Dziś kolejne produkty Innisfree. Nie ukrywam, że w jakiś
sposób wyjątkowe gdyż nie tylko przemawiało do mnie ich działanie, ale także
kwestie czysto wizualne:) Seria Jeju
Lava Seawater marki Innisfree
oparta jest na bazie wody morskiej, która zawiera w sobie mnóstwo cennych
składników powstałych podczas kształtowania się wyspy Jeju. Dzięki skrupulatnym
badaniom okazało się, że bogactwo to można wykorzystać m.in. do opracowania
produktów zapewniających solidne nawilżenie cery, a także prewencję
przeciwzmarszczkową. Ja na początek postanowiłam wypróbować dwa produkty z
niebieskiej serii, czyli Innisfree Jeju Lava Seawater Cream oraz Innisfree JejuLava Seawater Intensive Ampule.
Innisfree Jeju Lava Seawater Intensive Ampule
Ampułka umieszczona
została w kartonowym opakowaniu wewnątrz którego znajdziemy niezwykłej urody
(moim zdaniem:D) zgrabną niebieską buteleczkę o standardowej pojemności 30ml
wyposażoną w dozownik typu airless. Opakowanie posiada dodatkową zatyczkę na
otwór, którą możemy zachować lub wyrzucić. Przyznam, że ja zachowałam, ponieważ
lubię gdy zawartość jest dobrze chroniona przed wszelkimi czynnikami
zewnętrznymi;) Jeśli czytacie mnie nie od dziś to nikogo raczej nie zdziwi, że
niebieskie opakowania działają na mnie wyjątkowo zachęcająco;)
Muszę przyznać, że wahałam
się między esencją, a ampułką z tej samej linii, ale ostatecznie intuicyjnie
postawiłam na ampułkę. Jeśli chodzi o tę kategorię produktów to zdecydowanie
największe doświadczenie mam z serum. Ampułkę miałam wcześniej tylko jedną i
była to słynna Missha Time Revolution:) Uznałam jednak, że czas na nowe
doświadczenia;)
Ampułka posiada dość
lekką, żelową konsystencję, która jest zarazem odżywcza. Taka mała magia;) Bezpośrednio
po nałożeniu skóra może się trochę lepić, ponieważ produkt pozostawia po sobie
lekki film ochronny. Jednak uczucie to mija od razu gdy nałożymy krem. A według mnie najlepiej stosować ją w połączeniu z kremem. Produkt spokojnie nadaje
się zarówno pod krem jak i pod makijaż. Ampułkę można zastosować jako jeden z 10
kroków azjatyckiej pielęgnacji (w rzeczywistości wcale nie musi być ich aż tyle). Natomiast w moim przypadku znalazła ona swoje
zastosowanie jako serum. Najczęściej w połączeniu z kremem. W ciągu dnia był to
Innisfree z serii Green Tea, a na noc Innisfree Jeju Lava Seawater. Jeśli
chodzi o zapach to jest on bardzo przyjemny, świeży z cytrusową nutą. Utrzymuje
się przez jakiś czas na skórze, ale jest łagodny i nie nachalny. A co z
działaniem? Tego typu produkty stosuję przede wszystkim w połączeniu z kremami,
ponieważ świetnie wspomagają ich działanie. Wiem, że są osoby, które stosują takie kosmetyki solo, ale z moich doświadczeń wynika, że takie zdecydowanie zmniejsza efektywność. Ampułka silnie wygładza i odżywia
cerę, zapewniając jej dodatkową ochronę przed czynnikami zewnętrznymi oraz
wspomnianą prewencję przeciwwzmarszkową:) Nie obciąża skóry i nie powoduje
nieprzyjemnych niespodzianek. To naprawdę poczciwy kosmetyk, który według mnie
spełnia obietnice producenta.
Innisfree Jeju Lava Seawater Cream
Krem również otrzymujemy w
kartonowym opakowaniu, wewnątrz którego także znajdziemy coś niebieskiego;) Tym
razem jest to równie przyjemny dla oka niebieski cieniowany słoiczek o
pojemności 50ml. Jest on plastikowy, ale nie mam mu tego za złe. Przynajmniej
nie trzeba się obawiać, że roztrzaska się w drobny mak w razie zderzenia z
płytkami w łazience;)
Podobnie jak Innisfree Balancing Cream, ta wersja
kremu posiada białą barwę i dość lekką, świetnie rozprowadzającą się
konsystencję (choć nie aż tak lekką jak ten zielony). Krem niebieski dodatkowo zawiera kapsułki
ceramidowe, które mają za zadanie silnie nawilżyć skórę. Nie udało mi się uchwycić owych kapsułek na zdjęciach, ale wizualnie kojarzą mi się one z wiórkami kokosowymi;) Nie przepadam za tego typu dodatkami w kremach, ale na szczęście te rozpuszczają się błyskawicznie już podczas rozprowadzania kremu po skórze (w moim przypadku twarz, szyja, dekolt). Tutaj początkowo
celowałam w bardziej odżywczą wersję deep, ale ostatecznie uznałam, że
wypróbuję tą lżejszą i muszę przyznać, że dobrze trafiłam:)
Kosmetyk ma bardzo podobny
zapach jak w przypadku ampułki, czyli zdecydowanie świeży, przyjemny i
umilający stosowanie. Konsystencja jest
dość lekka, więc dobrze się rozprowadza i ładnie współpracuje z
ampułką. Nic się nie roluje i nie łuszczy. To dla mnie bardzo ważne gdyż nieco
wcześniej udało mi się trafić na rolujące cuda w formie miniatur. Nic tak nie drażni jak tego
typu atrakcje na twarzy. Jeju Lava Seawater Cream przede wszystkim bardzo
dobrze nawilża i odżywia skórę. Przeznaczyłam go do stosowania na noc i w tej
roli spisał się bardzo dobrze. Rano skóra była wygładzona, odżywiona, świetnie
nawilżona i wypoczęta. Jeśli chodzi zaś o zmarszczki to moje nie wynikają ani
ze złej pielęgnacji ani złych genów. Winna jest moja szczupłość i porażający
niedobór tłuszczyku oraz bogata mimika (zwłaszcza, że nie ukrywam – na ogół żart się
mnie trzyma;)) Krem nie zaradzi na niedobór tkanki tłuszczowej, ale gdy cera
jest dobrze nawilżona i odżywiona to również automatycznie wygląda na bardziej
wypoczętą i rozświetloną. Co za tym idzie problematyczne strefy mniej rzucają
się w oczy.
Przyznam, że jestem bardzo
zadowolona z tego niebieskiego duetu do pielęgnacji twarzy, ponieważ nie tylko
cieszy oko, ale także charakteryzuje się przyjemnym działaniem. Moja siostra będąc u mnie przez jakiś czas, miała ubaw z Jeju Lava i nawet wysłała zdjęcia ampułki trzem koleżankom na Facebooku (do czego to doszło, że śmieją się z moich kosmetyków:D). Ku jej zaskoczeniu jedna z nich napisała, że zna Innisfree i że to świetne produkty:)
Kosmetyki te można zamówić
na Jolse. Ich ceny wahają się
zależnie od aktualnych promocji:) A promocje są tam naprawdę często - teraz np. -25% do 30.11 z okazji Black Friday;)
Znacie
serię Jeju Lava Seawater marki Innisfree?
Narobiłaś mi na te kosmetyki ogromnej ochoty i jakie piękne mają opakowania :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ? Dzięki :*
Tak, opakowanka mają piękne;) zajrzę.
UsuńTrzeba przyznać, że duet prezentuje się bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuńOtóż to;)
Usuńnie miałam do czynienia z ampułkami, ale bardzo polubiłam esencje więc sądzę, że ampułka byłaby strzałem w dziesiątkę dla mojej suchej skóry
OdpowiedzUsuńJa tylko dwa razy o ile mnie pamięć nie myli:) ale oba były udane
UsuńBardzo ciekawy duet, nazwa zresztą też :D Chętnie przetestuję, jak skończą się moje zapasy ;)
OdpowiedzUsuńNo siostra mi nazwę obśmiała;D
UsuńZnam ampułkę, lubiłam, ale czasem się kleiła xD a krem miałam kupować ale coś cera mi szaleje i już sama nie wiem co z nią robić, na razie stawiam na coś lżejszego :/
OdpowiedzUsuńPo nałożeniu kremu nic się nie lepi, ale solo to mogłoby być niezbyt.
UsuńMoże za dużo kosmetyków?:D
Ten zielony jest generalnie lżejszy niż niebieski, choć ten też tłusty nie jest:D
UsuńObstawiam leki, czasowo się zgadza, a już nawet sprawdzone kosmetyki bywają momentami złe :/
UsuńNiedobrze:/ tak to z lekami bywa, niekiedy coś kosztem czegoś:(
UsuńJa jak zamierzałam zrobić fotę na ustach tego balsamu koloryzującego to akurat mnie naszło na dłubanie. Wydawało mi się, że mam coś pod skórą, zaczęłam dłubać i efekty mam do dziś:D Zupełnie tak samo jak wiosną:O A było nie dotykać bo nic nie było widać :P
No to właśnie ja mam teraz problem z takimi małymi gulkami, które trochę bolą ale ich nie widać (na szczęście na razie występują pojedynczo i nie tykam, bo jak jedno rozgrzebałam to 2 miesiąc mam ślad) i rumieniem, pół prawego policzka w okolicach nosa mam bordowy :/
UsuńTo u mnie też +/- taka gulka się zdarza z tym, że nie boli i ogólnie to jest takie nic(dopóki nic w tym nie majstruje bo jak zacznę to mam na twarzy jesień średniowiecza;)) To sobie tak rozdrapałam, że wyglądałam jak laska z patologicznej rodziny. Nawet kamuflażem nie dało się zamaskować w pewnym momencie:P I tak bez sensu całkiem bo pod ustami zaraz:D:D
UsuńA no to fajnie zrobiłaś xD przy ustach zawsze najmocniej puchnie ;) mnie właśnie wcześniej praktycznie się takie rzeczy nie zdarzały :(
UsuńJak od lata nie grzebałam to wszystko było ok, aż mi się zachciało:D mi się też nie zdarzało. Może to jakieś skażenie środowiska czy coś:D:D
UsuńSmog xD ostatnio w modzie:P
UsuńMoże być też, że to wina Tuska:D
UsuńOgólnie to skórę mam wymuskaną po tych kosmetykach, tylko nie potrzebnie się zachciało wyszukiwać problemów:D
kosmetyki prezentują się świetnie:3 Narobiłaś mi ochote a portfel cierpi :/
OdpowiedzUsuńNasze portfele często cierpią :D
UsuńWolałabym te kosmetyki w zielonych opakowaniach, hahaah :D Działanie kusi, super,że jesteś z nich zadowolona;)
OdpowiedzUsuńTe zielone też mają fajne krem i serum:D
Usuńza same opakowania bym kupiła te produkty ;P bardzo lubię kolor niebieski ;)
OdpowiedzUsuńJa też, co chyba widać :D
UsuńZestaw wygląda bardzo kusząco, a jego działanie powinno w pełni odpowiadać mojej skórze. Marka Innisfree kusi mnie od dawna, muszę koniecznie skusić się na małe zamówienie :)
OdpowiedzUsuńDziałanie bardzo poczciwe:)
UsuńSam wygląd zachęca do kupa a jak się spisują to już całkiem warto wydać każdą złotówkę. :P
OdpowiedzUsuńAlbo nawet dolara :D
UsuńNie miałam tych produktów, ale zapowiadają się bardzo ciekawie. Przyjrze się im bliżej :-))
OdpowiedzUsuńAsortyment mają szeroki:D
UsuńO to tą serię widziałam :D zapach by mi może się spodobał ale bardziej mi do zielonej wersji ;)
OdpowiedzUsuńZielona też fajnie pachnie i jest leciutka:D
UsuńNie mój kierunek pielęgnacyjny, ale opakowania cieszą oczy :)
OdpowiedzUsuńA jaki jest Twój?;)
UsuńSzata graficzna bardzo zachęcająca, nie znam kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTo prawda;)
UsuńMuszę przyznać,że zaciekawiły mnie te kosmetyki i to bardzo.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego:D
UsuńDobrze wiedzieć że lubisz niebieski :D serii nie znam (markę kojarzę z blogów) ampułka zdecydowanie bardziej mnie kusi i też u mnie miałaby zastosowanie jak Serum :)
OdpowiedzUsuńNo nie mów, że dopiero teraz się dowiedziałaś?:D
UsuńTe opakowania mają super kolory, bardzo w moim guście :D Inisfree od dawna mnie ciekawi, ale pewnie najpierw sięgnęłabym po co z serii z zieloną herbatą :) Ampułek jeszcze żadnych nigdy nie stosowałam, miałam tylko sera i esencje :D
OdpowiedzUsuńW moim też:D Myślę, że ta seria z zieloną herbatą byłaby dla Ciebie super:) Ja ampułki całe dwie:D
UsuńMarka od dawna mnie ciekawi, odkąd czytam o niej choćby na twoim blogu :) Chętnie sięgnęłabym po coś z zieloną herbatą, właśnie w formie serum :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowała bo naprawdę warta uwagi:)
UsuńZ serii green jest serum:)
Jesteś dla mnie prekursorką tej marki :) Nic dziwnego, bo ten niebieski pasuje do Ciebie idealnie, dobrze, że zawartość także !
OdpowiedzUsuńTo miło <3 choć prekursorką w tym wypadku nie jestem niestety :D
Usuńchętnie wypróbowałabym coś od Innisfree :)
OdpowiedzUsuńWarto się rozejrzeć za ich produktami:)
UsuńDuet wygląda fajnie, w dodatku moim ulubionym kolorze :) Fajnie też, że działają jak należy :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście nie znam;) Ale widzę, że bardzo miły duecik wybrałaś. Też nie lubię tego uczucia kiedy kosmetyki rolują mi się na twarzy...
OdpowiedzUsuńI pewnie podobnie jak Ty używałabym ampułki jako serum;)
Quality articles or reviews is the secret to invite the viewers to go to seee the web page,
OdpowiedzUsuńthat's what this site is providing.