W
połowie grudnia wpadł mi do głowy pomysł, że może w przyszłym roku
wypróbowałabym coś z japońskich
kosmetyków, bo naprawdę bardzo dawno nie miałam nic japońskiego;) Jak
pomyślałam tak zrobiłam i moim pierwszym wyborem był krem pod oczy, a potem już
w styczniu zamówiłam BCL Momo Puri Gel
Cream, który kusił mnie przede wszystkim wychwalanym brzoskwiniowym
zapachem:) A ja na brzoskwiniowe aromaty jestem łasa!
BCL Momo Puri Gel Cream
Jest
to nawilżający japoński żel-krem wzbogacony o ceramidy brzoskwiniowe Momo Puri i
szczepy probiotyczne Lactobacillus E-12, które wypełniają skórę wilgocią,
ujędrniają, a także wzmacniają naturalną barierę ochronną. Wśród dodatkowych
składników kremu znajduje się ekstrakt z brzoskwini pochodzącej z Nagamo, ekstrakt
z bergamotki, kwas hialuronowy, witaminy A i E. Całość ma sprawiać, że nasza
skóra stanie się nawilżona, wypełniona i sprężysta. Można go stosować
bezpośrednio po oczyszczeniu twarzy lub po użyciu lotionu w ramach kompleksowej
pielęgnacji cery.
Skład:
water, dimethicone, methyl gluceth-10, pentylene glycol, glycerin, diglycerin,
butylene glycol, squalane, arginine, enterococcus faecalis ferment, zea mays
(corn) oil, ascorbyl tetraisopalmitate, tocopherol, retinyl palmitate, sodium
hyaluronate, phytosteryl glucoside/glucosylceramide, citrus aurantoum bergamia
(bergamont) fruit extract, prunus persica (peach) leaf extract, hydroxyethyl
acrylate/sodium acryloyldimethyl taurate copolymer, acrylates/C10-30 alkyl
acrylate crosspolymer, sorbitan isostearate, tetrasodium etidronate, sodium
oleate, silica, polysorbate 60, polyglyceryl-5 laurate, phenoxethanol,
fragrance, cynocobalamin, iron oxides.
BCL Momo Puri Gel Cream został
opakowany w plastikowy kartonik, który od razu zwraca uwagę. Wewnątrz
znajdziemy plastikowy połyskujący pudrowo-różowy słoiczek o pojemności 80g,
czyli prawie 2x większej niż standardowo;) Nie ma się jednak z czego cieszyć,
bo krem nie należy do wydajnych. Ale powiedzmy, że u mnie to norma;) Zrobiłam z
niego zresztą jeszcze odlewkę 15ml dla siostry.
Krem
Momo Puri posiada różowawą barwę i kremowo-żelową konsystencję, która po
nałożeniu na twarz jest taka mokra i orzeźwiająca;) Niesamowicie ciekawiło mnie
czy rzeczywiście tak pięknie pachnie, więc krem wdrożyłam do swojej pielęgnacji
jeszcze tego samego dnia gdy do mnie dotarł, czyli w połowie stycznia:) Nie
zawiodłam się. Zapach jest brzoskwiniowy, delikatny i bardzo ładnie wyważony.
Nie trąci sztucznością i nie męczy. Zdarzało mi się go otworzyć w ciągu dnia
tylko po to by się nim trochę zaciągnąć:D
Pierwsze
moje odczucia dotyczące tego kremu nie były szczególnie entuzjastyczne. Ot,
przyjemny, delikatnie pachnący krem, ale czy na tyle by zamawiać specjalnie z Japonii? Znalazł u mnie zastosowanie, jako
zwieńczenie mojej wieloetapowej pielęgnacji twarzy. Ale początkowo miałam
wrażenie, że już niewiele robi jako ten ostatni krok;) Jego konsystencja
wydawała mi się zbyt lekka żeby mógł mi zapewnić optymalną pielęgnację
wykańczającą. Jednak w miarę stosowania doszłam do wniosku, że jest on lekki,
ale jednocześnie na swój sposób bogaty;) Finalnie polubiłam go na tyle, że
zamówiłam kolejne opakowanie, a także lotion z tej samej serii:)
Na pewno nie można mu odmówić komfortu stosowania. Ja zdecydowałam się
przechowywać go w lodówce Coldy i taki schłodzony świetnie orzeźwia:) Posiada
przede wszystkim właściwości nawilżające, ale podczas stosowania skóra zyskuje
również na sprężystości i promienności:) Krem szybko się wchłania pozostawiając po sobie delikatną, lekko błyszczącą, ale nielepką warstewkę. Bardzo dobrze współpracuje z makijażem. Po pierwszych dniach używania nie
czułam żadnej wyjątkowości w jego działaniu i nawet myślałam sobie, że krem tego
pokroju bez problemu można kupić w Polsce, ale przy regularnym stosowaniu na
dzień doszłam do wniosku, że jednak ma w sobie „to coś”, co sprawia, że chcę
więcej;)
Swój
krem BCL Momo Puri Gel Cream
upolowałam na ebay.com z wysyłką
prosto z Japonii, ale jeśli nie masz na to czasu to sprawdzonym miejscem z
japońskimi kosmetykami jest np. sklep berdever.pl.
Znasz BCL Momo Puri Gel Cream albo inne kosmetyki
z brzoskwiniowej serii japońskiej marki BCL?
Ciągle piszesz o cudach, które widzę pierwszy raz na oczy :D
OdpowiedzUsuńDługo siedzę w temacie kosmetyków, więc nie da się ukryć, że z drogeryjnych i popularnych marek już wiele miałam i przemierzam te bardziej niedostępne regiony:)
UsuńZupełna nowość jak dla mnie ale uwielbiam zapach brzoskwini w kosmetykach!
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńJa wolę kremowe konsystencje :)
OdpowiedzUsuńJa zwykle też, ale ogólnie nie mam problemu z konsystencjami;)
UsuńI zapach i sama konsystencja sprawiają, że mam ogromną chęć na sięgnięcie po ten kosmetyk.
OdpowiedzUsuńMnie skutecznie skusił;)
UsuńO to to, ja używam od dwóch miesięcy chyba, ale mam takie same odczucia. Niby normalny, a jednak nie :D I też niucham w ciągu dnia, tak bez powodu.... I też nastawiam się na całą serię :D
OdpowiedzUsuńTaki niepozorny typ z niego:D
UsuńNa mnie też czeka drugie opakowanie. Ale ogólnie mam wrażenie, że tonik, przynajmniej ta klasyczna wersja, pachnie jakoś jeszcze ładniej 😂
OdpowiedzUsuńAż jestem w szoku, że tak dwa kupiłam 😂
UsuńCzasami tak jest, że dopiero z czasem docenia się działanie danego kosmetyku! Będę go miała na uwadze!
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńDobrze, że zapach nie jest chemiczny, co jest dość częstym zjawiskiem przy brzoskwiniowych zapachach :)
OdpowiedzUsuńO tak, masz racje.
UsuńTeż uwielbiam zapach brzoskwini więc muszę go wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńZapach brzoskwini w kosmetykach to coś co lubię :)
UsuńDla mnie to zupełna nowość. Opakowanie jest urocze i wyobrażam sobie jak pięknie musi pachnieć ten żel-krem :) fajnie, że po czasie ujawnił swoje działanie ;)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba trochę poczekać na działanie :)
UsuńCieszę się, że u Ciebie mimo początkowego raczej niezadowolenia, zamieniło się w sympatie do niego ;). Mnie osobiście w nim najbardziej ciekawi zapach!
OdpowiedzUsuńNo ja głównie dla zapachu kupiłam 😂
UsuńJak ja bym chciała sprawdzić ten zapach, czuję że to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńDelikatny, ale ma w sobie to coś;)
UsuńMyślę że byłam zadowolona z niego :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdzić na sobie:)
UsuńA ja pierwszy raz widzę to małe cudeńko. Mnie najbardziej ciekawi zapach :D
OdpowiedzUsuńNo ja dopiero w zeszłym roku o tej serii Momo Puri usłyszałam 😁
UsuńTotalna nowość dla mnie, ale lubię zapach brzoskwinki w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńJa też 😁
UsuńNie znam tego kremu :(
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze poznasz :)
UsuńNiestety nie dla mnie, silikon już na drugim miejscu :/
OdpowiedzUsuńMojej cerze na szczęście nie przeszkadza:)
UsuńNo opakowanie i kolor ma piękne ;D
OdpowiedzUsuńCałkiem całkiem :D
UsuńWygląda pięknie, i chętnie sprawdzę jak działa
OdpowiedzUsuńTak myślę, że ten krem będzie fajny na lato, ponieważ jest taki lekki. Poza tym ceramidy brzoskwiniowe i taki też zapach bardzo mnie kuszą!
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś nawilżający krem japoński i byłam zadowolona:-)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się nigdy z tym produktem, ale bardzo mnie nim zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie używałam jeszcze kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńJuż samym opisem zapachu mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńKolejny nieznany mi krem i marka, ale tak mnie ciekawia azjatyckie kosmetyki, ze w koncu musze cos zamowic ;D
OdpowiedzUsuńFirmy zupełnie nie znam, trochę mi ten silikon tak wysoko nie leży bo moja skóra nie bardzo się z nim lubi :( co innego włosy :D
OdpowiedzUsuńOstatnio mam fazę na wszelakiego rodzaju brzoskwiniowe rzeczy, pewne więc, że rozejrzę się za nim na ebay'u :D
OdpowiedzUsuńJakie urocze opakowania! Kocham róż i koniecznie muszę tego spróbować, tym bardziej, że kocham brzoskwiniowy zapach! :)
OdpowiedzUsuńZapach brzoskwini? Jak najbardziej! Chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń