Stycznia nie lubię, ale żadna to
nowość bo lubię tylko miesiące od maja do sierpnia i ewentualnie kwiecień o ile
jest ciepły;) Kosmetyki póki co lubię jednak zawsze więc i pochwalić jest co;)
Błyszczyk
Dior Lip Maximizer na pewno wielu osobom nie wyda
się rozsądnym zakupem, ale powiedzmy sobie szczerze produktów tej marki raczej
nie kupuje się ze względów ekonomicznych. Miałam chęć pochwalić go już w
grudniu, ale postanowiłam poczekać na wypadek gdyby po dłuższym użytkowaniu
miał mi zrobić jakąś krzywdę (ale nie zrobił). Na ten produkt czaiłam się już
od dawna, ale zawsze coś mnie oddalało od ostatecznego zakupu. W grudniu jednak
podjęłam decyzję, że chcę i muszę go mieć, a dla pewności zapytałam jeszcze Marti czy go lubi. A to dlatego, iż zauważyłam taką
zależność, że jak ona mi coś poleci to nie ma lipy;) Nie nastawiałam się na jakieś
mega powiększenie ust, choć przy częstszym użytkowaniu mam wrażenie, że widzę tą
subtelną różnicę. Bardziej zależało mi jednak na przyjemności stosowania,
ładnym połysku i na tym żeby produkt można było nałożyć bez problemów nawet w
ciemno. Tak właśnie jest, a dodatkowo produkt przyjemnie, lekko chłodzi usta Wiem
jednak, że dla niektórych ten efekt niestety przyjemny nie jest. Dla mnie
akurat jest i to paradoksalnie nawet gdy na zewnątrz jest zimno, ale za mną nie
trafisz;)
Pomadka Givenchy Le Rouge-à-Porter skusiła mnie po recenzji Snow White (choć przyznam, że u mnie ten sam odcień wygląda zupełnie inaczej niż u niej). Sama z siebie
na pewno nie wpadłabym na zakup, ponieważ nawet nie wiedziałam o istnieniu
takiej pomadki. Dodatkowo kolor sztyftu wygląda na tyle intensywnie, że nawet
gdyby ktoś próbował mi ją wcisnąć uciekałabym gdzie pieprz rośnie;) Na
szczęście nie wszystko jest tak oczywiste jak zdaje się wydawać i pomadka na
ustach wcale nie wygląda zbyt krzykliwie tzn. efekt można stopniować zależnie od
tego ile nałożymy. Co oczywiście dla mojej skromnej osoby stanowi zaletę. Pomadkę
na pewno o wiele łatwiej byłoby mi wybić z głowy gdyby nie jej wyjątkowe
skórzane opakowanie. Przyznaję, że często na to lecę. Kolejnym bodźcem była
oczywiście udana relacja z tuszem tej marki, a jak jeden produkt mi się spodoba
to często mam ochotę na więcej. Takie prawo buszu;) Więcej będzie w recenzji, w
każdym razie lubię to;)
Kolejnymi produktami, które może
nie do końca powinnam podciągnąć pod ulubieńców stycznia bo jednak nie
wystarczyły mi na cały miesiąc etc, (ale zasłużyły na pochwałę) są dwa
kosmetyki Wellness
& Beauty. Świeca do masażu, była już recenzowana. Jest ona takim produktem,
którym trzeba się trochę pobawić, ale mimo mojej nerwowej natury polubiłam i
jeszcze kiedyś kupię ponownie.
Drugim produktem jest olejek do kąpieli, żeby było śmieszniej – z lawendą. Nigdy nie byłam
fanką lawendy, o nie. Nie sądzę więc, że z własnej inicjatywy bym go kupiła,
ale muszę przyznać, że nie śmierdział. Było miło. Niestety nie cieszyłam się
nim zbyt długo gdyż mimo, że producent deklaruje wydajność na 9-10 kąpieli to
opakowanie utrudnia oszczędne stosowanie i tak oto wystarczył mi może na 4
razy. Odkryłam jednak jego potencjał już po pierwszym razie. Przyjemnie
relaksuje, nawilża i natłuszcza ciałko. No taką lawendę to ja rozumiem.
