Uwielbiam pisać o godnych
uwagi kosmetykach, ale życie to nie zawsze bajka, więc jeszcze przed kolejną
dawką hitów pora na mroczną część
rankingu;) Moje najgorsze kosmetyki w
2019 roku! Czy było ich dużo? Co szczególnie mi podpadło i do jakich
produktów już na pewno nie wrócę? Czas na spowiedź!
Shy Deer masełko do ust
Masełko
do ust Shy Deer to jest obłęd w kolorach! Tyle, że…
ciemnych! Dostałam je w prezencie i cieszyłam się do momentu aż go nie
otworzyłam;) Jego opakowanie to jakiś żart! Ja rozumiem, że eko, zero waste i
te sprawy! Ale patrząc na nie, spodziewałam się sztyftu, a tu jakiś niewykręcany
kartonik:P Błożesz ty mój - jak to mówiła pani Stenia z Klanu:D Udaje pomadkę, ale musisz sobie w niej podłubać. Super, po prostu
odlot! Już myślałam, że to miniaturka, ale nie – pełnowymiarowy produkt. Pełnowartościowy, zdrowy;) Dobra,
Ewelina nie rób dramy pomyślałam i zaczęłam dłubać w owym ustrojstwie, a to
szpatułką, a to moimi długimi pazurami żeby mimo wszystko poznać bliżej tego
nieśmiałego jelenia… Wszak obiecywał nie tylko nawilżenie, ale i powiększenie
ust „aż” o 6% oraz wzmocnienie ich konturu;) Bardzo ciekawe obietnice. Szkoda,
że niespełnione:D Brak powiększenia mnie nie dziwi, ale nawilżenie to jednak by
się przydało, co? No niestety nic z tego. Jedyny plus to przyjemny, naturalny i
zarazem delikatny zapach oraz oczywiście skład, ale nic po składzie, jeśli
produkt jest fatalny. Wielki smuteczek. Zwłaszcza, że to tak dobrze zapowiadająca się polska marka. Może inne produkty od nieśmiałego jelonka są lepsze...?
Erazaban
Protect ochronny balsam do ust
Tutaj już produkt z cyklu „naiwna
ja”, czyli o tym jak dałam się nabrać instagramerkom, które własnymi twarzami firmowały
ten niezwykle badziewny produkt! Za zwyczaj jestem odporna na takie działania,
a już zwłaszcza zdjęcia, na których instagramerka trzyma kosmetyk przy swym
licu uśmiechając się złowieszczo. Ale… jestem też łasa na produkty do
pielęgnacji ust i mimo, że mam swoje sprawdzone to często przeczesuję nieznane
mi dotąd zakamarki;) A Erazaban Protect
to ochronny balsam do ust dostępny w aptekach, więc bez większego zastanowienia
dorzuciłam go do mojego stałego zamówienia z lekami przeciwbólowymi i witaminą
D;) Tenże balsam o pojemności 5ml można kupić już za 9zł, więc cena potencjalnie
w porządku. W rzeczywistości nie jest wart nawet złotówki! Podczas aplikacji
balsam nie budzi zastrzeżeń. Ma przyjemną konsystencję oraz delikatny apteczny
zapach (choć producent twierdzi, że jest bezzapachowy). Koszmar zaczyna się już
po nałożeniu, ponieważ balsam zaczyna nieprzyjemnie pachnieć, pozostawiając po
sobie nieznośny wręcz dla mnie – obrzydliwy posmak. Dla mnie jego posmak był na
tyle perfidny, że ciężko było mi się na czymkolwiek skupić. To zapewne zasługa
ochrony przeciwsłonecznej, gdyż balsam posiada SPF50. Miał być taki
profesjonalny i intensywnie ochronny, a pod względem nawilżenia okazał się
gorszy niż pierwsza lepsza pomadka z kiosku Ruchu. Odradzam zdecydowanie.
Podobnie jak masełko Shy Deer, opakowanie zostawiłam tylko po to żeby pokazać
wśród badziewia roku. Do pełnego zużycia to się absolutnie nie nadawało. Nie,
nie i jeszcze bardziej NIE!
The Body Shop Winna Brzoskwinia peeling do ciała
Ależ oczywiście, że lubię
aromatyczne kosmetyki The Body Shop i zdarza mi się tam zrobić większe lub
mniejsze zakupy dla siebie albo na prezent:) Po peeling do ciała tej marki
sięgnęłam jednak dopiero w tym roku. Skusiłam się na winną brzoskwinię,
ponieważ uwielbiam ten zapach! Ps. widoczny na zdjęciu żel pod prysznic jest
niewinny! Pięknie pachniał i robił co miał robić. Peeling za to podczas użycia
pachniał naprawdę dziwnie. W dodatku pierwszy raz miałam do czynienia z
peelingiem, który ciężko było mi wypłukać z wanny! Zawsze się podśmiewałam,
kiedy np. ktoś mi pisał, że lubi peelingi kawowe, ale nienawidzi ich
spłukiwania, ponieważ zostawiają po sobie dużo bałaganu. Jakiego bałaganu - myślałam?
Przecież ja każdy peeling spłukuję bez najmniejszego problemu! No i trafiła
kosa na kamień:P Zawsze musi być ten pierwszy raz i tak peelingiem, który trudno
spłukać okazał się brzoskwiniowy TBS. Było na tyle marnie, że wychodząc z wanny
miałam resztki peelingu przyczepione do stóp;) A dziwny zapach wydzielający się
podczas peelingowania i żadna tam spektakularna gładkość po użyciu, przelały
czarę goryczy. Dziękuję, postoję.
O!
Figa Skwalan z trzciny cukrowej Sama słodycz
Nie jestem wierna
wyłącznie kosmetykom naturalnym, ale marka O!
Figa żywo zwracała moją uwagę:) Przyjemne dla oka opakowania, ciekawe
składniki i stojący za tymi kosmetykami człowiek, który tworzy je z pasji do
natury oraz wielkiej miłości do drogocennego oleju z opuncji figowej;) Młoda
polska firma, ceny przyzwoite. Dlaczego więc się nie skusić? Długo odkładałam
zakup, ponieważ nie chciałam kisić produktu „na potem”, a móc od razu włączyć
go do pielęgnacji;) Na pierwszy ogień wybrałam Skwalan z trzciny cukrowej o przyciągającej nazwie Sama słodycz. Kosmetyk ma swoje zalety –
jego formuła jest olejkowa, ale z tych lżejszych i szybko wnikających w skórę,
w dodatku jest bezzapachowy! A ja jak wiesz, bardzo lubię „zapach nicości”;) Cóż
ten skwalan miał uczynić? To produkt do tańca i do różańca, czyli na twarz,
ciałko i włoski. Posiada ponadprzeciętne właściwości nawilżające, poprawia
gładkość skóry, sprężystość i elastyczność. Dzięki niemu skóra ma wyglądać
młodziej i zdrowiej. Producent zapewnia, że produkt jest niekomedogenny i hipoalergiczny. Jak już pewnie się domyślasz
obietnice nie zostały spełnione, a na domiar złego kosmetyk mnie „zapchał” albo
uczulił. Było to dla mnie na tyle zaskakujące, że ciężko mi to jednoznacznie
stwierdzić, ponieważ moja skóra nie wykazuje tendencji do „zapychania” ani
alergii. Niemniej pewnego dnia, przymierzając ubrania w jednej z sieciówek
spostrzegłam, że mam chropowatą twarz. W pierwszym momencie pomyślałam, że może
to zasługa podkładu, ponieważ wiadomo, że podkład to samo zuo:D Sytuacja jednak
nie ulegała poprawie, więc niestety winowajczynią okazała się Sama słodycz. No
właśnie… Nie za słodko?
O! Figa Uwaga! Granat vel. Uwaga! Niewypał!
Sytuacja ze skwalanem
niczego mnie nie nauczyła i mimo słodko-gorzkich doświadczeń z nim, nadal pragnęłam wypróbować cudowne serum pod oczy Uwaga! Granat! również z marki O! Figa;) O moich zakupowych planach dowiedziała się Ruda i stwierdziła, że kupi mi to ustrojstwo na prezent. Dziadek zawsze mówił, że jak dają to trzeba brać, a jak biją to uciekać, więc bezwiednie przystałam na tę propozycję. Zwłaszcza, że i tak sama byłam o krok od zamówienia;) Serum oczywiście niezwykle mnie ucieszyło, więc pobiegłam z nim do łazienki jeszcze tego samego dnia. Wszak nie ma co tracić czasu skoro zegar biologiczny tyka już od dawna:D Tego dnia nie zaobserwowałam nawet najmniejszego efektu. Oczywiście nie oczekiwałam gruszek na wierzbie po jednym użyciu, ale chociaż jakieś pokrzepiające pierwsze wrażenie czy coś. No, ale tak jak to leciało w jednej piosence polskiego hip-hopu: "Chcesz ze mnie kpić? Nie poczułem nic, daj bis (...)". Robiłam więc bis każdego kolejnego dnia rano i wieczorem. A tu nadal figa... z makiem! Miały być cuda na kiju, ocean nawilżenia, niesamowita gładkość, redukcja cieni pod oczami, efekt liftingu, a nawet "naturalnego botoksu". Co więcej marka zaleca beztroskie stosowanie serum solo, ale tak się po prostu nie da, gdyż produkt nieprzyjemnie napina i wysusza skórę pod oczami. Szczególnie po zastosowaniu na noc, rano skóra wygląda gorzej... A miało być tak pięknie i naturalnie! W przypadku kosmetyków O!Figa bardzo przykro mi to pisać, bo naprawdę lubię polskie marki i liczyłam na pozytywne wibracje😭 Chociaż mówią, że do 3 razy sztuka...
Abody szczotka do włosów
Miały być kosmetyki, ale nie sposób nie wspomnieć o wyjątkowo nieudanej i skądinąd niezwykle popularnej szczotce do włosów ABODY. Nie jestem Ali-holiczką,
ale zdarza mi się coś kupić i bywa, że zamawiam wtedy po 10-20 paczek na
raz;) Zapisałam się do jakichś cebulowych grup na FB, w których dziewczyny ostrzegają lub pieją z zachwytu nad różnościami od Majfrendów. Dziesięć albo dwanaście polskich złotych, więc grzechem byłoby nie kupić;) Przyznaję jednak, że w tym przypadku otrzeźwienie przyszło jeszcze przed dostawą towaru i w międzyczasie kupiłam droższą, ale naprawdę fajną szczotkę Olivia Garden. A gdy już doszła do mnie Abody, miałam tylko jedno wielkie WT(K***)F! Szczotka jest tak ostra i drapiąca, że naprawdę brak mi SÓW:P Serio ktoś się tym czesze? Może to szczotka dla masochistów:P Tego nie da się używać.
Zobacz też: kosmetyczny badziew 2018
Znasz któryś z moich najgorszych kosmetyków 2019 roku? Napisz proszę, jaki kosmetyk okazał się u Ciebie wyjątkowym badziewiem!
Na szczęście nic nie miałam, ale kiedyś interesowała mnie O! figa :). Teraz to już zdecydowanie nic od niech nie kupię :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo chciałam poznać O! Figa, a tu taki meh🙈
UsuńNie miałam okazji żadnego używać :)
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze;)
UsuńO matko, a ja uwielbiam ofige! Miałam chyba połowę oferty! W tym skwalan i granat :)
OdpowiedzUsuńMi w ogóle nie zaiskrzyło🙈 I z tego co czytałam to jednak sporo osób z jest niezadowolonych z granatu😅
UsuńNie miałam nic z tych kosmetyków więc chyba mogę sobie pogratulowac 😂😂😂
OdpowiedzUsuńBrawo Ty😂
UsuńNie znam i już nie mam jakoś chceci poznać. Chociaż na o figę się czailam Ale chyba nie będę ryzykować
OdpowiedzUsuńNo bardzo się zawiodłam tymi produktami, a liczyłam na pozytywne wibracje😅
UsuńNic nie znam na szczęście. Ale że O!Figa, którą tak chwalą? Swoją drogą mamy bardzo podobne zamówienia z aptek 😂
OdpowiedzUsuńNo chwalą i ja też chciałam chwalić😅 Tyle, ze nie ma za co🙈 Hehe klub ćpunów😂 Ja zarówno te na receptę jak i bez recepty😅
UsuńDobrze wiedzieć, będę omijać je z daleka. Skład nie zawsze idzie w parze z działaniem, czasami te "chemiczne" o wiele lepiej się sprawdzają. Śmieszy mnie jeden dzieciak na YT, który drze się na składy, a nigdy nie miał tych produktów na skórze. Szczotka OG mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńNo niestety czasem jakoś nie idzie to w parze🙈 Fakt, dość agresywny przekaz u tej osoby😅
UsuńZ O! Figi mam na szczęście inne produkty ufff. Ale Jelonek to mnie zasmucil, bo miałam na niego chrapkę :(
OdpowiedzUsuńA ze swoich produktów O! Figa jesteś zadowolona? Czy jeszcze nie używałaś? Może inne produkty Jelonka są lepsze. Zresztą opinia subkiektywna, więc niewykluczone, że u innych się sprawdzi 🙃
UsuńWow, zaskoczyła mnie negatywna opinia o O! Figa, chciałam czegoś wypróbować..
OdpowiedzUsuńMnie też 🙈
UsuńMiałam dużo szczęścia bo nie nacięłam się na żaden z prezentowanych przez Ciebie produktów i będę pamiętać, żeby od tego zestawu trzymać się z daleka. A na Figę miałam chrapkę, więc dobrze wiedzieć, że nie jest tego warta.
OdpowiedzUsuńNo ja się zawiodłam na obu produktach tej marki, ale zawsze to opinia subiektywna, więc u innych może się sprawdzić...
UsuńBędę uważać na te produkty ;)
OdpowiedzUsuńHaha sieję postrach ;)
UsuńŻadnego z tych kosmetyków nie stosowałam i teraz ich będe unikać :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJa mam oryginalną abody i ją uwielbiam. Jest miękka i świetnie mi się nią czesze.
OdpowiedzUsuńJa też mam z tego ich oficjalnego sklepu, ale dramat. Moja może jakaś trefna czy coś 😅
UsuńA ja bardzo lubię kosmetyki O! Figa :) Należy jednak pamiętać ze składniki naturalne lubią uczulać bo właśnie w takich składnikach są na ogół substancje alergizujące :)
OdpowiedzUsuńTak, kojarzę, że lubisz O! Figa:) Naturalnalne częściej uczulają - to też prawda. Mnie Uwaga! Granat na pewno nie uczulił, ale wysusza, a Skwalan Sama słodycz albo uczulił albo zapchał. Ciężko stwierdzić.
UsuńNie znam i raczej tego nie zmienie 😀
OdpowiedzUsuń😆
UsuńO dziękuję za wpis. Będę te produkty omijać szerokim łukiem ;p
OdpowiedzUsuńHaha, może u Ciebie spisałyby się lepiej 😅
UsuńA mnie też o figa! strasznie kusi i mam chęć sięgnąć po coś..tylko teraz mam takie delikatne obawy..
OdpowiedzUsuńNo mnie bardzo kusiła, a tu aż dwa razy zawód 😅
UsuńNie testowałam nic z Twoich badziewów i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości (i w sumie dalszej też) na żaden taki badziew nie trafię, ale chciałam napisać, że uśmiałam się czytajac tego posta :D
OdpowiedzUsuńCieszę się😂
UsuńMnie tylko jedno ciekawi, w jaki sposób stosowałaś skwalan i jak go łączyłaś, bo to jest kluczowe dla tego surowca. Po drugie, gdyby Cię zapchał, to byłoby jednoznaczne po pełnym cyklu komórkowym, a Ty sama nie wiesz, co się wydarzyło "Niemniej pewnego dnia, przymierzając ubrania w jednej z sieciówek spostrzegłam, że mam chropowatą twarz."- czyli tak na dobrą sprawę nadal to pełna tajemnica LOL
OdpowiedzUsuńMoże nie zauważyłaś, ale tekst napisany jest pół żartem, pół serio, więc wymaga trochę dystansu od odbiorców😉
UsuńNie jest to recenzja, a jedynie przegląd moich najgorszych kosmetyków 2019 roku w czysto subiektywnym ujęciu. Celowo nie ma tu więc wszystkich szczegółów, a jedynie zarys sytuacji😆 Cokolwiek by to nie było produkt mnie rozczarował, ponieważ pogorszył stan mojej cery, co w moim przypadku rzadko ma miejsce.
To że Skwalan O! Figa się u mnie nie sprawdził nie oznacza, że nie sprawdzi się u innych. Jeśli jesteś z niego zadowolona to nie mam z tym problemu. U mnie się nie sprawdza.
Abody chiałam a tu oo zniweczyłaś moje plany :D no i masz granat, i fige z makiem ;D Już więcej lepiej nie mów co chcesz bo źle na tym wychodzisz ;D
OdpowiedzUsuńWychodzę za zwyczaj bardzo dobrze, bo mimo wszystko bardzo dużo produktów się u mnie sprawdza, a takie buble to margines😆 To Ty ciągle marudzisz😂
UsuńEj, ale dostajesz buble tylko ode mnie :D ;D
UsuńEeee tam😆 To Ty narzekasz na 98% rzeczy ode mnie 😅
UsuńHahah uwielbiam Twój styl pisania, uśmiałam się ;DD Dzięki za ostrzeżenie, Ofiga chyba również jest nie dla mnie. Już od kilku osób słyszałam niezbyt dobre, ale szczerze recenzje tych kosmetyków, więc chyba coś w tym musi być...
OdpowiedzUsuńAgata, cieszę się, że bez problemu załapałaś😂
UsuńNo właśnie jak przejrzałam insta pod kątem O! Figa to okazuje się, że zdania są mocno podzielone. Jedni narzekają, inni uwielbiają...
Na szczęście na żaden z tych kosmetyków nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńKto wie, może akurat Tobie by pasowały 😅
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale wszystkie kojarzę. Ja z marki O! Figa polubiłam się bardzo z różanym hydrolatem, chociaż pachnie dziwnie xD
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że dość intensywnie😅
Usuńna szczescie nie mialam nic z tych bubli, ale dziekuje za ostrzezenie ;)
OdpowiedzUsuńCiężko stwierdzić czy ostrzeżenie, bo taki przegląd zawsze jest subiektywny. Niemniej u mnie się nie sprawdziły 😅
UsuńNa całe szczęście nie miałam z tymi produktami do czynienia!
OdpowiedzUsuńBrawo Ty😆
UsuńBardzo Ci dziękuję za ten post ku przestrodze.
OdpowiedzUsuńProszę😅
UsuńNa szczęście nie miałam ani jednego produktu, które wymieniłaś :D
OdpowiedzUsuńA trafiłaś w tym roku na jakieś buble?
UsuńWiesz kochana przyznaję że nie wszystkich kosmetyków próbowałam jednak teraz na pewno będę ich omijać szerokim łukiem
OdpowiedzUsuńMiałam tylko żel peach vineyard TBS i dla mnie on był bublem zapachowym. Nie czułam brzoskwini, tylko śmierdzący ocet. Natomiast O! Figa byłam zainteresowana i chciałam coś z ich asortymentu kupić. ;)
OdpowiedzUsuńNiektóre marki znam z Instagrama. Ja sama mam inną szczotkę Abody. Jak dla mnie to również bubel. Chciałam wyrzucić, ale może do czesania kotów się nada ?
OdpowiedzUsuńNiczego nie miałam okazji używać - może i dobrze, skoro nie są przez Ciebie polecane :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam w planach zakupu żadnego z tych produktów. a ta szczotka już na zdjęciu wygląda groźnie, jakby była zrobiona z igieł ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z nich i dobrze;).
OdpowiedzUsuń