Niedawno moja mama
zastrzeliła mnie pytaniem pt: czy są jeszcze jakieś polskie marki kosmetyczne?
Chyba całkiem zostały już wyparte przez te zagraniczne i niewiele ich
pozostało? Pollena- Ewa to jeszcze
istnieje? Kiedyś dobra była i nasza łódzka! Jako nieszczególnie subtelna w
rozmowie córka z miejsca odparłam: Mama! Ty to mnie potrafisz rozwalić! No jak
to nie ma? Jest mnóstwo polskich marek, a jakość wielu z nich jest na naprawdę
dobrym poziomie. Co więcej Pollena- Ewa żyje i ma się dobrze! Być może nie
każda z Was wie, ale marka ta może się poszczycić już niemal 100-letnim
doświadczeniem w produkcji kosmetyków. Wszystko zaczęło się od mydeł i wód
kolońskich w małej fabryczce w centrum Łodzi. Aż do tego roku miałam dłuższą
przerwę od kosmetyków Pollena- Ewa, choć zdarzało mi się kupować mydła w płynie
(można na nie trafić w łódzkim Centralu). Jednak, że jeszcze kilka lat temu
jako zagorzała fanka biżuterii Pandory niejeden raz stałam w wielkich kolejkach
z okazji różnych akcji promocyjnych;) Nieopodal mieściło się wtedy stoisko z
kosmetykami Polleny- Ewy i zawsze znalazłam tam coś dla siebie. Pamiętam, że
byłam szczególnie zadowolona z linii do włosów Eva Natura Therapy i peelingu
kokosowego. Ten ostatni upodobała sobie również moja siostra i zużyła wiele
opakowań, ponieważ ceniła sobie stosunek jakości do korzystnej ceny:) W
początkach mojego blogowania pojawiło się nawet kilka wzmianek na temat tych
kosmetyków. Pollena- Ewa była nawet w ulubieńcach 2013;) Aż dziw, że nigdy nie
napisałam o tych produktach szerzej. Może dlatego, że po jakimś czasie wyspa w
Galerii Łódzkiej zniknęła i teraz stacjonarnie kosmetyki można nabyć przy ul.
Zielonej 18. Przychodzę jednak do Was z nowościami
bardzo w moim guście, ponieważ mieszczą się one w kategorii łagodne i
skuteczne. Coś dla wrażliwców! A mowa oczywiście o dwóch liniach z marki, czyli Eva DERMO i Eva DERMO RED OFF.
Eva
DERMO RED OFF
Linia Eva DERMO RED OFF stworzona została przede wszystkim z myślą
o problemach skóry wrażliwej, naczynkowej, zaczerwienionej i z objawami
trądziku różowatego. Kosmetyki te mają za zadanie zadbać o odpowiedni poziom
nawilżenia, łagodne oczyszczenie, a także prewencję przeciwzmarszczkową. W
skład linii wchodzą 4 produkty: delikatna
pianka myjąca, kojący tonik, przeciwzmarszczkowy krem na dzień łagodzący
rumień oraz przeciwzmarszczkowy
krem-maska na noc. Można więc pokusić się o skomponowanie niemalże pełnej
pielęgnacji twarzy z jednej serii. Ja zdecydowałam się wypróbować delikatną
piankę myjącą i kojący tonik. Jakie zrobiły na mnie pierwsze wrażenie?
Eva DERMO RED OFF delikatna pianka myjąca
Delikatna pianka myjąca
przeznaczona jest do oczyszczania twarzy i okolic oczu szczególnie w przypadku
skóry zaczerwienionej, naczynkowej i z objawami trądziku różowatego. W swoim
składzie zawiera m.in. ekstrakt z mięty meksykańskiej, kwas hialuronowy,
mocznik oraz witaminę PP.
Pianka opakowana została w
białą buteleczkę o pojemności 150ml. Na opakowaniu nie ma podanego PAO, ale
mamy dokładną datę przydatności do zużycia. Kosmetyk został wyposażony w
wygodną pompkę ułatwiającą precyzyjne dozowanie produktu. To dla mnie miła
odmiana, ponieważ przez ostatnie miesiące non stop używałam azjatyckich pianek
w tubkach. Na plus jest także konsystencja, ponieważ gęsta pianka ukazuje się
naszym oczom od razu po wyciśnięciu, a w przypadku produktów koreańskich musimy
sobie same spienić przy użyciu specjalnej siateczki lub zadowolić się mniejszą
ilością piany:) Polskie pianki są więc najlepszą opcją dla wygodnickich;)
Zapach produktu jest
typowo hipoalergiczny. Bardzo subtelny, niemal niewyczuwalny. Przywodzi więc na
myśl produkty typowo apteczne, które jak wiecie lubię. Pianka trafiła do mnie w
niezbyt korzystnym momencie mojej cery, ponieważ zaskoczył mnie wysyp
spowodowany naturalnym balsamem do demakijażu. Sytuacja była niewesoła i
musiałam udać się do lekarza po znany mi już „zestaw ratunkowy” na receptę. A
jak wiadomo takie specyfiki są skuteczne, ale nieco agresywne. Moja mieszana,
ale wrażliwa skóra szybko zareagowała więc wysuszeniem, a po myciu innym
produktem odczuwałam szczypanie. Zdecydowałam się więc od razu zaangażować delikatną
piankę Eva DERMO RED OFF;) Pianka na szczęście okazała się być ultra-delikatna,
więc odetchnęłam z ulgą. Produkt łatwo się rozprowadza i bez problemu spłukuje,
a po użyciu moja skóra nie jest ściągnięta i bez obaw mogę przystępować do
dalszej pielęgnacji. Dobrze radzi sobie zarówno z porannymi zanieczyszczeniami
twarzy jak i z makijażem. Do demakijażu oczu nie używałam, ponieważ w tym celu
zawsze stosuję rękawicę, ale sprawdziłam, że nie szczypie w oczy. Piankę
poleciłabym przede wszystkim wrażliwcom:)
EVA DERMO RED OFF kojący tonik do twarzy
Kojący tonik Eva DERMO RED
OFF podobnie jak pianka przeznaczony jest przede wszystkim do skóry
zaczerwienionej, naczynkowej i skłonnej do trądziku różowatego. W składzie
zawiera m.in. witaminę PP, ekstrakt z mięty meksykańskiej, wyciąg z
kasztanowca, trokserutynę, kwas hialuronowy i mocznik.
Szata graficzna kojącego
toniku do twarzy podobnie jak w przypadku pianki jest minimalistyczna i
estetyczna. Tonik opakowany został w przezroczystą 200ml butelkę z wygodnym
zamknięciem ułatwiającym dozowanie. Jego zapach również jest bardzo delikatny
(prawie niewyczuwalny) i nie powinien nikogo drażnić. Jego konsystencja jest
płynna, ale jednocześnie pozostawia po sobie uczucie gładkości. Wspominałam, że
moja cera jest mieszana i wrażliwa, ale jednocześnie lekko naczynkowa. Jakiś
czas temu kosmetolog powiedziała mi, że warto byłoby zadbać o naczynka (mam
popękane na skrzydełkach nosa), więc poważnie myślałam o ich laserowym
zamknięciu. Dermatolog po obejrzeniu mnie stwierdził, że on by tego jeszcze nie
ruszał laserem, jednak zawsze warto wspomóc skórę odpowiednią pielęgnacją.
Dlatego raz na jakiś czas wspieram się tego typu produktami. Choć w tym wypadku
zależało mi przede wszystkim na szybkim ukojeniu cery, ponieważ w wyniku
zastosowania recepturowej kuracji stała się ona miejscowo zaczerwieniona i
nadwrażliwa. Tutaj również pomógł mi ten produkt. Wiem to na pewno, ponieważ
jego poprzednik, który był już na wykończeniu podczas kryzysowej sytuacji cery
powodował szczypanie (a wcześniej było wszystko super). Po użyciu toniku skóra
jest lekko wygładzona, wstępnie nawilżona i bez uczucia ściągnięcia. Można więc
spokojne nałożyć serum, krem, a wieczorem także moje lecznicze specyfiki;)
EVA DERMO
Marka Eva DERMO posiada
również serię stworzoną z myślą o potrzebach skóry suchej i wrażliwej, skłonnej
do podrażnień. W skład tej serii wchodzi aż 11 produktów przeznaczonych do
pielęgnacji twarzy i ciała. Ja zdecydowałam się wypróbować jeden z nich, który
jest nowością:)
Eva DERMO krem do rąk
Krem do rąk z serii Eva Dermo
polecany jest do skóry suchej i nadwrażliwej na czynniki zewnętrzne. W swoim
składzie zawiera m.in. mocznik, kwas hialuronowy, olej z rokitnika oraz
witaminę E.
W przypadku kremu mamy dla
odmiany biało-niebieską szatę graficzną, czyli taką najbardziej moją;) Krem został opakowany w wygodną, dość szeroką
tubkę z zamknięciem na klik. Kosmetyk posiada białą barwę oraz kremową
konsystencję, która nie jest ciężka ani lepka, więc szybko się wchłania.
Zapach jest klasyczny,
kremowy, bardzo subtelny. Odpowiada mi, ponieważ nie męczy swą obecnością
podczas stosowania wieczorami. W przypadku rąk również miałam szybki, ale dość
spektakularny problem. Otóż otworzyłam krem w piance Balea, który kusił
przyjemną formułą i ładnym opakowaniem. Daleko jednak z nim nie zajechałam,
gdyż już po 2 dniach moje dłonie były mocno wysuszone. Rzadko zdarza mi się
trafić na tak słaby produkt, ale nie pozostawało nic innego jak otworzyć inny.
Jak wiecie kremy do rąk stosuję najczęściej wieczorem aplikując grubszą warstwę
kosmetyku i nakładając chociaż na parę minut bawełniane rękawiczki (taki
kompres dla dłoni;)). Tak było również w tym przypadku. Regeneracja zajęła parę
dni, ponieważ skóra była w opłakanym stanie, ale się udało. Moje dłonie w końcu
otrzymały odpowiednią dawkę nawilżenia i odżywienia. Być może w przyszłości zakupię
tubkę mamie, ponieważ bardzo często skarży się na suchą skórę dłoni.
Pełny asortyment
kosmetyków od firmy F.K. Pollena- Ewa
znajdziecie online na pollenaewa.com.pl.
Poza tym można je również spotkać w mniejszych i większych drogeriach, a w
Łodzi tak jak już wspomniałam przy ul. Zielonej 18.
Pianka mnie chyba najbardziej zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńFajna jest zwłaszcza na podrażnioną cerę, co rzadko mi się zdarza, ale akurat w marcu miało miejsce. Na szczęście już wszystko ok:)
UsuńPiankę do mycia twarzy i krem do rąk mogłabym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować. Zwłaszcza, że ceny fajne.
UsuńDawno, dawno temu miałam ich micel i piankę i miło wspominam to spotkanie :)
OdpowiedzUsuńO no to super:) Ja dawniej z pielęgnacji twarzy miałam jakiś ich żel do mycia no i zdarzało mi się używać ich kremów, ale to już bardzo do dawno bo jeszcze jako nastolatka:D A tak to bardziej to co do ciała i włosów:)
UsuńNie wiedziałam, że ta firma ma takie kosmetyki. Najbardziej zainteresowała mnie pianka :)
OdpowiedzUsuńAno wprowadzają nowości:)
UsuńUżywałam pianki i polecam :)
OdpowiedzUsuńO to super:)
Usuńwow, ta marka bardzo mocno ewoluowała, nie do poznania. Nowoczesna szata graficzna. pamiętam proszki do prania Pollena. żałuję, że posłuchałam chłopaka i nie kupiłam sobie tej złotej tacki z Pepco :/ pięknie wygląda na Twoich zdjęciach
OdpowiedzUsuńTo prawda:) Zwłaszcza opakowania linii EVA DERMO i EVA DERMO RED OFF prezentują się nowocześnie i minimalistycznie;)
UsuńA ja przepłaciłam bo wtedy jak kupowałam były po 19,99zł, a pod koniec marca już na przecenie po 9zł:D
Pierwszy raz czytam o tej marce, nie kojarzę jej kompletnie! Szata graficzna skromna, ale bardzo ładna - podoba mi się. Podobnie działanie, jest super. Szczególnie krem do rąk może być u mnie hitem, tylko szkoda, że nie jest zielony lecz niebieski haha ;p
OdpowiedzUsuńNo nie mów. Totalnie nie znasz?:D
UsuńHaha no dla mnie akurat fajne połączenie niebieski i biel:D I takie pasujące do mojego blogaska:D
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie słyszałam o tej firmie! Fajne produkty:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
No to miałaś okazję dowiedzieć się czegoś nowego:)
UsuńNie pamiętam już dawnego logo, ale z pewnością teraz opakowania wyglądają bardzo nowocześnie. Nie widuję ich w sklepach, a szkoda.
OdpowiedzUsuńLogo jako tako się nie zmieniło, ale seria Dermo prezentuje się trochę inaczej niż pozostałe ze względu na przeznaczenie:)
UsuńMoja teściowa wiele lat pracowała właśnie tam na zielonej, lubiłam dawno temu ich tonik z koniczyny czy coś takiego ;)
OdpowiedzUsuńKojarzę właśnie:D Choć toniku akurat nie.
UsuńCiekawa marka! Pierwszy raz ja widzę :)
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej u mnie:D
UsuńMarka ze 100-letnią tradycją, a ja pierwszy raz czytam tę nazwę :O Nigdy wcześniej się z nią nie spotkałam - ani w internecie, ani na sklepowych półkach.
OdpowiedzUsuńHaha no myślę, że łodzianie lepiej znają i może też kwestia wieku bo ja już po 30:D
UsuńOj wszystko jest ale czasami trzeba poszukać 😆
OdpowiedzUsuńTeraz przynajmniej są sklepy internetowe:)
UsuńBardzo ciekawa seria, znam tą firmę od bardzo, bardzo dawna :)
OdpowiedzUsuńTradycję ma długoletnią, moja mama też dobrze zna:)
Usuńjejku ulubiona marka mojej mamy, a i ja ją pamiętam z dzieciństwa, nie wiedziałam, że mają takie fajne kosmetyki :-) pianka ciekawi najbardziej
OdpowiedzUsuńRozwijają się:) Właśnie moja mama też wspominała i myślała nawet, że może już nie istnieją;)
UsuńJak zwykle zaskakujesz mnie produktami, których zupełnie nie znam :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to dobrze haha;)
UsuńPianka dla mnie najciekawsza i chyba najbliżej mi by było do jej wypróbowania. Ciekawa jestem jej składu :)
OdpowiedzUsuńWarta wypróbowania:) Składów jak wiesz nie analizuję "zawodowo", ale osobiście nic mi w nim nie przeszkadzało:)
UsuńTeż mam popękane naczynka na skrzydełkach nosa :P najbardziej z całego zestawu kusi mnie pianka powiem szczerze że dawno nie miałam pianki do mycia twarzy bo od dłuższego czasu generalnie goszczą u mnie żele. Kiedyś też myślałam o laserowym zamykaniu naczynek natomiast stwierdziłam że póki nie ma ich więcej nie będę szła na taki zabieg Jedynie co dostosuję produkty Które się wzmacniają. Nawet nie wiedziałam że kamerka narodziła się u ciebie w Łodzi jestem a wcześniej też o niej nie słyszałam :p
OdpowiedzUsuńNo ja bym chętnie pozamykała bo moim zdaniem mam widoczne, ale skoro dermatolog stwierdził, że za wcześnie to na razie dałam sobie spokój. Zreszrą to podobno nie jest na stałe i naczynka mogą popękać np. gdzieś obok:/
UsuńWidzisz, znowu się czegoś ode mnie dowiedziałaś:D
Piękna mają opakowania. Wyglądają jak drogie, zagraniczne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńSzata graficzna przyjemna, a ceny bardzo przystępne:)
UsuńNie znam, ale chętnie loznam. Wyglądają bardzo zachęcająco ☺
OdpowiedzUsuńBardzo fajna linia produktów. Bardzo zaciekawiła mnie pianka do demakijażu pomimo niemilych wspomnień przed lat. Raz kupiłam w aptece jakąś piankę i tylko raz. Po umyciu skórę miałam tak ściągniętą, że aż bolało. Myślę sobie, że pora zrobić jakieś podejście do tego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńNo właśnie niektóre zapewniają przykre uczucie ściągnięcia skóry :/
UsuńTeraz już coraz mniej jest produktów polskich, a masa zagranicznych.
OdpowiedzUsuńMuszę przetestować też te produkty. :)
OdpowiedzUsuńMarkę kojarzę w młodości :) Pamiętam ja na półce u mamy :)
OdpowiedzUsuńMarkę Pollena Eva znam, ale nie wiedziałam, że przeszła taką metamorfozę wizualną:)
OdpowiedzUsuńSto lat nie widziałam tej marki. Ciekawi mnie seria red off i to bardzo, moja cera niestety pokazała ostatnio kilka naczynek.
OdpowiedzUsuńNie powiem, pianka mnie teraz kusi! Podoba mi się, że marka się rozwija :)
OdpowiedzUsuńIdealna linia dla mojej siostry.
OdpowiedzUsuńTa pianka jest ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dość głośno o tej serii. Szkoda, że nie ma podanego pełnego składu, bo jestem ciekawa, co tam w nich siedzi ;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta pianka...nawet bardzo! :) niestety nigdzie nie mogę doszukać się jej dokładnego składu inci. Mogłabyś wrzucić zdjęcie lub podać jej skład? Z góry dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie da rady niestety bo dawno już zużyłam tą piankę i nie mam opakowania:(
UsuńW sieci rzeczywiście też nigdzie nie znalazłam składu. Ale zauważyłam, że seria Eva Dermo zaczęła pojawiać się w Rossmannach, więc może gdzieś się na nie natkniesz. Choć u siebie widziałam póki co jedynie te niebieskie.