W
przypadku ulubieńców makijażowo-zapachowych 2015r nie miałam ŻADNYCH
problemów z wyborem, ponieważ była to „oczywista oczywistość”. Natomiast w
przypadku pielęgnacji sprawa była już bardziej skomplikowana gdyż w ciągu roku
zużyłam mnóstwo produktów i naprawdę najczęściej trafiałam na dobre kosmetyki.
Nietrudno bowiem zauważyć, że na moim blogu rzadko pojawia się słowo bubel. Nie
dlatego, że ściemniam, a dlatego, że mam dobrą intuicję i jednak z reguły
trafiam na przyzwoite produkty. Choć z tego co pamiętam trafił mi się w tym
roku jeden bubel, jedno, a może dwa rozczarowania i pewna ilość produktów,
które po prostu nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia. Mam nadzieję, że jeszcze Wam o nich opowiem. Wróćmy jednak do tego co przyjemne czyli
kosmetycznych ulubieńców tudzież odkryć w dziedzinie pielęgnacji i gadżetów. Nie
mogło zabraknąć gadżetów gdyż jak nieraz podkreślałam jestem gadżeciarą. W
swoim zestawieniu wzięłam pod uwagę produkty, które poznałam w tym roku
(z wyjątkiem bonusu) począwszy od stycznia aż do listopada. Grudzień został pominięty tak po
prostu;) Zestawienie wygląda wizualnie dużo gorzej niż w przypadku makijażu i
zapachów, ponieważ kolorówka tak szybko się nie zużywa i mogłam ładnie wszystko
ze sobą zestawić. W przypadku pielęgnacji jest już jednak inaczej. Pielęgnację
zużywam szybko i w niektórych przypadkach musiałam po prostu skorzystać ze
zdjęć archiwalnych, a w niektórych udało mi się zrobić zdjęcia jeszcze przed
zużyciem kosmetyków czyli w listopadzie;) Nad poszczególnymi kosmetykami nie
będę się rozwodzić. Wszystkie, które były już opisane zostały podlinkowane.
Moje recenzje najczęściej są szczegółowe, wszystko podtrzymuję więc zainteresowani
mogą wejść i sprawdzić co i jak;) Tyle wywodu, a teraz zaczynamy;)
Pielęgnacyjne
gadżety
Zaczynam
od tej kategorii, ponieważ tu wybór był najłatwiejszy. Soniczną szczoteczkę Foreo Luna Mini zamówiłam dokładnie w Sylwestra 2014 więc trafiła
do mnie w pierwszych dniach 2015r i używam jej już ponad rok. Nie jest to
produkt bez wad (w recenzji był dość długi wywód), ale mimo tego lubię ten
produkt, używam regularnie i chętnie, a zakupu nie żałuję. Dwa produkty marki Nacomi czyli
rękawica Kessa, która sama w sobie jest fajnym i przydatnym
gadżetem ciągle jeszcze przez wiele osób nie docenianym oraz naturalny peeling do rąk, który już zużyłam i może w końcu zrecenzuję.
Wiem, że wiele osób uważa używanie peelingów do rąk za zbędne, ale ja akurat
lubię takie produkty. Ten złuszcza, nawilża i pielęgnuje dłonie. A przy tym
ładnie pachnie, podobnie do malinowej Mamby;) Jedyne co mogę mu zarzucić to
opakowanie. W przypadku peelingów do dłoni wygodniejsze są tubki, które można
postawić na umywalce i dzięki temu mimowolnie się po nie sięga. Ze słoiczkiem
jest większy problem, ale z drugiej strony tak odżywczą konsystencję ciężko
byłoby chyba zamknąć w tubce więc jest jak jest. Kolejnym produktem jest Argan Bronzer od Bielendy.
Jeszcze rok temu na myśl, że mogłabym przetestować jakiś produkt brązujący
umarłabym ze śmiechu. A w tym roku? Nagle sama poczułam chęć wypróbowania, nikt
mnie nie zmuszał do wyboru akurat tego kosmetyku:) Produkt okazał się być
wielkim zaskoczeniem w dodatku w przystępnej cenie. Mam nadzieję, że go nie
wycofają. Ostatnim produktem są Dermokapsułki
Rewitalizujące Dr Irena Eris z serii Clinic Way. Sprawiłam je sobie w październiku i naprawdę
bardzo miło mnie zaskoczyły. Oczywiście są zużyte już od jakiegoś czasu więc
mam nadzieję, że wkrótce wydam obszerniejszą opinię.
Pielęgnacja
twarzy
Wybór
był naprawdę trudny, ponieważ jak już wspomniałam we wstępie zużyłam mnóstwo
pielęgnacji, ale udało się wyłonić;) Uwielbiam sera i w kategorii nawilżających
wahałam się między Vichy Aqualia Thermal, a Bielendą. Wybrałam serum Bielendy,
ponieważ jest tańsze, a ostatecznie działanie nie odbiegało od Vichy. Bielenda
w ogóle zrobiła na mnie dobre wrażenie w tym roku. Ta marka jest moim odkryciem w 2015r. Oczywiście nie bądźmy śmieszni, znałam ją już wcześniej. Zawsze jednak
byłam przekonana, że ma w ofercie przeciętne produkty. Okazało się jednak, że
marka się rozwija, stawia na nowoczesność i wszystko to idzie w ciekawym
kierunku. Ja zawsze byłam za innowacyjnością więc w miarę na bieżąco podpatruję
i próbuję nowości. Jak dotąd w większości dobierałam sobie produkty, które
spełniały moje oczekiwania i ich stosowanie było przyjemne. Zawsze powtarzam,
że kluczem do zadowolenia jest dobry dobór produktu. To właśnie dlatego tak
rzadko muszę wylewać żale na blogu;) Drugim produktem z tej kategorii jest Żurawinowe serum napinające Norel. Markę znam tylko z tego jednego produktu
więc w przeciwieństwie do Bielendy się nie wypowiem, ale serum już jakiś czas
temu zużyłam i nadal polecam. O wyjątkowym działaniu kremu Sensilis Pure Perfection napisałam na tyle obszerną recenzję, że nie
wiem co jeszcze mogłabym dodać oprócz tego, że bardzo pozytywnie mnie
zaskoczył. W zapasach nadal czeka drugi krem Sensilis. Mam nadzieję, że nie
będzie rozczarowania;) W przypadku balsamu pod oczy Vichy Aqualia Thermal
musiałam poczekać na efekty, ale było warto. W dodatku był bardzo wydajny
(zużyłam go dopiero w grudniu, a zaczęłam w lipcu). Krem Skin Chemists Wrinkle Killer DM również bardzo mi przypadł do gustu, choć nie
wiem czy kiedyś do niego wrócę ze względu na cenę (i zapasy).
Maseczki i
peeling
Uwielbiam
maseczki, choć ich recenzje często pojawiają się na blogu z dużym opóźnieniem;)
To dlatego, że nieraz czekam na całkowite zużycie, a później nie ma czasu i
recenzja czeka w długiej kolejce;) Bardzo dobra okazała się maseczka nawilżająca Bielendy. Już nie ma co się rozwodzić nad nią,
ponieważ mimo tego, że to świetny produkt niestety nie trafił w polski target i został wycofany.
Polki nadal nie mają zaufania do tego co nowe i trochę inne, a szkoda. Mam
jednak nadzieję, że w miejsce tych masek pojawi się coś nowego, może jeszcze lepszego?
Drugą maseczką zasługującą na pochwały jest błotna maska
Sephory. Jest
porównywana do Glam Glow, której nie miałam więc się nie wypowiem. Mogę jednak
powiedzieć, że sephorowa naprawdę działa i na pewno w końcu dostąpi łaski i
doczeka się pełnej recenzji;) Z peelingów do twarzy najbardziej polubiłam Oczyszczający Dermo-Peeling Pharmaceris T. Działaniem bardzo przypomina mi ten od Dr
Irena Eris Normamat. Myślę, że również dostanie swoje 5 min na blogu;)
Prawie
bym zapomniała o produkcie do oczyszczania twarzy, a najlepiej w tej materii
wspominam wspaniałe „ciasteczko" Lush czyli czyścik Let The Good Times Roll:) Mam
nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję ponownie go używać:) Z bardziej dostępnych mogę polecić piankę Biodermy.
Jeśli
chodzi o produkty do włosów nie mogę powiedzieć żebym zużyła ich bardzo dużo w
tym roku. Powód jest prosty – krótkie włosy, a co za tym idzie duża wydajność
kosmetyków. Być może w tym roku się to zmieni gdyż podjęłam decyzję, że
zapuszczam (zobaczymy jak mi pójdzie). Nie znaczy to jednak, że nie odkryłam
perełek bo odkryłam. Niezaprzeczalnie rewelacyjnym produktem jest odżywka Vichy Dercos Nutri Reparateur. Jestem jej pewna tak jak żadnego innego
produktu do włosów. W ofercie jest też maska, ale uwaga – podobno dużo gorsza. Kolejnym
produktem jest Olej ze słodkich migdałów Optima Plus. W moim przypadku
świetny do olejowania, ale można go wykorzystać na wiele innych sposobów jak to
olej;) Na zdjęcie załapał się też Intensywnie
nawilżający krem do stóp Fuss Wohl zawierający 10% mocznika. Krem kosztuje grosze
(zwłaszcza w promocji) i jest najlepszym kremem do stóp jaki miałam w życiu. Od
razu zaznaczę, że nie mam szczególnych problemów ze stopami, ale gdy posmaruję
je tym kremem są tak niesamowicie gładkie jak po niczym innym;)
Pielęgnacja
ciała
Z
wyborem produktów do pielęgnacji ciała był największy problem, ponieważ zużyłam
ich naprawdę mnóstwo. Jeśli przeglądacie moje denka to zapewne wiecie, że nie
żartuję.
Zużyłam
tak dużo żeli pod prysznic zarówno tańszych jak i tych bardziej wymyślnych, że
naprawdę trudno mi wskazać najlepszy, ale w końcu mnie olśniło. Najlepszym
produktem okazała się Pianka pod prysznic KA-HA czyli produkt Mineralnej Kasi. To
takie moje spełnione kosmetyczne marzenie. Jak wiecie lubię cuda pod prysznicem
i np. pianki Organique, ale Organique nie było na tyle łaskawe aby wprowadzić
do sprzedaży piankę o zapachu czekolady (albo np. kawy też bym chciała).
Zrobiła to więc dla mnie Kasia.
