Lubię koloryzujące balsamy
do ust, ponieważ za zwyczaj nie wysuszają mojej wrażliwej skóry warg, a
jednocześnie pozostawiają na nich subtelny blask koloru, czyli tzw. efekt –
moje usta, tylko lepsze;) Ja jako anty-fanka przerysowania, na co dzień chętnie
stawiam na takie subtelne podkreślenie urody i całkiem niedawno zainteresował
mnie produkt marki Innisfree Glow Tint
Lip Balm, występujący w kilku wersjach kolorystycznych. Zachowawczo
wybrałam dla siebie jeden na spróbowanie i dziś kilka słów o nim:)
Innisfree Glow Tint Lip Balm #3 Garden Balsam
Koloryzujący balsam do ust
Innisfree Glow Tint Lip Balm
otrzymujemy w formie klasycznej wysuwanej pomadki. W przeciwieństwie jednak do
balsamu pielęgnacyjnego z tej marki, nie zawiera on dodatkowego kartonika. Pojemność
wynosi 3,5g i jak na balsam z kolorem jest ona dla mnie satysfakcjonująca.
Do
wyboru jest pięć odcieni - #1 Azalea, #2 Camelia, #3 Garden Balsam, #4
Marigold, #5 Rose. Przyznam, że gdy oglądałam zdjęcia na ustach na stronie
sklepu to pomijając pierwszy, wszystkie wydały mi się zachęcające, a nawet
zachwycające:) Byłam już zdecydowana na nr 4, ale jak to kobieta – w ostatniej
chwili zmieniłam zdanie, stawiając na #3
Garden Balsam. Kolor na zdjęciach był różowy, natomiast u mnie na ręce
wpada trochę w coś pomiędzy bardzo subtelną czerwienią z pomarańczową nutą. Na
ustach z kolei nie jest ani cukierkowo różowy ani pomarańczowy. A bardziej
wpada w lekką czerwień z nutką różu. Bardzo mi to pasuje, ponieważ ładnie
podbija kolor ust. Dzięki temu wyglądają one na zdrowsze, ładnie podrasowane i
nawet pełniejsze bo co ciekawe mam wrażenie, że ten balsam robi całkiem niezłe
złudzenie optyczne:)
Jeśli chodzi o kwestie techniczne to wyglądają one
poniekąd podobnie jak w przypadku balsamu nawilżającego, ponieważ sztyft jest
tak samo ścięty i ma taką samą szerokość (choć jak na moje dość wąskie usta to mógłby być może nieco węższy). Zapach jest właściwie niewyczuwalny,
ale gdy mocno się postaram to wyczuwam arcy-subtelną nutę owocową (ale to tak
delikatną, że wręcz na granicy urojenia;)). Balsam nie sprawia żadnych
problemów i nie wysusza ust. Jestem z niego bardzo zadowolona, zwłaszcza biorąc
pod uwagę kolor. Trwałość jest oczywiście słabsza niż w przypadku szminek bo w
końcu jest to tylko balsam koloryzujący, a nie mocna matowa pomadka. Kolor
schodzi równomiernie, ale po jedzeniu warto ponowić aplikację:)
Innisfree Glow Lip Tint w
5 odcieniach znajdziecie na Jolse.
Koszt to zaledwie kilka dolarów:) Gdy będzie lepsze światło (niestety listopad nie rozpieszcza) to postaram się dodać zdjęcie na ustach:)
Znacie
Innisfree Glow Lip Tint lub inne produkty do ust tej marki?
Chętnie poczekam i zobaczę jak wygląda na ustach. Niestety ciężko teraz o dobre światło :/
OdpowiedzUsuńOj tak... od października ciężko mi wykonać nawet produktowe bo niemal non stop jest szaro-buro i ponuro, nie mówiąc już o zdjęciach na sobie:D. Chcę już wiosnę :D
UsuńDodałam co prawda bezpośredni link do produktu i tam pokazane są wszystkie warianty na ustach, ale tak jak mówię, u mnie kolor wypada inaczej:D
UsuńMiałam pomadkę pielęgnacyjną z tej drugiej serii i była super, ciekawa jestem też tych balsamów ;) Pewnie też kiedyś spróbuję xD
OdpowiedzUsuńTak, ta zielona super. Mam chęć na dwie pozostałe i sobie sprawdzę, która najlepsza bo u mnie balsamy do ust szybko się kończą:D
UsuńNie używałam kosmetyków tej firmy☺
OdpowiedzUsuńJeśli niestraszne Ci zakupy zagraniczne to polecam sprawdzić produkty tej marki:)
UsuńBalsamów do ust z Innisfree jeszcze nie miałam, widzę, że to błąd :) Mocny ten kolorek!
