Jeszcze
nie tak dawno, ponieważ jakieś 2-3 lata temu unikałam jak ognia kosmetyków,
które miały cokolwiek wspólnego z różą. Uwielbiam dostawać róże i wcale nie są
dla mnie oklepane, ale woń różanych kosmetyków często mnie odrzuca;) Zupełnie nie przypominają znanego mi delikatnego aromatu ciętych róż. Ich zapach
najczęściej jest babciny i niezbyt zachęcający;) Niemniej któregoś razu
„zatkałam nos” i postanowiłam dać szansę chociażby kremom i wodom różanym;)
Obecnie mam już za sobą niejedno zużyte opakowanie wody różanej z kilku marek.
Dziś o tej, którą zużyłam kilka dni przed świętami, czyli Make Me Bio.
Hydrolat z róży damasceńskiej przeznaczony jest do
wszystkich rodzajów skóry. Zwłaszcza zmęczonej, dojrzałej i wrażliwej. Ma on za
zadanie przywrócić skórze blask, dokładnie ją oczyścić zmniejszając tym samym
zmiany trądzikowe. Oprócz tego wygładza, nawilża oraz uelastycznia skórę. Może
być stosowany nie tylko na twarz, ale i na włosy, sprawiając, że staną się one
bardziej elastyczne i odżywione.
Woda różana Make Me Bio umieszczona została w zgrabnej
plastikowej buteleczce o pojemności 100ml. Na opakowaniu nie mamy oznaczenia
PAO, zatem obowiązuje data ważności. Opakowanie zostało wyposażone w atomizer,
wodę można więc używać w formie mgiełki. Przyznam, że ja jednak wolę tradycyjne
wylewanie na wacik, ponieważ tak jest dla mnie wygodniej i sprawniej;) Dlatego
też odcięłam rurkę i używałam bardziej tradycyjnie odkręcając nakrętkę;) Z
pewnością przyczyniło się to do zmniejszenia wydajności, ale nie ukrywam, że
komfort stosowania jest dla mnie najważniejszy;)
Produkt Make Me Bio oparty jest w 100% na Rosa Damascena. Nie ma tu więc mowy o żadnym oszustwie jeśli chodzi o skład. Czysta woda różana. Hydrolat ten posiada przezroczystą barwę i jak na mój gust daleki od przyjemnego zapach;) Ale tak jak już wspomniałam na wstępie, wód różanych zdecydowanie nie używam w celach aromatycznych;) Muszę przyznać, że moja poprzednia woda różana prosto z Bułgarii pachniała bardziej znośnie. Przy tej natomiast pierwsze dni były ciężkie i nie byłam pewna czy nie zrobi mi się niedobrze od tej wątpliwej woni. No, ale cóż… jak wiecie hydrolaty dość często nie pachną zbyt zalotnie. Jak sięgnę pamięcią to miewałam gorsze, np. bodajże z rumianku. Postanowiłam więc nie rozczulać się zbytnio nad tym zapachem;) Na szczęście nie należy on do tych długotrwałych. Znika niemal od razu po aplikacji, a nałożenie dalszej pielęgnacji skutecznie załatwia sprawę. Także nie zrażajcie się;) Poza tym czytałam, że dla niektórych jest on cudowny także nie wnikam;) Wodę różaną stosowałam jako tonik po uprzednim oczyszczeniu twarzy pianką, czyli przed zastosowaniem dalszej pielęgnacji typu serum/krem i inne wynalazki. Przyznam, że bardzo dobrze spisała się ona u mnie w tej roli. Jej największą zaletą jest łagodność dla skóry. Nie odczuwałam żadnego ściągnięcia, a przyjemne ukojenie. Zwłaszcza gdy skóra była lekko podrażniona lub miejscowo przesuszona co niestety od czasu do czasu zdarza się zimą. Po jej użyciu cera zawsze była lekko rozświetlona i dobrze przygotowana na przyjęcie kolejnych kosmetyków. Jedynymi wadami był wspomniany zapach oraz mała pojemność, ponieważ te 100ml wystarczyło mi na jakieś 2 tygodnie stosowania. Mimo tego z działania byłam zadowolona i ciekawi mnie jeszcze woda waniliowa z tej marki. Cena należy do przystępnych, ponieważ jej koszt to kilkanaście złotych.
Produkt Make Me Bio oparty jest w 100% na Rosa Damascena. Nie ma tu więc mowy o żadnym oszustwie jeśli chodzi o skład. Czysta woda różana. Hydrolat ten posiada przezroczystą barwę i jak na mój gust daleki od przyjemnego zapach;) Ale tak jak już wspomniałam na wstępie, wód różanych zdecydowanie nie używam w celach aromatycznych;) Muszę przyznać, że moja poprzednia woda różana prosto z Bułgarii pachniała bardziej znośnie. Przy tej natomiast pierwsze dni były ciężkie i nie byłam pewna czy nie zrobi mi się niedobrze od tej wątpliwej woni. No, ale cóż… jak wiecie hydrolaty dość często nie pachną zbyt zalotnie. Jak sięgnę pamięcią to miewałam gorsze, np. bodajże z rumianku. Postanowiłam więc nie rozczulać się zbytnio nad tym zapachem;) Na szczęście nie należy on do tych długotrwałych. Znika niemal od razu po aplikacji, a nałożenie dalszej pielęgnacji skutecznie załatwia sprawę. Także nie zrażajcie się;) Poza tym czytałam, że dla niektórych jest on cudowny także nie wnikam;) Wodę różaną stosowałam jako tonik po uprzednim oczyszczeniu twarzy pianką, czyli przed zastosowaniem dalszej pielęgnacji typu serum/krem i inne wynalazki. Przyznam, że bardzo dobrze spisała się ona u mnie w tej roli. Jej największą zaletą jest łagodność dla skóry. Nie odczuwałam żadnego ściągnięcia, a przyjemne ukojenie. Zwłaszcza gdy skóra była lekko podrażniona lub miejscowo przesuszona co niestety od czasu do czasu zdarza się zimą. Po jej użyciu cera zawsze była lekko rozświetlona i dobrze przygotowana na przyjęcie kolejnych kosmetyków. Jedynymi wadami był wspomniany zapach oraz mała pojemność, ponieważ te 100ml wystarczyło mi na jakieś 2 tygodnie stosowania. Mimo tego z działania byłam zadowolona i ciekawi mnie jeszcze woda waniliowa z tej marki. Cena należy do przystępnych, ponieważ jej koszt to kilkanaście złotych.
uwielbiam wodę różaną
OdpowiedzUsuńJa też lubię za właściwości:)
Usuńbardzo lubię tą wodę, często do niej wracam :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie też wrócę mimo zapachu:)
UsuńSzkoda, że zapach jest nieciekawy. Tej wody jeszcze nie miałam, ale Marrakech Beaute jest ok i pachnie jak róże. Kto wie, moźe i tą wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNo moja poprzednia pachniała ładniej, więc miałam nieco niemiły przeskok:D Na szczęście nie używałam dla zapachu:D
UsuńKiedyś namiętnie używałam wody różanej, muszę na nowo do tego wrócić :)
OdpowiedzUsuńMa dobry wpływ na cerę, to trzeba przyznać.
UsuńA ja uwielbiam zapach różany w kosmetykach, im mocniejszy tym lepszy :) Używam teraz toniku mgiełki o zapachu róży, ale gdybym napotkała ten hydrolat, z chęcią bym go kupiła.
OdpowiedzUsuńPolecam:) Zapach nie moje klimaty, tym bardziej, że miałam lepiej pachnące wody różane, ale jeśli chodzi o działanie to jak najbardziej warto.
UsuńJa tam lubię zapach róży :D
OdpowiedzUsuńZapach róży tak, ale niekoniecznie wody różanej :D
UsuńKilka razy kręciłam się obok tej wody, ale... ostatecznie jej nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto dać jej szansę.
UsuńLubię wodę różaną 🙂
OdpowiedzUsuńTej akurat nie miałam, ale lubię wodę różaną i zdarza mi się ich używać ;) Aromat nigdy mi nie przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńTa miała dziwny aromat, ale działanie dobre.
UsuńUwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńLubię wody różane i wszystkie, które miałam do tej pory ładnie pachniały. Szkoda, że ta nie pachnie zbyt pięknie, ale można to przeboleć :D
OdpowiedzUsuńNiektórym zapach się podoba, także kto wie:D
UsuńBardzo fajny kosmetyk,ja uwielbiam zapach róży w kosmetykach, ale musi on być podobny do naturalnego zapachu róż, nie chemiczny. Polecam Ci z The Body Shop masełko British Rose. Zapach obłędny! ♥
OdpowiedzUsuńNo ten chemiczny nie jest, ale nie moja bajka w kwestii zapachu:) Powącham przy okazji:)
UsuńJedna z moich ulubionych :). Wodę różaną bardzo lubię, choć trzeba zwracać uwagę na skład, producenci lubią dodawać do nich różnych zbędnych składników :P. Akurat tej z Make Me Bio aktualnie używam i jest to moja 4 czy 5 buteleczka :D
OdpowiedzUsuńAno to też fakt, ta jest czysta:)
UsuńDostałam ją na święta ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się u Ciebie sprawdzi;)
UsuńJa uwielbiam wszystko co ma cokolwiek wspólnego z różami :D
OdpowiedzUsuńW takim razie coś dla Ciebie:D
UsuńZnam wszystkie hydrolaty Make Me Bio, ale ten różany lubię najbardziej. Pięknie pachnie, ale ja uwielbiam różane zapachy. Z kolei od waniliowej wody dostałam migreny ;)
OdpowiedzUsuńO to chyba mogłaby być dla mnie zagrożeniem ta waniliowa🙊
UsuńWodę różaną bardzo lubię marki Beaute Marrakech bo ta faktycznie pachnie roślinnie bardziej :) Make me bio jeszcze nie próbowałam, ale może się skuszę za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ją wypróbuje:)
UsuńWolę hydrolaty ze sklepów z półproduktami ;) A jeśli chodzi o MMB to stanowczo odradzam czystka :<
OdpowiedzUsuńNo czystek to pewnie smrodek, że hej:D
UsuńCiekawa jestem jak bym odebrała jej zapach? Czy spodobałby mi się czy tak u Ciebie - nie zrobiłby na mnie pozytywnego wrażenia;). W każdym razie mi różane kosmetyki na ogół nie przeszkadzają.
OdpowiedzUsuńWłaśnie problem w tym, że mi to nie pachnidło różami. Dziwny zapach, ale szło się przyzwyczaić i działanie na plus.
UsuńMuszę ją wypróbować i wersję waniliową również :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie waniliowa, ale wyżej przeczytałam, że jej zapach jest migrenogenny, więc sama nie wiem :D
UsuńMam to samo jeśli chodzi o zapachy różane w kosmetykach - z reguły są babcine :D Obecnie używam jaśminowego z biochemii urody - głównie ze względu na zapach, bo mam fioła na jego punkcie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, albo babcine albo jakieś takie swoiste...
UsuńMoże bardziej by mi podszedł jego zapach, kto wie;)
Ze względu na zapach do tej pory nie zdecydowałam się na wodę różaną. Miałam kilka kosmetyków, gdzie był ekstrakt z róży czy woda różana (a teraz stosuję resztki oleju z dzikiej róży, który jest CUDOWNY!), ale czystej wody nie. Pewnie się w końcu zdecyduję na jej zakup, bo ma wiele naprawdę fajnych właściwości i mogłaby się u mnie sprawdzić. Szkoda, że wydajność była u Ciebie kiepska, ale najważniejsze, że byłaś zadowolona z produktu;)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam ją używać, ale ten zapach też mi średnio odpowiada :/
OdpowiedzUsuńMam wodę różaną ale z innej marki. Bardzo polubiłam się z tego typu produktami i już raczej nie rozstanę się z nimi :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię działanie tej wody, ale mała pojemność i zapach w ogóle mnie nie zachęca do ponownego zakupu. Choć przy zapachu ich wody z czystka ta różana pachniała jak kwiecista łąka :)
OdpowiedzUsuńPo co się katować zapachem, którego nie lubisz :) Jest cała masa hydrolatów przecież, na pewno znajdziesz coś co Ci pomoże, a nie będzie odrzucać :) Osobiście bardzo lubię wodę różaną, ale wolę na codzień te bardziej wymyślne hydrolaty jak na przykład porzeczkowym :D Różany mi się znudził, choć mam w zapasach jeden :)
OdpowiedzUsuń