Pod koniec października
dotarło do mnie kilka kosmetyków polskiej marki Iossi. Wszystkie zużyłam i już jakiś czas temu chciałam się z Wami
podzielić moją opinią na ich temat, ale niestety doba ma tylko 24h i nastąpił
mały poślizg:) U Eweliny jednak nic nie ginie więc oto i są właśnie dziś! Będzie
coś do ciała i coś do twarzyczki;)
Kosmetyki przywędrowały do
mnie zapakowane totalnie w stylu eko:) Od razu pomyślałam, że rzeczywiście
tworzy je pasjonatka:) A ja zawsze patrzę przychylnym okiem na ludzi z wizją.
Poza tym jak doskonale wiecie kibicuję polskim markom:) Niestety paczka miała
chyba za sobą niezbyt komfortową podróż gdyż pootwierały się wszystkie nakrętki
od peelingów. Wszystkie produkty wybrałam sama, dzięki czemu nie musiałam
testować produktów co do których miałabym wątpliwości czy będą odpowiednie dla
mojej cery i twarzy.
Iossi
peelingi do ciała: Energetyzująca trawa cytrynowa, Odświeżający Rozmaryn i
Limonka, Aromatyczna mandarynka i pomarańcza
Iossi oferuje 3 zapachy peelingów do ciała. Są one
dostępne pojedynczo w pojemności 250ml oraz w zestawie, w którym mamy wszystkie
3 peelingi – każdy z nich o pojemności 120ml. Postanowiłam wypróbować zestaw,
ponieważ dzięki niemu można poznać wszystkie 3 rodzaje peelingów i zdecydować,
który najbardziej nam odpowiada. Mamy wtedy łącznie 360ml peelingu tylko dla
siebie;) Jeden peeling o pojemności 120ml to byłoby dla mnie stanowczo zbyt
mało, ale co trzy peelingi to nie jeden, prawda?;) Poza tym ujęły mnie ich
urocze opakowania. Każdy z nich został umieszczony w przyjemnym dla oka
słoiczku z prostą i czytelną etykietą. Peeling należy zużyć w ciągu 4 miesięcy
od momentu otwarcia. Jak wspominałam moja paczka miała chyba ciężki los w
podróży gdyż nakrętki peelingów się pootwierały. Skoro więc peelingi
postanowiły same się przede mną otworzyć to uznałam, że nie ma na co czekać
tylko trzeba je jak najszybciej wdrożyć do swej pielęgnacji. Pierwsze użycie
przypadło mi więc na początek listopada. Na pierwszy ogień poszła wersja Aromatyczna mandarynka i pomarańcza gdyż
wizualnie wydała mi się najbardziej apetyczna i przyciągająca wzrok za sprawą swego
soczystego koloru:) Jest to peeling cukrowy z olejkami cytrusowymi oraz polską
solą kamienną. Muszę przyznać, że już przy pierwszym użyciu ujął mnie on swym
soczystym intensywnie cytrusowym zapachem! To woń, która zdecydowanie dodaje
energii i poprawia humor, a podczas listopadowych wieczorów co jakiś czas
miewałam „czarne myśli” gdyż pomimo, że zostałam urodzona w listopadzie
(dokładnie w Święto Zmarłych – smuteczek!) to zdecydowanie nie przepadam za tym
miesiącem. Moje klimaty to zdecydowanie lato i tylko lato! Drugą wersją, po
którą sięgnęłam po wypróbowaniu jakże sympatycznej mandarynki i pomarańczy była
Energetyzująca trawa cytrynowa. W
tym przypadku miałam wrażenie, że gdzieś już czułam ten zapach i wtedy
przypomniałam sobie o scrubach Naturativ. Jednak używając go dalej
stwierdziłam, że nie jest to ten sam zapach, a wzbogacony czymś jeszcze.
Jak ja to mówię „autorska nuta zapachowa”. Ostatecznie doszłam do wniosku, że
jest to zapach trawy cytrynowej przełamany grejpfrutem:) Jest on również z tych
intensywnych i pobudzających do działania. Również jest on peelingiem cukrowym,
a dodatkowo zawiera różową sól himalajską. Wersję Odświeżający Rozmaryn i Limonka zostawiłam sobie na koniec. Według
mnie posiada ona bardziej odświeżającą i wyciszającą nutę zapachową. Zapach
jest ziołowo-cytrusowy z mocno wyczuwalną nutą rozmarynu. Peeling o tym zapachu
również jest cukrowy i zawiera sól epson. Jak więc widać każdy ze skrubów zawiera
inny rodzaj soli. Wszystko po to żeby nie było nudno!
Peelingi Iossi zawierają
sporo drobinek i są nieco sypkie więc polecam je nakładać małymi porcjami tak
by nie lądowały w wannie zamiast na ciele:) Działanie każdego z peelingów
przypadło mi do gustu ze względu na ciekawe i jednocześnie naturalne zapachy, a
także pozytywny wpływ na skórę ciała. Każdy z nich posiadał średnią moc
złuszczania więc nie był ani zbyt drażniący ani zbyt łagodny. Duża ilość
drobinek sprawiała, że nie roztapiały się one zbyt szybko, a zawartość olejków
pozwalała nawilżyć i natłuścić ciało. Większość osób po tego typu peelingach
nie sięga już po dodatkowe smarowidła, ale ja używałam, ponieważ jak wiadomo
jestem balsamomaniaczką i nie lubię odmawiać sobie przyjemności;) Jeśli
miałabym wybrać tylko jeden to zdecydowanie byłby to ten pierwszy:)
Iossi Masło do ciała Mandarynka i Bergamotka
Skoro niejako naturalnie
przeszliśmy już do tematu balsamowania to kolejnym produktem z rodzinki Iossi
będzie masło do ciała mandarynka i bergamotka. Wybrałam je specjalnie po
to by móc używać po peelingu Aromatyczna
mandarynka i pomarańcza. Choć jak
doskonale wiecie nie zawsze używam pielęgnacji ciała z tej samej linii.
Wszystko zależy od tego co mi się „uroi”;) Tym razem jednak był duecik. Masło
występuje w identycznym jak w przypadku peelingu przyciemnianym słoiczku. Różni
je jedynie etykieta i oczywiście zawartość;) Pojemność także wynosi 120ml co w
przypadku „jednostkowego” masła uważam za niewiele. Dużo jednak zależy od
zapotrzebowania, ponieważ niektórzy męczą jedno masło przez parę miesięcy, a
inni (tak jak ja) zużywają w tempie ekspresowym. Mała pojemność będzie więc
idealna dla „maślanych ślimaków”, ale już mniej korzystna dla „maślanych
pożeraczy”. Mi masło starczyło na naprawdę króciutko, mimo że stosowałam je
jedynie na nogi. Jednak nie ujmuję tego jako wadę gdyż u mnie wszelkie
nawilżacze szybko schodzą i taka kolej rzeczy jest dla mnie po prostu regułą;)
Pierwsze
co mnie pozytywnie zaskoczyło w tym maśle to konsystencja. Na oko wydawała się
zbita, ale jak się okazało miała ona postać pianki! Pianki, która radośnie, cichutko
skrzypiała podczas nabierania na dłoń, a w kontakcie ze skórą była bardzo
plastyczna i natychmiast zmieniała się w odżywczy olejek. Ta konsystencja ujęła
mnie na tyle, że masło znalazło się wśród kosmetycznych ulubieńców 2016 roku, a uwierzcie, że z racji tego iż zużywam multum
nawilżaczy konkurencja była naprawdę duża! Masło potrzebowało kilku minut na
wchłonięcie, ale odwdzięczało się skórą miękką jak aksamit:) Dogłębnie
regenerowało i nawilżało moje nóżki:) Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się
wersja o większej pojemności. Jeśli chodzi o zapach to był on zdecydowanie
delikatniejszy niż peeling. Bardzo naturalny z subtelną nutą mandarynki i
bergamotki.
Iossi Olejek do demakijażu Śliwka i Morela
Olejek do demakijażu występuje w
niewielkiej przyciemnianej buteleczce o pojemności 50ml wyposażonej w wygodny
atomizer. Należy go zużyć w ciągu 4 miesięcy od momentu otwarcia. Długo nie
byłam przekonana do demakijażu olejkami. Przekonał mnie dopiero olejek Resibo i
co za tym idzie, dzięki temu zaczęłam patrzeć przychylniej na tego typu
produkty. W przypadku olejku Iossi od razu przypadła mi do gustu niewielka
pojemność opakowania gdyż takie produkty są u mnie wydajne i dla przykładu
olejek Resibo o dużo większej pojemności zużywałam przez wiele miesięcy. Doszłam
więc do wniosku, że w tym przypadku mniej znaczy więcej:) Olejek nadaje się
zarówno do demakijażu oczu jak i twarzy, ale ja z racji tego, że do powiek
upodobałam sobie rękawicę do demakijażu to olejku używałam jedynie do twarzy.
Na tym polu olejek radził sobie bardzo dobrze zmywając wszelkie ozdobniki typu
puder, róż, rozświetlacz i nie obciążając przy tym mojej mieszanej, ale
jednocześnie wrażliwej skóry. Nie używam jednak kosmetyków wodoodpornych więc w
tej kwestii się nie wypowiem. Iossi posiada w swej ofercie 3 rodzaje olejków do
demakijażu. Ja wybrałam wersję śliwka i morela, ponieważ wydała mi się
najbardziej „smakowita”;) I rzeczywiście zapach okazał się być całkiem
przyjemny gdyż olejek pachnie marcepanem. Przyznam, że kiedyś marcepanu nie
lubiłam, a od jakiegoś czasu chętnie wcinam. Oczywiście marcepan, nie olejek;)
Iossi Serum
rozświetlające. Dzika róża, geranium, cyprys, witaminy E i C
Ostatnim produktem spod
skrzydełek Iossi, o którym chciałam dziś wspomnieć jest serum rozświetlające. Jest
ono dostępne zarówno w wersji pełnowymiarowej (30ml), jak i w formacie mini
(10ml). Ja celowo zdecydowałam się na format mini, ponieważ uznałam, że będę go
używała głównie na noc. Serum w formacie mini jest bardzo kompaktowe i
prezentuje się przesłodko. Opakowanie wyposażone jest w pipetę i nie jest to
moja ulubiona forma dozowania, ale zużyłam już tyle produktów z pipetami, że
już pogodziłam się ze swym losem i je toleruję;) Serum również należy zużyć w
ciągu 4 miesięcy od momentu otwarcia. Co ciekawe było ono wydajne gdyż
starczyło na 1,5 miesiąca stosowania. Podczas gdy statystycznie na tyle
wystarczają mi opakowania pełnowymiarowe:) Iossi w kategorii serum ma do wyboru
aż 5 rodzajów tego typu specyfików. Muszę przyznać, że nie byłam pewna które z
nich wybrać, a powodem tego stanu rzeczy były zapachy. Obawiałam się bowiem, że
trafię na zbyt intensywnie pachnącą wersję, która będzie negatywnie wpływać na
moje samopoczucie. W owym jesiennym czasie uznałam, że moja cera najbardziej ma
ochotę na rozświetlenie więc zaczęłam czytać obietnice producenta w kwestii
serum rozświetlającego. Tutaj jednak pojawiło się coś co mnie zaniepokoiło –
dzika róża już na drugim miejscu w składzie. Nie jestem fanką zapachu róży w
kosmetykach więc jakiś czas się wahałam, ale w końcu intuicja podpowiedziała
mi, że powinnam zaryzykować. Zaryzykowałam i… zapach mnie nie zabił:) Okazał
się być naturalny i całkiem znośny, żadne tam babcine różyczki:) Naprawdę
odetchnęłam wtedy z ulgą:) Serum ma lekką oleistą konsystencję i
żółto-pomarańczową barwę, która wskazuje, że rzeczywiście zawartość oleju z
dzikiej róży jest wysoka:) Żadnej ściemy! Trzeba jednak uważać żeby nie
pobrudzić tym olejkiem ubrań. Początkowo miałam zamiar używać go tylko na noc,
ale szybko zauważyłam, że olejek ładnie się wchłania i często stosowałam go również
na dzień pod makijaż. Oczywiście pod krem. Nie zauważyłam żeby negatywnie
wpływał na jego trwałość. Produkt bezpośrednio po aplikacji jakby zażółca skórę
więc należy go ładnie wklepać. Efekty zauważyłam szybko, a należała do nich
przede wszystkim poprawa kolorytu cery. Miałam wrażenie, że kosmetyk jeszcze
bardziej podkręcił ciepłe tony mojej skóry:) Mimo naturalnego składu nie
zauważyłam żadnej niepożądanej reakcji skórnej. Cera była zdecydowanie bardziej
odżywiona i uelastyczniona, a także chroniona przed utratą wilgoci. Serum
spisało się u mnie naprawdę dobrze podczas ubiegłorocznej już jesieni;)
Wszystkie produkty dostępne są w sklepie Iossi gdzie znajdziecie bardzo dokładne opisy, zalecenia,
a także składy. Ceny powiedziałabym, że są zbliżone do Organique więc według
mnie akceptowalne;) Dodatkowo część z nich występuje w promocji.
Znacie
kosmetyki Iossi? Co polecacie?
O mamo, z peelingów to chyba radosna mandarynka do mnie mówi, ten trawa cytrynowa mógłby być fajny ale jak mówisz że przełamany grejpfrutem no to już bym się zastanowiła :D rozmaryn? w ogóle nie mam pojęcia jak pachnie ;D
OdpowiedzUsuńJa jestem ślimakw balsamowaniu ale to zalezy od tego co mam pod ręką ;D Ten mandarynkowy wygląda fajnie a jak mówisz 'radośnie, cichutko skrzypiała' to czuję się kupiona ;D Co do olejku o nim słyszałam jedną negatywną opinię ale że ja olejkowa nie jestem więc mijam ten akapit ;D co do serum ja się boję tego 'zażółcenia' skóry :D mogłabym zapomnieć go wklepać ;D
Mandarynka najfajniejszy zapaszek z tych peelingów;)
UsuńLubię skrzypiące masełka, śmieszą mnie:P
U mnie lekkie zażółcenie nawet ładnie podbijało kolor skóry, ale u chłodnych bladzioszków to już ważne żeby dobrze wklepać;)
Wiem o którą osobę chodzi, ale zupełnie się nie zgadzam. Zresztą jej opinie prawie nigdy nie pokrywają się z moimi, mamy widać zupełnie inne potrzeby więc w ogóle nie są dla mnie przydatne;)
No to muszę ino spojrzeć czy sobie nie kupić tej mandarynki bo chętnie przygarnę :D Ja chyba takiego skrzypiącego nie miałam ;D
UsuńO widzisz, to ja bym wyglądała jak chińczyk w takim razie :D
Już nic nie mówię :D
Ja miałam ze Stenders i z czegoś tam jeszcze takir skrzypiące, ale miały jeszcze inne konsystencje;)
UsuńMogłoby tak być ;D
Ze Stenders mam jogurt i nie skrzypi ;D
UsuńTo był taki balsam z masłem shea miętowy;)
UsuńUwielbiam naturalną pielęgnację i kocham właściwości wszystkich produktów które mogą być zawarte w produkcie :) Ciekawa firma jeszcze o niej nigdy nie słyszałam, może coś wkrótce wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ja też lubię choć nie jestem z tych zagorzałych co innej nie użyją :) a marka godna uwagi wg mnie
UsuńPatrz. Miałam to serum. W moim przypadku porażka totalna. Kompletnie się nie wchłaniało i na skórze pozostawała taka obleśna, tłusta warstewka. Wyjatkowo mnie ten kosmetyk rozczarował. Widać nie dla mojej cery przeznaczony:)
OdpowiedzUsuńA jaką masz cerę? W moją wsiąkało na tyle dobrze, że mogłam nawet pod makijaż używać;)
UsuńMieszaną zdecydowanie. Ale trochę taką jak na bucie -slabo wchłaniają sie w nia kosmetyki
UsuńJa też mieszaną, ale taką jednocześnie cienką i wrażliwą. Może stąd różnica. Albo po prostu kosmetyk nie dla Ciebie..
UsuńJa jestem tym ślimakowym balsamistą w okresie zimowym (latem to już inna sprawa, nawilżam się częściej, bo opaleniznę trza utrwalić! :)). Choć i zimą jak mnie czasem najdzie (czytaj : mam fajne i przepyszne mazidełko!), to mogłabym się myziać ze 3 razy dziennie.
OdpowiedzUsuńA dokładnie. Dużo zależy od tego co dobrego ma się w użyciu bo wtedy szybkiej schodzi :)
UsuńWłaśnie tak! Wtedy mogłabym cała wskoczyć w taki słoiczek! :D ha!
UsuńUwielbiam peelingi też bym byla za mandarynka :) Jeśli chodzi o balsamy to nie jestem pożeraczem :) nie znałam tej marki muszę na nią zwrócić uwagę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMandarynka bardzo przyjemna :)
UsuńJestem zwolenniczką naturalnej pielęgnacji , więc bardzo chętnie zobaczę jak zadziałają kosmetyki na mnie .
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana.
Daj znać;)
UsuńTaaaa....to dla mnie takie małe masło byłoby lepsze :D
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają, przyjemnie się czyta o tych kosmetykach.
Jak ktoś powoli zużywa to wtedy mniejsze lepsze:D dla mnie by się przydało z 500ml;D
UsuńUwielbiam peelingi! Ten pomarańczowo-mandarynkowy musi bajecznie pachnieć. Idealny na zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńU mnie w sumie do zimy nie dotrwał ale jesienią był b fajny :)
UsuńPrzyznam, że naprawdę ciekawe są te produkty :) Zwłaszcza wersje zapachowe peelingów :)
OdpowiedzUsuńJejku. Wspaniałości. Chciałabym poznać wszystkie te kosmetyki a w szczególności peelingi i masło
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki zupełnie, ale zaciekawiło mnie masło i peeling z tej samej linii zapachowej :)
OdpowiedzUsuńJa bym się pokusiła na peeling o zapachu trawy cytrynowej! ^^
OdpowiedzUsuńTo serum szczególnie mnie zainteresowało ;)
OdpowiedzUsuńTa marka to dla mnie nowość.
OdpowiedzUsuńSerum rozświetlające jest genialne!
OdpowiedzUsuńomnomnommmm nie wiem co lepsze peelingi czy masła <3 chcę wszystko :D
OdpowiedzUsuńPo co się ograniczać ;D
UsuńZainteresowało mnie serum, głównie dlatego, że zawiera witaminę C, którą moja skóra uwielbia :)
OdpowiedzUsuńMoja też lubi :)
UsuńTą mandarynka kusi mnie niemiłosiernie! O firmie słyszę poraz pierwszy, ale to ja więc wiadomo 😆
OdpowiedzUsuńJa dopiero latem o niej usłyszałam :)
UsuńBardzo aromatycznie brzmiące kosmetyki :-)Masło do ciała mandarynka i bergamotka kusi mnie najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńIosssi bardzo mnie kuszą !! :d Normalnie wrzucam na chciejkę ! ta pomarańcza - do schrupania :D
OdpowiedzUsuńMocno intrygująca marka :)
OdpowiedzUsuńKompletnie ich nie znam. Oczywiście najbardziej kuszą mnie peelingi bo jestem ich maniakiem, masło piankowe też. Nie do końca przekonuję mnie demakijaż olejkami jakoś tak nie wiem.. wolę chyba toniki, pianki i płyny micelarne :) zaskoczyła mnie wydajność serum :( 10ml w 1.5 miesiąca.. to dobry wynik i przeliczajac na standardowe opakowanie, to ciężko będzie go wykończyć w ciągu 4 miesięcy :)
OdpowiedzUsuńTeż długo olejki mnie nie przekonywały. Dopiero po Resibo zmieniłam zdanie;)
UsuńTak, zaskoczyła mnie wydajność bo często idzie mi 30ml w 1-1,5 mies;) może by się dało radę zużyć w te 4 albo trochę by zostało...
Choć znając jednego chohlika u mnie w domu to zużycie jest bardzo prawdopodobne :D
UsuńHaha no to czasem chochlik może być przydatny;)
UsuńNie znam ale chętnie bym się na te produkty skusiła :)
OdpowiedzUsuńSame cuda. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTen peeling mandarynkowy bardzo mi się spodobał! :)
OdpowiedzUsuńczujé sié skuszona na serum i olejek do demakijazu :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie wygląda znakomicie, bardzo profesjonalnie :) może też się skuszę skoro tak zachwalasz produkty :)
OdpowiedzUsuńMiło je wspominam:)
UsuńFajne to masło ale ja nie mogę niczego takiego stosować, bo pies mnie napastuje z jęzorem i muszę się szczelnie owijać kołdrą.
OdpowiedzUsuńHaha dobre:D mój za mną chodzi i też próbuje lizać jak posmaruje się czymś co mu się podoba. Ale jest wybredny i nie raz się krzywi na moje smarowidła :D to mu się akurat nie podobało :D masło pachnie delikatniej. Mocniej peeling.
UsuńLubie peelingi, mandarynkowy wydaje się być świetny :)
OdpowiedzUsuńZ całej gromadki kosmetyków, które zaprezentowałaś najbardziej ,,przekonuje" mnie peeling Rozmaryn i Limonka:).
OdpowiedzUsuńZiołowe aromaty to moje klimaty :D. Tuż za nim jest Mandarynka i Pomarańcza:).
Dla mnie mandarynka wygrywa:) ale Tobie faktycznie bardziej mogłaby przypaść do gustu ta ziołowa limonka :)
UsuńMandarynka! Ucieszyłam się jak dziecko, bo dzięki temu peelingowi można mieć mandarynki caały rok! Lecę zamawiać ten peeling! :D
OdpowiedzUsuńHaha, ja muszę kiedyś do niej wrócić :)
UsuńNie używałam jeszcze nic tej marki, ale chętnie wypróowałabym chociażby ten mandarynkowy peeling! :)
OdpowiedzUsuńCzuję się skuszona. Ogromnie mnie ciekawią te cudne zapachy.
