Tuż przed końcem roku
zawitała do mnie nowa kolekcja SIN SKIN
HONEY BEE! Kreatorzy SIN SKIN inspirację do stworzenia nowej kolekcji zaczerpnęli
ze światowych wybiegów mody:) Zwrócono szczególną uwagę na mocny akcent w makijażu
oczu za sprawą głębokiej czerni, złociście rozświetloną cerę oraz błyszczące
usta:) Pszczółki pasują do nowego trendu nie tylko za sprawą złoto-czarnego
ubarwienia, ale stanowią również symbol silnych i zaradnych kobiet:) Stąd też Honey Bee! Ambitna i intrygująca, ale
jednocześnie słodka jak miód i urocza jak pszczółka;) Taka jest kobieta Honey
Bee;) Dziś mały przegląd makijażowych nowości Sin Skin:)
Kolekcja HONEY BEE marki SIN SKIN na jesień/zimę
2019-2020 pojawiła się w wybranych drogeriach Rossmann już we wrześniu. Muszę jednak przyznać, że zupełnie nie
miałam pojęcia o jej istnieniu:) Przez ostatnie miesiące zaglądałam głównie do
osiedlowych drogerii Rossmann, w których nie jest dostępna marka Sin Skin, więc
to pewnie dlatego;) Ale dzięki temu miałam przesłodką niespodziankę kiedy te
produkty do mnie trafiły:)
SIN SKIN Spiekany rozświetlacz Queen Bee (84,99zł)
„Spiekany
rozświetlacz, który wydobywa ze skóry magnetyzujący, ciepły blask.
Kremowo-pudrowa formuła sprawia, że jest aksamitny w dotyku, łatwo się
rozprowadza i stopniuje. Na wiele godzin pozostawia na skórze złocistą taflę
połysku”.
Moje serce jest zawsze
otwarte na piękne rozświetlacze, więc każdy wyjątkowy okaz przyjmę z otwartymi
ramionami:) Rozświetlacz Queen Bee od razu przyciągnął mój wzrok za sprawą
niespotykanego „pszczółkowego” tłoczenia:) A takie detale to coś co błyszczące
tygryski lubią najbardziej:) Rozświetlacz ma ładny złocisty, ale jednocześnie
naturalny, bardzo twarzowy odcień, który od razu przypadł mi do gustu. Prawdziwy
klejnot wśród rozświetlaczy:) Z aplikacją nie mam żadnych problemów (do tej
pory nakładałam pędzlem do rozświetlacza Jessup). Do trwałości również nie mam
żadnych zarzutów. A glow jaki zapewnia Queen Bee należy do tych mocniejszych:)
Dla mnie nieoczekiwany hit! Pomysłowy design i wysoka jakość kosmetyku to jest
to co lubię. W kolekcji dostępny jest jeszcze rozświetlacz Ambrosia.
SIN SKIN Błyszczyk do ust Honey Moon Love (54,99zł)
„Półtransparentny błyszczyk Honey Moon Love z
mieniącymi się wielokolorowymi drobinkami o subtelnym różowym odcieniu
podkreśla naturalny blask ust oraz sprawia, że stają się świetliste i optycznie
wypełnione. Zawarte w formule ekstrakt z miodu oraz olejek winogronowy intensywnie
nawilżają i odżywiają delikatną i skłonną do przesuszeń skórę ust nadając im
aksamitną gładkość”.
Z błyszczykiem nie miałam już takiej miłości od pierwszego wejrzenia
jak to miało miejsce w przypadku rozświetlacza. Entuzjazm zastępowało raczej
coś w rodzaju – Boże, co to? Ale tandetna landryna! Jednak po przeczytaniu „półtransparentny”
dałam mu szansę i również się nie zawiodłam! Błyszczyk przepięknie pachnie i
nie należy do mocno kleistych. Wewnątrz zatopione zostały drobinki, które
ładnie rozświetlają usta bez efektu taniości;) Jedna warstwa daje efekt pod
tytułem – moje usta tylko, że lepsze, ponieważ ładnie je rozświetla i zostawia
na nich mega subtelną poświatę koloru. Po nałożeniu drugiej warstwy zyskuję
jeszcze więcej blasku i trochę więcej koloru, ale nadal efekt jest naturalny.
Nie ma mowy o uzyskaniu tak wściekłego różu jak na opakowaniu (i całe
szczęście!:)). W tej chwili to mój ulubieniec wśród błyszczyków:)
SIN SKIN Honey Bee Black Kajal (54,99zł)
„Kredka do smoky
eye: Intensywnie napigmentowana kredka, która w kilka sekund pozwala uzyskać
efektowne smoky eye. Już od pierwszego pociągnięcia pozostawia na powiece
głęboki, czarny kolor utrzymujący się do 10h. Można stosować na linię wodną.
Formuła testowana dermatologicznie i oftalmologicznie”.
Nie
wiem skąd wiedzieli, że nie mam ani jednej zdatnej do użycia czarnej kredki:)
Czerń w makijażu oczu chyba nigdy nie wyjdzie z mody, a taka kredka typu kajal
jest bardzo wygodna w użyciu. Dość miękka, więc łatwo można ją rozetrzeć i na
szczęście wysuwana (mam kiepskie relacje z temperówkami:)).
SIN SKIN Rozświetlacz w płynie Yellow Gold 062 (74,99zł)
„Rozświetlacz w
płynnej formie dzięki zawartym w nim mikro pigmentom odbijającym światło,
zapewnia długotrwały efekt blasku i rozświetlenia skóry twarzy lub ciała.
Doskonale sie aplikuje i idealnie stapia z wcześniej wykonanym makijażem, nie tworząc
smug. Połączony z innymi produktami w formie płynnej pozwala wydobyć z nich
subtelny elekt rozświetlenia”.
Sin Skin zachęca do
tworzenia makijaży w stylu Honey Bee nie tylko przy użyciu kosmetyków z nowej
kolekcji, ale również tych, które dostępne są w regularnej sprzedaży:) Stąd też
na koniec rodzynek w klasycznym czarnym kartoniku:) Rozświetlacz w płynie
występuje w 3 odcieniach – 060 White Gold, 061 Pink Gold i 062 Yellow Gold:)
Znów miałam szczęście, ponieważ trafił do mnie najodpowiedniejszy dla mnie
złocisty odcień 062 Yellow Gold;) Bardzo nie lubię np. takich rozbielonych
rozświetlaczy, ponieważ dają na mojej ciepłej cerze efekt mąki. Ale takie w
żółtawej tonacji jak najbardziej;) Kosmetyk ma lekką formułę i jedna warstwa
zapewnia naturalny elegancki blask w sam raz na co dzień. Jeśli zależy nam na
nieco intensywniejszym blasku, musimy się trochę pobawić i delikatnie wklepywać
palcem lub gąbeczką (rozcieranie powoduje, że glow jest bardzo subtelny, tak
jakby pigment „zanikał”). Przyjemniaczek z niego, ale bardziej polubiłam Queen
Bee, ponieważ pudrowe formuły są dla mnie szybsze i przystępniejsze w obsłudze.
Zrobiłam swatche, ale
wyszły marnie i nawet w połowie nie oddają piękna tych kosmetyków. Polecam więc
osobiste macanki jeśli akurat wstąpicie do Rossmanna, bo są naprawdę warte
uwagi:)
Słyszałaś
o kolekcji Honey Bee marki Sin Skin? Co powiesz na taki „pszczółkowy” look
okraszony blaskiem, złotem i czernią?
Ładny rozświetlacz :D
OdpowiedzUsuńQueen Bee jest cudny:D
UsuńRozświetlacz w płynie mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńTaki delikatniejszy, ale też ciekawostka:) Na dobrą sprawę można też mieszać z płynnym podkładem jeśli ktoś używa:)
UsuńBłyszczyk to nie moja bajka bo ja raczej w pomadki celuję ( i najlepiej matowe ), ale jak widzę te rozświetlacze to mam chęć lecieć do Rossmanna. Ten spiekany na pewno będzie mój. I jakie ładne ma tłoczenie :)
OdpowiedzUsuńNo rozświetlacze to jest to:D Błyszczyk myślałam, że nie polubię, ale na szczęście nie jest żarówiasto różowy:D
UsuńPiękny odcień tego rozświetlacza :)
OdpowiedzUsuńOj tak:D
UsuńRozświetlacz pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBoski:)
UsuńŚwietna recenzja kosmetyków. Zwłaszcza rozświetlacz mnie mocno zainteresował!
OdpowiedzUsuńRozświetlacz Honey Bee jest sztos:)
UsuńBłyszczyk od razu wpadł mi w oko!
OdpowiedzUsuńTo mnie dopiero za drugim razem:D
UsuńBardzo podobają mi się prasowane rozświetlacze z tej linii ❤️
OdpowiedzUsuńRozświetlacze to mocny punkt kolekcji Honey Bee:)
UsuńPiękna jest ta kolekcja a czarną kredkę uwielbiam ❤️
OdpowiedzUsuńUdała im się:)
UsuńOlsniewajaca kolekcja :D
OdpowiedzUsuńDobre słowo haha
UsuńSłyszałam ;D Od ciebie :D moje pierwsze skojarzenie? Przecież Ty nie polubisz tego różu ;D ale to opakowanie kojarzy mi się z błyszczykami Guerlain ;D rozświetlacz fajny ale cena trochę taka 'nie Rossmannowa' - fajne ma tłoczenie i kolor, ale nie wiem czy na mojej bladej dup...znaczy sie licu glow by nie był za mocny :d
OdpowiedzUsuńNienawidzę wręcz takiego różu, ale on na ustach nie jest różowiasty i właśnie dlatego lubię to:D No może cena nie Rosskowa, ale Sin Skin to taka "wyższa" drogeryjna półka. No i często można liczyć na spoko promocji;)Co do bladości to ciężko mi stwierdzić, ale zawsze można dostosować ilość i jest jeszcze wersja Ambrosia;)
UsuńUwielbiam rozświetlacz Queen Bee z Sin Skin:)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tej kolekcji, ale ten prasowany rozświetlacz piękny! :)
OdpowiedzUsuńBoski:)
UsuńNajfajniejszy jest zdecydowanie ten rozświetlacz w kamieniu. Piękne tłoczenie i idealny odcień :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:) rozświetlacz jest sztos:)
UsuńZa kolorem różowym nie przepadam, ale pozostałe kosmetyki wyglądają naprawdę kusząco!
OdpowiedzUsuńOn na ustach nie jest taki różowy - w tym rzecz:)
UsuńMi się ten landrynowy róż podoba;).I to właśnie błyszczyk najbardziej wpadł mi w oko;). Ale wiadomo, jak kocham różowe usta;).
OdpowiedzUsuńA mi się w ogóle nie mignela ta seria. Landrynkowy róż bym przygarnęła.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, może uda mi się coś znaleźć
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rożswietlacz. Muszę na żywo pomacać w sklepie :)
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna - ten rozświetlacz podoba mi się niesamowicie! Prawdziwe cudo :)
OdpowiedzUsuńTen błyszczyk, choć nic na to nie wskazywało, fajnie wygląda na ustach. Widziałam u kolezanki:)
OdpowiedzUsuńJa od dłuższego czasu uwielbiam różnego rodzaju błyszczyki tak więc to coś zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiestety ja też nie miałam pojęcia o istnieniu tej linii kosmetyków. Z pewnością sprawdzę!
OdpowiedzUsuńTen błyszczyk to ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńRozświetlacz wpadł mi w oko :)
OdpowiedzUsuń