Marka SIN SKIN jest dostępna w drogeriach Rossmann już od dłuższego czasu.
Od momentu premiery miałam okazję poznać całkiem niemało asortymentu, ale
jeszcze o żadnym z produktów nie udało mi się napisać;) Ciężko byłoby mi
podzielić się wrażeniami ze stosowania każdego kosmetyku. Dlatego wybrałam dla
Was przegląd tych najnowszych, a dokładnie tych, które zasiliły moją piękną
toaletkę w maju:) Co okazało się warte uwagi i czy trafiłam z kolorami?
Zapraszam do czytania:)
Kosmetyki SIN SKIN występują w czarnych kartonowych
opakowaniach. Wewnątrz znajdziemy równie czarne tubki i puderniczki wyposażone
w lusterka. Wszystkie prezentują się elegancko. Ogólne wrażenie tych w
większości kwadratowych pudełeczek jest zachęcające. Choć niestety bardzo łatwo
o nieestetyczne odciski palców na opakowaniach;) Ponadto wypiekane formuły zostawiają dość sporo bałaganu wewnątrz puderniczek i właściwie nie sposób precyzyjnie tego doczyścić. Stąd też trochę nieestetycznego "prochu" na opakowaniach, który osadził się wewnątrz nich już w transporcie;) Data ważności od otwarcia to w
większości 12 i 18 miesięcy od otwarcia. Poza korektorem, który należy zużyć w
ciągu 6 miesięcy. Zapachy przypominają mi te z serii Dr. Irena Eris ProVoke.
SIN
SKIN MUST HAVE BAKED POWDER N20 SAND i N30 PEACH
Spiekany
mineralny puder do twarzy posiada przyjemną aksamitną konsystencję. Nadaje
skórze naturalne satynowe wykończenie, delikatnie wyrównując jej kolor i ładnie
się z nią stapiając. Można go stosować na podkład lub samodzielnie.
Jako fanka pudrowego
makijażu wybrałam ten puder w celu używania go zamiast podkładu:) Przy cerze,
która nie wymaga dużego krycia, czyli takiej jak moja – puder nadaje się do
tego idealnie. Posiada komfortową aksamitną konsystencję, która gładko się
rozprowadza i nie obciąża skóry. W dodatku wypiekana formuła zapewnia wysoką
wydajność. Puder rzeczywiście nadaje cerze takie naturalne, satynowe
wykończenie. Nie jest błyszczący ani też nadmiernie pudrowy. Trwałość jest bardzo
dobra. Fajnie łączy się również z pudrem transparentnym (ja akurat lubię taki
myk;)). Niestety nie do końca trafiłam z odcieniami. Za zwyczaj typuję dla
siebie takie ciemniejsze albo średnio-ciemne kolory, więc moim pierwszym
wyborem był N30 Peach. Ale tym razem to był dla mnie nie peach, a zwyczajny
pech;) Po otwarciu kolor nie budził moich podejrzeń, ale niestety okazało się,
że na twarzy ciemnieje. Z tego względu nawet u mnie wyglądał pomarańczowo. Nawet
przy lekkiej opaleniźnie wydawał mi się jeszcze trochę za ciemny. Zaskoczyło
mnie to, ponieważ u mnie zwykle występuje taka anomalia, że kosmetyki po
nałożeniu mi jaśnieją albo różowieją. Pomyślałam więc, że skoro tak się sprawy
mają to wypróbuję już ten dwa odcienie jaśniejszy, czyli N20 Sand. Ten z kolei
okazał się bladziutki. Zbyt jasny zarówno na wiosnę, lato, jesień, jak i zimę;)
Trzeba było pomyśleć o N25 Beige i może byłby w sam raz! Wielka szkoda, bo sama
jakość produktu naprawdę bez zarzutów:) Kolory wybierałam przez internet i
niestety tak średnio odwzorowywały stan faktyczny.
SIN SKIN MUST HAVE ILLUMINATING
CONCEALER
Rozświetlający
korektor SIN SKIN doskonale się rozprowadza ukrywając oznaki zmęczenia takie
jak cienie i zasinienia pod oczami. Lekka formuła wspomaga aplikację i nie
zbiera się w załamaniach skóry. Dodatkowo korektor w składzie zawiera kwas
hialuronowy.
