W maju trafił do mnie
interesujący zestaw produktów w postaci Oleju
z nasion z opuncji figowej Saharacactus oraz balsamu z tym samym składnikiem i dodatkowo olejem arganowym o aromacie grejpfruta. Wpis z wrażeniami niestety
dość mocno się opóźnił, ale dziś cofam się w czasie i powracam do nich pamięcią:)
Saharacactus olej z nasion z opuncji figowej
Olej z opuncji figowej
występuje w dwóch pojemnościach 30ml oraz 15ml. Ja chciałam stosować go głównie
pod oczy i jako dodatek do maseczek plus okazyjnie na całą twarz, więc uznałam,
że mniejsza pojemność będzie wystarczająca. Nie lubię bowiem marnowania
kosmetyków;) Olejek przychodzi w ładnym kolorowym opakowaniu. Wewnątrz
znajdziemy szklany pojemniczek wyposażony w pompkę. Minusem jest tutaj to, że
etykieta trochę się odkleja. Zwłaszcza, że zawsze coś na nią skapnie;) A także
to, że pompka mogłaby podawać nieco mniej produktu.
Olej posiada żółtą barwę i
typowo oleistą konsystencję. Wchłania się dość długo, więc najlepiej stosować
wieczorem. Pod makijaż się nie nada.
Olej z opuncji figowej w moim odczuciu pachnie bułką tartą;) Nie jest to uporczywy zapaszek, raczej delikatny.
Nie jestem wielką zwolenniczką stosowania olejów w pielęgnacji – wolę jednak sera, esencje etc. Ale wyczytałam kiedyś, że olej z opuncji figowej jest bardzo wartościowym produktem, więc postanowiłam świadomie dać mu szansę:) Olej ten posiada certyfikat Ecocert i nie jest żadnym oszustwem, ponieważ w składzie mamy 100% Opuntia ficus indica seed oil. Według producenta przeznaczony jest do pielęgnacji skóry dojrzałej, odwodnionej, wymagającej regeneracji i pokrytej zmarszczkami. Zawiera on dużą dawkę witaminy E zwaną „witaminą młodości”, która ma działanie antyoksydacyjne i ochronne. Olej z opuncji figowej zwany jest naturalnym botoksem;) Nie wiem czy powinnam określać moją niespełna 32 letnią skórę już jako dojrzałą (powoli chyba tak), zniszczoną to już na pewno nie. Ale latka lecą i profilaktyka nigdy nie zaszkodzi;) Zresztą myślałam głównie o stosowaniu pod oczami, a akurat ta strefa jest u mnie najbardziej problematyczna:) Olej ze względu na dość długie wchłanianie nadaje się przede wszystkim do stosowania na noc, o czym producent rzetelnie uprzedza. Produkt rzeczywiście jest tłustawy, więc w niektóre dni rezygnowałam z jego stosowania. Przy pielęgnacji olejami należy pamiętać o aplikacji na zwilżoną skórę, ponieważ nakładając na suchą skórę możemy osiągnąć efekt przeciwny od zamierzonego (wysuszenie, uczucie ściągnięcia). Dobrze jest też stosować olej w połączeniu z kremem lub serum. U mnie przez jakiś czas było to serum The Ordinary i to połączenie fajnie się sprawdzało, gdyż serum samo w sobie nie nawilżało, więc olejek uzupełniał niedostatki. Potem zaś najczęściej stosowałam z kremem lub niekiedy solo. Czy zauważyłam naturalny efekt botoksu? Ciężko stwierdzić, ponieważ botoksu nigdy nie miałam, ale powiedziałabym, że aż tak dobrze nie było. Niemniej rzeczywiście po jego zastosowaniu na noc, rano za zwyczaj skóra była bardziej jędrna i zwarta. Trzeba jednak uważać by nie nakładać oleju zbyt blisko linii rzęs, ponieważ pojawia się wtedy uczucie zamglenia, o które nietrudno przy tego typu konsystencji. Zaważyłam również właściwości kojące np. przy zatartej skórze (ja mam niestety skłonności do pocierania skóry pod oczami i bywa, że jest przez to sucha lub zaczerwieniona). Wpływu na nieszczęsne cienie nie zaobserwowałam, ale też nie zauważyłam żeby producent to obiecywał. Olej fajnie sprawdza się również jako dodatek do maseczek glinkowych. Na całą twarz stosowałam jedynie raz na jakiś czas gdy chciałam mocno odżywić cerę lub w przypadku drobnych podrażnień.
Olej z opuncji figowej w moim odczuciu pachnie bułką tartą;) Nie jest to uporczywy zapaszek, raczej delikatny.
Nie jestem wielką zwolenniczką stosowania olejów w pielęgnacji – wolę jednak sera, esencje etc. Ale wyczytałam kiedyś, że olej z opuncji figowej jest bardzo wartościowym produktem, więc postanowiłam świadomie dać mu szansę:) Olej ten posiada certyfikat Ecocert i nie jest żadnym oszustwem, ponieważ w składzie mamy 100% Opuntia ficus indica seed oil. Według producenta przeznaczony jest do pielęgnacji skóry dojrzałej, odwodnionej, wymagającej regeneracji i pokrytej zmarszczkami. Zawiera on dużą dawkę witaminy E zwaną „witaminą młodości”, która ma działanie antyoksydacyjne i ochronne. Olej z opuncji figowej zwany jest naturalnym botoksem;) Nie wiem czy powinnam określać moją niespełna 32 letnią skórę już jako dojrzałą (powoli chyba tak), zniszczoną to już na pewno nie. Ale latka lecą i profilaktyka nigdy nie zaszkodzi;) Zresztą myślałam głównie o stosowaniu pod oczami, a akurat ta strefa jest u mnie najbardziej problematyczna:) Olej ze względu na dość długie wchłanianie nadaje się przede wszystkim do stosowania na noc, o czym producent rzetelnie uprzedza. Produkt rzeczywiście jest tłustawy, więc w niektóre dni rezygnowałam z jego stosowania. Przy pielęgnacji olejami należy pamiętać o aplikacji na zwilżoną skórę, ponieważ nakładając na suchą skórę możemy osiągnąć efekt przeciwny od zamierzonego (wysuszenie, uczucie ściągnięcia). Dobrze jest też stosować olej w połączeniu z kremem lub serum. U mnie przez jakiś czas było to serum The Ordinary i to połączenie fajnie się sprawdzało, gdyż serum samo w sobie nie nawilżało, więc olejek uzupełniał niedostatki. Potem zaś najczęściej stosowałam z kremem lub niekiedy solo. Czy zauważyłam naturalny efekt botoksu? Ciężko stwierdzić, ponieważ botoksu nigdy nie miałam, ale powiedziałabym, że aż tak dobrze nie było. Niemniej rzeczywiście po jego zastosowaniu na noc, rano za zwyczaj skóra była bardziej jędrna i zwarta. Trzeba jednak uważać by nie nakładać oleju zbyt blisko linii rzęs, ponieważ pojawia się wtedy uczucie zamglenia, o które nietrudno przy tego typu konsystencji. Zaważyłam również właściwości kojące np. przy zatartej skórze (ja mam niestety skłonności do pocierania skóry pod oczami i bywa, że jest przez to sucha lub zaczerwieniona). Wpływu na nieszczęsne cienie nie zaobserwowałam, ale też nie zauważyłam żeby producent to obiecywał. Olej fajnie sprawdza się również jako dodatek do maseczek glinkowych. Na całą twarz stosowałam jedynie raz na jakiś czas gdy chciałam mocno odżywić cerę lub w przypadku drobnych podrażnień.
Beaute Marrakech Delikatny regenerujący balsam do ciała z olejem z opuncji figowej oraz Olej arganowy o zapachu grejpfruta
Balsam występuje w dużej
350ml butelce wyposażonej w pompkę, która działa bez zarzutów aż do końca.
Marka
Beaute Marrakech posiada parę rodzajów
balsamów. Ja wybrałam ten, ponieważ nie posiada składników zapachowych i jest
polecany do skóry wrażliwej. Lubię piękne zapachy, ale bardzo cenię sobie
również kosmetyki bezzapachowe. Są zawsze bezpieczne i przynajmniej mam
pewność, że nigdy nie rozboli mnie od nich głowa. Balsam ten w mojej ocenie był
praktycznie bezzapachowy, więc odpowiadało mi to. Konsystencja jest w tym
przypadku lekka, a barwa biała. Wchłaniał się błyskawicznie. Niestety dla mojej
suchej skóry w momencie gdy go stosowałam (czyli w maju) był trochę za słaby.
Nawilżał przeciętnie.
Postanowiłam go więc nieco
wzbogacić olejem arganowym o aromacie grejpfruta, który był dodatkiem do
balsamu. To było dobre posunięcie, gdyż dzięki niemu zyskałam lepsze nawilżenie
i wygładzenie skóry ciała. Choć balsam nie był już wtedy bezzapachowy. Ale na szczęścicie
aromat grejpfruta pochodzący z olejku jest naprawdę naturalny i przyjemny.
Pozostałości oleju arganowego o aromacie grejpfruta zużywam jako olejek do
skórek stosując na noc. Ładnie radzi sobie z nawilżeniem skórek, choć jak to w
przypadku takich produktów bywa – trzeba być regularnym. A akurat o nałożeniu
olejku na skórki nie zawsze pamiętam gdy wieczorem jestem już zmęczona. Na
uwagę zasługuje też zwężony aplikator, który jest mega wygodny. Ten maluszek
został właściwie moim ulubieńcem ze wszystkich 3 produktów.
Wszystkie 3 kosmetyki
dostępne są w Maroko Sklep.
Znacie olej z opuncji figowej? Stosowaliście kosmetyki na jego bazie?
Nigdy nie stosowałam kosmetyków z opuncją figową ;)
OdpowiedzUsuńJa tylko te 2:)
UsuńKilka lat temu olej z opuncji bardzo mi pomógł na przebarwienia. Muszę go kupić ponownie, bo jest świetny dla cery dojrzałej :-)
OdpowiedzUsuńO to może mojej mamie by się przydał :)
UsuńU mnie czas oleju arganowego minął ;p
OdpowiedzUsuńHaha a opuncji?:P
UsuńSzczerze mówiąc to nigdy nie miałam styczności z takimi produktami :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Nie znam tej marki :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych prosuktow �� nie znam tej marki
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNiespotykane opakowanie ma ten balsam :P
OdpowiedzUsuńNo troche;)
UsuńBardzo lubię grejpfrutowe aromaty, chociaż oleje to już tak niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie do końca olejkowa, ale dopuszczam:)
UsuńNajbardziej ciekawił mnie balsam do ciała, więc bardzo żałuję, że okazał się być słabym zawodnikiem. U mnie potrzebne jest konkretne nawilżenie.
OdpowiedzUsuńNo u mnie sucha skóra więc potrzebowałam wzmocnienia ;)
UsuńBardzo lubię takie kosmetyki, zwłaszcza jak mają napis EcoCert
OdpowiedzUsuńDla niektórych to kluczowe;)
UsuńChyba nigdy nie używałam produktów z opuncją albo sobie tego nie przypominam (za to uwielbiam herbatę zieloną z opuncją :)). Sam sklep jednak jest mi znany, ostatnio miałam przyjemność macać ich produkty a targach :)
OdpowiedzUsuńA to ja z kolei herbaty jeszcze nie:)
UsuńBardzo ciekawa marka, olej z opuncji staje się coraz barzdiej popularny:) Muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Nawet bielenda próbowała podłapać;)
UsuńTen olejek napewno pachnie obłędnie!!
OdpowiedzUsuńTak niekoniecznie;)
UsuńChyba, że grejpfrutowy to tak:)
UsuńYhy, ja i olej na noc? to by się źle skonczyło ;D
OdpowiedzUsuńCzemuż? Jakieś zapychanko?:D
UsuńZawsze mnie czymś zaskoczysz ;) Totalnie nie znam tych kosmetyków ;P
OdpowiedzUsuńHehe staram się wychodzić poza schematy;D
UsuńRzeczywiście takie olejkowe kosmetyki nie nadają się pod makijaż. Ja rano używam tylko lekkiego kremu, moja cera lubi rano trochę skromniej, za to wieczorem na bogato;).
OdpowiedzUsuńNo wieczorem można więcej ;D
UsuńOleje lubię jedynie na włosy więc tak bym go sprawdziła. Za to mam wielką ochotę na ten balsam, lubię też takie opakowania.
OdpowiedzUsuńW sumie z kolei na włosy nie używałam :)
Usuńolej z opuncji figowej lubię ale mialsm z innego źródła :) dobrze się sprawdził przy dodawaniu do maseczek :)
OdpowiedzUsuńTeż fajnie:)
UsuńMam olej z opuncji, ale z Majru - wchłania się błyskawicznie, skóra po nim jest miękka i taka jedwabista. Uwielbiam go
OdpowiedzUsuńO to ciekawe;)
Usuńolejków mam aż nadto, ale po balsamik z chęcią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńHeheh no widzisz;)
UsuńŚwietny artykuł będę musiała spróbować
OdpowiedzUsuńŻadnego produktu nie miałam ale wszystkie chętnie bym wypróbowała :) pewnie dla mnie balsam byłby idealny, nie jestem aż takim sucholcem :D ciekawe czy moja twarz polubiła by się z tym olejem.
OdpowiedzUsuńHeheh no możliwe:)
UsuńStosuje olejek z opuncji wieczorem jako krem pod oczy i jestem nim zachwycona. Niedługo o nim napiszę :)
OdpowiedzUsuńTo super:)
UsuńOlejek z opuncji miałam kiedyś w jakiejś masce do włosów :)
OdpowiedzUsuńOlej z opuncji figowej chętnie kiedyś kupię, bo jeszcze nie miałam. Mnie tlustosc nie przeraża :)
OdpowiedzUsuńchyba nie słyszałam nic o tej marce:)
OdpowiedzUsuń