Gdybym miała wybrać jeden kosmetyk,
bez którego ciężko mi sobie wyobrazić choć jeden dzień to zdecydowanie byłby to
balsam do ust! Nie ma dnia żebym nie
użyła go przynajmniej kilka razy;) Obsesję ochrony nawilżenia ust mam już od
czasów nastoletnich;) Przez lata zdążyłam poznać wiele produktów i również moje
preferencje z wiekiem się zmieniały:) W tym roku nie eksperymentowałam zbyt
wiele, a gdy już kupiłam coś nowego to często niekoniecznie rzucało na kolana:)
Pewnego dnia zawitały do mnie jednak balsamy do ust BasicLab w obu dostępnych wersjach, czyli Nawilżająca pomadka do ust i Ochronna
pomadka do ust. Nie byłabym sobą gdybym od razu ich nie wypróbowała, więc pierwszy
raz użyłam natychmiast po rozpakowaniu;)
BasicLab Ochronna pomadka do ust
Ochronna
pomadka do ust BasicLab ma za zadanie koić oraz wygładzać przesuszone i
spierzchnięte usta. Szczególnie polecana jest dla osób narażonych na działanie
czynników zewnętrznych, wrażliwych, podrażnionych, spierzchniętych i z
tendencją do szybkiego przesuszania się. Takich, które potrzebują codziennego
nawilżenia i ochrony. W swoim składzie zawiera olejek rycynowy, wosk pszczeli
oraz witaminę E.
Ochronna pomadka do ust
została zapakowana w kartonowe opakowanie, które oczywiście niezdarnie
rozerwałam;) Wewnątrz znalazłam zgrabną klasyczną, wysuwaną pomadkę o
pojemności 4g, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Oczywiście u
mnie żaden balsam tak długo miejsca nie zagrzeje. Tego typu produkty zużywam
ekspresowo. Ta wersja pomadki zwróciła moją uwagę, jako pierwsza właśnie ze
względu na piękny kolor opakowania;)
Sam sztyft jest jasnej barwy i odpowiedniej miękkości, czyli taki nie za miękki, nie za twardy. Nie roztapia się podczas smarowania. Choć przyznaję, że zaraz po odpakowaniu jej z kartonika była trochę mokra (panowała wtedy wysoka temperatura), więc włożyłam obie pomadki na jakiś czas do lodówki;) Pierwsze czego się obawiam otwierając nowy balsam do ust to zapach. Od zapachów i „posmaków” niektórych pomadek boli mnie wręcz gardło. W przypadku BasicLab ucieszyłam się z przyjemnego zapachu gumy balonowej, który jest delikatny i niezbyt długotrwały. Przykrego posmaku zaś brak, gdyż pomadka niczym nie smakuje:) Skoro wszystkie detale mi odpowiadały, wystarczyło już tylko skupić się na obserwacji działania:) Sam produkt pozostawia po sobie subtelny połysk oraz wyczuwalną, ale nie lepką warstewkę. Osobiście lubię czuć na ustach tą ochronną warstwę balsamu. Nie lubię pomadek, które natychmiast znikają z ust, ponieważ często razem z nimi znika także złudne uczucie nawilżenia;) Połysk (nawet lekki) też jest dla mnie ważny, gdyż nie lubię balsamów z matowym wykończeniem:) Po balsamy do ust sięgam regularnie z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że zwyczajnie lubię to uczucie na ustach i nawet samą czynność aplikacji. Drugi zaś bardziej przyziemny - moje usta są wrażliwe i szybko się przesuszają gdy nie dbam o nie należycie. Zawsze muszę mieć więc pod ręką coś porządnego:) Na szczęście ochronna pomadka BasicLab sprostała moim oczekiwaniom. Dzięki niej usta szybko stają się miękkie, gładkie i ukojone. Po prostu w dobrej kondycji:)
Sam sztyft jest jasnej barwy i odpowiedniej miękkości, czyli taki nie za miękki, nie za twardy. Nie roztapia się podczas smarowania. Choć przyznaję, że zaraz po odpakowaniu jej z kartonika była trochę mokra (panowała wtedy wysoka temperatura), więc włożyłam obie pomadki na jakiś czas do lodówki;) Pierwsze czego się obawiam otwierając nowy balsam do ust to zapach. Od zapachów i „posmaków” niektórych pomadek boli mnie wręcz gardło. W przypadku BasicLab ucieszyłam się z przyjemnego zapachu gumy balonowej, który jest delikatny i niezbyt długotrwały. Przykrego posmaku zaś brak, gdyż pomadka niczym nie smakuje:) Skoro wszystkie detale mi odpowiadały, wystarczyło już tylko skupić się na obserwacji działania:) Sam produkt pozostawia po sobie subtelny połysk oraz wyczuwalną, ale nie lepką warstewkę. Osobiście lubię czuć na ustach tą ochronną warstwę balsamu. Nie lubię pomadek, które natychmiast znikają z ust, ponieważ często razem z nimi znika także złudne uczucie nawilżenia;) Połysk (nawet lekki) też jest dla mnie ważny, gdyż nie lubię balsamów z matowym wykończeniem:) Po balsamy do ust sięgam regularnie z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że zwyczajnie lubię to uczucie na ustach i nawet samą czynność aplikacji. Drugi zaś bardziej przyziemny - moje usta są wrażliwe i szybko się przesuszają gdy nie dbam o nie należycie. Zawsze muszę mieć więc pod ręką coś porządnego:) Na szczęście ochronna pomadka BasicLab sprostała moim oczekiwaniom. Dzięki niej usta szybko stają się miękkie, gładkie i ukojone. Po prostu w dobrej kondycji:)
BasicLab Nawilżająca pomadka do ust
Nawilżająca
pomadka BasicLab ma za zadanie koić i nawilżać przesuszone i spierzchnięte
usta. Dzięki czemu stają się one odżywione, miękkie i wygładzone. W składzie znajdziemy
rokitnik, olej rycynowy oraz wosk pszczeli. Pomadka polecana jest do ust
wrażliwych z tendencją do szybkiego wysuszania się. A także podrażnionych,
spierzchniętych i wymagających codziennej ochrony oraz nawilżenia:)
Nawilżająca pomadka
BasicLab występuje w takim samym opakowaniu tyle, że żółtym. Pojemność to
również 4g zdatne do użycia w ciągu roku. Nadmienię jeszcze, że opakowania
pomadek BasicLab są wytrzymałe. Zanim doszło do jakichkolwiek zdjęć, pomadki
zdążyły mi już upaść to tu, to tam (dziurawe ręce czy coś:D). Ale nic się nie
stało;) Ani zawartość ani opakowania nie ucierpiały;) Zapach według mnie jest
praktycznie taki sam, czyli guma balonowa, która nie jest ani długotrwała ani
męcząca. Smaku również brak:) Jedyną różnicą w kwestii detali jest kolor
sztyftu. W przypadku wersji nawilżającej jest żółty:) Samo stosowanie jest
bardzo podobne. Pomadka gładko się rozprowadza pozostawiając po sobie subtelny
połysk. Jest tutaj dużo podobieństw i przyznam, że obie wersje bardzo mi odpowiadają:)
Wersja żółta, czyli nawilżająca szybko koi i regeneruje moje wrażliwe usta.