Korektor rozświetlający
SIN SIN otrzymujemy w niewielkim, poręcznym i oczywiście czarnym opakowaniu. Produkt
posiada wygodny wbudowany aplikator w formie pędzelka. Dozujemy go poprzez
wykręcanie. Trzeba jednak uważać żeby za bardzo się nie rozkręcić i nie
wycisnąć zbyt dużej ilości. I mała uwaga – opakowanie ciężko się zamyka. Korektor
ma przyjemną, kremową konsystencję i bardzo dobrze się rozprowadza, zostawiając
po sobie takie naturalne, satynowe i gładkie wykończenie. Przyznaję, że nie
spodziewałam się aż takiej dobrej jakości. Jeśli chodzi o krycie to jak na
produkt w pędzelku, jest ono zaskakująco dobre. Korektor kryje całkiem nieźle i
jednocześnie nie obciąża skóry. Nienajlepiej wygląda jedynie w okolicach górnej
powieki po wewnętrznej stronie. Prezentuje się tam bardziej sucho. Dlatego w
tym miejscu nakładam jak najmniej. Trwałość jest bez uwag, korektor dobrze się
trzyma przez większość dnia. Jeśli oczywiście nie majstruje po oczach. To mój
ulubiony korektor w tym roku:)
SIN SKIN MUST HAVE SMOOTHING
& MATYFYING PRIMER
Matująco-wygładzająca baza
pod makijaż ma za zadanie przedłużać trwałość makijażu i ułatwić rozprowadzanie
podkładu. Dzięki sferycznym cząsteczkom matującym skutecznie absorbuje sebum. Jednocześnie
baza zapobiega wysuszaniu cery.
Baza matująca marki SIN
SKIN występuje w wygodnej czarnej tubce ze zwężoną końcówką ułatwiającą
precyzyjną aplikację nawet niewielkiej ilości produktu. Baza pod makijaż nie
jest dla mnie kosmetykiem niezbędnym, ale niekiedy jakiś konkretny produkt mnie
zainteresuje i o dziwo baz w swojej toaletce mam kilka;) Niektóre potrafią
zapewniać całkiem przyjemne efekty. Ta od SIN SKIN posiada jasną barwę i
leciutką kremową konsystencję, która jak na bazę przystało świetnie się rozprowadza
i szybko wchłania pozostawiając po sobie uczucie wygładzenia. Nie jest ono
jednak aż tak spektakularne jak w przypadku niektórych baz. Efekt matujący był
u mnie w tym przypadku praktycznie niezauważalny. Nie było dużej różnicy czy
nałożyłam podkład lub puder na samą pielęgnację czy tylko na tą bazę. Produkt
okazał się więc dla mnie przeciętny.
SIN SKIN MUST HAVE MINERAL
LOOSE POWDER 01 TRANSLUCENT
Mineralny
puder sypki o delikatnej jedwabistej konsystencji polecany jest do wykańczania
zarówno makijażu dziennego jak i wieczorowego. Dopasowuje się do ocienia skóry
zapewniając jej świeży i matowy wygląd.
Mineralny puder sypki
marki SIN SKIN występuje dla odmiany w okrągłej puderniczce. Wewnątrz znajduje się
milutki czarny puszek. Ja jednak nakładam puder pędzlem;) Wieczko pudru nie
jest odkręcane, a jedynie otwierane, co według mnie powoduje trudności podczas
dozowania. Trochę nie rozumiem fantazji producenta, ponieważ musiałabym
przechylić zawartość tak żeby znalazła się na lusterku umieszczonym po
wewnętrznej stronie wieczka. A to nieco karkołomne w wykonaniu, gdyż zawsze się
coś rozsypie;) Tego nie lubię! Puder muszę więc wysypywać np. na chusteczkę;)
To jednak byłoby na tyle jeśli chodzi o wady. Poza tym ideał. Lekki, milutki.
