W
zeszłym roku przez jakiś czas moja pielęgnacja opierała się na kilku kosmetykach Purito. Potem długo nie
miałam nic nowego z tej marki, ale pod koniec listopada zdecydowałam się na
odżywczą esencję na bazie witaminy B3 - Purito
Galacto Niacin 97 Power Essence. Interendo wspominała, że kosmetyk ten
stanowi naprawdę fajną alternatywę dla słynnego Holy Snails Shark Sauce (w stężeniu 5%, bo jest też drugi rekinek o
podwójnym – 10% stężeniu niacynamidu), a przy tym jest tańszy, lepiej dostępny
i co ważne ma większą pojemność:) Mimo, że nie mam przebarwień to zarówno mój
organizm jak i cera lubią witaminy z grupy B, więc przyznaję, że oba kosmetyki mocno
mnie zainteresowały. Na początek jednak postawiłam na Galacto od Purito:)
Purito Galacto Niacin 97 Power Essence
Odżywcza
esencja na bazie niacyny ogranicza wydzielanie sebum, rozświetla skórę i
spowalnia procesy starzenia i wspomaga nawilżenie. Nadaje się również do cery
tłustej. W swoim składzie zawiera aż 92% filtratu z grzybów Galactomyces i 5%
niacynamidu, który odpowiada za rozświetlenie skóry. Dodatkowo zawiera allantoinę
o działaniu kojącym i nawilżającą argininę. Kosmetyk jak i przeprowadzone na
nim badania są rewelacyjnie opisane na polskiej stronie Purito, więc zachęcam
do zapoznania się z informacjami, jeśli rozważacie jego zakup! Skład Purito
Galacto jest godny pochwały:)
Skład: Galactomyces
Ferment Filtrate (92%), Niacinamide (5%), 1,2-Hexanediol, Viscum Album
(Mistletoe) Leaf Extract, Bifida Ferment Lysate, Lactobacillus Ferment,
Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Arginine, Allantoin, Adenosine,
Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA
Purito Galacto Niacin 97 Power Essence występuje
w dość zwyczajnej plastikowej butelce wyposażonej w pompkę. Pojemność to 60ml,
czyli zdecydowanie więcej niż przeciętne serum, ale mniej niż większość wodnych
esencji. Na zużycie produktu mamy 12 miesięcy od otwarcia, ale na tak długo
oczywiście nie wystarczy:) Pompka działa sprawnie i w przeciwieństwie do serum
z witaminą C tej marki opakowanie jest szczelne i nic nie przecieka.
Ogromny
plus za brak zapachu:) Wprawdzie od czasu do czasu kupuję jakiś kosmetyk
głównie dla zapachu, ale najbardziej cenię sobie te bezzapachowe lub o
delikatnej, naturalnej woni. Nieco gorzej sprawa ma się w przypadku konsystencji.
Jest ona płynna, ale przypomina coś w rodzaju oleju w wodzie. Za zwyczaj takie
formuły mi nie przeszkadzają, ale ta esencja Purito ma w sobie coś takiego, co
działa mi na nerwy. Gładko się rozprowadza i szybko wchłania, ale zdarza się,
że zostawia u mnie na skórze śladowe ilości jakiegoś niewidocznego, ale
wyczuwalnego pod palcami mikro-pyłku, który potem muszę pozbierać z twarzy. Inaczej
mnie irytuje;) Według producenta esencja może zastąpić toner, ale z tym się nie
zgodzę. Czuję zdecydowanie większy komfort, gdy nakładam po toniku. Poza tym
nie mam zastrzeżeń, esencja dobrze się łączy z innymi produktami i nie odciąża
skóry. Purito Galacto zapewnia skórze wstępne nawilżenie, wygładza i
rozświetla. Dzięki niej skóra staje się trochę jaśniejsza, tzn. jej koloryt
jest taki bardziej wyrównany. Zauważyłam również ograniczenie wydzielania sebum
oraz to, że wspomaga proces gojenia skóry, gdy pojawi mi się jakaś krostka,
którą raczę rozdrapać;) Muszę jednak zaznaczyć, że jest to produkt, który
wymaga cierpliwości w stosowaniu. Pierwsze efekty nie pojawiają się tak szybko
jak np. po kuracji Natural Secrets.
Esencja
dostępna jest na Jolse.
Znasz już Galacto Niacin 97 Power Essence albo inne
kosmetyki Purito?
Wydaje mi się całkiem fajna ta esencja ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie tak, choć znam fajniejsze:)
UsuńBardzo ciekawa jest ta esencja, w końcu coś bez ślimaka :D
OdpowiedzUsuńKosmetyki koreańskie to nie tylko śluz ślimaka. Ja zresztą bardzo rzadko opisuję produkty ze „ślimakiem”, więc raczej nie powiedziałabym, że w końcu:)
UsuńNigdy nic nie miałam tej marki i sama nie wiem czy się na tą esencję skuszę :) Mam w zapasach tą o której piszesz na końcu czyli z Natural Secrets :)
OdpowiedzUsuńNo to miłego używania:)
Usuńbardzo ciekawy produkt. cierpliwość czasem jest niezbędna, żeby zobaczyć efekty :) fajnie, że pomaga goić drobne ranki i podrażnienia i nie obciąża skóry :) chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć znam produkty, które przynoszą szybsze efekty.
UsuńUwielbiam niacin, ciekawy kosmetyk ja uzywam obecnie serum z The Ordinary z niacyna :D
OdpowiedzUsuńI jak się spisuje? Ja myślałam o retinolu TO, ale ciągle niedostępny.
UsuńZupełnie nie znam tej firmy :) Ja nie jestem cierpliwa pod żadnym względem :D
OdpowiedzUsuńAno, ja też:) Ogólnie skóra regeneruje się co 28 dni, więc normalne, że wszystko wymaga trochę czasu, ale chodzi o to, że przy niektórych produktach widzę szybszy taki wstępny efekt.
UsuńRzeczywiście skład bardzo dobry! Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńTego nie można mu odmówić. Zresztą Purito jest dobre składowo :)
UsuńAni esencji, ani marki niestety nie znam ;)
OdpowiedzUsuńMoże przyjdzie pora:)
UsuńCałkiem fajna, a nieraz na efekty trzeba i warto poczekać dłużej. Może z czasem trafi w moje ręce, już nie pierwszy raz o niej czytam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie wszystko działa szybko:)
UsuńUważam, że skład jest naprawdę dobry, także produkt warty wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
UsuńCiekawe jak sobie radzi z przebarwieniami i rumieniem 🤔 ogólnie mam zamiar ją przetestować, ale muszę wykończyć sharka, on jest genialny ❤️
OdpowiedzUsuńJa ogólnie uważam, że jak ktoś już ma przebarwienia to wiele nie pomoże albo jedynie trochę rozjaśni czasowo. Niemniej zawsze warto spróbować.
UsuńKusi mnie ta esencja ale boję się niacynamidu, lubi mnie podrażniać w większym stężeniu :/
OdpowiedzUsuńMoże nie jest to składnik dla Ciebie.
UsuńZnam je niestety tylko ze słyszenia, ale przymierzam się do złożenia zamówienia z Jolse :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co wybierzesz :)
UsuńZamówiłam sobie właśnie ten kosmetyk.
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie będą Twoje wrażenia.
UsuńWyrównanie kolorytu zdecydowanie by mi się przydało, więc chyba przyjrze się bliżej temu specyfikowi.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńEsencje polubiłam i używam codziennie:). Tej akurat nie znam, ale trochę to dziwne co piszesz - mam na myśli ten pyłek... esencja jest lekka, nie powinna robić takich rzeczy. Dobrze, że poza tym pyłkiem nieszczęsnym reszta była ok;).
OdpowiedzUsuńWłaśnie drażni mnie to😅 może to przez naturalny skład, ale już miałam naturalne esencje i nie było takich problemów;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zapowiada się całkiem ciekawie, ale pewnie są bardziej szałowe kosmetyki tego rodzaju, a mimo wszystko mam chęć spróbować. Jakos teraz zimą chętniej testuję różne nowinki kosmetyczne na mojej skórze.
OdpowiedzUsuńNo przyznam, że jest dobry, ale znam fajniejsze.
UsuńNiestety nie miałam okazji testować. Ale chętnie bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńA ogóle nie kojarzę tej marki... Ale zapiszę sobie i poszukam jakichś kosmetyków do wypróbowania
OdpowiedzUsuń