Jakiś czas temu zachwycałam się mascarą
do brwi L’Oreal Brow Artist Plumper. Przypadła mi ona do gustu na
tyle, że uznałam iż mogłabym ją kupić ponownie:) Okazało się jednak, że L’Oreal
postanowił pójść o krok dalej wprowadzając wersję Brow Artist Sculpt. Mimo, że bardzo często trafiam na dobre produkty,
przy których mogłabym trwać to rzadko kupuję kilka razy pod rząd ten sam produkt. Lubię
testować nowe produkty i niejednokrotnie zdarza się, że ten nowy jest
jeszcze lepszy od poprzedniego. Dlatego też postanowiłam zaryzykować decydując
się na wersję Sculpt. Tak na marginesie mam wrażenie, że teraz wszystkie
kosmetyki są takie sculpt:D Niedługo wszyscy będziemy modelować, rzeźbić i co tylko;) Jak to się jednak ma w praktyce i czy dobrze wyszłam na nowszym modelu?;)
Opis producenta
Narysuj brew miękką końcówką,
przeczesz szczoteczką i wystylizuj jak chcesz. Unikalna formuła pudrowo-
kremowa nadaje matowe wykończenie.
Opakowanie
Wizualnie bardzo przypomina
tradycyjny Brow Artist Plumper, jest jednak bardziej płaskie. Opakowanie
zawiera 6,5g produktu, a zawartość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Sam aplikator wygląda nieco kosmicznie i pewnie niejedną z Was przerazi;) Mamy
tutaj specjalną szczoteczkę zakończoną miękką końcówką. Całość jest lekko
zagięta przez co aplikacja wymaga nieco więcej precyzji.
Konsystencja
i zapach
Formuła jest kremowo-pudrowa.
Powiedziałabym, że bardziej plastyczna w porównaniu do Brow Artist Plumper. Po
aplikacji brwi nie są sztywne, a ewentualne „fałszywe ruchy” łatwiej jest
skorygować nawet za pomocą palca. Oczywiście o ile zrobimy to w miarę szybko.
Zapach nie jest szczególny. Lekko farbiarski, ale tylko gdy mocno wąchamy gdyż
sam w sobie nie jest wyczuwalny na brwiach.
Działanie
W porównaniu do wersji Brow
Artist Plumper wersja Brow Artist Sculpt to już poniekąd level up;) Teoretycznie
obsługa jest bardzo prosta, ale jest parę niuansów powodujących, że podczas
aplikacji trzeba być nieco bardziej uważnym. Aplikator jest jak najbardziej
pomysłowy! Nie ukrywam, że kiedy go zobaczyłam od razu pomyślałam, że warto
wypróbować. Nie boję się nowości i nietypowych rozwiązań więc generalnie tego
typu techniczne kwestie rzadko stanowią dla mnie jakąś barierę;) Szczoteczka
aplikatora jest jednak dość duża co powoduje, że niekiedy umaluję nią nie tylko
brwi, ale i czoło. Lepiej byłoby gdyby rozmiar szczoteczki był trochę mniejszy.
Całość czyli szczoteczka wraz z końcówką są lekko zagięte co też niekiedy
powoduje pewne trudności. Przykładowo gdy przeczesuje brew samą tylko
szczoteczką zdarza się, że dziwnym trafem do akcji wkracza też końcówka która
nieopatrznie ubrudzi mi trochę skóry. Przy nakładaniu produktu trzeba być więc
bardziej uważnym, ustawić go pod odpowiednim dla siebie kątem i dopiero brać
się za malowanie. Można więc powiedzieć, że wersja o której pisałam wcześniej
jest łatwiejsza w obsłudze w porównaniu do tej. Przed aplikacją warto też
otrzeć aplikator o brzeg opakowania żeby nie nałożyć zbyt wiele produktu.