Jeśli
chodzi o peelingi do ciała nadal kocham, uwielbiam i polecam peelingi cukrowe Organique. Jednak o ich dobroczynnym działaniu
wiedziałam już w latach ubiegłych. W tym roku poznałam kolejne zapachy, ale
działaniem wszystkie są podobne. Uznałam zatem, że nie znajdą się tutaj mimo, że ręczę za nie:) Wybrałam więc
coś typowo z tego roku. Niestety znowu jest to Bielenda. Można by rzec, że
wstyd tyle produktów jednej marki w tym samym zestawieniu, ale już kiedyś
napisałam co sądzę o wstydzie (ktoś pamięta?;)). Poza tym co poradzę, że
peeling z serii Golden Oils naprawdę mi pasował. Jak na drogeryjny ma
całkiem dobry skład i zapach też mi odpowiadał;) A jeśli chodzi o mocniejsze
zdzieranie to gorąco polecam też peeling Wellness&Beauty! Dobrym rozwiązaniem jest też peeling GoCranberry - zwłaszcza do suchej skóry.
W
kategorii balsamów do ciała gdybym nie prowadziła bloga na zawsze już (albo
przynajmniej na długo) zostałabym z Cetaphilem MD;) Swym zapachem i
przyjemnym działaniem obezwładniał mnie Melonowy mus do ciała Organique;)
Bardzo dobrze też wspominam zapach i działanie Sorbetu ujędrniającego Tołpa Dąb Paragwajski. Moje serce skradła również linia Virgin Mojito The Body Shop:)
Jeśli olejek to Malinowy Go Argan+, a jeśli dodatkowo w dobrej cenie to Wellness&Beauty:)
Jeśli olejek to Malinowy Go Argan+, a jeśli dodatkowo w dobrej cenie to Wellness&Beauty:)
Jeśli
chodzi o balsamy do ust w ciągu roku zużyłam ich tyle, że naprawdę brak słów;)
Z tych, które poznałam w tym roku to chyba najlepiej wspominam kawowo-śmietankowe masło do ust Stenders – teraz są również w sztyfcie i też dobre. Z
takich hitów, ale już poznanych dobrych kilka lat wcześniej to na pewno Clarins w niebieskiej tubce, który był w ulubieńcach grudnia.
B O N U S !
Pielęgnacyjny
hit życia
Zdecydowałam
się na tę kategorię, ponieważ jest taki produkt, który odmienił moje życie.
Zestaw do manicure japońskiego, o którym pisałam w jednym z pierwszych wpisów
na blogu czyli jeszcze pod koniec 2013r. Wydatek się opłacał, ponieważ mimo
regularnego stosowania po dziś dzień nie zużyłam tego zestawu:) Od przeszło
dwóch lat w moim słowniku nie istnieje coś takiego jak odżywka do paznokci. Muszę
przyznać, że nawet jak koleżanki wspominają o odżywkach pusty śmiech mnie
ogarnia na samą myśl, że miałabym ich używać podczas gdy mam taką perełkę w
domu;) Nie mam żadnego problemu z płytką paznokcia. Wszystko robi niesamowicie
prosty w obsłudze zestaw do manicure japońskiego. Paznokcie są
błyszczące, gładkie, mocne. Dla mnie rewelacja:) Wszystko można przeczytać w
recenzji. Jedyne co się nie zgadza to końcówka gdzie napisałam, że lakier
szybko odpryskuje jeśli nałożę go na manicure japoński. Po czasie okazało się,
że winę za taki stan rzeczy ponosiła baza Eveline. Przy innych produktach
wszystko jest ok.;) Choć obecnie np. nie maluję paznokci zbyt często, ponieważ
nie mam chęć;)
Kremów do rąk używam jedynie na noc, ale mimo tego w ubiegłym roku zużyłam ich sporo. Jedne były fajne, inne przeciętne i ostatecznie zaświtała mi w głowie myśl żeby polecić coś co poznałam jeszcze w 2014r. Coś co powinno się sprawdzić nawet u najbardziej wymagających osób - Hudosil Hud Salva. Sama nie mam ogromnych problemów ze skórą dłoni, ale Hudosil zdążyłam polecić już wielu znajomym i osobom, które miały naprawdę poważne problemy. W tym również mamie i siostrze, mama poleciła również koleżance i wszyscy są absolutnie zachwyceni. To jest taki krem ostatniej deski ratunku. Jeśli nic nie działa wystarczająco warto sięgnąć po Hudosil Hud Salva. Można go też używać na inne mocno przesuszone partie ciała. Wadą jest cena ok 33zł/100ml i dostępność. Można go zamówić w sklepie producenta, ale np. w moim otoczeniu za zwyczaj poluje się na niego na doz.pl (gdzie też niestety często jest wykupiony, a stacjonarnie nie mają. Dlatego zwykle zamawiamy i odbieramy na miejscu).
Hit wszech czasów do pielęgnacji dłoni
Kremów do rąk używam jedynie na noc, ale mimo tego w ubiegłym roku zużyłam ich sporo. Jedne były fajne, inne przeciętne i ostatecznie zaświtała mi w głowie myśl żeby polecić coś co poznałam jeszcze w 2014r. Coś co powinno się sprawdzić nawet u najbardziej wymagających osób - Hudosil Hud Salva. Sama nie mam ogromnych problemów ze skórą dłoni, ale Hudosil zdążyłam polecić już wielu znajomym i osobom, które miały naprawdę poważne problemy. W tym również mamie i siostrze, mama poleciła również koleżance i wszyscy są absolutnie zachwyceni. To jest taki krem ostatniej deski ratunku. Jeśli nic nie działa wystarczająco warto sięgnąć po Hudosil Hud Salva. Można go też używać na inne mocno przesuszone partie ciała. Wadą jest cena ok 33zł/100ml i dostępność. Można go zamówić w sklepie producenta, ale np. w moim otoczeniu za zwyczaj poluje się na niego na doz.pl (gdzie też niestety często jest wykupiony, a stacjonarnie nie mają. Dlatego zwykle zamawiamy i odbieramy na miejscu).
Pewnie
coś pominęłam, ale wpis jest już tak długi, że same rozumiecie;) No niestety
ten człowiek (ja) nie potrafi napisać wystarczająco krótko. Musi być krew, pot i łzy:D Poza tym kto dużo zużywa, ten ma też dużo do powiedzenia;)
A wiecie co w tym wszystkim było najgorsze? To, że od jakiegoś czasu nie działa wyszukiwarka na blogu. Widziałam, że na wielu innych blogach też nie działa, wie ktoś jak to naprawić? Szukanie w etykietach jest cięższe zwłaszcza gdy pisałam o wielu produktach tej samej marki albo z tej samej kategorii. Archiwum niestety też nie działa już jak należy.
A wiecie co w tym wszystkim było najgorsze? To, że od jakiegoś czasu nie działa wyszukiwarka na blogu. Widziałam, że na wielu innych blogach też nie działa, wie ktoś jak to naprawić? Szukanie w etykietach jest cięższe zwłaszcza gdy pisałam o wielu produktach tej samej marki albo z tej samej kategorii. Archiwum niestety też nie działa już jak należy.
Znacie te produkty? A co Wy szczególnie wspominacie
w kategorii pielęgnacji i gadżetów?;)
jstem ciekaw marki sensilis :)
OdpowiedzUsuńnie kuś mnie bo zbankrutuje :)
OdpowiedzUsuńAj jak tego sporo :) mam maseczkę nawilżająca z Bielendy i świetnie się u mnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTołpę i Foreo też bardzo lubię :) sporo się tego nazbierało, ale ulubieńców roku to już ciężko wybrać malutko ;)
OdpowiedzUsuńNo zależy ile kto zużywa bo jak ktus przykładowo zużywa 3 balsamy w roku to wtedy problemu z wyborem pewnie nie ma:D
UsuńA to też fakt :P
UsuńNie miałam przyjemności posiadać któregoś z Twoich ulubieńców. Miałaś może inną szczoteczkę soniczną albo obecnie kupiłabyś coś innego?
OdpowiedzUsuńJa przed używaniem Luny miałam szczoteczkę z Biedronki. A potem jak już miałam Lunę dostałam szczoteczkę Rival de Loop. Ale sama mając Lunę nie kupiłabym już żadnej dodatkowej bo to raczej zbędne. No i one jednak trochę na innej zasadzie działają. Podobno dobrze spisują się tez takie mechaniczne myjki stylizowane na Foreo. Jest coś takiego podobno w Rossmannie, choć u siebie jeszcze nie widziałam.
UsuńMuszę się rozejrzeć, bo w interesują mnie takie szczoteczki, choć ostatnio m myję twarz tylko płynem mineralnym :-d
UsuńNa Foreo Lune jak i szczoteczkę do zębów tej samej marki odkładać będę przez cały 2016 rok :) Odżywka Vichy to mój hit :) Maska z Sephory kusi, ale na razie się wstrzymuje, bo mam inne... (o tym dalej) :)A co do maseczek Bielenda, to są to moje ulubione :) Zrobiłam spory zapas jak dowiedziałam się, że je wycofują. Nie powiem ile, bo ilość jest gigantyczna. Ale na szczęście u mnie są w codziennym użyciu, i mają długie terminy ważności, to się cieszę, że jest ich aż tyle :)
OdpowiedzUsuńNo Vichy rewelacja:) kupiłabym jeszcze, ale na razie poczekam bo przez krótkie włosy odżywki schodzą u mnie bardzo wolno;) Szczoteczka Foreo też mnie kusi, ale kurcze taka droga. Chyba zostanę więc przy Oral-b...
UsuńTo niezłe się obkupiłaś w Bielendę :D przez chwilę miałam takie myśli, ale stwierdziłam, że może potem
coś nowego ciekawego odkryje i będzie trudno zużyć w terminie. Dlatego dokupiłam w cenie na do widzenia tylko tą której nie próbowałam czyli korygującą;)
U mnie akurat wszystkie się świetnie spisują to obeszłam wszystkie pobliskie drogerię i się obkupiłam, bo po co przepłacać. Mam zapas co najmniej na 2 lata :D
UsuńNo nieźle:) ja już miałam zamawiać w ross online bo tam też były po 13zł, ale w moim najbliższym ross ostała się jedna jedyna korygująca;D A Ty którą wersję najbardziej lubisz?;)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego z tych kosmetyków :/
OdpowiedzUsuńNie miałam nic, ale czyścik Lush'a i dermokapsułki mnie zaintrygowały :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że wycofują te maseczki Bielendy, dziwne, że po tak krótkim czasie od wprowadzenia...Szkoda, ze się nie przyjęły, nawet nie zdążyłam ich jeszcze przetestować. Ale to trochę dziwne, że nie było zainteresowania, istnieje już parę takich produktów na rynku, np. z Clinique i pewnie nie tylko i jakoś się sprzedają, a tutaj była świetna, niedroga alternatywa....