Dzięki czemu są miękkie, dobrze nawilżone i gładkie. Obie pomadki są godne
polecenia, ale wersję żółtą polubiłam jeszcze mocniej niż tą pierwszą:)
Jak
jest u Ciebie w kwestii pielęgnacji ust? Są wymagające czy jednak nie możesz na
nie narzekać? Stosowałaś już pomadki do ust polskiej marki BasicLab?:)
Nie stosowałam jeszcze tych pomadek ale muszę się im przyjrzeć 😊 ja też nie ruszam się bez pomadki ochronnej. Mam jedną awaryjnie w pracy, gdybym zapomniała zabrać. Dla mnie bardzo ważny jest naturalny skład bez parafiny. Zapach i posmak też są ważne 😉
OdpowiedzUsuńCzyli masz podobnie jak ja:D
UsuńJa nie ruszam się z domu bez pomadki ochronnej albo balsamu do ust bo często mam suche usta: tych pomadek jeszcze nie znam ale wydają się bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze muszę mieć przy sobie, a te z BasicLab są super:)
UsuńNie miałam tych pomadek. Co do moich ust to szczerze mówiąc rzadko cos używam, nie są kłopotliwe
OdpowiedzUsuńTo w sumie tylko się cieszyć:)
Usuńchyba jeszcze nie miałam tej marki, ale takie pomadki kupuje hurtowo: sobie, mężowi i synowi. niedługo pewnie też córce :D
OdpowiedzUsuńTo jesteście wszyscy zaopatrzeni tak jak trzeba:D
UsuńNie miałam jeszcze pomadek od nich :)
OdpowiedzUsuńMoże pora spróbować:)
UsuńNie miałam jeszcze od nich pomadek ochronnych, a mam ich sporo w zapasach.
OdpowiedzUsuńMoże jak nieco zużyjesz:)
UsuńPomadkę ochronną do ust muszę mieć zawsze w torebce! O każdej porze roku :)
OdpowiedzUsuńJa bez pomadek ochronnych nie ruszam się z domu. Zawsze mam pod ręką, choć tych nie miałam okazji poznać, ale że zużywam sporo tego typu produktów, to może w przyszłości się uda :)
OdpowiedzUsuńTo może być coś dla Ciebie:)
UsuńMoje usta nie są jakoś bardzo wymagająca, nie mogę na nie narzekać. Pomadek do ust z tej marki nie miałam, miałam za to płyn micelarny i żel do mycia twarzy, dobrze się u mnie sprawdziły. :)
OdpowiedzUsuńA to ja z kolei nie miałam, ale mam kilka produktów i bardzo pozytywne wrażenia:)
Usuńpomadki ochronne zużywam w zastraszającym tempie, sięgam po nie kilka razy w ciągu dnia i zawsze na noc, dzięki temu moje usta nigdy nie są przesuszone, chyba, że zachoruję.
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobnie:)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce . Zaciekawiła mnie ta żółta . Może kiedyś spróbuje , ale najpierw muszę wykończyć swoje zapasy .
OdpowiedzUsuńJak wykończysz to pomyśl o nich:)
UsuńTą ochroną powinnam sobie sprawić skoro całymi dniami siedzę w chłodni - ukojenia by mi sie na usta przydało ;D
OdpowiedzUsuńNo zdecydowanie:D
UsuńSpotkałam tą markę tylko na blogach. Wypróbuję jeśli będę miała okazję zakupić. :)
OdpowiedzUsuńWarto spojrzeć w kierunku BasicLab:)
UsuńMnie też pasowała ta niebieska. A pomadkę ochronną od liceum nosiłam w piórniku, pamiętam że wtedy używałam różowej bebe :D
OdpowiedzUsuńDobre są te pomadki:) Ja miałam wtedy fazę na balsamy Nivea. Głównie wtedy Cherry:D
UsuńLove your nail color.
OdpowiedzUsuńwww.rsrue.blogspot.com
Thank you:)
UsuńPierwszy raz spotykam się z tymi pomadkami i chętnie przetestowałabym tą nawilżającą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto spróbować nawilżającej pomadki Basiclab:)
UsuńPostawiłabym na nawilżającą, takie najbardziej lubię:).
OdpowiedzUsuńNawilżenie zawsze w cenie:)
UsuńMusze je sprawdzic. Swoja droga, piejne paznokcie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńU mnie pomadka ochronna to must have 😊 nieważne czy lato, czy zima
OdpowiedzUsuńNie mam wymagających ust, jednak to nie znaczy, że nie dbam o usta. Też często używam pomadek ochronnych, w tej kwestii mam dwa must have: peelingująca pomadka z Sylveco oraz Tender Care z Oriflame. Pomadek z BasicLab nie miałam, ale chętnie je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoje usta są bardzo wymagające i większość pomadek niestety im nie pomaga :(
OdpowiedzUsuń