Kosmetyki marki Tonymoly zwróciły moją uwagę jeszcze zanim pojawiły się w
Polsce. Wtedy jednak dałam sobie z nimi spokój, ponieważ sądziłam, że nie
ogarnę ebay’a;) Pod tym względem byłam w błędzie gdyż okazało się, że
korzystanie z tego serwisu jest całkowicie bezproblemowe. Jedyny minus jaki
dostrzegam to konieczność wcześniejszego przelania pieniędzy na konto PayPal.
Jednak jednocześnie ma to swoje zalety, ponieważ gdy już pieniądze są na naszym
koncie zapłata za nasze zamówienie trwa dosłownie chwilę;) Swoją przygodę z
TonyMoly zaczęłam jednak nie na ebay’u, a w Sephorze, gdzie kupiłam bananowy krem do
rąk, o którym już pisałam. Powodem
mojego zainteresowania tą marką nie było nic innego jak urocze, zdziecinniałe
opakowania ich kosmetyków;) Wiem, że niektórym one się zupełnie nie podobają i
w pełni to rozumiem, ale ja byłam podatna na ich urok więc kupiłam to i owo;) Dzisiejszy
wpis będzie podsumowaniem moich przemyśleń o kilku produktach z mojej rodzinki
TonyMoly i o tym czy wygląd idzie w parze z działaniem;)
BANANY
Tonymoly Magic Food Banana Hand Milk – bananowy
krem do rąk
Bananowy krem do rąk już
opisywałam: KLIK!
To typowy gadżet. Nie jest
bublem, ale nie wykazuje intensywnego działania pielęgnacyjnego, a jego zapach
jest przyjemny lecz niesamowicie ulotny (mnie przypomina zapach gumy balonowej
Orbit dla dzieci). Już go zużyłam, ale zostawiłam sobie opakowanie na pamiątkę (całkiem nieźle zachowały się jego "zwłoki";))
Pojemność wynosi 45ml, a jego cena w perfumeriach Sephora 35zł.
Tonymoly Delight Dalcom Banana Pongdang lip
balm – bananowy balsam do ust
Bananka do ust kupiłam u
Koreańczyka na ebay’u. Kosztował ok. 16zł/7g, a wysyłka była bezpłatna więc
wyszedł niemalże połowę taniej niż w perfumerii. To produkt, który posiadam od drugiej połowy lipca. Balsam do ust pachnie identycznie jak krem do rąk i jego zapach
ulatnia się równie szybko;) Jest wyczuwalny właściwie tylko w momencie
aplikacji. Jednak w przypadku produktu do ust oceniam to na plus. Już wolę
delikatny i krótkotrwały zapach niż np. zbyt intensywny powodujący uczucie
jakbym go zjadała;) Balsam ma białą barwę i kremową konsystencję. Przyjemnie
się rozprowadza, jest praktycznie bezbarwny i pozostawia na ustach bardzo
subtelny połysk. Nawilżenie jest całkiem przyjemne choć balsam swoim działaniem
nie przebija np. mojej ulubionej pomadki peelingującej Sylveco oraz pomadki
rumiankowej Alterra. Mimo wszystko pod względem działania wypada lepiej niż
krem do rąk. Banan dodatkowo wyposażony jest w przywieszkę, dzięki której
możemy sobie go np. przypiąć w torebce (choć ja tego nie robię;)). Te 16zł był
wart, natomiast cena w Polsce wg. mnie już trochę zawyżona.
KRÓLICZKI
Tonymoly Pocket Bunny Moist Mist – mgiełka
do twarzy
Mgiełka króliczek również
pochodzi z ebay’a;) O ile mnie pamięć nie myli kosztowała 28zł z wysyłką (w
Polsce 49zł). Pojemność mgiełki wynosi 60ml, a całość prezentuje się
sympatycznie i zabawnie (oczywiście wg. mnie). Opakowanie jest wygodne i raczej nie
otworzy się samoistnie w torebce. Jest to wersja nawilżająca, ale z tego co
wiem do wyboru jest również rozświetlająca;) Mgiełka pachnie słodko i
przyjemnie. Dla mnie są to nuty brzoskwiń, truskawek oraz waty cukrowej;) Jeśli
chodzi o działanie, delikatnie odświeża cerę. Nawilżenia nie zauważyłam;) Zatem
bardziej gadżet niż kosmetyk.
Tonymoly Petit Bunny Gloss Bar – błyszczyk
do ust
Królika do ust dostałam od Intrendo. Również prezentuje się zabawnie, choć wg. mnie
króliczek ma nieco złośliwy wyraz twarzy;) Błyszczyk ten występuje w formie
sztyftu/kredki. Kolor sztyftu wydaje się być całkiem intensywny. Jednak w
rzeczywistości jest to coś w rodzaju balsamu do ust wzmacniającego naturalny
koloryt (ale nie pielęgnującego). U mnie zostawia taką czerwoną poświatę i według mnie prezentuje się
całkiem nieźle. Zapach przypomina owoce, ale nie jest szczególnie naturalny.
Woń ta zmierza w kierunku wiśni. Gdy jeszcze nie posiadałam tego produktu
przeczytałam na jego temat w sieci całkiem sporo nieprzychylnych opinii.
Zarzuty dotyczyły przede wszystkim tego, że królik wysusza usta. Wysuszenie ust
to dla mnie największa zbrodnia, ponieważ mam wrażliwe usta i gdy już do tego
dojdzie nie tak łatwo przywrócić im dobrą formę. Stwierdziłam więc, że nie będę
ryzykować i postanowiłam przechytrzyć tego cwaniaczka;) Zamiast na gołe usta
nakładam go na bezbarwny nawilżający błyszczyk Dr Irena Eris Provoke i wtedy
wszystko jest ok. tzn. usta nabierają ładnego, lekkiego kolorytu, ładnie
błyszczą i nie są wysuszone. Stosowanie solo sobie daruję;) W perfumeriach
królik do ust kosztuje 29zł, a na ebay’u tradycyjnie nawet połowę taniej.
PANDY
Tonymoly
Panda’s Dream, So Cool Eye Stick – sztyft pod oczy
Sztyft pod oczy w formie pandy
kupiłam z kolei na promocji w Sephorze. Jego cena regularna wynosi 49zł. Patrząc
na pandę pod oczy nachodzi mnie myśl: czy te oczy mogą kłamać?;) Oj, chyba
mogą;) Przyznam jednak, że zanim go kupiłam zapoznałam się z opiniami na jego
temat więc nie liczyłam na cuda;) Tych cudów rzeczywiście nie ma. Produkt ma
bardzo delikatny zapach, który jest wyczuwalny jedynie w opakowaniu (więc
nikomu nie powinien przeszkadzać) oraz formę sztyftu o całkiem przyjemnej
barwie. Jak sięgnę pamięcią sztyfty nigdy nie dawały u mnie spektakularnych
efektów i tutaj jest podobnie. Sztyft jest przyjemny w użyciu dzięki swojemu
opakowaniu, ale jego działanie to jedynie lekkie chłodzenie i orzeźwienie skóry
pod oczami. Nie zastąpi kremu pod oczy, ale nie kłóci się z kremami ani z serum
więc można go łączyć do woli z każdym produktem. Jego działanie samo w sobie
może być wystarczające jedynie dla bardzo młodych osób o bezproblemowej skórze
pod oczami. Dla pozostałych będzie uroczym gadżetem;) Nie będę jednak wielce na niego narzekać, ponieważ z tego co pamiętam producent też wiele nie obiecywał. Sztyft jest dość wydajny, ponieważ od czerwca zużyłam 1/3 opakowania.
Jeśli chodzi o widoczne na zdjęciach wyżej próbki kremu do rąk Panda's Dream White Hand Cream to w lipcu zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie, ponieważ stwierdziłam, że dam mu szansę. A tak serio - jestem stuknięta i chciałam mieć kolejną pandę do kolekcji bo w kwestii działania zważywszy na pozostałe produkty tej marki cudów nie oczekiwałam. Tłuściutka "pandzioszka" prezentuje się wyjątkowo słodko;) Krem ma delikatny i przyjemny zapach. Według mnie jest to subtelna winogronowo-żelkowa nuta. Produkt ma białą barwę i dość zwartą lecz nietłustą konsystencję. Nie wchłania się w sekundę, ale też nie godzinami. Ciężko mi stwierdzić, czy rzeczywiście posiada właściwości wybielające, ponieważ ja ich nie potrzebowałam więc nie zwracałam na to uwagi. Krem nawilża i wygładza dłonie lecz niestety nie jest to efekt długotrwały. Krem wyniósł mnie bodajże 25zł z wysyłką. Warto też nadmienić, że pojemność opakowania wynosi zaledwie 30g.
