Z
wypróbowaniem balsamu do ust Nuxe Reve
de Miel w nowej, ulepszonej formule czekałam tak długo,
że w końcu nastąpiła u mnie kumulacja szczęścia i w krótkich ostępach czasu
trafiły do mnie aż 3 sztuki (w tym jedna limitowana;)). Jeden kupiłam, a
wkrótce potem dostałam jeszcze dwa w prezencie;) Pogoda dla bogaczy;) Nie
pozostawało więc nic innego jak otworzyć jeden z nich;) Padło na wersję
limitowaną, która została wypuszczona z okazji 25-lecia serii Reve de Miel, ale
od razu spieszę z wyjaśnieniem, że limitowane jest jedynie opakowanie.
Zawartość natomiast dokładnie taka sama jak w przypadku balsamu do ust Nuxe,
który jest dostępny w regularnej sprzedaży.
Nuxe Reve de Miel balsam do ust nowa formuła
Jest
to regenerujący balsam do ust zawierający dobroczynne składniki takie jak miód,
olejki roślinne oraz propolis. Wyselekcjonowany skład sprawia, że balsam
natychmiastowo koi, mocno odżywia oraz regeneruje suche i spierzchnięte usta.
SKŁAD: CERA ALBA/BEESWAX, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA)
BUTTER, OLUS OIL/VEGETABLE OIL, LECITHIN, BEHENOXY DIMETHICONE, PRUNUS
AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, MEL/HONEY, DIMETHICONE, CAPRYLIC/CAPRIC
TRIGLYCERIDE, CITRUS GRANDIS (GRAPEFRUIT) PEEL OIL, HYDROGENATED VEGETABLE OIL,
ROSA MOSCHATA SEED OIL, TOCOPHERYL ACETATE, TOCOPHEROL, CITRUS LIMON (LEMON)
PEEL OIL, GLYCERYL CAPRYLATE, ALLANTOIN, CALENDULA OFFICINALIS FLOWER EXTRACT,
HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, PROPOLIS EXTRACT, CITRIC ACID, LIMONENE,
CITRAL, LINALOOL, GERANIOL [N3103/A].
Balsam do ust Nuxe Reve de Miel
opakowany został w kartonik, wewnątrz którego znajdziemy elegancki szklany
słoiczek o pojemności 15ml. Produkt jest zdatny do użycia przez 6 miesięcy od
momentu otwarcia i myślę, że spokojnie można zużyć go w tym terminie.
Balsam
do ust Nuxe posiada żółtawą barwę i gęstą, treściwą konsystencję, która jest
charakterystyczna, ponieważ nie miałam chyba żadnego innego produktu o
zbliżonej konsystencji. A rozmaitych balsamów do ust zużyłam w życiu mnóstwo;)
To co najbardziej lubię w nawilżaczu do ust Reve de Miel to piękny, delikatny
miodowy zapach z orzeźwiającą nutką grejpfruta:) Jest tak samo ładny jak
dawniej i przy tym bardzo naturalny w odbiorze;)
Moje
pierwsze wrażenia dotyczące produktu nie były zbyt pozytywne, ponieważ zaraz po
otwarciu moim oczom ukazała się rodzinka grudek na powierzchni balsamu. A
grudki to coś, czego bardzo nie lubię;) Miałam więc zawahanie czy w ogóle użyć. Byłam jednak w sytuacji podbramkowej i musiałam się poratować po balsamie
Dr. Jart+, który chronił tylko wtedy, gdy miałam go na ustach i nawet niedługa
rozłąka powodowała, że moje usta pokrywały suche skórki, więc zaryzykowałam;)
Przejechałam po balsamie palcem i na szczęście okazało się, że grudki były tylko czysto powierzchowne. Starą formułę balsamu miałam parę razy i muszę przyznać, że raz trafiałam na piękną, gładką konsystencję, a raz na typowo grudkową na całej powierzchni i te grudki zawsze mnie denerwowały. Cieszę się więc, że przy nowej formule nie muszę się z nimi męczyć przez całe opakowanie, bo ja nerwowy człowiek jestem;)
Ale czas na najważniejsze! Jak przebiegła akcja ratunkowa dla moich spękanych i podrażnionych ust? Miałam wtedy leniwy styczniowy piątkowy wieczór, podczas którego zrobiłam sobie mały maraton na Netflixie z serialem „Ania, nie Anna”. Zrobiłam peeling ust (zwyczajny z samego cukru) i posmarowałam je grubą warstwą Reve de Miel (tak, tak, skłonność do przesady) i muszę przyznać, że już po drugim odcinku czułam, że jest lepiej. Potem posmarowałam jeszcze raz i dodatkowo typowo na noc. Rano usta praktycznie odzyskały już komfort i gładkość. A po 3 dniach regularnego stosowania były jak nowe. Na pierwszy rzut oka balsam nie różni się zbyt wiele od poprzedniej formuły, ale z moich obserwacji wynika, że musiałam krócej czekać na satysfakcjonujący efekt. Oczywiście nadal jest w tym balsamie coś, co dla mnie jest wadą i wcale nie jest to cena, a… brak połysku i treściwa konsystencja. Lubię mieć błyszczące usta i np. koreańskie maski całonocne takie jak Klavuu albo Laneige z powodzeniem mogę stosować w ciągu dnia, zastępując nimi błyszczyk, a Nuxe tej funkcji już nie spełni. Z powodzeniem mogę go jednak używać na noc, a także do regeneracji po kosmetycznych niewypałach do ust;) Niestety ten słoiczek Nuxe gdzieś posiałam i chyba przepadł.
Przejechałam po balsamie palcem i na szczęście okazało się, że grudki były tylko czysto powierzchowne. Starą formułę balsamu miałam parę razy i muszę przyznać, że raz trafiałam na piękną, gładką konsystencję, a raz na typowo grudkową na całej powierzchni i te grudki zawsze mnie denerwowały. Cieszę się więc, że przy nowej formule nie muszę się z nimi męczyć przez całe opakowanie, bo ja nerwowy człowiek jestem;)
Ale czas na najważniejsze! Jak przebiegła akcja ratunkowa dla moich spękanych i podrażnionych ust? Miałam wtedy leniwy styczniowy piątkowy wieczór, podczas którego zrobiłam sobie mały maraton na Netflixie z serialem „Ania, nie Anna”. Zrobiłam peeling ust (zwyczajny z samego cukru) i posmarowałam je grubą warstwą Reve de Miel (tak, tak, skłonność do przesady) i muszę przyznać, że już po drugim odcinku czułam, że jest lepiej. Potem posmarowałam jeszcze raz i dodatkowo typowo na noc. Rano usta praktycznie odzyskały już komfort i gładkość. A po 3 dniach regularnego stosowania były jak nowe. Na pierwszy rzut oka balsam nie różni się zbyt wiele od poprzedniej formuły, ale z moich obserwacji wynika, że musiałam krócej czekać na satysfakcjonujący efekt. Oczywiście nadal jest w tym balsamie coś, co dla mnie jest wadą i wcale nie jest to cena, a… brak połysku i treściwa konsystencja. Lubię mieć błyszczące usta i np. koreańskie maski całonocne takie jak Klavuu albo Laneige z powodzeniem mogę stosować w ciągu dnia, zastępując nimi błyszczyk, a Nuxe tej funkcji już nie spełni. Z powodzeniem mogę go jednak używać na noc, a także do regeneracji po kosmetycznych niewypałach do ust;) Niestety ten słoiczek Nuxe gdzieś posiałam i chyba przepadł.
Znasz balsam do ust Nuxe Reve de Miel
w odświeżonej formule? Jakie balsamy do ust stosujesz na noc?