OdpowiedzUsuńNo niestety nie trafiły w potrzeby polskiego klienta podobno. Szkoda;/
UsuńFajny post i dużo tego :)
OdpowiedzUsuńKosmetyków z cetahpilu używałam przez wiele lat gdy były u nas bardzo trudno dostępne i trzeba było się nagimnastykować aby kupić je . były sprowadzane z Kanady i znacznie droższe. Mam do nich sentyment, aktualnie już nie używam bo blogowanie sprawia, że ciągle poznaję coś nowego.
OdpowiedzUsuńNo właśnie dlatego wspomniałam, że gdyby nie blogowanie to zapewne zostałabym z nim na długo;)'a tak to sama rozumiesz :D
Usuńsame pyszne kąski :)
OdpowiedzUsuńkupiłam ten preparat opalający Bielenda z Twojego polecenia :) Lubię go!
serum Bielenda to rownież mój ulubieniec :)
Ta Sephorowa maska ma tyle pozytywnych opinii, że zdecydowanie muszę ją wreszcie kupić. A tym kremem do rąk mnie bardzo zainteresowałaś. Mam DOZ pod domem więc zaraz sobie zamówię i sprawdzę na własnych łapciach to cudo :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam tą maść. Ja akurat nie mam takich problemów żeby ciagle stosować i często wystarczają mi bardziej dostępne kremy, ale w moim otoczeniu dużo osób miało problemy ze skórą dłoni. Takie naprawdę bardzo suche, popękane dłonie, koszmar. Wielu osobom poleciłam więc tą maść. Na początku było kręcenie nosem na cenę, ale potem każdy zgodnie stwierdził, że warto i że wow;) Tylko często jest wykupiona, jak mamie zamawiam np to jest polowanie zawsze :D
UsuńZaciekawił mnie ten zestaw do manicure japońskiego, czytałam o nim ostatnio
OdpowiedzUsuńKocham go<3
UsuńJa z Cetaphil uwielbiam emulsję do mycia twarzy. :)
OdpowiedzUsuńOj tak masełko z TBS jest super :)
OdpowiedzUsuńIle dobroci :D Znam wiele z nich, np. serum, maskę i Argan Bronzer z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńTołpę i Bielendę bardzo lubie :o)
OdpowiedzUsuńO mamuniu, ile tego jest :P Powiem Ci zupelnie szczerze, ze ja troche myslalam o swoich ulubiencach i ja mam odwrotny problem - bo z pielegnacji jest malo produktow, ktore "odkrylam" w 2015 i ktore bede uzywala dalej... Wiele produktow bylo ok, ale tylko ok, przez co szukam dalej...
OdpowiedzUsuńZaciekawilas mnie tym japonskim mani, ide czytac recenzje :D
Noooo... ja mimo, że piszę więcej o pielęgnacji to jednak łatwiej mi było wybrać kolorówkę;) A pielęgnacji zużyłam tyle, że brak słów więc już łatwo nie było. Zwłaszcza, że sporo mnie pozytywnie zaskoczył. Choć z tym używaniem nadal to może być różnie bo jakby nie patrzeć trochę rzeczy jeszcze mam w zapasie no i ciągnie do poznawania nowości (oby jeszcze lepszych:P). U Ciebie przewiduję większość kolorówki i zapachów :D W sumie to nie kojarzę czy w ogóle pisałaś o czymkolwiek z pielęgnacji od momentu gdy Cię czytam... Ja się zastanawiałam jak to wszystko ułożyć bo jak widać wyszło dużo. Wahałam się czy nie uogólnić bardziej, dać mniej kategorii etc, ale chyba jestem na to zbyt dokładna:P
UsuńNo mani japoński to akurat na 100% będę dalej używać, a używam już od 2013:D
Wiesz, nawet w kolorowce mam problem, bo wiekszosc rzeczy mam z 2014 :P Wiec ulubiency 2015 to nie sa :P Generalnie o to mi chodzi, ze w 2015 malo nowych produktow sie u mnie przewinelo ;) O pielegnacji troche pisalam, ale nieduzo, bo mnie nudzi pisanie o pielegnacji :P Poza tym, ja mam malo problematyczna cere i skore, wiec tez nie wiem czesto, jak ugryzc jakis temat, np. jesli chodzi o kremy nawilizajace, to wiekszosc u mnie sie spisuje, bo mam cere normalna...
UsuńA, w ten sposób! To ja tego nie mogę powiedzieć o sobie niestety:p Ale w tym roku będę się starała kupować rozważniej, taką mam nadzieję. Przede wszystkim żeby nie kupować na zapas tych rzeczy, których prędko się nie zużywa czyli np. krem pod oczy. Cera normalna to pogratulować:) Moja jest mieszana więc różnie to bywa bo potrzeba i nawilżenia i matu i tak naprawdę czasem potrafi stroić fochy. Ale w związku z tym jest spore pole do popisu bo cera mieszana jest chyba najbardziej nieodgadniona:D Ja kiedyś nie lubiłam pisać o kolorówce, ale polubiłam. Nie lubię tylko na sobie pokazywać bo zawsze nie wyjdzie do końca tak dobrze jak w rzeczywistości i np. czasem ktoś mi wytknie rzekomo sklejone rzęsy czy coś, a to kwestia cieni bardziej:P No i kolory na ustach ciężko oddać, dziś właśnie robiłam Givenchy foty. Polubiłam za to pisać o zapachach więc pewnie będzie więcej. Recenzje zapachów jakoś tak wyrażają najwięcej emocji, chociaż są najbardziej subiektywne bo jednak trudno obiektywnie o zapachu:D W takiej kwestii chyba nie umiałabym komuś czegoś stanowczo doradzić bez wahania. Potrzebowałabym większego doświadczenia:D Ale pewnie jest to możliwe bo Tobie się udało z tym D&G dla mnie. Do dziś mnie to zastanawia:P
UsuńA no wlasnie... z mieszana faktycznie ciezko dobrac dobry krem/pielegnacje, po potrzebuje i matu i nawlizenia... Wiesz, kiedys na YT jedna makijazystka powiedziala, ze cery normalne maja tak, ze nie potrzebuja zadnej pielegnacji,bo ich cera jest jakby w "rownowadze"... I faktycznie np. ja uzywalam rozne kremy/maseczki/sera, ale prawda taka jest, ze moja cera wyglada tak samo :P Wiec rozumiesz, czemu zbytnio pielegnacja twarzy to nie moja dzialka ;) Jedynie maseczki rozne testowac lubie, bo faktycznie widze, ze pory sa ladnie oczyszczone i zwezone :)
UsuńNo fakt, ciezko ladne foty zrobic, zeby oddac jak dany produkt wyglada na zywo ;)
Pewnie, wiesz, wg mnie wszystko jest subiektywne - nawet na temat pielegnacji i kolorowki, dwie rozne cery beda mialy rozne opinie :D Recenzje zapachow sa ciezkie wg mnie, bo trzeba umiec ladnie opisac zapach....
Można z taką cerą zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy:D Jak krem niepotrzebny to na dobrą sprawę pewnie często wystarcza lekko pielęgnujący krem bb.
UsuńW sumie tak bo w końcu testowałam ja, a nie pani Krysia, ale często staram się przemycić jakąś nutę obiektywizmu bo np. uważam, że mimo mojego zadowolenia ktoś może nie być zadowolony z jakiegoś tam powodu. Tak jak np. lubię chłodek błyszczyka Diora, a wiem, że niektóre dziewczyny odbierają go jako coś mało przyjemnego.
Recenzje zapachów cięższe więc zawsze to jakieś wyzwanie, ale z tym ładnym pisaniem to jest tak, że gdy ktoś pięknie i finezyjnie opisze zapach stanowi to dla mnie wartość głównie rozrywkową, na chwilę przenoszę się w jakąś inną krainę, mogę więc pochwalić za formę, ale w kwestii praktycznej nie ma to tak naprawdę większego znaczenia. Nieraz bowiem rozochocona postanawiam sprawdzić i najczęściej jednak ten pięknie opisany zapach mój nos klasyfikuje jako brzydalek:D Druga rzecz, że węch jest też bardzo subiektywny. Ktoś może np nie wyodrębnić poszczególnych nut, czasem nie wszystko wyraźnie się wyczuje. Ja np. w tych D&G czuję brzoskwinię, której tam nie ma;)
No np. na dzien to krem BB mi czesto wystarcza :) Jak aplikuje podklad w kamieniu, to wtedy musze jakis krem nawilzajacy uzyc, bo na dluzsza mete to mnie podklady w kamieniu wysuszaja niestety ;(
UsuńNo pewnie, o tym chlodku od Maximizerka slyszalam, ze niektore dziewczyny nie lubia tego efektu :)
No ja bardzo lubie czytac recenzje perfum, czy to na blogach czy na Wizazu/Fragrantice, ale no wlasnie, czesto nawet najbardziej zachwalany zapach mi bedzie brzydko pachnial.. Np. znasz mala czarna z Guerlain? Dla mnie ten zapach pachnie jak wisniowy syrop na kaszel, masakra :/ A to jest jeden z best-sellerow tej marki ;) Ja w D&G czuje glownie arbuz-kiwi, w nutach sa tez kwiaty, ktorych w ogole nie wyczuwam :P
Ja najczęściej używam pudrów sypkich lub w kamieniu to właśnie zawsze pod spód jakiś krem:) Chodzi o Le Petit Robe Noir? To bardzo mi się podoba design i swego czasu miałam nawet taką obudowę na telefon, ale sam zapach zupełnie nie mój:D A też wiem, że jest bardzo chwalony;)
UsuńJa też dużo kiwi, arbuza i w ogóle owoców. Ale kwiaty też jakieś czuję choć bardzo delikatne i trudno by mi było wyodrębnić jakie dokładnie no i dobrze bo cieszę się, że są takie bardziej owocowe:)
Ale z kolei Alicja z addictedtomakeup wspominała, że w jej odczuciu zapach jest bardziej kwiatowy więc byłam trochę zaskoczona:) No ale to tylko pokazuje jak różnie można odbierać ten sam zapach:)
Miałam kiedyś krem z Hudosilu do twarzy - świetny był :-)
OdpowiedzUsuńJak wykończę wszystkie peelingi to na pewno kupię ten z W&B. Już dawno mam go zapisanego;)
OdpowiedzUsuńManicure japoński hmmm ciekawie brzmi-nie znam twoich ulubieńców;)
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że sporo tego ;) Maskę z Sephory niedawno kupiłam, bo wiele dobrego o niej słyszałam. Krem pod oczy z Vichy kupię na pewno, bo miałam próbkę i bardzo mi przypadł do gustu :) A o manicure japońskim poczytam, bo mnie szalenie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten mani, nic innego już nie potrzebuję poza nawilżaniem skórek;)
UsuńSerum od Bielendy być może zacznę dzięki Tobie używać :)
OdpowiedzUsuńMezoserum z Bielendy zużyłam i byłam bardzo zadowolona. Skóra była ładnie napięta i nawilżona. Maska z Sephory jest super - używam punktowo i ten sposób najbardziej mi odpowiada. Dawno nie miałam tak oczyszczonej cery. Szok:).
