W okresie letnim ze
względu na duże nasłonecznienie odradza się wykonywanie wielu zabiegów
kosmetycznych na twarz i ciało, w tym popularnej mikrodermabrazji,
laseroterapii i peelingów chemicznych (poza kwasem migdałowym o odpowiednio
dobranym stężeniu). Nie oznacza to jednak, że latem musimy całkowicie
zrezygnować z pielęgnacji i złuszczania w salonie kosmetycznym. Możemy
zdecydować się na oxybrazję, która
jest zabiegiem bezpiecznym i ze względu na chłód odczuwalny w jego trakcie,
polecanym zwłaszcza latem:) O tym, że oxybrazja dość mocno mnie zainteresowała,
wspominałam Wam już parę miesięcy temu przy okazji relacji z zabiegu z witaminą C, któremu również
poddałam się w M.A.J. Gabinety Urody
w Łodzi. Napisałam wtedy, że chętnie sprawdzę ten zabieg latem i tak też się
stało już w pierwszych jego dniach:) Dziś napiszę o specyfice zabiegu oraz
związanych z nim wrażeniach. Mam nadzieję, że dowiecie się czegoś ciekawego i
być może nowego;)
Czym
jest oxybrazja?
Oxybrazja to inaczej
mikrodermabrazja wodno-tlenowa lub peeling wodno-tlenowy. Jest ona zabiegiem o
właściwościach złuszczających, oczyszczających, dotleniających, regeneracyjnych
i rewitalizujących. Co więcej cała procedura zabiegowa jest nie tylko
bezbolesna, ale i bezdotykowa, gdyż niewielka głowica przeznaczona do oxybrazji
nie jest przykładana bezpośrednio do naszej skóry. Sam zabieg jest więc niezwykle
sterylny i bezpieczny. Oxybrazja jest
peelingiem mechanicznym, a czynnikiem złuszczającym nasz naskórek jest strumień
mocno rozproszonych kropel soli fizjologicznej, emitowanych pod ciśnieniem
sprężonego powietrza przy użyciu przeznaczonego do tego aplikatora.
Jak
działa oxybrazja i dla kogo jest przeznaczona?
Mam dobrą wiadomość:)
Oxybrazja jest zabiegiem odpowiednim dla każdego typu cery, ze szczególnym
uwzględnieniem cer wrażliwych, alergicznych i naczyniowych. Dokładnie takich,
przy których bardziej inwazyjne metody złuszczania mogą powodować dyskomfort i
podrażnienia. Tym bardziej, że oxybrazja poza złuszczeniem martwego naskórka
oferuje nam również szereg innych korzyści wpływających na wygląd naszej cery.
Podczas zabiegu oxybrazji złuszczanie naskórka odbywa się przy jednoczesnej
emisji soli fizjologicznej oraz tlenu. Sól fizjologiczna to sterylny roztwór
chlorku soli w wodzie o stężeniu 0,9%. Roztwór płynu fizjologicznego jest w
pełni bezpieczny, nie powoduje podrażnień i jest neutralny dla naszych
tkanek. Działa on kojąco na stany
zapalne, a także zmiękcza i nawilża skórę. Natomiast tlen stymuluje odnowę
włókien kolagenowych i naczyń włosowatych. Dodatkowo posiada właściwości
dezynfekujące i niszczy bakterie beztlenowe odpowiedzialne za powstawanie
trądziku pospolitego. Zmniejsza również łojotok i wspiera nas w walce z
zaskórnikami;) Dlatego zabieg ten odpowiedni jest także dla posiadaczek cer tłustych
i mieszanych ze skłonnością do powstawania niedoskonałości. Zwłaszcza gdy są one jednocześnie delikatne i
łatwo ulegają podrażnieniom, a wbrew pozorom cera tłusta i mieszana również
może być wrażliwa. Oxybrazja jest zabiegiem bezpiecznym również dla kobiet w
ciąży.
Strefy
zabiegowe
Oxybrazję można wykonywać
nie tylko w obrębie twarzy, szyi i dekoltu, ale także na preferowanych strefach
ciała np. plecy, ramiona, uda, brzuch i pośladki. Można ją również stosować w
obrębie skóry głowy jeśli mamy problem z wypadaniem włosów lub łupieżem.
Ile
zabiegów trzeba wykonać i jakie można uzyskać efekty?
Oxybrazja jest tzw.
zabiegiem bankietowym, gdyż po jej wykonaniu cera nie jest zaczerwieniona,
podrażniona ani tym bardziej się nie łuszczy;) W strefie twarzy można ją więc
wykonać zarówno jednorazowo przed „wielkim wyjściem” lub ważnym spotkaniem, jak
i w serii. W takim przypadku najczęściej zaleca się wykonanie od 3 do 10
zabiegów w 1-2 tygodniowych odstępach. Jeśli zależy nam na bardziej
długofalowych rezultatach lub nasza cera
boryka się z różnymi problemami, warto rozważyć serię zabiegów. Kosmetolog na
pewno pomoże dobrać odpowiednią strategię działania zależnie od konkretnego
przypadku i oczekiwań klienta, ponieważ nie ukrywajmy – najważniejsza jest
nasza satysfakcja:) W przypadku twarzy,
szyi i dekoltu poza złuszczeniem martwego naskórka możemy uzyskać efekt
rozjaśnienia, nawilżenia, wygładzenia, eliminacji łojotoku, trądziku i
zanieczyszczeń, redukcji blizn potrądzikowych i przebarwień oraz zmarszczek, a
także redukcji łuszczenia się skóry i uszczelnienia kruchych naczyń
krwionośnych. W przypadku ciała można uzyskać efekt poprawy napięcia i
elastyczności skóry, redukcję obrzęków, cellulitu i rozstępów, a także
eliminację lub wsparcie przy leczeniu trądziku jeśli występuje on również w
obrębie ciała np. na plecach lub ramionach. Oxybrazja może być również doskonałym
preludium do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych np. ampułki, maski. Spektrum
działania oxybrazji jest więc dość szerokie:)
Przeciwwskazania
Oxybrazja jest zabiegiem
bezpiecznym, ale jak w przypadku większości tego typu procedur istnieje szereg „klasycznych”
przeciwwskazań. Należą do nich: nowotwory, rozrusznik serca, ciężkie choroby
ogólnoustrojowe, cukrzyca, opryszczka, ropne zmiany w obrębie skóry (trzeba
omijać żeby ich nie rozprzestrzenić lub poczekać aż się zagoją), silne stany
zapalne skóry, infekcje skóry (bakteryjne, wirusowe, grzybicze), nadciśnienie,
łuszczyca, świeże blizny, przerwana ciągłość naskórka, skóra po zabiegu z
kwasami (trzeba odczekać 1-2 tygodnie), terapia przeciwtrądzikowa retinoidami
(należy odczekać 6 miesięcy od zakończenia leczenia), stan po laseroterapii w
miejscu poddawanym zabiegowi (trzeba odczekać 6 miesięcy), zapalenie zatok.
Relacja
z zabiegu oxybrazji
Część teoretyczną mamy już
za sobą. Pora więc (powoli) przejść do meritum, czyli mojej relacji z zabiegu. Oxybrazja
została przeprowadzona w Gabinetach Urody M.A.J. przez kosmetolog Dorotę,
którą już mieliście okazję wcześniej zobaczyć na blogu;)
Jak już pewnie pamiętacie
z poprzedniej relacji, salon jest czysty i przyjemny dla oka. Nie ma w nim miejsca
na niedociągnięcia i higieniczne zaniedbania, co jest kluczowe dla tego typu
obiektów. Jak już wspominałam, oxybrazję można wykonać zarówno w strefie
twarzy, jak i na wybranej partii ciała lub ewentualnie skóry głowy (choć
podobno dość mocno plącze włosy). Nie jestem zainteresowana żadnymi zabiegami w
obrębie ciała, ponieważ w żaden sposób nie wpisują się w moje potrzeby i
preferencje (poza oczywiście depilacją laserową, z której jak wiecie nadal korzystam), przy szyi i
dekolcie też niekoniecznie mam ochotę „majstrować”, więc zdecydowałam się
jedynie na oxybrazję twarzy;) Wszak
twarz zawsze na pierwszym planie;) Dodatkowo prawie 2 tygodnie wcześniej
(w połowie czerwca) zakończyłam swoją „krwawą jatkę”, czyli serię zabiegów z wykorzystaniem osocza
bogatopłytkowego, o których już wkrótce;) Pomyślałam więc, że oxybrazja będzie
takim dodatkowym kosmetycznym szlifem. Niech będzie, że „wisienką na torcie”;) Wcześniej
jednak zapytałam dr Aleksandrę Lesiak, czy aby na pewno nie jest to zły pomysł,
ponieważ wyznaję zasadę po pierwsze nie
szkodzić. Dostałam zielone światło, więc postanowiłam sprawdzić ten
zabieg;) Byłam do niego pozytywnie nastawiona, ponieważ miałam go na uwadze od
wielu miesięcy. Występował tu tylko jeden paradoks, ponieważ nie jestem
zwolenniczką „chłodnych doznań”;) Jak już wiele razy powtarzałam, jestem w
gorącej wodzie kąpana – dosłownie i w przenośni. Nie lubię zimna, a jedyną słuszną
porą roku jest dla mnie lato;) Podczas gdy wszyscy narzekają na upały - ja
jestem w pełni zadowolona;) Zabieg ten jest więc w moim przypadku czymś w
rodzaju wyjątku od reguły, ponieważ np. na krioterapię bym się nie zdecydowała
(chyba że z konieczności). Miałam też pewne zawahania ze względu na zdiagnozowane
wiele lat temu przewlekłe zapalenie zatok, ale mój problem z zatokami jest na
tyle specyficzny, że przymknęłam na to oko. I tak lekarze spisali już moje
zatoki na straty;)
Niestety wyjątkowo źle
trafiłam z dniem zabiegu, ponieważ nie dość, że pogoda nie rozpieszczała (ok.
20 stopni) to jeszcze zaraz po wyjściu z domu powitała mnie wielka ulewa. Najchętniej
zrobiłabym w tył zwrot, ale uznałam, że nie będę już przekładać wizyty na pół
godziny wcześniej. Zawsze uważałam, że z cukru nie jestem i się nie rozpłynę,
ale po tym spektakularnym deszczu chyba zmienię zdanie;) Mimo, że miałam
parasol to do gabinetu dotarłam z wodą w melisskach i w mokrych spodniach;) Przez
całą drogę przeklinałam w myślach;) Dobrze, że przynajmniej fotel w gabinecie
ma funkcję podgrzewania<3
Oxybrazja jak każdy inny
zabieg na twarz, rozpoczyna się od demakijażu.
Wiem, że często w mediach pokazywane są zabiegi przeprowadzane na kobietach w
pełnym makijażu, ale pozostawię to bez komentarza:) Chyba nie sądzicie, że
można cokolwiek zdziałać na skórze pokrytej kosmetykami kolorowymi? Poza tym to
niehigieniczne. Ja na zabieg umówiłam się w południe, więc zgłosiłam się bez
makijażu. Szkoda mi było czasu na malowanie, które i tak pójdzie na marne
(lepiej umalować się później;)). Obojętnie jednak czy przychodzi się w makijażu
czy bez, skórę i tak trzeba oczyścić z pozostałości pielęgnacji i
zanieczyszczeń, które zdążyły do niej przylgnąć chociażby w drodze do salonu. Po
oczyszczeniu mojej twarzy, kosmetolog nałożyła na nią aloesową maskę rozpulchniającą, z którą leżałam przez 15 minut,
grzejąc jednocześnie swoje przemoknięte kończyny pod kocykiem;) Maska ma za
zadanie rozpulchnić warstwę rogową naskórka, optymalnie przygotowując cerę do
zabiegu oczyszczania. Przed przystąpieniem do zabiegu bardzo ważne jest żeby zabezpieczyć oczy, ponieważ
rozpryskujące się po nich krople mogłyby wywołać dyskomfort w ich okolicy. Aby
temu zapobiec należy użyć okularów ochronnych lub wacików. U mnie zastosowane zostały
waciki nasączone wodą komórkową;) Bardzo
istotne jest również żeby zabezpieczyć
uszy (np. przy pomocy opaski i wacików), ponieważ w przeciwnym wypadku
możemy narazić się na wystąpienie przykrych dolegliwości ze strony przewodu
słuchowego, np. zapalenia uszu. A każdy kto choć raz miał tego typu
dolegliwości na pewno wie jakie to dokuczliwe. Kiedy twarz jest już
przygotowana, można przystępować do
zabiegu. W minimalnej odległości od skóry (bezdotykowo) miejsce po miejscu
przykładany jest specjalny aplikator, który swym wyglądem przypomina
długopis. Z owej niewielkiej głowicy
działającej pod ciśnieniem, wydostaje się strumień soli fizjologicznej oraz
tlen. Strumień płynu fizjologicznego złuszcza naskórek z zawrotną prędkością, a dodatkowo wieje na nas Halny;)
Jak
opisałabym odczucia w trakcie zabiegu oxybrazji? Śmiałam
się, że jest jak w myjni samochodowej, ale gdybym miała opisać to najbardziej
trafnie i obrazowo to przychodzi mi na myśl słuchawka prysznicowa ze
strumieniem zimnej wody wraz z wbudowanym zimnym nawiewem skierowana
bezpośrednio na twarz;) Ewentualnie wichura plus zimny i ulewny deszcz bezpośrednio
nad twarzą. Muszę przyznać, że nie było to dla mnie zbyt komfortowe doznanie. Zwłaszcza
w okolicach nosa, ponieważ nieco trudniej wtedy oddychać. Niezbyt przyjemnie
jest również gdy zimny nawiew „zahacza” o okolicę szyi. Gdyby tak można było zmienić
na cieplejszą wodę połączoną z ciepłym nawiewem, byłoby zdecydowanie bardziej w
moim guście, ale przecież wiedziałam na co się piszę;) Dodatkowo urządzenie do
oxybrazji jest nieco hałaśliwe. Wydzielający się podczas oxybrazji zapach soli
fizjologicznej jest identyczny jak podczas użycia inhalatora stosowanego w
terapii górnych dróg oddechowych. Sama oxybrazja trwała ok. 15 minut, więc na
szczęście wszelkie wiatry i deszcze niespokojne nie pastwiły się nade mną zbyt
długo. Potem było już tylko lepiej, ponieważ zostałam wytarta i rozpoczął się
dalszy rytuał pielęgnacyjny;) Nałożono
mi krem do masażu oraz ampułkę z witaminą A, która miała
wspomóc skórę w miejscach gdzie kilka tygodni wcześniej rozdrapałam mikro niedoskonałości
tworząc z nich wręcz widowiskowe rany. W efekcie czego po dziś dzień posiadam
jeszcze kilka śladów po tej spektakularnej masakrze. Jestem tak zdolna, że nie potrzebuję do tego piły mechanicznej;) Po nałożeniu owych
specyfików, kosmetolog wykonała u mnie profesjonalny masaż twarzy. Dzięki temu
skóra się rozgrzała i było już dużo przyjemniej:) Następnie zaaplikowano mi maseczkę o wdzięcznej nazwie Baby Face, mającą zapewnić efekt
dziecięcej miękkości, nawilżenie oraz lekkie napięcie skóry;) Na oczy
natomiast nałożono nasączone płatki i dostałam komunikat, że mogę się nawet zdrzemnąć
przez 20 minut. Wolałam jednak tego nie robić, gdyż wcześniej zarwałam 3 noce z
rzędu, więc mogłoby mi być potem odrobinę ciężko się podnieść;) Tak to jest gdy
jest się typem sowy i ma się zdecydowanie więcej energii w nocy niż za dnia;) Po
zmyciu maski na zakończenie rytuału został mi wklepany krem miejski z efektem „blur” mający rozświetlić i nawilżyć cerę.
Po czym kosmetolog rozpyliła jeszcze na mojej twarzy mgiełkę filtrem UV chroniącą z przed czynnikami zewnętrznymi (City Protect
InCellium Spray) marki Esthederm. Sama
oxybrazja trwała 15 minut. Natomiast łącznie z pielęgnacją było to 1,5 godziny.
Uzupełnienie peelingu wodno-tlenowego o masaż i pielęgnację było świetnym
pomysłem, ponieważ przy panującej na zewnątrz aurze (w drodze powrotnej znowu
lało) niezbyt miło byłoby wyjść z salonu z zimną twarzą;)
Efekty oxybrazji
Bezpośrednio po
zakończeniu zabiegu oxybrazji połączonej z pielęgnacją moja skóra wyglądała
dobrze. Nie było na niej symptomów podrażnienia i nic się nie łuszczyło, czyli
dokładnie tak jak być powinno. Zdecydowanie można się więc zgodzić ze
stwierdzeniem, że był to zabieg bankietowy. Skóra została wygładzona,
rozświetlona i dogłębnie oczyszczona. Silniejsze działanie
oczyszczająco-złuszczające wykazuje oczywiście klasyczna mikrodermabrazja aniżeli
peeling wodno-tlenowy, ale dla mojej wrażliwej i nieszczególnie zanieczyszczonej
cery ta druga opcja jest zdecydowanie wystarczająca. Zwłaszcza, że nie jestem
fanką mocnego złuszczania twarzy. Nałożony później makijaż prezentował się
bardzo świetliście i świeżo, a przy tym cera nie przetłuszczała się nadmiernie.
Zabieg jak do tej pory wykonałam tylko raz. W przypadku mojej cery nie ma
konieczności wykonania serii. Być może za jakiś czas go powtórzę, ale
tylko pod warunkiem, że będzie naprawdę ładna pogoda:) Nie wyobrażam sobie
wykonać tego zabiegu zimą. Myślę, że z samego zabiegu oxybrazji bez dodatkowych
atrakcji, najbardziej zadowoleni będą fani orzeźwiających doznań (i może
morsi;)).
Cennik zabiegów
znajdziecie na majgabinety.pl
*** Pewnie zastanawiacie się dlaczego wpis w kontekście lata pojawił się dopiero teraz i nie zawiera zdjęć z zabiegu?
Zdjęcia oczywiście były zrobione, ale niestety osoba odpowiedzialna za ich wykonanie oraz późniejsze przesłanie do mnie, w niewyjaśnionych mi okolicznościach je utraciła... Relacja bez zdjęć nie jest dla mnie satysfakcjonująca. Jednak z racji tego, że od ponad 2 miesięcy nie otrzymałam zdjęć (prawdopodobnie nie udało się ich odzyskać), a poświęciłam czas na rzetelne przygotowanie wpisu to mimo wszystko postanowiłam go opublikować w niezmienionej od czerwca formie oraz zamieścić jedynie te zdjęcia, które sama wykonałam podczas oczekiwania na zabieg. W końcu nikt nie lubi tracić czasu i "pisać do szuflady".
Zdjęcia oczywiście były zrobione, ale niestety osoba odpowiedzialna za ich wykonanie oraz późniejsze przesłanie do mnie, w niewyjaśnionych mi okolicznościach je utraciła... Relacja bez zdjęć nie jest dla mnie satysfakcjonująca. Jednak z racji tego, że od ponad 2 miesięcy nie otrzymałam zdjęć (prawdopodobnie nie udało się ich odzyskać), a poświęciłam czas na rzetelne przygotowanie wpisu to mimo wszystko postanowiłam go opublikować w niezmienionej od czerwca formie oraz zamieścić jedynie te zdjęcia, które sama wykonałam podczas oczekiwania na zabieg. W końcu nikt nie lubi tracić czasu i "pisać do szuflady".
Słyszałyście
o oxybrazji? Jeśli miałyście okazję wypróbować, podzielcie się swoimi
wrażeniami;) A jeśli nie, napiszcie co o tym sądzicie;)
Zobacz też: Osocze bogatopłytkowe wszystko o zabiegu
Ja akurat miałam ten zabieg w upalny dzień także ten chłodek był dla mnie ulgą :) Maska algowa również przyjemna sprawa :) Bardzo ładny salon :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, przy tym zabiegu pogoda ma jednak spory wpływ na odczucia:) Ale... "sorry, taki mamy klimat" i niestety ciężko trafić na optymalną aurę do tego zabiegu:D
UsuńZobaczyłam tytuł i od razu pomyślałam o tym zabiegu, z którego nie masz zdjęć... Niemniej jednak sama treść jest dla mnie satysfakcjonująca, a sam zabieg byłby dla mnie idealny na upalny dzień - relaks, piękno i ochloda w jednym :D
OdpowiedzUsuńTaaak, niestety trzeba użyć trochę wyobraźni żeby to zobaczyć bo zdjęć brak i to zupełnie nie z mojej winy;)
UsuńWłaśnie zabieg byłby super na upał, ale ja akurat wtedy niezbyt trafiłam z pogodą.
Bardzo mnie zaciekawił ten zabieg, jestem ciekawa jak moja skóra by na to zareagowała :/
OdpowiedzUsuńZabieg godny polecenia i łagodny. Jedynie to zimno niezbyt przyjemne jak dla mnie :D
UsuńZabieg bardzo ciekawy, ale to zimno zdecydowanie mnie zniechęca do niego, bo jestem ciepłolubna :)
OdpowiedzUsuńJa też ciepłolubna właśnie:D
UsuńNigdy nie poddałam się takiemu zabiegowi,ale jestem go ciekawa. Za oto wystrój salonu piękny.
OdpowiedzUsuńTak, salon jest urządzony z pomysłem;)
Usuńfantastyczny, nowoczesny gabinet, przypomina trochę kawiarnię :) nigdy nie korzystałam jeszcze z oxybrazji
OdpowiedzUsuńTak, wnętrza mają ładne;)
UsuńBardzo interesujący wpis, pierwszy raz w sumie o czymś takim słyszałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się, że dowiedziałaś się czegoś nowego:)
UsuńBardzo lubię takie posty :) Sama uczę się do zabiegu kosmetyczki, więc czytam o nich z czystą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, każdy zabieg zaczyna się od porządnego demakijażu twarzy :)
To cieszę się, że trafiłam w Twój gust:) Niedługo jeszcze jeden, ale to już wykonywany przez lekarza dermatologa;)
UsuńCiekawy wpis. Jeszcze nigdy nie miałam okazji korzystać z zabiegów Oxybrazji.
OdpowiedzUsuńJa na razie tylko raz. Wybrałabym się jeszcze gdyby było cieplej bo akurat tego czerwcowego dnia trafiłam na słabą pogodę:D
UsuńBrrr zimno z halnym ;) Nie słyszałam wcześniej o tym zabiegu.
OdpowiedzUsuńoj zimno, zimno:D Zabieg fajny, tylko to zimno:D
UsuńKręci mnie ta oxybrazja - dzięki niej mikrodermabrazja zostanie dość szybko wyparta. Zrobię sobie już jesienią
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja nad mikrodermabrazją też się zastanawiałam i powiedziano mi, że ze względu na delikatną skórę mogę zrobić, ale taką delikatniejszą. Natomiast w przypadku okxybrazji, która jest łagodniejsza, nie było żadnych przeciwwskazań:)
UsuńPrzyznam, że zaciekawił mnie ten zabieg ;) Moja wrażliwa cera pewnie byłaby mi wdzieczna :) Zaraz zerknę na stronę tego salonu :)
OdpowiedzUsuńTak, spokojnie można korzystać nawet z wrażliwą cerą:) To spory plus:)
UsuńMiałam kiedyś taki zabieg, ale źle wspominam zwłaszcza w okolicach nosa( dusiłam się) :)
OdpowiedzUsuńhaha właśnie w okolicach nosa jest najmniej zabawnie:D ja się nie dusiłam, ale dyskomfort był:P
UsuńO oxybrazji słyszę po raz pierwszy !!! I to super, że jest ona dla każdego rodzaju cery. A zabieg z witamina C miałaś na myśli Retix C? Bo ja w przyszłym roku planuję na to iść :)
OdpowiedzUsuńTak, to spora zaleta:)
UsuńDokładny opis zabiegu z witaminą C jest podlinkowany, ale akurat nie był to Retix C. Słyszałam o nim, ale jeszcze nie próbowałam:) Ciekawa jestem jakie będą Twoje wrażenia:)
oj poszłabym sobie żeby mnie kto tak porozpieszczał wkońcu :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu coś takiego jest mile widziane:)
UsuńCzytając poczułam się zrelaksowana. Będę miała na uwadze ten zabieg, bo naprawdę bardzo mi się podoba. Muszę tylko poszukać odpowiedniego miejsca w swoim mieście :-D
OdpowiedzUsuńMyślę, że ze znalezieniem salonu niepowinno być problemów:)
UsuńBardzo ciekawy zabieg i chętnie bym skorzystała, ale mam problemy z nadciśnieniem. Ciekawa jestem czy przy lekach byłoby to możliwe ;)
OdpowiedzUsuńA to najlepiej skonsultować :)
UsuńSzkoda, że tak wyszło z tymi zdjęciami, też byłabym zła, ale dobrze, że opublikowałaś ten wpis. Zabieg wygląda ciekawie, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Mnie pewnie też coś czeka, ale ja chyba będę musiała zacząć od wystawienia silniejszych dział :P
OdpowiedzUsuńNo szkoda bo przydałoby się jakieś obrazowe poparcie tej relacji, ale cóż począć;) Mimo wszystko zdecydowałam się puścić wpis;)
Usuńuszczelnienia kruchych naczyń krwionośnych interesuje mnie bardzo:)
OdpowiedzUsuńja myślałam o laserze na naczynka na nosie, ale dermatolog powiedziała, że są małe i na razie nie ma co ich ruszać...
Usuńczyli dałaś sobie spokój z nimi?
UsuńW sumie dla mnie one są widoczne, ale dr powiedziała, że są bardzo nieznaczne i na razie nie ma co ruszać to jeszcze nie cudowałam z nimi:D
UsuńRobiłam wcześniej mikrodermabrazję więc zabieg oxybrazji tym bardziej brzmi zachęcająco. Musze wypróbować :-) Obecnie w gabinecie Yasumi testuję Thermo lifting, aby nieco zmniejszyć sińce pod oczami :-)
OdpowiedzUsuńJa nie mam porównania, ale rekomendowano mi jako taką delikatniejszą alternatywę:)
UsuńO to ciekawa jestem efektów! Też by mi się przydało coś typowo pod oczy:)
Nie byłam jeszcze na tym zabiegu. Mikrodermabrazja jest dla mojej skóry za mocna. Ja korzystam z peelingu kawitacyjnego.
OdpowiedzUsuńZatem oxybrazja mogłaby być dla Ciebie fajną alternatywą bo jest dużo delikatniejsza. Peeling kawitacyjny chciałabym wypróbować, ale u mnie niestety są przeciwskazania.
UsuńBardzo ciekawa propozycja :) Nie znałam wcześniej tego zabiegu. Przykra sytuacja ze zdjęciami ale i tak przygotowałaś ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńI tylko dlatego go jednak opublikowałam;)
UsuńOo nie słyszałam wczesniej o takim zabiegu :)
OdpowiedzUsuńNo to coś nowego przeczytałaś:)
UsuńZaciekawiło mnie to że można go stosować na problem z wypadaniem włosów, sam zabieg jest krótki ale ogólnie cała pielęgnacja 1,5 godziny nie wiem czy bym tyle wysiedziała :D niestety nie mogłabym go wykonać przez nadciśnienie które podobno mam :( chyba że na własną odpowiedzialność a ja jestem dość ryzykownym typem człowieka :P
OdpowiedzUsuńTylko podobno w przypadku skóry głowy plącze włosy:P
UsuńRaczej wyleżeła:D Powiem szczerze, że dla mnie 1,5h to też bardzo długo bo ja z tych niecierpliwych;D Raz na jakiś czas to jest fajne, ale za często to byłoby dla mnie zbyt męczące;D
Ja teoretycznie też niekoniecznie powinnam ze względu na zatoki, ale uznałam, że i tak gorzej nie będzie;) Tez jestem typem ryzykanta trochę:P
Kiedyś chciałam zrobić ten zabieg ale kosmetyczka poradziła mi coś innego ;-)
OdpowiedzUsuńWidocznie do Twojej cery lepsze było coś innego:)
UsuńJa jestem ciepłolubna, tak jak Ty, więc nie wiem czy bym chciała tych wiatrów na twarzy ;) Druga rzecz, że dyskwalifikuje mnie chyba łuszczyca :/
OdpowiedzUsuńZabieg jest zimny niestety więc jak dla mnie powinien być wykonywany gdy jest naprawdę dobra pogoda, a u nas to niestety ruletka;)
UsuńJak są zmiany łuszczycowe w strefie, którą chcemy poddać zabiegowi to lepiej wybrać coś innego.
O oxybrazji czytam po raz pierwszy i muszę przyznać, że sam zabieg brzmi ciekawie. Raz na jakiś czas miło jest się tak rozpieścić :)
OdpowiedzUsuńTo prawda;)
Usuńuwielbiam oxybrazję! <3 <3<3 super post
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWspółczuję utraty tych zdjęć... a sam zabieg brzmi ciekawie, ja też nie jestem fanką mocnego złuszczania ;)
OdpowiedzUsuńPewnie i tak nie wyszły zbyt ciekawie:D Ale dobrze byłoby pokazać jak to przebiega w sposób obrazowy żeby nie był tylko sam suchy tekst;) Dobrze, że chociaż zrobiłam jakieś zdjęcia wnętrz;)
UsuńA zabieg fajny, tylko zimny;D
UsuńUwielbiam Twoje poczucie humoru, które znowu mocno ujawniło się w tym wpisie;)
OdpowiedzUsuńA sam zabieg - ja też wolę na ciepło;), ale i tak zazdroszczę;) Brzmi ciekawie, a obietnica Baby Face to już w ogóle bajka:) Może się skuszę kiedyś na taką oxybrazję, ale z moim umiłowaniem do ciepła to chyba poczekam do następnego lata;)
Hahah, jutro też się ujawni. Tylko trzeba będzie się wczytać bo tekst gigant;D Baby Face fajna nazwa!;D No w tym roku to już możemy się nie załapać na optymalną pogodę do tego zabiegu :)
UsuńBardzo ładny salon. :)
OdpowiedzUsuńOxybrazja podczas upałów jest świetny rozwiązaniem:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję "przygody" ze zdjęciami i nie dziwię się, że chciałaś opublikować wpis, skoro się tyle napracowałaś. A co do myjni samochodowej też ostatnio miałam zabawną sytuację - mąż rozciął sobie bardzo mocno rękę, kwalifikowała się do zszycia, na SOR go nie przyjęli i takie tam sensacje, ręka w wielkim opatrunku, nie chcieliśmy go moczyć żeby nie pogarszać sprawy. Ale nie bardzo był w stanie sam się wykąpać. Więc ja go polewałam słuchawką prysznicową tak, by omijać rękę a on się szorował :D I też się czułam jak na myjni samochodowej, ale na szczęście byłam po stronie trzymającej wodę :D
OdpowiedzUsuńNo chciałam zrobić fajny wpis i przydałaby się chociaż fota sprzętu, cokolwiek;)
UsuńHaha dobre. Aż zobaczyłam to oczyma wyobraźni :D
No przydałaby się, ale co zrobić - nie miałaś na to wpływu :D
UsuńMiałam chęć puścić lodowatą wodę największym strumieniem :D :D :D
Ja tam chłodek lubię ;)) zabieg świetny byłby dla mnie. Rano nie dobudzę sie jak nie umyję buzi w zimnej wodzie :)
OdpowiedzUsuńNo tylko to jest raczej nieporównywalne do takiego ochlapania twarzy wodą z rana:D
UsuńTrzeba przyznać, że wnętrze salonu robi wrażenie. :) Super, że tak dokładnie opisujesz zabieg, na pewno post będzie pomocny dla osób, które myślą nad wybraniem się do kosmetyczki. Masz rację, najlepiej właśnie kosmetyczna doradzi w kwestii ilości zabiegów, warto zdać się na specjalistę. :)
OdpowiedzUsuń