W pierwszej połowie lutego
miałam okazję wypróbować 3 kosmetyki angielskiej marki Anatomicals. Pierwszy raz miałam z tą marką styczność za sprawą
pudełka Shinybox gdyż z tego co pamiętam parę lat temu dołączony został do
niego balsam do ust. Jak przez mgłę świtało mi, że z balsamu byłam zadowolona
więc zgodziłam się wypróbować coś jeszcze. Wybór padł na botaniczne maseczki w płachcie oraz kawowy żel pod prysznic:) Całe to trio dawno już zużyłam więc pora
napisać coś więcej;)
Anatomicals
botaniczne maseczki do twarzy w płachcie
Maseczki w płachcie marki
Anatomicals można kupić jako set składający się
z dwóch sztuk. Taki zestaw zawiera maskę różaną oraz maskę z olejem z
drzewa herbacianego. W przypadku marki Anatomicals warto zwrócić uwagę na jak ja
to mówię „radosne opisy producenckie”. W przypadku masek w płachcie brzmią one
tak:
„Pozuj, pozuj, pozuj, pozuj, zoom duży wyłącznie
dzięki róży. Wejdz do naszego ogrodu,
kochana. To salon piękności, któremu szefuje matka natura. Niech nasza
maseczka z łagodzącym ekstraktem z róży sprawi, że twoja skóra stanie się
nieskazitelne i rozświetlona, bez jakichkolwiek oznak suchości, niedoskonałości
i innych dolegliwości. Zbliżenie… Rozkwitłaś nam jak kwiat”.
„Precz z zaskórnikami – zaleź im za skórę. Nie możemy się porównywać z Rewolucją Francuską i
innymi historycznymi zmianami, bo przecież hasła nieskazitelność, piękno i blask
nigdy nie zastąpią wolności, równości i braterstwa. Jednak nasza maseczka z
olejkiem z drzewa herbacianego na swój sposób zmienia dzieje historii
doskonałości skóry. Ludzie, dołączcie do Republiki Rewitalizacji!”
Och, ach! Mam nadzieję, że
przeczytaliście;) A teraz czas na moje wrażenia:) Pierwszą maseczkę zużyłam
bodajże jeszcze w tym samym dniu, w którym do mnie dotarła i była to Oczyszczająca maseczka z olejkiem z drzewa
herbacianego. Maska nie budziła żadnych podejrzeń, tj. wyglądała tak samo
jak azjatyckie maski w płachcie. Choć w przypadku tamtych występują zarówno
maski zwykłe, czyli bez ozdobników oraz z ozdobnikami np. z wymalowaną psią
mordą etc;) Obie maseczki Anatomicals zaliczają się do tych tradycyjnych, czyli
same płachty bez kotków, piesków i innych ozdobników. Na moją twarz tradycyjnie
były za duże, ale twarz mam bardzo drobną więc ciężko się dziwić:) Jeśli chodzi
o maski w płachcie moje uczucia względem nich są raczej ambiwalentne. Od czasu do czasu czuję, że chcę ich użyć, ale
jednocześnie dość mocno mnie mierzi moment, w którym nakładam ten zimny „placek”
na twarz. Brrrr! Na szczęście potem jest już tylko lepiej;) Po masce
oczyszczającej spodziewałam się specyficznej woni olejku z drzewa herbacianego,
za którą nie przepadam;) Na szczęście w tym przypadku zapach jest delikatny i
daleki od woni czystego olejku:)
Niestety nie pamiętam na jak długo producent
zalecał nałożyć maskę, ale wydaje mi się, że było to te standardowe 20min. Po
zdjęciu maski twarz była śliska i trochę lepka. Część esencji wklepałam więc w
skórę, a „lepki nadmiar” delikatnie zmyłam. Moja twarz była po niej zrelaksowana
i odświeżona. Jeśli chodzi o oczyszczenie to przebiegło ono w sposób delikatny.
Nie jest to produkt silnie oczyszczający tudzież ściągający.
Na drugi ogień
poszła nawilżająca różana maseczka na
twarz. Muszę przyznać, że jakiś czas wcześniej rozdrapałam sobie podskórną
krostkę, która dzięki temu zamieniła się w pokaźną podskórną gulę. A że miałam
ochotę skorzystać z maski i jednocześnie producent umieścił informację by nie
stosować na podrażnioną skórę, uznałam, że zalepię niedoskonałość plastrem i
nakładam;) Ja to mam pomysły, co? Maska różana miała już nieco intensywniejszy
zapach, ale nadal w granicach rozsądku. Kiedyś nie znosiłam różanych
kosmetyków, ale z czasem doceniłam ich działanie i mi przeszło:)
W przypadku
maski różanej efekty były lepsze gdyż produkt pozostawił po sobie uczucie
nawilżenia i odżywienia, a także lekko rozświetlił cerę. Widać, że wersja ta
jest lepszą opcją dla mojej 30letniej skóry;) Obie maski oceniam pozytywnie.
Jedyną wadą jest brak długotrwałych efektów, ale uważam, że to normalne w
przypadku tego typu produktów. Najlepiej byłoby stosować je regularnie, ale tak
jak już wspominałam, nie zawsze mam na to dzień:)
Anatomicals
żel do mycia ciała kawa z pianką
„Może się zdarzyć, że stosowanie zwykłego żelu pod
prysznic będzie Ci nie w smak, ale nasz kawowy żel pachnie tak smakowicie
i pieni się tak wyśmienicie, że używając go poczujesz się w swojej własnej
łazience jak gorrrące, aromatyczne cappuccino. Zachodzi jednak
niebezpieczeństwo, że po kąpieli zastaniesz u siebie amatorów kofeiny,
zwabionych tym niebiańskim aromatem… Może lepiej załóż już na siebie ten
ręcznik”.
Żel
pod prysznic Anatomicals kawa z pianką otrzymujemy w 300ml opakowaniu
wyposażonym w pompkę. Kolor opakowania niezbyt mi się podoba, ale poza tym nie
mam żadnych zastrzeżeń co do mechanizmu jego działania;) Jak widać powyżej opis
żelu jest dość sugestywny:) A co z zapachem i działaniem? W kwestii działania
nie miałam zastrzeżeń gdyż żel mnie nie uczulił ani nie podrażnił, ale muszę
też dodać, że nie mam ku temu skłonności. Produkt oczyszczał należycie, a po
użyciu skóra była gładka. Ja oczywiście zawsze dodatkowo stosowałam produkt
nawilżający. Jeśli chodzi o zapach to rzeczywiście jest cappuccino. Muszę
jednak przyznać, że aromat ten jest delikatny. Ja bym mu dodała jeszcze 100% do
intensywności:)
Te
i inne produkty marki znajdziecie w oficjalnym sklepie Anatomicals.
Znacie kosmetyki
Anatomicals? Jak je oceniacie?
O tej marce jedynie czytałam, sama nie miałam okazji jej poznać:)
OdpowiedzUsuńOpisy producenta mnie naprawdę powaliły. Oczywiście w pozytywnym sensie. Natomiast samej marki niestety nie znam 😡
OdpowiedzUsuńTaaak, są powalające;D
Usuńmaski jakoś nie wywołują mojej ekscytacji, ale ta kawa z pianką brzmi baardzo apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńŻel apetyczny choć ciut za lekki zapach:)
UsuńNigdy nie słyszałam o tych produktach ale bardzo mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zapach żelu taki delikatny liczyłam na coś więcej :D
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że będzie mocniejszy.Choć sam w sobie przyjemny:)
UsuńKawa z pianką brzmi kusząco :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nich wcześniej. Też nie lubię tego momentu nakładania takiej maski ;p ale faktem jest, że są wygodniejsze niż takie do zmywania.
OdpowiedzUsuńTakie zimne i mokre brrr:D
UsuńWidziałam kiedyś te produkty na internecie ale nigdy o nich nie czytałam. Opakowania mają świetne i bardzo zachęcają do wypróbowania :).
OdpowiedzUsuńTakie zabawne;)
UsuńBardzo dawno nie stosowałam maseczek płachtowych chociaż bardzo je kiedyś lubiłam.
OdpowiedzUsuńja lubię, ale nie zawsze mam chęć:)
UsuńNie wiedziałam, że ten sklep ma polską stronę. Jakoś mi się te kosmetyki z Anglią kojarzą :D Najbardzie mnie zaciekawił żel - a właściwie jego zapach cappuccino, mniam :D
OdpowiedzUsuńNo one angielskie są, ale mają już polski sklepik:)
UsuńTa różana maseczka z pewnością by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinna:)
UsuńW ogóle nie znam ani firmy ani produktów ..
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy, ciekawy mają design opakowania :)
OdpowiedzUsuńZaiste;)
UsuńRóżaną maskę bym spróbowała :P. Ja w przeciwieństwie do Ciebie zawsze lubiłam różane kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś długo nie mogłam się przekonać:D
UsuńNo maski mają to do siebie, że ważna jest systematyczność :) Ale nawet taki krótkotrwały efekt jest przyjemny ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńDopiero od Ciebie dowiedziałam się o tej marce:)
OdpowiedzUsuńZawsze to jakiś plus:D
UsuńZ wielką chęcią wypróbowałabym kosmetyki tej marki... :D
OdpowiedzUsuńKilka razy planowałam kupić produkty tej marki, ale nigdy mi się to nie udało.
