Pierwszy kontakt z koreańską
kolorówką miałam jeszcze na długo, długo przed tym gdy z blogosfery wyłoniły się przeróżne ekspertki
od azjatyckich kosmetyków;) A tak naprawdę zanim w ogóle pojawiły się pierwsze
polskie blogi urodowe;) W owym czasie zupełnie jednak nie mogłam sobie poradzić
z doborem odpowiednich produktów (zwłaszcza, że dostęp do nich był o wiele
bardziej skomplikowany niż teraz). Przy każdej próbie zaliczałam więc wpadkę i
trafiałam na bubla. Dziś już wiem jaka była tego przyczyna. Tak to już bowiem
jest gdy polega się na rekomendacji kogoś kto posiada zupełnie inny typ i
koloryt cery, a także wymagania. Zawsze trafiałam na odcienie, których nie
powstydziłaby się córka młynarza albo jakiś zombiak, a do mnie nie pasowały ani
trochę. Rozpracowanie koreańskich kosmetyków zajęło mi chyba najwięcej czasu ze
wszystkich innych i w pewnym momencie nawet myślałam, że już nigdy nic się u
mnie nie sprawdzi. Ale dziś już wiem, że muszę polegać przede wszystkim na
swojej intuicji, a opinie innych starannie przefiltrowywać przez swoje potrzeby
i nie sugerować się nimi zbyt mocno:) Wtedy właśnie mam szansę na zadowolenie. Jakiś
czas temu typowo intuicyjnie dobrałam więc dla siebie kilka produktów. Dwa z
nich będą bohaterami dzisiejszego wpisu. Jest to puder HERA
True Wear Twin Cake SPF35 PA+++ i BEAUTY PEOPLE Primer
Bbosong Pact. Nie znalazłam żadnych opinii na ich temat, ale uznałam, że powinny być
dla mnie odpowiednie;) Jak to wypadło w praniu?;)
HERA True Wear Twin Cake SPF35 PA+++
Hera należy do takiej
wyższej koreańskiej półki kosmetyków, a ja lubuję się w dobrych pudrach i
kompaktach, więc puder HERA True Wear Twin Cake SPF 35 PA+++ żywo mnie zainteresował:) Kusił mnie również cushion
z tej marki, ale nie miałam nigdy do czynienia z takim typem produktu i
uznałam, że trudniej będzie mi dobrać kolor i nie wiadomo też czy polubię się z
taką formułą. Uznałam więc, że najlepiej będzie jeśli na początek wypróbuję coś
bezpieczniejszego, czyli taką bardziej tradycyjną pudrową formułę;) A jeśli
test kolorystyczny wypadnie pozytywnie to może w przyszłości pokuszę się o
wypróbowanie cushion’owego odpowiednika;)
Zatrzymajmy się jednak
najpierw przy typowo technicznych detalach. Puder otrzymujemy w kartonowym
opakowaniu, wewnątrz którego znajdziemy elegancką czarną puderniczkę, która
bardzo subtelnie mieni się za sprawą złotych drobinek. Niestety wadą jest tutaj
to, że zostają na niej ślady palców;) Po otwarciu tej eleganckiej puderniczki
wyposażonej w lusterko od razu wiedziałam, że ten design coś mi przypomina. A
mianowicie kolorówkę Givenchy;) Lubię tą markę, więc nawet wzięłam to za dobrą
kartę licząc na to, że jakość będzie równie dobra.
Zawartość chroniona jest
przez czarną plastikową osłonkę (która właśnie bardzo przypomina mi te z
niektórych produktów Givenchy), a pod spodem mamy jeszcze schowek na gąbeczkę.
Co więcej, do opakowania została dołączona jeszcze jedna dodatkowa gąbeczka.
Gąbeczki są całkiem miłe w dotyku, ale ja do aplikacji preferuję pędzle;) Także
zapach pudru jest przyjemny i delikatny. Również kojarzy mi się on z Givenchy,
choć zdecydowanie nie jest taki sam;)
Hera oferuje 4 odcienie
swego produktu - #17, #21, #23 i #25. Jako osoba o średniej karnacji i zarazem
dobrze znająca dość spektakularną jasność koreańskich pudrów i kremów BB,
wiedziałam, że dwa pierwsze odcienie nie wchodzą w grę;) Pozostawały więc dwa
ostatnie. Ale tutaj miałam lekką zagwozdkę, gdyż dla przykładu krem BB Skin 79
bronze (jako chyba jedyny) okazał się być dla mnie za ciemny. Był więc mimo
wszystko cień szansy, że przy najciemniejszej Herze również może mnie to spotkać.
Ale z kolei #23 podejrzewałam, że może być za jasny. A u mnie jest tak, że
lekko za ciemny produkt umiem sobie odpowiednio rozjaśnić pudrem wykończeniowym.
Natomiast w drugą stronę, czyli przyciemnić jest mi już nieco trudniej i mam
wrażenie, że wymaga to więcej czasu;) Dlatego mimo wszystko zdecydowałam się na
najciemniejszy #25 Amber. Odetchnęłam z ulgą od razu gdy go otworzyłam, ponieważ nie
wyglądał mi na zbyt ciemny dla mnie;) Jak się zresztą potem okazało, ładnie
wtapia się w skórę. Nie zaszkodziłoby nawet gdyby był odrobinkę ciemniejszy,
ponieważ na lato może będzie już ciut dla mnie za jasny. Używam więc póki pogoda nie rozpieszcza:) Odcień najbardziej miarodajnie wygląda na zdjęciu nr 4 choć w rzeczywistości nieco bardziej wpada w żółte tony.
Puder Hera posiada bardzo
przyjemną, aksamitną konsystencję i równie miło się rozprowadza;) Choć jest dość miękki, więc zawsze o użyciu trzeba zdmuchnąć "pudrowe okruszki", które osadzają się na powierzchni produktu. To właśnie zaliczyłabym do minusów bo muszę uważać by nie zabrudzić sobie zbytnio toaletki bo kto potem będzie sprzątał?;) Nakładam go solo lub w połączeniu z kosmetykiem Beauty People, o
którym za chwilę;) Jako że mój makijaż opiera się na formułach pudrowych i nie
lubię płynnych podkładów, to każdy mój puder musi być porządnym i komfortowym w
użyciu produktem;) Pierwszy lepszy nie wchodzi w grę;) Kosmetyk marki Hera
bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ rzeczywiście czuć tą jakość:) Ładnie
wygląda na skórze, nie obciąża, nie zapycha ani nie podkreśla ewentualnych
suchych skórek. Choć te z uwagi na dobrą pielęgnację raczej i tak nieczęsto u
mnie występują;) Krycie jakie można uzyskać przy jego użyciu to od lekkiej
mgiełki koloru po nieco bardziej intensywne, ponieważ można je trochę nadbudować dodając nieco więcej produktu.
Wykończenie na mojej skórze jest naturalne. Ani przesadnie matowe ani
błyszczące, dzięki czemu twarz nie wygląda sztucznie. Jest to dokładnie taki efekt o jaki mi chodziło. Muszę przyznać, że jestem
z niego bardzo zadowolona i na pewno posłuży mi jeszcze długo, ponieważ jest
wydajny. Choć od razu muszę zaznaczyć, że u mnie każdy jest wydajny. Pewnie
dlatego, że nie szpachluję się nadmiernie tak jak niektóre insta blogerki;) Trwałość nie budzi zastrzeżeń, gdyż puder pozostaje na mojej twarzy przez większość dnia. Zwłaszcza w połączeniu z kosmetykiem Beauty People. Na zdjęciu makijaż z użyciem pudru Hera, odrobiny rozświetlacza i różu. Bez podkładu i bez primera;)
BEAUTY PEOPLE Primer Bbosong Pact
Kolejnym ciekawym
produktem, który możemy z powodzeniem stosować w połączeniu z powyższym pudrem
lub podkładem jest BEAUTY PEOPLE Primer Bbosong Pact. Jest to pierwszy mój produkt tej marki i muszę przyznać, że
kusiły mnie cushiony, które prezentują się bardzo radośnie i bajkowo;) Miałam
jednak podejrzenia, że ich odcienie będą za jasne, więc zdecydowałam się na coś
bardziej uniwersalnego. Przynajmniej w przypadku cery mieszanej lub tłustej;)
Jest to baza pod makijaż w postaci białego pudru w kompakcie. Posiadam już coś
takiego od polskiego producenta kosmetyków mineralnych i jestem zadowolona.
Jednak nie ma to jak kosmetyk prasowany, ponieważ zdecydowanie uprzyjemnia to
stosowanie;)
Primer Bbosong Pact
zapakowany został w czarno-biały kartonik, wewnątrz którego znajdziemy okrągłą
puderniczkę w tych samych barwach. Jest ona matowa, więc nie zostają na niej
ślady palców. Pojemność wynosi 8g. Nie mamy podanej na opakowaniu daty
przydatności od otwarcia, ale widnieje data ważności. Puderniczka mimo, że nie
należy do tych luksusowych to muszę przyznać, że jest zgrabna, wygodna i bardzo
poręczna. Wewnątrz znajdziemy plastikową osłonkę chroniącą zawartość oraz
gąbeczkę, która jest naprawdę mięciutka. Nawet dla odmiany pokusiłam się o
wklepywanie produktu ową gąbeczką gdy nakładam go pod makijaż (bo zdarza mi się
też nałożyć trochę na wykończenie i wtedy aplikuję odrobinę pędzlem).
Według producenta primer
ten nie tylko reguluje poziom sebum ale także nie dopuszcza do utraty wilgoci w
skórze i rzeczywiście nie zauważyłam żadnego przesuszenia tudzież podrażnienia.
Puder posiada delikatną konsystencję, więc bez problemu się aplikuje. Po
nałożeniu cera jest zmatowiona oraz delikatnie rozjaśniona. A jej koloryt już
wstępnie ujednolicony, dzięki temu szybciej nakłada mi się już ten puder w
kolorze. Nie zostawia ciężkiej pudrowej warstwy, więc myślę, że spokojnie można
nakładać na niego nawet płynny podkład. Mnie się zdarzyło nałożyć go również
solo gdy nie miałam czasu się umalować, a chciałam trochę zmatowić cerę. Puder
można stosować także na powieki i okolice dzięki czemu kreski będą się lepiej
trzymały albo gdy mamy bardzo tłuste powieki, a zależy nam na dobrym utrwaleniu
bazy pod cienie. Tak się właśnie składa, że moje powieki należą do tych
tłustych. Zdarzyło mi się nawet, że ktoś zapytał jakim cieniem się umalowałam,
a to był błysk mojej skóry:D Także puder bywa przydatny jeśli chcę to
zniwelować. Można stosować również na skórę głowy choć akurat tego sposobu nie
wypróbowałam, ponieważ ostatnio musiałam się trochę wziąć za tą strefę sięgając
po apteczne szampony. W ramach podsumowania dodam, że dzięki temu pudrowi skóra
dłużej zostaje matowa. Zobaczymy jak się spisze latem:)
Kończąc
już ten przydługi wywód tradycyjnie zapytam czy znacie te produkty? A może
znacie jakieś inne fajne koreańskie pudry?
kompletnie nie znam marki, a forma pudrowego primera to dla mnie totalna nowość :D bardziej podoba mi się puder, i mimo, że wzięłaś najciemniejszy odcień to i tak wygląda jasno :D
OdpowiedzUsuńTak Ci się może wydawać, ale dla większości Polek i tak będzie za ciemny bo trochę co innego na opakowaniu i co innego na twarzy:) Dla mnie jest dobry teraz, ale na lato to już pewnie za jasny będzie.
UsuńHera ma przepiękne opakowania
OdpowiedzUsuńTo prawda, eleganckie:)
UsuńTen puderek wygląda po prostu ślicznie w Twoim makijażu:). Bardzo mi się podoba ten efekt. Jeśli chodzi o cushion to nie ma czego się obawiać;). Wiem, że nie lubisz podkładów (choć Catrice jest wyjątkiem;), ale ich formuła jest zwykle lekka - niczym krem BB prawie;). Myślę, że mogłabyś polubić cushiony. Ja z nimi doświadczenie mam niewielkie, ale lubię nawet.
OdpowiedzUsuńNo fajnie mi się sprawdza:) Chcę chyba w końcu cushion wypróbować, ale jeszcze nie wiem kiedy:D
UsuńCatrice to też nie bo nie ma dla mnie odcienia. Najciemniejszy za różowy i dałam go mamie (ona zadowolona była z niego), a reszta za blade.
U mnie również pudry schodzą bardzo wolno, bo niewiele aplikuję ich na skórę ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Nie wiem ile trzeba walić tego na twarz żeby zużyć w 2-3 miesiące jak niektórzy:P
UsuńHera ładnie wygląda - jak zwykle z resztą. A mnie zainteresował ten drugi kosmetyk.
OdpowiedzUsuńPomysłowy jest, tylko czasem zapomnę nałożyć:)
UsuńNie możemy skupić się na zdjęciach kosmetyków i treści posta, bo sercem i duszą jesteśmy przy tym słodkim lisku, który wdzięcznie pozuje do fotografii :)
OdpowiedzUsuńPS Mysia Familia po wielu perypetiach wraca do blogowego świata. Dzień dobry! :)
Ten lisek już niejednego zauroczył;)
UsuńDawno temu używałam kremu CC tej marki. Najlepszy azjatyk z jakim miałam styczność <3
OdpowiedzUsuńCC w sumie nie używam, ale wierzę, że również był super jakości :)
UsuńJestem oczarowana tym pudrem. Piękne jest to opakowanie♥ I chodź marki nie znam jeszcze to chętnie się skuszę na ten kosmetyk. :)
OdpowiedzUsuńJa też, mega zadowolona:) a niełatwo dobrać online;)
UsuńOpakowania mają piękne :) Myślałam, że to brzoskwiniowy róż, a to puder. Ja biała, stąd takie myśli :D
OdpowiedzUsuńOn taki raczej średni żółtek generalnie. Różu to by z niego nie było:D Dla bladzioszka to prędzej lekki bronzer :)
UsuńTotalnie nie znam marki i szczerze to nie mam parcia na koreańskie kosmetyki, ale nie mówię żebym nie wypróbowała. Narazie mam za dużo tego wszystkiego i szkoda wydawać kasę. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńJa długo miałam problemy z doborem odcieni;) A produktów też niemało mam choć na pewno nie tyle co niektórzy:)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce, wydaje się świetna!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
No są nawet dwie marki;)
UsuńObydwa kosmetyki bardzo dobrze się prezentują :)
OdpowiedzUsuńTo prawda;)
UsuńTa Hera mi się bardzo podoba. Trudno uwierzyć, że to koreańskie cudeńko, bo niejedna europejska czy amerykańska marka by się go nie powstydziła :)
OdpowiedzUsuńDokładnie:) wygląda luksusowo i bardzo przypomina mi Givenchy. Coś dla Ciebie:D
UsuńOgólnie wygląda bardzo zachęcająco ten puder 😊
OdpowiedzUsuńŁadne to to jest :) Faktycznie zalatuje Givenchy :)
OdpowiedzUsuńCudne:D
UsuńNie znam ale koniecznie przetestuje. Gdzie zamaiwasz?
OdpowiedzUsuńTe marki dostępne są na jolse. Produkty podlinkowane na niebiesko.
UsuńPieknie wyglada i doceniam wysokie filtry :D
OdpowiedzUsuńA tak, dla wielu osób będzie to zaleta:) Przy koreańskiej kolorówce to w sumie standard :)
UsuńTo są dla mnie zupełnie nowości :) oba produkty prezentują się ciekawie choć primera w takiej formie jeszcze nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńTaki pomysłowy wynalazek:)
UsuńPrimer mnie chyba najmocniej kusi. Nie pomagasz mi w szlabanie na kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o Twoim szlabanie:D:D
UsuńAle ładne opakowania mają :). Ja nawet nie patrzę w kierunku pudrów, zużywam je tak wolno, że kolejny kupię pewnie za pół roku :P
OdpowiedzUsuńJa też bardzo wolno niestety:D Mimo, że puder jest podstawą mego codziennego makijażu:O
UsuńKolejna bardzo kusząca recenzja a ja nie miałam jeszcze żadnego koreańskiego kosmetyku. Chyba w końcu to zmienię choć zapasy mam spore.
OdpowiedzUsuńOferta jest bogata, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie prędzej czy później;)
UsuńJa nawet z Givenchy nie miałam nic :D więc w sumie wizualnego porównania nie mam jeśli chodzi o opakowania :P powiem ci że ten puder ładnie wygląda :) jeśli chodzi o bazę to zaskoczyło mnie to że ma taką nietypową formułę bo przeważnie używałam bazy płynne a nie jak puder transparentny :P
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj kiedyś czegoś z Givenchy:)
UsuńMarkę widzę pierwszy raz, czytać mi się nie chce ale ładnie wyszłaś ;D ♥
OdpowiedzUsuńCzytać się nie chce?! No to już szczyt rudej wredoty:P
UsuńNo nie, czekaj 2 tygodnie jednego posta teraz pisze także wiesz ;D
UsuńCzemu tak długo?:P
UsuńTotalnie nie znam tych produktów ;) Może dlatego, że nie znam się za bardzo na kbeauty. Ale pierwszy puder wygląda bardzo ekskluzywnie, a baza może być bardzo ciekawym produktem ;)
OdpowiedzUsuńWiększość osób nie zna. Byłam pionierką:D Hera to właśnie taka klasa premium:)
UsuńPo raz pierwszy widze kosmetyki
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałaś kosmetyków?;)
UsuńBez użycia juz się fajnie prezentują :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale wyglądają bardzo elegancko :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńTen puder wygląda mega eksluzywnie:D wow Po opakowaniu można by było pomyśleć, że to Dior lub Chanel hehe Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńwww.windowtothebeauty.com
Opakowania wydają się być solidne. :)
OdpowiedzUsuńTe azjatyckie kosmetyki robią teraz furorę :))
OdpowiedzUsuńskoro są takie jasne, to może bym nalazła coś dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńMarkę Here widzę po raz pierwszy! Ciekawy i nawet w dobrej cenie :)
OdpowiedzUsuńNo opakowanie to juz wyzsza pólka. Marke widze po raz pierwszy, choviaz azjatyckie kosmetyki podbijają świat.
OdpowiedzUsuń