Bardzo lubię maseczki do
twarzy i staram się korzystać z nich regularnie, ale najczęściej sięgam po
maseczki gotowe, w przypadku których wystarczy jedynie otworzyć opakowanie i
nałożyć gotowy produkt na twarz;) Na wszelkie pozostałe maseczkowe wynalazki
muszę mieć coś w rodzaju specjalnego zaproszenia, czyli „ten dzień”, kiedy to w
mojej głowie zaświta, że włożę trochę więcej „wysiłku” i nałożę coś co
wcześniej trzeba zmieszać;) Do takich produktów należał peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych peel-off oraz maska algowa peel-off z witaminą C e-naturalne,
które w ilości 4szt. dotarły do mnie jeszcze w listopadzie, a z lenistwa wypróbowałam je
dopiero w styczniu;) No cóż, wstyd i hańba;) Tym bardziej, że okazały się być
naprawdę godne mojej twarzy;)
Peeling
enzymatyczny z owoców tropikalnych peel-off
„Oferujemy
peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych, w formie wygodnej maski żelowej
peel-off, przeznaczony do domowych oraz gabinetowych zabiegów.
Peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych peel-off w
żelu posiada
wysoko skoncentrowane składniki aktywne, dzięki czemu czas zabiegu jest
wyjątkowo krótki, lecz bardzo efektowny. Peeling aktywuje i normalizuje
złuszczanie skóry oraz usuwa martwe komórki naskórka. Dzięki zawartości
bromelainy i papainy, enzymów pochodzenia roślinnego z ananasa i papai, peeling
wykonuje powierzchowne i niezwykle delikatne złuszczanie wyższej warstwy
naskórka. Skóra po zabiegu staję się oczyszczona, miękka w dotyku, wyciszona
oraz intensywnie nawilżona.
Dwufazowy
peeling w formie żelu peel-off jest bardzo prosty w przygotowaniu. Saszetka
składa się z neutralnego żelu (30g), który na chwilę przed użyciem należy
połączyć z fazą zawierającą wysoko skoncentrowane składniki aktywne (9g).
Dodatkowym atutem kosmetyku jest czas wykonywanego zabiegu: 5 min. Ekspresowe i
skuteczne działanie peelingu zaoszczędzi czas nie obniżając jakości wykonanego
zabiegu oraz skuteczności użytych składników aktywnych. Zawartość obu saszetek
wystarcza do wykonania jednego zabiegu na skórę twarzy”.
Peeling enzymatyczny peel-off otrzymujemy w formie podzielonej na
pół saszetki. Jedną jej część stanowi neutralna baza, a drugą żel aktywny. Obie
saszetki należy otworzyć, a ich zawartość przelać do miseczki. Następnie przy
użyciu szpatułki mieszany oba żele przez ok. 1 minutę tak żeby się połączyły.
Neutralna baza ma jasny, perłowy odcień, natomiast żel aktywny jest żółty. Peeling
pachnie bardzo przyjemnie, delikatnie ananasowo. Mogłabym go zjeść!:) Po
zmieszaniu obu otrzymujemy zwartą, intensywnie żółtą masę, która jest gotowa do
nałożenia na twarz. Przy użyciu szpatułki należy nałożyć jednolitą warstwę peelingu
na twarz. Przyznam, że ja robiłam to palcami bo szybciej i wygodniej;) Podczas
trzymania peelingu na twarzy odczuwalne jest lekkie mrowienie. Żelowa masa
peelingu szybko tężeje i dobra wiadomość jest taka, że producent zaleca trzymać
ją na twarzy jedynie 5 minut! Uwielbiam jak można coś zrobić w 5 minut.
Oczywiście w kwestii kosmetyków;) Po upływie tego czasu zdejmujemy „peelingową
maskę” zaczynając od krawędzi. Proces ten przebiega za jednym pociągnięciem,
nic się nie rozrywa i nie rozwarstwia więc wystarczy zdjąć i wyrzucić:) Byle
nie do odpływu bo możemy ściągnąć na siebie problemy natury hydraulicznej;) Czy
peeling enzymatyczny peel-off nałożony na 5 minut może cokolwiek zdziałać?
Nurtowało mnie to pytanie i nie byłam pewna czy zauważę jakieś efekty. Okazało
się jednak, że tak. Te 5 minut jak najbardziej wystarcza! Efekt jest nawet
lepszy niż w przypadku peelingu enzymatycznego z Organique. To właśnie ten
produkt okazał się być najlepszym peelingiem enzymatycznym przeznaczonym na
własny użytek, z jakiego kiedykolwiek miałam okazję korzystać. Jedyną jego wadą
jest to, że przed użyciem trzeba zmieszać zawartość obu saszetek i dopiero
wtedy można go rozprowadzić. Z drugiej strony oszczędzamy jednak czas na
dokładne zmycie go z twarzy, gdyż wystarczy go zdjąć. Wadą może być też
oczywiście cena, ale producent zaznaczył, że jest to produkt przeznaczony
zarówno do użytku domowego jak i gabinetowego. Tak więc myślę, że cena jest w
pełni uzasadniona. Zwłaszcza, że zaraz po zdjęciu peelingu otrzymujemy
złuszczenie naskórka bez jakiegokolwiek zaczerwienienia czy pieczenia. Jest to
więc idealny wybór dla osób z cerą wrażliwą. Po użyciu skóra jest gładka i
promienna, bez uczucia ściągnięcia. Nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu
na cerę, a przyznam, że lekko obawiałam się wysypu.
Maska algowa peel-off w żelu z
witaminą C
„Oferujemy
maskę naszej marki Lynia przeznaczoną do domowych oraz gabinetowych
zabiegów.
Maska algowa peel-off w żelu z witaminą C posiada wysoko skoncentrowane
składniki aktywne, dzięki czemu czas zabiegu jest wyjątkowo krótki, lecz bardzo
efektowny. Produkt jest połączeniem Alg oraz witaminy C (Sodium Ascorbate). Maska
przede wszystkim idealnie nawilża i tonizuje skórę, jednocześnie ją
rozjaśniając oraz nadając jej miękkości i blasku. Dodatkowo maska posiada
świeży zapach zielonej herbaty, co sprawia, że zabieg staje się jeszcze
przyjemniejszym doznaniem. Gotowy kosmetyk, idealny do domowych oraz
gabinetowych zabiegów. Produkt polecany dla każdego rodzaju cery.
Dwufazowa
maska jest bardzo prosta w przygotowaniu. Saszetka składa się z neutralnego
żelu (30g), który na chwilę przed użyciem należy połączyć z fazą zawierającą
wysoko skoncentrowane składniki aktywne (9g). Dodatkowym atutem kosmetyku jest
czas wykonywanego zabiegu: 5 min. Ekspresowe i skuteczne działanie maski
zaoszczędzi czas nie obniżając jakości wykonanego zabiegu oraz skuteczności
użytych składników aktywnych. Zawartość obu saszetek wystarcza do wykonania
jednego zabiegu na skórę twarzy.”
W
pełni usatysfakcjonowana działaniem peelingu enzymatycznego peel-off
postanowiłam dłużej już nie zwlekać, tylko od razu nałożyć maskę z witaminą C.
Jak wiadomo wszelkie substancje aktywne z masek najlepiej „przyjmują się” po
uprzednim peelingu twarzy. Choć oczywiście wcześniejsze wykonanie peelingu nie
jest konieczne. Maskaalgowa peel-off w żelu z witaminą C analogicznie jak w
przypadku peelingu występuje w formie saszetek dzielonych na pół. Przygotowanie
również przebiega podobnie. Z tą różnicą, że żel aktywny jest biały, a maska po
nałożeniu a twarz trochę przypomina twarożek. Zapach w przypadku maski także
jest przyjemny i łagodny, ale w tym przypadku mamy nie ananas, a raczej jakieś
delikatne ziółka;) Podczas użytkowania wyczuwalne jest subtelne mrowienie i
ciepło. Maskę również trzymamy na twarzy jedynie 5 minut, a następnie ją
zdejmujemy i wyrzucamy;) Czy i w tym wypadku 5 minut okazało się wystarczające?
A i owszem! Po zdjęciu maski skóra jest rozświetlona i promienna, a jej koloryt
bardziej jednolity. Lekko rozjaśniona, ale co ważne nie wybielona:)
Zaobserwowałam również silne wygładzenie i lekkie ujędrnienie. Pomyślałam
sobie, że jest to świetny produkt do zastosowania przed większym wyjściem.
Szczerze
polecam zarówno peeling enzymatyczny peel-off jak i maskę algową peel-off. Nie
sądziłam, że takie naturalne i niepozorne produkty mogą mnie aż tak
usatysfakcjonować:) Jeszcze w ubiegłym roku natknęłam się na wzmianki na ich
temat na YT, ale lekko nie dowierzałam. A jednak:)
Produkty
te dostępne są w sklepie e-naturalne.
Sięgacie po maseczki i peelingi
peel-off? Znacie maseczki z oferty e-naturalne?
Mam ich peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych, ale w pudełeczku, w sypkiej formie. Nawet nie wiedziałam, że mają takie fajne saszetki :) Nie jestem na bieżąco jak widać :D
OdpowiedzUsuńA to chyba taki do rozrabiania z wodą? To więcej roboty:D Ale saszetki zacne:O
UsuńTak, tak, trzeba rozrobić. I nie zawsze się w z ilością dobrze trafi. W saszetkach wszystko odmierzone, to naprawdę ogromne ułatwienie! Będę pamiętać o tych saszetkach :DDD
UsuńJak do rozrabiania to mnie juz na samą myśl się nie chce:)
UsuńJa właśnie nie lubię tego paćkania z wodą:D Saszetek też nie lubię, ale tu przynajmniej od razu dwa składniki do zamieszania i pa:D
UsuńFanem tego typu maseczek nie jestem, ale bywają takie nieliczne dni kiedy jednak się decyduję na ich użycie:)
OdpowiedzUsuńMi się nie chce "mieszać", ale te warto:D
UsuńUwielbiam maseczki peel off, ta tropikalna kusi zapachem:)
OdpowiedzUsuńJa rzadko po takie sięgałam, ale widzę, że to był błąd:)
Usuńsuper duet, też zazwyczaj robię peeling przed maseczkami.
OdpowiedzUsuńNajlepiej:)
UsuńAj maskę algową bym sobie teraz zaserwowała, zawsze dają u mnie genialne efekty :)
OdpowiedzUsuńJa rzadko kiedy używałam więc pewnie dlatego efekt aż tak mnie zaskoczył:D
UsuńBardzo podoba mi się idea pakowania takich produktów w saszetki. Jakoś tak fajnie wyglądają i można zabrać je ze sobą na jakiś wyjazd. Aaaaaale, nie lubię bawić się w mieszanie. I to więcej czasu i potem trzeba miseczkę umyć :P
OdpowiedzUsuńDobre jest to, że nie trzeba dodawać już nic do tego i porcie są w sam raz do zużycia na raz:D Maskę się wyrzuca po zdjęciu więc też ok. Jedynie niefajnie, że trzeba miseczkę i szpatułkę umyć:D
UsuńTa maska Algowa z twojego opisu przypomina mi maskę algową Organiqe, tyle ze bez " twarożku " :D Bardzo ją lubię. Maski peel - off drażnią mnie tym, że często nie chcą równomiernie się " odklejać " nie cierpię tych farfocli na skórze i zdzieranie ich paznokciami... Ale twój opis dał mi płomyk nadziei, że może jednak nie wszystkie "peeloffy" są złe i powinnam zmienić nastawienie? Dodatkowo ten owocowy zapach... no i te 5 minut... ( też tylko w kosmetykach mnie cieszą ;) ) Nabrałam ochoty, powiem ci :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie muszę w końcu spróbować tych z Organique bo miałam tyle ich produktów, a masek algowych nie:D Ano właśnie te schodzą fajnie za jednym zamachem, a te z Organique mówisz, że nie?
UsuńChyba dawno nie zaglądałam na ich stronę, bo nie wiedziałam że wprowadzili maseczki w jednorazowych saszetkach. Fajnie, bo od dawna chciałam wypróbować ich peeling enzymatyczny.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie prawie nie znam ich oferty, ale maski w sam raz dla mnie:)
UsuńJak do tej pory rzadko stosowałam tego typu maseczki. Najbardziej lubię te które się całkiem wchłaniają ;)
OdpowiedzUsuńJa parę lat takich nie używałam:)
UsuńMaska mnie zainteresowała :) Bardzo lubię tego typu produkty:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski <3 tych wcześniej nie znałam ;)
OdpowiedzUsuńNie znam w ogóle tej firmy, ale już sam fakt, że maseczkę trzeba rozmieszać i połączyć składniki niesamowicie mi się podoba :) Zapachu ananasa szczególnie nie lubię, ale właściwie dałoby się go znieść :)
OdpowiedzUsuńJa bym wolała gotową bez mieszania, ale poza tym same zalety:D
UsuńTen zapaszek delikatny jest i nie trwa długo:)
To coś dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńJak nie lubię produktów w saszetkach, to brzmi to bardzo zachęcająco. Dla nich chyba bym się przemogła :D
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę, ale te szał:D
UsuńMyślę czy kupić parę, tylko szkoda, że nie ma więcej rodzajów do wyboru:)
O takie jednorazowe opakowanie jest super - nic się nie przeterminuje.
OdpowiedzUsuńTak, najgorsze są takie saszetki co są na więcej niż 1 użycie i ta zawartość gdzieś się potem poniewiera:D
UsuńJuż same saszetki prezentują się zachęcająco! Mam ochotę na ten peeling :-)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to mogłyby być ładniejsze albo w pojemniczkach, ale wnętrze mają zacne:)
UsuńChcę! Chcę! Chcę! Bardzo ciekawe produkty. Szczególnie maska mnie zainteresowała, ale peeling też wypróbuję.
OdpowiedzUsuńDuże zaskoczenie:) Szkoda tylko, że nie ma więcej opcji tych masek:)
Usuńjestem wielką fanką takich produktów! koniecznie muszą trafić w moje ręce
OdpowiedzUsuńProszę proszę;) czyli fajna pielęgnacja:). Mnie tylko zniechęca jedna mała sprawa, mieszanie w miseczce;) wiem, to już najwyższy poziom zaawansowania w korzystaniu z gotowych produktów (nie nazwę tego po imieniu;), ale cóż - wolę podane na tacy;).
OdpowiedzUsuńNa poważnie - to muszą być naprawdę doskonałe kosmetyki, może zrobią do nich jakieś tubki;)
Ja też wolę podane na tacy. Saszetek nienawidzę. Dlatego tak długo się ociągałam z ich wykorzystaniem;D Ale w końcu dałam im szansę i było warto:D
UsuńAle mnie skusiłaś tymi produktami! :)
OdpowiedzUsuńBrzmi rewelacyjnie, aczkolwiek ja bardzo lubię wszelkie peelingi i maski oczyszczające najbardziej :)
OdpowiedzUsuńmiałam taki peeling z ziaji to taki średniak był ;p
OdpowiedzUsuńZ Ziaji nie miałam, ale te są super:)
UsuńMam wersję sypką peelingu enzymatycznego jest świetny :)
OdpowiedzUsuńmam jeden peeling enzymatyczny z ananasa i papai z Biocosmetics - polecam :) pachnie niezwykle!
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze styczności z tymi kosmetykami, ale przyznam, że zainteresowała mnie maska algowa z witaminą C, lubię wszystko co rozświetla moją zmęczoną twarz
OdpowiedzUsuńMoja cera też właśnie lubi wit C:)
UsuńBardzo ciekawe, zarówno peeling jak i maseczka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam stosować wszelkie maski i najchętniej aplikowałabym je codziennie. Obydwie lądują na wishliście, muszę się przekonać na własnej skórze o ich świetnym działaniu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie pomyślała bym że w tak krótkim czasie można uzyskać fajny efekt :) z chęcią wypróbuję tym bardziej że uwielbiam takie maseczki i peelingi :)
OdpowiedzUsuńJa też, a tak bardzo mi się nie chciało użyć:D
UsuńMiałam inną wersję tego peelingu, sypką w pudełeczku i bardzo ją lubiłam :)
OdpowiedzUsuń