Na początku kwietnia skusiłam się
na zakup matowej pomadki
Dr Irena Eris Provoke. Natomiast na samym początku
maja w ramach wygranej w konkursie przybyła do mnie pomadka
nabłyszczająca tej samej marki. Jak możecie się
domyślić po tytule jedna z tych pomadek u mnie zaplusowała, a druga wręcz
przeciwnie. Która z nich jest dobrym, a która złym policjantem?:D
Dr Irena
Eris Provoke Real Matt Lipstick pomadka matująca
Opis producenta
Pomadka
matująca z wysoką koncentracją pigmentów dla zapewnienia głębokich,
trwałych odcieni, które utrzymują się przez min.5 godzin. Formuła odporna na
ścieranie i rozmazywanie bez wysuszania ust. Duża zawartość składników
odżywczych i nawilżających zapewnia ustom właściwą pielęgnację i ochronę.
Kremowe, matowe wykończenie makijażu, mocne krycie.
Moja opinia
Nigdy
nie byłam przekonana do matowych pomadek. Moje usta są bardzo wrażliwe i
skłonne do wysuszenia, a matowe pomadki potrafią wysuszać. Miałam przeczucie,
że to może się nie udać. Jednak z uwagi na to, że jestem szczęśliwą posiadaczką
wielu produktów Provoke, które naprawdę świetnie mi służą uznałam, że dam
szansę matowej pomadce właśnie tej marki. Nie wiedziałam na jaki odcień się
zdecydować. Zwłaszcza, że gama kolorystyczna nie jest zbyt szeroka. Poszłam
więc najpierw do Rossmanna gdzie przyatakowała mnie konsultantka, która uznała,
że najlepszy dla mnie będzie odcień 607, a dodatkowo wyjątkowo widziałaby mnie
również w 600 i 603. Tych dwóch ostatnich nawet nie wzięłam pod uwagę, ponieważ
liczyłam raczej na delikatniejszy odcień. Na co konsultantka odparła, że w
takim razie może 606. Poszłam jeszcze do SP, a tam porady mniej więcej takie
same;) Pani zaproponowała pomalowanie ust odkażonym testerem. Pomysł ten
napawał mnie niemałym obrzydzeniem, ale po raz pierwszy w życiu zgodziłam się. Umalowałam
się nr 606 i uznałam, że jest ładnie. Potem bez przekonania 607. Kolor ten był
dla mnie na tyle nie twarzowy, że starłam zanim zdążyłam pokryć całe usta.
Decyzja więc zapadła i wzięłam według mnie ładny i nie nachalny 606 Vintage Pink. Tak jak lubię.
Podczas
tych testów w drogerii popełniłam jednak podstawowy błąd. Zapomniałam, że usta
miałam pokryte odrobiną błyszczyka Dior Lip Maximizer. Po powrocie do domu
pomalowałam już niczym niepokryte usta moją nową matową pomadką i niestety
zonk. Usta natychmiast stały się suche i wrażliwe. Każda niedoskonałość i
załamanie zostały podkreślone. Nawet te których nigdy wcześniej nie
dostrzegałam używając jakiegokolwiek innego produktu do ust. Pomyślałam więc,
że nałożę pomadkę na balsam. Niestety niewiele to dało. Nawet nie będę tego
pokazywać na zdjęciu bo wygląda to fatalnie. Usta wyglądają dobrze i zdrowo jedynie
gdy nałożę pomadkę na odrobinę błyszczyka. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o
matowych szminkach Provoke, ale niestety dla mnie ten produkt okazał się
zdecydowanie najsłabszym ogniwem tej marki. Podobno u wielu osób pomadka daje
lekko satynowe wykończenie, ale na moich ustach jest to zdecydowanie tępy mat. W
moim przypadku pomadka nałożona solo bardzo wysusza usta. To pierwszy produkt
Provoke, który mnie rozczarował.
Dr Irena Eris Provoke Bright
Lipstick pomadka nabłyszczająca
Opis producenta
Pomadka
o lekkiej, kremowej konsystencji z zawartością subtelnych drobinek
rozświetlających dla zapewnienia krystalicznego koloru oraz efektu
błyszczących, mokrych ust. Dzięki pielęgnacyjnej formule usta zyskują
natychmiastowe uczucie jedwabistej miękkości, komfortu i nawilżenia.