Jeśli chodzi o widoczne na zdjęciach wyżej próbki kremu do rąk Panda's Dream White Hand Cream to w lipcu zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie, ponieważ stwierdziłam, że dam mu szansę. A tak serio - jestem stuknięta i chciałam mieć kolejną pandę do kolekcji bo w kwestii działania zważywszy na pozostałe produkty tej marki cudów nie oczekiwałam. Tłuściutka "pandzioszka" prezentuje się wyjątkowo słodko;) Krem ma delikatny i przyjemny zapach. Według mnie jest to subtelna winogronowo-żelkowa nuta. Produkt ma białą barwę i dość zwartą lecz nietłustą konsystencję. Nie wchłania się w sekundę, ale też nie godzinami. Ciężko mi stwierdzić, czy rzeczywiście posiada właściwości wybielające, ponieważ ja ich nie potrzebowałam więc nie zwracałam na to uwagi. Krem nawilża i wygładza dłonie lecz niestety nie jest to efekt długotrwały. Krem wyniósł mnie bodajże 25zł z wysyłką. Warto też nadmienić, że pojemność opakowania wynosi zaledwie 30g.
I to już wszystkie kosmetyki
Tonymoly, na które się skusiłam. Jeśli przebrnęłyście przez tekst na pewno
wiecie jaka jest odpowiedź na tytułowe pytanie.
Znacie
produkty Tonymoly? Macie o nich podobne zdanie?
Używałam kremów do rąk - pandy i banana, jeśli chodzi o nawilżenie i zapach były super, ale mega niewydajne, o masce pandzie słyszę same dobre opinie, wiec na pewno wypróbuje i sprawdzę sama, na pewno też skuszę się na mgiełkę rozświetlającą :)
OdpowiedzUsuńPrawda leży gdzieś po środku, część produktów rzeczywiście się sprawdza, a część to tylko gadżety, ale trzeba przyznać ze są bardzo przyjemne dla oka i warto w nie inwestować :)
No tego kremu jest tam tyle co panda napłakała:P więc bardzo szybko się kończy;)
UsuńDla mnie przyjemne opakowania, a z działania przeciętniaczki;) Ale pewnie jeszcze coś kupię z ciekawości... Może trafię na coś co mnie zaskoczy...
Nie znam kosmetyków tej marki, opakowania są urocze - szczególnie te pandy, ale z tego co czytam ich działanie nie jest zachwycające. Trochę szkoda, bo kosmetyki do najtańszych nie należą, szczególnie u nas w PL. Z koreańskich marek najbardziej mnie interesują kosmetyki Skin79 i Holika Holika :)
OdpowiedzUsuńZachwytów w kwestii działania zdecydowanie brak;) do najtańszych nie należą u nas w pl. Ale na ebay już dużo lepiej.
UsuńAle fajne, pierwszy raz widzę tą markę
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale opakowania mają urocze *.*
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć :P
UsuńJakie te opakowania są piękne! Te w kształcie banana i pandy najbardziej mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńTony Moly ma fajne tylko te opakowania ;) zawartości niestety nie są zbyt dobre i ja więcej ich kosmetyków chyba nie kupię ;) (choć tak na 100% to nigdy nie wiadomo, haha :P)
OdpowiedzUsuńTakie przeciętniaczki typowe;) ale jeszcze pewnie coś upoluję na ebay'u. Może w końcu zauroczy:P No i fajne to jako dodatek do prezentu bo jeszcze mało kto to zna wiec wywołuje zdziwienie ;)
UsuńMają śliczne opakowania, moja wnuczka by się ucieszyła :D
OdpowiedzUsuńHihi to na pewno :P
UsuńCzyli tak jak pisałaś wcześniej - to raczej słodkie gadżety niż pielęgnacyjny must have ;))
OdpowiedzUsuńNo na pewno nie must have, a szkoda bo fajnie jakby wygląd szedł w parze z działaniem.
