W tym miesiącu swoją
oficjalną premierę miało najnowsze dziecko naszej polskiej marki MIYA Cosmetics o jakże zobowiązującej
nazwie mySUPERskin, a jest to nic
innego jak lekki olejek do demakijażu i oczyszczania!
Szósty zmysł mnie nie opuszcza, ponieważ jakiś czas temu, podczas recenzji myPOWERelixir napisałam iż mam
nadzieję, że pracują nad kolejnymi produktami i… pracowali. Po cichutku i wytrwale jak mróweczki:) Tym razem
niezupełnie odgadłam nowy produkt, ponieważ pierwotnie myślałam, że może balsam
do ust albo ciała, ale jak się okazało, że jednak coś do oczyszczania to już
wiedziałam, że olejek! Nie ukrywam, że uwielbiam gorące premiery, więc już nie
mogłam się powstrzymać żeby podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. Pytań od
Czytelników było niemało, więc tym bardziej postanowiłam się zmobilizować i
napisać jak się sprawy mają. Czy warto się przyjrzeć bliżej temu produktowi?
MIYA mySUPERskin
„Skuteczny, szybki, delikatny. Nie pozostawia tłustej warstwy. Nie
podrażnia oczu. Nie powoduje uczucia ściągnięcia. Naturalne
olejki dogłębnie oczyszczają skórę z zanieczyszczeń, nadmiaru sebum i makijażu,
nie naruszając jej naturalnego pH. Olejek
z nasion malin nawilża i łagodzi skórę. Olejki z pestek moreli, abisyński, ze słodkich migdałów oraz witamina E odżywiają, wygładzają,
dodają blasku”.
Muszę
przyznać, że uśmiechnęłam się na widok nazwy mySUPERskin;) Od razu skojarzyło mi się to z super-bohaterem. Takim
do oczyszczania twarzy rzecz jasna i zapewne takie skojarzenia nazwa ta miała
budzić. Lubię te nieco zabawne nazwy i jeśli kiedyś wypuszczę jakąś własną
markę to już teraz mogę zapewnić – moje będą takie, że pospadacie z
krzeseł;) Jednocześnie jednak uznałam użycie słowa „super” za dość ryzykowne i
odważne bo przecież po takim słowie nie będziemy wymagać jakiegoś tam olejku, a
super-olejku. Wysoka poprzeczka, prawda? Chyba tylko producent pewny swego może
się zdobyć na taką nazwę:) Cytując Anię i Anię z MIYA, ich motywy były takie:
„Od
początku wiedziałyśmy jedno – musi być SUPER! A ponieważ SUPER dla każdej z nas
oznacza coś innego, połączyłyśmy w nim to, co każda z nas lubi najbardziej. Tak
właśnie powstał mySUPERskin – SUPER bohater, który nie tylko ułatwia codzienną
pielęgnację ale też sprawia, że staje się ona czystą przyjemnością!”
Przejdźmy jednak do moich
jakże głębokich wywodów;) Zacznę od spraw technicznych. Super-Bohater przybywa
do nas w plastikowej, przezroczystej buteleczce o pojemności 140ml. Butelka
została wyposażona w wygodną pompkę wraz z zabezpieczeniem, dzięki czemu
produkt nam się bezwiednie nie wyleje gdy nie jest o to proszony. Fabrycznie kosmetyk
nie posiada kartonowego opakowania, jedynie dodatkowe, plastikowe zabezpieczenie
nakrętki. Na opakowaniu nie ma oznaczenia PAO, więc zakładam, że obowiązuje nas
data ważności. Ale kosmetyk do oczyszczania to produkt codziennego użycia, więc
raczej nikt nie będzie go zużywał dajmy na to przez rok;) W każdym razie ja
myję twarz codziennie i zużycia w tej materii mam niemałe. Choć akurat ten zawodnik jest bardziej wydajny niż np. pianki czy żele:) Olejek ma żółtawą
barwę oraz oleistą konsystencję. Pomyślałam sobie – lekki, lekki, ale pewnie
nie taki znowu lekki? A jednak… naprawdę lekki. Chyba najlżejszy jakiego miałam
okazję używać. Będą go mogli zatem rozważyć nawet olejkowi anty-fani;) Zapach według mojego (dużego!) nosa jest owocowy.
Jednocześnie bardzo przypomina mi on też jeden z kremów myWONDERbalm - Hello Yellow (taka znajoma nutka zapachowa). Jest on przyjemny i wyczuwalny tylko podczas mycia.
Muszę przyznać, że jeszcze
kilka lat temu nie wyobrażałam sobie oczyszczania twarzy olejkami. Olejek może
być co ciała i pod prysznic, ale do twarzy? W końcu jednak zaczęłam próbować
różnych produktów i przekonałam się, że to ma sens i nie taki diabeł straszny;)
Obecnie dzięki coraz mocniej rozpropagowanych koreańskich sposobów na
pielęgnację twarzy, gdzie postawą jest wieloetapowe oczyszczanie, już nawet
osoby, które nie siedzą zbyt mocno w temacie kosmetyków, wiedzą co, jak i z
czym:) Jest zatem jakiś plus z tej mody! Wzrasta również świadomość w kwestii składów i coraz częściej otrzymuję
prośby o polecenie produktów, ale niezawierających konkretnych składników.
Jeśli chodzi o olejek MIYA to jest on wegański i nie testowany na zwierzętach.
Nie zawiera parafiny, SLS, SLES, PEG-ów, olejów mineralnych i silikonów. W
każdej popularnej drogerii znajdziemy olejki do oczyszczania twarzy, ale
nietrudno zauważyć, że większość z nich opiera się głównie na olejach
mineralnych. O ile nie podchodzę do
tematu jednoznacznie i dopuszczam pewne składniki to mimo wszystko czuję się
bardziej spokojna gdy ich nie ma.
Sporo osób myśli, że
stosowanie olejku do oczyszczania twarzy jest czasochłonne i rzeczywiście są
olejki, które wymagają od nas więcej czasu i zabawy bo np. pozostawiają po
sobie tłustą warstwę albo trzeba je pocierać specjalną ściereczką lub wacikiem.
Przyznam, że miewałam takich „zawodników” i potrafiłam się poświęcić jeśli widziałam
satysfakcjonujące efekty, ale przecież my kobiety lubimy drogę na skróty –
lepiej, szybciej i skuteczniej! Dzięki lekkiej konsystencji olejek MIYA może
nam towarzyszyć zarówno podczas porannego oczyszczania twarzy jak i wieczornego
demakijażu radząc sobie z makijażem twarzy, powiek i ust. Ponadto nie wymaga on
zastosowania ściereczki ani wacika i nie pozostawia tłustej warstwy. Podczas demakijażu stosujemy olejek na suchą
skórę, a do porannego oczyszczania najlepiej aplikować na wilgotną skórę.
Przy porannym oczyszczaniu twarzy, olejek pozostawia moją skórę aksamitnie gładką i nawilżoną, ale jednocześnie nie obciążoną, ponieważ bardzo dobrze się zmywa. I tutaj od razu mini-porada, ponieważ ktoś już mi pisał, że nie zmywa się tak łatwo. Zmywa się super, trzeba tylko pamiętać żeby dostosować ilość, którą przeznaczamy na jednorazowe użycie. Gdy występuje problem ze zmyciem to znaczy, że nałożyliśmy zbyt wiele produktu. Warto pamiętać, że mimo wszystko jest to olejek i tutaj mniej znaczy lepiej - 1 pompka w zupełności wystarczy;) Także woda, której używamy do zwilżenia, a następnie zmycia twarzy powinna być ciepła (olejek łatwiej się zemulguje). Można też najpierw lekko "rozmasować" porcję olejku w wilgotnej dłoni i dopiero rozprowadzić po twarzy. Najlepiej sprawdzić jak nam najwygodniej i który sposób daje najlepsze efekty.
Jeśli zaś chodzi o demakijaż to stosuję na suchą skórę twarzy starając się przy tym wykonywać delikatny masaż. Następnie albo dokładnie zmywam wodą, tonizuję i aplikuję kosmetyki pielęgnacyjne albo używam jeszcze lekkiego kosmetyku myjącego, fundując sobie wieloetapowy rytuał oczyszczania twarzy, który świetnie sprawdza się w przypadku wieczornej pielęgnacji. Olejek bezproblemowo usuwa makijaż twarzy - w moim przypadku jak wiecie najczęściej są to formuły pudrowe lub minerały. Daje ładny poślizg na skórze, więc jej nie podrażnia i nie napina (wręcz koi), a jednocześnie proces oczyszczania nie trwa długo. Lekki olejek mySUPERskin szczególnie upodobałam sobie również do demakijażu ust bo o ile makijaż powiek najczęściej bardzo szybko usuwam specjalną rękawicą to z produktami do ust mam lekki problem. Nie użyję przecież tej samej rękawicy co do powiek bo trochę mnie to obrzydza, a mieć dwie osobne to znowu bez sensu. Z kolei płyny do demakijażu potrafią zostawiać gorzkawy lub mydlany posmak albo zmywanie nie idzie tak sprawnie jakbym chciała (zwłaszcza w przypadku matowych pomadek). Na domiar złego zdarza mi się też przesuszenie i podrażnienie ust bo niestety mam je szczególnie wrażliwe. Olejek okazał się więc wybawieniem, ponieważ zmycie makijażu ust zajmuje mi chwilkę, a do tego mam jeszcze delikatne nawilżenie i wygładzenie w pakiecie:) Super sprawdza się również do demakijażu brwi, ponieważ brwi również mam skłonne do przesuszenia, a jak są suche to równocześnie stają się szorstkie. Teraz mam mięciutkie;)
Przy porannym oczyszczaniu twarzy, olejek pozostawia moją skórę aksamitnie gładką i nawilżoną, ale jednocześnie nie obciążoną, ponieważ bardzo dobrze się zmywa. I tutaj od razu mini-porada, ponieważ ktoś już mi pisał, że nie zmywa się tak łatwo. Zmywa się super, trzeba tylko pamiętać żeby dostosować ilość, którą przeznaczamy na jednorazowe użycie. Gdy występuje problem ze zmyciem to znaczy, że nałożyliśmy zbyt wiele produktu. Warto pamiętać, że mimo wszystko jest to olejek i tutaj mniej znaczy lepiej - 1 pompka w zupełności wystarczy;) Także woda, której używamy do zwilżenia, a następnie zmycia twarzy powinna być ciepła (olejek łatwiej się zemulguje). Można też najpierw lekko "rozmasować" porcję olejku w wilgotnej dłoni i dopiero rozprowadzić po twarzy. Najlepiej sprawdzić jak nam najwygodniej i który sposób daje najlepsze efekty.
Jeśli zaś chodzi o demakijaż to stosuję na suchą skórę twarzy starając się przy tym wykonywać delikatny masaż. Następnie albo dokładnie zmywam wodą, tonizuję i aplikuję kosmetyki pielęgnacyjne albo używam jeszcze lekkiego kosmetyku myjącego, fundując sobie wieloetapowy rytuał oczyszczania twarzy, który świetnie sprawdza się w przypadku wieczornej pielęgnacji. Olejek bezproblemowo usuwa makijaż twarzy - w moim przypadku jak wiecie najczęściej są to formuły pudrowe lub minerały. Daje ładny poślizg na skórze, więc jej nie podrażnia i nie napina (wręcz koi), a jednocześnie proces oczyszczania nie trwa długo. Lekki olejek mySUPERskin szczególnie upodobałam sobie również do demakijażu ust bo o ile makijaż powiek najczęściej bardzo szybko usuwam specjalną rękawicą to z produktami do ust mam lekki problem. Nie użyję przecież tej samej rękawicy co do powiek bo trochę mnie to obrzydza, a mieć dwie osobne to znowu bez sensu. Z kolei płyny do demakijażu potrafią zostawiać gorzkawy lub mydlany posmak albo zmywanie nie idzie tak sprawnie jakbym chciała (zwłaszcza w przypadku matowych pomadek). Na domiar złego zdarza mi się też przesuszenie i podrażnienie ust bo niestety mam je szczególnie wrażliwe. Olejek okazał się więc wybawieniem, ponieważ zmycie makijażu ust zajmuje mi chwilkę, a do tego mam jeszcze delikatne nawilżenie i wygładzenie w pakiecie:) Super sprawdza się również do demakijażu brwi, ponieważ brwi również mam skłonne do przesuszenia, a jak są suche to równocześnie stają się szorstkie. Teraz mam mięciutkie;)
Najmłodsze dziecko Miya zrobiło na mnie pozytywne
wrażenie, ale nie będę oszukiwać, że jestem zaskoczona bo... nie jestem!;) Do
tej pory jeszcze żaden produkt tej marki krzywdy mi nie zrobił, a jeden nawet
"uratował mi twarz" po brutalnym starciu z serum Liqpharm;) Choć
przyznaję, że zawsze niezwykle śmieszyło mnie to stwierdzenie i nie sądziłam,
że kiedyś go użyję;) Na zdjęciu poniżej widać zresztą pusty słoiczek, ponieważ dla myPOWERelixir znalazłam niejedno zastosowanie i zużyłam do cna;)
Nie mogę się też oprzeć pokusie by nie zrobić małego
porównania ze znanym i na ogół cenionym olejkiem Resibo, który i ja miło wspominam:) W moim odczuciu Miya
go przebija!:) Olejek Miya jest lżejszy oraz szybszy w zastosowaniu (ze względu na emulgator w składzie), ma także
przyjemniejszy zapach. W przeciwieństwie do Resibo nie wymaga stosowania
ściereczki i choć ściereczka sama w sobie nie jest dla mnie tragedią to
niestety po jakimś czasie wręcz nie da się jej doprać. Dodatkowo brak
konieczności jej używania pozwala zaoszczędzić czas;) Najbardziej jednak na tle
konkurencji - zarówno polskich jak i zagranicznych marek, zaskoczyła mnie cena.
