Jak już wspominałam edycje
limitowane niekoniecznie są moim żywiołem;) Ale kiedy zobaczyłam róż Artdeco Blush
Couture Talbot Runhof z wiosennej edycji limitowanej niestety poczułam, że „muszę” go mieć;) Następnego
dnia rano już dzwoniłam do perfumerii z zapytaniem o jego dostępność;) Ze
względu na to, że róż należy do kolekcji limitowanej i mam go króciutko dziś
coś w rodzaju prezentacji produktu i bardzo pierwszego wrażenia;)
Opis producenta
Delikatnie podkreśla kości
policzkowe. Trzy rozświetlające kolory po zmieszaniu pozwalają uzyskać
uniwersalny, bardzo naturalny odcień i dodają skórze naturalnego blasku oraz
świeżości.
Moje wrażenia
Wiosenna edycja limitowana
kosmetyków Artdeco została zainspirowana najnowszą kolekcją duetu
projektantów Johnny’ego
Talbota oraz Adriana Runhofa. Prawdę mówiąc nie widziałam tej kolekcji więc ten
fakt nie miał żadnego wpływu na mój wybór:) Pewnie powinnam się wstydzić, ale
nawet nie znałam wcześniej tych projektantów;) Liczę jednak, że nie tylko ja;)
Jak zwykle będę z Wami szczera;)
Wcale nie potrzebowałam kolejnego, nowego różu;) Najzwyczajniej w świecie róż
kupiłam oczyma;) Spodobała mi się estetyka produktu począwszy od zgrabnej
srebrnej kasetki przyozdobionej kwiatowymi wzorami po wiosenne, kwiatowe tłoczenia
samego produktu oraz zawartość trzech odcieni, dzięki czemu mamy więcej
możliwości podczas nakładania różu;) Tradycyjnie wolałabym żeby gramatura
produktu była dużo mniejsza, ponieważ 10g daje w moim przypadku niewielkie
szanse na całkowite zużycie;) Producent zaleca zużycie w ciągu 18 miesięcy od momentu
otwarcia.
Róż składa się z trzech odcieni.
Górny odcień jest dość jasny i można go użyć jako subtelny rozświetlacz.
Nałożony samodzielnie na policzki jest u mnie niemalże niewidoczny, ale muszę
oczywiście dodać, że mam nieco ciemniejszą cerę niż statystyczna Polka. U osób o bardzo jasnych
karnacjach może być bardziej widoczny, choć myślę, że nadal delikatny. Drugi
odcień podpadający pod brzoskwiniowy jest średnio napigmentowany i ładnie
odświeża moją ciepłą cerę. Trzeci i największy odcień jest różowy, najbardziej intensywny i
najmocniej napigmentowany. Już niewielka jego ilość (zwłaszcza gdy przejedziemy
bezpośrednio po tym dużym kwiatku) pozostawia wyraźny kolor na policzkach więc
lepiej używać go z umiarem:) Nakładanie dwóch mniejszych odcieni pojedynczo
jest nieco utrudnione, ponieważ zajmują one niewielką powierzchnię więc dość
łatwo wyjechać pędzlem poza kontury danego koloru. Jednak przy użyciu
niewielkiego pędzla jak najbardziej takie nałożenie jest możliwe. Przy różowym
odcieniu nie ma z kolei żadnego problemu, ponieważ zajmuje on największą
powierzchnię produktu. Najlepiej jednak subtelnie zmieszać wszystkie odcienie
ze sobą. Producent określa działanie produktu jako rozświetlające. Jednak ja po
zmieszaniu wszystkich odcieni lub pojedynczym nałożeniu odcienia różowego bądź
brzoskwiniowego uzyskuję naturalne, zdrowe wykończenie bez nachalnych drobinek.
W moim odczuciu nie jest on typowo rozświetlający, nie zapewni mocnego połysku.
Co według mnie stanowi zaletę gdyż pozwala na większą uniwersalność produktu. Efekt
można stopniować od subtelnego do naprawdę intensywnego w przypadku tego
największego odcienia;) Sama trochę obawiałam się czy nie zrobię sobie nim
krzywdy, ale skoro ja dałam radę (a do makijażystki mi daleko) to myślę, że
przy odrobinie wprawy niemal każdy go okiełzna;) Choć posiadaczki wyjątkowo jasnych cer mogą mieć z tym nieco większy problem. Na tę chwilę moje odczucia są jak najbardziej na tak, ponieważ do mojej karnacji produkt zdecydowanie pasuje.
