Jesienią marka Lily Lolo wypuściła ciekawą nowość pod
postacią naturalnego kremowego podkładu
w kompakcie:) Moje relacje z podkładami nadal są dość chłodne, ale takiego
kompaktowego podkładu w kremie jeszcze nie miałam, więc postanowiłam sprawdzić
z czym to się je;)
Lily Lolo kremowy podkład w kompakcie
Podkład w kompakcie marki
Lily Lolo występuje w 10 odcieniach. Został on wzbogacony odżywczymi
składnikami takimi jak olej jojoba i olej arganowy. Jest on szczególnie
polecany dla osób z cerą normalną i suchą. Podkład nie podrażnia skóry ani nie
zapycha porów.
Jak na Lily Lolo
przystało, kremowy podkład otrzymujemy w minimalistycznej, ale bardzo
funkcjonalnej i wygodnej puderniczce. W tym przypadku jest ona niezwykle płaska
i kompaktowa, dzięki czemu nie zajmuje wiele miejsca w toaletce. Nie wiem jak
Ty, ale ja zawsze to doceniam:) Pojemność to zaledwie 7g. Malutko w porównaniu do podkładów w płynie, ale naturalny kremowy podkład w kompakcie jest niezwykle wydajny i wystarczy naprawdę odrobina na pojedynczy makijaż;) Podkład zaleca się zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
Zapach jest według mnie
naturalny, taki lekko olejkowy. Jak ktoś dobrze zna produkty Lily Lolo to
powinien nawet z zamkniętymi oczami odgadnąć, że to ich kosmetyk;) Podkład jest
ładnie wygładzony w opakowaniu, ale jeden z moich odcieni lekko pękł na
powierzchni podczas transportu.
Formuła kremowego podkładu
Lily Lolo jest zaskakująca. Przejeżdżając palcem po powierzchni mam wrażenie,
że produkt jest niczym tłusty zwarty kremik. Jednak produkt łatwo „rozpływa się” pod
wpływem ciepła palców, maksymalnie ułatwiając wtopienie się w skórę. Po
aplikacji nie ma żadnego uczucia tłustości, ponieważ już na twarzy staje
się suchy w dotyku! Początkowo jest matowy, z czasem staje się bardziej
satynowy, naturalny. Moja cera jest mieszana, a podkład polecany jest do cery
normalnej i suchej, ale uważam, że nadaje się nawet takiej cery jak moja. Byłam
zaskoczona, że mimo nietypowej formuły tak łatwo się go nakłada;) Zwłaszcza, że
nie mam w tym wielkiej wprawy, gdyż najbardziej preferuję pudry prasowane lub
podkłady mineralne;) Nieco gorzej jest jedynie w przypadku nosa. Tam muszę go
aplikować bardziej starannie i jeszcze oszczędniej, ponieważ raz mi się zwarzył
i ten widok mnie nie zachwycił;) Co ciekawe, całkiem fajnie sprawdza się jako
korektor na cienie pod oczami, wystarczy odrobinka. Krycie zależne jest od
grubości lub ilości warstw jaką nakładamy na skórę. Ja nie mam wiele do ukrycia
i nie jestem fanką srogiej tapety, więc staram się aplikować jedną cieniuteńką
warstwę;) Taką naprawdę mini mini:D Mimo tego podkład jest raczej z tych konkretnie kryjących. Jeśli nałożymy dwie warstwy lekkiego płynnego podkładu to i tak nawet jedna warstwa tego podkładu w kompakcie zapewni większe krycie. Dlatego
też dla mnie jest on bardziej na jakieś większe okazje niż na co dzień:) Choć muszę
przyznać, że umalowana nim nie czuję na twarzy dyskomfortu w postaci mocno
wyczuwalnej tapety, a to jest dla mnie kluczowe. Na pewno warto mieć taki produkt w zanadrzu.
Podkład można nakładać na 3 sposoby – palcami, gąbeczką lub pędzelkiem;) Przyznam, że nigdy nie aplikowałam kremowego produktu pędzlem, bo jakoś mnie to brzydzi;) W grę wchodziły więc palce lub gąbeczka. Najszybciej jest oczywiście palcami, ale przy aplikacji mokrą gąbeczką efekt jest delikatniejszy i bardziej mnie satysfakcjonuje!:)
Podkład można nakładać na 3 sposoby – palcami, gąbeczką lub pędzelkiem;) Przyznam, że nigdy nie aplikowałam kremowego produktu pędzlem, bo jakoś mnie to brzydzi;) W grę wchodziły więc palce lub gąbeczka. Najszybciej jest oczywiście palcami, ale przy aplikacji mokrą gąbeczką efekt jest delikatniejszy i bardziej mnie satysfakcjonuje!:)
Jeśli chodzi o odcienie kremowego podkładu w kompakcie
Lily Lolo to muszę przyznać, że miałam w głowie mętlik tak wielki jak
bohaterowie brazylijskich telenowel z lat 90’;) Zupełnie nie mam ręki do
podkładów i nie mogłam się zdecydować. Ostatecznie padło więc na to co mi
doradzono po krótkim wywiadzie, czyli jaśniejszy odcień Lace i ciemniejszy Bamboo.
Kiedy otworzyłam ciemniejszy (Bamboo) to już wiedziałam, że przesadziłam;) Kolor
ten w opakowaniu wygląda bowiem naprawdę ciemno i niezbyt naturalnie. Wizualnie nie kojarzy się zbyt dobrze. Po
wewnętrznej stronie dłoni i na palcach prezentuje się dość konkretnie, ale
trzeba pamiętać, że do zdjęć nałożyłam większą ilość w obawie, że odcienie będą
słabo widoczne;) Nałożony cienką warstwą na twarz wygląda już sporo delikatniej,
ale nadal jest troszkę za ciemny i nieco się odcina. Myślę, że na wiosnę/lato będzie jak znalazł.
Jesienią używałam trochę kwasów, więc cera znacząco mi pojaśniała. Z kolei
odcień Lace jest dość jasny.
Oczywiście w moim odczuciu, ponieważ dla bladziochów i tak będzie zbyt ciemny. Ale nie ma co się martwić, bo w ofercie jest także jaśniuteńki odcień! Ja liczyłam, że Lace będzie trochę ciemniejszy i cieplejszy. Aktualnie najlepiej sprawdza się
więc u mnie mieszanie obu kolorów ze sobą, co powoduje nieco więcej roboty
podczas stosowania:) Wydaje mi się, że wśród całej gamy 10 odcieni nie ma
takiego jednego idealnego dla mnie. Liczę jednak, że za parę miesięcy
odpowiedni będzie Bamboo:)
Podkład posiada dobrą
trwałość, ściera się dość równomiernie. Choć oczywiście szybciej z okolic nosa,
ponieważ mam skłonności do dotykania go, a także noszę okulary do czytania i pisania plus na zewnątrz przeciwsłoneczne nawet zimą. Nałożony cienką warstwą nie wyświeca się
zbyt szybko, ale oczywiście warto go czymś utrwalić. Dla świeżego, naturalnego
efektu polecam puder Lily Lolo Flawless Silk, który nie obciąży nadmiernie skóry.
Wraz z nowymi kremowymi
podkładami w kompakcie Lily Lolo
trafiły też do mnie stare dobre podkłady mineralne w tradycyjnej sypkiej
formie:) Tym razem zdecydowałam się na odcienie Cookie i Coffee Bean z
myślą już o wiośnie i lecie:) Muszę jednak przyznać, że ładnie wtapiają się w
moją skórę nawet teraz. Także różnie to z tymi odcieniami bywa i może to też
fakt, że moja karnacja jest specyficzna. Dlatego wcale nie tak łatwo coś do
niej dopasować:) Więcej szczegółów technicznych na temat podkładu mineralnego
znajdziecie w moim starym wpisie – TUTAJ.
Wszystkie kosmetyki Lily Lolo znajdziecie w Costasy. Aktualnie są również dostępne
eleganckie zestawy prezentowe i karty podarunkowe:) Wysyłka jest zawsze szybka, więc można zdążyć jeszcze przed świętami.
Znasz
już nowy kremowy podkład w kompakcie z Lily Lolo? Myślisz, że mogłabyś go
polubić? Lubisz kosmetyki mineralne?
Jeszcze nie miałam nic z tej marki. Muszę jednak przyznać, że ten podkład w kompakcie mnie zainteresował i chętnie go wypróbuje.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawił;)
UsuńMoja siostra lubi takie mineralne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńA Ty już próbowałaś?:)
UsuńBardzo ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJa ogólnie bardzo lubię produkty Lily lolo ;)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie też;)
UsuńMiałam kiedyś coś podobnego z Benefitu, ale strasznie tego nie lubiłam. Nie trzymało się na twarzy prawie wcale, warzyło się... Wolę jednak standardowe płynne podkłady :) Generalnie mineralny mejkap jakoś mi się nie trzyma facjaty, chociaż niby wydawałoby się, że skoro nakładam i tak tylko odrobinkę (lubie niemalże przezroczyste krycie:D), to powinno być super, ale jednak nie - mineralne podkłady z Lily Lolo też mi nie podpasowały, mimo tego, że odcień pamiętam był super dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei najbardziej lubię formuły pudrowe, ale ja jestem dziwna:D Ciekawe czemu się u Ciebie nie trzymał.
UsuńTutaj z kolorem mam trochę problem, bo obecnie żaden z nich nie jest dla mnie idealny sam w sobie😅
Tzn. z tych dwóch kremowych, bo sypkie spoko:)
UsuńNie mialam nigdy kosmetykow LL ale ogolnie nie lubie sie z mineralami wiec jakos specjalnie mnie nie kusza, ale z drugiej strony mysle ze kiedys podejde do mineralow ponownie, wiadomo skora z wiekiem sie bardzo zmienia i jej potrzeby rowniez :D
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać :D
UsuńStrasznie polubiłam się z tym podkładem w kompakcie. Mnie również mocno zaskoczył swoją "tłusto-suchą" formułą. Sięgam po niego za każdym razem jak musze zrobić ekspresowy makijaż ( zdecydowanuie szybciej mi się go nakłada niż klasyczny podkład czy mineralny ).
OdpowiedzUsuńNo taki nietypowy:) Mnie z kolei pudrowe szybciej :)
UsuńNie znam tej firmy, jakoś nie lubię tego typu podkładów
OdpowiedzUsuńJa miałam pierwszy raz kremowy podkład w kompakcie;)
UsuńNie miałam okazji używać kosmetyków Lily Lolo, ale to dlatego, że się nie maluję :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich klasyczny podkład mineralny, a ta wersja jest ciekawa, ale mam wrażenie, że mogłaby być dla mnie lekko uciążliwa. Nie jest wielką fanką podkładów kremowych czy w stick'u.
OdpowiedzUsuńJa w sumie takich nie miałam wcześniej:) Dla mnie klasyczne sypkie są szybsze w użyciu np.:)
UsuńNie przepadam za podkładami w kompakcie za to sypkie minerały uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńSypkie szybsze w użyciu:)
UsuńJaśniejszy wydaje się być w porządku
OdpowiedzUsuńSolo trochę za jasny dla mnie. Ale myślę, że niektórym będzie pasował :)
UsuńCiekawe jakby się to u mnie sprawdziło i czy znalazłabym kolor dla siebie 🤔 trochę mały mi się tylko ten „podkład” wydaje, mimo że jest kryjący 🙂
OdpowiedzUsuńMyślę, że szansa jest, bo najjaśniejszy jest podobno jaśniutki😁 Pojemność maleńka, ale też mało zużywa się na jednorazowy makijaż😅
UsuńMialam okazje testowac och produkty. Sa świetne. Mam ich pomadkę i to zdecydowanie mój ulubieniec.
OdpowiedzUsuńFakt, mają dobrej jakości kosmetyki:)
UsuńJejku zupełnie nie ogarnęłam, że mają kompakty. Bardzo chętnie bym wypróbowała bo lubię LL.
OdpowiedzUsuńNo od jakiegoś czasu są :)
UsuńTen jaśniejszy podkład wydaje się, że byłby dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńNo, może akurat:)
UsuńJestem ciekawa jak wygląda na twarzy, trochę się obawiam, że kolory byłyby dla mnie za ciemne :P
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, bo wiele dziewczyn narzeka, że coś jest za ciemne podczas gdy dla mnie za jasne. Także to już musiałabyś sama dobrać. Ale odcieni jest 10 i wśród nich są też bardzo jasne, więc może by coś podpasowało.
UsuńTeż obecnie testuję te podkłady w kemie i przyznaję, że to bardzo specyficzne produkty. Mam dwa pierwsze odcienie z gamy, bo do mnie też żaden kolor nie pasuje i je mieszam ;) Trwałość, krycie - beż zarzutu ;) Aplikuje je gąbką, palcami czasem wklepuję w strefę T. Dziwna to rzecz, ale na zimę i n twarzy wygląda ładnie ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda - specyficzne to dobre słowo;) Szkoda w sumie, że nie ma szerszej gamy kolorystycznej.
UsuńKocham te podkłady - przyznaję się, że używam go tylko "od święta" na ważne wydarzenia, ale jest świetny :)
OdpowiedzUsuńOn właśnie dobry na większe okazje:) Na co dzień wolę takie lżejsze.
UsuńProdukty tej marki chyba nigdy mnie nie zawiodły.
OdpowiedzUsuńTe kosmetyki, które posiadam, oczywiście tej marki - są dla mnie idealne. Więc myślę nad zakupem innych.
OdpowiedzUsuńMiałam sypki podkład z Lily Lolo i byłam z niego bardzo zadowolona, dlatego chętnie sprawdziłabym tę kremową wersję :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam pudru tej marki i jestem w nim zakochana. Podkład w tej postaci... Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam markę, ale podkładów jeszcze nie znam :-)
OdpowiedzUsuńMam od nich puder, chętnie i ten kosmetyk bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńja osobiście bardzo rzadko używam podkładów do twarzy no chyba że jeśli chodzi o jakieś większe okazje na przykład śluby czy jakieś inne większe wyjścia ❤️
OdpowiedzUsuń