Pomysł na dzisiejszy wpis
zaskoczył nawet mnie, ponieważ nie jestem „typem kalkulatora” i osoby, która
wszystko wylicza;) Mam dość lekką rękę do pieniędzy, a z matematyką zawsze było
mi nie po drodze;) Z perspektywy czasu dochodzę jednak do wniosku, że niewiele
straciłam poprzez swoją ignorancję;) Mój ostatni z tych najbardziej pokręconych
i zbędnych kontaktów z tą dziedziną nauki miał miejsce na studiach (logika oraz
teoria mnogości). Teraz już tylko procenty, mnożenie i dzielenie, dodawanie i
odejmowanie, a także netto/brutto;D I tak pewnego dnia postanowiłam wykorzystać
tą podstawową wiedzę do sprawdzenia ile
wydałam na kosmetyki w ciągu całego minionego roku?
Sprawdzenie ile pieniędzy przeznaczyłam na kosmetyki
przez cały rok nie było trudne, ponieważ regularnie pokazuję na blogu kosmetyczne nowości. Wystarczyło
przelecieć po etykietach i podsumować;) W tych wpisach ukazują się zarówno
produkty, które kupiłam jak i takie, które dostałam jako paczkę PR, prezent czy
też w ramach współpracy etc. Niemniej zawsze jest dość wyraźnie napisane to, co
kupiłam sama. Po drugie mam doskonałą pamięć do mało istotnych rzeczy, więc nie
miałam żadnego problemu żeby szybko to zweryfikować;) We wpisach pokazywałam
wszystko pomijając waciki, patyczki do uszu i inne bzdety, którymi szkoda
męczyć mój aparat w telefonie;) Czasem pomijałam też pokazanie drobnych kosmetyków,
które kupiłam po raz kolejny (takich jak tani szampon czy niektóre balsamy do
ust). Do zestawienia brałam pod uwagę rzeczywiście poniesione koszty, czyli
najczęściej ceny promocyjne;) Nie wyliczałam co do grosza, ale +/- wiedziałam
ile dana rzecz kosztowała i na jakiej promocji ją kupiłam;) Na 3 miesiące od
grudnia do lutego zrobiłam sobie detoks od zakupów kosmetycznych. Stąd też
wydatki na kosmetyki w styczniu i w lutym wynosiły okrągłe zero złotych. Dane z
poszczególnych miesięcy zostały zaokrąglone;)
Moje wydatki na kosmetyki 2018
Styczeń
– 0zł
Luty
– 0zł
Marzec
- 350zł
Kwiecień
– 385zł
Maj
– 125 zł
Czerwiec
- 140zł
Lipiec
– 190zł
Sierpień
– 90zł
Wrzesień
– 0zł
Październik
– 200zł
Listopad
– 90zł
Grudzień
– 870zł
Łącznie 2440zł wydanych na kosmetyki przez 12 pełnych
miesięcy roku, co daje średnią 203zł
miesięcznie. Aczkolwiek 3 miesiące
zamknęłam z wynikiem 0zł;) Najbardziej odstaje grudzień, ale wyczytałam
gdzieś ostatnio, że najdroższy prezent
powinno się kupić sobie i radośnie stwierdziłam, że widocznie tak też
uczyniłam. Zwłaszcza, że poza tym były jeszcze przeróżne prezenty
niekosmetyczne;)
Wszystko zależy od punktu widzenia. Z jednej strony mogłabym nie wydać prawie nic. Z drugiej dużo więcej. Średnia 203zł miesięcznie wydaje mi się bardzo rozsądną kwotą. Nieco rozwinę tę kwestię niżej;)
Czy prawie 2,5 tysiąca złotych przeznaczonych na kosmetyki w ciągu roku to dużo?
Wszystko zależy od punktu widzenia. Z jednej strony mogłabym nie wydać prawie nic. Z drugiej dużo więcej. Średnia 203zł miesięcznie wydaje mi się bardzo rozsądną kwotą. Nieco rozwinę tę kwestię niżej;)
Jaki był mój plan kosmetycznych wydatków w ciągu roku?
Trzy miesiące bez żadnych zakupów
kosmetycznych (pierwszy wypadał jeszcze w grudniu wcześniejszego roku) były dla
mnie formą luźnego eksperymentu i
rozrywki:) Nie wyznaczałam sobie ścisłego czasu bez zakupów, ale było to
dla mnie na tyle zabawne, że bez trudu pociągnęłam to przez 3 miesiące z rzędu,
a potem powtórzyłam jeszcze we wrześniu. Moim celem nie było umartwianie się i
odmawianie sobie wszystkiego za wszelką cenę. Po prostu miałam wtedy taki czas,
że mogłam bez większych rozterek i dramatów odsunąć od siebie przeróżne
zachcianki;) A zapasy i nowości, które napływały do mnie z zewnątrz powodowały,
że zawsze miałam czego używać;) Skóra mi nie uschła, brudna nie chodziłam,
malować się też miałam czym;) Nie jestem
typem chytrusa, który tylko patrzy jak tu kupić jak najmniej za swoje;)
Biorąc pod uwagę przeróżne produkty, które do mnie trafiały w wyniku prezentów,
paczek PR i współprac, na upartego mogłabym już prawie nic nie kupować. Ale lubię zakupy i sprawiają mi one tą
chwilową przyjemność:) Moim celem było
nie tyle zaoszczędzenie, co zmniejszenie zapasów i kupowanie rozsądniej:) Nie zakładałam sobie jednak żadnych
limitów, których miałabym nie przekroczyć;) Podchodziłam do tego z
rozsądkiem, ale na luzie. Przez większość roku miałam poczucie, że wydaję niezwykle mało, prawie nic! Okazało się
jednak, że w porównaniu z jeszcze wcześniejszym rokiem wydałam jakieś 850zł
więcej:D Czy zatem poniosłam porażkę na tym polu? Zdecydowanie nie, ponieważ
tak jak wspomniałam – moje podejście było zdroworozsądkowe i chodziło bardziej
o samo zapanowanie nad zapasami oraz ograniczenie zbędnych zakupów niż zaciskanie pasa:) A przy okazji spełniałam
różne zachcianki;) Zapasy skutecznie
udało mi się opanować. Oczywiście nadal je mam, ale większość z nich wynika
z prezentów. Wśród nich jest tylko kilka rzeczy, które sama kupiłam i jeszcze
nie otworzyłam;) Kupowałam przede wszystkim kosmetyki, których chciałam od razu
używać (poza drobnymi wyjątkami;)). Szczególnie łatwe było to w kwestii
kolorówki i zapachów, ponieważ w tych kategoriach lubię mieć wybór, więc nie
czekam na zużycie poprzednich. Zwłaszcza, że z kolorówką ten moment mógłby nigdy
nie nastąpić:D Co innego pielęgnacja, bo tutaj nie dopuszczam szczególnego
urozmaicenia;) Wyjątkiem są chyba tylko maseczki, bo mam otwarte np. 3 na raz. Z
pozostałych kategorii pielęgnacji 1-2. Wyrzutów sumienia nie mam. Zwłaszcza, że
poczyniłam wiele trafionych zakupów, a kosmetycznych bubli, które sama kupiłam było zaledwie 3 (z czego jeden pochodził z
wcześniejszych zapasów:P).
Oczywiście z tym tytułem
ile wydaje blogerka na kosmetyki mam tu na myśli wyłącznie siebie. Jest to więc
taki skrót myślowy. Pozostałym do portfela nie zaglądam:D
Jak będą wyglądały moje wydatki na kosmetyki w bieżącym roku?
Czas pokaże… Myślę jednak,
że podobnie jak w poprzednim. Niewykluczone, a nawet prawdopodobne, że suma
końcowa będzie wyższa, ale na pewno będzie rozsądnie, co do ilości i kategorii kupowanych
kosmetyków. Bez wielkiego zaciskania pasa, ale z rozumem. Możliwe, że będzie
też jakiś mały detoksik. Nadal będę się też starała utrzymać zapasy w ryzach.
Nie będę się martwić, jeśli coś bezwiednie zasili moje zapasy, jako trafiony prezent
etc. Jednak podczas zakupów będę brała pod uwagę to, co jeszcze mam na zaś,
czas potencjalnego zużycia i zapotrzebowanie. W tej chwili nie ma u mnie ani
jednej rzeczy, którą przetrzymuję w komodzie dłużej niż od wiosny. Postanowiłam
też wrócić do zapisywania wpływów i wydatków.
Tak
wygląda moje kosmetyczne rozliczenie roczne:D Liczyliście ile pieniędzy przeznaczyłyście
na kosmetyki w zeszłym roku? Jakie macie podejście do kosmetycznych zakupów? Wyznaczacie
sobie jakieś limity? Mieszka w Was mały zakupoholik czy może jesteście gdzieś
pośrodku?
W mojej głowie mieszka rozsądoholik :-)Owszem w pierwszej chwili napalam się na zakupy, ale nie robię ich pod wpływem chwili czy emocji. Zawsze zastanawiam się, czy aby na pewno potrzebuję dany kosmetyk. W grudniu też trochę popłynęłam, ale to za sprawą wysokich rabatów w popularnych perfumeriach. Ale generalnie na takie zakupy przygotowywałam się praktycznie od września więc, absolutnie nie czuję się winna :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w grudniu nam się należy więc nie musimy czuć się winne:D
UsuńMi w dużej mierze pomogły zasady, które sama opracowałam w podlinkowanym wpisie:D Ogólnie nie zależało mi na wielkiej oszczędności, a na zmniejszeniu zapasów i nieco bardziej racjonalnych zakupach.
Liczyłam :D!
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio podchodzę do zakupów bardziej zdroworozsądkowo, chociaż czasami jak widzę dobrą promocję, to niestety ulegam i kupuję. Ale myślę, że coraz lepiej sobie radzę z zużywaniem zapasów ;).
U mnie wydatki wyniosły: 1398,37 zł. Najmniej wydałam w lutym - 0 zł, najwięcej w marcu - najwięcej na Ekotykach, w sumie w marcu wydałam 323,24 zł. Uważam, że to całkiem sporo, wolałabym w tym roku wydać mniej, ale nie jest to u mnie warunek konieczny do spełnienia - prawdę mówiąc już wolę zapłacić więcej i zapłacić za jakość, niż kupować cokolwiek tylko dlatego, że tanie. Owszem, tanie nie zawsze gorsze tak jak i droższe nie zawsze lepsze, ale rzeczy, które kupuję i które będę kupować, muszą być dopasowane do moich potrzeb, mojej skóry, itp. itd. Cena również jest istotna, tym bardziej, że nie pracuję na etat, ale nie jest głównym wyznacznikiem ;).
Zrobiłam także w excelu podsumowanie nowości i denek (mam nadzieję, że się nie pomyliłam nigdzie). Na podstawie danych wyszło, że:
Liczba nowości: 237 (średnio 19,75 na miesiąc). Mediana - 11,5. Wynika to stąd, że w maju za sprawą spotkania w NS i zakupów miałam aż 88 nowości, co znacznie zwiększyło średnią ;). Z nowościami też było ciekawie - podczas 4 miesięcy nowości było 7, a w lutym nawet tylko 5.
Liczba zdenkowanych opakowań: 204, średnio 17 miesięcznie, mediana 15.
Haha Ty to masz łeb:D Ja się z Excelem jakoś nie przyjaźnię, ale spokojnie dałabym radę policzyć ile nowości :D Denek nie robiłam, ale dużo tego u mnie schodziło:D U mnie ilościowo było mniej rzeczy, ale dobrej jakości. Zwłaszcza kolorówka.
UsuńOj to ja nawet nie chcę wiedzieć ile wydałam w 2018 i 2017 na kosmetyki. Pod koniec poprzedniego roku się ogarnęłam, ale i tak sporo tego u mnie kupuje :P
OdpowiedzUsuńMoże nie byłoby tak źle:D
UsuńPocieszę Cię- nie jest u Ciebie tak źle. Ja w tym roku ruszyłam z zakupem dość drogiej pielęgnacji, która ładnie szarpie za kieszeń. No i nie mogąc się zdecydować często brałam nie jeden a dwa lub trzy różne kremy- no bo przecież promocja była. Fakt, że mam teraz zapasy na trzy lata i mogłabym się okopać w domu podczas inwazji zombie, i niczego by mi nie brakowało, ale pewnie i tak nie powstrzyma mnie to przed kolejnymi zakupami :P.
OdpowiedzUsuńNie ma co pocieszać bo uważam, że dobrze jest:D Fakt, że mogłabym nie kupić nic, ale moim celem nie było żadne skąpienie:D
UsuńHeheh swego czasu miałam podobnie z zapasami:P
Bardzo fajna akcja i chyba się do niej przyłącze od tego roku i zacznę to liczyć ;)
OdpowiedzUsuńAle podsumowania jeśli chodzi o zakup ubrań raczej się nie podejmę - bo kwota mogłaby mnie porazic....
Ja na bieżąco nie liczyłam, sprawdziłam przeglądając posty z nowościami. A w tym roku na razie zapisuje :D
Usuńmuszę także podsumowywać swoje :D z ciekawości :D ale boję się tej kwoty :( Zawsze kupuje wszystko w zapasie jak ma dobrą cenę :D
OdpowiedzUsuńHaha dużo też zależy od tego za ile się kupuje. Ja w tym roku ilościowo kupiłam mniej, ale drożej.
UsuńNiestety nie udało mi się zrobić takiego zestawiania, bo po drodze zgubiłam zapał. Ale w tym roku zrobię na pewno! Już zaczęłam wszystko notować. Po prostu chcę wiedzieć jaki dużo wydaję na kosmetyki.
OdpowiedzUsuńPs. Księgowa??
Oj nie. Marna byłaby ze mnie księgowa skoro z matematyką zawsze było mi nie po drodze (patrz wstęp;D).
UsuńKilka lat temu zliczałam ile wydaje na kosmetyki, ale później stwierdziłam, że ta wiedza nie jest mi potrzebna. Kupuje to co q danej chwili potrzebuje i rozsądnie władam portfelem
OdpowiedzUsuńJa sobie policzyłam spontanicznie leżąc w łóżku z telefonem i stwierdziłam, że napiszę o tym;D
UsuńBardzo fajne podsumowanie, jednak dla kazdego bedzie to subiektywnie inna cena, u mnie wole nie liczyc ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie u każdego inna. Dlatego zaznaczyłam, że chodzi o mnie:D
UsuńJa swoich wydatków na świece i woski wolę nie trącać nawet 😂 Groziło by to depresją 🤣
OdpowiedzUsuńHaha dlaczego? Przecież zakupy to przyjemność :D
UsuńJa nie liczyłam i nawet nie chcę :D Ale zapasy też udało mi się zredukować w ostatnim czasie ;) Fajny miałaś grudzień :D
OdpowiedzUsuńEee, pamiętając Twoje nowości na pewno nie byłoby źle:D No trzeba sobie czasem odbić za trudy całego roku:D
UsuńNie liczyłam i wolę nie wiedzieć ;) Niestety mimo napływu wielu fajnych kosmetyków ze współprac, nadal zbyt często nogi niosą mnie do sklepów. Ale najważniejsze jest to, że wydawałam rozsądnie, bez nadwyrężania comiesięcznego budżetu. Na ten rok na razie mam bana na kosmetyki, bo zapasy są zdecydowanie za duże.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to naturalne, że mimo wszystko zawsze się coś dokupi. Jakoś mam małe zaufanie do blogerek, które nigdy nic same nie kupują.
UsuńJa wydaję za dużo, ale staram się tego nie liczyc ;D
OdpowiedzUsuńMoże wyszłoby mniej niż sądzisz :D
UsuńCiekawe podsumowanie 😁 Podobnie jak Ty mam dość lekką rękę do pieniędzy. Jednak z kosmetykami staram się uważać. Kupuję tylko to co niezbędne. Zwłaszcza teraz kiedy remontujemy własne mieszkanie 😁
OdpowiedzUsuńU mnie różnie z tym bywało, ale staram się kupować to z czego wiem, że będę zadowolona :D
UsuńDzięki punktom z rossmanna wiem, ile wydaję, ale kupuję tam nie tylko kosmetyki, ale też rożne środki czystości, chusteczki, inne. Według podsumowania w aplikacji zaoszczędziłam na promocjach ponad 500 zł.
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku znacznie ograniczyłam zakupy kosmetyków w Rossmannie, ale środki czystości etc często tam kupowałam.
UsuńChyba każdy powinien zrobić sobie takie podsumowanie ;) dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam w sumie dla rozrywki;)
UsuńW ubiegłym roku mój budżet był bardzo niski, dlatego też wydałqm mniej, ale nie żałowałam na jakościowo dobre kosmetyki. Gdybym mogła, wydałabym dużo więcej i też nie miałabym wyrzutów sumienia :D Uważam, że nie stać mnie na byle co i tego się trzymam ;) Całkiem fajny zestaw :)
OdpowiedzUsuńLepiej kupić 1 rzecz dobrej jakości niż kilka słabych:)
UsuńKiedyś próbowałam zapisywać sobie ile i na co wydaję ale to mi się nie sprawdzało, zapominałam i dlatego nie kontroluję wydatków kosmetycznych ani żadnych innych . nie jest tajemnicą, że sporo produktów dostajemy jednak uważam, że i tak Twoje wydatki na same kosmetyki są dość duże.
OdpowiedzUsuńJa nie zapisywałam, ale co miesiąc pokazywałam nowości, więc łatwo było mi do tego dojść;)
UsuńMoim zdaniem nieduże:) Ogólnie w zeszłym roku kupowałam mało, ale dobrej jakości, więc suma jest jaka jest;)
Kurczę, nigdy tego nie podliczałam i w sumie chyba nie mam na to ochoty :P. Choć w tym roku w grudniu wezmę chyba do siebie "prezent dla siebie powinien być najdroższy" :D
OdpowiedzUsuńU mnie to już chyba będzie tradycja z tym prezentem:D
UsuńWydaje mi się, że u mnie będzie trochę mniejsza kwota za poprzedni rok ;)
OdpowiedzUsuńDużo zależy od pojedynczych cen kosmetyków;)
UsuńNiezłe obliczenia i kwota ci wyszła, ja nie spisuje tak dokładnie, ale jakbym przysiadła i spojrzała na nowości na blogu i na moje notatki-spis na co wydaje, mogłabym podliczyć, jednak myślę że wyszłoby mi mniej. Ostatnio staram się być rozsądniejsza i więcej zużywać niż kupować :) i tego się mam zamiar trzymać, choć np przydałaby się odżywka, bo zapasu brak ;)
OdpowiedzUsuńNo u mnie łatwo było to sprawdzić po nowościach bo zawsze pokazywałam;) Pomijając jakieś drobne kosmetyki kupione kolejny raz. Suma wydaje mi się ok. Wszystko zależy od tego jaka jest cena jednostkowego produktu. Więcej wyda ten, kto kupuje droższe produkty nawet jeśli ilościowo kupuje ich mniej.
UsuńWydałam zdecydowanie więcej :o
OdpowiedzUsuńNo jakbyś Ty wydała mniej (znając Twoje zakupy:D) to bym podejrzewała, że płacisz jakąś inną walutą:D
UsuńWolę żyć w błogiej nieświadomości ile wydaję....Ale obawiam się, że za dużo. A jeszcze bardziej się obawiam, że i tak nic z tym nie zrobię :D
OdpowiedzUsuńPo co się ograniczać :D
UsuńNo mi się w oczy rzuca to zero najbardziej a w sumie cała kwota wydaje sie mała patrząc na to, że część kosmetyków będzie na dłużej ;D Choć masz rację - nie warto sobie odmawiać wszystkiego i wpadać w skrajność, czasem jedna, dwie (góra siedem) zachcianek to nic złego ;D
OdpowiedzUsuń0 jest spektakularne i nawet 3-krotne:D
UsuńZachcianki to ogólnie nic złego:D Na dłużej to w sumie tylko kolorówka i akcesoria;D
Ewelinka jestem pod ogromnym wrażeniem! Brawo! Jak tylko zobaczyłam tytuł byłam pewna, że to grube tysiące wchodzą w grę, a udało Ci się nawet przez kilka miesięcy nie wydawać wcale, mega podziwiam! Ja nie jestem w stanie zrobić sobie takiego podsumowania, bo bardzo dużo nie pokazuję na blogu czy Insta i niestety mam problem z zakupami :) Staram się wykorzystywać zapasy, ale słabo mi idzie, bo od razu coś dokupię jeszcze :D
OdpowiedzUsuńNo 3 miesiące z wynikiem 0 to naprawdę zaskakujące:D
UsuńHehe też kiedyś tak miałam. Ogólnie lubię mieć jakiś zapas, ale pewnego razu stwierdziłam, że nie powinien być on zbyt duży :D
Ach, oblał mnie zimny pot podczas czytania wstępu:) Ja sama zawsze mam tę samą wymówkę aby nie podliczać ile wydaje na kosmetyki- nie lubię liczb:D Hm, jestem zaskoczona spodziewałam się większej kwoty. Zasiałaś we mnie ziarenko niepewności i teraz jestem bardzo ciekawa ile ja wydaje....
OdpowiedzUsuńNo ja myślę, że suma przyzwoita. Choć w dużej mierze wynika to też z tego, że dużo dostałam i sporo też miałam w zapasie :D
UsuńKiedyś liczyłam,ale kiedy stwierdziłam,że nie będę się ograniczać i jeśli będę używać tych produktów naprawdę, to mam je sobie kupić,przestałam liczyć już ;D
OdpowiedzUsuńJa się nie ograniczałam bo policzyłam dopiero po fakcie:D W zeszłym tygodniu:D
UsuńProwadzę w Exelu taki spis wszystkich kosmetyków, które kupiłam i zużyłam. U mnie w poprzednim roku wyszło ok.600zł ale to też dlatego, że starałam się jak najmniej kupować i zużywać zapasy :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry wynik:)
UsuńBardzo ciekawy wpis:). Początek to też o mnie;) Nie lubię matmy, a do wydawania na kosmetyki też mam lekką rączkę;). Tylko detoksu nie miałam wcale;).
OdpowiedzUsuńJa też trochę wydałam, ale prawdę mówiąc boję się to podsumować;). Na pewno nie będzie to mała kwota...
Jednak mam podobne podejście jak Ty- takie zakupy to przyjemność. Pracuję, zarabiam i wydaję;). Na to co lubię najbardziej:).
My to jednak mamy sporo wspólnego:D
UsuńDokładnie, przecież nie kradzione, więc nie ma co mieć wyrzuty :D
Wolę nie robić tego podsumowania bo się jeszcze załamię :D Po to chodzę do pracy, żeby później chociaż część wydawać na przyjemności :D bo życie jest takie krótkie :D
OdpowiedzUsuńJa podsumowałam dla rozrywki, a nie dla odmawiania sobie czy żałowania:D
UsuńMy w sumie prowadzimy plik wydatków w Excelu, muszę sprawdzić ile wydałam :D
OdpowiedzUsuńNie liczyłam, ale wydaje mi się, że Twoje "rozliczenie" jest bardzo podobne do tego mojego, którego... i tak nie zrobię :D W zeszłym roku bowiem naprawdę mało kupowałam, głownie skupiłam się na zużywaniu kosmetyków, ale wiadomo, nie chodziło mi też o to, by za wszelką cenę NIC nie kupować i sobie żałować, tylko o to, by nie powielać rzeczy i by w ostateczności nie utonąć pod stertą pełnych opakowań :D Nie wyznaczam więc sobie limitów, tylko po prostu kupuję to, co potrzebuję, co aktualnie mi się skończyło. I takie zdroworozsądkowe podejście popieram - dokładnie jak u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle...
OdpowiedzUsuńNie robię takich rozliczrń a w sumie to źle. Miałabym wtedy pełniejszy pogląd na wydatki. W sumie, w tamtym roku i tak wydaje mi się, że ograniczyłam zakupy w porównaniu z 2017 rokiem :P
OdpowiedzUsuń