Ostatnio było o serum z witaminami, a dzisiaj dla odmiany krem pod oczy, też z witaminką;) Kilka
miesięcy temu trafiłam na próbki kremu do twarzy Tosowoong z witaminą C.
Wstępnie mi się spodobał i zdecydowałam, że kiedyś pokuszę się o pełne
opakowanie. Ten moment jeszcze nie nastąpił, ale z przewrotności zapoznałam się
z TOSOWOONG Spot Whitening VITA Clinic
Vitamin Eye Cream, czyli produktem z tej samej linii, tyle, że pod oczy;)
TOSOWOONG Spot Whitening VITA Clinic Vitamin Eye Cream
Krem posiada działanie liftingujące,
rozjaśniające i poprawiające elastyczność skóry. W swoim składzie zawiera arbutynę,
która może być pomocna w rozjaśnianiu piegów i przebarwień. Adenozyna koryguje
zmarszczki wokół oczu.
Krem otrzymujemy kartoniku, wewnątrz którego znajdziemy
białe, podłużne i wyjątkowo nie fotogeniczne opakowanie, które nawet nie wiem
jak nazwać?;) Dwa razy musiałam robić zdjęcia, bo za pierwszym razem wyszły
naprawdę paskudnie. Na szczęście trochę kremu mi jeszcze zostało;) Inaczej nie byłoby czego zaprezentować przez te otworki;) Dawno nie
miałam kosmetyku, który prezentował się tak mało zachęcająco. Co ciekawe, gdy
oglądałam go na Jolse, nie wydawał mi się aż taki straszny wizualnie. Na stronie można
zobaczyć wiele selfie dziewczyn z kremem. To selfie pewnie po to żeby odwrócić
uwagę od wyglądu samego kosmetyku:D
Pomijając ten wizerunkowy dramat, opakowanko zawiera 15ml
kremu, czyli nieco mniej jak na koreańskie kremy pod oczy, ale całkiem
standardowo jak na warunki europejskie;) Pojemniczek z kremem jest mimo
wszystko całkiem cwany. Wewnątrz znajdziemy chłodzącą metalową kuleczkę.
Wyposażona jest ona w specjalne otwory, przez które wydobywa się produkt. Żeby
aktywować „wypływ” kremu, wystarczy nacisnąć jego podstawę;) Ten bajer całkiem
mi się podoba. Aplikacja również przebiega przyjemnie:)
Zapach kosmetyku nie do końca mi się podoba. Nie wiem jak go
określić, ale miałam wrażenie, że wersja do twarzy pachnie ładniej. Niemniej
nie utrzymuje się on na skórze. Szybko przestaję go czuć. Konsystencja kremu
jest w sam raz. Nie jest on za rzadki ani też przesadnie gęsty;) Ładnie się rozprowadza,
ale ma tendencję do błyszczenia i trzeba trochę poczekać aż się wchłonie.
Nadaje się pod makijaż, ale najczęściej nakładam go na noc.
W kwestii działania raczej nie jestem szczególną zwolenniczką
kosmetyków rozjaśniających. Zawsze mam lekkie pretensje, gdy jakiś produkt mocno
zmieni mi koloryt. Tak działa na mnie np. tonik Pixi, którego ostatnimi czasy
znów używałam;) Ale okolice pod oczami to co innego. Tu na wszelkie
rozjaśnienie i rozświetlenie się nie obrażę. Producent zapewnia, że krem pod
oczy Tosowoong Spot Whitening VITA Clinic Vitamin rozjaśnia również piegi i
przebarwienia. Takowych nie posiadam, ale szkoda, że nie rozjaśnia np.
pieprzyków, bo od dziecka mam na twarzy kilka drobnych i niekoniecznie je lubię:P Niektóre
efekty pokazane na stronie sklepu prezentują się spektakularnie, ale oczywiście
w rzeczywistości aż tak dobrze nie jest;) W takie cuda to ja nie wierzę. Niemniej
kiedy podczas wizyty w gabinecie kosmetycznym zapytałam o karboksyterapię pod
oczy, kosmetyczka powiedziała, że wcale takich mega cieni nie mam. Ale wiecie
jak to jest, człowiek widzi swoje wady wyjątkowo wyraźnie:P No może oprócz tych
dziewczyn, które mają się za ósmy cud świata;)
Na pewno mogę powiedzieć, że zauważyłam dobre nawilżenie. Cera pod oczami stała się bardziej napięta i wygładzona. Cienie wydają się trochę mniejsze, a skóra wokół oczu nieco mniej "zmęczona". Krem nie podrażnia i nie powoduje u mnie krostek pod oczami. Na same powieki nigdy nie stosuję ze względu na wrażliwe oczy i pewną skłonność do powstawania krostek właśnie na powiekach. A po trzecie nie lubię;) Tak więc tylko pod oczy i trochę pod łukiem brwiowym. Wyciągając opakowanie z kartonika od razu poczułam niechęć, ale na szczęście działanie mnie nie zawiodło. Więcej nie oczekiwałam;)
Na pewno mogę powiedzieć, że zauważyłam dobre nawilżenie. Cera pod oczami stała się bardziej napięta i wygładzona. Cienie wydają się trochę mniejsze, a skóra wokół oczu nieco mniej "zmęczona". Krem nie podrażnia i nie powoduje u mnie krostek pod oczami. Na same powieki nigdy nie stosuję ze względu na wrażliwe oczy i pewną skłonność do powstawania krostek właśnie na powiekach. A po trzecie nie lubię;) Tak więc tylko pod oczy i trochę pod łukiem brwiowym. Wyciągając opakowanie z kartonika od razu poczułam niechęć, ale na szczęście działanie mnie nie zawiodło. Więcej nie oczekiwałam;)
Krem
dostępny jest na Jolse.
Znacie kosmetyki Tosowoong? Co obecnie stosujecie pod oczy? Może znacie jakieś cuda na cienie pod oczami?;)
Mam ten krem w szufladzie i coś nie mogę się do niego dobrać. W moim odczuciu opakowanie nie jest takie złe ;) dobrze, że chociaż działa przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie brzydalek pierwszorzędny, chociaż mechanizm ma fajnie pomyślany. Działanie na poziomie spoko;)
UsuńBardzo mnie zaciekawilas tam serum uwielbiam pielegnacje okolic oczu :D
OdpowiedzUsuńNo to dobry nawyk:)
UsuńPrzeczytałam z uwagą całą recenzję i ten krem wydaje się idealny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się, że Cię zainteresowałam:)
UsuńRzeczywiście, wizerunkowo nie jest dobrze;), ale najważniejsze, że działa jak należy i dobrze nawilża:).
OdpowiedzUsuńKto to projektował :D
UsuńTaki produkt by moim oczkom (i "pod-oczkom" :)) się przydał :)
OdpowiedzUsuńPrzydatna rzecz;)
UsuńMoja mama szuka czegoś takiego, koniecznie muszę jej polecić ten kosmetyk ❤️😺
OdpowiedzUsuńFajny patent z tą kuleczką :)
OdpowiedzUsuńTak, patent mimo wszystko fajny i działa sprawnie:)
UsuńDobre nawilżenie to podstawa.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć;)
UsuńMoże i opakowanie nie powala ale być może i ja się skuszę. Szukam właśnie czegoś pod oczy.
OdpowiedzUsuńNo nie powala:D
UsuńOdkąd stosuję codziennie rano masażer nie mam już wielkich problemów z okolicą pod oczami. Myślę, że produkt byłby dla mnie wystarczający :)
OdpowiedzUsuńJa też masażery mam i zawsze coś wspomoże, ale co by nie zrobić to cienie i tak gdzieś tam dojrzę:D
UsuńOj, taki specyfik by mi się przydał 😉
OdpowiedzUsuńNo to super;)
UsuńKremy pod oczy kupuje hurtowo. Każdego muszę spróbować :) a ten wydaje się bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńO widzisz:)
UsuńChętnie bym wypróbowała to serum pod oczy :) Ta kuleczki muszą być świetne :)
OdpowiedzUsuńCwane opakowanie;)
UsuńBardzo ciekawy jest ten krem, składniki aż kuszą do wypróbowania. U siebie też zawsze widzę skrajności, ale taka nasza natura :D Naprawdę tonik Pixi tak rozjaśnił Ci skórę? :)
OdpowiedzUsuńTak, na mnie w ogóle kwas glikolowy działa tak rozjaśniająco:D
UsuńNie miałam z tymi kosmetykami żadnej styczności. Muszę chyba nadrobić zaległości kosmetyczne..
OdpowiedzUsuńCiężko znać wszystko:)
UsuńUwielbiam kremy z takimi końcówkami! Moja skóra pod oczami wtedy odpoczywa :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie rzadko po takie sięgam, sle zdarza się, że coś takiego mnie zainteresuje i daję wtedy szansę;)
Usuńno no jestem ciekawa czy poradziły sobie z moim cieniami pod oczami :D
OdpowiedzUsuńNa pewno nie zlikwiduje niestety, ale zawsze coś tam wspomoże;)
UsuńMiałam taki krem z kulka pod oczy i mi się sprawdził świetnie 😁😁
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa forma aplikacji! Chociaż ja też w takie cuda nie wierzę jakie pokazują na stronach czasem.
OdpowiedzUsuńNo na stronie to trochę zaszaleli xD
UsuńNiestety nie miałam okazji testować tego produktu. Ale chętnie poznam ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że same efekty nie pokrywają się do końca z tym co obiecuje producent :-)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie używałam niczego pod oczy x.x
OdpowiedzUsuńU mnie obowiązkowo są preparaty z Witaminą C, bo świetnie działają też na przebarwienia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam koreańskie kosmetyki, muszę sprawdzić je :)
OdpowiedzUsuń