W drugiej połowie marca
marka BodyBoom wypuściła linię do
pielęgnacji twarzy FaceBoom.
Niedługo potem pojawiły się równie różowiutkie nowości do pielęgnacji ciała:)
Sama skusiłam się na trzy z nich, a dodatkowo dwa dostałam w prezencie od Anetki. Miałam
dobre wspomnienia z BodyBoom, a ceny nowości były wyjątkowo korzystne, więc
uznałam, że grzechem byłoby nie spróbować. Co ciekawe producentem Bodyboom i
Faceboom jest obecnie Bielenda. Dziś
postanowiłam w telegraficznym skrócie opisać swoje wrażenia:)
Nowości FaceBoom od BodyBoom
FaceBoom Oczyszczająca pianka do mycia twarzy Puszysta Kumpelka
Na Puszystą Kumpelkę (kocham te nazwy:D), czyli Oczyszczającą piankę do mycia twarzy Faceboom skusiłam się zaraz po
premierze tj. w drugiej połowie marca.
Spodobała mi się na tyle, że na początku maja kupiłam drugą sztukę na zapas. Pierwsza wystarczyła mi na
ok. 7 tygodni codziennego stosowania rano i wieczorem. Pod względem działania
nie ustępuje 5x droższej piance, którą miałam wcześniej:) Ma przyjemny skład, nie
wysusza, nie podrażnia. Jest komfortowa w użyciu. Dobrze radzi sobie zarówno z
porannym myciem twarzy jak i w przypadku dwuetapowego oczyszczania, czyli po
demakijażu olejkiem. Po użyciu skóra jest miękka w dotyku i dobrze przygotowana
na przyjęcie toniku oraz dalszej pielęgnacji. Zapach jak dla mnie bez szału, z
lekko pudrowymi nutami. Ale
obiektywnie może się podobać;) Do
wad należą problemy z opakowaniem.
Kupowałam
jeszcze na prezenty, więc łącznie kilka sztuk. Pierwsza kupiona online
przeciekała (opakowanie było lepkie i mokre) i pozostałe kupione w Rossmannie
również… Na szczęście podczas użytkowania nic
już nie ciekło. Muszę
jednak dodać, że jest to produkt wymagający krzepy;) Naprawdę ciężko się go
dozuje! Pomijając wady fabryczne,
z działania jestem zadowolona.
FaceBoom Gumowa maska algowa peel-off Giętka Idealistka
Maski algowe kupowałam na
prezenty, a dla siebie wzięłam jedną sztukę tak od niechcenia. Jestem leniwa i
preferuję maski od razu gotowe do użycia:) Czasem jednak można się poświęcić i
zrobić sobie małe SPA! Gdy już zdecydowałam się użyć, zachwyciłam się na tyle,
że natychmiast zdecydowałam – jutro biegnę do Rossmanna wykupić cały dostępny
zapas! No nie nachapałam się, bo na stanie były już tylko dwie:P Wzięłam więc
co było i oddaliłam się z jedynie częściowym poczuciem satysfakcji;)
Ale od początku! Maska została umieszczona w różowym kubeczku takiej samej wielkości jak peeling do ciała z BodyBoom. Wiem, że względu na ten gabaryt wiele dziewczyn myślało, że jest to produkt na kilka razy. Ale trzeba wyraźnie zaznaczyć – maska jest na jedno użycie, a wewnątrz znajdziemy 12g proszku. Aby rozrobić maskę wystarczy dodać do kubeczka 30ml wody i energicznie zamieszać (ja robię to gumowym pędzelkiem do masek) aż do uzyskania jednolitej masy. Ważne żeby nie nalać zbyt dużo wody, ponieważ wtedy konsystencja będzie zbyt rzadka. Ciężko będzie nałożyć produkt na twarz, a i efekt nie będzie zadowalający. Przed użyciem myjemy oczywiście twarz;) Zapach maski też jest dla mnie bez większych fajerwerków, ale nie należy do nieprzyjemnych;) Maskę nakładamy na oczyszczoną skórę, ale tak naprawdę dla zwiększenia efektywności można pod nią użyć też lekkiego serum (często tak robią w salonach). Ja używałam na gołą skórę żeby móc ocenić działanie maski samej w sobie;) Po upływie 10-15 min maskę po prostu ściągamy z twarzy. U mnie efekt zastosowania tej maski jest rewelacyjny. Moja twarz jest po niej miękka niczym pupcia niemowlaka! Niesamowicie wygładzona, promienna i nawilżona! Dla mnie sztos! Także musi być w niej coś, co moja skóra wyjątkowo lubi:) Gdy po użyciu nałożę jeszcze serum i krem, efekt jest niesamowity! Z uwagi na to, że produkt jest jednorazowego użytku, a jego cena regularna wynosi 15zł nie wypada to zbyt ekonomicznie;) Ale mimo wszystko nie jest to też żadna cena zaporowa:P Plus jednak taki, że mamy od razu pojemnik do rozrobienia, więc nie musimy szukać żadnej miski. Jeśli zależy Ci na masce algowej w dużym opakowaniu to mogę polecić te z Bielenda Professional.
