńNie stosowałam jeszcze kosmetyków z tej linii :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt :)
Dziękuje:)
Usuńczęsto mi się nie chce stosować takich produktów, ale chyba wolę olejki niż balsamy :D
OdpowiedzUsuńnie znam kosmetyków z tej linii, balsam mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńJa mam olejek z Dove i po tygodnuiu stosowania mam wrażenie że mam suchą skórę ;o
OdpowiedzUsuńWesołych ! :) // Najbardziej to jednak krem-żel jest u mnie numerem jeden :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) a to nie znam;)
UsuńBalsam chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńNie miałam z nim jeszcze do czynienia :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że olejek ma w składzie parafinę. Za to balsamem mnie zachęciłaś, bo też fanką balsamowania ciała jestem ;)
OdpowiedzUsuńNo balsamik też de facto ma parafinkę, ale jakoś lepiej się spisywał ;)
UsuńNie lubie parafiny w skladach kosmetykow do pielegnacji skory ciala :( ale te zolte opakowania sa genialne :D
OdpowiedzUsuńTak, opakowania są takie pozytywne :)
UsuńOlejek wygląda fajnie i tak jak napisałaś - słonecznie:) Natomiast balsam jest dosyć gęsty. Chyba wybrałabym jednak olejek, lubię olejki:)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Ewelinko:)***
OdpowiedzUsuńna olejek z chęcią bym się skusiła, lubię takie i nawet mnie parafina nie odstrasza w kosmetykach do ciała :)
OdpowiedzUsuńJa ich jeszcze nie otworzyłam :) balsam mnie ciekawi, ale olejek chyba komuś sprezentuję ;)
OdpowiedzUsuńTy chyba masz mleczko:) myślę, że mleczko może być nawet przyjemniejsze od balsamu bo np zapachowo zdaje się wypadać najlepiej;) Pamiętam, że do olejków pałasz średnią miłością, a on jednak ciut tlustawy jest;) Ja w każdym razie bardziej byłam zadowolona z balsamu;)
Usuń♥
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale jak fajnie popatrzeć na takie kwiaty o tej porze roku. :-)
OdpowiedzUsuńnie mogę zrozumieć, czemu firmy kosmetyczne tak nas raczą tą parafiną? żeby jeszcze była gdzieś daleko w składzie, ale na pierwszym miejscu? :-( fajne i kolorowe opakowania tej serii Vital Code, podobają mi się
OdpowiedzUsuńTego to ja już nie wiem bo w dzisiejszych czasach jest sporo możliwości ;)
UsuńOlejek wygląda fajnie, ale szkoda, że tak dowalili tej parafiny w składzie... Niestety Lirene przyzwyczaiło nas do nie do końca fajnych składów, a szkoda...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Składy mogłyby być lepsze;)
UsuńWzajemnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zakochałam sie w olejku wellness z rossmanna, ale mam ochotę przetestować tez inne bo jak dla mnie na razie olejek jest lepszy niż balsam. Nawilża na dłużej no i ten konkretny pięknie pachnie i nie zostawia tłustej, niemiłej warstwy :)
OdpowiedzUsuńO ten z Wellness bardziej lubiłam:) miałam wersję mango, a teraz mam jeszcze świecę do masażu z tej firmy:)
UsuńNie znam, ale na pewno nie poznam, bo mają parafinę w składzie :) Ja zdecydowanie chętniej sięgam po masła, olejki mniej chętnie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam tej serii, balsam wygląda interesująco :-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój blog dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie (dopiero zaczynam;)) http://blacklinemake-up.blogspot.com Pozdrawiam BlackLine <3
OdpowiedzUsuńFajnie, ale proszę nie zostawiaj linków;)
UsuńTeż czasami stwierdzam, że jest za zimno na balsamowanie się :)
OdpowiedzUsuńNo i Wesołych Świąt życzę :)
UsuńWzajemnie kochana:)
UsuńSzata graficzna zdecydowanie bardzo przyciąga, choć Lirene nie jest firmą, do której mnie ciągnie, raczej ich produkty nie zrobiły na mnie większego wrażenia. A o tej linii pierwszy raz słyszę :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji skusiłam się w końcu na Cetaphil MD i chyba już go nie zamienię na nic innego, bo moja skóra jest bardzo wymagająca, a CMD ją rozpieszcza ;)
OdpowiedzUsuńCetaphil rzeczywiście jest bardzo dobry i gdybym nie miała zapasów oraz ogólnej chęci testowania nowości to pewnie mogłabym zostać z nim na baaardzo długo;)
UsuńNie miałam ich jeszcze :)
OdpowiedzUsuńOstatnio chętniej sięgam po balsamy do ciała. Te tutaj opakowania mają naprawdę wakacyjne.
OdpowiedzUsuńwesołych kochana :**
OdpowiedzUsuńO ile w pielęgnacji twarzy i włosów oleje i olejki wręcz uwielbiam, tak jeśli chodzi o ciało, wolę nawilżać je balsamami itp. dlatego z tej dwójki skusiłabym się na balsam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zapachu :)
Ja teraz lubię masełka, ale ten balsam mnie też kusi, głównie przez opakowanie ;))
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia :)
chętnie bym wypróbowała balsam - dobrze, że intensywnie nawilża, lubie takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńOlejki uwielbiałam rok temu, teraz mi już coś przeszło. Szkoda, ze balsam ma parafinę:(
OdpowiedzUsuńW okresie zimowym moja skóra jest bardzo sucha ... Ciekawe, czy by sobie ten olejek z nią poradził :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze niczego z tej linii, ale trochę szkoda, że olejek bazuje na parafinie. Jeśli już decyduję się na olejki do ciała, to wolę jednak te o naturalniejszych składach :)
OdpowiedzUsuńNo trochę szkoda:/
Usuńja stawiam na olejki- tych produktów nie znam :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku :)