Niedawno wspominałam, że cenię
sobie polskie kosmetyki pielęgnacyjne, ponieważ pod względem jakości często nie
ustępują, a nawet przewyższają te zagraniczne. W przypadku makijażu jest jednak
inaczej. Jest słabo! Ze wszystkich polskich marek makijażowych dla mnie tak
naprawdę na wysokim poziomie jest tylko linia makijażowa Provoke marki Dr Irena Eris. Kosmetyki Provoke są droższe niż pozostałe polskie produkty do
makijażu, ale wiecie co? Jestem zdania, że lepiej zapłacić więcej i mieć gwarancję
zadowolenia. Dotychczas z bardzo wielu wypróbowanych przeze mnie produktów tej
marki nie przypadł mi do gustu tylko jeden, a to bardzo dobry wynik zważywszy na ilość kosmetyków tej marki jaką
posiadam:) W przypadku pozostałych polskich marek makijażowych proporcje są
dokładnie odwrotne! Ileż to razy pokusiłam na jakiś produkt i byłam
niezadowolona? Bardzo często! W najlepszym wypadku mogłam powiedzieć, że jak za
taką cenę to ujdzie, ale czy o to chodzi? Tylko w nielicznych wypadkach
zdarzało się, że byłam zadowolona.
Przechodząc już do właściwej części postu, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam produkty z kolekcji Sun Illusion od razu wiedziałam, że to coś wyprodukowane z myślą o takich ludziach jak ja! Kochających lato, złociste kolory i naturalne wykończenie:) Za pierwszym razem gdy je zobaczyłam niestety bardzo się spieszyłam więc tylko musnęłam na szybko produkty;) Gdy już miałam więcej czasu spotkała mnie niemiła niespodzianka: w drogerii, do której się udałam produkty nie były wyłożone więc już myślałam, że niestety fizycznie ich nie ma. Okazało się jednak, że były jeszcze schowane. Kiedy więc już radośnie mogłam dokonać zakupu nawet nie oglądałam ponownie tych kosmetyków, przez co zaskoczona pani zapytała czy są już może jakieś recenzje w internecie? Odparłam, że nie, ale czuję, że będą dobre! Czy jednak przeczucie było trafne?;)
Przechodząc już do właściwej części postu, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam produkty z kolekcji Sun Illusion od razu wiedziałam, że to coś wyprodukowane z myślą o takich ludziach jak ja! Kochających lato, złociste kolory i naturalne wykończenie:) Za pierwszym razem gdy je zobaczyłam niestety bardzo się spieszyłam więc tylko musnęłam na szybko produkty;) Gdy już miałam więcej czasu spotkała mnie niemiła niespodzianka: w drogerii, do której się udałam produkty nie były wyłożone więc już myślałam, że niestety fizycznie ich nie ma. Okazało się jednak, że były jeszcze schowane. Kiedy więc już radośnie mogłam dokonać zakupu nawet nie oglądałam ponownie tych kosmetyków, przez co zaskoczona pani zapytała czy są już może jakieś recenzje w internecie? Odparłam, że nie, ale czuję, że będą dobre! Czy jednak przeczucie było trafne?;)
Dr Irena
Eris Provoke Illuminating Loose Powder
Opis producenta
Sypka, lekka formuła pudru
w naturalnym kolorze z opalizującymi drobinkami idealnie stapia się
ze skórą i optycznie ją wygładza. Zapewnia skórze długotrwałe, matowe
wykończenie, a równocześnie dyskretne rozświetlenie. Zawiera wyciąg
z oleju Acai o działaniu pielęgnacyjnym, nawilżającym
i chroniącym skórę przed czynnikami zewnętrznymi. Idealny do wykończenia
makijażu, dla każdego rodzaju skóry.
Moja opinia
Puder otrzymujemy w ładnym
kartonowym opakowaniu, które pod względem designu jest spójne z pozostałymi
kosmetykami Sun Illusion Collection. Wewnątrz znajdziemy naprawdę pięknie
prezentujący się pojemnik, który swym wyglądem przewyższa wiele tego typu
produktów z zagranicznych marek selektywnych.
Nigdy nie ukrywałam, że dla mnie
opakowanie ma znaczenie;) W końcu to ono ma umilać codzienne stosowanie!
Do
opakowania został również dołączony mięciutki logowany puszek. Ja jednak
używam
pędzli:) Wadą może być brak dodatkowego zabezpieczenia przed
wysypywaniem się
pudru. Dlatego też ja nie wyrzucałam fabrycznej naklejki;) Sama
aplikacja również jest trochę utrudniona, ponieważ wieczko nie jest
odkręcane więc trochę nie wiadomo gdzie wyspać odpowiednią dla siebie
porcję pudru. Co za tym idzie - zawsze się coś rozsypie więc najlepiej używać go nad umywalką. Zatem funkcjonalność w tym wypadku trochę zawiodła. Pojemność pudru
wynosi 11g i zaleca się go zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Pudry sypkie
są bardzo wydajne więc na mój użytek tak naprawdę wystarczyłaby minimum 3
krotnie mniejsza pojemność, ale możliwe, że jest ze mną coś nie tak skoro tak
wolno zużywam;)
Puder występuje w jednym odcieniu
– natural, który na tle mojej ręki wypada blado, wręcz sino, ale jest tam
nałożona duża ilość żeby aparat raczył go uchwycić;) Przy normalnym użytkowaniu kolor dopasowuje się nawet do
mojej bardzo dalekiej od bladości cery;) Dla jasnych cer również powinien być
odpowiedni. Według mnie odcień jest bardzo uniwersalny. Puder nie posiada
zapachu. Jest drobno zmielony i zawiera niewielkie opalizujące drobinki. Wszak
jest to puder rozświetlający! Nie trzeba się go jednak obawiać i mówię to ja –
posiadaczka cery mieszanej! Rozświetlenie, które zapewnia Illuminating Loose
Powder nie jest nachalne i nie
przypomina brokatu;) Oczywiście mam na myśli stosowanie z umiarem, a nie pół
opakowania na raz bo wtedy to już efekt świątecznej bombki zapewniony! Po
użyciu cera staje się rozpromieniona, ale jednocześnie satynowo-matowa, dzięki
czemu strefa T nie przetłuszcza się nadmiernie. Ponadto puder dobrze utrwala
makijaż. Większość osób będzie go stosować do wykończenia płynnego fluidu. Ja
jednak z powodzeniem stosuję go na podkład w kompakcie Givenchy bo jak wiecie
jestem fanką pudrowych formuł:) Z powodzeniem można go stosować również do
subtelnego rozświetlenia ciała:)
Opis producenta
Satynowo-kremowa konsystencja
zapewnia doskonałe krycie oraz intensywny kolor w odcieniu ciepłego złota.
Polecany do zastosowania jako cień, a także kredka pozwalająca efektownie
podkreślić linię oka. Forma automatycznej kredki zakończonej gąbeczką
z wbudowaną temperówką umożliwia wygodne, precyzyjne nałożenie
i rozprowadzenie cienia.
No 1 |
Moja opinia
W letniej kolekcji mamy do wyboru
dwa odcienie cieni w kredce: N˚1, który
świetnie posłuży nie tylko jako cień, ale także jako rozświetlacz np. pod
łukiem brwiowym oraz N˚2 w odcieniu ciepłego złota. Ja sama zdecydowałam się na N˚2, ale traf chciał, że jakiś czas później dostałam N˚1 więc ostatecznie posiadam oba.
Cienie otrzymujemy w bardzo wygodnej formie kredki, która jest dość smukła i ładnie wyprofilowana, dzięki czemu możemy ją stosować nie tylko na całą powiekę, ale także miejscowo, w kącikach oczu lub robiąc nią kreskę na dolnej bądź górnej linii rzęs. Po drugiej stronie mamy „zainstalowaną” kuleczkową gąbeczkę, dzięki której możemy sprawnie i szybko rozetrzeć cień na powiece nie brudząc sobie palców. Każdy kto mnie zna, wie doskonale, że rzadko można mnie spotkać bez kreski na powiece namalowanej nie eyelinerem, a właśnie kredką. Dlatego też forma tego produktu szczególnie przypadła mi do gustu. Tym bardziej, że mamy tutaj 2w1 – cień i kredkę, a w moim przypadku to nawet 3w1, ponieważ przy mojej cerze spokojnie mogę stosować nawet ten ciemniejszy odcień kredki również jako rozświetlacz pod łukiem brwiowym jeśli oczywiście ładnie go rozetrę;) Początkowo stosując jako cień używałam kredki na bazę Provoke. Szybko jednak zorientowałam się, że cień jest tak niesamowicie trwały i dobrze napigmentowany, że nie potrzebuje nawet bazy! Cóż, kolejne ułatwienie i oszczędność czasu;)
Cienie otrzymujemy w bardzo wygodnej formie kredki, która jest dość smukła i ładnie wyprofilowana, dzięki czemu możemy ją stosować nie tylko na całą powiekę, ale także miejscowo, w kącikach oczu lub robiąc nią kreskę na dolnej bądź górnej linii rzęs. Po drugiej stronie mamy „zainstalowaną” kuleczkową gąbeczkę, dzięki której możemy sprawnie i szybko rozetrzeć cień na powiece nie brudząc sobie palców. Każdy kto mnie zna, wie doskonale, że rzadko można mnie spotkać bez kreski na powiece namalowanej nie eyelinerem, a właśnie kredką. Dlatego też forma tego produktu szczególnie przypadła mi do gustu. Tym bardziej, że mamy tutaj 2w1 – cień i kredkę, a w moim przypadku to nawet 3w1, ponieważ przy mojej cerze spokojnie mogę stosować nawet ten ciemniejszy odcień kredki również jako rozświetlacz pod łukiem brwiowym jeśli oczywiście ładnie go rozetrę;) Początkowo stosując jako cień używałam kredki na bazę Provoke. Szybko jednak zorientowałam się, że cień jest tak niesamowicie trwały i dobrze napigmentowany, że nie potrzebuje nawet bazy! Cóż, kolejne ułatwienie i oszczędność czasu;)
No 2 |
Kredki są wodoodporne, ale z
łatwością można je usunąć przy użyciu dobrego środka do demakijażu lub rękawicy
Glov. Producent zapewnia, że formuła kredek utrzymuje się do 24 godzin. Nie
sprawdzałam czy utrzymuje się aż tyle, ponieważ nie jestem tak długo na
chodzie, ale zdecydowanie utrzymuje się od rana do wieczora. Od umalowania aż
do demakijażu;) Odcień ciepłego złota N˚2 bardzo ładnie prezentuje się w przypadku
osób o ciepłej cerze – takich jak ja:) W przypadku chłodniejszych cer może
stanowić coś w rodzaju akcentu w makijażu;) Z kolei odcień N˚1 jest jaśniejszy i bardziej uniwersalny więc powinien być odpowiedni dla większości kobiet. Choć akurat ja bardziej sobie upodobałam wersję ciemniejszą, ponieważ lepiej koresponduje z moją cerą. Na zużycie cieni mamy aż 24
miesiące więc nawet ja powinnam zdążyć;) Produkt jest praktycznie bezzapachowy,
co w przypadku stosowania na delikatną skórę w okolicach oczu również oceniam
na plus.
Opis
producenta
Sun Shimmer to rozświetlacz
w pudrze, który harmonijnie łączy trzy słonecznie świetliste kolory,
nadając cerze ciepły blask. Pozwala uzyskać naturalny efekt promienistej
i wypoczętej skóry twarzy, lub przy intensywniejszym użyciu, efektowny
makijaż w stylu „glamour”. Idealny również do zastosowania na powieki,
ramiona oraz dekolt.
Moja opinia
Rozświetlacz Sun Shimmer otrzymujemy w typowej dla Provoke białej, logowanej
puderniczce z lusterkiem. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo je lubię;) Pojemność
wynosi 9g i należałoby go zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Warto również dodać,
że rozświetlacz posiada bardzo ładny zapach, który ja zwykłam nazywać
„erisowym”;)
Jak to zwykle bywa gwiazdą kolekcji
jest rozświetlacz! A może po prostu to my kobiety
pragniemy błyszczeć? Nie wiem jak Wy, ale ja mam słabość do rozświetlaczy, ale
nie do byle jakich! Koniecznie muszą zachwycać opakowaniem i piękną fakturą, a
Sun Shimmer niewątpliwie posiada wszystkie te cechy. Wystarczy na niego
spojrzeć – to słońce w pełnej krasie! Ale piękne tłoczenie, delikatna
konsystencja i przyjemny zapach to nie wszystko, co ten kosmetyk ma do
zaoferowania! Nie jest to jeden z tych produktów, które dobrze wyglądają, a
niewiele robią. Tutaj doznania zmysłowe i estetyczne idą w parze ze świetną
jakością! I wiecie co jest najlepsze? Ta jakość nie ustępuje rozświetlaczowi Diora, którego tak lubię! Rozświetlacz
zawiera 3 świetliste odcienie, które po zmieszaniu nadają cerze szampańskiego
blasku. Ja jednak najbardziej upodobałam sobie odcień centralny, który
najlepiej koresponduje z moją ciepłą cerą! Rozświetlacz nadaje mojej cerze
bardziej wypoczęty wyraz twarzy;) Skóra staje się promienna i bije od niej taki
naturalny blask. Nie jest to tandetny rozświetlacz osypujący skórę milionem
wielkich drobinek. On zapewnia wyrafinowany satynowy blask;) Efekt można
stopniować od subtelnego po bardziej zauważalny. Ja przyjmuję strategię złotego
środka;) Przy jego użyciu możliwy do uzyskania jest mój ulubiony „efekt z
teledysków”, czyli blask, który przy odpowiednim oświetleniu potrafi być
naprawdę spektakularny;) Sun Shimmer jest idealną propozycją dla kobiet o
ciepłych cerach. Jednak przy zachowaniu odpowiednich proporcji tj. przy użyciu
największej ilości jasnego odcienia z powodzeniem powinien sprawdzić się
również przy jaśniejszych, neutralnych oraz nieco chłodniejszych cerach. Dla
typowo porcelanowych, chłodnych piękności najbardziej odpowiedni będzie Star Shimmer, który z kolei dla mnie jest zbyt jasny:)
Zgodnie z przeczuciem wszystkie kosmetyki spełniły moje oczekiwania:) Jest to edycja limitowana, ale w przypadku tej
marki kolekcje najczęściej dostępne są dłużej więc nie trzeba się o nie bić jak o Diora i Chanel;)
Znacie kolekcję Sun Illusion Dr Irena Eris Provoke? Wpadło Wam coś w oko?
Zobacz też: Dr Irena Eris SPA Resort Mauritius
Moja srocza natura kupiona... w 100% :OOO!
OdpowiedzUsuńTak też myślałam:D
Usuńpuder i rozświetlacz wyglądają bosko <3
OdpowiedzUsuńRozświetlacz wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńNajlepszy!:D
UsuńZaciekawiłaś mnie pudrem sypkim. Ponieważ poprzednia jego wersja była bardzo fajna, ale brakowało mi tego zmiękczenia rysów, żeby skóra ładniej wyglądała.
OdpowiedzUsuńTamta wersja jest cały czas dostępna w regularnej ofercie;) Ja akurat jej nie mam więc nie porównam;)
UsuńKosmetyki Dr Ireny Eris znowu mnie pozytywnie zaskoczyły ;)
OdpowiedzUsuńPuder sypki nie dla mnie mimo pozytywnej opinii :P. Do wykończenia używam takich produktów, ale tylko tych które nie mają ani grama drobinki :P nie lubię mieć na twarzy czegokolwiek co ma drobinki :), rozświetlacz prędzej by mi odpowiadał jeśli ma ładne satynowe wykończenie ale tu bym dawała go mniej bo lubię efekt subtelny :). Drobinki akceptuje tylko na powiece :)
OdpowiedzUsuńNikt Cię nie zmusza:D Ja opisuję jedynie swoje wrażenia:)
UsuńJak nie lubisz drobinek, a ogólnie używasz pudrów sypkich to w stałej ofercie jest jeszcze puder transparentny, który daje naturalne matowe wykończenie. Ale ja go akurat nie posiadam więc nie wiem jak się spisuje;) Ja najbardziej lubię rozświetlacz i ciemniejszą kredkę. Efekt można sobie budować więc jeśli tylko lekko muśniesz pędzlem to będzie subtelny.
Produkty sypkie bardzo lubię ale takie właśnie o matowym lub satynowym wykończeniu bez drobinek :)
UsuńJa z takich matowo-satynowych najbardziej lubię MUFE HD, świetny jest:)
Usuńhaha za to Dior i Chanel rośnie niezła konkurencja :P
OdpowiedzUsuńTo już zależy jak na to patrzeć:D
UsuńMnie zawsze drażni, że jak wychodzi jakaś limitka Diora to trzeba po nią wręcz biec bo za chwilę już nie ma. Kto pierwszy ten lepszy :D
Nie miałam, ale kuszą, oj kuszą :)
OdpowiedzUsuńNie ma co = opakowania dodają luksusu tym kosmetyką
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, są bardzo estetyczne:) chociaż niektórzy uważają, że są zbyt lekkie etc;)
UsuńLubię ten rozświetlacz :)
OdpowiedzUsuńNigdy nawet nie słyszałam o tej marce ale kupiłabym już te kosmetyki ze względu na design :P jest uroczy :)
OdpowiedzUsuńSerio nie słyszałaś o Dr Irena Eris? Eee, niemożliwe!:D
UsuńMoże o serii Provoke? Ale Irenka na rynku jest odkąd pamiętam :P
UsuńMoże bo same początki działaności sięgają lat 80', a z czasem wszystko się rozrastało i zmieniało;) Sama linia Provoke to zdaje się od 2014:)
UsuńNo coz juz czuje się kupiona. Wypróbuję z pewnością, jesli tylko gdzieś zdobędę.
OdpowiedzUsuńO, nie wiem jak z dostępnoscią w Bełchatowie, ale chyba powinny gdzieś być. Coś konkretnego wpadło Ci w oko z tej kolekcji czy wszystko?:D
UsuńRozświetlacz mogłabym przygarnąć :)
OdpowiedzUsuńTych produktów nie znam:) W moim posiadaniu znajduje się tylko 2-fazówka do zmywania makijażu i pomadka:) Jestem zachwycona tymi produktami!
OdpowiedzUsuńJa pomadkę lubię, ale tylko nabłyszczająca bo matująca akurat była jedynym produktem, który mi nie przypasował ;)
UsuńJa mam właśnie matującą :D
UsuńHihi, wierzę, że Ci pasje bo wiele osób je sobie chwali. Ale ja mam bardzo wrażliwe i skłonne do wysuszenia usta więc pewnie to dlatego;)
UsuńNie przejmuj się ja też mam zawsze problem ze zużyciem sypkich kosmetyków. W zasadzie może dwa czy trzy razy mi się to udało :P Mam słabość do kosmetyków rozświetlających, więc cała kolekcja prezentuje się według mnie bardzo kusząco.
OdpowiedzUsuńPrzejmować to się nie przejmuję, ale czasami zastanawiam się ile tego trzeba nakładać żeby zużyć w terminie:D Mini puder MUFE mam ponad rok i jeszcze nie zużywałam! Za to bardzo szybko zużywam pielęgnacje. Najszybciej chyba balsamy i żele bo najcześciej wychodzi 2 tygodnie codziennego stosowania:P
UsuńA kolekcja udana, owszem:)
Dotychczas miałam tylko kredkę do powiek, jednak trwałością nie powalała, opakowanie tak samo. Mimo to mam ochotę sięgnąć po ten rozświetlacz do ciepłej karnacji :)
OdpowiedzUsuńNo kredki akurat nie mają najpiękniejszych opakowań bo najlepsze mają pudry:) Z kredek do powiek mam szarą i generalnie u mnie jest trwała, ale pigmentacja nie jest mocna więc muszę nią przejechać kilka razy po powiece dla uzyskania konkretnego efektu;)
UsuńDla mnie jako kompletnej sroki ta kolekcja jest idealna! :)
OdpowiedzUsuńHihi ja też lubię rozświelenie;) głównie na kościach policzkowych i powiekach, ale i subtelne rozświelenie twarzy też lubię coraz bardziej. A kiedyś myślałam, że jak na całą twarz to tylko mat;)
Usuńjak dotąd, nie miałam żadnego kosmetyku z tej linii. Wyglądają przepięknie, zarówno opakowania jak i same produkty. Kuszące kąski!
OdpowiedzUsuńKażdy z produktów wygląda pięknie, kredka N01 chyba najbardziej mnie skusiła do rozświetlania wewnętrznego kącika i plus za to że jest wodoodporna :).
OdpowiedzUsuńDo mojego typu urody bardziej No2, ale rzeczywiście No1 pewnie wybierze większość :)
UsuńMnie z tej serii najbardziej odpowiada chyba puder sypki :) Ale rozświetlacz też jest niczego sobie, tyle że to trochę nie moje kolory ;)
OdpowiedzUsuńHah i dlatego właśnie mi odpowiada bardziej bo typowo moje kolory:)
Usuńpiękna kolekcja, najbardziej w oko wpadł mi rozświetlacz.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dla Twojej jasnej cery nie byłby lepszy Star Shimmer:)
UsuńProdukty Dr Ireny Eris kupują moje serce samymi opakowaniami. Są tak piękne, że mogłyby w środku zawierać piasek zamiast kosmetyku, a i tak miałabym nadal na nie ochotę ;) Jakbym miała wybrać z tej gromadki jeden produkt, to chyba nie potrafiłabym się zdecydować, bo wszystkie kolorki bardzo wpasowują się w mój gust :D
OdpowiedzUsuńhaha piasek zamiast kosmetyku:P No ja też nie mogłam się zdecydować:P
UsuńKredki są ciekawe!
OdpowiedzUsuńTaka wygodna opcja;)
UsuńJestem trochę zrażona do Polskich marek makijażowych i dlatego nie bardzo chciałam ryzykować z Provoke. Pamiętam jednak, że dość niedawno były ich kompakty w Biedronce w bardzo okazyjnych cenach i podobał mi się rożświetlacz, ale to nie był ten, który pokazujesz. Twój tez ładnie wygląda na swathu :) Również lubię jak rozświetlacz ma ładne opakowanie.