Róż dostępny jest w perfumerii
Douglas. Aktualnie w promocji -20% do 21.03. Ja niestety się pospieszyłam i trochę
przepłaciłam;) Nie wiem jak jest z dostępnością w poszczególnych miejscach stacjonarnie. Kiedy go kupowałam w perfumerii spokojnie leżały 3 sztuki. Podejrzewam, że kolekcje Artdeco nie rozchodzą się aż tak szybko jak to było np. w przypadku Diora;)
Sięgacie
czasem po kosmetyki Artdeco? Podoba Wam się ten róż?
Jestem zaskoczona, bo zazwyczaj róże mnie nie pozwalają. Ale ten wygląda cudnie.:)
OdpowiedzUsuńMi nie raz coś wpadnie w oko;)
UsuńPierwsze wrażenie ten róż robi mega pozytywne, opakowania dawno tak sympatycznego nie widziałam.
OdpowiedzUsuńJa też. Dlatego w ogóle się nie zastanawiałam nad zakupem.
UsuńPrezentuje się bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po artdeco ;) podobała mi się poprzednia limitka i teraz ta, ale teraz kocham tylko róż rosy glow diora i wszystko inne poszło w odstawkę :) ale urody nie można mu odmówić ;)
OdpowiedzUsuńJa dobrych kilka lat nic z tej marki nie kupiłam. Macałam ten Rosy Glow, ale w moim przypadku nie zmienia koloru na taki na jaki bym chciała. Wyglada na mnie brzydko i sztucznie :O więc strata kasy dla mnie, ten daje mi więcej możliwości kombinacji. Ale z Diora też pewnie jakiś kupie tylko tzw. normalny;)
UsuńWow, jakie piękne opakowanie...no i w środku wygląda równie ładnie co na zewnątrz <3
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Sliczny jest ^^^ coś dla mnie ;p jestem łakoma na limitki ;p dobra wiadomość jest taka , że w piątek wysłałam Ci wreszcie niespodziankę ;p ( ja wiem taka niespodzianka jak z koziej dupy trąba xD przepraszam, że tak późno ale u mnie z czasem ostatnio cienko ... Daj znać jak dojdzie i czy Ci się podoba ^^ :**
OdpowiedzUsuńŚwirze Ty mój kochany! Nie musiałaś się kłopotać! Ale oczywiście dam znać!
UsuńJego estetyka kusi, ale jednak rozsądek wziął nade mną górę i jednak go nie kliknęłam :) Choć było bardzo, bardzo blisko! :D
OdpowiedzUsuńU mnie rozsądek został niestety pokonany i jestem Orawie stówkę w plecy przez to:P
UsuńTez go chce! Jest taki piekny ❤️
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, że "musiałaś" go mieć, bo jest piękny! Sama bym się na niego skusiła gdybym tylko mogła :)
OdpowiedzUsuńPS: Też nie znam tych projektantów ;)
Niepowinnam, ale miałam dzień słabej silnej woli:D ostatecznie jednak nie żałuje :D
UsuńA to dobrze, już się zastanawiałam czy jestem może aż taką ignorantką:D ale miałam cichą nadzieję, że jednak sporo osób ich nie kojarzy :P
Bardzo ładny kolor, teraz sama się zastanawiam czy go nie kupić :D
OdpowiedzUsuńślicznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńAle urocze opakowanie i sam róż :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio róże są na drugim planie, bo chętniej sięgam tylko po bronzer i rozświetlacz :) Ale od czasu do czasu mam swojego ulubieńca z Catrice i Bourjois ;)
Ja w ostatnich miesiącach też cześciej po bronzery sięgałam, ale teraz chyba się na jakiś czas odmieni :D choć mam jeszcze nowa paletkę z Kobo :D
UsuńCieszy oko :)
OdpowiedzUsuńSliczny jest! :)
OdpowiedzUsuńKolory śliczne, jednak jeszcze piękniejsze jest to tłoczenie na powierzchni ;) Aż żal używać... :D
OdpowiedzUsuńA ja brutal od razu zmacałam:D
UsuńJa z Artdeco miałam kiedyś jedynie puder transparentny i bardzo dobrze go wspominam ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś cienie i słynna bazę, która akurat mi nie pasowała :(
UsuńPięknie się prezentuje, ale strasznie przypomina mi ten który teraz Chanel wypuścił u siebie :D
OdpowiedzUsuńA to muszę zobaczyć bo chyba jeszcze nawet nie widziałam!
