Matowe
pomadki już od paru sezonów święcą triumfy na salonach, ale w
sezonie jesień-zima 2016/2017 tego typu
makijaż ust zdaje się osiągać prawdziwe apogeum:) Podobno przez ostatnich kilka
miesięcy mocno przyczyniła się do tego Kylie
Jenner za sprawą swoich publikacji na Instagramie
i… kobiety oszalały na punkcie matowych
ust;) Długo zastanawiałam się dlaczego ten trend cieszy się aż taką
popularnością i nie mogłam znaleźć matowej pomadki idealnej gdyż każda
wysuszała mi usta, a dodatkowo tego typu wykończenie wydawało mi się być nie do
końca w moim stylu. Sytuacja zmieniła się dopiero w grudniu, kiedy to po raz
pierwszy trafiłam na matową szminkę, która nie wysuszyła mi ust. Jej kolor nie
do końca mi pasował, ale miałam już wyraźny sygnał, że jednak istnieją matowe pomadki o łagodniejszych
formułach. To właśnie przekonało mnie do wypróbowania nowych matowych
pomadek w płynie Dr Irena Eris ProVoke
Liquid Matt Lip Tint! Czy i tym razem moje usta na tym nie straciły?;)
„Pomadka
o aksamitnej konsystencji otula usta eleganckim, matowym wykończeniem.
Usta pozostają podkreślone wyrafinowanym, intensywnym kolorem przez wiele
godzin. DOUBLE WAX COMPLEX™ o właściwościach pielęgnacyjnych
i ochronnych sprawia, że produkt nie wysusza ust”.
Pomadki Dr Irena Eris ProVoke Liquid Matt Lip Tint
występują w 6 odcieniach, wśród których znajdują się zarówno delikatne jak i zdecydowane
kolory. Do mnie trafiły dwa odcienie – pierwszy (701 Etheral Beige) i… ostatni (706
Vanguard Red). Byłam ciekawa jakie odcienie do mnie zawitają, ponieważ
postanowiłam, że dla odmiany los (a właściwie Pani Magda;)) zdecyduje za mnie;)
Ale intuicyjnie czułam, że przywędruje do mnie czerwień oraz coś
delikatniejszego dla kontrastu. Sama nigdy wcześniej nie kupiłam intensywnie
czerwonej pomadki, ale zważywszy na pozostałe kolory, które są zachowane raczej
w różowych barwach 701 i 706 wydają mi się mimo wszystko najbardziej moje;)
Choć intryguje mnie jeszcze 702, który póki co kupiłam na prezent (oby odcień przypadł do gustu obdarowanej!)
Jeśli chodzi o opakowania
pomadek ProVoke Liquid Matt Lip Tint
– są bardzo eleganckie jak na ProVoke przystało:) Powiedziałabym nawet, że
najładniejsze ze wszystkich produktów do ust tej marki (posiadam jeszcze trzy
błyszczyki i dwie pomadki klasyczne). Bardzo podoba mi się, że przez opakowanie
widoczny jest kolor pomadki;) Również aplikator jest bardzo komfortowy w
użyciu. Data przydatności wynosi 6 miesięcy od momentu otwarcia, czyli niestety
krócej niż w przypadku klasycznych szminek Provoke. Jeśli chodzi o moje
poprzednie doświadczenia z produktami do ust tej marki to lubię zarówno
błyszczyki jak i pomadkę nabłyszczającą. Nie lubię za to klasycznej pomadki
matującej. Byłam więc ciekawa czy pomadki w płynie mi podpadną czy też będę
mogła powiedzieć „lubię to!”;) Okazało się jednak, że nie ma co porównywać do
klasycznej matowej pomadki. Wersja w płynie to zupełnie co innego:) Choć dzięki
temu, że posiadam dwa „przeciwstawne” odcienie, mogłam wyłapać różnice jakie
między nimi występują. A występują! Dlatego polecam przeczytać opis obu kolorów;) Najpierw jednak podam cechy wspólne, a należą do nich zapach, który jest bardzo przyjemny - owocowy lecz z delikatną, elegancką nutą oraz konsystencja, która na aplikatorze sprawia wrażenie suchej, ale w kontakcie z ustami jest aksamitna;)
706
Vanguard Red to odcień tak intensywny jakiego jeszcze nigdy nie było mi dane używać. Zwykle
unikam takich jak ognia, ale ten jakoś niebezpiecznie mnie intrygował;) Pokrywa
usta intensywnym kolorem już przy jednej warstwie (dwóch nawet nie próbowałam
nakładać;)). Podczas pierwszego malowania ujrzawszy moc tego koloru
stwierdziłam, że daje on tak mocny kontrast względem moich naturalnych ust
jakby były one niemalże bezbarwne. Mimo, że w rzeczywistości moje usta nie
należą do bardzo jasnych. Nie jest to kolor łatwy do okiełznania, ponieważ
wymaga wprawy przy malowaniu, której mi niestety trochę brakuje (także nie
śmiejcie się;)). Nie jest to również odcień na każdą okazję, ale paradoksalnie
bardzo mi się podoba! Jest bardzo trwały. To tint z prawdziwego zdarzenia.
„Wgryza się” w wargi i trwa na nich przez kilka godzin. Całkowite starcie go
chusteczką jest niemożliwe. Trzeba użyć płynu do demakijażu albo kilka razy
umyć buzię mydłem (ale przy tej drugiej opcji kolor rozmazuje się na resztę
twarzy więc polecam płyn do demakijażu). Mimo tak intensywnego i trwałego
koloru, pomadka nie wysusza ust. Ja co prawda używam na balsam, ale wierzcie,
że niemalże każda matowa pomadka mnie wysusza nawet nałożona na balsam.
Odetchnęłam więc wielką ulgą, że ta tego nie robi. W przeciwnym razie moja
ocena z pewnością byłaby negatywna.
701
Etheral Beige to zupełne przeciwieństwo czerwieni –
spokojny brzoskwiniowo-beżowy nudziak. Delikatny i niezobowiązujący. W sam raz
na co dzień. Mam wrażenie, że od czerwieni odróżnia go również jakby
pół-transparentna formuła. Nie zapewni on bowiem krycia za jednym
pociągnięciem. Wręcz przeciwnie, odcień moich naturalnych ust, który jest od niego
ciemniejszy, po prostu przebija. Muszę więc nałożyć parę warstw żeby ujrzeć
kolor i nawet przy kilku warwach jest spokojny, nie rzuca się w oczy;) Czy to
źle? Moim zdaniem nie gdyż taki delikates idealnie nadaje się na co dzień. Jest
jeszcze coś co wyraźnie odróżnia 701 od 706 – mniejsza trwałość i większa
łatwość usuwania. W przeciwieństwie do czerwieni, nudziaka z łatwością usuniemy
paroma przetarciami chusteczką albo wodą z mydłem;) Nie „wgryza się” on w usta
tak jak 706 więc w odróżnieniu od niego nie jest klasycznym tintem. Na
szczęście podobnie jak „kolega” nie wysusza ust. Jeśli chodzi o wady to mam
wrażenie, że 701 trochę ochładza koloryt cery. Trudno go również uwiecznić na
zdjęciach, ponieważ wydaje się jakby tego koloru tam nie było;) W rzeczywistości
jednak wcale nie jest on tożsamy z naturalnym kolorem moich ust. Ten kolor naprawdę
tam jest, ale prezentuje się bardzo subtelnie! Jest to więc odcień dla
miłośniczek naturalnego look’u;)
Podsumowując, 701 i 706 są
jak ogień i woda! Który odcień podoba mi się bardziej? Ku mojemu zaskoczeniu…
czerwień! Muszę ją jednak jeszcze trochę „oswoić” oraz popracować nad malunkiem i pewnością siebie by móc nosić tak
całkiem bezwstydnie;)
Matowe
pomadki Liquid Matt Lip Tint znajdziecie na Douglas.pl , w sklepie Dr Irena Eris, na Sephora.pl oraz w wybranych drogeriach Rossmann.
Jeśli chcecie obejrzeć
wszystkie kolory to na YT jest
filmik Karoliny Baszak gdzie
poszczególne odcienie zostały zaprezentowane zarówno na brunetce jak i
blondynce - KLIK. Pamiętajcie
jednak, że u każdego ten sam odcień będzie wyglądał trochę inaczej w zależności
od chociażby naturalnego odcienia ust i karnacji.
Przepiękne są te pomadki
OdpowiedzUsuńbardzo spodobał mi się ten naturalny odcień pomadki :)
OdpowiedzUsuńJa w swojej paczce znalazłam 702, ta którą kupowalaś w prezencie, i sądzę że obdarowanej przypadnie do gustu, bo jest pięknie naturalna na pomadka. Tyle tylko że będzie jak z 701 gdzie piszesz ze nie wgryza się tak w usta. Ale jest idealna do noszenia na co dzień �� mnie się ten nudziak podoba strasznie ��
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciekawa jestem czy 702 przypadnie jej do gustu:D Zamawiałam w ciemno w Sephorze i intuicyjnie wydała mi się najbardziej odpowiednia dla niej, ale to się dopiero okaże;D
UsuńDziś może zajrzę do Ross to sobie obejrzę inne odcienie bo ta 702 i mnie kusi:)
Ten cielisty kolor wygląda niesamowicie ładnie. W życiu nie spodziewałabym się, że mi się spodoba :-)
OdpowiedzUsuńTaki delikatny:)
Usuń706 Vanguard Red- jestem na tak, ja za to NIGDY nie używam jasnych nudziaków, wyglądam w nich KOSZMARNIE
OdpowiedzUsuń706 mnie urzekł i muszę przyznać, że jak na mnie to dziwne:D
UsuńU mnie na odwrót ' uwielbiam nudziaki i dobrze się w nich czuję 😊
UsuńPrzypadły mi do gustu te pomadki, ale gama odcieni opiera się głównie na różach :) podejrzewam, że mnie tylko w tym najjaśniejszym byłoby niedobrze ;) a z malowaniem czerwienią i innymi intensywnymi odcieniami - na początku trzeba ostrożnie, zanim zdobędzie się wprawę ;) ale to szybko przychodzi :)
OdpowiedzUsuńLiczę, że może za jakiś czas wzbogacą gamę o takie odcienie bardziej wpadające w czerwień, ale jednocześnie delikatniejsze bo ja lubię takie "czerwonkawe". Myślę, że wiesz co mam na myśli:D Ale na tych zdjęciach już lepiej niż na tym z insta co?:D Chociaż ja doszłam do wniosku, że albo mam krzywe usta albo zgryz bo z jednej str coś mi lekko nie gra haha. Ja jeszcze się jednak zastanawiam nad tym 702, muszę pomacać:)
UsuńNo dużo lepiej :) a 702 właśnie z tych wszystkich mogłoby najbardziej Ci pasować, to taki różobrąz o niejednym obliczu ;) rozumiem, może kiedyś będzie więcej odcieni :)
UsuńRobiłam z pędzelkiem, tak jak radziłaś i wydaje mi się, że już zrobiłam idealnie bo dokładnie oglądałam, ale na jednej górnej coś widzę. Stąd stwierdzam, że to jakaś wada anatomiczna. Obczaję go dzisiaj bo ten co na prezent to zamawiałam w S i nie otwierałam :)
UsuńDwa skrajne odcienie. Mnie urzekł ten nudziak 💋
OdpowiedzUsuńOgień i woda;)
UsuńOba kolory raczej nie moje ;)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze 4 inne;)
UsuńNudziak śliczny.
OdpowiedzUsuńa dla mnie oba odcienie są super! Chociaż czerwień 'robi robotę' :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest;D
Usuńczerwień jest cudowna
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem, czy w którymś z tych kolorów czułabym się dobrze :D Najczęściej sięgam po róże
OdpowiedzUsuńA to akurat 4 pozostałe kolory są różowe;)
Usuń701 może być odpowiedni dla mnie - lubię takie naturalne usta, nierzucające się za bardzo w oczy :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie byłabyś zadowolona:)
UsuńPomadki prezentują się bardzo ładnie, obydwa kolory są przepiękne!
OdpowiedzUsuńPierwszym kolorkiem bym nie pogardziła ! ;) Drugi kompletnie nie mój ;(
OdpowiedzUsuńTak bywa:)
UsuńNie znam i raczej nie będą na mojej liście zakupów, ale na Twoich ustach prezentują się cudnie😍
OdpowiedzUsuńNie lubisz Provoke?;)
UsuńObie ładne :)
OdpowiedzUsuńsą super
OdpowiedzUsuń706 też mam
Obie są śliczne :) i nie uważam abyś nie miała wprawy w malowaniu ust :) pierwsza zdecydowanie na jakąś imprezę bo przy codziennym makijażu nie byłaby dla mnie, ale na jakąś imprezę czemu by nie? Drugi subtelny, delikatny i bardzo naturalny, takiego kolorku mogłabym używać codziennie :)
OdpowiedzUsuńTy to zawsze podniesiesz na duchu;D
Usuńobie piekne - nie miałam nic z tej firmy więc nie ukrywam,że chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei miałam bardzo dużo kosmetyków Provoke i większość mi pasuje. Także warto spróbować:)
Usuńwow, są naprawdę piękne!
OdpowiedzUsuńPozytywnie mnie zaskoczyły;)
OdpowiedzUsuń701 Etheral Beige bardziej mi się widzi;) mimo tej półtransparentnej formuły i odrobinę słabszej trwałości. Zerknę też na inne odcienie.
OdpowiedzUsuńPS. Jak zwykle świetny wpis:). Jeszcze mi się nie zdarzyło nie uśmiechnąć podczas czytania Twoich postów, nie inaczej było tym razem:).
Ja dziś jeszcze obejrzałam sobie na ręce pozostałe i mam zamiar za jakiś czas dokupić 702:)Właśnie tak z nimi jest, niby ten sam produkt, a jednak różnice spore:)
UsuńNawet nie wiesz jak mi miło <3
Piękna czerwień :-)
OdpowiedzUsuńChcę Beige ale szczerze mówiąc czerwien tez by mi pasowała ;D
OdpowiedzUsuńheheh, wczoraj oglądałam pozostałe odcienie i jeszcze jeden capnę za jakiś czas:)
UsuńNudziak bardziej do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńTen nudziak bardziej mi się podoba. Fajnie, że nie wysuszają ;)
OdpowiedzUsuńTak, to dość kluczowe dla mnie:)
Usuńładne kolory ;)
OdpowiedzUsuńSuper kolorki, chyba się skuszę ponieważ wszystko co matowe bardzo wysusza mi usta i cały czas szukam czegoś idealnego ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też ciągle miałam z tym problem. Nie wysuszyła mnie jedynie pomadka Bell Hypoallergenic i te:)
UsuńBardzo podobają mi się oba odcienie, choć czerwień bardziej by się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńObie mają naprawdę piękne kolory! Ale ten nude... jest boski!
OdpowiedzUsuńPrezentują się pięknie, choć na ustach wyglądają na satynowe niż matowe. Czerwień jest rewelacyjna :-)
OdpowiedzUsuńSą matowe, ale ja nakładałam na balsam, który ma trochę połysku. Stąd ten efekt:)
UsuńCzerwień mnie urzekła i ta trwałość mocno zaintrygowała :D
OdpowiedzUsuńoba kolory przepiękne:)
OdpowiedzUsuńjestem 3 posty do tyłu:< nie wyświetlają mi się powiadomienia teraz jak coś nowego się pojawi:(
Oj niedobrze, pewnie blogger coś zepsuł:/ Może dodaj mnie jeszcze raz do Obs. powinno pomóc.
UsuńOba odcienie bardzo ładne, lubię zarówno takie czerwienie jak i nudziaki, ale tylko te wpadające w brzoskwinię nie w róż, więc ten jest idealny :D W dodatku lubię matowe pomadki, ale często wysuszają, więc te mają duży plus za brak tego efektu :D
OdpowiedzUsuńTak, ja właśnie nienawidzę suszy na ustach:D
UsuńJestem;). Mam też te pomadki, i bardzo już zdążyłam polubić. Komfortowe są i przypominają mi trochę pomadkę w płynie Burberry. Moje kolory to 703 i 706 też mam;). Oba bardzo udane:).
OdpowiedzUsuńNo nareszcie:) jak przypominają Burberry to chyba dobrze:)
UsuńTo bardzo dobrze;)
UsuńCzerwona pomadka - marzenie! :)
OdpowiedzUsuńnie znam tej serii, ale faktycznie wygladają bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzerwień nie dla mnie, ale ten nudziak jest genialny! Dawno żaden jasny odcień mnie tak nie przyciągnął :)
OdpowiedzUsuń