Lepiej nałożyć dwie, ale cieńsze warstwy niż jedną grubą. Choć to pewnie zależy
od preferencji;) Pojawił się też psikus dotyczący odcienia. W wersji BAP miałam
najciemniejszy czyli medium/dark. Idąc tym tropem wersję Sculpt również kupiłam
najciemniejszą. Okazało się jednak, że odcienie nie są ze sobą spójne i 04 był
dla mnie stanowczo za ciemny. Musiałam więc kupić 03 Cool Brunette. Może nie do
końca widać to na zdjęciach, ale odcień ten jest dość zimny. Wydaje się ciemny,
ale można go stopniować tak by uzyskać również bardziej subtelny efekt.
Wykończenie jakie zapewnia produkt jest matowe. Chyba wolałabym odrobinę
zdrowego blasku, ale prawdę mówiąc i tak jestem zadowolona. Jest bardzo trwały,
wytrzymuje cały dzień i nic złego się z nim nie dzieje. Dzięki wspomnianej
końcówce oprócz przeczesania brwi i pokrycia ich kolorem możemy również
osiągnąć większe lub mniejsze wypełnienie brwi. Podsumowałabym to tak, że
trzeba się odrobinę przyłożyć, ale efekt jest całkiem satysfakcjonujący. Ja
dochodzę do wniosku, że mimo wszystko ta wersja bardziej mi odpowiada.
Znacie
Brow Artist Sculpt? Wolicie tą wersję czy Brow Artist Plumper?
Ja bardzo lubię oba te produkty, chociaż w przypadku tego bardziej dopasowali mi odcień, bo ten najciemniejszy akurat jest idealny :) a co do szczoteczki - faktycznie trzeba precyzji podczas używania ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie się tak wydawało, że tamten kolor to trochę jasnawy dla Ciebie;)
UsuńDla mnie ten najciemniejszy nie da rady, raz używałam i musiałam biec po ten:P Chcesz mieć dwa?:P
Chętnie :D bo właśnie miałam sobie kupować drugi, więc byłabym bardzo wdzięczna ;* nie dziwię się, że on jest za ciemny dla Ciebie :)
UsuńNo teraz mam ciemniejsze włosy, ale to i tak zbyt wiele dla mnie. Nie było testerów wiec wtopa.
UsuńWeź mi przypomnij adres smsem bo będę dziś na poczcie, a nie wiem gdzie ja mogę mieć zapisany :P
Ołki, już wysyłam ;) dzięki Ci bardzo ;*
Usuńspoczko;)
UsuńCiekawe rozwiązanie :). W sumie brwi modeluję jedynie cieniami do brwi (czasami dodając odrobinę wosku jak zależy mi, żeby je dodatkowo ładnie ułożyć), ale taki produkt bardzo mnie zaintrygował :).
OdpowiedzUsuńjest fajny jeśli się go dobrze użyje:)
UsuńO ale ma śmieszną szczoteczkę. Mi odcień by pasował, bo lubię wszystko co zimne. Muszę go zmacać w drogerii :D
OdpowiedzUsuńObadać warto:D fajna rzecz:)
UsuńMam dokładnie ten sam odcień i przyznam, że na początku pracy z tym kosmetykiem trzeba się trochę tym aplikatorem namachać ;P Teraz lubię zabierać go na wyjazdy, bo mam w jednym produkt do wyrysowania brwi i do ich utrwalenia. Bardzo lubię ten kosmetyk :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, trzeba się go nauczyć, ale potem już idzie jak po maśle:D
UsuńNoe używam nic do brwi i zostawiam je w spokoju. Im wiecej czasu im poświęcam tym gorzej sie z nimi czuje, chyba nie dorosłym jeszcze do makijażu brwi ;)
OdpowiedzUsuńkiedyś też niczego nie używałam:)
UsuńCiekawe, czy bym się mocno irytowała przy aplikacji :D
OdpowiedzUsuńJa też się zastanawiam, wolę coś łatwiejszego w obsłudze ;P
Usuńteż tak zawsze myślałam, ale ja to chyba jednak lubię komplikować sobie życie:d poza tym jak się już ogarnie to efekt wynagradza wszystko:)
UsuńJesteś w czołówce moich ulubionych blogerek, zawsze gdy czytam jakąś Twoją pozytywną recenzję zawsze mam ochotę sobie to kupić. Po za tym jesteś sympatyczna. Brow Artist Plumper jest już w mojej ulubionej drogerii internetowej, poczekam aż pojawi się tam także Sculpt i sobie zamówię a przez ten czas będę zużywać pomadę z Delii, mój pierwszy typowo do brwi produkt.
