Całonocne maski do twarzy jeszcze
w zeszłym roku wpisały się w moją pielęgnację:) Gdy cofam się pamięcią o
kilkanaście miesięcy wstecz, okazuje się, że zawsze miałam jakąś w użyciu. Była
maseczka Lirene, potem Cosrx,
Origins, a od zeszłego miesiąca Sulwhasoo
Overnight Vitalizing Mask. Co ciekawe, w ten nurt wpisała się również moja
mama. Dlatego jeśli mam coś ciekawego to również podrzucam jej do wypróbowania;)
Sulwhasoo Overnight Vitalizing Mask EX
Witalizująca maska do
twarzy na noc ma za zadanie nawilżać, odżywiać, rozświetlać i delikatnie
wygładzać zmarszczki. W swoim składzie zawiera m.in. ekstrakt z orzecha
włoskiego i z białej morwy oraz kwas hialuronowy.
Maska zapakowana została w
dużą złotą tubkę z charakterystyczną masywną zakrętką. Pojemność to aż 120ml,
więc spokojnie można się z kimś podzielić (tak jak zrobiłam to ja). Szata
graficzna jest bardzo minimalistyczna. Mamy tutaj tylko pełną nazwę i „krzaczki”;)
Jak na mój gust opakowanie mogłoby być ciekawsze i nieco poręczniejsze,
ponieważ ewentualne zabieranie go w podróż nie byłoby zbyt wygodne. Ale póki co
i tak nigdzie się nie wybieram;)
Całonocna maseczka witalizująca
Sulwhasoo posiada kremową konsystencję i dość dziwny zapach. Jest na tyle
specyficzny, że ciężko mi go do czegoś porównać, ale na pewno mogę powiedzieć,
że posiada coś w rodzaju ziołowej nutki. Choć nie kojarzy mi się z niczym
konkretnym;) Zapach ten nie jest intensywny, ale odczuwam jego powiew jeszcze przez
ok. 30min od nałożenia. W tej sytuacji wolałabym żeby maska nie posiadała
zapachu. Ale nie mogę też powiedzieć żeby był on nieprzyjemny. Po prostu nie
mam z niego takiej dodatkowej aromaterapeutycznej korzyści jak to ma miejsce w
przypadku tych zapachów, które zachwycają:) Konsystencja maski jest kremowa,
ale nieobciążająca skóry. Maska dobrze się wchłania. Maskę całonocną stosujemy,
jako ostatni etap wieczornej pielęgnacji. W moim przypadku jest to wtedy
zamiast kremu. Wcześniej robię demakijaż, myję twarz, tonizuję i nakładam totalnie
wodnistą esencję Secret Key. Opcjonalnie zdarza mi się jeszcze po esencji
nałożyć odrobinę serum Purito, ale nie jest to konieczne. Wiem, że część osób przed maską nakłada jeszcze
krem na noc, ale w przypadku mojej cery byłoby to już zbędne.
Maska idealnie
zastępuje krem, a nawet ma za zadanie działać intensywniej. Kosmetyk Sulwhasoo
stosuję co 3-4 dni, czyli jako pielęgnację uzupełniającą. Docelowo na noc używam,
bowiem m.in. duetu Purito z witaminą C. W przypadku produktów z witaminą C
dobrze jest dać skórze chwilę wytchnienia. Dlatego uznałam, że maska całonocna
będzie idealnym kandydatem;) Poza tym jak już wspomniałam lubię maski
całonocne. Są dla mnie takim dodatkowym zastrzykiem energii i nawilżenia dla
skóry. A także dobrym uzupełnieniem pielęgnacji. Choć przyznaję, że początkowo
miałam na oku nie maskę, a jeden z kremów tej marki. Jednak po przeczytaniu
samych pozytywnych opinii klientów na Jolse,
zdecydowałam się na owy złoty cud:) Dzięki kremowej konsystencji maska
przyjemnie się rozprowadza i tak jak już napisałam, dobrze wchłania. Ja co
prawda nigdy nie idę spać bezpośrednio po nałożeniu, ale mimo tego jestem w
stanie to ocenić;) Tradycyjnie smaruję nią też szyję i dekolt. Maska nie
podrażnia ani nie obciąża mojej mieszanej, ale jednocześnie delikatnej skóry.
Od razu po aplikacji wyczuwalna jest aksamitna gładkość skóry. Rano skóra jest
ładnie nawilżona i odżywiona, z takim przyjemnym dla oka glow, ale nieprzetłuszczona.
Nawet podczas mojej obłożnej choroby pt. katar, stan mojej skóry został
utrzymany w ryzach;) Była tylko ta moja cierpiętnicza mina i
zaczerwienione dziurki w nosie, którego niczym nie smarowałam;) Poza nie do
końca udanym zapachem i może nie najpiękniejszą tubką, nie mam tej masce nic do
zarzucenia.
Kiedy tylko pochwaliłam się mamie, że leci do mnie nowa maska
całonocna z dobrej jakościowo firmy (bo za taką Sulwhasoo uchodzi), od razu
wyraziła chęć otrzymania porcji dla siebie na jak to mówi – zamszową twarz:D (to urocze określenie znacie już z recenzji Huxley). A
ja jestem dobrym dzieckiem i dzielę się tym co najlepsze (powiedzmy:P). Moja
mama nie ma jakiegoś szczególnego zamiłowania do masek zmywalnych ani tych w
płachcie. W przeciwieństwie do mnie, nie jest szczególnie skłonna do cudowania np.
z wieloetapową pielęgnacją. Jednak maski całonocne szybko zdobyły jej uznanie
ze względu na wygodę stosowania. Ceni sobie w nich intensywne działanie oraz
to, że nie trzeba ich zmywać. Ponadto jak do tej pory jeszcze żadna ją nie
uczuliła (próbowała 3), a jest alergikiem. Mama raczej nie zdaje mi
szczegółowych relacji ze stosowania kosmetyków. Ale gdy jest szczególnie
zadowolona zawsze mi się chwali, że już widzi efekt i ma wtedy taki specyficzny
błysk w oku;) Za zwyczaj mówi też wtedy, że zamsz zniknął:D To takie nasze
pół-żartem, pół-serio, ale w wolnym tłumaczeniu oznacza, że maska działa szybko
i solidnie, a skóra jest wyczuwalnie gładsza i w lepszej kondycji. Po prostu spełnia oczekiwania. Jeśli chodzi o mamę to nie używa
ona toników ani esencji. Najpierw, więc robi demakijaż, myje twarz i od razu
nakłada maskę. Podpowiadałam jej, że jeśli ma ochotę to pod maskę może
zaaplikować serum, które zresztą jej kupiłam, ale uznała, że działanie samej
maski jest dla niej w pełni satysfakcjonujące. Podobnie jak ja jest zadowolona
z szybkiego wchłaniania się maski. A w przeciwieństwie do mnie, mama po
nałożeniu maski od razu idzie spać;) Z tego co wiem, do poduszki się nie
przykleiła:D Tak więc jest to kosmetyk uniwersalny;) Sprawdził się zarówno u
matki jak i u córki;) Dodatkowo mama wspomniała mi, że po aplikacji nie myje rąk tylko wciera w nie pozostałości maski, ponieważ fajnie nawilża i wygładza również dłonie. Coś w tym musi być, ponieważ również to wyczułam, gdy robiłam zdjęcie konsystencji. Maska posiada dość wysoką cenę, ale w zamian mamy też
dużą pojemność. Z Sulwhasoo mam jeszcze na oku jeden krem i myślę, że w
przyszłości wypróbuję.
Używacie
masek całonocnych? Macie jakieś ulubione? Znacie markę Sulwhasoo?
Dobrze, że się wchłania, bo mnie całonocne maski zniechęciły, zazwyczaj koszmarnie się kleją ;) Muszę ją pokazać swojej mamie.
OdpowiedzUsuńJa w sumie trafiałam na takie, które dobrze się wchłaniały:D Albo to moja skóra dobrze je chłonie:D Tylko Hada Labo 3D potrafiła się lepić,
UsuńMarki nie znam zupełnie, uwielbiam maski całonocne :)
OdpowiedzUsuńMało popularna u nas jest. Sama długo się zastanawiałam czy coś z niej wypróbować :)
UsuńNie znam tej marki, ani też nie używam maseczek całonocnych 😉
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się do nich przekonasz:) kiedyś też nie używałam.
UsuńNie znam marki, ale przyznam szczerze że jeszcze nigdy nie nakładałam maski całonocnej chyba będę musiała w końcu spróbować.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zaszkodzi wypróbować jeśli znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie:)
UsuńMaska jest zachęcająca, ale jak wspomniałaś o zapachu to zwątpiłam. Dokuczliwy zapach może wybić mnie ze snu :D
OdpowiedzUsuńNie napisałam, że jest dokuczliwy:) On po prostu nie należy (jak dla mnie) do grona tych zapachów, które zachwycają. Ale ogólnie ani mnie ani mamie nie przeszkadzał.
UsuńMarki zupełnie nie znam, ale prawdę mówiąc, rzadko sięgam po tego typu produkty. Może to efekt tego, że do tej pory żadna mnie jakoś specjalnie nie zachwyciła w działaniu:)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze trafisz na dobrą;)
UsuńOpakowanie ma nie za ciekawe, ale ogólnie lubię sięgać po maski całonocne ;)
OdpowiedzUsuńJa też;)
UsuńJa bardzo lubię takie calonocna maseczki, ale o tej jeszcze nie słyszałam
OdpowiedzUsuńNo to teraz już słyszysz:)
Usuńale piękne opakowanie :D Chętnie bym się skusiła na tą maskę ;) Ja lubię się z mamą dzielić kosmetykami, więc pewnie bym i jej użyczyła :D o
OdpowiedzUsuńA to mnie się opakowanie niekoniecznie podoba, ale działanie bardzo fajne:)
UsuńJa w sumie najczęściej zużywam sama, ale maskami całonocnymi zdarza się, że się dzielę:)
Ja lubię maski do twarzy wszystkie, więc i ta twoja całonocna bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńDobra maska zawsze spoko:)
UsuńNie znam tej maseczki ani firmy ale mi się opakowanie całkiem podoba, wygląda tak luksusowo:D Świetnie, że sprawdziło się również twojej mamie:D
OdpowiedzUsuńA to dobrze:D Dla mnie takie średnie, ale działanie dobre.
UsuńMoim zdaniem opakowanie jest ładne;), a przynajmniej na fotkach dobrze wygląda. A działanie z tego co czytam, też bardzo dobre:).
OdpowiedzUsuńAch, to pewnie te moje cudne foty hehe. Mnie by się może bardziej podobało gdyby było mniejsze, bardziej poręczne etc. Ale działanie warte uwagi:)
UsuńLubię maseczki ❤
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja;)
UsuńMaseczek nigdy dość..w płacie, w saszetce, w słoiczku, w tubce..I kurcze ile bym tego nie miała to nic się nie zmarnuje :) Najwyżej Mamę obdarowuję.
OdpowiedzUsuńJa akurat kocham maseczki, a mimo to jakoś długo wzbraniałam się(?) przed używaniem tych całonocnych. Ostatnio jednak coraz częściej po nie sięgam i coraz bardziej podoba mi się to rozwiązanie ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałam test tej maseczki i wyszło naprawdę super :)
OdpowiedzUsuń