niedziela, 7 kwietnia 2019

Vita Liberata Self Tanning Anti Age Serum – lato ukryte w małej butelce!

Raczej nie garnę się do używania kosmetyków samoopalających, ale dla marki Vita Liberata raz na jakiś czas robię wyjątek. Wszystko to dlatego, że zarówno ich jakość jak i komfort stosowania są na naprawdę wysokim poziomie:) W styczniu trafiły do mnie „kropelki słońca” pod postacią serum i muszę przyznać, że był to produkt, który intrygował mnie już od dłuższego czasu. Mamy wiosnę, więc to chyba dobry moment na tego typu wpis:)

Vita Liberata Self Tanning Anti Age Serum

Vita Liberata Self Tanning Anti Age Serum


Serum ma za zadanie nadać skórze subtelny złoty blask i równocześnie zapewnić jej kompletną pielęgnację. W swoim składzie zawiera m.in. wyciąg z róży i z ogórka, a także peptydy. Odpowiednio dobrany poziom dihydroksyacetonu (DHA) umożliwia wybór intensywności opalenizny. Możemy dodać 1-3 krople serum do kremu lub zastosować samodzielnie. 
Vita Liberata serum

Samopalające serum Vita Liberata otrzymujemy w maleńkim białym pojemniczku o pojemności 15ml. Ładne, nie zajmuje wiele miejsca. Czego chcieć więcej?;) Na zużycie mamy 6 miesięcy od momentu otwarcia. Serum zostało wyposażone w dozownik w postaci pipety, która działała u mnie sprawnie. W pewnym momencie byłam co prawda pewna, że mi się popsuła, ale już przy następnym zastosowaniu wszystko wróciło do normy. Zapach serum to według mojego nosa coś w kierunku moczonych w wodzie rodzynek;) Nie jest dokuczliwy. Uznałabym go nawet za całkiem przyjemny. Konsystencja zaś bardzo ciekawa i komfortowa w stosowaniu. Niektórzy określają ją mianem „suchego olejku”. Mnie jednak bardziej przypomina coś w rodzaju silikonowej bazy pod makijaż. Po zastosowaniu daje takie przyjemne wrażenie „wypełnienia” skóry. 
Vita Liberata serum samoopalające

Sposoby stosowania Vita Liberata Self Tanning Anti Age Serum są dwa. Możemy codziennie dodawać 1-3 kropelki serum do używanego przez nas kremu lub nałożyć solo na oczyszczoną i uprzednio wypeelingowaną twarz. Ja uznałam, że serum niekoniecznie super się połączy z moją pielęgnacją, więc postanowiłam stosować je solo jedynie raz na jakiś czas. Nie należę do bladzioszków, ale jak już wspominałam przy wpisie z tonikiem Pixi, zawarty w nim kwas glikolowy powoduje u mnie dość spektakularne rozjaśnienie cery. I mimo, że działanie toniku naprawdę bardzo mi się podobało to blednięcie było dla mnie takim drobnym efektem ubocznym;) Zwłaszcza, że w jego wyniku niektóre kosmetyki do makijażu potrafiły się potem odcinać od mojej skóry;) Serum było, więc dla mnie jak znalazł. Tym bardziej, że zaserwowało mi na tyle intensywne działanie, że nie musiałam po nie sięgać często:) Mój patent na aplikację był prosty. Oczyszczałam skórę, robiłam peeling gommage (Mizon), przecierałam łagodnym tonikiem i starałam się dokładnie rozprowadzić serum po twarzy, szyi i dekolcie. W taki „samoopalający wieczór” nie nakładałam już kremu. Wystarczyła grubsza warstwa serum, która zdecydowanie zaspakajała wszelkie potrzeby mojej cery na pielęgnację. Musiałam się wręcz pilnować żeby nie dotykać skóry zachwycając się jej miękkością i gładkością, gdyż pewnie nabawiłabym się drobnych smug;) Również rano nie odczuwałam żadnych niedostatków w pielęgnacji typu brak nawilżenia czy inne przykrości. Muszę jednak przyznać, że przy ilości, jaką nakładałam, po kilku godzinach pojawiał się swoisty, mało przyjemny zapaszek. Którejś nocy utrudniał mi zasypianie, więc uznałam, że niegłupim pomysłem będzie, jeśli serum będę aplikować rano w jakiś dzień, kiedy od rana nie nakładam makijażu;) Czyli np. sobota;) Po południu zmywanie i w razie potrzeby można się umalować. Serum można oczywiście stosować również pod makijaż, mieszając je np. z kremem na dzień. Ale ja uznałam, że lepiej będzie je stosować nie nakładając już makijażu;) Poza tym zależało mi żeby nie sięgać po ten produkt codziennie, a jedynie wedle potrzeb i ochoty;) A w przypadku dodawania serum do kremu, efekt byłby subtelniejszy, więc trzeba by było stosować je regularnie;) Zaś przy moim patencie uzyskiwałam efekt murowany. Jak po wakacjach:D Po takim jednorazowym zastosowaniu widoczna opalenizna utrzymywała się u mnie kilka dni. A ogólny koloryt był bardziej złocisty tak do 1,5 tygodnia. Średnio więc sięgałam po nie raz na 2-2,5 tygodnia:) Satysfakcjonujące, prawda? Muszę jednak lojalnie uprzedzić, że moja skóra nie dość, że z natury nie należy do bladych to jeszcze jest podatna zarówno na naturalne opalanie jak i to w butelce;) 

I na koniec podzielę się jeszcze moją małą wpadką związaną z zastosowaniem serum Vita Liberata;) Pewnej soboty nałożyłam je rano. Następnie po południu dokładnie zmyłam i przyszło mi do głowy żeby zrobić hennę brwi;) Jak już kiedyś wspominałam, moje brwi są oporne na hennę, więc jeśli już ją robię to nakładam nawet na 1,5h;) Tym razem spotkała mnie niespodzianka w postaci dość intensywnie pomarańczowego górnego konturu brwi:D Albo niedokładnie zmyłam serum na linii brwi albo ono mimo wszystko jeszcze działało i weszło w reakcję z henną;) Nie wiem co mi strzeliło do głowy żeby przeprowadzić oba zabiegi jednego dnia;) Pomarańczowe ślady utrzymały się na linii brwi bity tydzień;) Abstrahując jednak od tego niemądrego pomysłu - w moim odczuciu serum jak najbardziej warte wypróbowania:)


Znacie serum lub inne kosmetyki Vita Liberata?

30 komentarzy:

  1. Nie korzystam z żadnych produktów brązujących. Kiedyś miałam jakiś krem do twarzy Uriage i przy maleńkiej ilości zrobił że mnie wstrętną marchewkę. Od tego czasu już nie eksperymentuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. ten kosmetyk jest bardzo fajny, ja mieszałam go w stężeniu 1:2 mniej więcej czyli zużywałam sporo . lubię produkty vita liberata

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie korzystam z tego typu produktów i pewnie nie zacznę ;) w sumie nawet z wakacji zazwyczaj wracam w stanie „nienaruszonym” xD a nadal lubisz kąpiele słoneczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię opalanie jako czynność samą w sobie. Relaksuje mnie, a poza tym ciepło dobrze wpływa na moje bóle. Ale od paru dobrych lat nie opalam się już za bardzo, bo albo nie ma czasu albo mi się nie chce etc. W zeszłym roku opalałam się całe dwa razy, ale to wystarczyło, bo mnie słońce szybko bierze. Zarówno nadmierne korzystanie ze słońca jak i przesadne ukrywanie się przed nim nie są dobre. Chyba, że nie można, np. z uwagi na przyjmowane leki albo dużą skłonność do powstawania przebarwień, alergie etc. Ostatnio lekarz przepisał mi fotouczulający lek, więc jeśli faktycznie to leczenie odniesie jakiś skutek i będę ja kontynuować to opalanie w tym roku będzie u mnie równe 0. Generalnie ja blada z natury nie jestem. Chyba, że używam kwasu glikolowego albo jak jestem chora lub wykończona etc.

      Usuń
    2. Jasne, tu się zgadzam, przesada w żadną stronę nie jest dobra. Chyba, że są ku temu przeciwwskazania medyczne, to inna bajka.

      Usuń
  4. Nie korzystam z produktów brązujących i raczej nie będę 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w zasadzie nie sięgam po tego typu produkty :). Miałam kiedyś ich jeden produkt, który mnie uczulił :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę, że czytałam o tym uczuleniu u Ciebie. Niestety alergie są bardzo podstępne i zawsze może coś uczulić.

      Usuń
  6. Oj przydaloby mi sie teraz to serum hihihi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze nic tej marki nie miałam :) Może kiedyś na coś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam maseczkę VL na noc:) i też jest fajna. Serum pewnie też będę chciała mieć w przyszłości. Podoba mi się to połączenie efektu brązującego z pielęgnacją:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to też kiedyś miałam:) Chociaż serum jakoś mocniej działa 🤷🏽‍♀️

      Usuń
  9. tego kosmetyku VL akurat nie miałam a te z którymi do tej pory miałam styczność ( np. pianka albo sypki puder brązujący ) fantastycznie mi się sprawdzały.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi to raczej niepotrzebne, mimo toniku Pixi dobrze mi z moim kolorytem, ale cieszę się że jesteś zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie on jakoś nadmiernie rozjaśnia. Choć pewnie u innych to nie występuje :D

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...