OdpowiedzUsuńTołpa - mam sorbet i żel do ciała. Ten zapach dębu paragwajskiego jest przepiękny.
Żel też miałam:)W ogóle uwielbiam ten zapach mimo, że jest dość intensywny:)
UsuńCzuć w nim coś egzotycznego, jest tam jeszcze nuta kawy, więc fajnie pobudza i orzeźwia:).
UsuńNo dla mnie jest wyjątkowy, a ogólnie średnio lubię Tołpę. Często mają dziwne zapachy.
UsuńDo zakupu maski Sephory przymierzam się od dłuższego czasu, ale trochę obawiam się, że może być zbyt mocna dla mojej wrażliwej cery. W 2016 roku mam nadzieję poznać pielęgnację marki Norel. Na dobry początek planuję zakup ich toniku, ale o serum też pomyślę :)
OdpowiedzUsuńMoja też jest wrażliwa, ale wszystko ok mimo, że czasem jej wręcz nadużywałam:)
UsuńJuż wiele produktów wpadło mi w oko, a których jeszcze nie miałam okazji używać. Zaintrygowałaś mnie oczywiście tym ostatnim hitem wszech czasów czyli kremem do rąk, ale chyba przy okazji najbliższych zakupów obojętnie nie przejdę obok odżywki do włosów Vichy. I ten melonowy mus do ciała. Już wyobrażam sobie jego zapach, kolor też bardzo kuszący :)
OdpowiedzUsuńZ maścią Hudosil nie znam nikogo kto byłby niezadowolony, podobnie jak z Vichy:)
Usuńmanicure japoński ^^ samo przez się mówi że to hicior :D
OdpowiedzUsuńmnóstwo fajnych kosmetyków pokazałaś :-) ja również uwielbiam serum Skin Chemists i serum żurawinowe Norel :-)a migdałowy peeling Wellness&Beauty nie ma sobie równych :-)
OdpowiedzUsuńostatnio na allegro kupiłam podróbkę tej sonicznej szczoteczki do mycia buzi i powiem Ci, że jestem nią zachwycona! nawet planuję napisać o niej post, bo uważam, że jest tego warta;)
OdpowiedzUsuńz twoich ulubieńców znam bardzo dobrze peeling do rąk Nacomi, który również trafiłby do moich faworytów, gdybym zrobiła taki post:)
No to czekam na opinię :) Nacomi w ogóle ma chyba fajne produkty :)
Usuńtymi do pielęgnacji ciała jestem zachwycona! ale mam też krem do twarzy na noc, który nie podbił mojego serca
UsuńZ tych do twarzy ja jestem ciekawa peelingów i glinki są podobno dobre, ale najbardziej mnie ciekawią musy do ciała.
Usuńsporo fajnych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńCzyścik Lusha też bym chciała :D. Kilka pozycji znam, a do rękawicy Kessa to się zbieram już chyba z 6 miesięcy i kupić nie mogę :D
OdpowiedzUsuńTak coś czułam, że do tego podsumowania na pewno uwzględnisz serum z Bielendy! Sporo fajnych rzeczy tu widzę, a peeling dłoni wg mnie również jest potrzebny ;)
OdpowiedzUsuńAhh, jak ja kocham takie posty :) również uwielbiam sera i balsamy do ust, zaraz poszukam masełka, które polecasz :) Serum z Bielendy miałam chęć kupić i przekonałaś mnie już ostatecznie :) Ale co do maski na noc, u mnie to okropny bubel :/
OdpowiedzUsuńO to szkoda, że maska Tobie nie pasowała;/
Usuńjest kilka rzeczy na które mam ochotę w 2016 roku z Twojej listy
OdpowiedzUsuńWidze same wspaniałości ;)
OdpowiedzUsuńHudosil absolutnie polecam wszystkim! Wolę lekkie i pięknie pachnące kremy do rąk, ale on z dłońmi naprawdę robi cuda. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Myślę, że każdemu można polecić dlatego się tu znalazł niejako poza kategorią:)
UsuńZestaw do manicure japońskiego mnie zaciekawił, muszę się wczytać w temat ;)
OdpowiedzUsuńOlejek z GoArgan i peeling GoCranberry miałam i bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei już od bardzo dawna lubię Bielendę i serum też jest jednym z moich odkryć 2015 roku, tyle że wersja korygująca :)
OdpowiedzUsuńKorygującego używam od jakiegoś czasu, ale brałam pod uwagę głownie rzeczy, które poznałam do listopada więc się tu nie znalazło:) W każdym razie nawilżające polecam :)
UsuńArgan Bronzer mnie kusi od dłuższego czasu ;) To serum nawilżające z Bielendy też bardzo polubiłam :) Na maskę z Sephory też mam ochotę :) Kurcze, ale dużo tego jest! :) Ten zestaw do manicure to jakaś rewelacja (zerknęłam do osobnego posta), aż muszę kiedyś wypróbować!