Witamina E chroni je i przeciwdziała starzeniu.Kremowe, błyszczące wykończenie makijażu, lekkie krycie.
Moja opinia
Pomadkę nabłyszczającą Provoke w
odcieniu 507
Desire Rose wygrałam. Po nieprzyjemnych
doświadczeniach z wersją matującą zapewne z własnej inicjatywy nie
zdecydowałabym się na zakup. Jednak zupełnie niepotrzebnie, ponieważ to ona
okazała się być pomadką w sam raz dla mnie!
Kolor sztyftu jest dość ciemny,
wpadający w czerwień i beż. Jednak z powodzeniem można go stopniować osiągając
subtelny i bardzo twarzowy efekt. Bardzo mocnego efektu nie osiągniemy gdyż
pomadka jest półprzejrzysta, a jej krycie dość lekkie. Mnie to jednak zupełnie nie
przeszkadza. Wolę to niż suche usta, które serwuje mi wersja matowa. Pomadka nabłyszczająca nie wysusza ust i
nie sprawia najmniejszych problemów podczas aplikacji i użytkowania. Jest
bezzapachowa, co również oceniam na plus. Opakowania w przypadku obu pomadek są
bardzo ładne, z magnetycznymi zamknięciami. Z tej wersji jestem w pełni
zadowolona!:)
Koszt pomadek w cenach
regularnych to 65zł w przypadku „złego policjanta” i 59zł w przypadku „dobrego
policjanta” tudzież gliny;) To oczywiście moja subiektywna opinia. Nic nie poradzę, że wersja matowa mi nie służy, a przecież kłamać nie będę;) Wiem jednak, że wiele dziewczyn jest zadowolonych z wersji matowej.
Znacie
pomadki Dr Irena Eris Provoke? Która z wersji należy do Waszych faworytów?
Szkoda że tak wysusza bo kolor ma piekny
OdpowiedzUsuńOczywiście mowa o tej pierwszej :)
UsuńHihi no ja myślę bo już miałam grzmieć, że nieczytane było :D
UsuńNo co ty :) chyba sama wiesz że mam tendencje do rozpisywania się w komentarzach postów :P
UsuńU mnie też nie wszyscy czytają :P pamiętam jak paletę sephory opisałam jako bubel a miałam komentarze typu: że jest piękna, mam na nią ochotę i jeszcze coś że ciekawe są makijażu z tej palety :P ale to tam olewkę mam :D
Co do pomadek, kredek itp to nie wiem czemu 99% z tych co mam znika mi w ciągu chwili z ust do godziny to jest maks co się trzyma. Tylko pomadka w płynie z kobo daje radę dłużej :P ale raczej z wysuszaniem problemu nie mam :)
No ja wiem, że Ty porządna dziewczyna jesteś:D
UsuńNajbardziej uwielbiam jak piszę, że coś mi nie pasuje, a ktoś super, skusiłaś mnie:)
Też to lubię :P u mnie mam kilka osób które jeśli już komentują to właśnie tak na od*** się więc ja u nich robię czasami tak samo :P mimo że przeczytam post :D ale piszę tak jakbym nie przeczytała ^^ jak mnie ktoś "znerwuje" :P
UsuńJa wtedy albo nie wchodzę albo komentuję na odczepne;D
UsuńKolory piękne, ale skoro wysusza to nawet nie wypróbuję tej pierwszej
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blgospot.com
606 ma bardzo ładny odcień, szkoda Cię nie zadowoliła :)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję;/
UsuńJa zdecydowanie jestem w grupie zadowolonych z wersji matowej ;) muszę się jeszcze przyjżeć tej drugiej, może jakiś kolor wpadnie mi w oko :)
OdpowiedzUsuńJa najcześciej natykałam się na opinie, że matowe lepsze, ale w moim przypadku niestety odwrotnie;D
UsuńKolor matowej bardziej mi się podoba, zwłaszcza, że uwielbiam matowe pomadki, jednak żadne usta nie lubią wysuszenia :(
OdpowiedzUsuńMoże akurat Ciebie by nie wysuszyła, kto wie;)
UsuńMatowa bardziej mi się podoba :))
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie nimi :)
OdpowiedzUsuńHm no nie wiem:P
UsuńJa bardzo lubię matowe pomadki, nie mam wielkiego problemu z przesuszaniem ust na szczęście. Obydwa kolory ładne :)
OdpowiedzUsuńTo może u Ciebie by się sprawdziła matowa:)
UsuńŚwietny tytuł posta :) Ja tych pomadek nie znam, bardzo rzadko maluję usta więc staram się nie szaleć z pomadkowymi zakupami :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać;)
UsuńNie miałam jeszcze żadnej szminki Ireny Eris, z matami to różnie bywa, ale i tak lubię siebie w matach :) Sam odcień 606 jest genialny :)
OdpowiedzUsuńSam odcień owszem, świetny;)
UsuńNie miałam jeszcze styczności z pomadkami tej marki, ale muszę przyznać, że kolorek Vintage Pink skradł moje serce :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tych pomadek,ale kolor 606 jest śliczny
OdpowiedzUsuńOdcień tej matowej wydaje się idealny, szkoda, że nie sprawdza się najlepiej na ustach.
OdpowiedzUsuńNo niestety, przynajmniej nie na moich...
UsuńPiękne pomadki! Najbardziej podoba mi się odcień 606 ^-^
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Szkoda, że ta pierwsza wysusza. Kolory sa bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńPfff błyszczolem z Diora się maluje a potem ma ;D ja matów nie lubię ale ten jest śliczniutki ♥
OdpowiedzUsuńNa Diora jest fajnie, ale solo to już nie:D maty też jakoś nie dla mnie:/
UsuńTo piona ;D
UsuńNiestety ja również tak z matowymi mam...Kolor tej pierwszej jest cudowny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wysusza, bo kolorki jak najbardziej w moim guście :-)
OdpowiedzUsuńMatowe pomadki na moich ustach wyglądają źle :( Zawsze je wysuszają. Chociaż teraz zakupiła Golden Rose mat i ku mojemu zaskoczeniu nic złego się nie dzieje :)
OdpowiedzUsuńNa moich właśnie niestety też;/
UsuńPodoba mi się odcień tej matowej, ale skoro podkreśla wszystko to czego nie powinna, to raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNo niestety nie wygląda u mnie dobrze solo ;/
Usuń606 jest piękna, szkoda, że się u ciebie nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńTa matowa ma sliczny odcien! Szkoda, ze sie nie sprawdzila :/
OdpowiedzUsuńNo ubolewam, ale jakoś sobie radzę nakładając na błyszczyk bo kolor naprawdę fajny :D
UsuńPomadka matowa ma przepiękny kolor. Szkoda, że działanie nie jest zachęcające.
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy kosmetyków tej firmy, ale zawsze zachwycają mnie opakowaniami :) pomadka wygląda bardzo kusząco, szkoda że to tylko pozory :(
OdpowiedzUsuńta druga wydaje się rzeczywiście fajna a pierwsza szkod,a ze az tak negatywnie zadziałała na Twoje usta :<< ja uwielbiam matowe pomadki, ale mam ogormny problem z suchością ust :<<
OdpowiedzUsuńMnie akurat żaden z tych odcieni by nie pasował. Poleciłam Cię Pani z Femi :*
OdpowiedzUsuńA dostałam właśnie dziś maila, coś tam sobie wybrałam;)
UsuńSuper :*
Usuńja z serii Provoke znam jedynie podkłady
OdpowiedzUsuńJednak matowe pomadki są zdecydowanie nie dla Ciebie :) mi sie bardzo spodobał komor Vintage Pink - kolor zdecydowanie dla mnie :) przyznam jednak że dość sporo sobie liczą za pomadkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kolor by Ci pasował i Ciebie by pewnie nie wysuszał :) ja kupiłam -50% tą matową więc trochę ponad 3 dyszki.
Usuńa to nie tak żle :)
UsuńMyślę, że to kwestia tego że nie lubisz (a raczej Twoje usta) matowych pomadek. U mnie maty, nawet te najbardziej wysuszające np. Sleek Matte Me wygladają dobrze jesli wcześniej odpowiednio złuszczę i nawilżę usta. Podchodziłam na promocji kilka razy do tych szminek, ale w efekcie żaden z odcieni mnie nie zachwycił. Za to kupiłam 2 kolory Lip Finity od MaxFactor :) Te pomadki są nie do zdarcia! I mozna je używać solo (efekt matowy) jak i z dołączonym balsamem (efekt błyszczący).
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak może być bo tak jak mowię moje usta są skłonne do wysuszenia. A z tego co wiem wiele dziewczyn jest zadowolonych z tych pomadek. Gama odcieni rzeczywiście niewielka.
