W ostatnim czasie firmy
kosmetyczne upodobały sobie słowo „botanic”;) Jest to wyraźne zwłaszcza
wśród marek drogeryjnych. Mamy już chociażby serię Garnier Botanic Therapy jak i Bielenda Botanic SPA Rituals. Coś
jest na rzeczy, prawda?;) Ile w tym natury, a ile jedynie ideologii – nie oceniałam
i postanowiłam po prostu sprawdzić na sobie ich działanie:) Zaczęłam od 3 produktów do włosów
Garnier Botanic Therapy, które trafiły do mnie w lutym;) Mamy czerwiec i
dopiero teraz mam dla Was wpis:) Odkąd mam już pseudo-długie włosy, czyli takie
dłuższe, ale nie spektakularnie długie, kosmetyków do włosów schodzi mi
zdecydowanie więcej niż dawniej. Pojawiły się więc u mnie piśmiennicze
zaległości;) Ale nie ważne – bierzemy na tapetę owy garnierowy wytwór;)
Garnier Botanic Therapy
W linii do włosów Garnier
Botanic Therapy mamy do wyboru kilka serii przeznaczonych do różnych typów
włosów. Ja postanowiłam wypróbować szampon i odżywkę Green Tea oraz maskę
Olive. Garnier Botanic Therapy Green Tea przeznaczona jest do włosów normalnych
z tendencją do przetłuszczania się. Natomiast Garnier Botanic Therapy Olive do
włosów suchych i zniszczonych. Dziwny miks? Nie dla mnie:) Przeciwnie – bardzo dobrze
przeze mnie przemyślany;) A jak trio spisało się u mnie w praktyce?
Garnier Botanic Therapy Green Tea
Zacznijmy od szamponu bo
bez niego nie ma nic;) To znaczy wiem, że niektórzy myją włosy odżywką albo
popłuczynami po szamponie, ale nie ze mną te numery;) Ja myję włosy i skórę
głowy nie dość, że tradycyjnie szamponem to jeszcze dwukrotnie;) Zawsze
pierwsze i drugie mycie;) Robię tak od lat tak robię jakby to powiedział
bohater Dnia Świra;) Szampon mieści się w ładnej (według mnie) przezroczystej
zielonej butelce o przyjemnej, chciałoby się rzec – botanicznej szacie graficznej;)
Do wyboru mamy dwie pojemności 200 i 400ml – moja miała 200ml. Szampon posiada
zapach zielonej herbaty, który jak wiecie lubię:) Jest on jednak inny niż
zapach zielonej herbaty znany mi np. z Innisfree. Prawda jest bowiem taka, że
każda marka ma swoją odmianę zielonej herbaty;) I fajnie bo inaczej byłoby
nudno. Szampon Garnier Botanic Therapy Green Tea posiada świeży i przyjemny
zapaszek. W sam raz dla włosów skłonnych do przetłuszczania. Moje niestety mają
tę skłonność. Zwłaszcza teraz gdy są już nieco dłuższe;) Konsystencja szamponu
jest żelowa, a barwa przezroczysta. Kosmetyk dobrze się pieni i nie plącze
włosów. Dobrze je oczyszcza, nie podrażnia skóry głowy i rzeczywiście posiada
właściwości odświeżające. Ja zawsze myję włosy co drugi dzień, więc zależało mi
żeby również tego drugiego dnia nie prezentowały się źle;) I tak było pod warunkiem,
że nie naszło mnie na ciągłe ich macanie czy też wielokrotne czesanie w ciągu
dnia;) Myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.
Kolejnym krokiem jest
odżywka. Odżywka Garnier Botanic Therapy Green Tea posiada
zgrabne 200ml opakowanie z wygodnym otwarciem od dołu. Jej barwa jest jasna,
lekko zielonkawa, a zapach dokładnie taki sam jak w przypadku szamponu.
Delikatnie utrzymuje się on na włosach nawet kolejnego dnia po zastosowaniu. Konsystencja
odżywki jest rzadka i lejąca, przez co nie należy ona do wydajnych i kończy się
zdecydowanie szybciej niż szampon. Ma ona jednak swoje plusy, gdyż dzięki swej
lekkości jest idealna do włosów z tendencją do przetłuszczania. Nawilża je i
wygładza, ale jej formuła jest zupełnie nieobciążająca dla włosów:) Nie ma
również problemów z dokładnym jej spłukaniem. Doskonale nadaje się do częstego
stosowania.
Garnier Botanic Therapy Olive
Z linii Olive wypróbowałam
maskę. Moje włosy są skłonne do przetłuszczania i takiego oklapnięcia, ale
jednocześnie potrafią się trochę podsuszyć na długości. Są również skłonne do
falowania, więc niekiedy potrzebują albo zdyscyplinowania albo mocniejszego
podkręcenia. Choć nie raz brakuje mi do nich sił i pozostawiam takimi jakie
są;) Tak to z nimi jest, że jak już „sobie zaplanują” niesfornie się wywinąć
albo rozpłaszczyć to czasami i tak z nimi nie wygram;) Maska w przeciwieństwie
do kosmetyków z linii Green Tea miała za zadanie zapewnić moim włosom bardziej
intensywną pielęgnację. Maska Garnier Botanic Therapy Olive zapakowana została w pękaty plastikowy słoiczek o
pojemności 300ml. Jest on wygodny w użyciu, nie miałam szczególnych zastrzeżeń.
Chociaż pamiętam jak kiedyś gdzieś wyczytałam, że ktoś nie lubi słoiczków bo
nalewa się do nich woda pod prysznicem. Nie wiem jak to jest, że mnie się nigdy
nic nie nalewa?:D Zapach maski jest przyjemny. Powinien być chyba oliwkowy, ale
powiedziałabym, że nie do końca tak jest. Jest on po prostu typowo kosmetyczny.
Konsystencja jest z kolei naprawdę treściwa. Pomyślałam sobie nawet, że… trochę
jak masło;) Trzeba więc uważać z nakładaną ilością bo maska jest naprawdę
odżywcza i zastosowana w nadmiarze obciąży włosy. Z uwagi na formułę nieco
więcej czasu trzeba poświęcić również na jej spłukanie. Nałożona w rozsądnych
ilościach świetnie wygładza włosy i jest to odczuwalne już podczas spłukiwania.
Po tym za zwyczaj poznaję dobrze odżywiający kosmetyk do włosów. Mocno
regeneruje i nawilża. To fajna maska, ale trzeba uważać żeby nie przedobrzyć:)
Kosmetyki Botanic Therapy
zrobiły na mnie dobre wrażnie. Dlatego też postanowiłam dać dalszą szansę
Garnierowi i wypróbować również te najnowsze z linii Hair Food.
Znacie
kosmetyki do włosów Garnier Botanic Therapy?
Ciekawi mnie ta marka, musze przyjrzec sie im blizej np moze cos bedzie dobrego dla moich loczków :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie lubię Garniera do włosów, ale już dawno nic nie miałam może się na coś pokuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa już bardzo długo nie miałam Garniera do włosów:) Dopiero te w lutym do mnie trafiły. A że przypadły do gustu to pokusiłam się niedawno o te nowe maski Hair Food;)
UsuńJa garniera używałam do twarzy, ale chętnie ich wypróbuje - moze fajnie sie sprawdza do wlosow :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować tych do włosków :)
Usuńz tej całej serii najbardziej zainteresowała mnie maska, jestem pewna, że by się u mnie dobrze sprawdziła.
OdpowiedzUsuńJest na pewno taka najbardziej pielęgnująca :)
UsuńJa uwielbiam wszelkie produkty od garniera ❤️
OdpowiedzUsuńMają trochę fajnych produktów:)
UsuńNie znam tej linii. Ja z Garniera używam tylko micelka :D Choc nie powiem, maska bananowa z serii Hair Food mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńMnie Hair Food skusiło od razu:D
Usuńz Garnier Botanic mam szampon miód i propolis, jest bardzo przyjemny, muszę dokupić odżywkę :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się sprawdza:)
UsuńFaktycznie popularne serie, biovax też ma :P. Tej kompletnie nie znam, ale bardziej ciekawi mnie ta nowa seria food :)
OdpowiedzUsuńJak wszyscy to wszyscy:D
UsuńZ Hair Food kupiłam banana i papaye :)
Bardzo mało kupuje takich typowo drogeryjnych szamponow, o tej serii dużo słyszałam :)
OdpowiedzUsuńJa długo wcale nie kupowałam drogeryjnych, ale powoli zaczęłam do nich wracać;) teraz coraz ciekawsze serie nawet w drogeriach:)
UsuńTej serii jeszcze nie znałam - wizualnie wygląda ślicznie a i działanie zachęca:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
No całkiem przyjemnie się prezentują:)
UsuńMnie też nic się nie nalewa do słoików :P a ja chętnie wypróbowałabym tę maskę ;)
OdpowiedzUsuńZa słabo się staramy:D Ja czasami jak czytam o niektórych utrudnieniach to zachodzę w głowę jak to jest, że mnie się to nigdy nie przytrafia:P
UsuńNa razie nie skusiłam się na tę serię, bo szampony by mnie podrażniły, a odżywki tej marki rzadko dają u mnie radę :P
OdpowiedzUsuńNo to te pewnie też by Ci nie przysłużyły bo czasem tak bywa;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie serie Garniera. Większość uwielbiam, ta akurat wypadła u mnie słabo.
OdpowiedzUsuńO widzisz, to peszek:(
UsuńNie widziałam jeszcze tej serii od Garniera ale jakoś sceptycznie jestem nastawiona do ich szamponów, może ta seria wypadłaby spoko u mnie :)
OdpowiedzUsuńNie trzeba brać akurat szamponu;)
UsuńA ja z kolei zdecydowałam się na Botanic od Bielendy, nie jestem zbytnio fanką Garniera :)
OdpowiedzUsuńBielendę swoją drogą też mam:D
UsuńCałe wieki nie miałam nic z Garniera do włosów. Na razie mam zapasy innych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńWlasnie szukam cos swiezego na lato, musze poznac te dwa gagatki, szampon wyglada bardzo zachecajaco :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii, chciałabym kupić ale w sumie kosmetyczka pełna 😛
OdpowiedzUsuńAkurat o tej linii nie słyszałam jeszcze :) natomiast mogłabym wypróbować z racji tego że moje włosy są skłonne do przetłuszczania się to maski uzywałabym raz w tygodniu :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy kosmetyki Garniera. Mają cudne zapachy, ładne opakowania, sensowne ceny i zawsze sprawdzają się na mysim futerku.
OdpowiedzUsuńPS Co do mycia włosów - "robimy tak od lat tak robimy" - podobnie jak TY :)
O, mamy całkiem podobne włosy, tylko moje wywijają się na samych końcówkach :) A Garniera już bardzo dawno nie miałam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo często siegałam po szampony Garnier, ta seria wydaje się całkiem ciekawa, też zauważyłam, że teraz wiele marek tworzy linie botanic ;P Modnie to brzmi
OdpowiedzUsuńOdżywki z Garnier Botanicals mi odpowiadają ale po szamponach swędzi mnie skora głowy a szkoda bo pachną cudnie
OdpowiedzUsuńRzeczywiście z takimi odżywczymi maskami ważny jest umiar:). Widzę to również po swoich włosach;).
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty, najbardziej zaciekawiła mnie maska. ;)
OdpowiedzUsuńEwelino, jak oceniasz Too Faced Sweetie Pie Bronzer po dłuższym czasie użytkowania? Warto w niego zainwestować? :)
OdpowiedzUsuńJa jestem z niego zadowolona:) Ma taki brzoskwiniowo-różowy kolor. Jest dla mnie takim różo-bronzerem i często używam go jako różu;)
UsuńMam go na sobie na wczorajszym zdjęciu z Insta. Może coś się uda dojrzeć;)
Dziękuję, bardzo mi pomogłaś ;)
UsuńNo to cieszę się;) Może będzie o nim wpis, ale nie wiem czy jeszcze w czerwcu czy trochę później;)
UsuńJa właśnie się zastanawiam nad nim lub nad nową paletą do konturowania Smashboxa. Choć mam starszą wersję na 3 wkłady a nie na 6 i nie wiem, czy to mi się nie zdubluję... Chyba dziś będę składała zamówienie ;)
UsuńTo trio Smashbox zawsze mi się podobało:) To z 6 wkładami też wygląda fajnie, choć pewnie bym ze wszystkiego nie korzystała. Mam chudą twarz i nie robię takiego typowego precyzyjnego konturowania bo wtedy wyglądam jeszcze gorzej :D Ja myślałam teraz o tym nowym różu Benefit w formacie mini, ale jeszcze nie wiem czy skuszę się teraz czy następnym razem:)
UsuńTo doradzasz mi bardziej Too Faced czy Smashbox?
UsuńJa bym pewnie brała Too Faced bo mały, dosyć uniwersalny i ładny, ale Smashbox przez te kilka odcieni na pewno daje więcej możliwości;) Ale z drugiej str masz już trio. Także trudny wybór;)
UsuńWzięłam Too Faced ;)
UsuńDaj znać jak się sprawdza gdy poużywasz;)
UsuńOk. Wczoraj dotarł. Niedługo będę testować i dam znać :)
UsuńTa seria pieknie pachnie
OdpowiedzUsuńTa firma jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJa właśnie używam całej serii Botanic Therapy mityczna oliwka i jestem nią pozytywnie zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy też niestety lubią się szybko przetłuszczać, więc ta linia byłaby dla mnie.
OdpowiedzUsuńTeż myję włosy dwukrotnie. Czasem nawet 3, tak dla pewności :D
Lepiej więcej niż za mało:D
UsuńDawno nie kupowałam Garniera ale zawsze ładnie pachną i może nie długo się skuszę ponownie :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym się przekoanała, jak zadziałają u mnie ;)
OdpowiedzUsuń