Zestaw Douglas Home SPA też już zużyłam i polubiłam cały (chyba wyczuwam wiosnę bo widzę, że ostatnio poszło mi sporo pielęgnacji ciała). Nie będę się o nim rozpisywać bo recenzja lada dzień;)
Garnier Miracle Cream czyli stary poczciwy Garnier wraca do łask. Teraz używam już czegoś innego i nie wiem kiedy się ogarnę z jego recenzją, ale myślę, że kiedyś będzie jako zaległa:D Kilka miesięcy temu czytając pozytywne recenzje na jego temat pomyślałam sobie tjaaaa... jasne. Jednak ciekawość zwyciężyła i rzeczywiście to całkiem niezły (jak na drogeryjny) krem. Muszę przyznać, że długo nie miałam żadnego drogeryjnego kremu. Jeśli już to bardziej apteczne albo inne super wynalazki, ale jeśli szukacie czegoś całkiem niezłego wśród drogeryjnych półek to Miracle Cream może być dobrą opcją. Na plus zasługuje też delikatny zapach i bajerancka samo-wygładzająca się konsystencja. Ty macasz i grzebiesz w nim paluchami, a on rano i tak jest gładki. Serio;)
Znacie coś z moich ulubieńców? Jak u Was w tej kwestii?
Zestaw Douglas Home SPA też już zużyłam i polubiłam cały (chyba wyczuwam wiosnę bo widzę, że ostatnio poszło mi sporo pielęgnacji ciała). Nie będę się o nim rozpisywać bo recenzja lada dzień;)
Garnier Miracle Cream czyli stary poczciwy Garnier wraca do łask. Teraz używam już czegoś innego i nie wiem kiedy się ogarnę z jego recenzją, ale myślę, że kiedyś będzie jako zaległa:D Kilka miesięcy temu czytając pozytywne recenzje na jego temat pomyślałam sobie tjaaaa... jasne. Jednak ciekawość zwyciężyła i rzeczywiście to całkiem niezły (jak na drogeryjny) krem. Muszę przyznać, że długo nie miałam żadnego drogeryjnego kremu. Jeśli już to bardziej apteczne albo inne super wynalazki, ale jeśli szukacie czegoś całkiem niezłego wśród drogeryjnych półek to Miracle Cream może być dobrą opcją. Na plus zasługuje też delikatny zapach i bajerancka samo-wygładzająca się konsystencja. Ty macasz i grzebiesz w nim paluchami, a on rano i tak jest gładki. Serio;)
Znacie coś z moich ulubieńców? Jak u Was w tej kwestii?
ta świeca do masażu cały czas mnie kusi :D no i powiem tak ten błyszczyk diorowy też bym z chęcią spróbowała tym bardziej, że i Ty i Marti polecacie "to nie ma lipy":P
OdpowiedzUsuńJeszcze Ines polecała:) Nie ma lipy:)
UsuńJeszcze Ines no to muszę przyoszczędzić :D a już myślałam, że Hardkorowy Koksu też polecał, bo to chyba od niego wzięło się "nie ma lipy"
UsuńOn był moją inspiracją, hardcorowo musu być!:D
Usuńmusi* ech
UsuńDiorka oczywiście znam :) Lawendę koniecznie w tym wydaniu muszę kupić, bo jak kiedyś nie lubiłam, tak od pewnego czasu bardzo doceniam. A tym kremem Garniera to mnie zaintrygowałaś. Do twarzy nie używam od lat drogeryjnych kremów i jak czytałam opinie to myślałam dokładnie to samo co Ty. A tu proszę jaka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńTylko zapach nie jest szczególnie mocny, ale za to fajnie pielęgnuje:) Ja kiedyś Garniera często używałam, a potem długo nie. Z pielęgnacji drogeryjnej u mnie nieraz toniki czy żele do mycia twarzy, a czasem serum, ale kremy to rzadko właśnie:) Bo największe zaufanie mam np do aptecznych:)
Usuńten błyszczyk super :)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzez Twoją recenzję,mam ochotę na tą świecę <3
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się ta pomadka, opakowanie ma naprawdę urocze ;)
OdpowiedzUsuńBoskie jest:D
UsuńUwielbiam ten błyszczyk Diora :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten olejek do kąpieli W&B :) a ta szminka też mnie ciekawi, chodzi mi po głowie jej zakup ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, kiedyś opisywałaś i chyba napisałam wtedy, że nie dla mnie:D Czasem sama siebie zaskakuję:D Ale zapach mnie nie zabił, nie miałam co narzekać:) Pomadę kocham:)
UsuńAno tak było ;) wiesz, ale każdemu czasem zmieniają się poglądy lub gust :)
UsuńPodobno tylko krowa nie zmienia zdania;) Chociaż myślę, że z własnej inicjatywy nie wpadłabym na zakup. A okazuje się, że chyba jeszcze kupię. Tylko to opakowanie mogliby zmienić bo za dużo wycieka:P
UsuńPiękny kolor pomadki.