Ja mam jeden ulubiony balsam z sylveco :)
OdpowiedzUsuńTen peelingujący? Też lubię:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa go nadal uwielbiam ❤️ U mnie w tej nowej wersji praktycznie nie miał grudek, więc to też bardzo na plus. Towarzyszy mi on juz od 6 lat 😁
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta wersja też jest nowa i mimo wszystko grudki znalazłam🙈 Ale na szczęście tylko powierzchowne😅 Dla mnie nadal ma swoje wady i zalety, ale w celach regeneracyjnych się sprawdza i uwielbiam jego zapach😉
UsuńJuż od jakiegoś czasu przymierzam się do zakupu :)
OdpowiedzUsuńTo chyba czas wypróbować ��
UsuńJa na noc stosuję Tender Care albo pomadkę peelingującą z Sylveco. Ostatnio jednak poznałam pomadkę w sztyfcie z Nuxe i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńZnam wszystkie przez Ciebie wymienione i szczególnie lubię peeling Sylveco😁
Usuńbardzo ciekawią mnie ich kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńMają rozwiniętą ofertę, więc każdy znajdzie coś dla siebie 😊
Usuńnie znam tego balsamu, teraz po zimie musze jakis zastosować
OdpowiedzUsuńJa rzadko sięgam po balsamy do ust choć bardzo lubię kostki Balmi :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei regularnie 😊
UsuńUwielbiam ten balsam, niedługo pójdę po kolejne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś fanką😉
UsuńCzegoś takiego właśnie teraz szukam.
OdpowiedzUsuńNo proszę 😉
UsuńA ja wciąż nie miałam tego kultowego balsamu... muszę w końcu go kupić, tym bardziej, że zainteresowało mnie to połączenie miodu i grejpfruta;).
OdpowiedzUsuńNo myślę, że akurat zapaszek na pewno Ci się spodoba😁
UsuńBardzo chętnie wypróbowałabym ten balsam do ust :) Z Nuxe miałam tylko krem do rąk i suchy olejek :)
OdpowiedzUsuńTo już coś znasz 😊
UsuńJa się trochę zawiodłam, nie spodziewałabym się, że w środku będą silikony. Choć skuteczny, to nie jest to, czego szukam w tego typu produktach :)
OdpowiedzUsuńW sensie, że liczyłaś na bardziej naturalny skład?😊
UsuńJa póki co to chyba widze tylko zmianę słoiczka :D w koncu go wyprobuję a na razie kocham pomadke z Lidla :D chociaż i ja nie lubię grudek, dobrze że tu były tylko z wierzchu :P
OdpowiedzUsuńNo dla mnie zmiana nie jest jakaś ogromna. A która to pomadka z Lidla?
Usuńzwykła, Cien niebieskie opakowanie :D
UsuńTej wersji jeszcze nie miałam 😊 Miałam kiedyś tą pierwszą wersję w słoiczku i miło ją wspominam 😊
OdpowiedzUsuńTo ten nowy pewnie byś polubiła 😊
UsuńMam już swojego ulubieńca do ust, niczego póki co nie szukam :)
OdpowiedzUsuńA zdradzisz jaki to?
UsuńUwielbiam chyba wszystkie produkty tej marki!
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńAle pazury cudowne !! A produkty tej marki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńAh, szkoda, że w sloiczku, zawsze mam problem z nakładaniem potem
OdpowiedzUsuńAno, zawsze mniej wygodnie niestety.
UsuńMuszę w końcu wypróbować ten balsam. Czytam o nim od lat, a nigdy nie miałam jeszcze nawet podstawowej wersji.
OdpowiedzUsuńTo może teraz jest dobry moment;)
UsuńNawet nie wiedziałam, że zmienili formułę. Od dawna miałam na niego ochotę.
OdpowiedzUsuńgodny polecenia balsam do ust, konsystencję ma świetną
OdpowiedzUsuńNigdy go nie używałam, ale może kiedyś będzie okazja na przetestowanie ;D Muszę, bo się uduszę ;D
OdpowiedzUsuńMusze koniecznie go zakupic, ja jestem wrecz uzalezniona od balsamow do ust :D
OdpowiedzUsuńJa na noc zazwyczaj wybieram jakąś pomadkę nawilżającą a czasem krem do ust.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam sie do tych balsamów jak sójka, która wybiera sie za morze..I sama nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu kupić i zobaczyć jakie będą moje wrażenia.