Real Barrier Cicarelief Cream
Jest to kojący krem przeciwzapalny z wąkrotką azjatycką przeznaczony dla skóry po zabiegach kosmetycznych i dermatologicznych, a także narażonej na czynniki środowiskowe. Krem przywraca funkcje osłabionej bariery hydrolipidowej, nawilża, zmiękcza, łagodzi podrażnienia, swędzenie, zaczerwienienie oraz inne nieprzyjemne dolegliwości skórne. W jego składzie znajduje się Calamina, która łagodzi podrażnienia i zaczerwienienie, a do tego działa kojąco i antyseptycznie. Ponadto opatentowana formuła MLE Skin Barrier + Ceramid chroni skórę przed odwodnieniem oraz wzmacnia jej naturalną barierę ochronną. Kojący kompleks pantenolu, madeksasodydu i alantoiny wpływa na poprawę suchej, wrażliwej oraz podrażnionej skóry.
Krem opakowany został w dość zwyczajną biało-różowo-niebieską tubkę z odkręcaną nakrętką. Pojemność to 30g, czyli niestety mniej niż taki standardowy krem. Ale w istocie nie jest to taki zwykły krem, a bardziej kosmetyk do zadań specjalnych. Krem barierowy:) Na zużycie mamy 12 miesięcy od pierwszego otwarcia.
Krem posiada białą barwę i na pozór zwyczajną, lekką konsystencję, która na pierwszy rzut oka nie powinna sprawiać problemów. Jednak w praktyce okazało się trochę inaczej;) Krem mimo lekkości bieli podczas rozprowadzania i sprawia wrażenie jakby stopniowo topił się pod wpływem ciepła palców. Finalnie bielenie jest na szczęście jedynie przejściowe i po paru minutach krem wtapia się w skórę. Ale nie ukrywam, że pierwszą moją reakcją było – Boże, co to?:D Żeby przyspieszyć proces wchłaniania polecam nakładać krem w małych ilościach, stopniowo dokładając kolejne porcje. Koniecznie na wstępnie już wchłonięte serum, ponieważ na mokrej skórze produkt się marze. Do dobrych wiadomości należy to, że krem jest praktycznie bezzapachowy. Można wyczuć jedynie subtelnie medyczną, niedrażniącą nutę po wyciśnięciu i podczas wklepywania. Także na pewno nikogo nie zirytuje. Uważam, że kremy kojące nie powinny intensywnie pachnieć, więc to dla mnie zaleta!
Na krem zdecydowałam się ze względu na kurację retinolem, którą kontynuuję od września. Mimo upływu tylu miesięcy mojej skórze nadal raz na jakiś czas zdarza się podrażnienie, łuszczenie lub miejscowe zaczerwienienie. Najwidoczniej jest dość wrażliwa na retinol. Moim hitem wśród kremów intensywnie regenerujących jest Bielenda Professional SupremeLAB Barrier Renew Intensywnie odżywczy krem na noc z ceramidami, który jest treściwszy, lecz naprawdę rewelacyjnie odżywia i szybko koi podrażnienia. Ale w momencie składania zamówienia na Jolse kończyłam już drugie opakowanie i uznałam, że sprawdzę jak z tego typu problemami poradzi sobie koreański Real Barrier. Mimo tej dziwnej lekkiej i zarazem bielącej formuły, z którą trzeba chwilkę popracować już po wchłonięciu krem tworzy na skórze przyjemną absolutnie nietłustą powłokę ochronną. Jest niczym delikatny, niewidzialny plater kojący podrażnioną skórę. Twarz staje się natychmiastowo gładsza, a jednocześnie się nie błyszczy, ponieważ krem pozostawia na niej naturalne wykończenie. W razie potrzeby krem nadaje się również pod makijaż. Produkt spełnia obietnice producenta, ponieważ sprawnie łagodzi podrażnienia, stany zapalne i swędzenie. Dzięki czemu nawet łuszcząca się skóra szybko się regeneruje i twarz znowu wygląda normalnie. Jeśli zaś chodzi o zaczerwienienie to u mnie przy retinolu występuje ono rzadziej i jedynie miejscowo na niewielkim obszarze policzka. Najczęściej sięgam wtedy po żel Thermi, który w moim przypadku dobrze gasi zaczerwienienie. Pod względem działania Real Barrier Cicarelief Cream jest bardzo dobrym i nieobciążającym skóry kremem kojąco-regenerującym, który zapewnia jej wszystko, czego potrzebuje w przypadku podrażnień.
