Jedne kobiety lubią mat,
inne połysk, a jeszcze inne to i to, zależnie od nastroju:) Marka Dr Irena Eris doskonale to rozumie i
dlatego w ofercie makijażowej linii ProVoke
znajdziecie zarówno mat jak i połysk! Pisałam już o płynnych pomadkach Liquid Matt Lip Tint, a dziś pokażę 3 odcienie pomadek Bright Lipstick oraz
3 odcienie Real Matt Lipstick, czyli
szminki w bardziej klasycznym wydaniu – dla tradycjonalistek, ale nie tylko;)
Moja recenzja matowej jak i błyszczącej pomadki pojawiła się na blogu już rok
temu, więc tym razem będzie więcej zdjęć niż tekstu;) Niestety z pewnych
względów nie udało mi się zrobić zdjęć na ustach, ale postaram się dokleić
zdjęcie gdy będzie to możliwe. Wszystkie szminki na ustach ładnie pokazała Wera, więc zachęcam by zajrzeć do
niej:)
Dr Irena Eris ProVoke Bright Lipstick 510, 511, 512
„Pomadka
o lekkiej, kremowej konsystencji z zawartością subtelnych drobinek
rozświetlających dla zapewnienia krystalicznego koloru oraz efektu
błyszczących, mokrych ust. Dzięki pielęgnacyjnej formule usta zyskują
natychmiastowe uczucie jedwabistej miękkości, komfortu i nawilżenia.
Witamina E chroni je i przeciwdziała starzeniu”.
Zacznę od wersji
błyszczącej, ponieważ nie ukrywam, że zawsze najlepiej noszą mi się pomadki o lekko błyszczącym wykończeniu:)
Sygnalizowałam to już zresztą niemal rok temu przy okazji recenzji odcienia 507 Desire Rose. Nabłyszczające pomadki
powodują, że usta wyglądają świeżo i zdrowo, a ja ten efekt bardzo lubię. Tym
razem trafiły do mnie dwa soczyste odcienie 511 Harsh Fuchsia i 512 Red Rebel, co do których nie jestem
pewna czy sama bym się na nie odważyła oraz odcień idealny na co dzień,
czyli 510 Evocative Nude :)
Wszystkie 3 odcienie mają
coś w sobie. Intensywniejsze kolory mimo lekkiej konsystencji bardzo ładnie
kryją, a jednocześnie usta nie są przerysowane. Każdy z nich aplikuje się bardzo komfortowo i jedna warstwa jest dla
mnie wystarczająca. Połysk jest zauważalny, ale z klasą.
Nabłyszczające pomadki nie
wysuszają ust, a nawet je pielęgnują. To lubię! Trwałość jest bardzo dobra.
Zwłaszcza w przypadku mocniejszych odcieni. Choć oczywiście trochę mniejsza niż w przypadku "matowych sióstr";) Jeśli lubicie delikatny połysk,
zdecydowanie polecam się im przyjrzeć.
Dr Irena Eris ProVoke Real Matt Lipstick
„Pomadka matująca z wysoką koncentracją pigmentów dla zapewnienia głębokich, trwałych odcieni, które utrzymują się przez min.5 godzin. Formuła odporna na ścieranie i rozmazywanie bez wysuszania ust. Duża zawartość składników odżywczych i nawilżających zapewnia ustom właściwą pielęgnację i ochronę”.
Odcienie matowych pomadek
Dr Irena Eris ProVoke 608 Serene Nude,
609 Esoteric Rouge oraz 610 Abundant Fuchsia, od razu
przyciągnęły mój wzrok, ponieważ zdecydowanie zwracają na siebie
uwagę. Nie wszystkie odcienie wytypowałabym sama, ale co ciekawe… mam wrażenie,
że w każdym z nich wyglądam całkiem nieźle.
Zaczęłam oczywiście zachowawczo od najdelikatniejszego 608, ale ku mojemu zaskoczeniu najlepiej mi w 609. Nigdy bym na to nie wpadła:) Odcieniem 610 muskam usta bardzo delikatnie;) Trochę się obawiałam tych pomadek, ponieważ miałam już jeden odcień (606), który wyglądał na moich ustach sucho, a niestety mam bardzo wrażliwe i skłonne do wysuszenia usta. Kolory jednak tak bardzo mnie zaintrygowały, że solidnie nawilżyłam usta i zaczęłam je sprawdzać jeszcze tego samego dnia, gdy do mnie dotarły;)
Szybko doszłam do wniosku, że coś się zmieniło. W przeciwieństwie do odcienia, który miałam kiedyś pomadki nie dają suchego efektu, a raczej satynowy mat. Nie wiem czy zaszły jakieś zmiany w formule, czy może wówczas trafił mi się wadliwy egzemplarz. Może był otwierany i wyschnięty? Przy tych odcieniach nie odnotowałam wprawdzie nawilżenia, ale najważniejsze, że nie przyczyniły się do wysuszenia.
Trwałość jest u mnie kilkugodzinna nawet przy jednej cienkiej warstwie. Pomadek nie da się do końca zetrzeć, więc najlepiej wykonywać demakijaż przy użyciu płynu dwufazowego lub olejku. Można oczywiście również użyć specjalnej rękawicy, np. Glov:)
Zaczęłam oczywiście zachowawczo od najdelikatniejszego 608, ale ku mojemu zaskoczeniu najlepiej mi w 609. Nigdy bym na to nie wpadła:) Odcieniem 610 muskam usta bardzo delikatnie;) Trochę się obawiałam tych pomadek, ponieważ miałam już jeden odcień (606), który wyglądał na moich ustach sucho, a niestety mam bardzo wrażliwe i skłonne do wysuszenia usta. Kolory jednak tak bardzo mnie zaintrygowały, że solidnie nawilżyłam usta i zaczęłam je sprawdzać jeszcze tego samego dnia, gdy do mnie dotarły;)
Szybko doszłam do wniosku, że coś się zmieniło. W przeciwieństwie do odcienia, który miałam kiedyś pomadki nie dają suchego efektu, a raczej satynowy mat. Nie wiem czy zaszły jakieś zmiany w formule, czy może wówczas trafił mi się wadliwy egzemplarz. Może był otwierany i wyschnięty? Przy tych odcieniach nie odnotowałam wprawdzie nawilżenia, ale najważniejsze, że nie przyczyniły się do wysuszenia.
Trwałość jest u mnie kilkugodzinna nawet przy jednej cienkiej warstwie. Pomadek nie da się do końca zetrzeć, więc najlepiej wykonywać demakijaż przy użyciu płynu dwufazowego lub olejku. Można oczywiście również użyć specjalnej rękawicy, np. Glov:)
Znacie
pomadki Dr Irena Eris ProVoke? Częściej wybieracie mat czy połysk?
WIOSENNY KONKURS - serdecznie zapraszam:)
WIOSENNY KONKURS - serdecznie zapraszam:)
Piekne kolorki.
OdpowiedzUsuńJak zwykle najbardziej kuszą mnie róże :D Piękne kolory, to trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńJest w czym wybierać:)
UsuńPiękne są odcienie tych pomadek, mnie to ciężko zdecydować, czy dziś połysk, czy mat :D
OdpowiedzUsuńTypowe rozważania pustaka haha;D
UsuńProblemy pierwszego świata :P
UsuńOd razu mi się przypominają te nasze akcje z bransoletkami;)
UsuńCóż, jakby nie było historia naszej znajomości jest dość interesująca :D Mnie się teraz przypomniał np. pierwszy wyjazd do Waqrszawy, gifty od Pani Pilewicz i ich nowe nazewnictwo :D A do bransoletek w sumie do dziś mam sentyment :P
UsuńTo prawa, dość oryginalna. Choć to taki trochę znak naszych czasów:D Właśnie wczoraj przekładałam coś z jednej z torebek i moim oczom ukazała się sama wiesz jaka... taszka;D Jak teraz piszesz o tych giftach to mi się przypomniał Ku Klux Klan jako określenie naszego klubiku, heh:O Ja branso też jeszcze mam, ale nowości już mnie nie jarają:D
UsuńNo jaka, różowa :D A ja KKK nie pamiętam :( No i z biżuterią mam to samo. Mam, lubię sobie popatrzeć, część noszę, ale nowości mało mnie interesują... Mimo wszystko - nie rozstałabym się z tym :P
UsuńJa nawet od dawna nie byłam w Pandzorze, chociaż niektóre panie nadal mnie kojarzą:D Ja część puściłam, ale mam jeszcze 1 pełną i 1 pustą;)
UsuńWoow! Przepiękne odcienie! Choć sama się takich intensywności obawiam, to uroku odmówić im nie można! <3
OdpowiedzUsuńDwa z nich są delikatniejsze to mogłabyś bewstydnie nosić;D ja też z intensywnością tak raczej powolutku ;)
UsuńWszystkie piękne, a odcień 510 Evocative Nude jak dla mnie najpiękniejszy :)
OdpowiedzUsuńJa już sama nie wiem:D
Usuńwow, imponująca trwałość i śliczne kolory
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńŁadne kolory ;)
OdpowiedzUsuńWow, śliczne kolory ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana!
Zapraszam także do mnie :)
http://loveshinny.pl
Nie znam, ale chętnie bym poznała.
OdpowiedzUsuńNo ja myślę:)
Usuńo jej jakie piękne kolorki, brałabym w ciemno :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie odcienie :)
OdpowiedzUsuńJa nieśmiało powoli, powoli ;D
UsuńCudne kolory ☺
OdpowiedzUsuńCudowne kolory, ja ostatnio najczęściej wybieram matowe pomadki ;)
OdpowiedzUsuńJa różnie, ale chyba nawet mam teraz więcej matowych;)
UsuńKolorek 512 wpadł mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńJakie one piękne :D
OdpowiedzUsuńPiękne kolory :)
OdpowiedzUsuńWszystkie odcienie wpisują się w moje gusta! Bardzo udane wiosenne nowości!
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo wiosenne odcienie:)
Usuńhmm ja ostatnio sporo chodzę w macie, ale innym wykończeniom nie mówię nie, bo byłoby nudno :D a odcienie wyglądają super sama nie wiem, który mi się podoba bardziej :P
OdpowiedzUsuńNudzie mówimy stanowcze nie:D
UsuńZ tych polyskujacych 510 jest piękna i taka w moim stylu 😊 ale matami tez bym nie pogardziła, wyglądają bardzo fajnie 😊
OdpowiedzUsuńW sam raz na co dzień:)
Usuńale cudowne odcienie! chcę wszystkie!
OdpowiedzUsuńSandicious
wszystkie piękne,ale dla mnie to chyba tylko 510 by się nadawał :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zmienna w tym temacie, dziś kocham mat, jutro satynę, a pojutrze mocny połysk;) A na serio to rzeczywiście często zmieniam pomadki, jak rękawiczki;) i lubię różne wykończenia.
OdpowiedzUsuńTe oczywiście oczarowały mnie kolorami:). Zgadnij która to moja ulubiona?
Hmm 610?:P Przynajmniej nie wieje u Ciebie nudą:D
Usuńnie;) tym razem upodobałam sobie bardziej świetliste wykończenie nr 511 Harsh Fuchsia:)
UsuńNo tak, taki Twój!:D buu, nie zgadłam :O
Usuńsą piekne
OdpowiedzUsuńjakie śliczne kolory :) w sam raz na wiosnę :)
OdpowiedzUsuń510 jest cudowna!
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym sie polubic z kolorem 510, wygląda jak koral :)
OdpowiedzUsuńNabłyszczajace wyglądają konkretnie! Cudnie ;) z tych drugich to tylko 609 taka mało moja ;x
OdpowiedzUsuńMoja najmniej 610;)
Usuń510 i 610 to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWiększość kolorków mi się podoba;) Ja nieczęsto maluję usta, więc starczy mi moja niewielka kolekcja:)
OdpowiedzUsuńWystarczy mieć choć jedną ulubioną;)
UsuńŚwietnie odcienie! :)
OdpowiedzUsuńpiekne te kolory <3
OdpowiedzUsuńPomadkowa to ja chyba nijak nie jestem, ale.. pokochałam te zdjęcia :D <3
OdpowiedzUsuńDobre i to;D
UsuńŁadne są ;) Aczkolwiek ja wolę maty ;)
OdpowiedzUsuńNo to tutaj 3 maty i 3 w połysku;) dla każdego coś dobrego.
UsuńKolorystycznie wszystkie są piękne ale ta 608 to ideał dla mnie <3 zaskakująca trwałość :)
OdpowiedzUsuńteż lubię ten kolor:)
Usuńkolor 510 najbardziej wpadł mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńidealny na dzień:)
Usuńpiękne odcienie :) ciekawe pomadki :) również obserwuję :*
OdpowiedzUsuń510 i 608 skradły moje serce ;)
OdpowiedzUsuńKażdy kolorek piękny :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, chociaż większość z nich dość odważna :) 510 chętnie bym przytuliła, lubię nabłyszczające formuły bardziej od matów :)
OdpowiedzUsuń