UsuńKoniecznie, ma piękne kolory ale jak wiadomo cena już mniej ciekawa :)
UsuńJaki śliczny :D
OdpowiedzUsuńzobaczyłąm i się zakochałam :) też kupiłabym go oczami :)
OdpowiedzUsuńJest tak piękny, że w sumie wszystko inne schodzi na dalszy plan:)
OdpowiedzUsuńHaha, zwłaszcza rozsądek :D
UsuńTo akurat w takich chwilach jest dopuszczalne, no bo jeśli nie teraz, to kiedy???
UsuńPo śmierci będzie za późno :D
UsuńAle ślicznie wygląda :) Wcale się nie dziwię, że go kupiłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki do makijażu z Artdeco. Mają w sobie to coś. Dziś oglądałam tą paletkę. Jest piękna jednak mam aż za dużo róży, mnie kusi i nie długo ulegnę, preparatowi do ust, który przedłuża trwałość szminek z Artdeco
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też nie powinnam, ale już trudno. Nie żałuje :D O, to coś ciekawego. Muszę poczytać :)
UsuńPiękne tłoczenia na tym różu i kolorki też takie wiosenne:)świetny zakup,ale chciałabym zobaczyć go u ciebie na twarzy.Kiedy post z makijażem??
UsuńZ makijażami na blogu u mnie niestety ciężko... Zbyt słaby sprzęcik żeby miarodajnie pokazać efekty :/
Usuńu mnie jest tak samo, nawet jak chcę pokazać coś na sobie to wrzucał tylko na fb. bo jakość zdjęcia jest zbyt słaba jak na bloga i moje umiejętności także.
UsuńAlę śliczności :) Ciężko przejść koło niego obojętnie :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ciekawie :)) Ma ładny odcień i bardzo oryginalne zdobienia :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie się prezentuje zarówno w opakowaniu, jak i na dłoni <3
OdpowiedzUsuńNie dość, że ma piękne opakowanie, to jeszcze te wytłoczenia - aż szkoda go używać :P Odcienie bardzo mi się podobają - lubię takie kolory róży :)
OdpowiedzUsuńu nich przede wszystkim podobają mi się tekstury :) kolory już różnie bywa
OdpowiedzUsuńja jeszcze nigdy nic nie miałam z Artdeco
OdpowiedzUsuńRóż rzeczywiście cieszy oko, uwielbiam kwiatowe motywy, a to tłoczenie jest przeurocze:)
OdpowiedzUsuńNie używam różu, ale ten ładnie się prezentuje ^^
OdpowiedzUsuńPiękny , cieszy oko i naprawdę cudnie zapakowane ♥
OdpowiedzUsuńUroku mu nie można odmówić. Opakowanie ma śliczne.
OdpowiedzUsuńNie martw się, ja też nie znam tych projektantów ;)).
OdpowiedzUsuńOpakowanie faktycznie piękne, ale mnie nie kupiłoby - nie używam różu ;)
Uff:D
UsuńBardzo ładny róż kupiłaś;) Ja mam jeszcze róż ArtDeco - też limitka, fajny jest, używałam bardzo często swego czasu, potem pojawiły się inne i ten odłożyłam gdzieś na bok, ale przyznaję, że jest fajny i też 3-kolorowy, nawet podobne odcienie, choć Twoje ładniejsze;) A wiesz co znowu zrobiłam? - machnęłam zamówienie w D. - małe, bo jakoś w końcu się opanowałam, ale jednak masło do ciała i olejek do twarzy mi wpadły do koszyczka... no i co ja mam ze sobą zrobić?;)
OdpowiedzUsuńNo tak czuję, że przez jakiś czas będzie moim ulubieńcem :D Hehe chyba nie ma dla nas ratunku :D Ja przeglądałam te wiosenne promocje na stronie D. ale jakimś cudem udało mi się opanować;) Pewnie cisza przed burzą:D
UsuńKochana, ja mam jeszcze pomadkę YSL w koszyczku....niech to!