UsuńNie znam produktów tej marki i raczej chyba się na nie nie skuszę ;/
OdpowiedzUsuńBoskie są te opakowania. Jak na nie patrzę, to cofam sie myślami o kilka / kilkanaście lat, do czasów młodości. Na szczęście azjatyki mnie nie kręcą, więc nawet słodka Panda mnie chyba nie jest w stanie przekonać ;)
OdpowiedzUsuńTen królik z koloryzującego balsamu do ust ma bardzo wredny wyraz twarzy ;)
Mi daleko do azjatomanii, czasem coś wypróbuje, ale nie mam wielkiego ciśnienia i nie uznaję jakiejś wyższości ich kosmetyków nad europejskimi (tak jak niektórzy). Ale te musiałam mieć ze względu na opakowania. Działanie szału nie robi;)
UsuńNio, króliczek wredniaczek;D
Rozumiem Kochana doskonale Twoje pobudki :) Ja już stara i wybredna jestem :P
UsuńHehe staruszka się znalazła no!:D
UsuńAno! :D
UsuńMnie akurat podobają się te infantylne opakowania, lubię takie słodziaki- zabawki. ale to nie jest typowa poważna pielęgnacja. korzystałam już wiele razy z konta PayPal . dawno temu je sobie założyłam właśni ze względu na międzynarodowe zamówienia.
OdpowiedzUsuńOpakowania też mi się podobają, ale działanie to już typowo przeciętne:) konto paypal też mam pare lat, ale dopiero w tym roku trochę pokorzystałam;)
UsuńAle słodkie opakowania :)
OdpowiedzUsuńHehehe a ja zawsze się zastanawiałam co to jest :)
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiesz:D
UsuńMnie też urzekają tylko opakowania :)
OdpowiedzUsuńA mi się nie podobają ;) Skoro działanie jest słabe, to tym bardziej się na nie nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńWiem właśnie, że nie każdemu się podobają;) działanie nie porywa;)
Usuńna tą mgiełkę sama bym się skusiła, jestem uzależniona od mgiełek <3
OdpowiedzUsuńJakie urocze! :) Też mam opory przed eBay :D
OdpowiedzUsuńświetne są te opakowania, myślę, że byłabym bardzie systematyczna w używaniu takich produktów;]
OdpowiedzUsuńMam sfochowanego królika :D W sumie przesuszenia ust nie zauważyłam, ale jakoś specjalnie ich nie nawilża :) Pandki są najsłodsze<3
OdpowiedzUsuńbardzo podobają mi się te zabawne, przesłodkie opakowania, jednak mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o marce sporo, sama ich nie miałam, każdy się zachwyca tymi pandami :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ja bym się i tak skusiła, bo są słodkie :)
OdpowiedzUsuńChyba za stara już jestem na takie opakowania ;)
OdpowiedzUsuńTakie słodkie <3 sama bym je zgarnęła, nawet ze względu na opakowanie :)
OdpowiedzUsuńTeż takie zakupy robię na ebay, póki co mam tylko pandzioszkę pod oczy i bardzo lubię używać jej rano pod krem pod oczy. A ta mgiełka króliczek mnie kusiła, ale właśnie też mi się wydaje, że to bardziej gadżet :)
OdpowiedzUsuńPrzez to że są tak urocze to brak wszystkich och i ach ;) da się wybaczyć :P. Gdyby były ciut tańsze to bym je kupiła chociażby do zdjęć recenzji bo są bardzo fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego ich nie wyrzucam;)
UsuńOpakowania mają przesłodkie :) Szkoda że nie działają lepiej :p
OdpowiedzUsuńAch te piękne, slodkie opakowania ;)
OdpowiedzUsuńOpakowania świetne, kuszące, ale najważniejsza jest zawartość i działanie. :)
OdpowiedzUsuńMimo, że cudów nie robią to wygladają przeuroczo ;)
OdpowiedzUsuńBananki najepsze! :)
OdpowiedzUsuńooo słodziaki :)
OdpowiedzUsuńpo produktach w takich uroczych opakowaniach nie spodziwałabym się wile :) bardziej gadżeciki niż kosmetyki :)
Ja chcę je dla opakowań, muszę zerknąć czy da się je ponownie użyć ☺
OdpowiedzUsuńu tonego właśnie lubię te urocze opakowanka :D zawartość już niekoniecznie ale patent na wściekłego królika zasługuje na nobla :D
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie radzić:P
UsuńMają bardzo sympatyczne opakowania, myślę że są świetnym prezentem dla nastolatek:-)
OdpowiedzUsuńOpakowania urocze i fajnie byłoby mieć je w kolekcji, ale jednak większą uwagę przywiązuję do działania, więc podziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, działanie najważniejsze.