Real Barrier Extreme Lip Repair
Jest to balsam do suchej i wrażliwej skóry ust, który chroni je nawet przez 72h. Oprócz tego nawilża, zmiękcza oraz redukuje podrażnienia i łuszczenie. W balsamie zastosowano specjalną formułę MLE, która stanowi wielowarstwową emulsję o teksturze przypominającej struktury międzykomórkowych warstw lipidowych skóry. MLE (Multi-Lamellar Emulsion) zawiera pseudoceramid, kwasy tłuszczowe, witaminę E i witaminę B5 oraz naturalne substancje nawilżające.
Balsam do ust Real Barrier umieszczony został w 7g tubce ze ściętym aplikatorem. Nie jest ona niestety najlepszej jakości, gdyż w trakcie używania przetarła mi się w dwóch miejscach. Przez co szybko przestała prezentować się estetycznie. Muszę przyznać, że rzadko zdarza mi się coś takiego. Tubka wystarcza na kilka tygodni stosowania.
Produkt posiada konsystencję typową dla balsamów do ust w tubkach, czyli taką śliską i jednocześnie odżywczą, skoncentrowaną. Przywodzi na myśl coś na kształt zagęszczonego żelu. Nie klei się i pozostawia na ustach ładny połysk, więc może zastąpić bezbarwny błyszczyk. Balsam jest niemalże bezzapachowy, można wyczuć jedynie lekko medyczną, niedrażniącą nutę. Ma nieco słodki posmak.
Zaletą tego balsamu jest to, że nie znika z ust nadmiernie szybko. Po zastosowaniu na noc zostaje na nich aż do rana. W ciągu dnia zależnie od jedzenia i picia;) Ja lubię mieć usta zawsze pokryte balsamem, więc ponawiam aplikację w ciągu dnia. Obietnica ochrony ust przez 72h to zdecydowanie przesada. Zwłaszcza, że nie wyobrażam sobie nie zaaplikować balsamu przez 3 doby:D Moje uzależnienie od tego typu produktów by na to nie pozwoliło. Niemniej to naprawdę dobry balsam do ust. Skutecznie nawilża, regeneruje i chroni nawet moje wrażliwe usta, które czasami są tak suche, że wręcz się łuszczą. To porządny i wygodny w użyciu produkt pielęgnacyjny:)
Znasz kosmetyki Real Barrier? Czego używasz w przypadku podrażnień twarzy lub suchych i wrażliwych ust?
Aktualnie mam za duzo balsamów do. Ust by rozgladac sie za nowymi ale dzieki za recenzje
OdpowiedzUsuńU mnie balsamy do ust idą jak woda:D
UsuńNie znam tej marki.
OdpowiedzUsuńKosmetyki Real Barrier nie są jeszcze zbyt znane w Polsce, ale warto poznać:)
UsuńFajnie że się sprawdza ten krem, ja jednak wolę zapachowe :D
OdpowiedzUsuńTak, większość woli zapachowe:) Aczkolwiek brak zapachu przy podrażnieniach skórnych jest dodatkowym atutem😊 Kocham piękne zapachy, ale osobiście do twarzy wolę kosmetyki bezzapachowe.
UsuńNie używałam tego kremu :)
OdpowiedzUsuńWarto poznać krem i balsam do ust Real Barrier :)
UsuńFajne kosmetyki na sytuacje kryzysowe. Akurat przydałby mi się ten balsam, bo coś ciężki czas dla moich ust nastał - jak nigdy.
OdpowiedzUsuńDokładnie, oba te produkty są do zadań specjalnych:)
UsuńAkurat nie znam tej marki. Ale balsamu do ust nigdy za wiele 😊
OdpowiedzUsuńFajnie ze jest calkiem trwaly ;)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na ten balsam bo właśnie szukam czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńKrem zapowiada się świetnie, jestem w trakcie kuracji retinoidami i wszystko co łagodzi wylinkę jest na propsie :D
OdpowiedzUsuńMojej mamie kupiłam ten krem i jest zadowolona
OdpowiedzUsuńTaką tubkę do ust chętnie bym przygarnęła, bo zimą staram się jeszcze bardziej dbać o usta niż w pozostałą część roku...
OdpowiedzUsuń