Ale od początku! Maska została umieszczona w różowym kubeczku takiej samej wielkości jak peeling do ciała z BodyBoom. Wiem, że względu na ten gabaryt wiele dziewczyn myślało, że jest to produkt na kilka razy. Ale trzeba wyraźnie zaznaczyć – maska jest na jedno użycie, a wewnątrz znajdziemy 12g proszku. Aby rozrobić maskę wystarczy dodać do kubeczka 30ml wody i energicznie zamieszać (ja robię to gumowym pędzelkiem do masek) aż do uzyskania jednolitej masy. Ważne żeby nie nalać zbyt dużo wody, ponieważ wtedy konsystencja będzie zbyt rzadka. Ciężko będzie nałożyć produkt na twarz, a i efekt nie będzie zadowalający. Przed użyciem myjemy oczywiście twarz;) Zapach maski też jest dla mnie bez większych fajerwerków, ale nie należy do nieprzyjemnych;) Maskę nakładamy na oczyszczoną skórę, ale tak naprawdę dla zwiększenia efektywności można pod nią użyć też lekkiego serum (często tak robią w salonach). Ja używałam na gołą skórę żeby móc ocenić działanie maski samej w sobie;) Po upływie 10-15 min maskę po prostu ściągamy z twarzy. U mnie efekt zastosowania tej maski jest rewelacyjny. Moja twarz jest po niej miękka niczym pupcia niemowlaka! Niesamowicie wygładzona, promienna i nawilżona! Dla mnie sztos! Także musi być w niej coś, co moja skóra wyjątkowo lubi:) Gdy po użyciu nałożę jeszcze serum i krem, efekt jest niesamowity! Z uwagi na to, że produkt jest jednorazowego użytku, a jego cena regularna wynosi 15zł nie wypada to zbyt ekonomicznie;) Ale mimo wszystko nie jest to też żadna cena zaporowa:P Plus jednak taki, że mamy od razu pojemnik do rozrobienia, więc nie musimy szukać żadnej miski. Jeśli zależy Ci na masce algowej w dużym opakowaniu to mogę polecić te z Bielenda Professional.
Nowości BodyBoom
BodyBoom Peeling z pestek winogron Niezastąpione Winogrono
Chyba prawie każdy słyszał
o kawowych peelingach BodyBoom? Swego czasu używałam ich namiętnie! Wiele osób
je uwielbia, ale opakowanie w formie saszetki nie dla każdego jest wygodne i
przyznam, że mnie za którymś razem również ono zmęczyło;) Dla takich marud
marka przygotowała peelingi w formie kubeczków. Dokładnie takich samych jak
maska, którą opisałam wyżej. Z tą różnicą, że wewnątrz znajdziemy 100g
peelingu, czyli już nie na jeden raz, a na parę razy;) Warto tutaj dodać, że
peeling należy zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia. Pierwsze co mi się w nim
nie spodobało to znów zapach. Spodziewałam się jakiejś naturalnej woni, a dla
mnie ten zapaszek jest po prostu sztuczny. Sama nie wiem jak go określić. Może
coś w kierunku syntetycznej rodzynki z nutą świeżości? Zostaje na skórze jeszcze
przez parę godzin po użyciu, tzn. mój nos wyczuwa;) Może Tobie się spodoba, ale
ja nie nadawałam z nim na tych samych falach:P Peeling posiada brązową barwę i
dość sypką, suchą konsystencję. Nie ma tej przyczepności do dłoni, więc trzeba
przenosić go na ciało szybko i sprytnie;) Poziom złuszczania w moim odczuciu
jest od lekkiego do średniego, zależnie od tego, jaki nacisk na skórę
zastosujemy. Po masażu producent zaleca zostawić peeling na skórze jeszcze
przez 3-5 minut. Po użyciu skóra jest złuszczona, delikatnie wygładzona i lekko
nawilżona. Nie ma takiego efektu wow jak po kawowym bracie. Jest w porządku, ale
to nie jest ten poziom, do którego przyzwyczaiły mnie peelingi kawowe z tej
samej marki:) Mam jeszcze drugi z pestek jagód i zobaczymy czy zapach bardziej
przypadnie mi do gustu.
BodyBoom Ujędrniające masło do ciała
Smarowanie to moje
powołanie (podobnie jak spanie), więc zawsze chętnie próbuję wszelkich
nawilżaczy do ciała;) To masło jest podobno sprzymierzeńcem w walce o szczupłe
ciało bez cellulitu oraz rozstępów. I to musimy przemilczeć, bo szczupła jestem
z natury aż nadto i w przeciwieństwie do większości kobiet nie mam cellulitu
ani rozstępów. Takim trzeba się urodzić:D Nie zważam jednak aż tak na
przeznaczenie i zawsze chętnie wetrę mimo wszystko;) Masło posiada
średnio-gęstą konsystencję, która rozprowadza nieco marząc się i bieląc. Nie
jest jednak tłuste. Wchłania się do matu. To jednak dla mnie minusik, gdyż
lubię jak balsam pozostawia zdrowo błyszczącą skórę. Nie tłustą, ale lekko
błyszczącą. I znowu zapach! Nie za słodko? Zapach tego masełka jest tak słodki,
że powinna się nim smarować Lalka Barbie;) Dla mnie woń jest nieco męcząca i z
tych dających o sobie znać przez dłuższy czas, plus zostających na piżamie. Z
tego powodu smarowałam się nim tylko od pasa w dół (mniejsza intensywność
powiewu:P), a na górę dawałam Gel Trap od Swederm. Jak już wspomniałam nie mam
tych wszystkich problemów, do których polecane jest owe masło. Zdarza mi się
jednak sięgać po takie produkty, ponieważ nierzadko zapewniają efekt tak
gładkiej, że aż śliskiej skóry. Ale nie tym razem. Przy tym maśle widziałam
bardziej działanie nawilżająco-odżywcze. Całkiem dobre nawiasem mówiąc, ale nie na tyle spektakularne żeby się zachwycić.
Jak w widać każda z
nowości w moim odczuciu ma jakieś wady. Najlepiej oceniam maskę algową i
będę do niej wracać! Piankę również kupiłam kolejną na zapas.
Znasz
coś z nowości FaceBoom albo BodyBoom? Jaka jest Twoja opinia na ich temat?
Muszę przyznać, że mimo mojego maseczkomaniactwa nie do końca lubię się z peel off'ami nie są dla mnie zbyt wygodne (nosze okulary i najczęściej nakładam maskę pod prysznicem), a do tego mega ciężko się u mnie ściągają :/ Ale bardzo zachęciłaś mnie do tej maski, że na pewno kupię :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też:) Fajnie się zdejmuje taką maskę, ale najpierw trzeba rozrobić i nałożyć:D Ja też najchętniej robię wszelkie maski pod prysznicem, a te algowe akurat się do tego nie nadają:D Aczkolwiek czasem mam dzień dobroci dla takich masek:D I poznania tej maski algowej Face Boom absolutnie nie żałuję:) U mnie efekt mega:)
UsuńDla mnie zrywa nie fajnie :P Tzn te co miałam bo nie schodziły w całości tylko tak trochę się rwały trochę zasychały DRAMAT :D Ale widziałam u kogoś na filmiku że całością schodzi, więc może ta jest inna :)
UsuńNo czasem zdarzają się takie gagatki:D Ważne żeby nałożyć równomierną warstwę na całą twarz. Bo jak na część położymy cieńszą warstwę to już nie zejdzie ładnie. A najgorzej jak się nałoży trochę przy włosach:D
UsuńLubię ten puder :)
OdpowiedzUsuńA to pudru enzymatycznego nie kupiłam, ale może w przyszłości:)
UsuńMaska mnie kusiła, ale ostatecznie się na nią nie zdecydowałam :)
OdpowiedzUsuńNo czasem tak bywa:)
UsuńMaskę chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec:)
UsuńMuszę się w końcu skusić na produkty tej marki :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie miałaś z Body Boom?:)
UsuńZ FaceBoom aktualnie używam płynu micelarnego i jestem zadowolona. W zapasach mam jeszcze tą maskę algową i puder enzymatyczny do mycia twarzy. :)
OdpowiedzUsuńTrochę kusił mnie ten puder enzymatyczny, ale ostatecznie nie kupiłam:)
UsuńTa cała seria FaceBoom mnie mega ciekawi, już poprzez sam wygląd opakowań :D
OdpowiedzUsuńHaha no opakowania takie bardzo słodkie:P
UsuńJak przejęli markę, sporo nowości jest :)
OdpowiedzUsuńFakt! Bielenda umie w nowości!:D
UsuńMiałam część produktów z tej serii. Pianka była całkiem fajna i pewnie do niej wrócę, z moją się nic nie działo :P
OdpowiedzUsuńHaha o widzisz to dobre i to! Ja kilka kupiłam i każda trefna:D
UsuńPrzez Ciebie skusiłam się na maski algowe jak były w promce w Rossku - i mam zapas :) Ale inne produkty jakoś nieszczególnie mnie kusza..
OdpowiedzUsuńNo nie zawsze cała seria kusi:) Też nie miałam wszystkiego:)
UsuńOstatnio wszędzie widzę te różowe cudaki i nie powiem, żeby mnie nie intrygowały. Chyba w końcu się na coś skuszę... Może na maskę algową? Nigdy takich nie używałam, chyba najwyższy czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńCudownie, że marka się rozwija :) I te słodkie, urocze opakowania.
OdpowiedzUsuńFakt, nie stoją w miejscu:)
UsuńTa marka niesamowicie mnie ciekawi :D
OdpowiedzUsuńCzas coś wypróbować:)
UsuńNiestety nie znałam tych nowości :) ale ogólnie markę znam :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy o niej słyszał:)
UsuńWygodnie Ci się ją zdejmowało? Mi nigdy nie udało się zdjąć maski algowej bez pozostałości :( Zaskoczyło mnie to, że wystarcza ona tylko na jeden raz...
OdpowiedzUsuńNie miałam problemów ze zdejmowaniem. Ważne jest żeby równomiernie nałożyć maskę na twarz. Jeśli w którymś miejscu jest zbyt cienka warstwa to wtedy są problemy żeby elegancko zdjąć.
UsuńUwielbiam markę, więc chętnie wypróbuje nowości 😍😍😍
OdpowiedzUsuńMoże któryś produkt się u Ciebie sprawdzi;)
UsuńZazdroszczę ci ze nie masz problemow z niejedrna skora :)
OdpowiedzUsuńZnajdą się za to inne:D
UsuńZnam tylko maseczkę do twarzy i czeka na swoje premierowe użycie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Ci się spodoba:)
UsuńWłaśnie wczoraj robiłam sobie tą maskę, u mnie działa niemal tak samo jak diamentowa bielenda proffessional, co nie zmienia faktu, że to bardzo przyjemny zabieg ❤️
OdpowiedzUsuńDla mnie nawet nie tyle przyjemny (bo tak niekoniecznie lubię się w tym babrać:D), co skuteczny:) Efekt jest jednak u mnie wart zachodu:)
UsuńTa maska algowa mnie zachęca:). Najbardziej mi się spodobał jednak Twój komentarz, że masło do ciała jak tak słodkie, że może się nim smarować Barbie;).
OdpowiedzUsuńJa ją mega polubiłam:) Haha, no nie mogłam się powstrzymać:D Sam cukier;)
UsuńPiankę faktycznie ciężko się dozuje ale jeszcze nie próbowałam ;D maska mój osobity hit ale powinna mieć jakieś zabezpieczenie pod pokrywką :D syntetyczna rodzynka? podziękuję! Woń dla lalki Barbie? także, dziękuję :D a już bieleniu mówię nie :P
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio jakąś szajbę na punkcie pianek do mycia twarzy - kupuję je nałogowo :)
OdpowiedzUsuńMaski ulgowej bym chętnie spróbowała.
OdpowiedzUsuń