Dobrze się rozprowadza i zapewnia skórze naturalny mat (taki nie za mocny, nie
za słaby). Dobrze współpracuje zarówno z podkładami jak i pudrami, które zwykłam
nakładać zamiast podkładów;) Jego kolor jest dość jasny i bałam się, że zrobi
ze mnie trupka (sama typowałam ten drugi odcień, a trafił mi się jaśniejszy),
ale nie zmienia koloru pudrów ani podkładów. W ogóle nie sprawia żadnych
problemów (z wyjątkiem dozowania).
SIN SKIN MUST HAVE MINERAL
HIGHLIGHTER 043 JOYFULNESS
Rozświetlacz mineralny
został wzbogacony o sferyczne drobinki rozświetlające, pozwalające wydobyć ze
skóry blask.
Rozświetlacz mineralny SIN
SKIN posiada wypiekaną formułę i taką mozaikową fakturę o nietypowym kolorze.
Na skórze wygląda ona jednak złociście i zdrowo. Trzeba jednak zaznaczyć, że
drobinek jest w nim sporo i nie każdemu będzie odpowiadał na co dzień. Może też
zbyt mocno się odcinać w przypadku bladej karnacji. Do mojej średniej i ciepłej
pasuje idealnie. Z trwałością jest w porządku pod warunkiem, że nie dotykam
zbyt często twarzy, ponieważ wtedy drobinki potrafią lekko migrować.
SIN
SKIN MUST HAVE MINERAL BRONZING POWDER 022 MAROCO
Mineralny
bronzer SIN SKIN nadaje skórze efekt subtelnej opalenizny i rozświetlenia.
Bronzer nazwałabym
bardziej złocistym rozświetlaczem z subtelnym efektem skóry muśniętej słońcem.
Mimo, że zawiera sporo drobinek to jest jakby stworzony dla mnie. Wygląda u
mnie cudownie i świetliście. Zwłaszcza latem! Efekt można łatwo stopniować
wzmacniając tym samym intensywność koloru. Jedna warstwa jest u mnie taka
niemal przejrzysta z lekko złocistą poświatą. Osoby wymagające konturowania
oraz te o bardzo jasnej karnacji nie będą z niego zadowolone. Przy drobnych
twarzach takich jak moja blask jest w pełni uzasadniony;) Bardzo go polubiłam.
SIN
SKIN MUST HAVE MINERAL BLUSH POWDER 033 RESPECTED
Róż
mineralny nadaje skórze subtelny kolor oraz blask. Nie tworzy plam i idealnie
stapia się ze skórą.
Mineralny róż marki SIN
SKIN 033 posiada dziewczęcy brzoskwiniowo-różowy, świeży odcień. Łatwo się go
rozprowadza bez plam i smug. Intensywność można stopniować, ale nie należy do
tych bardzo mocno napigmentowanych. Na jego powierzchni znajdują się delikatne złociste
drobinki, ale nie są one tak rozświetlające jak w przypadku bronzera. Efekt
jest więc satynowy z lekką dozą połysku.
SIN
SKIN LIP STICK 513 DESIRED
Wodoodporna
matowa pomadka do ust w kredce pozwala na szybkie wykonanie profesjonalnego
makijażu z trwałością do 6h bez efektu wysuszenia.
Pomadka do ust występuje w
postaci kredki. Nie jest ona jednak wykręcana, a niestety trzeba ją temperować.
W zestawie mamy dołączoną temperówkę i przyznaję, że zmroziło mi to krew w
żyłach. Bardzo nie lubię bowiem bawić się w temperowanie. Odcień 513 Desired to
intensywny róż, który na swatchu wydaje się wpadać w czerwień, ale na ustach
ten róż jest chłodniejszy. Trwałość rzeczywiście jest bardzo dobra. Pomadka
wręcz wgryza się w wargi niczym tint;)
Sin Skin: rozświetlacz, róż, korektor, pomadka |
Sin Skin: puder wypiekany N30, puder wypiekany N20, bronzer |
Kosmetyki SIN SKIN
dostępne są w wybranych drogeriach
Rossmann. Pełny asortyment i lista sklepów znajduje się w drogerii online.
Znasz
kosmetyki SIN SKIN? Masz swoich ulubieńców wśród nich?
bardzo ładne opakowania, piękny rozświetlacz i bronzer.
OdpowiedzUsuńPolubiłam je:)
UsuńFajne te kosmetyki. Może na coś się skuszę.
OdpowiedzUsuńNo może akurat :)
UsuńTyle czasu są na rynku, a ja jakoś nic tej marki nie miałam. Szczerze powiem, że zaciekawiły mnie pudry. I ten prasowany i ten sypki, mimo średnio przemyślanego opakowania ;)
OdpowiedzUsuńPudry bardzo jakościowe😁
UsuńJakoś mnie do nich nie ciągnie, mimo, że rzeczywiście mają ładny design...wlaśnie sobie uświadomiłam, ze mam od nich eyeliner, kupiony na promocji i tylko dlatego, że szukałam ładnej zieleni. Eyeliner w pisaku, dobrze się utrzymuje, bezproblemowo nakłada. Końcówka filcowa (niestety), kolor ładnej, ciemnej zieleni, nie wchodzącej w turkus. Mankamentem jest to, że ta zieleń potrafi zostać na powiece mimo zmycia płynem do demakijażu, ale to chyba kwestia barwnika, pamiętam, że kiedyś miałam zielony eyeliner z Avonu i było to samo. Mimo wszystko da się jakoś to doczyścić.
OdpowiedzUsuńŁadny, choć irytuje mnie wszechobecny pył😅 Chyba nawet miałam ten liner w wersji mini, ale ja ogólnie mało eyelinerowa😁
UsuńSporo fajnych perełek tam znalazłam :)
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się;)
UsuńWyglądają ciekawie, ale nie kuszą mnie szczególnie. Mam już sprawdzone i ich się trzymam :)
OdpowiedzUsuńJakie są Twoje ulubione?:)
UsuńNajbardziej podoba mi się róż mineralny, ma śliczny odcień :)
OdpowiedzUsuńTaki dziewczęcy :)
UsuńTe kosmetyki ciekawią mnie odkąd pojawiły się w Rossmannie, ale mimo że już tyle czasu od tej premiery minęło, to jakoś wciąż mi z nimi nie po drodze :)
OdpowiedzUsuńCzasem tak niestety bywa, dużo rzeczy kusi, ale nie wszystko ostatecznie ląduje w koszyku😅
UsuńMnie akurat nie ciągnie do tej marki ;)
OdpowiedzUsuńZaoszczędzisz 😆
UsuńKosmetykow tej firmy akurat nie miałam okazji testować.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze będzie okazja:)
UsuńGdzieś mi mignęły te produkty, ale jakoś specjalnie nie zwracałam na nie uwagi :P. Jedynie korektor rozświetlający mnie trochę ciekawi, ale i tak nie wiem, czy chciałabym go kupić :)
OdpowiedzUsuńChyba nie są zbyt popularne w blogosferze :)
UsuńCzytam i się zastanawiam czy jest tu coś dla mnie, ale to nie dla bladziochów, no może ten róż brzoskwiniowo coś tam ale później patrzę tez nie :D ale błysk ładny!
OdpowiedzUsuńNo wybierałam pod siebie😜
UsuńPuder sypki i baza może być do każdej karnacji. Róż też by się nadal, bo zawsze można stopniować.
Rozświetlacze aż się proszą by je mieć!
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest 😂
UsuńNiewiele miałam styczności z kosmetykami tej marki - znam mgiełkę utrwalającą i bazę pod podkład ( rozświetlającą oczywiście ) i mam całkiem przyjemne wrażenia po stosowaniu tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńDobrze, że byłaś zadowolona:)
UsuńCzytałam niedawno, ze marka ma sie pojawić w rossmanie ale jeszcze komestykow nie widziałam. Koniecznie musze sie wybrać tym bardziej, ze pokazałaś tu tyle produktów, które mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki SIN SKIN są dostępne w Rossmannie od dłuższego czasu. Tyle, że tylko w wybranych drogeriach, tzn. nie w każdym Rossku.
UsuńMiałam kilka kosmetyków tej marki i byłam z nich zadowolona.
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się :)
UsuńSzkoda, że nasze cery tak bardzo różnią się od siebie, bo ciężko mi skorzystać z Twoich rekomendacji, ale fajnie, że rzuciłaś trochę pozytywnego światła na tę markę, bo naczytałam się o niej wszystkiego, co najgorsze ;).
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie to samo zaglądając na jakieś 95% blogów, bo większość blogerek to bladziochy i nie mogę na takich rekomendacjach polegać, bo w przeszłości nie raz się przejechałam😅🙈 Ale też np. piszą do mnie o poradę dziewczyny, które mają średnią/ciemniejszą karnację, bo właśnie na blogach nie mogą nic dla siebie znaleźć. Także jakaś równowaga w przyrodzie jest😆 Ja powiem szczerze, że tak na żywo mało znam takich bardzo bladych osób, więc chyba większość bladzioszków to inne blogerki😅
UsuńA to powiem Ci, że ja chyba nawet nie czytałam recenzji na temat Sin Skin😁 Jakoś tak wolałam sprawdzić na sobie. Udało się wyłonić parę perełek, ale też niektóre okazały się przeciętne.
Ten niby-bronzer bardzo mi się spodobał :) lubię takie wypiekane, więc jeśli kolor by do mnie pasował to na pewno bym była zadowolona :) może to sprawdzę :D
OdpowiedzUsuńNo najlepiej pomacać tester, bo w sumie każdy ma inne odniesienie do koloru 😁
UsuńNie miałam nigdy niczego z tej marki, ale podoba mi się róż ;)Macalam je kiedyś, mają fajną konsystencję ;)Z tego co pamiętam, to zniechęcała mnie regularna cena tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNo tak formuły mają przyjemne:) Ceny regularne nie są najniższe, ale od często można trafić na duże promocje.
UsuńPrezentują się świetnie... Mnie jeszcze ciekawi cena, ale będę o nich pamiętać :)
OdpowiedzUsuńWszystkie ceny dostępne w Rossmannie online:)
UsuńJestem ciekawa, czy te pudry wypiekane dają podobny efekt do moich ukochanych pudrów z Hourglass...
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam porównania😅
UsuńKorektor zainteresował mnie i to bardzo!
OdpowiedzUsuńPrzypadł mi do gustu 😁
UsuńOni mają taki rozświetlacz, który mi się podoba, ale kurde nie pozwalam sobie na kupienie go, bo mam od cholery rozświetlaczy a to jest produkt wypiekany, więc wiesz, jak jest - zajmie mi wieki zużycie :DDD
OdpowiedzUsuńOj niedobra😆 Przypomniałaś mi, że mam więcej rozświetlaczy niż ustawa przewiduje😂 No i zużywanie jakoś marnie idzie. Zwłaszcza tych wypiekanych😅
UsuńJeszcze nie mialam stycznosci z ta marka, ale mimo wysokich cen kusza mnie te kosmetyki. Zwlaszcza pudry prezentuja sie bardzo ladnie i elegancko :)
OdpowiedzUsuńZawsze można poczekać na promocję😁
UsuńZupełnie nie znam tej marki, ale bardzo podoba mi się kolor rozswietlacza.
OdpowiedzUsuńNie skusiłam się dotychczas na te kosmetyki. Myślę, ze ciekawa jest pomadka. Lubię kiedy kolor zostaje na długo. Temperowanie mi nie przeszkadza;).
OdpowiedzUsuńNiestety ta marka jest mi zupełnie obca.
OdpowiedzUsuńJuż od tak dawna nie mogę trafić na dobry korektor :( Musiałabym ten wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKorzystając z promocji Black Friday kupiłam mnóstwo kosmetyków do makijażu ❤️❤️
OdpowiedzUsuńMam jeden rozświetlacz tej marki. Gdzieś mi się zgubił. Musze go poszukać :)
OdpowiedzUsuńTa baza matujaca jest dla mnie ciekawa.
OdpowiedzUsuń