OdpowiedzUsuńFajni ulubiency :) Ja Ci powiem, ze jak konsultantka mi pokazala te pomadki Le Rouge a porter to tez sie przestraszylam intensywnych odcieni... Ale na ustach wygladaja zupelnie inaczej, cale szczescie :)
OdpowiedzUsuńOj całe szczęście bo jakby sztyft miał odwzorowanie na ustach to mina by mi zrzedła:D
UsuńNie znam niczego z Twoich styczniowych ulubieńców, ale odcień pomadki podoba mi się baardzo ;)
OdpowiedzUsuńDaje po oczach, ale na ustach tak nie wygląda:)
UsuńNie znam niczego niestety.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię stycznia :D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten olejek do kąpieli bo uwielbiam lawende:D
ja nie lubię lawendy, ale olejek był spoko. Tylko opakowanie niezbyt dobre ze względu na duży otwór:D
UsuńDo tych produktów z Rossmana ciągle planuje się dobrać i jakoś mi nie wychodzi. :D
OdpowiedzUsuńja z kolei często patrzę co nowego z W&B:D
UsuńNie używałam tych produktów, ale kusi mnie już jakiś czas ta świeca :D
OdpowiedzUsuńWidziałam na kimś ten błyszczyk z Diora i wygląda fenomenalnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności z Twoimi ulubieńcami :) Krem Garnier bardzo mnie zaciekawił i czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś będzie:D
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad Garnier Miracle Cream, chętnie przeczytam jego recenzję :D
OdpowiedzUsuńhehe to może trochę potrwać bo już używam czegoś innego, ale myślę, że będzie jako zaległa:) Ciekawy kremik:)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego z tych produktów. :D
OdpowiedzUsuńAle cudeńka
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie tym olejekiem
OdpowiedzUsuńMam ten krem z Garniera, ale wydaje mi się, że przy codziennym (cowieczornym?) stosowaniu zapycha ;)
OdpowiedzUsuńA to każdy ma inną cerę;) Mnie nie zapychał:)
UsuńBardzo przyjemni są Twoi ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńO marce Welness & Beauty słyszałam już wiele dobrego. Zwłaszcza o peelingach w słoiczku. Szminka Givenchy musi być piękna!
OdpowiedzUsuńTen błyszczyk z Diora mnie ciekawi, wiele dobrego o nim słyszałam ;) Garniera nie używam, bo wszystkie kremy mnie raczej zapychały. Teraz mocno patrzę na składy i raczej używam dermokosmetyków albo azjatyków. Fajni ulubieńcy :) Świecę do masażu mam od Mineralnej Kasi i Nacomi, obie bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa też dawno nie używałam, a jednak ten był spoczko:) Azjatyckie powoli poznaję, choć co do składów to często są tam one baaardzo rozbudowane. A czasami im więcej składników tym większe szanse, że część z nich nam nie podpasuje i będzie kuku;) Dermokosmetyki dla mnie górą;)
Usuńhehehe ładne opakowania xD skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńhehe musi być ładne!
UsuńPomadka Givenchy wygląda przepięknie;) Moja siostra ma Diora, ale ze względu na to, że nie cierpię błyszczyków, nie ciągnie mnie do niego ;) Zakręcę się koło tego kremiku z Garniera:)
OdpowiedzUsuńA to chociaż jeden wydatek mniej, zawsze jakiś plus:D
UsuńZnam i bardzo lubię błyszczyk Dior :) mam również ten zestaw Douglas, polecam piankę do mycia ciała z tej serii :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taką pomadkę :D. Przyznam, że opakowanie ma świetne i ja też czasami "na takie" lecę :D. Odcień chyba nie mój, chociaż może jednak? :D
OdpowiedzUsuńOdcieniem się za mocno nie sugeruj bo na ustach nie jest taka dająca po oczach:D
UsuńBłyszczyk kusi samym wyglądem :-)
OdpowiedzUsuńNie znam ich, ale pomadka ma całkiem przyjemny kolor :)
OdpowiedzUsuńpiękny kolor pomadki <3
OdpowiedzUsuńbłyszczyk jest super:)
OdpowiedzUsuńSame wspaniałości :-) Muszę koniecznie przyjrzeć się bliżej tym pomadkom Givenchy :-) Fajnie, że ten Maximizer z Diorka tak dobrze się spisuje :-)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę!:D
UsuńZnam wszystko teoretycznie, tzn. czytałam słyszałam, widziałam, ale nie mam jeszcze, więc z praktyką gorzej:) Z Douglasa podoba mi się zapach tej niebieskiej serii SPA, a pomadki obie świetne, na Diora mam ochotę, Givenchy już oglądałam, ale jeszcze nie kupiłam:)
OdpowiedzUsuńNo nie od razu Kraków zbudowali:) Niebieska też mi się podoba:)
UsuńA mi najbardziej wpadły w oko te kule do kąpieli
OdpowiedzUsuńhyhy prezent od Ines. Nie zużyłam bo molestuję je do zdjęć!:D
Usuńolejki tego typu są boskie ;)
OdpowiedzUsuńA ta świeca do masażu mnie zaciekawiła lecę poczytać :)
UsuńWidać z zapachem lawendy jest podobnie jak z wanilią. Generalnie nie przepadam, bo mdli, ale podaną w lżejszych kompozycjach nawet lubię. szczególnie zimą :)
OdpowiedzUsuńCoś chyba w tym jest:) tutaj stężenie zapachu nie jest wysokie jak powiedzmy jakiś preparat na mole czy olejek eteryczny więc jest ok;)
UsuńMnie najbardziej ciekawi świeca!
OdpowiedzUsuńTylko nie zapach lawendy ;D
OdpowiedzUsuńTeż fanką nie jestem, oj nie! Ale ten spoko bo nie był mocny!
UsuńRównież mam błyszczyk z Dior ale czeka na swoją kolej na blogu. Jestem w trakcie stosowania. Dostałam na mikołajki od narzeczonego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post AVA maska enzymatyczna
Mam nadzieję, że jesteś zadowolona! Wpadnę jak się ogarnę!:)
UsuńO mamusiu! Same wspaniałości <3
OdpowiedzUsuńW końcu ulubieńcy:)
UsuńNie znam niestety żadnego z tych produktów.
OdpowiedzUsuńoo, dostałam ten olejek lawendowy od chłopaka na święta.. jakoś tak sobie leży, ale po Twojej opinii wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj. Fajnie odżywia. Tylko opakowanie jest niezbyt ;)
UsuńMam pewną pomadkę ochronną, Blistexa dokładniej i również daje uczucie chłodzenia, które uwielbiam zimą, mimo panującego mrozu za oknem (którego już nie ma :D). :D
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka! Chociaż mi Blistex średnio pasował :)
UsuńBłyszczyk z Diora zapowiada się wspaniale :)
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam chłodzący efekt na ustach, a czym zimniej na dworze, tym bardziej mi się podoba! :D
OdpowiedzUsuńUff, już się zastanawiałam czy tylko ja tak mam:D
UsuńŻadnego z nich nie miałam, ale świeca Wellness & Beauty nadal mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomadka Givenchy :)
OdpowiedzUsuńTa świeca mnie kusi, lubię te serie kosmetyków :)) Z Garniera też byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMnie również zauroczył kolor pomadki <3
OdpowiedzUsuńNie znam nic z nich. A ta świeca ciekawi mnie od kiedy po raz pierwszy o niej u Ciebie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńCzekam na opinię o tym zestawiku :)
OdpowiedzUsuńNa świecę do masażu mam ochotę, chcę poznać jej działanie i "zabawę z nią".
