Nad peelingami BodyBoom rozpływałam się już dwukrotnie w ulubieńcach. W tym
raz w ulubieńcach pierwszej połowy 2016 roku! To nie może oznaczać nic innego jak
moje absolutne oczarowanie tymi produktami! Uwielbiam peelingi i przetestowałam
ich już mnóstwo, ale peelingi BodyBoom są dla mnie niczym nowy wymiar
peelingowania:) Do tej pory wypróbowałam dwa zapachy: Energetyczny
grejpfrut oraz Imprezowy kokos. Mam jeszcze Uwodzicielski Oryginał od siostry, ale
zostawiam go sobie na jesień (podobno pachnie czekoladą:)). Dziś zatem opowiem o
moich wrażeniach ze stosowania grejpfruta i kokosa:)
Zapachy
Energetyczny
grejpfrut
„Jestem…energetycznym chłopakiem!
Jeśli jesteś osobą aktywną, lubiącą nowe wyzwania - na pewno będzie nam razem
dobrze! Sport to podstawa w walce o piękne ciało. Zacznij już teraz, od
prysznica ze mną- a mój orzeźwiający zapach grejpfruta z pewnością zmotywuje
Cię do działania! Szybko zobaczysz efekty. Z moją pomocą pozbędziesz się
cellulitu i rozstępów, a zawarte we mnie antyoksydanty będą tarcza ochronną
przed wolnymi rodnikami. Dzięki mnie Twoja skóra będzie gładka, elastyczna
i idealnie nawilżona. Czy uda Ci się dotrzymać mi kroku? Gotowa podjąć wyzwanie?”
W mojej ocenie Energetyczny
Grejprfrut pachnie jednocześnie kawą oraz
połączeniem grejpfruta z pomarańczą, ale nie takim świeżym i cierpkim, a
bardziej przypomina mi on grejpfrutowo-pomarańczową galaretkę w czekoladzie:)
Mnie się zapach podobał, zdecydowanie było to coś niespotykanego.
Imprezowy
Kokos
„Jestem…imprezowym
chłopakiem. Obiecuję, że nigdy nie będziesz się ze mną nudzić, a Twoje
ciało zawsze będzie wyglądać olśniewająco (nawet w najkrótszych szortach). Ze
mną perfekcyjnie przygotujesz się do każdej imprezy, a ukryta w moim wnętrzu
kompozycja zapachowa zapachowa z dodatkiem kokosa zawróci Ci w głowie. Doskonale
nawilżam głęboko penetrując warstwy skóry. Sprawię, że Twoja skóra będzie
wygładzona, nawilżona i bardziej elastyczna. Jestem bogaty w witaminę E i
antyoksydanty, które zwalczają efekty starzenia skóry. Neutralizuję też oznaki
zmęczenia (ze mną możesz imprezować do białego rana. Zadbam, żebyś rano wyglądała
jak po 8 godzinach snu ;) )Regularne spotkania ze mną pomogą Ci zredukować
cellulit. Gotowa na spotkanie z takim przystojniakiem?”
Kokos według mnie pachnie jak
wiórki kokosowe w subtelnej czekoladzie i tutaj również mocno wyczuwalna jest
aromatyczna i bardzo przyjemna dla zmysłów kawowa nuta:) Ten zapach również
przypadł mi do gustu i można powiedzieć, że jest bardzo naturalny:)
Czym jest BodyBoom?
BodyBoom to pierwszy polski 100%
peeling kawowy stworzony na bazie naturalnych składników takich jak: kawa robusta,
sól jeziorowa, brązowy cukier, olejek makadamia, olejek arganowy, olejek migdałowy,
czekolada i witamina E.
Skład INCI: Coffea
Robusta Seed Powder, Sucrose, Sodium Sulphate, Theobroma Cacao Seed Powder,
Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Prunus Amygdalus
Dulcis (Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Fragrance.
Moja opinia
Opakowania
Peelingi BodyBoom otrzymujemy w
wodoodpornych, zamykanych torebkach, a pojemność każdego peelingu wynosi 200g. Do
każdego peelingu dołączona została drewniana łyżeczka oraz miły akcent w
postaci kilku sztuk ziaren kawy. Dzięki temu przesyłki od BodyBoom pachną
naprawdę nieziemsko:) Nie do końca wyobrażałam sobie przechowywanie takiej
torebki pod prysznicem więc przed każdym użyciem przesypywałam odpowiednią
ilość do mniejszego pojemniczka. Na zużycie opakowania mamy 6 miesięcy od
momentu otwarcia.
Konsystencja
Zapachy opisałam trochę wyżej, a
jeśli chodzi o konsystencję jest to po prostu sypka kawa. Mnie ona przypomina
ziemię;)
Działanie
Peelingi BodyBoom są peelingami
kawowymi. Wiem, że stosunkowo nietrudno wykonać tego typu peeling w domowym
zaciszu, ale ja lubię gotowe rozwiązania i skoro nigdy dotąd sama tego nie
zrobiłam były niewielkie szanse, że kiedyś się to zmieni;) Dodam też, że uwielbiam
zapach kawy, ale kawy pić nie mogę więc lubię od czasu do czasu raczyć się
aromatycznymi kosmetykami do pielęgnacji ciała:)
Sposoby używania peelingów BodyBoom są według mnie dwa. W obu przypadkach najpierw przesypywałam ilość wystarczającą na jednorazowe użycie do małego pojemniczka (w moim przypadku 2-3 łyżki), a następnie albo nakładałam bezpośrednio na ciało wysypując trochę łyżeczką na kolanko (kucając) i dalej rozprowadzając po całym ciele albo wsypywałam odpowiednią ilość do pojemniczka, dolewałam trochę wody, mieszałam i nakładałam porcjami na ciało. Ten drugi sposób powoduje, że trzeba zużyć trochę więcej produktu, ale też jest fajny. Zwłaszcza jeśli doda się ciepłej wody;) Wtedy podczas rozprowadzania czuję się jakbym zaparzała kawę… z siebie;) Można też oczywiście nakładać prosto z torebki, ale akurat ten sposób mnie nie przekonał.
Stosowanie peelingów BodyBoom w ogóle zapewnia dość ciekawe doznania:) Człowiek jest aż ciemny od tej kawy, kawa wchodzi nawet pod paznokcie;) Początkowo zastanawiałam się czy nie będzie mnie to irytować, ale co ciekawe w ogóle mi to nie przeszkadza, a wręcz niesamowicie relaksuje i odpręża! To jest nawet takie lekko erotyczne i… zwierzęce;) Peeling robi sporo bałaganu w wannie, ale dzięki temu, że jest drobno zmielony naprawdę łatwo go spłukać, nie pozostawia tłustej warstwy ani ciemnego osadu w wannie więc tak naprawdę wszystko to jest łatwe do opanowania.
Niektórzy stosują peelingi BodyBoom również do twarzy i mnie to trochę dziwi gdyż na stronie BodyBoom możemy przeczytać: „Zostałem stworzony z myślą o Twoim ciele, ale możesz zastosować mnie również do swojej twarzy - jestem w końcu naturalny. Pamiętaj jednak, żeby być wyjątkowo delikatną. Jeżeli "wpadnę Ci w oko" najlepiej wypłucz mnie czystą wodą. Wiem, że pysznie pachnę, ale nie jedz mnie - powinienem jedynie dotykać Twojej pięknej skóry”. Zatem można pokusić się o stosowanie do twarzy, ale producent wcale do tego jakoś mocno nie zachęca gdyż jego ogólne przeznaczenie jest do ciała;) Moim zdaniem w przypadku wrażliwej skóry twarzy jest on trochę za mocny i w takim wypadku powinien być stosowany z umiarem.
Ja peelingi BodyBoom stosowałam głównie do ciała. Kiedy po raz pierwszy użyłam peelingu BodyBoom byłam totalnie oczarowana! Mimo, że zużyłam już mnóstwo peelingów i miałam swoich mniejszych i większych ulubieńców ten peeling to było dla mnie coś zupełnie nowego! Przede wszystkim przyjemność stosowania. Obłożona milonami drobinek kawy i jej upajającym aromatem czułam się jak ryba w wodzie! Producent zaleca żeby zostawić peeling na ciele na czas 5-10 minut. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale wymasowałam ciało (moc peelingu jest bardzo dobra, ale jednocześnie łagodna dla skóry) i tak też zrobiłam. Po zmyciu ciało było niesamowicie miękkie, gładkie i pachnące! Ta gładkość jest większa niż ustawa przewiduje, naprawdę! Dla mnie efekt zastosowania tego peelingu przebija wszystko co miałam do tej pory! Większość peelingów pachnie tylko do momentu zmycia z ciała, a zapachy peelingów BodyBoom zostają na ciele na dłużej. W dodatku cała łazienka przepełniona zostaje aromatem kawy i dodatków w zależności od wybranego wariantu. Peelingi BodyBoom kupiły mnie od pierwszego wejrzenia! Pamiętam, że już po pierwszym użyciu powiedziałam siostrze, że jeśli nie wie co jeszcze może mi dokupić do prezentu imieninowego to ja chcę peeling BodyBoom;) Jeśli chodzi o efekty specjalne typu wspomaganie odchudzania, redukcja celluitu i rozstępów to w tej kwestii się nie wypowiem, ponieważ żaden z tych problemów mnie nie dotyczy. Pewne jest jednak to, że dobry peeling może wiele zdziałać. Ja regularnie peelinguję ciało dobrymi produktami od wielu lat i może właśnie to jest jedna z odpowiedzi na pytanie dlaczego problem celluitu mnie nie dotyczy;) Wiem, że wiele osób po zastosowaniu nie używa już balsamów. Ja jednak jestem balsamomaniakiem więc zawsze jeszcze dodatkowo się smarowałam balsamem, masłem lub olejkiem;)
O peelingach BodyBoom mogłabym prawić jeszcze długo, ale powiem jedno: uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!
Sposoby używania peelingów BodyBoom są według mnie dwa. W obu przypadkach najpierw przesypywałam ilość wystarczającą na jednorazowe użycie do małego pojemniczka (w moim przypadku 2-3 łyżki), a następnie albo nakładałam bezpośrednio na ciało wysypując trochę łyżeczką na kolanko (kucając) i dalej rozprowadzając po całym ciele albo wsypywałam odpowiednią ilość do pojemniczka, dolewałam trochę wody, mieszałam i nakładałam porcjami na ciało. Ten drugi sposób powoduje, że trzeba zużyć trochę więcej produktu, ale też jest fajny. Zwłaszcza jeśli doda się ciepłej wody;) Wtedy podczas rozprowadzania czuję się jakbym zaparzała kawę… z siebie;) Można też oczywiście nakładać prosto z torebki, ale akurat ten sposób mnie nie przekonał.
Stosowanie peelingów BodyBoom w ogóle zapewnia dość ciekawe doznania:) Człowiek jest aż ciemny od tej kawy, kawa wchodzi nawet pod paznokcie;) Początkowo zastanawiałam się czy nie będzie mnie to irytować, ale co ciekawe w ogóle mi to nie przeszkadza, a wręcz niesamowicie relaksuje i odpręża! To jest nawet takie lekko erotyczne i… zwierzęce;) Peeling robi sporo bałaganu w wannie, ale dzięki temu, że jest drobno zmielony naprawdę łatwo go spłukać, nie pozostawia tłustej warstwy ani ciemnego osadu w wannie więc tak naprawdę wszystko to jest łatwe do opanowania.
Niektórzy stosują peelingi BodyBoom również do twarzy i mnie to trochę dziwi gdyż na stronie BodyBoom możemy przeczytać: „Zostałem stworzony z myślą o Twoim ciele, ale możesz zastosować mnie również do swojej twarzy - jestem w końcu naturalny. Pamiętaj jednak, żeby być wyjątkowo delikatną. Jeżeli "wpadnę Ci w oko" najlepiej wypłucz mnie czystą wodą. Wiem, że pysznie pachnę, ale nie jedz mnie - powinienem jedynie dotykać Twojej pięknej skóry”. Zatem można pokusić się o stosowanie do twarzy, ale producent wcale do tego jakoś mocno nie zachęca gdyż jego ogólne przeznaczenie jest do ciała;) Moim zdaniem w przypadku wrażliwej skóry twarzy jest on trochę za mocny i w takim wypadku powinien być stosowany z umiarem.
Ja peelingi BodyBoom stosowałam głównie do ciała. Kiedy po raz pierwszy użyłam peelingu BodyBoom byłam totalnie oczarowana! Mimo, że zużyłam już mnóstwo peelingów i miałam swoich mniejszych i większych ulubieńców ten peeling to było dla mnie coś zupełnie nowego! Przede wszystkim przyjemność stosowania. Obłożona milonami drobinek kawy i jej upajającym aromatem czułam się jak ryba w wodzie! Producent zaleca żeby zostawić peeling na ciele na czas 5-10 minut. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale wymasowałam ciało (moc peelingu jest bardzo dobra, ale jednocześnie łagodna dla skóry) i tak też zrobiłam. Po zmyciu ciało było niesamowicie miękkie, gładkie i pachnące! Ta gładkość jest większa niż ustawa przewiduje, naprawdę! Dla mnie efekt zastosowania tego peelingu przebija wszystko co miałam do tej pory! Większość peelingów pachnie tylko do momentu zmycia z ciała, a zapachy peelingów BodyBoom zostają na ciele na dłużej. W dodatku cała łazienka przepełniona zostaje aromatem kawy i dodatków w zależności od wybranego wariantu. Peelingi BodyBoom kupiły mnie od pierwszego wejrzenia! Pamiętam, że już po pierwszym użyciu powiedziałam siostrze, że jeśli nie wie co jeszcze może mi dokupić do prezentu imieninowego to ja chcę peeling BodyBoom;) Jeśli chodzi o efekty specjalne typu wspomaganie odchudzania, redukcja celluitu i rozstępów to w tej kwestii się nie wypowiem, ponieważ żaden z tych problemów mnie nie dotyczy. Pewne jest jednak to, że dobry peeling może wiele zdziałać. Ja regularnie peelinguję ciało dobrymi produktami od wielu lat i może właśnie to jest jedna z odpowiedzi na pytanie dlaczego problem celluitu mnie nie dotyczy;) Wiem, że wiele osób po zastosowaniu nie używa już balsamów. Ja jednak jestem balsamomaniakiem więc zawsze jeszcze dodatkowo się smarowałam balsamem, masłem lub olejkiem;)
O peelingach BodyBoom mogłabym prawić jeszcze długo, ale powiem jedno: uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!
Peelingi dostępne są w sklepie BodyBoom. Do wyboru jest Uwodzicielski Oryginał,
Energetyczny, Grejpfrut, Imprezowy Kokos, Zmysłowa Truskawka oraz najnowsze
wersje, czyli Boskie Mango, Rześka Mięta i Beztroski Banan. W ofercie są też
akcesoria. Ubolewam, że dostępne są w rozmiarach uniwersalnych, ponieważ to
oznacza, że na mnie będą za duże;)
Ceny nie są najniższe i pewnie można by się spierać
czy warto czy nie warto. W moim odczuciu za taki efekt warto, a cena jest
bardzo zbliżona do cen peelingów Organique, które też bardzo lubię więc jak dla
mnie jest akceptowalna. Na plus zasługuje fakt, że w sklepie internetowym obowiązuje bezpłatna przesyłka, a niekiedy można trafić na kody rabatowe. Można się oczywiście pokusić o „zrób to sam”, ale
prawdę mówiąc ja nie mam tego typu ciągot. Muszę mieć gotowca!
Kto nie polubi tych peelingów? Przede wszystkim osoby nie przepadające za spożywczymi zapachami w kosmetykach oraz te które obrzydza ciemna maź opadająca na dno wanny;) Wszystkim się nie dogodzi, ale ważne, że Ewelina zadowolona!:D
O peelingach możecie też przeczytać na portalu Idealna.
Kto nie polubi tych peelingów? Przede wszystkim osoby nie przepadające za spożywczymi zapachami w kosmetykach oraz te które obrzydza ciemna maź opadająca na dno wanny;) Wszystkim się nie dogodzi, ale ważne, że Ewelina zadowolona!:D
O peelingach możecie też przeczytać na portalu Idealna.
Znacie
peelingi BodyBoom? Czy też Was zachwyciły?
Nie miałam jeszcze tych słynnych peelingów ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem pod wrażeniem:D
UsuńO takkkkkkkkkk takkk... to jest prawdziwy hit! A wersja bananowa to już w ogole jest masakra :D <3
OdpowiedzUsuńNormalnie hit życia!:D bananek też prędzej czy pózniej u mnie zagości i mango! A jakie jeszcze masz?:)
Usuńmięta jest kozacka <3 bierz w ciemno :)
UsuńJa jestem skłonna w ciemno wziąć wszystkie:D
UsuńMnie kusi wersja kokosowa i miętowa :)
OdpowiedzUsuńMiętowy peeling?! O sztos!
UsuńKuszą, ale są zdecydowanie a drogie ;(
OdpowiedzUsuńDla mnie za taki efekt cena do zaakceptowania, ale to już kwestia indywidualna :)
UsuńKokos mnie skutecznie zachęcił, chociaż i grejpfrut może być fajny ;) Ja takich sypkich peelingów do ciała jeszcze nie miałam, zawsze już takie w 100% gotowe :D. Możliwe, że w przyszłości i na te peelingi się skuszę, ale na razie zużyję to, co mam :D. Wróciłam do domu na wakacje i już mama narzeka, że tych kosmetyków mam dużo - dobrze, że nie widziała ilości, co była na stancji :D
OdpowiedzUsuńJa mam chęć jeszcze na te nowe - banan, mango, mięta..:) też nigdy wcześniej nie miałam peelingu w takiej formie i nie sądziłam, że przypadnie mi do gustu AŻ tak;D hehe, moja tam wie, że jestem świrem, ale chyba nie zna skali problemu:D
Usuńmmm kokos! :) nie miałam jeszcze peelingów z tej serii :)
OdpowiedzUsuńMiałam cynamon i czekoladę genialne są i idealne dla leniuchów :D Kusi mnie ten imprezowy kokos! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, dla leni w sam raz bo jakoś nke widzę jak siedzę i ukręcam sobie kawowy peeling :P
UsuńPeelingi zwróciły moją uwagę, mam nadzieję, że w przyszłości uda się mi je poznać:) Cena dla nie których może być zbyt wysoka, osobiście mogę ją przełknąć.
OdpowiedzUsuńJa za taki efekt mogę przełknąć i miło, że jest bezpłatna wysyłka i od czasu rabaty 20-30%;) bardzo podobne ceny ma zresztą Organique, które też uwielbiam:)
Usuń
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam zapach kawy, jej smak, nie jestem w stanie sobie jej odmówić, teraz piję drugą dziś. Miałam ten peeling w wersji cynamonowej :) limitowanej z shinyboxa.
Mój brzuch niestety źle toleruje kawę więc muszę sobie dogadzać inaczej:D
Usuńniestety nie znam, ale muszę przyznać że bardzo kuszą :)
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą, która mnie przekonała do ich kupna, bo jeszcze ich nie miałam :D
OdpowiedzUsuńSą warte zachodu:) mega mi przypadły do gustu:)
UsuńMam wersję z cynamonem :) kończy się już i pora zamówić bananowy ;)
OdpowiedzUsuńMam wersję z cynamonem :) kończy się już i pora zamówić bananowy ;)
OdpowiedzUsuńO matko! No tak je opisałaś, że lecę oglądac pozostałe :)))))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę sama sobie ukręcić peeling kawowy ;-)
OdpowiedzUsuńMam od pewnego czasu na nie ochotę :)
OdpowiedzUsuńOj, te peelingi kuszą - ale cena zabija xD Kawa w sklepie kosztuje kilkanaście złotych :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńprzez opis wersji kokosowej musiałam ci to wkleić... takie rzeczy w Rossmannie...masażery dla kobiet lepsze niż peeling :D opis jednego z nich...
OdpowiedzUsuńSmile Makers Strażak to masażer osobisty o wyjątkowym kształcie, z wydłużonym nosem, rozkosznym zakończeniu i dających dodatkowe wrażenia „miękkich płomieniach”. Strażak wie, jak postępować w płomiennych sytuacjach i doskonale zna się na rozgrzewaniu emocji. Czy w pomieszczeniu jest aż tak gorąco, a może Ty jesteś tak rozgrzana? Nawet, gdy wszystko wokół płonie, w swym pięknym hełmie jest zawsze gotów do akcji! Jest silny. Jest też odważny, potrafi też umiejętnie igrać z ogniem i sprawić, by nie wygasł za szybko. Połóż się wygodnie i daj się ponieść w piekło rozkoszy, damo w opałach! Twój bohater nadciąga!
Gdy popuścisz wodze wyobraźni, w sypialni może znaleźć się z Tobą każda postać z Twoich marzeń. Daj się ponieść fantazjom bez żadnych ograniczeń, bo przyjemność wywołuje uśmiech na Twojej twarzy, a wtedy wyglądasz najpiękniej!
Haha, Strażak! Padłam i nie wstałam:P
UsuńTaa :D inny miał coś o dżentelmenie że potraktuje Cię jak prawdziwą księżniczkę... :D z początku będąc w Rossmannie myślałam że to taki masażer na zmarszczki.. jak przeczytałam to zwarowałam :P są 4 do wyboru i wyglądają kosmicznie :D
UsuńKto by pomyślał, że w Rossku TAKIE rzeczy huehue;)
UsuńByły do testowania w Klubie Nowości :D Uśmiałam się, czytając te opisy, na pewno był strażak i Francuz, reszty nie pamiętam. Ja akurat nie miałam przyjemności testować, więc nie umiem się do nich odnieść :P
UsuńJa nawet gdybym miała możliwość testowania to nie wiem czy bym się do tego przyznała haha :D
UsuńJa już bym chyba wolała podpaski opisywać haha;D
UsuńDokładnie :D
UsuńWypróbowałabym bo wydają się ciekawe :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi i zapach kawy. Z chęcią wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńKuszące są te peelingi :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi się te peelingi :)
OdpowiedzUsuńtez je uwielbiam, i właśnie mi się skończył
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują, dużo dobrego słyszę na ich temat. Może w końcu się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńKOKOSOWY sama chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńKokosowy to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńpeelingi ciekawe, ale ta cena mnie odstrasza :P
OdpowiedzUsuńNie rozumiałam w czym tkwi fenomen tych peelingu dopóki sama go nie poznałam.
OdpowiedzUsuńMiałam co prawda tylko próbkę, ale mimo to przekonałam się na własnej skórze, że wszystkie ochy i achy wobec produktów BodyBoom nie są bezpodstawne :-)
Czaję się na pełnowymiarową wersję !
Dokładnie tak! Trzeba samemu spróbować i od razu wszystko staje się jasne:)
UsuńJestem bardzo ciekawa ich produktów. Ostatnio na stronie w oko wpadły mi ich piżamki :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobają, ale niestety rozmiary uniwersalne więc dla mnie za duże...