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, teraz jest polski sklep więc łatwiej ;)
UsuńNie znam tych kosmetyków, ale ja również nie szaleję za maskami w płachcie;) Mam jakieś czasem w użyciu, ale baaaaardzo rzadko;)
OdpowiedzUsuńJa je lubię, ale nie lubie momentu aplikacji. Pod tym względem lepsze są maski hydrożelowe:)
UsuńKojarzę te kosmetyki, choć sama ich nie miałam.
OdpowiedzUsuńMarki nie znam, ale ma świetne opakowania! Przyciągają wzrok :-)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ich żel pod prysznic i dobrze go wspominam, ładnie pachniał :) a zaklejanie pryszcza plastrem - no niezły patent :D
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś jeszcze ten modnie owocowy:D
UsuńNoo... A najgorsze jest to, że syfek paprze mi się do dzisiaj;) już ponad 1,5 mies;)
Szkoda, że żel ma delikatny zapach. Spodziewałabym się solidnej kawy :)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że będzie większa moc zapachu ;)
UsuńNie znam tej firmy, nigdzie nie widziałam, a ostatnio mam fazę na maski :D
OdpowiedzUsuńNie zniosłabym zapachu cappucciono :D ja nie miałam pojęcia że mają maski to chyba u nich nowość ;D plaster na krostę i maska? ale aleee plaster pod wpływem 'sok z maski' się nie odklejał?:P
OdpowiedzUsuńMaski mają od jakiegoś czasu:D
UsuńNic się nie odkleiło bo moje plastry w małpki dobrze trzymają ;D
Dzieciuch :D
UsuńMiałam z jakiegoś pudełka żel o zapachu owocowym i miło go wspominam. Ta maska rozana to coś dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńAle kusisz tymi maseczkami! Mam ochotę na wszystkie :)
OdpowiedzUsuńkiedyś o nich było głośno teraz nigdzie ich nie widzę :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy miałam tylko żel (zielony) ale bez szału, kawowa wersja pewnie bardziej by mi się spodobała. Maseczek jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńNie znam produktów tej firmy, ale spodobała mi się różana maseczka. Jak chcesz żel o mocnym zapachu kawy, to polecam wypróbować ten z Yves Rocher. Samym zapachem stawia na nogi :D
OdpowiedzUsuńA tak znam:) pachnie naprawdę intensywnie:) kiedyś non stop go kupowałam :)
Usuńzalepiłaś niedoskonałości plastrem mówisz :D haha :P
OdpowiedzUsuńNio, tylko jedną. Plasterkiem w małpki:P
UsuńNie wiedziałam, że w asortymencie marki są również maski w płachcie!
OdpowiedzUsuńDopiero od paru miesięcy :)
UsuńJa też wolę bardziej intensywne zapachy kawy :P Tak samo idzie w parze u mnie mocna kawa :)
OdpowiedzUsuńNie znam firmy, ale o niej poczytam :)
OdpowiedzUsuńkurcze, dawno nie słyszałam nic o tej firmie ;) a chyba nawet są z moich okolic
OdpowiedzUsuńJa nadal nie miałam jeszcze niczego z tej firmy :D Żel kawa z pianką to coś dla mnie, szkoda że zapach nie jest bardziej intensywny :)
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie spróbować. Świetne opisy od producenta - miłe są takie niespodziewajki na opakowaniu ;)
OdpowiedzUsuńTe kosmetyki widziałam jedynie na blogach. Mają dosyć ciekawe opakowania. Wszystkie z recenzowanych produktów mi się spodobały, maski w płacie, choć nie używam ich często, potrafią czasem lepiej zadziałać niż te tradycyjne, szczególnie ta nawilżająca mnie zaciekawiła. Żel? Musi pięknie pachnieć <3
OdpowiedzUsuńFajne opakowania. Ciekawi mnie żel do mycia ciała.
OdpowiedzUsuńFajne opisy, zwłaszcza ten żelu z ręcznikiem :P Pierwsza maska jakoś mnie nie pociąga, ale różana jak piszesz, że dała efekt nawilżenia pewnie by mi się spodobała. No i żel, lubię zapach kawy w kosmetykach, chociaż przyznam Ci rację - kolor opakowania nie powala :)
OdpowiedzUsuń