OdpowiedzUsuńNo jak na balsam koloryzujący to całkiem całkiem, widoczny jest:)
UsuńWygląda całkiem fajnie ;)
OdpowiedzUsuńjest fajny jak dla mnie;)
UsuńFajna sprawa :) ja teraz testuję puder tej marki :)
OdpowiedzUsuńTen z miętą? Bo jestem go ciekawa od dłuższego czasu:)
UsuńNie miałam jeszcze nic tej marki. Kolorek jednak nie mój ;)
OdpowiedzUsuńNa ustach wygląda nieco inaczej niż na dłoni;)
UsuńPrezentuje się ciekawie :) Nie miałam do czynienia z tą marką :) Niestety światło do zdjęć jesienią jest tragiczne :( zastanawiam się nad softboxem albo blendą :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie... też się już powoli zastanawiałam nad tą blendą bo w tym roku to już od października mam problemy. Ale nie wiem czy to rzeczywiście coś mi da...
UsuńCiekawi mnie jak wygląda na ustach :) A co do światła to zgadzam się w 100%, że jest beznadziejne o tej porze roku, a nie chcę nawet pomyśleć o tym, co będzie zimą.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Chcę już wiosnę!
UsuńŁadny kolorek, dawaj na ustach ;D
OdpowiedzUsuńDam jak mi łaskawie światło oddadzą bo w tych egipskich ciemnościach dziwnie to wygląda:O
UsuńCiekawa jestem jak ten odcień wyglądałby na moich ustach, bo mam dziwne wrażenie że nie do końca fajnie :P Ale ale są jeszcze inne kolory i na pewno wybrałabym coś dla siebie :D
OdpowiedzUsuńDodałam specjalnie link do podglądu, tam mają pokładane na ustach:) chociaż u mnie wpada bardziej w taką naturalną czerwień. Jak uda mi się w miarę miarodajnie obfocić to pokażę:)
UsuńJa też lubię takie produkty 2 w 1 - nawilża i maluje usta, choć ten kolorek... raczej nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńhaha jest bardzo fajny serio:D
Usuńoooo nigdy nie miałam barwiących pomadek :P
OdpowiedzUsuńNaprawdę takich balsamików koloryzujących nigdy?:D Nie może to być:D
UsuńNie znam, ale wygląda bardzo ciekawie. Ciekawi mnie też jak wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda się pokazać chociaż na Insta;)
UsuńTeż lubię koloryzujące balsamy do ust :)
OdpowiedzUsuńJa też, nie wysuszają, a jednak jakiś kolor dają:)
UsuńKolor jest piękny i do tego pielęgnuje;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję.
Dziękuje;)
UsuńJa stawiam na pomadkę Alterry ;)
OdpowiedzUsuńAlterrę też lubię, ale to przecież zupełnie co innego bo bez koloru:)
UsuńO coś dla mnie ! Lubię pomadki które nadają delikatny kolor ustom :)
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńNie przepadam za tego typu produktami. Jeśli już chcę nadać moim ustom jakiś kolor to wybieram matową pomadkę o 100% kryciu :)
OdpowiedzUsuńJa nie muszę mieć codziennie typowej pomadki:)
Usuńno niestety ta pora roku nie rozpieszcza nas.... dla tego zastanawiam sie nad jakaś sensowną lampą. Pan w fotograficznym mi poradził że można do normalnej lampki - takim amatorskim sposobem - kupić jakąś silną żarówkę, nałożyć jakiś materiał np prześcieradło by to światło rozproszyć by sie nie odbijało
OdpowiedzUsuńJa myślałam nad blendą, ale sama nie wiem czy wiele to da...
UsuńTrzymam kciuki, by światło w końcu dopisało, bo jestem ciekawa zdjęć na ustach :) Wygląda ślicznie
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
UsuńPieknie pewnie prezentuje sie na ustach, zakochałam sie.... :) musze ja miec i koniec :D
OdpowiedzUsuńHaha ja się zakochałam w tych zdjęciach sklepowych:D
UsuńSoczysty ale nie rażący odcień :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:) Jak na koloryzujący balsam do ust to dość wyrazisty, ale nie aż tak:D
Usuńnie używam takich balsamów, ale ten ma ładny kolor ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak na ustach się prezentuje - przepiękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńBędę próbować zrobić:D Bardzo dziękuję:*
UsuńNie znam marki, ale ja też lubię takie balsamy do ust :)
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w tej marce:D
UsuńFakt że to listopad i szybko robi się ciemno nie sprzyja dobrym zdjęciom i często kolor jest przekłamany. Chociaż twoje zdjęcia i tak są piękne :) Taki balsam w sumie mogłabym mieć :)
OdpowiedzUsuńTe robione jeszcze w październiku choć i wtedy był akurat ponury dzień:O
UsuńJa to w ogóle rzadko sięgam po balsamy, ale jeśli ma taki fajny kolorek to się skuszę przy następnym zamówieniu :P.
OdpowiedzUsuńFajność w sumie zależy od punktu widzenia:D Popróbuję zrobić foto.
UsuńWidzę, że kolor jest całkiem wyrazisty, żaden tam delikates;) Ale fajnie, bo jest i pielęgnacja i kolor. Pewnie też byłabym zadowolona z takiego połączenia.
OdpowiedzUsuńJedno pociągnięcie ładnie podbija kolor ust, a jak się da więcej to jest bardziej wyraziście:)
Usuń