UsuńOj, chciałabym wersję kokosową :)
OdpowiedzUsuńNo ładnie, byłam do tej pory odporna na te peelingi, ale po takiej recenzji to nie wykluczam, że np. mango albo grejpfrut mógłby być całkiem ciekawą opcją;) No i jeszcze te zwierzęce erotyczne doznania;)Intrygujesz jak nie wiem co;)
OdpowiedzUsuńHehe nawet rzuciły mi się w oczy Twoje komentarze na innych blogach:D
UsuńJa to jednak stuknięta jestem;) ale co poradzę, że peelingi są mega:D
No właśnie, wszyscy piszą, że mega:) No i pewnie kiedyś jednak wypróbuję, szacuję, że za około rok, jak zużyję swoje przyjemniaczki:)
UsuńCiekawią mnie te peelingi, ale jednocześnie zastanawiam się czy podobałyby mi się ich zapachy :) kiedyś może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba się liczyć z obecnością zapachu kawy w każdym z nich;) bo nie jest to taka typowa "owocowość" znana z tradycyjnych peelingów. Jednak ma to swój urok. Dla mnie są absolutnie fenomenalne:D
Usuńte zapachy to aż czuję u siebie! mmmhhmmkokos i czekolada....
OdpowiedzUsuńOj marzą mi się one marzą ! Szczególnie Pan energetyczny:P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie poznałam ale zapachowo coś dla mnie :) Uwielbiam pić kawę jak i jej zapach a z taką owocową nutą to już raj :) Miło znaleźć czas wieczorem na ta przyjemną pielęgnację ;)
OdpowiedzUsuńjuż jakiś czas zbieram się do zakupu:)
OdpowiedzUsuńJa chcę mango ♥♥
OdpowiedzUsuńDołączam do zachwytu, tez bardzo lubię je <3
OdpowiedzUsuńNie znałam ich, ale ich kawowy zapach bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńKurcze, spróbuję! A co mi tam :)
OdpowiedzUsuńNie znam, nie znam, ale chętnie bym poznała :D Na pewno muszą mieć świetne zapachy, a dodatkowo, jak na kawę przystało - musi świetnie działać na cellulit :D
OdpowiedzUsuńRobię sama z kawy i cukru:)
OdpowiedzUsuńEsej moja droga esej :). Kończę dwa zapasy peelingów i nie ma. Musze w końcu kupić, chodzą za mną te peelingi od kilku miesięcy :)
OdpowiedzUsuńOj oj, to je trzeba w wodzie mieszać? I miseczkę brudzić i łyżeczkę i potem je myć i suszyć? :P
OdpowiedzUsuńMożna prosto z opakowania łyżeczką i na sucho (na zwilżone ciałko), ale ja wolałam do miseczki na sucho lub do miseczki i dodać troszkę wody, zamieszać i na siebie ciach ;D No i właśnie potem myłam miseczkę i łyżeczkę haha
UsuńTyle zabawy.. jejku jejku. Ja jestem z rodziny leniwców pospolitych :P
Usuńjak tak z boku na to spojrzeć to tak. Myślałam, że mnie to będzie wnerwiało, ale to jest na tyle fajne, że nie:D
Usuńwydają się fajne!:)
OdpowiedzUsuńsporo o tych produktach było na youtubie :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję testować i super się spisały :) Moja cera również je pokochała, tylko szkoda że ceny mają dość wysokie
OdpowiedzUsuńmam mango :P
OdpowiedzUsuńKocham te peelingi ! moim faworytem jest Mango, Kokos :)
OdpowiedzUsuńPrzeogromnie mnie te peelingi kuszą, ale nie wiem czy bym je polubiła, bo za zapachem kawy nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńMam gdzieś w zapasach wersję cynamonową w mini opakowaniu ale czeka na jesień/zimę. Z tych wersji bardziej mnie kokos zainteresował. Już się nie mogę doczekać przez te Twoje "erotyczne i zwierzęce" :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony bodyboom to grejpfrutowy! Można je dostać również na https://www.showroom.pl/. Jestem jeszcze ciekawa tej cynamonowej wersji.
OdpowiedzUsuń