Nigdy nie byłam entuzjastką
samoopalaczy. Ba! Patrzyłam w ich kierunku zawsze z nieskrywaną kpiną i pogardą;)
Wolałam „smażyć się” przez cały upalny dzień na słońcu niż skalać swoje ciało
czymś takim;) Cóż takiego się więc stało, że postanowiłam wypróbować Vita Liberata
Marula Dry Oil Self Tan? Otóż jeszcze jesienią ubiegłego
roku poznałam dwa produkty tej marki, które sprawiły, że spojrzałam łaskawszym
okiem na tego typu specyfiki. Były to jednak produkty do twarzy – maska oraz puder mineralny. Wtedy jeszcze nie sądziłam, że za jakiś czas
zrobię jeszcze jeden krok na przód i wypróbuję coś do ciała, ale wiosną go zrobiłam! Przede wszystkim dlatego, że z tamtych produktów byłam zadowolona:) Czy w przypadku olejku do ciała również było warto?
Opis producenta
Marula Dry Oil Self Tan to
wszystko czego potrzebujesz na wakacyjny letni czas! Pierwszy na świecie
produkt samoopalający z filtrem SPF 50.
Orzeźwiająca i lekka konsystencja olejku posiada wiele cennych właściwości które są doskonałym uzupełnieniem przy wyjątkowej opaleniźnie. East African Marula Oil jest 4-krotnie bardziej nawilżający niż olejek arganowy oraz zawiera 4 razy więcej witaminy C niż pomarańcze. Tahitian Monoi Oil odbudowuje skórę i dogłębnie ją nawilża. Technologia pHenO2® nadaje stopniową i naturalnie wyglądającą opaleniznę, która już po jednej aplikacji utrzymuje się nawet 4-krotnie dłużej niż po zastosowaniu innych produktów samoopalających. Certyfikowane składniki organiczne odżywiają i pielęgnują skórę zapewniając równocześnie szerokie spektrum ochrony SPF 50. Jak używać ? Olejek możesz używać przed wakacjami aby zapewnić sobie długotrwałą naturalnie wyglądającą opaleniznę oraz w czasie ekspozycji na słońce w celu najwyżej ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB.
Orzeźwiająca i lekka konsystencja olejku posiada wiele cennych właściwości które są doskonałym uzupełnieniem przy wyjątkowej opaleniźnie. East African Marula Oil jest 4-krotnie bardziej nawilżający niż olejek arganowy oraz zawiera 4 razy więcej witaminy C niż pomarańcze. Tahitian Monoi Oil odbudowuje skórę i dogłębnie ją nawilża. Technologia pHenO2® nadaje stopniową i naturalnie wyglądającą opaleniznę, która już po jednej aplikacji utrzymuje się nawet 4-krotnie dłużej niż po zastosowaniu innych produktów samoopalających. Certyfikowane składniki organiczne odżywiają i pielęgnują skórę zapewniając równocześnie szerokie spektrum ochrony SPF 50. Jak używać ? Olejek możesz używać przed wakacjami aby zapewnić sobie długotrwałą naturalnie wyglądającą opaleniznę oraz w czasie ekspozycji na słońce w celu najwyżej ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB.
Moja opinia
Opakowanie
Olejek
Vita Liberata otrzymujemy
w 100ml buteleczce wykonanej z matowego szkła. Tego typu opakowanie
pozwala na
dość precyzyjne i oszczędne dozowanie. Mimo niewielkiego opakowania
produkt jest bardzo wydajny, a wiecie, że rzadko używam tego słowa;)
Konsystencja
i zapach
Produkt ma brązową barwę i
konsystencję lekkiego olejku. Nie jest tłusty ani się nie lepi. Aplikacja
przebiega więc dość sprawnie. Podczas aplikacji zapach jest niemalże
niewyczuwalny, a po kilku godzinach od zastosowania co jakiś czas pojawia się
powiew subtelnej woni. Zapach jest na tyle lekki, że mój wrażliwy nos nie wnosił
sprzeciwu, ale jeśli komuś by to przeszkadzało po 8 godzinach mamy ostateczny
efekt więc wtedy można już olejek beztrosko zmyć;)
Działanie
Nie porównam działania olejku
Vita Liberata z żadnym innym produktem samoopalającym do ciała, ponieważ jak
już wspomniałam na wstępie innymi nawet nie chciałam sobie brudzić ciałka.
Skupię się więc jedynie na wrażeniach względem tego konkretnego produktu.
