Jeśli już recenzuję
książkę to za zwyczaj staram się żeby była ona spójna z tematyką mojego bloga,
czyli przede wszystkim uroda i zdrowie;) Gdy jednak dostałam informację, że
pojawiła się polska odpowiedź na hygge
(którego lektury nie zaliczam do owocnej) to stwierdziłam, że sprawdzę co mają
na ten temat do powiedzenia Polacy i tak trafiło do mnie „Jakoś to będzie. Szczęście po polsku”. Z czystej przekory!
Dlaczego
duńskie hygge zupełnie do mnie nie przemówiło?
Zanim przejdę do „Jakoś to będzie” pozwolę sobie napisać
kilka słów odnośnie „Hygge”
autorstwa Marie Tourell. Książkę tą zakupiłam spontanicznie pod wpływem
zdjęć na instagramie jeszcze w ubiegłym roku. Pomyślałam, że skoro tak się
zachwycają to i ja sprawdzę. A nuż dowiem się czegoś nowego na temat szczęścia?
Choć w to już z góry powątpiewałam, ponieważ nawet studia filozoficzne nie
przyniosły mi odpowiedzi na wiele fundamentalnych pytań, więc co dopiero
książeczka na temat „filozofii” szczęścia?
Filozofii w cudzysłowie i przez małe „f” bo osobiście nie nazwałabym
tego stricte filozofią;) No, ale przecież świat idzie z duchem czasu i pewne
sprawy są coraz bardziej upraszczane tak żeby mogły z powodzeniem trafić do
szerszego grona odbiorców i stać się bestsellerami. A to w dzisiejszych czasach
nie byłoby tak łatwe w przypadku tradycyjnego dyskursu filozoficznego;) Utarło
się, że w naszym pędzącym świecie nie ma czasu na górnolotne dywagacje i trzeba
podawać ludziom proste rozwiązania, które nie wymagają od nich umiejętności
analitycznego myślenia. Czy jednak wszystko to musi być banalne aż do bólu? Przeczytanie
Hygge zajęło mi ok. godzinę i jedyną rzeczą, którą uznałam za przydatną był
przepis na domowego Snickersa;) Piękna okładka, ale niestety puste wnętrze. Mnóstwo
banałów i powtórzeń, a także odmiana słowa hygge przez chyba wszystkie możliwe
przypadki;) Zaś samo hygge nudne i mdłe do granic możliwości. Sens tej książki
można by było przedstawić na jednej stronie;)
Czy naprawdę tak wygląda szczęście? Dokąd zmierza ten świat skoro ludzie
zachwycają się i inspirują tak marnymi książkami? Takie były moje refleksje po przeczytaniu
Hygge. Byłam naprawdę zdruzgotana, że
można się czymś takim zachwycić. Zgadzam się, że w czasach, w których przyszło
nam żyć każdy pędzi i trzeba trochę dopasować formułę tak aby była łatwa w
odbiorze, co regularnie przecież czynię pisząc bloga (kto by mi to czytał
gdybym pisała niczym nadęta dama?), ale jednocześnie uważam, że nadmierne
uproszczenia nie są dobre. Książka powinna dawać nam coś więcej. A tego Hygge
zdecydowanie nie czyni.
Jakoś
to będzie. Szczęście po polsku.
Zniesmaczona lekturą
Hygge, postanowiłam się zapoznać z naszą polską koncepcją szczęścia;) Pokiwałam
głową już na sam tytuł: Jakoś to będzie. Ile razy powtarzałam to zdanie? Ile
razy powtarzaliście to Wy? Założę się, że niejeden, oj niejeden;) Niejednokrotnie
czytając lub słuchając o czymś myślę sobie: „to takie polskie”. Dlatego byłam
ciekawa czy autorom udało się dobrze zobrazować naszą naturę i temperament;)
Od razu zaznaczę, że w Jakoś to będzie widać
pewną inspirację Hygge. Ładna twarda oprawa, niewielka objętość tekstu (niby
348 stron, ale ze względu na dużą ilość ilustracji, stron tytułowych oraz
czcionkę – tekst można by zmieścić na niemalże połowie tych stron;)), jest też
przepis – tym razem na chleb;) No i oczywiście prosty przekaz;)
Czy zatem Jakoś to będzie
jest kopią Hygge? Na szczęście nie. W porównaniu z Duńczykami, (choć trudno w to
uwierzyć;)) Polacy są narodem o wiele bardziej dynamicznym i ta książka dość
dobrze to obrazuje. Ze względu na swą nieskomplikowaną formułę nadal nie jest
to pozycja najwyższych lotów, taka po której masz natłok myśli i nie możesz zasnąć,
ale przemówiła do mnie o wiele bardziej niż Hygge. W Jakoś to będzie nie
wałkuje się nieustannie jednego słowa. Znajdziemy tu zarówno wzmianki na temat
kultury i historii, które w przystępny sposób subtelnie umacniają nasze
poczucie tożsamości narodowej, jak i
elementy badań statystycznych oraz dawkę wypowiedzi znanych osób. A wszystko to
okraszone nutką, nierzadko ironicznego humoru;) Podczas lektury dość często
powtarzałam sobie w myślach: „no tak”, „tak było”, „coś w tym jest” albo „to
takie polskie”;)
Przytoczę Wam jeden fragment: „Jest i takie słowo, którego obcokrajowcy uczą się najszybciej. Usłyszane za granicą bezbłędnie pozwala namierzyć rodaków. W kraju zaś występuje nader często bo aż znajduje się w ścisłej czołówce użycia. To kurwa. I jak się nad tym zastanowić, nie ma w tym nic dziwnego. Jesteśmy przecież narodem żywiołowym i emocjonalnym. Zadziornym. Co za tym idzie nie stronimy od przekleństw.” I jak k… się z tym nie zgodzić?:)
W Jakoś to będzie nawet tytuły brzmią bardzo swojsko. Dla przykładu – Chlebem i solą, czyli gościnnie albo – Jeśli ktoś to zrobi, to Polacy, czyli z ułańską fantazją. To ostatnie jakże trafne. Często powtarzam, że zrobiłam coś z ułańską fantazją;) W Hygge nie ma dynamizmu. Są tylko świece, jedzenie i odpoczynek w domowym zaciszu pod miękkim kocykiem. U nas zaś to tak nie wygląda. Autorzy zauważyli zarówno niepodważalną skłonność narodu polskiego do narzekania jak i ogromną dozę zaradności, determinacji oraz pracowitości. Dość mocno podkreślona została też nasza różnorodność. Chociażby na przykładzie regionalizmów. Pierwszy przykład z brzegu: wychodzisz na – a) dwór b) pole c) plac? U mnie mówi się na dwór:) Co jak co, ale trzeba przyznać, że Polacy nie są tak prostolinijni jak Duńczycy. Z jednej strony często powtarzamy sobie, że jakoś to będzie, ale z drugiej uwielbiamy narzekać, martwić się i stresować;) A kiedy jest dobrze zaraz mamy wrażenie, że coś nie gra;) Na dalszych stronach znajdziemy również ciekawostki na temat niektórych polskich miast, coś o modzie, o designie i oczywiście o jedzeniu;)
Przytoczę Wam jeden fragment: „Jest i takie słowo, którego obcokrajowcy uczą się najszybciej. Usłyszane za granicą bezbłędnie pozwala namierzyć rodaków. W kraju zaś występuje nader często bo aż znajduje się w ścisłej czołówce użycia. To kurwa. I jak się nad tym zastanowić, nie ma w tym nic dziwnego. Jesteśmy przecież narodem żywiołowym i emocjonalnym. Zadziornym. Co za tym idzie nie stronimy od przekleństw.” I jak k… się z tym nie zgodzić?:)
W Jakoś to będzie nawet tytuły brzmią bardzo swojsko. Dla przykładu – Chlebem i solą, czyli gościnnie albo – Jeśli ktoś to zrobi, to Polacy, czyli z ułańską fantazją. To ostatnie jakże trafne. Często powtarzam, że zrobiłam coś z ułańską fantazją;) W Hygge nie ma dynamizmu. Są tylko świece, jedzenie i odpoczynek w domowym zaciszu pod miękkim kocykiem. U nas zaś to tak nie wygląda. Autorzy zauważyli zarówno niepodważalną skłonność narodu polskiego do narzekania jak i ogromną dozę zaradności, determinacji oraz pracowitości. Dość mocno podkreślona została też nasza różnorodność. Chociażby na przykładzie regionalizmów. Pierwszy przykład z brzegu: wychodzisz na – a) dwór b) pole c) plac? U mnie mówi się na dwór:) Co jak co, ale trzeba przyznać, że Polacy nie są tak prostolinijni jak Duńczycy. Z jednej strony często powtarzamy sobie, że jakoś to będzie, ale z drugiej uwielbiamy narzekać, martwić się i stresować;) A kiedy jest dobrze zaraz mamy wrażenie, że coś nie gra;) Na dalszych stronach znajdziemy również ciekawostki na temat niektórych polskich miast, coś o modzie, o designie i oczywiście o jedzeniu;)
Jakoś to będzie jest
zbiorem felietonów podzielonym na 3 części. Zawiera mnóstwo anegdotek,
wypowiedzi znanych dziennikarzy i artystów oraz wyniki badań. Większość z nich
dla Polaków będzie czymś oczywistym, ale jako że książka nastawiona jest
również na pozyskanie zagranicznych odbiorców to wiele rzeczy zostało przedstawionych
w sposób dosadny;) Czy jednak odpowiada ona na pytanie czym jest szczęście? Nie
do końca. Jakoś to będzie ma bardziej charakter otwartej dyskusji nad naszą
polską mentalnością oraz tym co ją ukształtowało. Nie jest to typowy poradnik. Poza
tym trudno byłoby zdefiniować czym jest szczęście z perspektywy wszystkich Polaków
bo mimo wszystko każdy z nas jest inny;) Większość zagadnień została
przedstawiona w telegraficznym skrócie, więc książkę czyta się szybko. W książce znajdziemy również dużo fotografii, które w odróżnieniu od tych, które znajdziemy w Hygge również są bardziej "żywe". A to dlatego, że zdjęcia w Hygge w większości wyglądają jak te, które możemy znaleźć na wszystkich tych blogach traktujących o minimalizmie. Natomiast w tych "naszych" jest więcej autentyzmu.
Czytaliście Jakoś to będzie?
Czytaliście Jakoś to będzie?
Oglądałam ją w tym tygodniu w Empiku i zastanawiałam się czy wziąć :) Hygge nie czytałam ale ta pozycja mnie kusiła :)
OdpowiedzUsuńHygge tragedia:D
Usuńchętnie sięgnę po tą książkę, jest bardziej przystosowana do nas, do naszej mentalności i rzeczywistości
OdpowiedzUsuńNo właśnie... bo hygge to dla mnie abstrakcja.
UsuńPowiem Ci, że chętnie sięgnę po tą lekturę:)
OdpowiedzUsuńŁadna okładka, ale nie wiem czy treść do mnie przemawia;)
OdpowiedzUsuńNie jest to ambitna lektura, bardziej dla rozrywki;) niemniej nie jest tak pusta jak to beznadziejne hygge;)
UsuńJak jadę do tej kuzynki na śląsk to ona też zawsze "na pole" :P U mnie też oczywiście funkcjonuje dwór, więc ;) A co do lektury, to czuję się ku**a zaciekawiona xD byś dała ten przepis na snickersa ;)
OdpowiedzUsuńAno w tamtych rejonach jest pole:) Pamiętam, że kiedyś mnie to śmieszyło bo pole mi się kojarzy z takim typowo rolniczym;P
UsuńHeheh wiedziałam, że wdzięczne słowo na K Ci nie umknie;D
Wyślę na fejsie.
Bardzo mnie zaciekawiła Twoja recenzja :) U mnie jest na dwór ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie;)
UsuńHygge było hitem bo ładnie wyglądało na zdjęciach na instagramie :) Nie zdecydowałam się na nią po przejrzeniu treści - widzę, że słusznie :) Zresztą po co te wszystkie poradniki "jak żyć", przecież jakoś to będzie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też tak mi się wydaje:P Hihi dobre podsumowanie;)
UsuńJa wolę literaturę piękną ☺
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i jakby znalazła ktoregoś dnia w bibliotece to bym rzuciła okien, ale raczej nie kupiła ^^
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas się pojawi w bibliotece;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tą pozycją :) Hygge nie czytałam, ale po tę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńHygge mnie zabiło:P
UsuńMam podobne zdanie względem poradników typu "Hygge" jak Ty. Namnożyło się tego teraz tyle, a większość to zbiór banałów i przemyśleń na poziomie rozwoju intelektrualno-emocjonalnego gimnazjalisty. Albo podstawówki. Ale skoro tyle ludzi zachwyca się "Małym Księciem" i "Alchemikiem", gdzie prawdy życiowe i przemyślenia są totalnie elementarne i jakoś nikt nie dostrzega, że dorosły człowiek powinien w swoim rozwoju iść dalej, dostrzegać większą złożoność, to nie dziwię się, że Hygge teraz bierze.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam "Jakoś to będzie"! Świetna recenzja :)
Oj tak namnożyło się... Jakoś to będzie także nie jest lekturą najwyższych lotów, ponieważ jej przekaz również nie jest skomplikowany, ale jednak bardziej wpisuje się w nasze realia i nie wałkuje cały czas jednego słowa, a w hygge było ciągle hygge, hyggelich etc. No zwariować można;)
UsuńLubie poradniki ;) Bardzo fajnie mi się je czyta :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym w sumie obie haha :P
OdpowiedzUsuńnajbardziej spodobał mi się fragment z słowem k**** :D prostak ze mnie! a co do książki to na pewno nie jest to lektura dla Paty. Stronie od takich książek :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, to był jeden z weselszych fragmentów i taaaki prawdziwy:P
UsuńNo pamiętam:) Ja lubię różne nowinki więc czasami przeczytam to i owo z tego gatunku. Choć szczególną fanką nie jestem:P
Lubię takie książki, chętnie kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńHygge mnie jakoś nie kusiła, a nad tą się zastanawiałam, pewnie się skuszę z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńDuńczycy nawet bez okazji robią okazję do odpoczywania hahaha :D A co do naszej wersji to koniecznie zajdę do empiku przy okazji :)
OdpowiedzUsuńNo, a myślałam, że to ja jestem leniwa;)
UsuńMy nie żyjemy pół dnia po ciemku, więc jesteśmy żywiołowym narodem. Nawet mój trzyletni chrześniak doskonale zna to słowo i dziwię się, że umie je tak umiejętnie wykorzystać :/
OdpowiedzUsuńHeheh zimą jest ciemno już o 15 to też tak sobie:D
UsuńBrzydkie słowo na K?:P To wcześnie;P
A chciałabyś wstawać po ciemku? :P Jest całkiem znośnie :)))
UsuńTak, stety niestety to na K!
Mnie hygge totalnie nie kręciło ale teraz po twojej bluzgajacej i mieszającej z błotem recenzji to jakoś mnie nawet zainteresowało xD Hahaha w szczęściu po polsku zapomnieli tez o "i chuj " przecież kurwa to u nas przecinek a kropka i chuj xD
OdpowiedzUsuńHaha no nic mnie tak nie osłabiło jak Hygge:P W tej też nie ma niczego takiego czego bym nie wiedziała, ale już dużo lepiej :D
UsuńHaha czasem mam wrażenie, że jestem niekulturalna, ale jak tak patrzę to jednak wydaje mi się, ze wszystko jak najbardziej w porządku:P Chuj na porządku dziennym:P
Słyszałam o Jakoś to bedzie i nawet zastanawialam się nad zakupem :)
OdpowiedzUsuńPochłonęłam tekst z ciekawością :D I chcę więcej przemyśleń tego typu! :D Co prawda Hygge ostatecznie nigdy nie zaciekawiło mnie na tyle, żeby nawet wgłębić się w tematykę... Ale już polską "podróbką" znacznie bardziej mnie zaciekawiłaś :D
OdpowiedzUsuńCieszę się zwłaszcza, że ostatnio humor mam marny:O Heheh podróbka:D
UsuńMyślę, że ta książka mogłaby się okazać całkiem fajną lekturą bliską wielu z nas :) cytaty które zamieściłaś faktycznie mają miejsce w życiu, więc można sobie uświadomić jak tak na prawdę jesteśmy postrzegani i jakie są typowe dla nas schematy :D
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w punkt;)
Usuńnie czytałam :)
OdpowiedzUsuń"jakos to bedzie " jest stwierdzeniem dla mnie zupelnie nie do przyjecia i nie do zaakceptowania ;)osoby z nerwica lekową dokladnie wiedza dlaczego :)
U mnie z jednej strony funkcjonuje to jakoś to będzie, a z drugiej jestem kłębkiem nerwów;)
Usuńmnie do hygge jakoś nigdy nie ciągnęło :D w sumie bardzo długo nie wiedziałam o co z tym chodzi każdemu :D czułam się jak jakiś niedouk :D ale „Jakoś to będzie” już mi się podoba bo po 1 nadużywam zawsze słów z samego tytułu a słowem kurwa też nie gardzę chleb powszedni :D pamiętam jak z Austri przyjechały do nas przyjaciółki w raz z dziewczyną przyjaciela którego traktuje jak brata. Bardzo chętnie uczyły się polskiego "łacińskiego" słownictwa oczywiście kurwa jako pierwsze :D
OdpowiedzUsuńmuszę ją kiedyś przynajmniej porządnie przekartkować :D hygge do mnie nie trafiało ani trochę (poza prześliczną okładką), ta książka brzmi o niebo ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńI have to at least get a fair bit of fanfare: d hygge did not hit me a bit (except for the lovely cover), this book sounds more interesting
OdpowiedzUsuńหนังใหม่
Nie miałam okazji czytać jeszcze żadnej z nich, ale myślę, że niedługo pojawią się w mojej bibliotece i zobaczę sama, czy warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA do mnie hygge trafiło, jako umiejętność cieszenia się z prostych rzeczy i odpowiedź na pochmurne, zimne dni. Trzeba tylko umieć znaleźć chwilę dla siebie, w samotności z książką lub z przyjaciółmi, rodziną. Myślę, że zabieganym Polakom przydałyby się takie chwilę częściej, ale muszą nauczyć się je planować, bo tak zawsze znajdą coś ważniejszego do zrobienia; ciągle w pogoni za lepszym życiem, pozwalamy, by nam uciekało. A już starożytni radzili "carpe diem". Zgadzam się, że książka o hygge to przesada, ale jak widać wszystko można sprzedać. A nasze polskie "Jakoś to będzie" ( czasami pod postacią: "Da Bóg dzień, da Bóg radę") doskonale odzwierciedla naszą mentalność, ale też jest dowodem wewnętrznej siły, która pozwalała i nadal pozwala walczyć z przeciwnościami losu.
OdpowiedzUsuńDzięki za wnikliwą i szybką do przeczytania opinię. Ja czytałam dziś Hygge innej autorki i też szału nie było, ale przyjemnie się czytało. Chciałam spytać czy czytałaś również Langom, tę szwedzką filozofię umiaru?
OdpowiedzUsuńPóki co nie czytałam, ale może zgłębię temat za jakiś czas. Kto wie;)
Usuń