OdpowiedzUsuńhaha cieszę się;D Produkt jest bardzo fajny, choć trzeba nauczyć się go ogarniać:) Za to efekt wynagradza wszystko:) Ja z kolei pomady jeszcze nie miałam. Przerobiłam cienie z woskami, żele i kredki. Najłatwiejsze w obsłudze są kredki, choć dają mniej spektakularny efekt;)
Usuńto mnie zaciekawiłaś, bo ma ciekawą formę aplikacji
OdpowiedzUsuńfajny produkcik:)
UsuńO, ciekawy produkt. Nigdy jeszcze nie używałam maskary do brwi...mam wrażenie że szybko by się rozmazała xD
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
nic z tych rzeczy, trwałe to perfidnie:)
Usuńmoże kiedyś go wypróbuję ,ale obecnie mam do wypełnienia moje kobo, choć są z deka z a ciemne ;)
OdpowiedzUsuńO rety, faktycznie dziwadełko z niego. Nie wiem czy umiałabym wspiąc się aż na taki level :D
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam?:D
UsuńNie no, myślę, że Ty jesteś wiele leveli przede mną to dałabyś radę :D
No coś Ty Ewelka. Ja lubię łatwe i przyjemne w obsłudze produkty, a to już raczej wyższa szkoła jazdy :D
UsuńŻadnej z obu wersji które wymieniłaś nie miałam :) fakt faktem dziwny jest ten aplikator ale ja też lubię takie inaczej wyglądające produkty :)
OdpowiedzUsuńJa teraz używam wosku z bell i meybelline dark drama :)
Ja właśnie też lubię dziwadełka. Dlatego kupiłam :)
UsuńDla mnie to nowość, ale podoba mi się :). Aplikator na pierwszy rzut oka, trochę dziwny, ale bardzo pomysłowy. Chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńPomysłowy bardzo :D
UsuńPierwszy raz widze taką dziwną szczoteczkę
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę taką szczoteczke
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej u mnie hihi
UsuńAleż ten aplikator dziwnie wygląda! Również chętnie próbuje nowości :)
OdpowiedzUsuńAleż ten aplikator dziwnie wygląda! Również chętnie próbuje nowości :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, chociaż wygląda to ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńHihi, faktycznie aplikator wyglada cudacznie :P Juz widze siebie umazana tym tuszem do brwi na pol czola :P
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że zdarzało mi się to hehe :D
UsuńJa wolę chyba kredki do brwi :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ten żel nie kusi. Mam już ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńCoś z AB jak dobrze pamiętam?:)
UsuńTak :)
UsuńMoże kiedyś i ja spróbuję, jeśli wejdą stacjonarnie do Sephory bo w ciemno to mi się nie widzi zamawiać.
UsuńPierwszy raz czytam o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę, faktycznie wygląda kosmicznie :D
OdpowiedzUsuńSzczoteczka zacna :D Taka oryginalna :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tego żelu, ale ostatnio szukam czegoś nowego. Oglądałam już mnóstwo filmików i chyba największą miłością zapałałam do Legendary Brows od CT. Mam bardzo mało kolorówki od L'orela, bo chyba najbardziej lubię ich produkty do włosów i tusze. Chyba jednak muszę dać marce większe szansę, ale na początek skusiłabym się na ten brązer z poduszeczką :)
OdpowiedzUsuńBrązer z poduszeczką? To nie kojarzę :D mi ogólnie z drogeryjnych najbardziej pasuje L'Oreal i lubię też linię pro do włosów;) No i parę innych marek wchodzących w skład koncernu:P
UsuńJa filmików nie oglądam, męczy mnie to:D chyba bardziej polegam na sobie:)
Ach, jeszcze oprócz L'Oreal Provoke chętnie kupuje :)
UsuńPamiętam, jak pisałaś o poprzedniku! :)
OdpowiedzUsuńMnie Loreale nie kuszą, bo mam już swoich ulubieńców w tej dziedzinie, ale fajnie, że robią takie cuda, bo można przebierać :D. Choć nie ukrywam- ten aplikator to dziwak maks!