OdpowiedzUsuńWszystko to jest fajne wg mnie:)
UsuńKochana, ależ post stworzyłaś! jestem pod wrażeniem:) Aż się rozpływam jak czytam o tylu cudnych kosmetykach, pielęgnacja ciała w tym poście najbardziej mnie urzekła:)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Organique to kupiłam cukrową piankę pod prysznic i krem do skórek - ten nowy:)
Kremu do dłoni nie znam, ale jest ciekawy. Dobrze wiedzieć, że jest taki na rynku:)Pamiętam, ze czytałam u Ciebie o serum Norel i pod wpływem tej recenzji postanowiłam wypróbować tę markę i kupiłam maseczkę do twarzy - jest świetna! Będzie u mnie za jakiś czas jej recenzja:) buziak*
Ja też jestem pod wrażeniem... swojej rozwlekłości:D Ten krem to taka ostatnia deska ratunku. Nie znam nikogo komu by nie pasował:) Maseczka Norel pewnie też by mi się przydała:)
UsuńUwielbiam manicure japoński. Już nie raz uratował moje paznokcie.
OdpowiedzUsuńPiękna gromada! Szczoty sonieczne uwielbiam i nie wyobrażam już sobie codziennej pielęgnacji bez ich udziału! Kocham Popcornika Lushowego! Stęskniłam się za nim jak nie wiem. Po co mi przypomniałaś? Chlip chlip :(
OdpowiedzUsuńOj ja też bym go chętnie jeszcze u siebie ugościła, a nawet nie ma gdzie kupić:P
UsuńJa do najbliższego Lusha mam 200 km.. Jakoś nie po drodze mi :P ehhh
UsuńFaktycznie trochę niebardzo jechać 200km tylko po kosmetyki :D
Usuńbardzo lubię rękawicę, jest świetna :) zestaw mnie ciekawi!
OdpowiedzUsuńNie znam Twoich ulubieńców ;]
OdpowiedzUsuńnie znam żadnego z tych kosmetyków :) ale ten "bonus" mnie bardzo zainteresował :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wyciągnąć z szafki to serum nawilżające Bielendy :) Peeling Wellness&Beauty też bardzo polubiłam, miałam jeden, ale pewnie dokupię inne wersje. Kasia potrafi wyczarować kosmetyczne cuda, do mnie też kilka takich trafiło :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko balsam z The Body Shop :) W zapasach mam ten peeling z Nacomi i muszę go w końcu spróbować :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu kupić olej ze słodkich migdałów :D.
OdpowiedzUsuńchciałabym kiedyś wypóbować tą szczoteczkę soniczną, czy faktycznie ejst warta swojej ceny
OdpowiedzUsuńmasz kilka rzeczy, które chcę wypróbować ;P
OdpowiedzUsuńpeelingy cukrowe niestety wszystkie mnie uczulają więc muszę robić takie domowej roboty, jeśli chodzi o pielęgnację twarzy to wchodzi w gre tylko nivea bo mam bardzo wrażliwą skórę. A szkoda, bo tyle kosmetycznych łakoci pokazujesz, wszystkie bym chciała wypróbować :( pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo i tym sposobem marka Mineralnej Kasi zaczyna żyć własnym życiem. Znaczy - Kasiu - czas na sklep ;)
OdpowiedzUsuńJa się też nie mogę doczekać, kiedy Lush wreszcie będzie dostępny w Polsce.
Co do manikiuru japońskiego, mnie uczyli na szkoleniu, że na dobrze zrobionym lakier się nie trzyma. W praktyce nie sprawdzałam.
ciekawe produkty, muszę się rozejrzeć za niektórymi ;)
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
bardzo fajne zestawienie :) maseczke z Sephory tez uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie miałam, ale wpisałam sobie na listę kilka Twoich perełek ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio znalazłam w internecie chiński odpowiednik Luny, dużo tańszy i zastanawiam się czy by nie zaryzykować z nim :) Virgin Mojito wreszcie upolowałam na allegro ale poczeka na wiosnę/lato :) A czyścik z Lush chętnie bym też wypróbowała tylko nie wiem czy dałabym radę go sama zużyć w terminie.
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować ten peeling do rąk ;) serum z bielendy mam ale migdałowe ,a pianki nadal Ci zazdroszczę ! wygląda jak mus truskawkowy
OdpowiedzUsuńU mnie niestety Hudosil Hud Salva na dłoniach się nie sprawdza, skóra i tak jest sucha :/
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczęłam używać serum Bielendy i na razie jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńOlejki z GoArgan+ są cudowne. Miałam truskawkowy i malinowy - oba są świetne. Dobrze natłuszczają skórę. :)
OdpowiedzUsuńWidzę mój ukochany olejek od Nova Kosmetyki <3 jest cudowny
OdpowiedzUsuńPeeling i olejek GoCranberry - idealne połączenie!!
OdpowiedzUsuńBielenda i gocranberry pozostają moimi ulubieńcami do dzisiaj
OdpowiedzUsuń