Na kosmetyki Goodal swego czasu natrafiłam
poszukując azjatyckich marek godnych uwagi:) Przeglądając asortyment tej firmy
uznałam, że nie powinno być problemów ze znalezieniem perełki:) Na początek
zdecydowałam się na przedstawiciela gatunku pod postacią Goodal Green Tangerine Honey Moist Cream, czyli jak widzicie –
zieloniutki krem do twarzy;) Muszę przyznać, iż szybko pożałowałam, że
zaopiekowałam się tylko jednym kosmetykiem z tej serii. Ale o tym już niżej:)
Goodal Green Tangerine Honey Moist Cream
Krem do twarzy Green
Tangerine Honey Moist Cream w swoim składzie zawiera m.in zieloną mandarynkę
oraz olej rzepakowy, które mają zapobiegać utracie wilgoci ze skóry, a także
pełnić funkcję antyoksydacyjną.
Goodal
Green Tangerine Honey Moist Cream opakowany został w
niepozorny biały kartonik, wewnątrz którego znajdziemy 50ml słoiczek w pięknym
jasno-zielonym kolorze. Producent dodatkowo dorzucił plastikową szpatułkę
umożliwiającą bardziej higieniczne nakładanie. Ja akurat nie czuję obrzydzenia
do kremów w słoiczkach, ponieważ ze swoich kremów korzystam sama, więc
nakładałam zwyczajnie palcami;) Moje osobiste bakterie nie są w stanie mnie
wystraszyć. Zresztą zawsze dokładnie myję ręce przed i po nałożeniu kremu;)
Konsystencja produktu jest
specyficzna. Taka kremowo-żelowa:) Wydaje się być lekka, ale jednocześnie jest
treściwa. W tym momencie napotkamy na jedyny problem związany z tym produktem –
pozostawia on po sobie lepki film, czyli skóra się po nim klei. Mamy więc dwie
opcje poradzenia sobie z tą kwestią – nałożenie niewielkiej ilości lub dokładne
„wciśnięcie” kremu w skórę. Ja preferuję poczciwą warstwę kremu, więc wybrałam
tą drugą możliwość. Tuż po nałożeniu „przyciskałam” dłońmi skórę twarzy, szyi i
dekoltu co umożliwiało szybszą absorpcję kosmetyku i zniesienie uczucia
lepkości. Uważam bowiem, że nakładanie kremu po kropelce nie ma sensu;)
Trafiłam zresztą kiedyś na wypowiedź dermatologa, który wspomniał o tym, że
Polki często skarżą się na niedostateczne nawilżenie skóry twarzy. A gdy on je
pyta na jak długo starcza im słoiczek kremu i jaką porcję stosują na
jednorazowe użycie, okazuje się, że zdecydowanie za mało! To samo zresztą
zauważyłam u niektórych blogerek twierdzących, że jeden krem zużywają przez
minimum pół roku. Moim zdaniem przy codziennym stosowaniu to nierealne, więc
albo używają kilku jednocześnie albo nie są zbyt regularne w pielęgnacji albo nakładają
za mało;) Podobnie zresztą jest z
efektami. Przy oszczędnym lub nieregularnym stosowaniu ciężko może być je
zauważyć;) Wracając jednak do kremu, jest lepki, ale do okiełznania:)
Po odpowiedniej aplikacji skóra jest miękka,
gładka i ładnie nawilżona, a jednocześnie czuć, taki elastyczny film, który nie jest
już lepki. Krem stanowi, więc bardzo dobrą bazę pod makijaż, ale świetnie
nadaje się też na noc, ponieważ nie dopuszcza do utraty wilgoci i lekko
regeneruje skórę. Na skórze jest matowy i nie wzmaga świecenia się skóry, więc
idealnie nadaje się do stosowania w przypadku cery mieszanej. Według mnie
bardzo przyjemny krem. Ma oczywiście tą jedną wadę, ale łatwo sobie z nią
poradziłam, więc nie narzekam. Warto też wspomnieć o zapachu. Jest bardzo
przyjemny, świeży i delikatny. Jest wyczuwalny tylko w momencie aplikacji, więc
nie powinien przeszkadzać nawet fanom bezzapachowych kremów. W serii Green
Tangerine znajduje się także ampułka, toner oraz serum i nawet lekko ubolewam,
że nie pokusiłam się o wypróbowanie seciku. Myślę jednak, że może uczynię to w
przyszłości;)
Marka Goodal dostępna jest np. na Jolse.
Znacie Goodal Green Tangerine
Honey Moist Cream lub inne kosmetyki tej marki?
NAwilżenie to podstawa!
OdpowiedzUsuńZaiste;)
UsuńMam mgiełkę z tej firmy i maseczki w płachcie, ale następnym razem mam zamiar zamówić jeszcze coś od nich. Nie wiem ale jakoś ta marka strasznie mnie kusi ;).
OdpowiedzUsuńDla mnie też stała się jedną z tych kuszących :D
UsuńNie miałam z nim styczności, ale te żelo-kremy właśnie czasami się kleją ;) Ja w takich przypadkach często próbuję jeszcze sposobu "na mgiełkę" :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. One czasem tak mają;)
UsuńNie miałam do czynienia z tą firmą, ale brzmi bardzo ciekawie - zwłaszcza dla mojej mieszanej cery :)
OdpowiedzUsuńDla mieszanej w sam raz:)
UsuńNie znam, ale podoba mi się działanie :). Ja tam nigdy nie żałuję sobie kremu itp. :D
OdpowiedzUsuńI prawidłowo! Mnie rozwala jak ktoś nakłada po kropelce, a potem oburzenie, że działania nie ma! No litości:D
UsuńJa średnio krem mam na miesiąc 😂😂😂
OdpowiedzUsuńMi ostatnio wychodzi tak na 1,5-2;)
UsuńBardzo lubię jak krem się dobrze wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy :) w nawilżających kremach bardzo to cenie :)
OdpowiedzUsuńNo temu to trzeba trochę pomóc żeby się nie lepił :D
UsuńJako nastolatka zużywałam jeden krem przez dobre pół roku :D Ale wtedy to były czasy że nie musiałam tak się nawilżać jak teraz :P co do kremu to go nie znam, o marce również pierwsze słyszę, ale działanie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJako nastolatka to jeszcze można przymknąć oko albo jak chodzi o kogoś niezainteresowanego pielęgnacją. Ale jak czytam coś takiego na blogu kosmetycznym to zaczynam się zastanawiać dlaczego taka osoba pisze o kosmetykach i czy w ogóle ich używa ;)
UsuńCiekawie się prezentuje ten krem,ma piękne opakowanie, lecz ja nie lubię tej lepkości kremu na twarzy, chętnie jednak wypróbowałabym próbeczkę niż pełnowymiarowy kosmetyk.
OdpowiedzUsuńNo niestety to lepki gość, więc trzeba go odpowiednio potraktować :D
Usuńchętnie bym przetestowała ten krem ;)
OdpowiedzUsuńMarka zupełnie mi nieznana jak dotąd :)
OdpowiedzUsuńJa na razie miałam z niej jedynie ten krem:)
UsuńNie znam tej marki. Ten krem zapowiada się bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńU mnie się fajnie sprawdził, pomijając drobny mankament;)
UsuńWidziałam tą markę kiedyś na IG ale przyznam szczerze, że obejrzałam obrazek i nie wnikałam co na nim jest ;D tak, to ja mi starcza krem na pół roku a to gównie dlatego, że podczas okresu robię 'bezkremowe' noce ... a raczej caly tydzień ;D
OdpowiedzUsuńNo i potem często marudzisz, że niedobre:P
UsuńNie znam go, choć działanie zaiste brzmi zacnie :) Ja sobie kremu nie żałuję nigdy :D
OdpowiedzUsuńI prawidłowo:D
UsuńUwielbiam nawilzenie, ale ta lepkosc jakos mnie odstrasza ;D
OdpowiedzUsuńNo jest lepkim gościem;)
UsuńMi krem do twarzy wystarcza na około 3-4 miesiące, choć to jeszcze zależy od konsystencji. Na dzień nakładam go trochę mniej, jeśli moja cera bardziej się przetłuszcza. Na noc jednak lubię na bogato, więc te kremy zużywam szybciej niż te dzienne;).
OdpowiedzUsuńAno zależy od konsystencji czasem też i od tego czy używamy tego samego na dzień i na noc czy nie:) Ja czasem używam jednego, a czasem mam jeden na dzień i jeden na noc. Ale ogólnie to tak w granicach 2 mies.
UsuńJaki ciekawy kremik. Fajne efekty opisujesz, jestem ciekawa czy i u mnie na tyle zdałby egzamin.
OdpowiedzUsuńKażdy jest inny, więc musiałabyś sprawdzić na sobie;)
Usuńmój wzrok skupia się na tym pięknym ananasku z tyłu haha :P
OdpowiedzUsuńHaha no też go lubię;)
UsuńBardzo lubię Twoje wpisy zarówno o kolorówve jak i pielęgnacji koreańskiej! Kremik robi wrażenie, ciekawe jak w swcie wypda
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńPierwszy raz czytam o tej marce, jakoś nie kojarzę, abym spotkała się z nią wcześniej... z ta wydajnością kosmetyków też się dziwię - mi kiedyś kremy wystarczały na 1/2 roku, ale ja zwyczajnie o nich zapominałam:P. jestem zdania, że zawsze lepiej nałożyć za dużo niż za mało - skóra wchłonie tyle, ile potrzebuje, a jak damy za mało, no to i działanie będzie słabsze;)
OdpowiedzUsuńJa też nigdy wcześniej nie spotkałam na żadnym polskim blogu, ale nie przejęłam się tym. Umiem już sama dobrać nawet te koreańskie ;D
UsuńAno właśnie, jak się zapomina to wtedy nie dziwota, że się długo nie kończy :D
Mi też nie przeszkadza nakładanie kremu palcami ale szpatułki i tak lubię :) ogólnie przyjemny kremik ;)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tego kremu, ale zaciekawilas mnie☺
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zachowa się na mojej skórze...pozostaje mi tylko przetestować;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Nie znam ;) Ale szpatułki do kremu mi się podobają. Aktualnie taką używam.
OdpowiedzUsuńKolejny "herbaciany" kosmetyk w blogosferze. Ciekawy :)
OdpowiedzUsuńO,nie slyszlaam wcześniej o tej marce :)
OdpowiedzUsuńNIe znam firmy, ale krem prezentuje sie swietnie. Przykładam duzo uwagi do odpowiedniego nawilzenia :)
OdpowiedzUsuńFajny ten krem :) Ja też nie mam problemu z nakładaniem palcami, moje palce i moja twarz :)
OdpowiedzUsuńAkurat kremów azjatyckich nie lubię, choć tej marki nigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu ale wydaje się być treściwy. Ciekawa jestem jak sprawdził by się u mnie.
OdpowiedzUsuńNie znam marki, ale u Ciebie poznaje dużo nieznanych mi dotąd azjatyków :D Mi potrzeba duzego nawilżenia :)
OdpowiedzUsuńKremik wyglada super i napewno pięknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńKrem ktory moze byc baza pod makijaz...fajny produkt
OdpowiedzUsuńPodoba mi się <3
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zaskoczysz jakimś produktem! Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Kompletnie nie znam tej firmy :)
OdpowiedzUsuń