Spodziewałam się kosztu z przedziału 50-70zł, a tu niespodzianka - mySUPERskin
kosztuje 34,99zł!
Lekki olejek do
oczyszczania twarzy MIYA mySUPERskin
wraz z pełnym składem znajdziecie na www.miyacosmetics.com, a także w
drogeriach Hebe, Super-Pharm i Rossmann.
Znacie już nowość MIYA mySUPERskin? Stosujecie olejki do oczyszczania i demakijażu? Macie swoich ulubieńców?
Fajnie, że oferta się powiększa. I to o tak ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńTak, olejek okazał się być ciekawym produktem:)
UsuńBardzo wyczerpująca recenzja,
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała ten olejek
W sumie planowałam krótki wpis, ale coś sporo spostrzeżeń miałam i trochę się rozpisałam:P
UsuńSkończył mi się wlasnie wspaniały japoński olejek od Pat. Szukam czegos,co chociaz w minimalnym stopniu zaspokoi moje -aktualnie rozbuchane- oczekiwania. Mam Bielende- no niby może byc, ale... Z uwagi na”ale” kupie dzis ten Miya. Marka mnie intryguje od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńA cóż to za cudo?:D
UsuńTen jest super:)
może i ja sie skuszę:)
OdpowiedzUsuńWarto rozważyć :)
Usuń:)
UsuńJa właśnie mam Vianka i cóż, chyba rzucę go w kąt, bo zmęczyć nie mogę, wszystko jest tłuste, nawet po ściereczce i po umyciu twarzy żelem, w dodatku wcale dobrze nie oczyszcza :/ Chętnie wypróbowałabym czegoś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńA Resibo Ci pasował bo widziałam, że też miałaś? Do Vianka mnie nie ciągnie nawet:D moją mamę kiedyś natychmiast uczuliła ich próbka kremu.
UsuńResibo czeka w zapasach xD Ten miał krótszą datę i poszedł najpierw ale mam na niego nerwy :/ Ja nie wiem czym się w nim wszyscy zachwycają :P Ja go kupiłam pod wpływem grupy o naturalnych kosmetykach na fb, pieje nad nim większość jaki geniusz a dla mnie fujka! :/
UsuńA tak, już słyszałam o tym polecaniu Vianka na każdą okazję i jako zamiennik wszystkiego:D
UsuńNie miałam jeszcze produktów tej marki. Olejek do demakijażu posiadam z GoCranberry :).
OdpowiedzUsuńOsobiście najbardziej kocham żele albo pianki :D
Cena całkiem przyjemna :)
Mnie jeszcze żaden kosmetyk tej marki nie zawiódł:)
UsuńUwielbiam olejowanie twarzy, wiec na pewno trafi do mnie ;)!
OdpowiedzUsuńKremy tej marki bardzo mnie ciekawią i na pewno je w przyszłości zakupię, więc i olejek, kiedy tylko się o nim dowiedziałam, od razu wpadł mi w oko;) Cieszę się, że się super u Ciebie spisuje i podoba mi się to, że w używaniu i w cenie jest fajniejszy od Resibo, który również mnie ciekawi - jak tylko zmniejszę ilość kosmetyków, zakupię ten olejek!
OdpowiedzUsuńOj tak, zdecydowanie lepszy i tańszy:D
UsuńW takim razie muszę go wypróbować :D
OdpowiedzUsuńNo ba:D
UsuńNoooo, miałam tak samo z tymi olejami, kiedyś... bo teraz wręcz nie wyobrażam bez nich swojej pielęgnacji i mycia oczywiście :) Masz racje, stosowanie " bez wspomagaczy " pozwala zaoszczędzić czas, ja też uważam, że mycie ręcoma ( celowo tak napisałam ;) ) jest bardziej higieniczne, niżeli stosowanie gąbek, szmatek, myjek... Nawet pranie nie pozwala na całkowite usunięcie z nich resztek, a zresztą pranie, to pozostałości środka piorącego, który potem ląduje na twarzy. Tak że ten, lubię najprostsze rozwiązania, w dziedzinie pielęgnacji też. Zaskoczyłaś mnie porównaniem, zwłaszcza, że w cenie Resibo można kupić dwa olejki Miya.
OdpowiedzUsuńHigieniczniej i szybciej:) Mnie właśnie najbardziej zaskoczyła cena:D
UsuńFirme znam od niedawna, ale bardzo spodobał mi się jej asortyment. Olejek bardzo ciekawy:3
OdpowiedzUsuńTak, asortyment mają fajny:)
UsuńOpieram się olejkom do demakijażu dość skutecznie :D Ale musze przyznać, że skład ma przyjemniusi ❤ I te opakowania nowych produktów też mi się podobają :))
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Twoje własne produkty - nie mam wątpliwości, że nazwy będą szałowe :DD
No nie może to być!:D
UsuńTak, składy Miya ma fajne!:)
Nie ulega wątpliwości:D choć nie wiem czy będą to kosmetyki czy coś innego:D
chciałabym poznać kremy tej merki, olejek do demakijażu to niekoniecznie moja bajka
OdpowiedzUsuńA próbowałaś już tej formy demakijażu czy po prostu nie masz przekonania?:)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tym olejkiem. Cena w porządku więc myślę że po niego sięgnę wkrótce 😊
OdpowiedzUsuńCena bardzo w porządku!:D
UsuńOlejki uwielbiam i te do twarzy i te do ciała:) A do demakijażu miałam na razie jeden, ale chcę więcej. Więc z chęcią go kiedyś wypróbuję, bo widzę że naprawdę warto:).
OdpowiedzUsuńA jaki miałaś?:)
UsuńWarto! Szczerze polecam <3
Zaciekawiłaś mnie tym olejkiem ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się;)
UsuńMuszę powiedzieć, że olejek jest mega kuszący. Próbowałam już takiej formy demakijażu, kiedy testowałam olejek Farmona. Był ok całkiem, ale ten z Miya wydaje mi się fajniejszy i chętnie wpiszę go na swoją chciejlistę :)
OdpowiedzUsuńTen z Miya jak na razie przebił wszystko:D
Usuńbardzo lubię zmywać makijaż olejkiem, mam i to cudeńko, faktycznie jest leciutki i nie obciąża skóry, używanie go to czysta przyjemność :-)
OdpowiedzUsuńA widzisz! To jesteśmy zgodne :D
Usuńdziękuje, czekałam na ten test olejku. koniecznie muszę zamówić!
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że wpis się przydał :)
UsuńW samą porę o nim napisałaś, chętnie się za nim rozejrzę przy najbliższych zakupach :)
OdpowiedzUsuńO widzisz :D
Usuń:D
UsuńGdzieś mi się obiła o oczy ta marka, jednak Twoja recenzja sprawia że się nią bardziej zainteresowałam. Szkoda, że serum z Liqpharm u Ciebie nie zadziało. U mnie na szczęście było wszystko w porządku :P
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię olejki do mycia twarzy i z chęcią po nie sięgam ale tylko w czasach jesienno-zimowych :D Dzięki za polecenie, cena faktycznie kusząca :D
Ja z marką Miya zaznajomiłam się już na początku jej istnienia i cieszę się, że się cały czas rozwija!:)
UsuńNo to akurat mamy jesień, prawie zimę :D Cena mnie zaskoczyła. Parę razy czytałam czy dobrze widzę Haha.
Co do serum Liqpharm to w szoku byłam:O Najpiew zachwyt, a potem wysuszenie:/ A tak polecane!
Cześć, jestem Justyna i cholernie nie lubię olejków ;D Zapach podobny jak do Hello yellow? mi sie obiło o uszy ze tam malina pachnie ? ;D
OdpowiedzUsuńTy to niczego nie lubisz!:D
UsuńNo piszą, że malinami, ale z tego co mi mignęło u różnych dziewczyn to każda czuje trochę inaczej. Tak to już jest z zapachami - bardzo subiektywnie.
Ja najpierw pomyślałam, że malina to malina, ale stwierdziłam, że skądś już znam ten zapach no i doszłam do wniosku, że zapach jest owocowy z charakterystyczną nutką Hello Yellow:D Dla mnie ogólnie istnieje takie zjawisko "zapachu marki" i nawet jakbym nie miała etykiety to bym wiedziała, że to Miya :D
UsuńA to wiem o czym mówisz, niektóre zapachy też tak rozpoznaję ;D i na mnie nie krzycz ;D
UsuńŚwietna recenzja;)
OdpowiedzUsuńO, dziękuje;)
UsuńJa codziennie stosuję olejki. Teraz kończę Swanicoco, a w zapasie mam jeszcze jeden, ale ten przebija je zdecydowanie cenowo, więc pewnie się skuszę. Ja za parafinę w składzie kosmetyki do twrzy od razu skreślam.
OdpowiedzUsuńNo cena naprawdę mnie zaskoczyła. Parę razy czytałam czy dobrze widzę:D ja nie skreślam, ale wolę jak jej nie ma skoro można zastąpić czymś lepszym:)
UsuńNie słyszałam o tym olejku, ale brzmi kusząco! :)
OdpowiedzUsuńGorąca nowość!:D
UsuńBrzmi świetnie ten produkt!
OdpowiedzUsuńJa jestem właśnie tym olejkowym anty-fanem. Kto wie, może ten mnie przekona :)
OdpowiedzUsuńHeheh właśnie doskonale sobie zdaję sprawę, że nie każdy lubi:) Wydaje mi się jednak, że ten powinien się sprawdzić nawet u takich osób, ale kluczem będzie tutaj odpowiednia ilość, a nie pół butelki na raz bo wtedy to i on będzie tłusty:D
UsuńUwielbiam tego typu mazidła :)
OdpowiedzUsuńTo widzisz ja miałam raz spotkanie z tego typu olejkiem ale było nieudane :P resibo zbiera same pochwały (choć czytałam że kogoś zapchał?) Skoro ten jest lepszy to może na niego się skuszę w pierwszej kolejności. Opakowanie ma ładne :)
OdpowiedzUsuńTak, niektórych tamten zapycha. W porównaniu z tym jest cięższy i wymaga użycia ściereczki. A tutaj wszystko idzie szybko i sprawnie:) Opakowanie też mi się podoba:)
UsuńNiezły produkt :) Skład i z tego co czytałam działanie tez super :)
OdpowiedzUsuńDokładnie:) Tutaj zarówno dobry skład jak i świetne działanie:)
UsuńUwielbiam ten olejek, u mnie spisał się rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie:D
UsuńNiestety nie miałam okazji poznać tego olejku, ale marka mnie coraz bardziej kusi :)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować:)
UsuńTen olejek bardzo ciekawy:)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten produkt :-)
OdpowiedzUsuńI słusznie:)
UsuńZaciekawiłaś mnie, choć muszę przyznać, że kremy (miałam wszystkie) nie wywarły na mnie wrażenia pod tytułem WOW. Niemniej lubię olejkowy demakijaż. Może się skuszę i jak mi się nie spodoba, to będzie na Ciebie :P - żartuję ;) chętnie wypróbuję, bo to dobrze, że jest w miarę lekki :)
OdpowiedzUsuńHehe tak też myślałam, że będzie na mnie:D Ale wydaje mi się, że nie będzie powodów do niezadowolenia:D
UsuńNiestety jeszcze nie miałam okazji ich używać :)
OdpowiedzUsuńTo na razie nowinka, więc pewnie będzie jeszcze okazja:)
UsuńKoniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w nowym poście bede wdzięczna:)
Jak tylko zobaczyłam tę nowość, to stwierdziłam, że będzie musiała być moja. Jak tylko wykończę otwarte olejki, to kupię ten. Skład bardzo mi się podoba, a fakt, że olejek posiada emulgator jeszcze bardziej ułatwia sprawę :)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, ale ja w ogóle jestem fanką olejków z emulgatorem, więc nie ma zaskoczenia :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie interesuje i chcę go mieć! :)
OdpowiedzUsuńSkoro jest lepszy od R., to ja chyba jutro go kupię w Hebe :)
OdpowiedzUsuń