OdpowiedzUsuńJa tak jak napisałam na wstępie poza Provoke nie przepadam za polską kolorówką bo niestety w większości przypadków nie dorównuje tej zagranicznej (w przeciwieństwie do pielęgnacji). Ale Provoke jest naprawdę na dobrym poziomie i dlatego stanowi większość mojej kolorówki:) Nie przypadła mi do gustu tylko matowa szminka. Co do produktów dostępnych w Biedronce to na pewno nie były to Provoke. Zapewne masz na myśli Lirene;) Wszystko to są marki Ireny Eris, ale każda z nich ma odrębny status, że tak się wyrażę;) Z kolorówki Lirene mam puder City Matt i o dziwo jest dobry, mam najciemniejszy odcień i dobrze się zgrywa z moją cerą. Ten rozświetlacz, o którym wspominasz słyszałam, że niezły, ale ja jestem ciepłym typem i z tego co macałam go w sklepie wydawał mi się zbyt blady.
UsuńNie mogę się napatrzeć ! Przepiękna kolekcja, bardzo kusi :) A ten rozświetlacz bije wszystko na głowę!
OdpowiedzUsuńDokładnie, rozświetlacz najlepszy:) Takie must have choć nie lubię tego określenia:)
UsuńBardzo lubię kosmetyki kolorowe i pielęgnację od Eris :) Tej serii jeszcze nie miałam, ale... pewnie się to zmieni :D
OdpowiedzUsuńJa pielęgnację również:) Nawet mam teraz w użyciu:)
UsuńTen rozświetlacz jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńNie mogłam mu się oprzeć:P
UsuńTypowe :D
UsuńOglądałam kiedyś wywiad dot. tej marki i też mi się wydaje, że jest jedną z tych wartych swojej ceny :)
OdpowiedzUsuńWg mnie tak. Tym bardziej, że można trafić na dobre promocje;)
UsuńPiękne fotki:)
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo cenię sobie podkłady tej marki, natomiast tych kosmetyków jeszcze nie miałam okazji testować :) Z pewnością jeśli trafię na nie przy okazji zakupów kosmetycznych, z pewnością wypróbuję je ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei podkładów nie miałam, ale fabrycznie często są chwalone;)
UsuńOpakowania wyglądają naprawdę elegancko, prawie jak Chanel i Dior ;)
OdpowiedzUsuńKlasa;)
UsuńThis is so inspiring! I love the post:)
OdpowiedzUsuńirenethayer.com
fajnie że cienie nie potrzebują bazy
OdpowiedzUsuńRozświetlacz boski! I kreduchy! Uwielbiam kredkowe cienie <3
OdpowiedzUsuńRozświetlacz najlepszy! Ja z kolei kredkowych cieni mam mało, ale chyba to zmienię :D
Usuńmoja mama jest zachwycona tymi produktami:)
OdpowiedzUsuńoj wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńPuder i rozświetlacz chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńrozświetlacz chcę, bez dwóch zdań :D
OdpowiedzUsuńA gdzie w Łodzi znajde tą kolekcje? Nie widziałam w rossmann
OdpowiedzUsuńAnonimie, ja np puder i kredkę No2 kupiłam w Super-Pharm w Manu, a rozświetlacz w Rossku w Galerii. Provoke jest jeszcze w Porcie, Sukcesji, M1 i w Pasażu Łódzkim.
Usuńufff. na szczęście nic mnie tu nie zachęciło jakoś mocno o kupna ;D
OdpowiedzUsuńPiękna ta kolekcja, błyszcząca złotem i słońcem:)Myślę, że ona jest nie tylko na lato, ale sprawdzi się przez cały rok:)
OdpowiedzUsuńU mnie na pewno bo dla mnie w sam raz:)
UsuńPięknie prezentują się te kosmetyki i chciałabym je wszystkie :)
OdpowiedzUsuńciekawe produkty,obserwuje ;)
OdpowiedzUsuńCudownie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńNie raz już widziałam te produkty w szafach Rossmanna jednak to co mnie zawsze odciągało to właśnie cena.
OdpowiedzUsuńMoże coś kupię jak będą promocje.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńShimmer z chęcią bym przygarnęła! boski ♥
OdpowiedzUsuńkredki natomiast dla mnie bez szału :)