Przed aplikacją warto wykonać peeling, ale zaleca się aby nie był to peeling pozostawiający tłustą warstewkę. Nie zaleca się też przed nałożeniem olejku używać żadnych innych produktów do nawilżania ciała, czyli np. balsamów. Preparat należy aplikować kolistymi ruchami na dokładnie osuszoną skórę. Było mi trochę żal, że przed aplikacją nie należy stosować nawilżających peelingów, a akurat tylko takie miałam na stanie. Poradziłam sobie z tym jednak w ten sposób, że albo używałam rękawicy Kessy albo peeling dodatkowo zmywałam żelem albo po prostu robiłam go dzień wcześniej;) Trzeba sobie radzić prawda? Podstawowym problemem było dla mnie to czy dam radę poprawnie nałożyć kosmetyk tak abym następnego dnia nie musiała obserwować na swoim ciele smug;) Muszę bowiem przyznać, że mam skłonność pewne rzeczy wykonywać niedokładnie i trochę niedbale, a przy takich produktach trzeba jednak lekko wytężyć wzrok żeby dokładnie pokryć każdy fragment ciała;) Niemniej okazało się, że aplikacja tego produktu wcale nie przekracza moich możliwości. Już za pierwszym razem zrobiłam to może nie bezbłędnie, ale całkiem przyzwoicie i bez obciachu;) Sam produkt nie tylko działa szybko, ale i bardzo przyjemnie nawilża oraz wygładza ciało. Dodatkowo posiada wysoki filtr SPF 50 i lekko rozświetla skórę. W moim przypadku opalenizna pojawia się szybko i jest naprawdę zauważalna:) Nie jest to skóra lekko muśnięta słońcem, a raczej dość spektakularny efekt i to już po pierwszym użyciu. Efekt będzie też jednak zależny od wyjściowej karnacji. Moja sama w sobie nie jest jasna i zawsze szybko oraz ładnie się opalałam na brązowy odcień więc wygląda na to, że i produkty samoopalające działają na moją skórę szybko. Opaleniznę można oczywiście jeszcze wzmocnić nakładając produkt jeszcze przez parę kolejnych dni, ale u mnie wystarczy jeden raz na jakiś czas:) Z ciekawości dałam wypróbować olejek siostrze, która ma trochę jaśniejszą karnację i u niej efekt również jest ładny, ale mniej intensywny w przypadku jednorazowego zastosowania.
Z produktu jestem zadowolona. Myślę, że to dobra opcja jeśli chcemy w szybki i bezpieczny sposób nadać skórze ładnego kolorytu. Nie będą z niego zadowolone jedynie osoby, które nie lubią być opalone, ale to chyba logiczne;)
Przed aplikacją warto wykonać peeling, ale zaleca się aby nie był to peeling pozostawiający tłustą warstewkę. Nie zaleca się też przed nałożeniem olejku używać żadnych innych produktów do nawilżania ciała, czyli np. balsamów. Preparat należy aplikować kolistymi ruchami na dokładnie osuszoną skórę. Było mi trochę żal, że przed aplikacją nie należy stosować nawilżających peelingów, a akurat tylko takie miałam na stanie. Poradziłam sobie z tym jednak w ten sposób, że albo używałam rękawicy Kessy albo peeling dodatkowo zmywałam żelem albo po prostu robiłam go dzień wcześniej;) Trzeba sobie radzić prawda? Podstawowym problemem było dla mnie to czy dam radę poprawnie nałożyć kosmetyk tak abym następnego dnia nie musiała obserwować na swoim ciele smug;) Muszę bowiem przyznać, że mam skłonność pewne rzeczy wykonywać niedokładnie i trochę niedbale, a przy takich produktach trzeba jednak lekko wytężyć wzrok żeby dokładnie pokryć każdy fragment ciała;) Niemniej okazało się, że aplikacja tego produktu wcale nie przekracza moich możliwości. Już za pierwszym razem zrobiłam to może nie bezbłędnie, ale całkiem przyzwoicie i bez obciachu;) Sam produkt nie tylko działa szybko, ale i bardzo przyjemnie nawilża oraz wygładza ciało. Dodatkowo posiada wysoki filtr SPF 50 i lekko rozświetla skórę. W moim przypadku opalenizna pojawia się szybko i jest naprawdę zauważalna:) Nie jest to skóra lekko muśnięta słońcem, a raczej dość spektakularny efekt i to już po pierwszym użyciu. Efekt będzie też jednak zależny od wyjściowej karnacji. Moja sama w sobie nie jest jasna i zawsze szybko oraz ładnie się opalałam na brązowy odcień więc wygląda na to, że i produkty samoopalające działają na moją skórę szybko. Opaleniznę można oczywiście jeszcze wzmocnić nakładając produkt jeszcze przez parę kolejnych dni, ale u mnie wystarczy jeden raz na jakiś czas:) Z ciekawości dałam wypróbować olejek siostrze, która ma trochę jaśniejszą karnację i u niej efekt również jest ładny, ale mniej intensywny w przypadku jednorazowego zastosowania.