Zaiste dziwak, ale mnie to akurat cieszy :D
Usuńnie używałam tego produktu,poki co jestem bardzo zadowolona z Catrice a jak tylko uda mi się bardziej zapuścić brwi i je troche zagęścić to bedę w siódmym niebie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednej ani drugiej wersji. Ale gdybym miała się decydować pewnie powędrowałabym ku tej nowszej ;)
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam sobie właśnie pomadę do brwi :) mam już pedzelek to jeszcze pomady potrzeba :D
OdpowiedzUsuńMam poprzednią wersję czyli Plumper. Ale jakoś tak lubię kredki, że ten nieszczęśnik, choć dobry, to leży w szufladzie...;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jednak, że moja ulubiona kredka do brwi to właśnie...tadam!!! Loreal Brow Artist;) fajna bardzo!
A to szkoda, że tak leży biedny:( ja lubuę obie wersje. Choć aktualnie bardziej tą, mimo że trzeba ogarnąć obsługę :) a kredkę sobie kiedyś kupię. Kredki zawsze najłatwiejsze :D
UsuńWłaśnie o tę łatwość mi chodzi;)Ale też kredka lepiej wypełnia brwi i mam nad nią większą kontrolę, co lubię;)
UsuńTym też da się wypełnić bo on w sumie inny tamten dzięki tej końcówce :D trza tylko uważać żeby nie wypełnić za bardzo :D
UsuńEch, powinni ułatwiać nam aplikację a nie wydziwiać... :)
OdpowiedzUsuńHm...nie przekonuje mnie ta końcówka jakoś, wolę całość w kształcie szczoteczki.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt, choć ta końcówka trochę mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie aplikator mnie trochę przeraził :D Podoba mi się ten chłodny odcień, bo często produkty do brwi są dla mnie zbyt rudawe. Muszę mu się przyjrzeć na żywo :)
OdpowiedzUsuńdziwaczna ta szczoteczka :) w przyszłości przetestuję, czemu nie :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka przedziwna, ale przez to kusi mnie by ją wypróbować :D Nie miałam nawet oryginalnej wersji bo zdecydowałam się na żel Maybelline, ale tą chyba wypróbuje ;D
OdpowiedzUsuńwow fajny:)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów ale z chęcią bym spróbowała. Buziaczki
Szczoteczka wyglada śmiesznie hihi ;-)
OdpowiedzUsuńJa używam tylko produktow ABH bo najlepiej sie u mnie sprawdzają. Z tych wszystkich drogeryjnych pomocników żaden mnie nie zadowolił ale to dlatego ze mam liche brwi :-D
Miłego dnia :-*
Poprzedniej wersji nie znam ale ta mi bardzo podpasowała i jestem zadowolona z efektu jaki daje :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę się z nim bliżej poznać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam MARCELKA
Nie znam ale może kiedyś wypróbuję
OdpowiedzUsuńNie miałam produktów tego typu, moje brwi są dość rzadkie i wystarczą mi kredki :)
OdpowiedzUsuńmi się aplikator średnio podoba za to same kolory moim zdaniem udane :)
OdpowiedzUsuńfajny ten cudak, ale znając moje umiejętności z pewnością byłabym nim ubrudzona aż po same czoło :P
OdpowiedzUsuńNie używałam tego produktu. Ja to w ogóle mam marne brwi, więc mało co mi odpowiada :D
OdpowiedzUsuńMam Brow Artist Plumper i bardzo go lubię, więc ten też muszę wypróbować :) Podoba mi się aplikator, choć pewnie też na początku malowałabym nim nie tylko brwi, ale wszystko dookoła :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym produkcie, przyznam, że szczoteczka wygląda bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuń