Nie wiem czy zwróciłabym
większą uwagę na kosmetyki marki Laneige
gdyby nie fakt, że moim wielkim hitem stała się Laneige lip sleeping mask, czyli całonocna maska do ust. A ja już
tak mam, że gdy coś mi mocno przypadnie do gustu to zaczynam uważniej
przyglądać się asortymentowi danej marki:) W przypadku Laneige Water Bank Essence_EX było jednak nieco przewrotnie gdyż
byłam już zdecydowana na dwa produkty z linii Time Freeze, ale w ostatniej
chwili stwierdziłam: „albo jednak nie” i dodałam do koszyka dwa niebieskie
produkty tejże marki zamiast srebrnych;) Czy to była dobra decyzja?
Laneige Water Bank Essence_EX
Esencja Laneige przychodzi
do nas w białym kartoniku z niebieskimi akcentami. Jest to opakowanie typowe
dla tejże marki:) Wewnątrz znajdziemy naprawdę uroczą niebieską, cieniowaną
buteleczkę wyposażoną w pompkę. Mnie to opakowanie absolutnie
usatysfakcjonowało i oczarowało. Trzeba jedynie uważać żeby nie podnosić za
nakrętkę gdyż potrafi ona wtedy odpaść. Zdarzyło mi się to dwukrotnie, ale na
szczęście jedynie w obrębie półki;) Należy też dodać, że butelka jest dość
śliska, ale to takie tam drobne niuanse;) Pojemność produktu wynosi 60ml, czyli
tak naprawdę 2x więcej niż standardowe serum. Kosmetyki koreańskie mają to do
siebie, że ich pojemności są często większe niż europejskie. Zauważyłam jednak,
że niekoniecznie przekłada się to na wydajność. Na zużycie mamy 12 miesięcy od
momentu otwarcia, ale wątpię żeby ktoś tak długo męczył tą esencję. Chyba, że
używa od święta;) Mnie np. zawsze fascynuje jak niektórzy mało zużywają, np.
jedno serum na rok, a przecież przy regularnym stosowaniu to nierealne:) Warto
też dodać, że jest to nowa wersja esencji. Z poprzednią nie miałam do
czynienia, więc się nie wypowiem:) Naturalnie liczę jednak, że ta jest tą
lepszą;)
Przechodząc już do detali
samego kosmetyku, esencja posiada taką jakby emulsyjno-żelową konsystencję o
białawym zabarwieniu. Jest ona cięższa niż np. takie typowe serum wodne, ale w
rzeczywistości bardzo ładnie się rozprowadza i wchłania pozostawiając po sobie
lekki, gładki film ochronny. Producent zaleca by po aplikacji zakryć całą twarz
obiema rękami w celu lepszej absorpcji produktu. Najzabawniejsze jest to, że
przeczytałam o tym dopiero w momencie pisania recenzji, a całkiem intuicyjnie
sama od początku tak robiłam. Zdecydowanie ułatwia to wchłanianie:) Dużym
atutem Laneige Water Bank Essence_EX jest
zapach:) Kojarzy mi się on z produktami profesjonalnymi gdyż bardzo przypomina
mi zapach jednej z masek do twarzy, której miałam okazję kiedyś używać. Jest
świeży i delikatny. Naprawdę uprzyjemnia moment aplikacji. Jednocześnie nie
utrzymuje się długo na skórze, więc nie kłóci się z innymi kosmetykami.
Podobno
jest to jedna z ulubionych esencji azjatyckich kobiet. Przyznam, że wcześniej
sprawdziłam opinie na zagranicznych blogach oraz te wystawione przez klientów w
sklepie i były naprawdę entuzjastyczne (przynajmniej te, na które trafiłam). A
już najbardziej rozweselił mnie komentarz pt:
„Holy Grail”;) I jak tu nie wypróbować takiego cuda, które dodatkowo kusi
opakowaniem? Nie miałabym serca! Cudny zapach, piękne opakowanie, przyjemna
konsystencja, a co z działaniem i komfortem użytkowania? Esencja Laneige z
serii Water Bank, jak zapewne się domyślacie ma za zadanie przede wszystkim
zadbać o optymalny poziom nawilżenia naszej cery. I… niewątpliwie to robi:)
Esencja w swoim składzie zawiera m.in. wodę mineralną, betainę, a także szereg
ekstraktów, które pozytywnie wpływają na poziom nawilżenia, miękkość i
odżywienie skóry. Esencja znalazła u mnie zastosowanie jako serum, czyli po
dokładnym oczyszczeniu i tonizacji. Moja mieszana cera potrzebuje solidnego
nawilżenia, ale niekoniecznie złożonego z kilku warstw. Zatem najczęściej
funkcjonuje u mnie system serum plus krem:) Zdarza się, że tych warstw jest
więcej, ale to bardziej jako kuracja lub eksperyment niż jako całoroczny
program pielęgnacji. Dzięki swojej konsystencji, która jest czymś między
emulsją, a żelem esencja daje naprawdę natychmiastowy komfort skórze. Jestem
oczywiście zwolenniczką stosowania tego typu produktów zawsze pod krem, ale
przyznam, że w tym przypadku parę razy zdarzyło mi się użyć esencji solo:) Produkt
jest więc przydatny zwłaszcza gdy rano się spieszymy. To bardzo przyjemny
produkt, który wygładza, nawilża i lekko odżywia cerę, nie pozostawiając przy
tym efektu przetłuszczenia. Świetnie przyjmuje ją również szyja i dekolt. Dobra
jakość to coś co w przypadku tego produktu zauważyłam od pierwszego użycia. To
wszystko zachęciło mnie do wypróbowania kremu z tej samej serii w bliższej lub
dalszej przyszłości. Właściwie miałam na niego ochotę już wcześniej, ale akurat
był wtedy wyprzedany z powodu promocji;) Tak czy inaczej zdecydowanie polecam
esencję:) W dobrej cenie jest ona dostępna na Jolse.
Znacie
kosmetyki do pielęgnacji twarzy marki Laneige? Polecacie jakieś dobre esencje,
sera tudzież kremy?:)
Widzę że teraz jest jeszcze na promocji. Cena i tak dosyć wysoka ale biorąc pod uwagę pojemność to przy standardowym 30ml opakowaniu drogie nie jest. Opakowanie ma cudne! I gdyby nie fakt że mam z 3 różne sera które są zapakowane jeszcze to mogłabym wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńZapasy, któż ich nie ma:D Tak, ogólnie często są promocje w granicach 20-25%:)
UsuńCo nie mówię że mnie nie korci... Dziś idę do TBS wreszcie otwarli w Krakowie koło huty a że jestem u Darka a on tam mieszka... No cóż 😁 w planach mam kupić peeling brazylijski :D
UsuńUdanych łowów, TBS zawsze spoko:D Ten orzech brazylijski czy coś nowego jest?
UsuńWłaśnie nie wiem jakiś gruboziarnisty Peeling :D takie brązowo złote opakowanie :D
UsuńJa też mam system serum + krem. Muszę wypróbować to cudo :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy system, a esencję szczerze polecam. Cudna:D
UsuńBardzo przyjemna ;) ja używam esencji Benton aktualnie :)
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie w zapasach, ale miałam już próbki i wiem, że będę zadowolona :)
UsuńRzeczywiście opakowanie ma piękne :) Ja na razie mam w szafce cztery sera więc nic nowego mnie obecnie nie kusi, a plany wyjazdowe ograniczają wydatki na kosmetyczne fanaberie. :)
OdpowiedzUsuńZawsze są jakieś priorytety, a wiadomo kosmetyki nie są najważniejsze:) Ja całkowicie ograniczyłam kosmetyczne zakupy ostatnimi czasy.
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce! Super ze się tak dzielisz :)
OdpowiedzUsuńJeszcze o niej usłyszysz :D
UsuńNie znam tych kosmetykow i jeszcze nigdy nie miałam z nimi do czynienia 😊
OdpowiedzUsuńJa kosmetyki tej firmy znam tylko z Twojego bloga :P Ogólnie po azjatyckie rzadko sięgam, a chyba powinnam skoro sie tak super sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że akurat z mojego <3 :D Ja długo nie mogłam się przekonać i ciężko mi było znaleźć coś co by odpowiadało moim potrzebom. Ale w końcu nauczyłam się dobrze wybierać i idzie mi coraz lepiej. Wiem już na co zwrócić uwagę, a co omijać :)
UsuńFajny kosmetyk, nie znam tej marki, ale kusisz by go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMało znana u nas marka, ale u mnie jeszcze się pojawi :D
UsuńChyba bardziej ciekawi mnie jednak maseczka do ust niż ta esencja :)
OdpowiedzUsuńMaseczkę możesz brać w ciemno:)
UsuńPosuzkuje naprawde dobrego serum wiec mysle, ze to dodam do listy. Rozwazam jeszcze serum it's skin tez wiele dobrego słyszałam.
OdpowiedzUsuńJa z kolei słyszałam, że It's skin to taka raczej niższa jakość;) Sama miałam tylko balsam do ust i szału nie było;) Warto zwrócić uwagę na chociażbyInnisfree, Laneige, Benton
Usuńmiałam maseczki z Innisfree np i była bardzo słaba :/ mozliwe ze sera są lepsze
UsuńA to maseczek z kolei nie miałam to nie mam porównania tzn. miałam tylko jedną w płachcie. Generalnie każda skóra jest inna, więc w sumie różnie może być.
Usuńmyślę, że tak też może być podobnie z serum ;) Chociaż na pewno od tego co poleciła it's skin jest słabsze, ale na początek kto wie. Nie określam tej firmy. Maseczki ma super, dzisiaj użyta pierwsza
UsuńU mnie właściwie też nie ma wielu warstw chyba, że się maluję ale to inna sprawa. Zazwyczaj nakładam właśnie serum plus krem a często sam krem. Opakowanie jest cudne.
OdpowiedzUsuńPrzy mojej cerze czasami co za dużo na raz to niezdrowo:)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce, ale widać, ze fajny produkt. Może kiedyś go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńJeszcze się u mnie pojawi:)
UsuńNie słyszałam o tej marce nigdy wcześniej, ale zapamiętam ją sobie i jak będzie okazja, na pewno sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńLaneige będzie kiedyś moje ale jak na razie testuje tańsze marki, maska na usta będzie jako pierwsza :D.
OdpowiedzUsuńMaskę koniecznie wypróbuj:)
Usuńdawno nie miałam typowej esencji do twarzy, miałam Bentona i sprawdzał się super, nawet w wersji solo :D
OdpowiedzUsuńMiałam próbki i miło mnie zaskoczył:) pełny wymiar czeka w zapasach :)
UsuńNie znam tej marki, ale brzmi fajnie i ładnie wygląda :) Uwielbiam niebieski kolor :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie prezentuje się niezwykle zachęcająco ;D Bardzo lubię niebieski kolor, poza tym od razu kojarzy się z wodą, a więc nawilzeniem :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, dobre skojarzenia masz;)
UsuńNie słyszałam o tej marce i produktach. Ale z tego co czytam to istne cudo :)
OdpowiedzUsuńPoczciwy i przyjemny produkt.
Usuńmuszę wypróbować! Jeśli nawilża to na pewno mi się przyda ;)
OdpowiedzUsuńNawilżenie zawsze w cenie:) nawilża zacnie:)
UsuńNie znam tej marki, chętnie się zapoznam :) Też mnie zastanawia, w jaki sposób używają aż tak długo, jeśli ja potrafię zużyć w ciągu miesiąca :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Albo nie używają albo mają otwartych 10 na raz w efekcie czego nie zużywają do końca żadnego;)
UsuńBo to niebieskie dlatego lepsze niż srebrne ;D Czyli byłoby dobre i dla mnie ;D
OdpowiedzUsuńSrebrny kolor też bardzo lubię, ale nie ma to jak niebieski;D
UsuńPo masce zerkałam w kierunku tej marki, ale jakoś jeszcze nie byłam do końca przekonana, choć kusi nadal :P. Cerę mam podobną, więc i działanie myślę, że byłoby podobne :)
OdpowiedzUsuńMaska jest kultowa:) a esencja myśle, że sprawdzi się prawie przy każdej cerze:)
UsuńMarka mi nie jest znana. Na razie mam zapasy serum, więc na tą esencję się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze coś tam mam w zapasach, ale generalnie szybko zużywam sera. Tak miesiąc, półtora..
UsuńMiałam krem pod oczy z tej serii i właściwie jedyne, co mogę mu zarzucić, to to, że się kleił ;) chętnie wypróbowałabym tą esencję, nie powiem :)
OdpowiedzUsuńNo pamiętam właśnie, że lepki gość z niego był. Ciekawe czy u mnie też by się kleił hmm;)
UsuńNie znam tej marki, ale cieszę się, że produkt daje fajne efekty :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, ale wygląda ciekawie. Podoba mi się jego szata graficzna :D
OdpowiedzUsuńOpakowanie wygląda przepięknie, a ze mnie to niestety sroczka jest, lubię ładne buteleczki. Myślę że fajnie by się u mnie sprawdziła i chętnie po nią kiedyś sięgnę. Ale najpierw redukuję zapasy :)
OdpowiedzUsuńnigdy go nie widziałam, ale zaciekawiłaś mnie tym kosmetykiem :) uwielbiam nowości do pielęgnacji cery
OdpowiedzUsuńMarkę znam tylko ze słyszenia, jednak nie miałam póki co okazji by poznać jej produkty ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o tej marce, ale Twoja recenzja jest zachęcająca:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji poznać tej marki, chętnie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą marką. Ja polecam serum z kwasem hialuronowym Inya.
OdpowiedzUsuńjuż sama buteleczka wygląda naprawdę zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się taki serum nawilżające.
OdpowiedzUsuńTaka esencja, o takiej konsystencji, byłaby dla mnie super na lato. Zimą też na pewno świetnie sobie radzi, ale takie formuły zawsze mocniej doceniam jak za oknem ciepło :)
OdpowiedzUsuńMam ciut inny kierunek pielęgnacyjny, ale super, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie znam. Laneige kojarzę tylko z tobą. :D
OdpowiedzUsuńKojarzę markę, ale jeszcze nie używałam ich kosmetyków! Muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej firmie, chętnie wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przetestować to cudo :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować! potrzebuję czegoś takiego :)
OdpowiedzUsuńjakiego świetnego ananaska masz :) nieznana mi firma :)
OdpowiedzUsuń