OdpowiedzUsuńnie używałam tych kosmetyków, ale świeca do masażu mnie baaaardzo ciekawi :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie zaciekawiły te kule do kąpieli i czekałam aż je opiszesz, a tutaj to jednak tylko ozdoba do zdjęć :D Kilka lat temu miałam jakiś krem Garniera i pamiętam, że całkiem go lubiłam, ale już nie pamiętam jak się nazywał :D
OdpowiedzUsuńHehe kule to prezent od Ines:) przyznam, że ostro je molestowałam do zdjeć i nie wiem czy i kiedy zużyje :D ale pachną i wyglądają jak cukiereczki :D
UsuńJa poza tym kremem już dawno kremów garniera nie używałam. Pewnie też z 10 lat temu;) byłam wtedy zadowolona, ale też wymagania miałam inne:D
jak zwykle nic nie znam:/
OdpowiedzUsuńTaką świecę do masażu chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńKusisz tym błyszczykiem z Diora;). Lubię zarówno mrowienie, jak i chłodzenie - nie przeszkadza mi nawet, że na mrozie ten efekt jest intensywniejszy.
OdpowiedzUsuńPS. Ja zawsze czekam z niecierpliwością na mój ulubiony miesiąc, czyli kwiecień i aż do października nastrój jest w normie, natomiast od listopada do marca jest udręka;).
Mój ulubiony aktualnie:) Z nowszych mam jeszcze całkiem przyjemny z Catrice, ale bez mrowienia, zapach ma trochę dziwny i opakowanie nieco niestabilne:/ Tego mrowienia się trochę obawiałam czy będzie mi pasowało bo np w Carmexie mi bardzo przeszkadzało.
UsuńKwiecień właściwie całkiem spoko, o ile nie ma śniegu:D W sumie jak przeanalizuję to najwięcej w moim życiu zwykle działo się w kwietniu:D
A daj spokój, przez Ciebie musiałam go wrzucić na listę zakupową na kiedyś:).
UsuńU mnie tak samo! :) Kwiecień pobudza do działania.
Udanego weekendu:*
Dobrze, że nie na jutro :D Ja teraz mam chęć na te nowe pomadki Guerlain :O
UsuńWzajemnie :)
Ta świecą mnie zaciekawila :) a co do bylyszczyka to jak dla mnie jest stanowczo za drogi
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego produktu z tych, które pokazałaś, ale niesamowicie marzy mi się ta świeca do masażu :) Kurde jak ja lubię takie wynalazki :D
OdpowiedzUsuńProdukty Wellness & Beauty bardzo lubię ;) Zainteresowałaś mnie tym Garnierem ;)
OdpowiedzUsuńchciałabym sprawdzić taką świecę do masażu :)
OdpowiedzUsuńBłyszczyk Dior miałam ale wykończyłam, że bardziej by się by nie dało. Lubiłam go bardzo
OdpowiedzUsuńBłyszczyk jest cudowny! :-)
OdpowiedzUsuńNie znam nic z twoich ulubieńców :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z Twoich ulubieńców nie znam, ale muszę przyznać, że na świecę do masażu z W&B mam ochotę od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś olejek do kąpieli W&B ale czerwony, nie pamiętam co to za zapach był :)
OdpowiedzUsuńŚwiece do masażu to dla mnie jak na razie coś niewyobrażalnego, ale czas się otworzyć na nowe :D
OdpowiedzUsuń