UsuńPodejrzewam, że wersja matowa i u mnie by się nie sprawdziła. Przerobiłam już wiele tego typu pomadek i jedyna, która sprostałam moim oczekiwaniom jest ta, która ma wykończenie matte z Mac. Inne albo były wyczuwalne na ustach, albo mocno przesuszały.
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś zadowolona z wersji nabłyszczającej.
Dobre i to, że chociaż jedna mi pasuje:) ja nigdy nie byłam przekonana do matów, ale lubię Provoke i stwierdziłam, że dam szansę tym bardziej, że było -50%;) Ale niestety:/
UsuńNie znam Erisowych kosmetyków Provoke, ale odcienie obu mi się widzą bardzo, szkoda, ze tamta Tobie nie podpasowała, ja chyba tez nie lubię do końca totalnych matów na ustach :)
OdpowiedzUsuńNo ja jednak muszę mieć choć lekki połysk i ważne by nie wysuszała.
UsuńKolor matowej podoba mi się bardziej :) Szkoda, że tak niefajnie się zachowuje. Mnie matowe szminki bardzo wysuszają usta. A tak bardzo mi się podobają. Dlatego wytrzymuję w nich max trzy godziny, a później gruba warstwa balsamu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie odcień świetny, ale niestety ne leży mi. Za wrażliwe usta. Ta druga tez jest ładna tylko jakoś mniej korzystnie wyszła na zdjęciach :D
UsuńW kolorze "złego policjanta" wyglądałabym naprawdę śmiesznie :D Mam ze dwie pomadki w takim kolorze i przyznaję, że nie wygląda to dobrze. :D Chyba nawet jedną matową w kredce z Lovely... Nie lubię jej. :D
OdpowiedzUsuńKolor tej pierwszej zdecydowanie ładniejszy, szkoda, że pomadka sama w sobie kiepska. :(
OdpowiedzUsuńOj pomadeczki wyglądają na takie kremowe. Pierwszy odcień bardzo mój.
OdpowiedzUsuńJa należę do tych szczęśliwych osób, u których ta matowa wersja się sprawdza:) Mam już dwie matowe pomadki Provokatorki;) i obie bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Twoje usta nie chcą jej przyjmować;), ale trudno czasem tak bywa. Dobrze, że ta błyszcząca wersja zdała egzamin;)
Ale jeszcze jedna rzecz- przepiękne cienie przykuły moją uwagę. Jeden z nich już mam - to pojedynczy matowy róż, który już pokazywałam na IG;) Pozostałe odcienie też są przepiękne:)
Dobrze, że chociaż Ty możesz wesoło prowokować :D No i fajnie, że chociaż jedna mi pasuje:)
UsuńPrawda, że ładnie się prezentują cieniki? Z tych poczwórnych mam jeszcze niebieskości ;)
Pewnie, dobrze, że choć ta błyszcząca jest ok;) - ja jej nie miałam, chyba wolę matowe, ale pewnie powinnam ją też przetestować - może kiedyś i to zrobię;)
UsuńCienie absolutnie fantastyczne! Zazdroszczę;) Niebieskie pewnie też ładne, ale te fiolety...ach:)
Ach, no i zapomniałam - bardzo ładne zdjęcia do wpisu:)
UsuńJa sobie już maty całkiem daruję, nie dla mnie one. Nawet z Provoke:D
UsuńA dziękuję:))
UsuńOd Ireny Eris nie miałam jeszcze nic z kolorówki :)
OdpowiedzUsuńOba odcienie bardzo ładne, choć zdecydowanie bliżej mi do tej matowej. Szkoda, że taki z niej brzydal! :( Pozostaje Ci nakładanie jej na Maximizerka :)
OdpowiedzUsuńOba kolorki bardzo ładne. Osobiście wole pomadki matowe, ze względu ze się dłużej utrzymują, a "krzywdy" moim ustom nie robią bym musiała wybierać między wygodą noszenia a trwałością :D
OdpowiedzUsuńKolory ładne :) wolałabym chyba jednak nie matową :) nie znam kolorówki IE :)
OdpowiedzUsuńMnie kusiły, ale podwójne cienie z Eris, niestety cena dla mnie zbyt wysoka.
OdpowiedzUsuńU mnie matowa jest na ustach wręcz kremowa:D mam czerwoną:D
OdpowiedzUsuń