wtorek, 21 sierpnia 2018

Mamonde Enriched Nutri Eye Cream - koreański krem pod oczy, którego pewnie nie znacie!

Podejrzewam, że marka Mamonde to na polskich blogach kosmetycznych niemal egzotyka;) Sama nigdy nie zetknęłam się z żadną recenzją tych produktów w polskiej blogosferze, ale gdzieś kiedyś wyczytałam, że jest to jedna z tych koreańskich marek, której warto dać szansę. No to dałam;) Ale nie od razu bo zanim zdecydowałam się na pierwszy ich produkt, odkładałam to dobre pół roku:) Cóż, twarz jest tylko jedna, a pokus tak wiele;) Pewnie znacie to? Ostatecznie premierowym produktem u mnie był krem pod oczy, ponieważ nie miałam w zapasie żadnego (grzeczna ja;)). Owy kremik to Mamonde Enriched Nutri Eye Cream. Jak się spisał?


Mamonde Enriched Nutri Eye Cream


Obietnice producenta są raczej zdawkowe. Przynajmniej te po angielsku bo reszty odczytać nie umiem;) Niemniej jest to krem zawierający kompleks olejków kwiatowych, mający zadbać o nawilżenie i odżywienie suchej skóry pod oczami:) Do wyboru jest także wersja niebieska (Mamonde Floral Hydro Eye Cream), która ma formułę żelową, ale postanowiłam sprawdzić żółtą i zdecydowanie kremową. 

Żółty krem pod oczy Mamonde przybywa do nas w kartonowym opakowaniu, wewnątrz którego znajdziemy spory słoiczek o pojemności 20ml. Koreańskie produkty pod oczy za zwyczaj sprzedawane są w większych pojemnościach niż europejskie. Często mnie to zniechęca, ale w tym przypadku jest to jedynie 5ml więcej:) Opakowanie nieco różni się od tego, które pokazane jest na Jolse. Być może jest to nowsza albo starsza szata graficzna. To ze strony wydaje mi się ładniejsze, ale to moje również prezentuje się całkiem pozytywnie. Jest takie ombre:) Jedyny minus to oczywiście gabaryty, gdyż sprawia wrażenie tylko trochę mniejszego niż krem do twarzy;) Zawartość jest dobrze zabezpieczona dodatkową plastikową osłonką;) 
Zapach kremu pod oczy Mamonde jest bardzo ładny i wyjątkowo subtelny. Milion razy delikatniejszy niż D’Alchemy, którego miałam przed nim:) Jest kwiatowy, ale wyczuwalny tylko przy dogłębnym wąchaniu;) 
Konsystencja jest kremowa. Wydaje się dość zwarta, ale jednocześnie bardzo gładko się rozprowadza. Podczas robienia zdjęć pomyślałam sobie, że nic nie wypłynie z opakowania nawet po całkowitym jego odwróceniu, podczas gdy jest otwarty. I rzeczywiście nie wypłynie;) Ale miałam taką fantazję, żeby zrobić mu sesję zdjęciową na drzewie (o tak, uwielbiam plener) i delikwent raczył z niego spaść w momencie gdy próbowałam uchwycić konsystencję;) Runął mi prosto na krzesło, na którym stałam i ze słoiczka wypadła połowa zawartości;) Ale nie to jest najśmieszniejsze. Ewelina niewiele myśląc zebrała część z kremu z krzesła i umieściła go z powrotem w słoiczku, a resztę wtarła w kolano;) Załóżmy, że krzesło było czyste;) 

Przejdźmy jednak do działania. Od razu spodobało mi się to jak ładnie się rozprowadza. Jak na kremową konsystencję przystało. Jego poprzednik był typowo treściwy, więc z tym szło po prostu łatwiej:) Krem Mamonde stosowałam pod oczy zarówno rano i wieczorem. Do pielęgnacji wieczornej miałam dodatkowo olejek z opuncji figowej, który jednak nie zawsze się nadawał do stosowania podczas upałów, ponieważ długo się wchłaniał. A wcześniej miałam również serum The Ordinary. Rano stosowałam więc solo, a wieczorem zależnie od potrzeb i pogody albo solo albo z olejkiem. Krem dobrze współpracuje z korektorem pod oczy, pudrem czy podkładem. Nic się nie roluje, a skóra jest dobrze przygotowana na nałożenie makijażu. Zdecydowanie ją zmiękcza i pomaga zapobiegać wysuszeniu. Dla niektórych istotną informacją będzie też to, że nie lepi się jak to czasem bywa w przypadku kremów o żelowych konsystencjach. Wchłania się dość szybko. Chyba, że w połączeniu z olejkiem bo wtedy trzeba uzbroić się w cierpliwość. Bardzo fajnie odżywia skórę, w połączeniu z olejkiem linie wydają się jakieś mniej widoczne:) Raczej nie zaobserwowałam większego wpływu na cienie pod oczami, ale z tego co wywnioskowałam producent tego nie obiecywał. Krem nie podrażnia oczu i nie powoduje łzawienia. Opinie klientów na jego temat na Jolse były tylko dwie, ale za to bardzo dobre i nie ukrywam, że wzięłam to pod uwagę:) Oczywiście nie jest tak, że usunął mi zmarszczki etc, ale wiecie, że jestem pod tym względem realistką:) Używało mi się go bardzo dobrze i pewnie jeszcze pokuszę się o wypróbowanie czegoś z Mamonde. Prawdopodobnie spojrzę w kierunku niebieskiej linii do twarzy i pod oczy;)


Kosmetyki Mamonde znajdziecie na Jolse.


Znacie produkty marki Mamonde? Jaki krem pod oczy ostatnio zużyłyście?

56 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że mnie ta niebieska linia też kusi jakiś czas ;) a sesja na drzewie i jej przebieg wymiatają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... seria niefortunnych zdarzeń:D W zasadzie wtedy prawie każdy produkt mi gdzieś upadł albo wyleciał z ręki:D Także dobrze, że pomadek nie brałam:D

      Usuń
  2. No powiem Ci ze zaciekawilas mnie tym kremem, a mam malego fiola na punkcie obszaru pod oczami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam owszem :D Przypomniałaś mi, że powinnam być bardziej regularna w kremowaniu skóry pod oczami. Ładne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy regularność to podstawa;)
      Dzięki, starałam się :D

      Usuń
  4. Fajnie, że się nie lepi, to rzadko się rzeczywiście zdarza w kremikach pod oczy :) Kusi mnie jego kremowa konsystencja, chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super , że jesteś zadowolona dla mnie znów to całkowita nowość. obecnie testuję serum olejek z resibo muszę powiedzieć, że robi robotę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy sesji oplułam monitor kawą. no weź, ie rób mi takich rzeczy, ostrzegaj, czy coś :D
    Co do Mamonde - mam ją na uwadze już od jakiegoś czasu, ale jestem z tych co nałogowo sprawdzają INCI - i ta firma jakoś mnie nimi nie zachwyca, może dlatego jeszcze nic od nich nie wypróbowałam. I pewnie w tym roku już nie wypróbuję, zwłaszcza, że chyba wreszcie znalazłam "swój" krem pod oczy, ale o tym za czas jakiś, bo muszę go chwilę jeszcze potestować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheh:D żebyś widziała moją minę:P
      Ano ja z tych bardziej pobłażliwych w kwestii inci bo bywało, że przejechałam się na tych super składach :D

      Usuń
    2. Bardziej chodzi mi o to, że wiem, co mi nie służy i w kosmetykach Mamonde niestety się to znajduje :D

      Usuń
  7. Przygody muszą być! :D Ja sobie oblałam narzutę wodą z kwiatów :D Krem mnie bardzo zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja przyznam, że markę pierwszy raz moje oczy widzą ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj dlatego ja nie focę w terenie bo zaraz bym wszystko popsuła :P. Mamonde w sumie mnie nigdy nie kusiło ale popatrzę co tam ciekawego mają u siebie :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ryzyko jest chociaż ja je lubię:D
      Mamonde w sumie nieduży asortyment ma

      Usuń
  10. Nie znam kompletnie tego produktu, ale za jakiś czas będę myśleć o zakupie w końcu jakiegoś porządnego i na pewno wpiszę na listę ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, masz rację nie słyszałam wcześniej o tej marce. Wydaje mi się bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawy krem, ciekawa jestem jakby się spisał u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz rację, marka jest mi zupełnie nieznana :) Jeśli chodzi o produkty pod oczy to mam zawsze wobec nich ogromne wymagania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takie dość realistyczne bo np z moimi cieniami ciężko sobie poradzić :)

      Usuń
  14. Jesteś bardzo pomysłowa :D To trzeba przyznać ;) Krem ciekawy, dla mnie to faktycznie egzotyka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysłowy Dobromir to ze mnie jest:D Tylko nie zawsze są to złote pomysły, ale przynajmniej jestem w miarę zadowolona z sesji Mamonde :D

      Usuń
  15. Rzeczywiście przyznaję, że nie znam zupełnie tego kremu. Opakowania faktycznie ma duże jak na krem pod oczy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczęścia widzę nie miałaś podczas tej sesji :D. Krem fajny, marki zupełnie nie znam, ale ja bym chyba sięgnęła najpierw po żelową wersję, tak dla odmiany, bo teraz kończę krem ze złotem monojonowym :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szukam właśnie jakiegoś kremu pod oczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy ten krem! Spróbuje go znaleść w Szwecji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak z dostępnością stacjonarnie, ale np jolse ma wysyłkę międzynarodową:)

      Usuń
  19. Nie wiem, przeczytałam "marmolada' :D i jak to nie kupiłaś niebieskiego?:O czyli to taki krem dla mnie bo mam mało wymagajacą skórę pod okiem i nie ma zbytnio pola do popisu no tylko odżywić ;D i tak, ja tez jak coś mi spadnie wcieram w kolano i jak sie da pcham jeszcze do opakowania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ze mną to nigdy nie wiadomo, więc na początek wybrałam żółty:P Niebieskie będą kiedy indziej:D On nie aż taki dla niewymagających. Jest całkiem przyjemny, ale np nie wpływa za bardzo na cienie.
      Heheh no ja sądziłam, że to raczej kogoś zgorszy :P

      Usuń
  20. Bardzo zaciekawił mnie ten krem ^^ Pozdrawiam!
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Fakt nie znam firmy :) też coś mi kiedyś tak spadło przy sesji ze połowa wypłynęła ale odrazu poszlo nie na kolano a na całe nogi nie lubię marnować ale też nie wrzucałam spowrotem do słoika :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe ja to co nie miało styczności z krzesłem wrzuciłam z powrotem, a z reszty skorzystała noga:D

      Usuń
  22. Pierwszy raz słyszę o tym kremie, ale zapowiada się całkiem fajnie

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo fajny pomysł na zdjęcia muszę przyznac
    Masz racje, nie znalam go :D
    Formułe ma chyba lekka ten kremik, wiec poszukam go i na pewno wyprobuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh no nawet mi się podobają te zdjęcia co jest u mnie rzadkością:D

      Usuń
  24. A nie znam, ale zdradzę, że nie miałam jeszcze żadnego koreańskiego kremu, więc nic dziwnego.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale ładny ma słoiczek ten 'malec'. Ale żeby tak spadać z drzewa, to nieładnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz rację - kremu nie znam. Nie znam w ogóle tej marki nawet;) Ale to dobrze, fajnie poczytać o jakiejś totalnej nowości. Kusi mnie szczególnie ta niebieska wersja, generalnie jak tylko słyszę o produktach żelowych, to od razu praktycznie jestem kupiona - o wiele bardziej lubię takie formuły, chociaż ten żółty też wydaje się bardzo ciekawy:) Współczuję z tym upadkiem na krzesło - miałam kiedyś nieco podobnie z kremem do twarzy, ale że spadł mi w łazience to jednak wolałam nie ryzykować ze zbieraniem i umieszczaniem z powrotem w opakowaniu tego, co z niego wypadło;p Super, że krem się sprawdza, co prawda szkoda, że na cienie pod oczami nie wpływa, ale skoro producent nie obiecywał, to nie można mieć mu tego za złe. Sama jednak raczej będę szukała czegoś, co z cieniami sobie poradzi, niemniej jednak testowany przez Ciebie krem wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
    P.S. Cudnie wyszły te zdjęcia na drzewie:)
    Pozdrawiam!
    Indium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, wyjątkowo nawet mi się podobają :D
      Jak znajdziesz coś dobrego na cienie to daj znać :)

      Usuń
  27. Żebyś wiedziała, że nie znam! A powróciłam do koreańskiej pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Przyznam się bez bicia, że pierwszy raz widzę recenzję tej marki, ale kusisz! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubię kremy któe dają widoczne efekty, zmarszczki jeśli wyglądają choć ciut lepiej to duży sukces ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Koreańskich kosmetyków jeszcze nie zaczęłam testować. Na razie się przygotowuję czytając. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dla mnie to tymbardziej egzotyka totalna, bo ja nie kojarze w ogóle koreańskich kosmetyków :) Mimo to, chętnie bym go przetestowała.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...