UsuńŚmieszne mają te opakowania, ale nie wiem czy sama bym się na coś skusiła ;-)
OdpowiedzUsuńJak przechodziłam swój okres fascynacji koreańskimi kosmetykami to kupowałam takie słodkości na potęgę xD Zazwyczaj poza ładnym opakowaniem, sam kosmetyk nie zachwycał niestety.
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Ciebie przez przypadek i super, bo zostaję :D Dodaję!
Pozdrawiam :)
Tak to już nimi jest;)
UsuńTłustą pandę sobie muszę kupic bo jest śliczna ;D mówiłam że z bananem będziesz chodzić ;D a mgiełka cóż i ja uwielbiam kjóliczki ale to raczej produkty do nastolatek a nie do starych bab :P
OdpowiedzUsuńZnaczy się kobiet w powaznym wieku ;D
Usuńjakie by nie były to i tak musiałam je mieć;D
UsuńGadzeciara ;D
UsuńNigdy tego nie ukrywałam;)
UsuńO Jacie ! Jakie cudnie urocze opakowania , muszę zakupić kuzynce na urodziny , będzie wniebowzięta :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana.
Mnie kusi ta panda pod oczy, bo lubię chłodzący efekt (nie spodziewam się innego działania po nim) ;)
OdpowiedzUsuńBardzo urocze kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńObserwuję,liczę na rewanż.
sachmey.blogspot.com
Krem bananowy pachnie obłędnie!
OdpowiedzUsuńojej, jakie to słodkie:D
OdpowiedzUsuńTe opakowania są obłędne - już dla nich kupiłabym te produkty. :) A za zapach kremu bananowego dałabym się pokroić na ćwiarteczki ^^
OdpowiedzUsuńsłodkie opakowania
OdpowiedzUsuńOpakowania cieszą oko. Szkoda, że zawartość już nie...
OdpowiedzUsuńJa dostałam pandzie pod oczy na urodziny, ale jeszcze nie używałam. Kosmetyki od Tony Moly mają fajne opakowanie, szkoda tylko, że są bardziej gadżetem, aniżeli super działającymi produktami :/
OdpowiedzUsuńMoże akurat u Ciebie się fajniej sprawdzi :)
UsuńOpakowania się obłędne :)
OdpowiedzUsuńMam pandę w formie całonocnej maski do twarzy i ona jest akurat genialna. Na szczęście to nie tylko gadżet ;) A ten stick to taki słaby jest bo niby miał nawilżać a wcale tego nie robi. Chociaż przyznam, że nawet radzi sobie z cieniami pod oczami. Teraz testuje ją jeszcze jako bazę pod krem pod oczy i tutaj już jest lepiej :D Przynajmniej u mnie :P
OdpowiedzUsuńU mnie Panda pod oczy też pod krem bo sama to niewiele robi:)
UsuńMaskę lada chwila kupię, może w końcu coś mnie olśni:)
Koniecznie muszę nabyć pandę i mgiełkę, tyle razy już miałam je kupić, a zawsze coś wypadało :D
OdpowiedzUsuńOpakowania są prześliczne, i chyba tylko za to płacimy...
OdpowiedzUsuńLubię ładne opakowania,a tu takie są :)szkoda tylko że to ich jedyna zaleta,ale czasem tak bywa.Szkoda!
OdpowiedzUsuńprzesłodko wyglądają te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńOpakowania mają urocze :)
OdpowiedzUsuńAle cudne opakowania! <3
OdpowiedzUsuńPrzesłodkie mają te opakowania :), ja nadal zwlekam z otwarciem bananków i pandy. Na pewno kupię coś jeszcze od nich.
OdpowiedzUsuńi ja lubię takie gadżety i się nimi jaram , hihih :) markę polubiłam z produktów jakie mam ale u Ciebie widzę kilka których nie znam jeszcze :D
OdpowiedzUsuńDo mnie ta marka i opakowania tych kosmetyków kompletnie nie trafiają. Jakby działanie było rewelacyjne to pewnie bym się skusiła, ale jednak nie sądzę, aby kiedykolwiek się u mnie pojawiły.
OdpowiedzUsuńłądnie wyglądają, ale wolę produkty, które będą dobrze działać ;)
OdpowiedzUsuń