Z produktu jestem zadowolona. Myślę, że to dobra opcja jeśli chcemy w szybki i bezpieczny sposób nadać skórze ładnego kolorytu. Nie będą z niego zadowolone jedynie osoby, które nie lubią być opalone, ale to chyba logiczne;)
Olejek Marula i inne produkty Vita Liberata dostępne są w perfumeriach Sephora.
Znacie
najnowszą propozycję marki Vita Liberata? A może używacie innych produktów tej
marki?
Ja jeszcze nigdy nie miałam styczności z ta marka.
OdpowiedzUsuńMArka ekspercka w opalaniu :)
OdpowiedzUsuńZaiste:)
UsuńZaczynam przygodę z tym olejkiem:)))
OdpowiedzUsuńO no to udanego spotkania:D
Usuńsłyszałam o tym produkcie, ale sama nigdy go nie testowałam :) ja mam piankę z Bielendy i jest ok :)
OdpowiedzUsuńJa piankę mam z Lirene i sprawdzę jak sytuacja:D
UsuńPamiętam jak dziś moją pierwszą, i do tej pory jedyną, przygodę z samoopalaczem, a właściwie kremem delikatnie brązującym. Pięęęęękne miałam zacieki! :D
OdpowiedzUsuńhehe chciałabym to zobaczyć:D powiem Ci, że ja zawsze się bałam, a teraz sprawdzam to i owo:P
UsuńUwielbiam produkty Vita Liberata. Wszystko co używałam do tej pory dało fantastyczne efekty :-)
OdpowiedzUsuńNo trzeba przyznać, że z VL efekt naprawdę szybki:D
UsuńNie używam samoopalaczy i nie palam się, chodzę biała cały rok i w sumie to jest mi z tym dobrze ;) ale fajnie, że jesteś zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńja teraz sobie testuję ten z Lirene :D Tak jak mówię nigdy nie byłam zwolenniczką, ale od jakiegoś czasu postanowiłam, że wypróbuję prawie wszystko co mam:D A muszę Ci się pochwalić bo odważyłam się dziś na zamówionko:D
UsuńA gdzie? bo nie kojarzę nic ;) co fajnego nabyłaś? :)
UsuńZ cyklu mój pierwszy raz na ebay'u:D Myślałam, że to skomplikowane, ale... łatwiejsze od Allegro nawet. Pomijając jedynie konieczność wcześniejszego załadowania paypala;) Na razie mgiełkę królika i brushegg, ale jeszcze zostało trochę na pp więc buszuję:P Mam tylko nadzieję, że wyślą:P Ta bezpłatna wysyłka to listonosz przyniesie czy będzie w skrzynce? Zdarzyło Ci się np. cło zapłacić?
UsuńNie, vat płacisz od bodajże coś około 100zl w jednej paczce, a cło od jeszcze większej kwoty. A te nierejestrowane wrzucają do skrzynki, czyli np mnie wieszają na płocie ;) a królicza mgiełka doleciała do mnie w poniedziałek akurat :P mówiłam, że to proste :D
UsuńNo mega łatwe, szok:P Gorzej jak mnie wciągnie:P To muszę gdzieś poczytać o tych ewentualnych opłatach. Kupiłam u jakiś co mieli ponad 99% pozytywnych to chyba powinno być ok:D Długo królik szedł?
UsuńOkoło 10-14 dni ;) no jak wciągnie, to gorzej :P
UsuńTo nie tak źle bo nie jest to akurat jakaś paląca potrzeba:D
UsuńMam wrażenie, że te rejestrowane idą szybciej ;) Nierejestrowana najdłużej leciała do mnie prawie miesiąc.
UsuńNo tak też podejrzewam;)
UsuńJa używałam pianki, ale mnie uczula :P
OdpowiedzUsuńO kurcze, coś chyba pamiętam, że pisałaś kiedyś o niej. Piankę miała kiedyś siostra, ale nic jej nie było.
UsuńMarzy mi się on!
OdpowiedzUsuńkosmetyki vita liberata zbierają same pozytywne opinie z tego co zauważyłam
OdpowiedzUsuńZ olejków do opalania używałam tylko ten do twarzy z bielendy i byłam zadowolona :) jego plusem było to że można go łączyć z kremami :) ten pewnie bym też polubiła :)
OdpowiedzUsuńA te kropelki? No fajne one są:)
UsuńSiii :)
UsuńOgólnie marka jest mi obca :D Podczas aplikacji miałabym podobne obawy co Ty :D
OdpowiedzUsuńJa łapię szybko opaleniznę, ale może zimą przed jakimś wyjściem bym posmarowała się tu i ówdzie, żeby mieć piękniejszy odcień skóry :D
OdpowiedzUsuńObecnie używam pianki samoopalającej z Vita Liberata :-) Noe wyobrażam sobie nie użyć do niej tej specjalnej rękawicy - tylko w ten sposób udaje mi się rozprowadzić produkt równomiernie ;-) Efekt jest u mnie dosyć delikatny, choć nakładam piankę przez 3 dni z rzędu. Ja reklamach kosmetyków VL zawsze widzę pięknie opalone dziewczyny, a u mnie ta opalenizna jest na prawdę delikatna ;-) Mimo wszystko bardzo jestem zadowolona, bo to jedyny produkt który znam, który nie śmierdzi!
OdpowiedzUsuńMoja siostra miała tą piankę i raczej też z rękawicą używała, choć problemów z rozprowadzaniem chyba nie miała:)
UsuńTo trochę szkoda, że efekt dość delikatny, ale mnie się wydaje, że to jest indywidualna kwestia.
Zupełnie produkt nie dla mnie ;D
OdpowiedzUsuńO, produkt ma bardzo ładne opakowanie i wysoki filtr ale niezbyt lubię być mocno opalona, więc raczej nie zainwestuję :P
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Czy mocno to już może zależeć od podatności:) u mnie efekt jest dość szybki i całkiem konkretny. Tyle, że ja już z natury do bladych nie należę ;)
Usuńmam próbkę, po prostu fantastyczny jest ten olejek, zresztą jak wszystkie kosmetyki z Vita Liberata
OdpowiedzUsuńNo trzeba przyznać, że są porządne;)
UsuńJestem ciekawa tego produktu :)
OdpowiedzUsuńsympatyczny olejek, może się skuszę jak wykończę nuxa ;-)
OdpowiedzUsuńMam chrapkę na ten produkt i chyba się skusze :)
OdpowiedzUsuńświetne jest, lubię
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z produktami tej marki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona z tego produktu :)
VL w olejku? Nie wiedziałam, że jest taki wynalazek :)
OdpowiedzUsuńPiękne opakowanie, kusi go przetestować ale jak na razie jestem zadowolona z Bielendy :).
OdpowiedzUsuńTa marka kusi mnie już od dawna, a ten olejek to już w ogóle jest dla mnie stworzony...:)
OdpowiedzUsuńFajny jest i na pewno latem nie będę się z nim rozstawać :D U mnie taki mocniejszy efekt daje po 2-3 użyciach :)
OdpowiedzUsuńKiedyś mówiłam stanowcze nie takim produktom, teraz zmieniam zdanie :)
OdpowiedzUsuńMarkę znam jedynie z blogosfery.
OdpowiedzUsuńLubię samoopalacze tej marki, bo nadają kolor, który naprawdę wygląda jak opalona skóra, a nie sztuczny pomarańcz. Zwłaszcza, że moja naturalna opalenizna ma kolor "brudno" oliwkowy, więc tym bardziej wszelkie cieplejsze odcienie wyglądają na niej nienaturalnie.
OdpowiedzUsuńObecnie stosuje maskę do twarzy tej firmy i bardzo ja lubię. Olejek również wygląda niezwykle ciekawie☺
OdpowiedzUsuńMam ten olejek i jestem z niego bardzo zadowolona. U mnie efekt po jednej aplikacji jest subtelny, ale widoczny. Stosuję go dwa dni pod rząd i wtedy dla mnie efekt jest wystarczający ;)
OdpowiedzUsuńZ racji jasnej karnacji wolę się trochę "opalić" samoopalaczem niż smażyć na słońcu i przez kilka lat używałam tego typu produktów, ale coraz mniej chętnie po nie sięgałam. Po prostu większość samoopalaczy ma dość nieprzyjemny zapach i dopóki nie zmyje się ich całkowicie to tę woń czuć niestety :( Tu widzę, że zapach chyba nie jest taki uciążliwy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada ten olejek. Z kosmetyków Vita Liberata jestem zadowolona, więc pewnie i ten olejek sprawdziłby się super :)
OdpowiedzUsuńMuszę je kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie lubię się opalać i robię to tylko przypadkowo (w tym roku tak spaliłam ręce podczas koszenia trawy, że wyglądam jak UFO :P), ale ten olejek kusi mnie za każdym razem kiedy go widzę :D Opieram się jednak i nie kupuję bo wiem, że używać go nie będę :P
OdpowiedzUsuńJa Kochana bardzo ostrożnie podchodzę do samoopalaczy, ten miło wspominam i kiedyś z pewnością do niego wrócę :) od zeszłego roku ratuję się samoopalaczami Sisley :)
OdpowiedzUsuńCudności! :) Ja mam balsam samooplający z tej firmy i też go sobie bardzo chwalę :)
OdpowiedzUsuń