UsuńJesteś mistrzem:D no, ale wiesz święta niedługo. Taki mały zajączek pomadkowy:D
UsuńZ Artdeco nigdy nic nie miałam. Staram się zaciskać pasa i nie kusić się na kolejny kosmetyk do kolekcji :p. Mam kilka róży :) oczywiście ten z Artdeco prezentuje się fajnie ale ehhh tłumacze sobie Anka nie kupuj zużyj to co masz... Bądź mądrą kobitką :P no ale cóż czasami przegrywam walkę z rozsądkiem :P. To tak jak z czekoladą lub ciastkami masz przed sobą otwarte opakowanie i weź powstrzymaj się aby nie zjeść :P
OdpowiedzUsuńTeż się staram, ale średnio wychodzi:D pocieszam się tym, że kolorowki to i tak nie jestem w stanie zużyć, zbyt wydajna:P
UsuńJaki on piękny! ♥
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńWidziałam go jakiś czas temu na blogu i na drugi dzień poleciałam do sklepu . Wyglądał bajecznie, ale w porę się opanowałam, bo tylko bym się na niego gapiła, gdyż szkoda było by mi używać :)
OdpowiedzUsuńJak tak to rzeczywiście zakup byłby zbędny :)
UsuńBardzo pozytywne wrażenie, a i kolorki śliczne :)
OdpowiedzUsuńWizualnie też mi się bardzo podoba, ale nie jestem pewna czy te kolory tak do końca pasowałyby do mojej cery :) Najchętniej używałabym tego środkowego, brzoskwiniowego odcienia, ale faktycznie jego powierzchnia jest dość mała i niezbyt wygodnie aplikowałoby się go solo :)
OdpowiedzUsuńMi też on się najbardziej podoba:) da się nałożyć pojedynczo, ale trzeba się postarać :D
UsuńBardzo, bardzo ładny, ale że róży nie potrzebuję, to portfel może spać sobie spokojnie :D!
OdpowiedzUsuńDobre i to:D każda oszczędność się przyda :D
UsuńPraktycznie nie kupuję różu, bo go nie używam, ale ten jest całkiem ciekawy :-)
OdpowiedzUsuńOj, prezentuje się genialnie:) Kolory też bardzo ładne:)
OdpowiedzUsuńŁadny, taki wiosenny :) Ja akurat nie znam kosmetyków ArtDeco nic a nic, ale trzeba przyznać, że niektóre produkty są śliczne!
OdpowiedzUsuńJa poproszę wersję z tym środkowym odcieniem ;D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba estetyka produktów Artdeco. Sam róż też ładny ☺
OdpowiedzUsuńjeeeju, jakie to piękne! :D
OdpowiedzUsuńŁaaaaadne toto! <3
OdpowiedzUsuńEstetyka na piątkę z plusem! Kolory też fajne, choć jest moc, nie ma co :)
Nooo! Dior to to nie jest, ale naprawdę przyjemne dla oka :) moc ma owszem. Zwłaszcza ten największy odcień, trza z nim uważać :D
UsuńNo Dior może nie, ale muszę przyznać że wygląda naprawdę bardzo ładnie :)
UsuńŁadne, ładne:) Dior też kiedyś będzie tylko nadal nie wiem który:D wiem tylko, że nie Rosy Glow bo dziwnie na mnie wyglada ;)
UsuńO nie nie :D powinnaś mieć tytuł pierwszej kusicielki bo ostatnio to Ty tutaj serwujesz takie smaczki, że nic tylko trzymać się portfela :D
OdpowiedzUsuńHehe w przypadku kolekcji limitowanych pocieszające dla portfela jest to, że i tak szybko znikają :D czasem nawet zanim człowiek się dobrze zastanowi. Wczoraj już ich potem nie było online...
Usuńwygląda cudnie :) oj kusisz ...
OdpowiedzUsuńAle śliczności, ja chociaż po róż sięgam niezwykle rzadko to nie mogłabym nie docenić jego piękna :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten róż! 3 w 1 to ja rozumiem:). Brzoskwiniowy róż i chłodny różowy róż to kolory, które zawsze mam w swoich zbiorach.
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio wpadła w oko poczwórna paletka cieni z Artdeco - ta, która ma jeden cień różowy. Po wstępnych testach stwierdziłam, że ich wykończenie jest bardzo zbliżone do tego, które mają metaliczne cienie z Estee Lauder i chyba ją kupię, bo cena jest w miarę przystępna.
Bardzo fajnie jest to pomyślane:)
UsuńJa już stwierdziłam, że lepiej będzie jak nie będę się przyglądać co jeszcze mają:D
Uwielbiam taki kolor różu! :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ja nie daję się skusić takim cudeńkom. Ale wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuń