Dawno nie było nic o
włosach, więc to chyba odpowiedni moment, żeby opowiedzieć o duecie Il Salone Milano, który w ostatnim
czasie miał za zadanie walczyć z moimi nieposłusznymi kołtunkami;)
Il Salone Milano The Legendary Collection Oilo Con Cheratina
Jest
to profesjonalna odbudowująca kuracja z keratyną do włosów bardzo zniszczonych
i osłabionych. Olejek został wzbogacony w olej migdałowy pomagający chronić
włosy przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych oraz rozdwajaniem się
końcówek.
Kartonowe opakowanie
mieści w sobie 100ml plastikową butelkę wyposażoną w sprawnie działającą
pompkę. Całość prezentuje się całkiem przyjemnie.
Olejek posiada dość lekką konsystencję i łatwo rozprowadza się po włosach, szybko się wchłaniając. Dodatkowo zabiegowi towarzyszy przepiękny zapach. Kiedy opowiedziano mi o obłędnym zapachu olejku, podeszłam do tego z pobłażaniem, ale rzeczywiście – zapach jest wyjątkowy. Trudno mi go z czymś porównać:)
Produkt można stosować na 3 sposoby. W celu zmiękczenia długich włosów nakładamy olejek przed myciem włosów i pozostawiamy na kilka minut. Jeśli chcemy ochronić włosy przed elektryzowaniem, wysoką temperaturą i nadać im połysk, rozprowadzamy produkt po włosach przed rozpoczęciem stylizacji. Gdy potrzebujemy dodatkowego odżywienia, możemy wmasować kilka kropel olejku we włosy i pozostawić na całą noc. Ja korzystałam głównie z pierwszego sposobu, czyli rozprowadzałam olejek po włosach na kilka minut przed myciem. Przyznaję, że nie lubię takich atrakcji, ale na szczęście przyjemny zapach olejku pozwolił mi się zmobilizować;) Zdarzało mi się również nakładać odrobinę na końcówki po umyciu lub przed użyciem suszarki. Choć moje włosy nie mają aktualnie tendencji do elektryzowania się. Od jakiegoś czasu stały się za to jakby bardziej sztywne i skłonne do kołtunienia się. Szukałam przyczyny, ale właściwie nie znalazłam sensownego wytłumaczenia. Tłumaczyłam to więc sobie niedoczynnością tarczycy, choć w tej chwili wyniki badań krwi są w normie. Gorzej z obrazem usg;) Drugi powód jaki sobie wymyśliłam to znów niemal rok bez farbowania, a fryzjerka zapewniała mnie, że wbrew pozorom włosy farbowane są gładsze i lepiej chronione, wręcz „oblepione” substancjami koloryzującymi. Cóż, w najbliższym czasie zamierzam pofarbować, ale nie mogę się zebrać;) Niemniej zauważyłam, że faktycznie olejek przyjemnie zmiękcza włosy i zapobiega ich plątaniu podczas mycia. Regularne stosowanie wydaje się poprawiać ich strukturę i dodatkowo odżywiać. Choć skłonności do plątania w ciągu dnia nadal jeszcze nie zostały całkowicie wyeliminowane. Jest lepiej, ale to jeszcze nie tak jak było przed wystąpieniem problemu (mam tak od września).
Olejek posiada dość lekką konsystencję i łatwo rozprowadza się po włosach, szybko się wchłaniając. Dodatkowo zabiegowi towarzyszy przepiękny zapach. Kiedy opowiedziano mi o obłędnym zapachu olejku, podeszłam do tego z pobłażaniem, ale rzeczywiście – zapach jest wyjątkowy. Trudno mi go z czymś porównać:)
Produkt można stosować na 3 sposoby. W celu zmiękczenia długich włosów nakładamy olejek przed myciem włosów i pozostawiamy na kilka minut. Jeśli chcemy ochronić włosy przed elektryzowaniem, wysoką temperaturą i nadać im połysk, rozprowadzamy produkt po włosach przed rozpoczęciem stylizacji. Gdy potrzebujemy dodatkowego odżywienia, możemy wmasować kilka kropel olejku we włosy i pozostawić na całą noc. Ja korzystałam głównie z pierwszego sposobu, czyli rozprowadzałam olejek po włosach na kilka minut przed myciem. Przyznaję, że nie lubię takich atrakcji, ale na szczęście przyjemny zapach olejku pozwolił mi się zmobilizować;) Zdarzało mi się również nakładać odrobinę na końcówki po umyciu lub przed użyciem suszarki. Choć moje włosy nie mają aktualnie tendencji do elektryzowania się. Od jakiegoś czasu stały się za to jakby bardziej sztywne i skłonne do kołtunienia się. Szukałam przyczyny, ale właściwie nie znalazłam sensownego wytłumaczenia. Tłumaczyłam to więc sobie niedoczynnością tarczycy, choć w tej chwili wyniki badań krwi są w normie. Gorzej z obrazem usg;) Drugi powód jaki sobie wymyśliłam to znów niemal rok bez farbowania, a fryzjerka zapewniała mnie, że wbrew pozorom włosy farbowane są gładsze i lepiej chronione, wręcz „oblepione” substancjami koloryzującymi. Cóż, w najbliższym czasie zamierzam pofarbować, ale nie mogę się zebrać;) Niemniej zauważyłam, że faktycznie olejek przyjemnie zmiękcza włosy i zapobiega ich plątaniu podczas mycia. Regularne stosowanie wydaje się poprawiać ich strukturę i dodatkowo odżywiać. Choć skłonności do plątania w ciągu dnia nadal jeszcze nie zostały całkowicie wyeliminowane. Jest lepiej, ale to jeszcze nie tak jak było przed wystąpieniem problemu (mam tak od września).
Il Salone Milano The Legendary Collection Supreme Mask
Supreme
Mask to profesjonalna maska przeznaczona do włosów suchych i zniszczonych. W
skład formuły wchodzą proteiny mleka, proteiny zbóż oraz ceramidy, które
poprawiają stan włosów sprawiając, że stają się one zregenerowane i aksamitne.
Maskę otrzymujemy w dużym
500ml pojemniku, ale są też mniejsze pojemności w tubkach. Ja nie przepadam za
takimi pojemnościami, więc z połowy zawartości zrobiłam odlewkę dla siostry;) Pod
wieczkiem maska posiadała zabezpieczenie, które dość opornie mi się zrywało.
Produkt posiada kremowo-żelową konsystencję, która dobrze się rozprowadza, ale już spłukuje nieco opornie. Zapach jest świeży i przyjemny, ale nie wyróżnia się tak bardzo jak w przypadku olejku. Jest bardziej zwyczajny. Nie utrzymuje się na włosach po użyciu.
Producent rekomenduje tą maskę do włosów, które potrzebują… cudu;) Co zdecydowanie podniosło poprzeczkę moich oczekiwań;) Moje włosy od zawsze mają tendencję do przyklapu i przetłuszczania się u nasady, a jednocześnie potrafią przesuszać się na długości. Do tego tak jak wspomniałam już wyżej, kilka miesięcy temu ich struktura przestała być tak gładka jak dawniej (przestały być już tak jedwabiste w dotyku). No i najbardziej uciążliwy dla mnie problem – zaczęły mieć skłonność do kołtunienia się i to codziennego;) W przypadku maski moje wrażenia są już słabsze. Zauważyłam np. że gdy przed myciem nakładam olejek Il Salone Milano to lepsze efekty osiągam nakładając po myciu inną odżywkę, aniżeli maskę z tej samej firmy. Po nałożeniu maski odnoszę wrażenie, że wygładzenie osiągnięte przez olejek zostaje częściowo zniesione. W moim przypadku lepiej, więc było stosować te kosmetyki osobno. Włosy po tej masce dobrze się rozczesują (zawsze czeszę, gdy są jeszcze mokre), ale w ogólnym rozrachunku działanie okazało się być przeciętne/w porządku. Nie doświadczyłam cudu.
Produkt posiada kremowo-żelową konsystencję, która dobrze się rozprowadza, ale już spłukuje nieco opornie. Zapach jest świeży i przyjemny, ale nie wyróżnia się tak bardzo jak w przypadku olejku. Jest bardziej zwyczajny. Nie utrzymuje się na włosach po użyciu.
Producent rekomenduje tą maskę do włosów, które potrzebują… cudu;) Co zdecydowanie podniosło poprzeczkę moich oczekiwań;) Moje włosy od zawsze mają tendencję do przyklapu i przetłuszczania się u nasady, a jednocześnie potrafią przesuszać się na długości. Do tego tak jak wspomniałam już wyżej, kilka miesięcy temu ich struktura przestała być tak gładka jak dawniej (przestały być już tak jedwabiste w dotyku). No i najbardziej uciążliwy dla mnie problem – zaczęły mieć skłonność do kołtunienia się i to codziennego;) W przypadku maski moje wrażenia są już słabsze. Zauważyłam np. że gdy przed myciem nakładam olejek Il Salone Milano to lepsze efekty osiągam nakładając po myciu inną odżywkę, aniżeli maskę z tej samej firmy. Po nałożeniu maski odnoszę wrażenie, że wygładzenie osiągnięte przez olejek zostaje częściowo zniesione. W moim przypadku lepiej, więc było stosować te kosmetyki osobno. Włosy po tej masce dobrze się rozczesują (zawsze czeszę, gdy są jeszcze mokre), ale w ogólnym rozrachunku działanie okazało się być przeciętne/w porządku. Nie doświadczyłam cudu.
Znacie
kosmetyki Il Salone Milano?
Mi znam tych kosmetyków wyglądają bardzo profesjonalnie. Maska jest chyba typowo proteinowa więc uzywalabyn co kilka myć bo w nadmiarze może puszyc i koltunic włosy. Jeśli olejek też jest proteinowy ti takie połączenie może być po prostu przedobrzeniem
OdpowiedzUsuńNo właśnie one np. średnio nadawały się razem:) Z kołtunami miałam duży problem. Po tych produktach lepiej, ale to jeszcze mają te skłonności do plątanina.
UsuńJa za bardzo nie znam ich kosmetyków, bardzo rzadko robię eksperymenty z włosami i używam czegoś innego niż szampon oraz odżywka ;)
OdpowiedzUsuńMi się ogólnie nie chce, ale od jakiegoś czasu klaki mi świrują. Zresztą nie ma tutaj niczego bardzo eksperymentalnego myślę:D
UsuńJa bardzo lubię maski z Kallos :)
OdpowiedzUsuńU mnie się nie sprawdzały niestety :(
Usuńja rozjaśniam włosy więc jestem świadoma jak to je niszczy, a Twoja fryzjerka ma ciekawe teorie, ten olejek na pewno wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńBo rozjaśnienie jest gorsze:) Jak kiedyś rozjaśniałam to miałam zniszczone. Ciemne podobno mniej niszczą. Teoria dla mnie też taka sobie, ale fakt, że jak farbowałam to nie miałam takich problemów z plątaniem. Sama nie wiem co tak na nie działa:D
UsuńOlejek wydaje się być wartym wypróbowania 😉
OdpowiedzUsuńNo, całkiem spoczko;)
Usuńmam w planie skusić się na te produkty :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się u Ciebie sprawdzą;)
UsuńMarkę kojarzę z internetów. I chyba też bym oczekiwała tego obiecanego cudu, a tu klapa :/ Ja jak na razie wielkiej rewolucji w kwestii włosów nie chcę przeprowadzać :)
OdpowiedzUsuńJa producenta znałam wcześniej, bo to Alfaparf. A samą markę poznałam w sumie kiedyś z jednego z boxów kosmetycznych;) No ja rewolucji też nie. Jedynie żeby się uspokoiły :D Acz idę do fryzjera w pt;)
UsuńOlejek pewnie by mi pasował:). A jeśli szukasz nadal dobrego kosmetyku na takie plączące się włosy to ja polecam maski marki Collistar, te kosmetyki są genialne. Ja bardzo lubię tę bambusową. Fajnie sprawdza mi się maseczka mango z Kolarne, ale tą pewnie znasz;) oraz sprey w srebrnym opakowaniu Paul Mitchell.
OdpowiedzUsuńO właśnie pamiętam, że już kiedyś miałam chęć na tą z Collistar:) Korane miałam choć czuję, że teraz na to plątanie mogłoby być za mało. Moje włosy się jakoś dziwnie zmieniły. Na gorsze🤷🏽♀️
UsuńZa olejkami nie przepadam, ale maską się zainteresuję :)
OdpowiedzUsuńU mnie olejek lepiej się sprawdził, choć generalnie też nie jestem fanką takiego cudowania:D
UsuńU mnie na plączące włosy nic nie pomagało i musiałam je podciąć. Ale to też spowodowane zostało innymi względami.
OdpowiedzUsuńPodcinałam ostatnio w grudniu i teraz idę w piątek. Sama się zastanawiałam skąd te problemy i obstawiam jakieś kwestie zdrowotne, bo wcześniej wystarczył dobry kosmetyk i było OK. A od jakiegoś czasu ciągle coś🤷🏽♀️
UsuńMiałam ich zestaw do włosów dawno temu. Nie były złe, ale jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiły, od tamtej pory jakoś już nie sięgam po ich produkty :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak miałam z tą maseczką;)
UsuńMoje włosy źle znoszą olejki, ale na maskę chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzasami trudno jest dobrać odpowiedni;)
UsuńMoje włosy są tak wymagające, że mało co im odpowiada :/
OdpowiedzUsuńMoje też się zrobiły jakieś kapryśne 🤷🏽♀️
UsuńKeratynowy olejek bardzo mi pomógł na moje niesforne włosy.
OdpowiedzUsuńTo super:)
UsuńTeż nie lubię takich dużych pojemności masek. Z tej firmy mam fluid na końcówki i jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńJakoś tak mniejsze bardziej wygodne:)
UsuńChciałabym przetestować by osobiście dokonać oceny :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc pierwszy raz widzę te produkty.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie!
No najlepiej samemu sprawdzić bo każde włosy inne:)
UsuńTeż nie znam tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie włosy - plączące się i puszące. I suche. Ale stawiam na bardziej naturalną pielęgnacje. Oleje świetnie służą moim włosom.
Ja wcześniej takich nie miałam, ale coś się popsuło i skołtuniło😅
UsuńNie słyszałam jeszcze o tych kosmetykach.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńW ogólnym rozrachunku całkiem ok są te kosmetyki - moje włosy raczej lubiły pielęgnację nimi.
OdpowiedzUsuńOgólnie ok, choć mogłoby być lepiej.
UsuńSzkoda, że w duecie się słabiej sprawdzają, ale osobno chętnie bym maski wypróbowała ;p
OdpowiedzUsuńNo to takie nieco dziwne, ale tak bywa. Może faktycznie za dużo protein.
UsuńZnam tylko z widzenia/słyszenia. Nie miałam okazji próbować kosmetyków tej marki. Ja generalnie w ogóle masek nie używam :P
OdpowiedzUsuń