OdpowiedzUsuńMogłabym wypróbować wszystko z radością;) Ale nr 1 to chyba jednak peeling mandarynkowy;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!:)
UsuńI piankowe masło:)
UsuńPeeling mandarynkowy na pewno urzekłby mnie swoim zapachem :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej marce,ale masełko mnie ciekawi. Ja jestwm balsamowym ślimakiem,więc na pewno byłoby u mnie na dłużej :-)
OdpowiedzUsuńJa wolę peelingi cukrowe niż solne, ale... te zapachy tak kuszą, że kto wie...
OdpowiedzUsuńOne wszystkie są cukrowe, ale kazdy z nich ma dodatek soli;)
UsuńW ręce wpadło mi już jakiś czas temu ich serum rozświetlające właśnie. Jest znakomite, moja cera je pokochała i na pewno na jednej buteleczce się nie skończy, a już sięga denka :D
OdpowiedzUsuńSuper, że u Ciebie też się sprawdziło ;)
UsuńMandarynkowy peeling wygląda fenomenalnie! Cała zawsrtość jest powalająca.
OdpowiedzUsuńoj mandarynka i pomarańcza! coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńoch ale bym potestowała :) Tyle wspaniałości! Ciekawią mnie zwłaszcza peelingi do ciałka i olejek do demakijażu :-p
OdpowiedzUsuńMadziastylee
super produkty ;)
OdpowiedzUsuńOj te peelingi bardzo do mnie przemawiają ;), rozmaryn i limonka byłby świetną opcją na lato.
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam sobie kupić to serum w wersji mini, ale było wyprzedane. Tylko nie pamiętam czy to w tym sklepie czy w innym ;) Olejek prezentuje się kusząco, ale po moich przygodach z Resibo, to już nie wiem czy chcę ;)
OdpowiedzUsuńIossi jest jeszcze w sklepie Hani i wydaje mi się, że na minti.
UsuńNo z olejkiem to mi pasowały oba, ale jak Tobie Resibo nie to już ryzyko jakby większe.
Chyba, że Resibo ma w składzie coś co Tobie nie leży to wtedy pytanie czy Iossi też to ma czy nie. Ale zwykle ciężko dojść do czegoś takiego:/ To może lepiej odpuścić.
Ściągnęłam sobie aplikację na telefon, która analizuje skład kosmetyków i pokazuje mi, że w Olejku Resibo są dwa składniki komedogenne: Olej z awokado i Witamina E ;)
UsuńTo może w tym tkwi odpowiedź;)
UsuńPeeling z nutą pomarańczy, mniam
OdpowiedzUsuńKosmetyki naturalne uwielbiam, a że o tej marce nie słyszałam jestem tych rzeczt bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, ze marka nie jest mi znana, ale widzę, że dużo mnie ominęło :/ Uwielbiam ładnie pachnące kosmetyki i nie wiem któy z tych maluszków najchętniej bym wypróbowała. Chyba wszystkie :D Bo jestem ogromną fanką peelingów, jak i masełek do ciała, a o produktach do twarzy to już nie wspomnę, bo to wręcz mała obsesja :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki tej marki !
OdpowiedzUsuńMarka nieznana mi całkowicie, ale peelingu wyglądają bardzo kusząco :o)
OdpowiedzUsuńWszystkie peelingi chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńMiałam serum w pełnym 30ml opakowaniu i było to dla mnie nie do zużycia w 4miesiaće. 10ml buteleczka to zdecydowanie lepsza opcja :)
OdpowiedzUsuńMnie intryguje ten rozmaryn i limonka. Takiego połączenia jeszcze nie próbowałam. Zazwyczaj zamawiam iossi na www.showroom.pl, ale nie pamiętam czy to mieli...
OdpowiedzUsuńprzepraszam, może to głupie pytanie, ale jaka jest poprawna wymowa nazwy tej firmy?
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie wiem... Marka jest polska, więc dopuszczam taką możliwość, że wymowa jest taka sama jak pisownia. Ale niestety nie wiem;)
UsuńPierwszy raz słyszę o tych kosmetykach. Na zdjęciach wyglądają bajkowo!:)
OdpowiedzUsuń