Nie jestem z tych osób, które
dają sobie coś wmówić tudzież zaszufladkować. Jesienią wcale nie muszę używać
zapachów kojarzących się z tą porą roku. Jeśli tylko mam ochotę spryskuję się
najbardziej owocowym zapachem jaki posiadam i mało mnie obchodzi czy to o tej
porze roku pasuje czy też nie oraz co sądzą na ten temat inni. Dla mnie zapach
nie ma być czymś co ma mnie do czegoś dopasować. To on ma pasować do mnie, a
nie ja do niego;) Niemniej spodobał Wam się wpis o zapachach na lato i dostałam
pytania czy pojawi się coś podobnego o perfumach na jesień/zimę. Wybrałam więc te, które mimo wszystko
bardziej kojarzą mi się z jesienią aniżeli z latem i dziś chciałabym Wam o nich
napisać kilka słów:) A z przekory zdjęcia nadal iście wakacyjne!
Yves Saint
Laurent Black Opium EDT
Zacznę od mojego ulubieńca, który
towarzyszy mi już dość długo bo ok. 10 miesięcy. To prawdziwy mistrz trwałości!
Utrzymuje się u mnie nawet do 12 godzin, dzięki czemu, mimo iż posiadam
najmniejszą pojemność to zużycie mam niewielkie:) Spotkałam się ze
stwierdzeniami, że Black Opium YSL to zapach niegodny pierwotnego
Opium;) Szczerze? Wolałabym umrzeć niż pachnieć klasycznym Opium, ale o gustach
się nie dyskutuje:) Moim zapachem zdecydowanie jest Black Opium w wersji EDT
gdyż warto nadmienić, że istnieje jeszcze wersja EDP, która różni się nie tylko
poziomem stężenia olejków, ale także nieco innymi nutami zapachowymi:) Jak już
kiedyś wspominałam wybór tego zapachu bardzo mnie zaskoczył gdyż statystycznie najczęściej
sięgałam po zapachy świeże i owocowe, a Black Opium jest inny;) Intensywny,
słodki, soczysty… Z wyczuwalną nutą czarnej porzeczki, gruszki i cierpkich
cytrusów. Po jakimś czasie do głosu dochodzą akordy zielonej herbaty oraz
jaśminu przeplatającego się z nutami kwiatu pomarańczy:) Wyczuwalna jest też woń czarnej kawy z
dodatkiem bitej śmietany i czekoladowej posypki:) Bardzo lubię nim pachnieć!
Uwielbiam też jego wyjątkowy flakon!
Nuty zapachowe
Nuta głowy: czarna porzeczka,
gruszka, mandarynka, cytrusy
Nuta serca: kawa, zielona herbata, jaśmin, kwiat pomarańczy
Nuta bazy: białe piżmo, jasne nuty drzewne.
Nuta serca: kawa, zielona herbata, jaśmin, kwiat pomarańczy
Nuta bazy: białe piżmo, jasne nuty drzewne.
DKNY MY NY
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam
reklamę nowości, którą były wtedy perfumy DKNY MY NY pomyślałam, że to zdecydowanie coś dla mnie i czym prędzej udałam się na
testy do perfumerii. Na miejscu spotkało mnie jednak rozczarowanie – zapach nie
przypadł mi do gustu. Byłam zaskoczona gdyż ogólnie lubię zapachy tej marki,
ale stwierdziłam, że nic na siłę. Bardzo podobał mi się jednak flakonik MY NY w
kształcie serca. Przez wiele osób uznawany jest za kiczowaty, ale mnie się
podoba;) Co za tym idzie co jakiś czas podchodziłam do tego zapachu aż w końcu…
mi się spodobał. Może musiałam do niego dojrzeć? Nie mam pojęcia z czego
wynikała moja początkowa niechęć, ale ostatecznie zapach ten przypadł mi do
gustu. Choć nie jest on jednym z tych, po które mogłabym sięgać codziennie;) DKNY
MY NY to zapach nowoczesny i elegancki, a jednocześnie kierowany do młodszych
kobiet. Dlatego też jego twarzą została Rita Ora. Nie jest to typowo słodki i ulepkowaty
zapach. Jest on wyważony i delikatnie pudrowy. Wyraźnie wyczuwalne są maliny
oraz różowy pieprz przeplatany z kwiatowymi nutami. Nuty bazy są dosyć mocne i
pewnie dlatego sam zapach jest dość trwały. Nie aż tak trwały jak Black Opium,
ale utrzymuje się na mojej skórze naprawdę długo.
Nuty zapachowe
Nuta głowy: malina, różowy pieprz, galbanum
Nuta serca: jaśmin, frezja, korzeń irysa
Nuta bazy: paczula, absolut wanilii, piżmo, szara ambra
Masaki Matsushima Chocolat Mat
Perfumy Masaki Matsushima Chocolat Mat dostałam w prezencie. Byłam nieco zaskoczona gdyż nigdy
wcześniej nie natknęłam się na ten zapach. Jak później się okazało zapach ten
jest niemalże nieuchwytny w perfumeriach stacjonarnych i to wiele wyjaśnia.
Choć o samym tym japońskim projektancie oczywiście słyszałam:) Flakon określiłabym jako nawiązujący
do sztuki nowoczesnej;) Jego gabaryty są dość spore gdyż pojemność wynosi aż
80ml i jest to jedyna dostępna pojemność. Przyznam, że ten brązowy flakonik
wizualnie nie przypadł mi do gustu. Podobnie pojemność, ponieważ preferuję
mniejsze flakoniki, ale sam zapach okazał się dość zaskakujący:) Pierwsze co
mnie ucieszyło gdy spojrzałam na nazwę to słowo „chocolat”, ponieważ uwielbiam
czekoladę i jej aromat:) Nastawiałam się więc na prawdziwą ucztę dla zmysłów i
niemalże podniebienia;) Nuty zapachowe nieco mnie zaskoczyły gdyż nie wyczuwam
w tych perfumach ani cytryny ani melona, nutę czarnej porzeczki zaś dość
subtelnie i niezbyt długo. Dla mnie Chocolat Mat pachnie niczym czekoladowa
bombonierka i tutaj od razu przychodzi mi na myśl cytat: „życie jest jak
pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się tafi”;) Zapach intrygujący i
niesztampowy. Nie dla każdego i nie jest to zapach, którym mogłabym pachnieć na
co dzień, ale zdecydowanie polecam testy wszystkim czekolado-holikom;)
Nuty zapachowe
Nuta głowy: czarna porzeczka, cytryna, melon,
róża
Nuta serca: kakao, czekolada
Nuta bazy: drzewo sandałowe, kokos, piżmo
Znacie któreś z tych zapachów? Jakie jest Wasze
podejście do perfum? Stosujecie podziały na te wiosenno/letnie i jesienno/zimowe
czy podobnie jak ja kierujecie się sercem i nastrojem?:)
Masaki czekoladowy ? ojej!!
OdpowiedzUsuńTaki nietypowy zapaszek:)
UsuńAle narobiłaś mi na niego ochoty! :D
UsuńBlack Opium YSL to naprawdę intrygujący zapach i wolę go od pierwowzoru.Perfumy zmieniam wtedy gdy poprzedni zapach nie wyczuwam na sobie, choć podobno to dobrze gdy się ich nie czuje;-) Ostatnio jestem pod urokiem Balenciaga Paris .
OdpowiedzUsuńJa też,dla mnie pierwowzór jest nie do przejścia:) A to muszę sprawdzić:)
UsuńCoś tak myślę że zapach z pewnością przypadł by mi do gustu!
OdpowiedzUsuńI tu masz rację Kochana ja również bardzo lubię owocowo kwiatowe perfumy, cięższe są dla mnie jakoś za mdłe, a pozatym przy karmieniu piersią wolę używać delikatnych zapachów. Urzekł mnie zapach czekolady w perfumie jeszcze się z takim nie spotkałam :)
Bardzo miło mi się czytało posta.
Buziaki :)
Cieszę się, pozdrawiam:)
UsuńUwielbiam YSL Black Opium <3
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja;)
Usuńi jak ja :)
UsuńOj nie mój zapach.
OdpowiedzUsuńKtóry?:P
UsuńJa mam podobne podejście, jak jesienią mam ochotę na owocki, to używam owocków, jak na zieleninę, to zieleniny i tyle ;) choć ostatnio częściej sięgam po te cięższe aromaty, które mam w arsenale. Fajny post, może się zainspiruję :D a opium nie podoba mi się żadne, ani klasyczne, ani black ;) za dużo tej czekolady i słodkości chyba :)
OdpowiedzUsuńNo bs, nie będzie mi nikt rozkazywał:P Nóż mi się w kieszeni otwiera kiedy czytam, że jesień/zima to już tylko otulające zapaszki;) I o jakich zapachach napiszesz?:P
UsuńDla mnie mogłoby być w nich więcej czekolady albo kawy:)
A przemyślę jeszcze temat, ale mam wstępnie dwa pomysły :)
UsuńNo ciekawe;)
UsuńNie znam żadnego zapachu:) ja akurat mam zazwyczaj dwa perfumy i używam cały rok, a przynajmniej tak długo aż mi się nie skończy.. i nie patrzę na to, jaka pogoda, jaka pora roku itp:) co mam, to zużywam:)
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak miałam, ale odkąd mam więcej zapachów ta zasada przestała obowiązywać;)
UsuńNie znam ich, a co do podziału, to u mnie nie istnieje coś takiego :D. Zarówno jeśli chodzi o zapachy, kolory na paznokciach jak i całą resztę :). Nie mam problemu by w środku zimy malować mocno letnimi kolorami paznokcie i także uważam, że "to coś" ma do mnie pasować, a nie ja do niego :p
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!:)
UsuńOjej Masaki czekoladowy...
OdpowiedzUsuńJa strasznie żałuję bo ta wersja Opium u mnie jest bardzo nietrwala i nie pachnie kawa tak jak w butelce
U mnie z kolei mega trwale są:)
UsuńPerfumy YSL bardzo do mnie przemawiają, tylko właśnie nie pamiętam, które. Musiałabym je wszystkie jeszcze raz powąchać :D
OdpowiedzUsuńPowąchać nigdy nie zaszkodzi;)
UsuńPamiętam jak 2 lata temu nosiłam zimą typowo lekkie, świeże, czasem owocowe zapachy i rewelacyjnie pachniały w niższych temperaturach. Kolejnym przykładem jest też Narciso edp, który opisywany jest jako zapach wiosenny, a ja wolę go nosić zimą, pewnie dlatego, że piżmo w takim wydaniu jest dla mnie do strawienia tylko w chłodne dni;). Sensuous edp od Estee Lauder większość osób używa jesienią, a na mnie najlepiej pachnie latem.
OdpowiedzUsuńMimo to staram się zawsze wspomnieć przy okazji recenzji zapachu na jaką porę roku nadawałby się najbardziej, choć wiadomo, że to kwestia indywidualna.
Nawiązując do Twojego wpisu, przyznaję od razu, że jednak nie lubię się z nowymi wersjami Opium, a bardzo ciągnie mnie właśnie do klasyka, z tymże muszę jeszcze dojść do tego czy wolałabym go w wersji edp czy edt;).
O Chocolate Mat planuję napisać w ramach wpisu o czekoladowych zapachach, ale najpierw muszę dorwać próbkę:).
PS. Lubię Twoje perfumowe posty ♥
Miło mi Iwonko:)
UsuńCiekawa jestem Twoich odczuć względem Masaki:)
ja w ogóle nie przywiązuję dużej uwagi do perfum, wolę zapach świeżego prania :D używam pomimo tego - najczęściej są to zapachy z Avonu i nie przywiązuję uwagi czy to lato czy zima, używam tych które mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam zapachy z Avonu;)
UsuńUwielbiam Black Opium - ostrze sobie zęby na niego od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię;)
UsuńBlack Opium kompletnie nie dla mnie, uważam że to jeden z tych zapachów tak samo jak Chanel no5 do których trzeba dojrzeć ;) A DKNY uwielbiam ;) Chociaż wolę jabłuszko zielone czy też czerwone ♥
OdpowiedzUsuńJa bym go do koszmarka Chanel nie porównywała:D
UsuńNiestety żadnego z ww. nie wąchałam. Moim hitem jesienno-zimowym jest Alien :)
OdpowiedzUsuńOpium bardzo lubię ale jakoś ja nie robię podziału na pory roku :) teraz moje ukochane Elizabeth Arden sunflowers są na promocji i chyba kupię :P
OdpowiedzUsuńja też nie robię;)
Usuń"Wolałabym umrzeć niż pachnieć klasycznym Opium..." Mam dokładnie to samo odczucie. Dlatego do wersji Black pewnie bym nie podeszła, ale teraz chętnie powącham. Ciekawe czy ta czysta słodyć mi też przypadnie do gustu...
OdpowiedzUsuńMusisz sama zobaczyć:) Dla mnie bez porównania:)
UsuńUwielbiam opium, pierwszy raz jak je powąchałam myślałam, że będą dla mnie za ciężkie, ale na jesień często po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńSą świetne jak dla mnie:)
UsuńNie znam tych zapachów, a codo podziałów na sezony to u mnie raczej to nie działa ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie;)
UsuńW Black Opium zakochałam się od pierwszego powąchania, poprzednia wersja też mi się podobała :P choć była moim zdaniem dość dojrzała i za ciężka dla mnie. Zapachy od Masaki muszę powąchać bo słyszałam że niektóre to perełki. A za mną ostatnio chodzi zapach Hugo Boss The Scent for her i też wcale nie jest jesienny ;P.
OdpowiedzUsuńBlack Opium to ulubiony zapach mojej siostry, a ja z kolei nie mogę się do niego przekonać.
OdpowiedzUsuń____________________________
http://bit.ly/2d7XWUk
nie znam tych perfum , lecz jestem ciekawa bardzo zapachu:)
OdpowiedzUsuńTeż nie wierzę w podziały perfum na konkretne sezony, ale z drugiej strony jesienią bardziej mnie ciągnie do słodszych, bardziej stonowanych perfum, a latem do świeżych i lekkich :)
OdpowiedzUsuńJa pachnę tym na co akurat mam ochotę :D Nie ma u mnie takiego podziału :)
OdpowiedzUsuńBlack Opium wielbię:). Wielbię tez jesienią Toma Forda Blac Orchid, no i Habanite:). Do znudzenia to powtarzam co rok... cieszę sie ze czekoladkę uznałas za interesująca:)))))
OdpowiedzUsuń:* sama pewnie bym ich nie dostrzegła;)
UsuńZnam YSL ale dla mnie za ciężkie ;) Ja też kieruje się raczej nastrojem w wyborze perfum :)
OdpowiedzUsuńWyglądają.. uroczo. Każda buteleczka inna, kazda ma w sobie "to coś" :)
OdpowiedzUsuńChociaż najdłużej zastanawiałam się przy ostatniej! :D
Kompletnie nie znam tych perfum. Ja również używam takie perfumy na jakie mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko zapach Black Opium. Miałam zaledwie próbkę ale rozkochał mnie w sobie niesamowicie. Klasyczne Opium mi również się nie podoba i przyprawia o ból głowy.
OdpowiedzUsuńJestem zakochana w Black Opium :)
OdpowiedzUsuńZnam podstawowe Opium i dla mnie zbyt słodkie o ile pamietam DKNY poznam ;D
OdpowiedzUsuńKlasyczne to zupełnie inna historia :P
UsuńLubie perfumy delikatne takie sexi a jednocześnie lekko wyczuwalne ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, dzięki temu ostatniemu zapachowi, od razu człowiek się staje bardziej apetyczny! Mniam, kusisz mnie do słodkiego, a nie powinnam, szczególnie nie teraz xD
OdpowiedzUsuńA czemuż to nie powinnaś?:D
UsuńBlack Opium to jest to, idealny na jesień i zimę :)
OdpowiedzUsuńTen pierwszy jest tak ładny,że chyba dla samego opakowania mogłabym go mieć <3
OdpowiedzUsuńWersja z czekoladą wydaje się być ciekawa. Obecnie zaczynam znowu sięgać po moje perfumy kokosowe :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zbyt intensywne zapachy dla mnie :), ale opakowania świetne :)
OdpowiedzUsuńBlack Opium też bardzo lubię i też w wersji EDT:) A teraz mam próbkę najnowszego, który po wstępnych testach też mi się spodobał, ale testowanko robię jutro;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie muszę zobaczyć te nowe:) ciekawe na ile się różnią;)
UsuńNowe mają śliczne otwarcie, później robią się bardziej kawowe, co mnie osobiście nie ujmuje jakość szczególnie;) Ale obiektywnie - ładne perfumy, świetnie mi się je dziś nosiło;)Gdybym miała któreś z Black Opium wybrać to byłoby to EDT lub te nowe;)
UsuńMuszę sobie koniecznie porównać:) ciekawe jak wypadną na mnie:)
UsuńZnam tylko YSL i uwielbiam go! <3
OdpowiedzUsuńDOZGONNA MIŁOŚĆ DLA BLACK OPIUM
OdpowiedzUsuńZnam wszystkie te zapachy i sympatią pałam przede wszystkim do Opium, ale tylko, kiedy robi się chłodniej, bo zwykle, tak jak Ty, sięgam po te lżejsze, świeże. Jeden z moich zapachów na jesień wisi od kilku dni na blogu i tam napisałam, co sądzę o tych wszystkich podziałach i narzuceniach ;).
OdpowiedzUsuńnie znam :(
OdpowiedzUsuńMasaki Matsushima ma fajny flakon i interesujące nuty zapachowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesuje mnie zapach Masaki Matsushima Chocolat Mat, choć nie ma tu kwiatów w nutach . uwielbiam słodycz, mam już słodkiego aliena i angel. Jakieś opium wąchałam nie wiem czy ten wariant czy właśnie klasyka, muszę sobie próbki zamówić.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam , że perfum używam nie od pory roku tyllko od danej chwili i "kaprysu" czym chcę dziś pachnieć ;) Czekoladowego pana Masaki ja nie znaju ;)
OdpowiedzUsuńDKNY MY NY podoba mi sie ten zapach, opium dla mnie za ciężki
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z nim ostatnio ale nie urzekł mnie niestety i nadal przypomina mi oko Saurona :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresował mnie ten perfum Chocolat Mat, chociaż flakonik ma niezbyt ładny.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię szufladkować zapachów na pory roku, ale DKNY MyNY zdecydowanie bardziej pasuje mi wiosną i latem jak jesienią. Black Opium uwielbiam jak wiesz, choć mam wersję EDP. I typowo jesienny dla mnie jest też Si Armanka. Kooocham <3
OdpowiedzUsuńBlack Opium wąchałam i przepadłam!
OdpowiedzUsuńBlack Opium to nie mój klimat : P Pozostałych dwóch nie znam, ale czekoladka brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie miałam okazji poznania żadnego z tych zapachów :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście urzekł cytrynowy zapach. Jest on tak cudowny, że mogłabym się nim zaciągać niczym jakimiś dragami. Ogólnie wszelkie owocowe zapachy są bardzo uniwersalne, bo prawie nie ma osoby, która tego nie lubi :)
OdpowiedzUsuń